Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Hej Basiu, bardzo dobrze ze do nas napisalas, wiem o czym mowisz, jezeli chodzi o serce, u mnie od tego sie zaczelo. Mialam problemy z sercem i to nakrecilo jeszcze bardziej lek i ataki paniki. Biore teraz caly czas leki na serce, takie dla kobiet w ciazy, oczywiscie nie moge ogladac w TV nic zwiazanego z chorobami a juz tymbardziej serca, bo zaraz mam wszytsko :) wiec Twoja reakcja nie jest dla mnie niczym dziwnym. Co do wizyt u lekarza, ja tez najlepiej czuje sie tuz po wizycie, a dwa dni po juz mnie wszytsko martwi i boje sie czy na pewno jest wszytsko wporzadku. Juz tu dziewczyny zameczalam, ze boje sie o dzidziusia,ze malo sie rusza, ale chyba wlasnie troche przesadzam :) Jezeli chodzi o ataki leku to ja staram sie kierowac mysli na cos innego, co oczywiscie raz sie udaje a raz nie. Nie chodze na terapie, wiec mysle,ze wiekszym doswiadczeniem beda mogly Ci sluzyc inne dziewczyny, jezeli chodzi o jakies techniki itd. Pisz z nami jak sie czujesz i co sie teraz z Toba dzieje. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość basia1906

Dziękuje Ofelio za odpowiedź:) Całą ciąże jestem na l4, mam więc siedzenia w domu po przysłowiowe kokardy:) Generalnie jestem totalnie przewrażliwiona na punkcie ciąży, od samego momentu planowania, mam 37 lat i staram się wszystko robić dla maluszka na 200% procent, wszystko żeby tylko był zdrowy. Lekarz twierdzi, że moja ciąża jest książkowa a mi ciągle coś dolega...pewnie znasz to uczucie. Poprosiłam już lekarza o spotkania co trzy tygodnie bo miesiąc, to za długo. Może byłabym spokojniejsza ale pierwsza ciążą była trudna więć lęki tym bardziej są zrozumiałe. Mam schizę na punkcie upławów, plamień, bólu brzucha, skurczy i skracającej się szyiki..:( chwilami kiedy dopada mnie lęk myślę, że najlepiej byłoby leżeć w szpitalu...ale tam też dopadają mnie lęki ( leżałam już 3 doby:) wtedy tam jest jeszcze gorzej. W trakcie napadu muszę się poruszać, przejść, podjąć jakąś aktywność a w szpitalu trudno to robić... Myślę, że generalnie mogłabym powiedzieć, że czuję się nieźle jednak teraz moją zmorą są bóle krocza, nie mogę chodzić, przekręcać się z boku na bok. Dr powiedział, że tak może być...ale ja już swoje wyczytałam i teraz obawiam się czy to nie jest rozejście spojenia łonowego...:) czyli kolejny powód do zamartwiania się. Wiesz, ja potrafię pisać i mówić o tym wszystkim z uśmiechem i tak żeby nawet było zabawnie ale w nocy kiedy jestem z myślami sama ( nie budzę męża i tak jest kochany, że wysłuchuje mnie za dnia), to już nie jest mi tak do śmiechu...liczę dni do bezpiecznego kończa, czyli do 1 czerwca. Proszę napisz co u Ciebie i może coś o sobie:) pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Jak masz termin na 1 czerwca to nic nie moze sie stac, przeciez to Dzien Dziecka :D Ja tez od poczatku ciazy jestem na L4, na dodatek musze siedziec w domu, bo mam miesniaka, a on moze powodowac no rozne rzeczy, o ktorych nie chce myslec nawet, poza tym jestem sama w domu i zaraz bym wpadala w panike. Bol brzucha to moja podstawowa schiza do tego dochodza jak u Ciebie uplawy, ktore caly czas sprawdzam :) czy mam czy nie. Lekarz mowi,zeby na siebie uwazac, nic nie robic i ze wszytsko jest dobrze, ale ja oczywiscie mam czarne wizje. Jak jestem sama w domu to jest wlasnie najgorzej, bo bym chciala wychodzic, wtedy jest mi lepiej no i ta noc, tak jak Ty. Budze sie, bola mnie plecy nie moge spac, boje sie itd. Meza nie budze, bo co on mi poradzi w sumie. Jak sie pisze tutaj, to jest o wiele lepiej. Pisz z nami, jezeli tez jak mowisz, masz duzo czasu :)

Odnośnik do komentarza

Witaj Basiu :) Dobrze, że do nas dołączasz :) Chyba wiem co to są wieczorne *zrzuty* :) Ja ostatnio wieczorami mam właśnie jakieś lęki. Zaczyna mnie mrowic głowa i się zaczyna. Odczuwam lęk, zaczynam miec odrealnienie i wtedy idę do łóżka. W łóżku wydaje mi się, że albo się zapadam w materac albo łóżko jakoś wirowac zaczyna. Jak otwieram oczy to wszystko zaczyna się wydawac bardzo nierealne. Takie że nie potrafię za bardzo tego opisac. Czy o tym myślisz mówiąc *zrzuty*. Racją jest też że każdy ma inne jazdy nerwicowe. Kurcze, już tak 6 lat? u mnie nie ma jeszcze roku... Ile trwała u Ciebie najdłuższa przerwa od nerwicy i jej objawów? W ciąży Ci znów przyszło czy miałaś cały czas przez te 6 lat? Nie chciałabyś wrócic na terapię teraz? To Twoja pierwsza ciąża? Wydaje mi się, że my wszystkie mamy tak, że najlepiej się czujemy po wizycie u ginekologa (gdy wszystko ok oczywiście) czy terapeuty. Musimy wciąż się utwierdzac w przekonaniu, że wszystko w porządku i nikt ani nic nam nie zagraża. Z filmami tego typu też tak mam. Z czytaniem o ciąży też. Ostatnio naczytałam się o zatruciu ciążowym... o matko, co się ze mną stało! Ja generalnie jakoś nie odczuwam zadowolenia. Cieszę się, że będę miała dziecko, ale prawdą jest, że nie potrafię się już tak beztrosko cieszyc z życia jak kiedyś... Cały czas myślę o śmierci. Chciałabym, żeby kiedyś było*jeszcze normalnie. Mam nadzieję, że po porodzie przyjdzie jakaś poprawa. Niestety, nie jest łatwo. Ale mam nadzieję, że forum Ci troszkę pomoże psychicznie się podnieśc i doda otuchy. Trzymaj się i dawaj znac co u Ciebie!!!

Odnośnik do komentarza

Wyczytałam już że druga ciąża :) Ja też jak Wy siedzę w domu już od grudnia. Od początku grudnia. I też mam dośc. Nie mam już pomysłów co robic z wolnym czasem. Jeszcze teraz mam skracającą się szyjkę i muszę leżec więc jakies zakupy czy cokolwiek na poprawienie humoru i nie myślenie o nerwicy odpadają :( Basiu, to masz termin mniej więcej tak jak ja :) Ja mam okolice 4-7 czerwca. Tylko, że ja jestem w 28 tygodniu... Dziwne te wyliczenia :) Ja jak mam napad paniki to tez muszę łazic i coś ze sobą robic. Zając się czymś. Faktycznie, w nocy jest najgorzej. Nie ma nic do roboty a jak nie możesz zasnąc to różne pierdoły przychopdzą do głowy i się tylko negatywnie człowiek nakręca.

Odnośnik do komentarza

Mandarynko to pewnie nie tak,że stracilas radosc z zycia, ale obawiasz sie nowego, dziecko wszytsko zmienia, akurat w naszym przypadku to pierwszy dzidzius i dlatego sie boimy jak to bedzie. Pomysl sobie ile bedziesz mogla zrobic z dzieckiem, co mu pokazac, czego nauczyc, zabrac na wycieczki, przeciez to rodzice pokazuja dziecku swiat i dla niego na pewno bedziesz chciala to zrobic :)

Odnośnik do komentarza
Gość basia1906

Dziewczyny, mój termin jest na 19 czerwca ale ja odliczam do 1;) córkę urodziłam 3 tyg przed czasem i wiem, że to bezpieczny margines. Mandarynko doskonale rozumiem Twoje obawy, skracającą szyjkę miałam w 1 ciąży, teraz też się boję. Myslę, że nerwicę mam od wielu lat ale napady zdarzały mi się raz na poł roku, nie łączyłam ich. Dopiero 9 lat temu kiedy rozstałam się z pierwszym mężem zaczęły się regularnie, potem mam wrażenie, że był to stan permanentny, długo bym pisała jak się przejawiała. To były ciągłe objawy somatyczne, różne i same napady. Na terapię chodziłam dwa lata było dużo dużo lepiej, wiem, że nie załatwiłam wszystkiego w swojej głowie i kiedy dwa lata temu zmarł mój ojciec ataki wróciły ale teraz to jest o wiele łatwiej przez nie przejść. Bałam się jak to będzie w ciąży, jest tak jak Wam piszę..nerwica to przebiegła bestia zawsze atakuje w najczulsze miejsce a tera to nasze brzuszki, choć ja mam też lęki i własne życie. Ofelio ja też czasem mam lęk przed zostawaniem samej w domu a praktycznie ciągle jestem sama, mąż w pracy lub w szkole, córka w szkole.Rozumiem Twoje obawy i też jestem znudzona i znużona tym leżeniem i oglądaniem telewizji. Pytałaś Mandarynko o zrzuty...hmm, zaczyna się jakimś bezdechem, kołataniem serca i strachem, że zaraz zemdleję, robi mi się gorąco, mam wrażenie, że robię się też nadwrażliwa na wszystkie bodźce, nagle w głowie pojawia się jakaś konkretna myśl, np z wczoraj: mam opryszczkę a jeśli na dłoni został mi wirus i przeniosłam go w niepożądane miejsce...zaczyna mnie podduszać mogą dojść zawroty głowy i oczywiści mdłości, oczywiście teraz to wiem, że to napad, katalizatorem jest płacz, wtedy wiem, że się kończy. Piszecie, że jak pojawią się dzidzie, to będzie lepiej...no trzeba w to wierzyć ale powiem Wam ,że jak ta istotka już się pojawia, to traci się spokój raz na zawsze, wierzcie mi. Moja córa ma 16 lat, przeszłyśmy różne chwile, ale zawsze jak coś jej dolega mam zrzut. Trzymajcie się dziewczyny, jak macie jakieś pytania walcie otwarcie. Cieszę się, że możemy wymienić się doświadczeniem i jeszcze wesprzeć :))) Mandarynko nie bierz się w garść, jak mi tak ktoś mówi dostaję od razu nerwa:) po prostu pomyśl, że płyniesz na desce i zbliża się fala, wyobraź sobie jak się zbliża, unosi Cię i odchodzi a Ty spokojnie þyń dalej, do celu...

Odnośnik do komentarza

To, to jest zrzut? Ten bezdech, lek i kolatanie? Ja tak mam :) a nie wiedzialam co to jest. Oczywiscie nie ciesze sie,ze to mam, ale nawet nie wiedzialam,ze inni tak maja i ze to sie jakos nazywa. Mandarynko ja dzis bylam caly dzien sama w domu i powiem Ci,ze sobie poradzilam, pisalam duzo z Wami, ogladalam cos glupiego w TV. A ten lek o dziecko o ktorym mowisz Basiu to ja juz mam, ale narazie stwierdzialam,ze musze to odsunac od siebie, bo bym byla w nerwach caly czas. To siedzenie w domu nakreca oczywiscie tysiac mysli, dlatego ja nie lubie, a musze. Wam jak dzis minal dzien?

Odnośnik do komentarza
Gość basia1906

:))Ofelio, termin *zrzut* jest mojego autorstwa :) tak jakoś używam go już dłuższy czas, ale jeśli Ci się podoba jest do Twojej dyspozycji:) Jeśli chodzi o jego objawy to wachlarz jest szerszy, kiedy miałam porządne ataki miałam drżenie całego ciała, taką trzęsiawkę, zimne ręce, pot, mrowienia, przymusowo ból w klatce piersiowej , gulę w przełyku. dzień był dziś wyjątkowo piękny, słoneczny, wyszłam na krótki spacer, tylko tyle żeby krocze znów nie bolało bo potem pobolewa brzuch dołem i krzyż bardzo. Jednak ze słońcem nie za bardzo się poczułam jakieś uderzenia gorąca..to pewnie ogólne osłabienie. Życzę Wam dziewczyny spokojnej nocy, żadnych *zrzutów* Ciesze się, że mogę z Wami pisać. Kopniaczki od mojego maluszka:)

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna27

Cześć Dziewczynki, Witaj Beatko ;) Ciężarna była z Wami cały dzień, zaglądałam często ale nie miałam sily napisac... takie dwa silne ataki niepokoju miałam, oczywiście na własne życzenie bo się nakręciłam tymi wynikami i teraz muszę ponieść tego konsekwencje, ale nie poddaje się mimo wrażenia, że jest mi słabo i zaraz padne pojechałam do supermarketu i było git i wszystko minęło. Dzień dzisiaj bardzo piękny, ale ja mimo tego siedząc na ławce w ogrodzie dostałam uderzeń gorąca i ucisku i pulsowania w uszach... kuzwa jak ja tego nie lubie to szok!!!!!!!!! Potem na krótko poprawił mi się humor, bo dzisiaj mam rocznice z moim ukochanym 5 lat i przyjechala do mnie poczta kwiatowa z pieknym bukietem 12 czerwonych róz i z takim liscikiem, ze plakalam ze wzruszenia dobre pół godziny i zobaczcie jaka głupia jestem bo kwiaty piekne a ja odrazu policzyłam kwiaty i mysl ze jest liczba parzysta czyli jak na cmentarz, ze daje sie normalnie nieparzyscie i poczulam lek... no czujecie? ja to jestem serio rowno walnieta na mozg!!! a raczej na jego brak!!!!!!! Tez dziewczyny jestem na L4 ale od lutego dopiero, w domu nie jestem sama bo mam mame, cudnego pieska ktorego dostalam pod choinke od faceta swojego zeby mi pomogl w chorobie, ciocie za sciana (dom 2-rodzinny), ja leki lapie w domu i to bardzo, nakrecam sie bardzo sama, ale i tak jest lepiej o niebo niz jak grudniu bylo kiedy mnie dopadlo to cholerstwo... uwielbiam wychodzic bo wtedy odpuszcza, mija, zapominam, ale to od lutego, wczesniej nie chcialam wychodzic bo sie balam ze mnie zlapie i co na to ludzie... Moj głowny lek to lek o synka, zeby był zdrowy i zeby nie czul tej mojej francy, na poczatku balam sie poronienia, latalam jak glupia i sprawdzalam czy to aby nie krew, mialam wizje ze juz do szpitala jade itd. jak odpusci mi troche lek o dziecko to sie boje zeby nie zwariowac, jak ten odpusci to mam objawy somatyczne i boje sie ze zemdleje lub umre i co sie wtedy stanie z moim Skarbem itp. jak jedno sobie wytlumacze to przychodzi nowe i tak wkolo, ale zaczelam racjonalizowac, olewac, zmieniac mysli na pozytywne, duzo czytam o wychodzeniu z nerwicy, mam kontakt z osobami ktore bez lekow z tego wyszly i to mi bardzo pomaga. u mnie nerwica zaczela sie w 2008 roku od drastycznego odchudzania, glodowka chcialam na wakacje byc miss no i bylam, ale tez wrakiem czlowieka 10 km w miesiac, zaczelo mnie bolec serce, siadac nerwy, miesnie wszystko, zaczelam sie bac o zdrowie i o to zeby nie zwariowac i doprowadzilam sie do nerwicy, bylam na lekach od neurologa 7 mies, odstawilam, bylo okej prawie 2 lata, zaczely sie pojawiac sporadyczne leki, pilam na to piwko i wyszlo, wrocilam do leczenia 30 lipca 2011, sama bo nie chcialam zeby bylo jak na poczatku, a w pazdzierniku dowiedzialam sie o ciazy i odrazu leki odstawilam, bylo super do grudnia, ale nerwica wrocila na moje zyczenie bo ja caly czas panika i strach o dziecko, kazdy bol to juz lekarz, lezenie i peklo, az 04/12 poczulam pierwszy niepokoj i przestalam spac... strach ze nerwica w ciazy, ze lekow nie mozna i takie tam i sie jeszcze bardziej poglebiało to wszystko i trwa do teraz, ale jest o niebo lepiej. Ja sie w dzien bardzo mecze, wieczory i noce sa okej, padam jak mucha zwykle okolo 23, ale sie budze co 2-3 h i znowu zasypiam, nie jest zle, lepsze to niz nie spac wcale tak jak mialam w grudniu. Byly momenty ze obudzilam sie z lekiem i walacym sercem, ale max 5 razy od poczatku ciazy, wiec tragedii nie ma... ale uwazam ze moja nerwica to efekt dziecinstwa, leki byly od zawsze, balam sie wszystkiego i bylam hipochondrykiem, jedynaczka, corunia mamuni, az mama miala wypadek, byla w szpitalu, miala depresje pourazowa itd, echh ciezkie to byly czasy, bardzo ciezkie i pozostawily mi slad jak widac od dzisiaj.... Jezeli chodzi o brzuszek to mnie coraz czesciej pobolewa podbrzusze i czesciej sie spina caly, krocze boli bardzo! nogami ledwo czasem moge ruszyc, a plecy to juz nie wspomne jaki to bol, ostatnio tez mi doszly bole zeber mały juz tak sie wysoko pcha... czasem tez mam dni totalnego braku sił, ze nie mam sily reki podniesc do gory, jakie 3 tyg temu nie mialam sily utrzymac lyzki od zupy taki mialam jeden dzien... Najbardziej wkurza mnie ten ucisk w uszach bo pojawia sie nawet jak jestem wesola i spokojna.... kuzwa nie wiem czy to ciazowe i jest sie o co bac czy nerwowe, cisnienie mam dobre przy tym wiec sama juz nie wiem, moze to krazenie? echh a moze zwyczajnie nerwica.... Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale dostałam weny twórczej i chwilowego przyplywu sił.... U mnie to 30 tydzien 4 dzien, mój synuś Alex mówi Wam spokojnej nocy, uciekamy do tatusia bo wkurzy się, że zamiast z nim w rocznice to ja jak zwykle z Wami na forum.... Całuje i do jutra, będę na 100% Trzymajcie się i dzięki, że jesteście Monia trzymam kciuki, żeby Ci odeszły wody i żebyś już rozładowała ten dwupak ;) Neta kochana napisz co u Ciebie, masz juz termin cesarki?? Dobra uciekam... ale ze mnie gaduła.... Dobrze, że jesteście, z Wami mi lepiej, łatwiej znieść tą francę!!!

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Co do filmow i seriali to tylko te lajtowe typu julia, m jak milosc, na wspolnej, zerio szpitali, uwielbialam ostry dyzur. teraz jak sie zaczyna to panicznie szukam pilota i przelaczam, nawet w11 czy detektywi nic totalnie. a nie daj Boze bedzie gdzies cos psychopatach lub chorobach psychicznych to juz mi cieplo naplywa do mozgu, taka jestem walnieta! a co! hahaha moze kiedys sie bede z tego smiac...

Odnośnik do komentarza

Tak, z nerwicą bywa tak, że masz utajoną i jakieś stresujące bardzo wydarzenie może ją uaktywnic po prostu. Ja też miałam takie objawy somatyczne, że wolę o nich nie mówic nawet. To ja mam inne *zrzuty*. Nazywam to atakami. U mnie się zaczyna od zawrotu w głowie i wrażenia, że zaraz zemdleję. Wtedy wpadam powoli w panikę, że umieram i albo się uspokajam jakoś, albo zaczynam miec kołatanie, przyspieszony oddech, wzrost ciśnienia, drżenia i przeraźliwy lęk. I też robi mi się gorąco. W twarz. Policzki i uszy. A potem jak zaczynam się uspokajac to robi mi sie zimno i mam drgawki. Ja też stałam się przez to nadwrażliwa. Za bardzo się wsłuchuję w swoje ciało i jego reakcje. Co do tych natrętnych głupich myśli to dziś np. coś mnie zakuło w rękę i już sobie ubzdurałam, że to żyła i poczułam jakieś zgrubienie pod skórą i wymyśliłam, że będę miała zator i umrę... Potem oczywiście się okazało, że żadnego zgrubienia nie mam tylko to moja psychika tak wyolbrzymia wszystko. Basiu, z tą falą to super wizualizacja na atak paniki! Jak mnie złapie to będę sobie wyobrażac :) Mi dziś jakoś zleciało. Ta dobra wiadomośc z zusu przekształciła sie potem w negatywne myśli o zasiłku, czyli co b edzie jak mi nie przyznają i takie tam... Każda dobra wiadomośc musi za soba pociagac jakies złe mysli w mojej głowie i tak i tak... Wieczorem znów dziś mnie coś dopadło. To chyba nerwica. Ostatnio mam tak, ze zaczynają mi się robic gorace uszy, zaczyna mnie bolec głowa, drętwiec trochę, mam jakies mrowienia. Potem przychodzi odrealnienie :( i taka niestabilnośc. Stoję i wydaje mi się, że się chwieję. Albo, że zaraz upadnę, jest jakoś dziwnie. Ale dziś przetrwałam to i przeszło. Mam nadzieję, że noc będzie spokojna. Dla nas wszystkich :)

Odnośnik do komentarza

Ciężarna, już się zastanawiałam co z Tobą :)) Myślalam, że może coś z tymi badaniami. Ale całe szczęście nie. Przykro mi, że miałaś tak fatalny dzień. Ale, że dałaś radę do marketu iśc? Jesteś bardzo dzielna :) Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy Kochana! To wspaniały dzień macie :) Co do tych skojarzeń to ja też takie mam. Nie martw się. Ja niedługo mam 26 urodziny. Od zawsze uważalam, że to nieszczęśliwa liczba. Bo takie powielenie 13! To dopiero jest chore. I dziś rano sobie myślalam właśnie *o rany, 26 lat, to na pewno zły czas bedzie i pewnie coś mi się stanie*. I zaczęłam się nakręcac. Więc Twoje skojarzenia z różamisą jakby trochę podobne, w sensie ta sama zasada - we wszystkim dopatrujemy się złego. Kurde, mnie też ten brzuch boli. I krocze też. Niepokoi mnie to. Do tego ucisk w klatce piersiowej. Dzidziuś się ciśnie pewnie :) Nie wkurzaj się tym uciskiem w uszach - ja też tak mam. I jestem pewna, że to nerwicowe. Nic z krążeniem ani z ciśnieniem. Zaufaj mi :) Miłego, spokojnego, romantycznego rocznicowego wieczoru :) I spokojnej nocy :D Całuski :***

Odnośnik do komentarza

Ha ha :) Basiu ja juz myslalam,ze *ten zrzut* to jakis termin medyczny czy tam uzywany w psychologii :) ale dziekuje w sumie podoba mi sie i jezeli sie zgodzilas, to tez bede sobie go uzywala. Ciezarna wszytskiego najlepszego z okazji rocznicy :) Kwiaty to super upominek i nie licz ich bo facet na pewno sie nie zastanowil jak je bral. Mandarynka tez nie lubi np liczby 26 a ja nie lubie 6 ;) Kazda z nas nie lubi jakiejs cyfry czy liczby albo ja wiem,ze to sie uda opanowac. Kiedys te liczby mnie meczyly, to chyba byly jakies natretne mysli,ale do skutku caly czas powtarzalam sobie, ze to idiotyczne, jak tylko zaczynalam o tym myslec. Takze w naszym przypadku to na pewno na tle nerwowym. Ciezarna zazdroszcze Cie, ze masz tak blisko mame i jeszcze ciocie, ja mam problem z tym siedzeniem sama, a kiedys to lubilam, wyciszalam sie i bylo fajnie albo cos sobie robilam, a teraz panika. Kiedys tez lubilam ostry dyzur, a teraz hmm,,, gdzie jest pilot, zeby jak najszybciej przelaczyc. Mandarynko wiem o czym mowisz, z tym przeksztalcaniem dobrych mysli w katastroficzne. To jest okropne, ja zawsze widze drugie dno, analizuje ze przeciez nie moze byc tak fajnie i zaraz cos sie przydarzy itd. Chcialabym sie tego kiedys wyzbyc, ale widze, ze z wiekiem sie to poglebia jeszcze. Zycze Wam dobrej nocy, ja tez sie pewnie obudze z kilka razy, ale co tam :) Pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Witam, jaki mamy piekny dzien dzisiaj :-) Co do nocy to oczywiscie, ze byla podobudka kilka razy, ale to da sie przezyc. ale przed zasnieciem mialam ten posrany ucisk w uszach i nadal go czuje! Pewnie dlatego, ze o nim mysle i sie go boje, tak samo mialam ze swedzeniem rak, myslalam o tym i to mialam jak odpuscilam bo postawilam na nerwice to odeszlo i juz mnie nie meczyc. Wieczorem dokuczal mi brzuch, czulam jakie skakanie. jakis puls cholera nie wiem jak to opisac, ale nieprzyjemny, jeszcze raz na jakis czas jakis klujacy bol ale minelo, a juz mialam no spe przy lozku jakby nie przeszlo. Aaaa i bylo mi cholernie ciezko jakos i uciskana przepona dala wycisk, kazdy oddech sprawial trudnosc, o dziwo szybko zasnelam i jakos to bylo. Ale od rana rozkmina jak to bedzie itd, ale juz mam plan, zaraz wstaje, jemy sniadanko, potem z pieskiem na godzinke na spacerek nad wode, zawsze to zleci troszke czasu, pozniej tata wspominal ze moze grilla rozpali to tez w kupie posiedzimy bo dwie rodziny razem mieszkamy na jednej posesji to bedzie wesolo i moze jakos to pojdzie, mam nadzieje. Wczoraj sie zdenerwowalam bo weszlam na wage i pokazalo mi 2kg mniej od wtorku i juz panika ze pewnie nerwy o badania to spowodowal albo jakiego wirusa mam i dlatego. jak sie okazalo siadly baterie i jak weszlam znowu to okazalo sie ze waze 4kg wiecej i kazdy kto sie wazyl tez ufff, a baln sie bo w grudniu mialam wstret do jedzenia o wymiotowalam i schudlam, ale powiedzialam sobie nie! jadlam na przymus malych 5 posilkow i wszystko wrocilo do normy, teraz to nawet nerwy zajadam... Mysli katastroficzne oj moje drogie ja tez je mam! Mam wrazenie, ze znam Was bardzo dlugo, tyle mamy wspolnego.... Milego dnia, bede zagladac co jakis czas :-)

Odnośnik do komentarza

Ofelia, ja z tymi liczbami to dopiero odjazd miałam. Teraz mi przeszło już ale kiedyś to była masakra. Jakoś w liceum chyba. Wszystkie liczny, które były powieleniem 13 to uważałam za zwiastun czegoś złego. Jak na zegarku akurat zobaczyłam jakąś godzinę z minutami, gdzie powielała się 13 to juz oczekiwałam, że coś złego się stanie. Czyli 13, 26, 39, 52. No i 47 bo to 60-13... Więc też mam nieźle nasrane w tej głowie :) Teraz jakoś przeszło, ale był czas, że mialam schiza na tym punkcie. Ciężarna, jak ja Ci zazdroszczę :) tych wspaniałych planów :) Rzeczywiście dzień jest cudny. Super, że tak jesteście wszyscy w kupie :) Ale ja tez dziś mam te ciśnienie w uszach. Wnerwia mnie to, ale zaraz przejdzie pewnie. I takie pulsowanie w brzuchu też mi się zdarza :( nieprzyjemne, faktycznie. Ja dziś jestem jakaś słaba strasznie. Chciałam wytrzec kurze w jednym pokoju i się tak zmęczyłam, że znów siedzę. Myślicie, że to przez ciążę??? Boję się że tak już mi zostanie...

Odnośnik do komentarza
Gość basia1906

Mandarynko pisałam Ci, że znajdziesz siły:) wierz mi. Ja w pierwszej ciąży leżąłam 4 miesiące a w trakcie porodu czułam się jak cyborg, tyle sił. Poczytaj stronkę rodzić po ludzku, tam są mądre artykuły o mechanizmach jakie uruchamiają się w trakcie porodu. Ciężarna, opisałam Ci jak ja sobie radzę w chwilach o których pisałaś. Polecam moją ulubioną pozycję książkową Pokonać lęki i fobie. Ach ten net!!!

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Hej! coz za wiosna! Ja jestem po godzinnym spacerku, po wizycie na dzialce u tesciowej, wlasnie umylam w domu podlogi mopem :-) Mandarynko to.ciazowe nie przejmuj sie, ja rano jak wstalam to nie mialam sily sie umyc... Ale po spacerze mi przeszlo. okolo 27 tyg mialam killa kilka dni nie wstawalam z lozka bo mialam taki brak sil, wiec spokojnie nie martw sie to minie. Beatko wlasnie mialam Ciebie poprosic o Twoje sposoby radzenia sobie, mozesz sprobowac jeszcze raz je tutaj napisac? Moze tym razem sie uda ja chetnie wyprobuje te sposoby :-) p.s. Jutro ma byc jeszcze piekniejszy dzien :-):-)

Odnośnik do komentarza

Basiu, znam ten ból, dlatego ja piszę w wordzie i kopiuję potem :) Faktycznie, super dzień dziś. Ja wyszłam przed dom, posiedziałam na ławce, trochę pospacerowałam, pobawiłam się z psami i jakoś lepiej się zrobiło :) Potem w garażu znalazłam jakieś stare pluszaki po mojej młodszej siostrze. Wybrałam dwa do prania to już dla Małej będą :) No i generalnie teraz przyszłam i weszłam na forum. Więc jakoś dzień powoli mija :)

Odnośnik do komentarza
Gość basia1906

Droga ciężarna ja borykam się z nerwicą kilka lat, choć jak pisałam wcześniej na początku nie wiedziałam co jest co, miałam ciągle jakieś objawy somatyczne, które urastały do rangi zawałów, udarów, nowotworów, oczywiście wszystkie badania wychodziły dobrze. Ponieważ jestem osobą rozsądną, opanowaną i nie dającą po sobie poznać jakichkolwiek nerwów żaden lekarz nie wpadł na pomysł nerwicy, dopiero jeden neurolog zaczął coś mi sugerować...to dało mi do myślenia i tak zaczęłam sama szukać w necie i literaturze. Szybko wylądowałam u psychiatry terapeuty metodą poznawczo- behawioralną . Chodziłam na nią dwa lata, raz w tygodniu, po 100 za spotkanie:)) ale warto było, nie żałuję. Wszystkie sposoby radzenia sobie z tą bestią zaczerpnęłam z terapii plus jakieś moje sposoby wypróbowane jako sprawdzone. Przede wszystkim terapeuta pokazał mi, wprowadzając mnie w atak paniki, że nic złego nie może mi się stać, ani nie zemdleję, ani nie dostanę zawału serca, poprzez relaksację, odwracanie uwagi pokazał, że sama mogę wyjść z ataku. Było to dla mnie jak olśnienie, przestałam panicznie się bać, że zrzut znowu przyjdzie...jak przyjdzie to pójdzie, stąd moja wizualizacja, że płynę na desce i zbliża się fala ( atak) widzę ją jak się zbliża, czuję jak znajduje się pod jej wpływem, czuję jak przechodzi, odprowadzam ja wzrokiem i dalej płynę spokojnie na swojej desce. Kolejny sposób to akceptowanie tego, że nadchodzi atak, taka świadoma realizacja go krok po kroku, w końcu znam już jego elementy, skoro znam, to się nie boję...i zaczynam powoli ignorować, jak mnie przydusza układam się na lewym boku żeby maleństwo było dotlenione i spokojnie oglądam coś co mnie interesuje np. tv, zdjęcia z wakacji. Podobnie jak Ty miałam problem z atakami w sklepach, pociągach, na wyjazdach służbowych, wakacjach. Ataki najczęściej przychodziły w nocy, atakowały jak wampiry wyciągając wszystkie siły. Pamiętam byłam na szkoleniu na jakimś odludziu niedaleko stolicy, sama w pokoju, tylko w telefonie nr do organizatorki szkolenia...masakra, pół nocy przeleżałam na podłodze trzęsąc się jak galareta z nogami do góry żeby nie zemdleć, wspominam ten czas jako horror. Rezygnowałam w wakacji u rodziny bo to na wsi, daleko do szpitala...rozumiesz, przecież mogłam potrzebować pilnie erki:)) teraz śmieje się z tego ale wtedy.... Jak sobie poradziłam? Przede wszystkim zaczęłam ignorować znane mi symptomy, odwracałam swoją uwagę, za każdy drobny sukces na tym polu nagradzałam się jakimiś drobiazgami i może to śmieszne, prowadziłam i prowadzę ze sobą wewnętrzny dialog. Tłumaczę sobie, chwalę siebie, że mi się udało... A teraz kiedy czytam to wszystko co piszecie zaczynam sobie myśleć, że powinnyśmy uśmiać się nieźle z siebie, serio, nigdy się nie widziałyśmy, nie wiemy gdzie mieszkamy a mamy takie same przypadłości, tak jak przy grypie, anginie, skoro wychodzimy z tych ataków cało, kochamy i rozmnażamy się, to może czas zdetronizować tę bestię i zacząć śmiać się jej w nos. Co o tym myślicie? Acha, też doskwiera mi ból krocza, strasznie, jak wstaję, chodzę, przewracam się, lekarz każe polegiwać, tak więc robię. Pozdrawiam Was serdecznie. A tera kopiuj, wklej:)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie cieżarne, te stare i nowe na forum:)ja niestety wciąż strasznie się męczę, ponad 2 m-ce temu urodziłam synka, byłam w ciąży codziennie na forum, teraz jestem rzadziej...od ubiegłego pon biorę nowy lek, seroxat, ale narazie połówkę rano, czyli 10mg, od tego pon zaczynam brać całą tabletkę...od m.w 2 tyg czuję się strasznie, 3 tyg schodziłam z dawki od 150, do 37,5 i potem już nic przez 3 dni, 2 tyg temu gwałtowne obniżenie nastroju, cały czas nowe objawy, od tamtej pory praktycznie codziennie wymiotuje...jakby 9-cy ciąży było mało:( i stare też były, po odstawieniu wenlafaksyny miałam tez objawy odstawienne, prądy przechodzace przez mózg-to się chyba brain zap nazywa, zawroty głowy,bóle kości,po odstawieniu leków złapałam też zapalenie gardła, więc doszły katar, kaszel, bol gardła...antybiotyk...teraz od 3 dni mam znów nowy objaw, boli mnie cały przełyk i na końcu czuję jakby ktoś mi wbijał nóż non stop, zaraz mnie łapie atak paniki, ze nie wytrzymam, czuję takie jakby przypływ lęku-to tak okropne uczucie, że mam zaraz natrętne myśli, ze nie wytrzymam i się zabiję:(wcz myślałam, ze to może od żołądka, albo od wymiotów, bo przed ciążą miałam stwierdzoną nadżerkę przełyku, przełyk bareta i refluks, więc pojechałam na ostry dyżur, lekarz przepisał mi leki na refluks itp, dał hydroksyzynę w syropie (bo powiedziałam, ze mam nerwicę i teraz z nerów od czekania czuję duży ścisk w klatce piersiowej)-tak mnie po niej sieknęło, że przed 22 w domu padłam jak sznyta (mam w domu w tabletkach hydroksyzynę i ani 10 ani 25 mnie nie są w stanie powalić-a tu 15 ml w syropie mnie uśpiło-to dziwne, bo lekarz mówił że to to samo, tabletki i syrop...chyba nie...), dziś rano po 14 h spania obudziłam się nieprzytomna, ale nie miałam do godz 14 tego bólu, a tak jak wczorak ok 15 znów się pojawił, wiec to chyba jednak nerwicowe:(w pon idę na prześwietlenie kręgosłupa takie cyfrowe, bo muszę wykluczyć, ze te moje bóle napięciowe kręgosłupa, karku itd, nie są od tej mojej pieprzonej dyskopatii...może któraś zz was też tak miała z tym przełykiem, taki ból jakby ktoś od góry w dół wbijał końcówkę noża i zaraz atak lęku,nie mogę znieść tego uczucia-wtedy mam ochotę nie istnieć...swędzenia, dziwny ucisk w przegrodzie nosowej, połączony z lodowatym oddechem i lękiem,dziwne uczucie napięcia pod paznokciami połączone ze strasznym lękiem i uczucie, ze zaraz tego nie wytrzymam też jeszcze jest...to dla mnie chora, bo czuje się już jak jakaś idiotka mówiąc o tych objawach swojej psychiatrze i mężowi, bo to brzmi komicznie, a mnie to męczy niemiłosiernie...poryta ta moja głowa...nic mnie nie cieszy, taka piękna pogoda za oknem,a u mnie w glowie ciągle natrętne myśli, żeby się zabić, złe samopoczucie i non stop ból...nie mam chwili wytchnienia, jedynie sen, przerywany wstawaniem do synka...dobrze, że mam fajne koleżanki tu z forum, z którymi rozmawiam na gg, bo pewnie już dawno bym zrezygnowała z walki...modlę się, żeby leki zadziałały i żebym przestała się męczyć, bo długo tak nie wytrzymam, ten koszmar trwa już ponad rok, a leczę się 4 lata...ileż można cierpieć, już brakuje mi sił, właściwie jade teraz tylko na wierze, ze warto poczekać...mam w domu 2 dzieci, chciałabym się cieszyć nii i każdym dniem, ale codziennie czuję ból i objawy, których nie mogę znieść...przykro mi, że Was dziewczyny też męczy nerwica i to w najpiękniejszym okresie w życiu, dla mnie druga ciaża to był koszmar, który trwa do dziś...ale trzymajcie się i nie dajcie się!napewno dacie radę!!!

Odnośnik do komentarza

Cześc Dziewczyny :) Dziś kolejny piękny dzień a mnie znów boli głowa. Coraz częściej znów mnie pobolewa. Nie wiem... I do tego te cholerne ciśnienie w uszach!!!!!! Dobija mnie!!!! Basiu, znam takie leżenie z nogami do góry w oczekiwaniu na omdlenie. Miałam raz tak silny atak, że cały dzień leżałam właśnie z uniesionymi nogami, żeby nie zemdlec. Ja też się boję wyjeżdżac gdzieś na wieś, gdzie nie ma dobrego dostępu do służby medycznej. Ostatnio, jak wyjeżdżałam z moim partnerem do Brukseli to nawet miałam obawy. Ale on powiedział - *Kotku, będziemy w centrum Europy, myślisz, że jakby coś to nikt Ci tam nie pomoże?* I to mi dało do myślenia :) Jak sobie przypominam moje chore myśli to też się śmieję sama z siebie, ale one i tak są w mojej głowie. Masz rację - czas zdentronizowac tę bestię - tylko jak? nie wiem jak mam się za to zabrac. Czasem przez parę dni jest ok ale to i tak wraca. Jak przestac się bac, pozbyc się tych myśli i tych objawów somatycznych. Non stop głowa mi pęka... Może za dużo myślę :))) Sama nie wiem. Iza, ja nie mam takich objawów z tym nożem. U mnie wszystko koncentruje się na głowie. Nie potrafię się pozbyc tego bólu okropnego. A wiem, że to nerwicowe, bo głowa zaczęła mnie bolec po pierwszym ataku paniki. Nigdy wcześniej mnie nie bolała. Znam też uczucie guli w gardle, jakichś ucisków ale kłucia w gardle nie miałam. W klatce piersiowej owszem. Ale za to nie jest mi obcy ucisk w przegrodzie nosowej. Nie lubię tego... Jak czuję ciśnienie w głowie to przenosi się czasem właśnie do nosa. Na poczatku panikowałam, ale teraz wiem, że to od nerwicy i że przejdzie. Ja bardzo często myślę o śmierci. Ostatnio coraz częściej nawet. Chciałabym, tak jak Ty i każda z nas tutaj, cieszyc się życiem, ale nie umiem. Może to się kiedyś zmieni... Oby... U mnie to diablestwo trwa od sierpnia, czyli niecały rok nawet a doskonale rozumiem co czujesz... Jak cierpisz. Odkąd zachorowałam to nie było ani jednego dnia, żebym czuła się dobrze. ANI JEDNEGO. Trzymaj się i czekaj aż leki zaczną działac. To w końcu nie może trwac wiecznie. Pozdrawiam Wszystkie Mamy i piszcie co u Was :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×