Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Mi też wrócila zgag i mdlości,jakbym od początku w ciąży byla;) Byłam dziś u psychiatry,zeby powoli przygotowywac się na najgorsze,albo najlepsze raczej;/ Otrztymalam zaswiadczenie ze wskazaniem do cesarki ze wzgledu na zaburzenia lękowe. Ciekawe tylko co ustali ze mmna gin,jak to sie wogole odbywa,nigdy nie mialam cesarki. Bo zalozmy ze wg usg moge miec termin na 3 kwietnia a zacznie mi sie coś dziać 2 tyg wcześniej,i co wtedy??

Odnośnik do komentarza

Zestresowana- dasz radę ja w pierwszej ciąży panicznie bałam się poronienia i tego, że po nim zwariuję. Cały czas miałam twardy jak bęben brzuch i straszne bóle podbrzusza. Bałam się też, że negatywne myślenie i nerwica źle wpłyną na dziecko moja psychiatra mnie uspokoiła, że nerwica maleństwu nic nie szkodzi tylko nas gnębi, kobiety w czasie wojny w obozach zagłady rodziły zdrowe silne dzieci. Nie ma też co wczytywać się w durne artykuły w poradnikach gdzie każą przyszłej mamie zredukować do zera stres bo nieszczęśliwa mama = nieszczęśliwe dziecko - bzdura na resorach a może źle nas nastroić! Będzie oki trzeba w to wierzyć!!!

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny kompletnie nie wiem co robić. Mam silną depresję i nerwicę natręctw, jestem w 40 tygodniu ciąży, za tydzień mam termin porodu. Mój mąż traktuje mój stan jako wymyślony, uważa, że powinnam wziąć się za siebie. Strasznie się od siebie oddaliliśmy. Nie pozwala mnie się leczyć, nie mam z jego strony wsparcia. Jestem w takim stanie, że nie mam siły się bronić przed jego argumentami. Nie chce mnie się żyć. Wydaje mnie się, że nie ma już szans żeby było między nami dobrze. Obwiniam siebie, staram się *ogarnąć*. Z różnym skutkiem. Okropne to uczucie. Nie chce mnie się żyć. Strasznie boję się że go stracę, a wtedy to tylko mi pozostanie sznurek na szyję. Kocham go nad życie. Boże dlaczego tak nas doświadczasz? Nie wytrzymam dłużej.

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Monia dzieki za info :-) Pienna, zestresowana dziewczyny ja mam dokladnie to samo i da rade sie z tym funkcjonowac, widze po sobie ze jest o wiele lepiej niz 1.5mies temu kiedy mnie to zlapalo, dopadlo mnie w 16 tyg a mam teraz 21, walcze kazdego dnia, rozpoczelam psychoterapie, staram sie nie nakrecac. ale latwo nie jest. ciagle cos, wczoraj mialam zakrzepice, dzisiaj odwodnienie i cukrzyce ciazowa. aha wczoraj w nocy chcialam jechac do szpitala bo sie balam poronienia, a 2 dni temu balam sie ze zwariuje! aha i jeszcze wspomne ze prawie nie sypiam od 1.5mies i jakos zyje, nie jestem wariatka, a synek rosnie sobie. Madry ten Twoj psycholog Pienna, nerwica to nasza choroba a nie naszego dziecka, my czujemy ja, ale dziecko nie czuje leku czy niepokoju, owszem nie nalezy sie stresowac za bardzo, ale lek i niepokoj to nie stres! Musimy dac rade, nie ma innego wyjscia. Ja nosze pasek Sw. Dominika modle sie do niego, ufam Bogu i walcze, wspomagam sie melisa i valerinem pozwolenie mam od gin i psych.

Odnośnik do komentarza

Dokladnie to samo powiedziala mi moja psychiatra-ze te napady leku jakie mam wplywaja na mnie nie na dziecko,ewentualnie jak mi się cisnienie podniesie to więcej krwi przeplywa.Inaczej byloby gdybym cierpiala na dlugotrwala depresje,bo ta juz podobno w przeciwieństwie do nerwicy wywoluje zmiany hormonalne.

Odnośnik do komentarza

Nie mogę po prostu. Hamuje mnie fakt, że mogę zaszkodzić lekami dziecku - teraz w ciąży i podczas karmienia. Wolałabym żeby to była nasza wspólna decyzja, ale gdyby mój mąż usłyszał, że chcę iść do psychiatry, to chyba chciałby mnie pozbawić praw rodzicielskich. Dla niego mam być zdrowa i tyle, w grę nie wchodzą żadne choroby, czy zaburzenia. Mam się ogarnąć, wziąć się za siebie, nie użalać się. Masakra. A gdyby moja teściowa się dowiedziała, że u takiego lekarza byłam, to chyba by zaczęła myśleć o rozwodzie kościelnym. Cóż... stereotypy.

Odnośnik do komentarza

~AiD, biedna jestes z tym mezem masakra:(:( ja biore leki moj maz wolal by zebym nie brala ale bez nich to nie wiem co......za 3 tyg rodze i tak bardzo sie boje ze jak to sie zacznie to mnie sie zacznie ten lek panika.czytam wasze watki i to mnie buduje ze nie jestem sama:)boje sie ze nie dam rady ze bede zla mama;( nie chce tego te pieprzone leki kiedy zostaje sama i jesli gdzies mam wyjsc nie wyobrazalne;(;( dziewczyny powiedzcie ze to minie!!!!

Odnośnik do komentarza

AID Tak jak Ty nie znajdujesz zrozumienia u męża tak ja mam z moimi rodzicami. W 1 ciąży zamiast mnie wspierać mama straszyła, że obecny mąż ode mnie odejdzie a jak ja zwariuję to mi dziecko odbiorą a mnie zamkną. Za każdym razem słyszę od nich, że mam się brać w garść i już a to jest dla mnie niewykonalne. Musisz iść do lekarza czasem lepiej do psychiatry niż do psychologa ten pierwszy lepiej oceni z medycznego punktu Twój stan zdrowia i jakby co dalej pokieruje a na pewno uspokoi. Też męczę się bez lekarstw i wierzę, że w końcu cholerny stan się wyciszy. Powodzonka

Odnośnik do komentarza

Kaszol 228. Z praktyki wiem, że nasze lękowe wyobrażenia są o wiele gorsze od rzeczywistości. Sama jestem teraz w strasznym dołku mam okropne myśli tak samo miałam w 1 ciąży i samo się w końcu wyciszyło. Przez 2 pierwsze trymestry totalny Sajgon a w 3 było super. Po porodzie wróciło ale wtedy wzięłam seroxat i po tygodniu miałam już spokój.

Odnośnik do komentarza

AID być może u Twojego męża są mocno zakorzenione te cholerne stereotypy, że do psychiatry to chodzą tylko skończeni wariaci. Wierzę, że milion razy próbowałaś z nim rozmawiać o tym jak się czujesz ale gdyby choć udało Ci się namówić go by z Tobą tam poszedł może by przejrzał na oczy. Jak nie dla Ciebie to niech zrobi to dla dzidziusia. Piszesz, że go kochasz, kocha się człowieka za to jakim jest więc może w końcu się przełamie. Grunt to poważna spokojna (na ile się da) rozmowa, pokaż mu nawet takie forum by zobaczył, że dużo kobiet przeżywa to samo i jakoś żadna nie jest wariatką. Trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Kaszol a Ty moja droga jakie leki bierzesz? i czy leczysz sie cala ciaze? Aid teraz najwazniejsze dla Ciebie powinno byc Twoje dziecko, a nie facet! Skonczony z niego samolub. Rozumiem, ze bardzo go kochasz..., ale on powinien zrozumiec ze on ma duzy wplyw na Twoje samopoczucie i tylko szkodzi zabraniajac Ci sie leczyc. Dasz rade zobacz za chwile masz rozwiazanie, jest bardzo duza szansa ze po porodzie Ci to minie. a jezeli nie to kochana karm butelka, a sama biegnij do lekarza. zacznij sie leczyc i poczujesz wtedy duza ulge :-)

Odnośnik do komentarza

Ciezarna 27 nie wiem sama jak udało mi się przetrwać drugą ciążę z nerwicą, kiedy wspominam początek ciąży to do tej pory się boję że taki stan w jakim wtedy byłam się powtórzy:( gdy dowiedziałam się o ciąży to bardzo się cieszyłam bo bardzo chciałam mieć drugie dziecko, a potem nagle mnie dopadło, potworny strach, jeden wielki atak paniki który trwał dosłownie 2 dni i myśli natrętne o zrobieniu krzywdy mojej córeczce i mojemu mężowi, te myśli doprowadziły mnie do takiego stanu że nie mogłam normalnie funkcjonować, nie mogłam jeść, wymiotowałam, dosłownie trzęsłam się ze strachu,spakowałam się i pojechałam z mężem na pogotowie z myślą że napewno zamkną mnie w psychiatryku, byłam wtedy może w 7 tyg ciąży, na pogotowiu dali mi relanium i skierowano do psychiatry. Następnego dnia obdzwoniłam wszystkich psychiatrów w okolicy ale niestety nikt nie chciał mnie przyjąć tego samego dnia, pamiętam jak panikowałam że jestem psychiczna:( Czekałam 2 dni na wizytę u psychiatry, poszłam prywatnie, te dwa dni były koszmarem, psychiatra nie dał mi leków bo ciąża ale dokładnie pamiętam jego słowa że nie grozi mi żadna choroba psychiczna, że wystarczy porządna psychoterapia, te słowa zadziałały jak balsam, mój stan się polepszył choć nie było idealnie. Poszłam więc natychmiast na psychoterapie, musiałam się jakoś podnieść dla dzieci i męża, całą ciążę wspierał mnie psycholog, piłam też ziołowe uspokojacze, no i forum które dawało mi wiele wsparcia jakoś dotrwałam, po porodzie zaś pierwsze dni były niezwykle spokojne bez nerwicy, zaczęło się jak wróciłam do domu, znów zaczęłam skupiać się na sobie, gdy mnie coś bolało to już w moich wyobrażeniach byłam bliska śmierci itd, wiecie same o czym mówię, a teraz znów się zaczyna, lęk napadowy i myśli natrętne, boję się być sama i czasami boję się wychodzić z domu, nie biorę leków, nie chce, dalej chodze na terapie, mam nadzieję że to ona mnie wyciągnie z tego bagna bo już i tak wiele mi pomogła. Pienna moja psycholog twierdzi że ja odrzuciłam wzorzec mojej matki, nie chcę być taka jak ona, dlatego tak trudno przeżywam macierzyństwo, mój problem polega na tym że chcę być idealną matką a tak przecież się nie da:(nie wiem ile jeszcze drogi przede mną ale wiem że jeszcze jest we mnie wiele lęku:(buziaki*

Odnośnik do komentarza

Albinka83 dokładnie Cię rozumiem ja mojej kochanej pani psychiatrze już chyba z milion razy wmawiałam, że na bank jestem chora psychicznie albo właśnie popadam w obłęd, byłam o tym przeświadczona w 100%. Ona mi zawsze tłumaczyła, że mam dosłownie takie same szanse na to, że zwariuję, jak ona i każdy inny. Tak samo z dążeniem do bycia idealną mamą a przynajmniej taką, która zapewnia non toper dziecku poczucie bezpieczeństwa i szczęście - takie dążenie tylko nas pogrąża i walnę tu wyświechtany tekst - ideałów nie ma. Teraz okropnie męczę się z myślami ,że zabiję mojego syneczka - to jest piekło - podobno myślę tak po to by sprawić sobie ból, ukarać się nie wiem za co. Najgorsze jest to, że czuję się jakbym była na ten zły uczynek skazana i tym samym na wieczne nieszczęście potępienie - koszmar. Mąż mnie bardzo wspiera i mówi, że myślę tak bo jestem za dobra i wrażliwa inna takie obłąkane myśli miałaby w d... Miewam całe szczęście takie momenty gdzie się wyciszam i wtedy na te natręctwa patrzę z dystansem znika ich realizm. Przechodziłam to jakieś 2 miechy po urodzeniu mojego synka i wiem, że to wreszcie mija, mam nadzieję, że teraz choć bez leków będzie podobnie. W tamtej ciąży też się męczyłam ale wtedy panicznie bałam się poronienia, utraty dziecka, zabicia męża i wychodzenia z domu a wszystko mi samo przeszło w 3 trymestrze

Odnośnik do komentarza

Iza29 pewnie urodziła już swojego syneczka. Mnie jeszcze został tydzień :-) i zobaczę moją córeczkę. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to że zupełnie nie mogę dogadać się z mężem... :-( dobija mnie to. Nie mamy ze sobą kontaktu poza takim formalnym. Chciałabym poprosić go żeby ze mną poszedł do psychiatry, ale nie mam już siły. Nie chce tego kolejny raz wałkować, bo jego zdaniem powinnam sama sobie pomóc a nie szukać pomocy u specjalisty. Boże Mój, nie wiem co mnie się w głowie dzieje. Ten stan zabiera mi najpiękniejszy okres w życiu. Wiem, że nie mam powodu do depresji, ale stała się ona faktem. Jak mam sobie pomóc. Mam autentycznie myśli samobójcze. Nie chcę żyć. Boję się, że stracę męża. Okropnie się z tym czuję.

Odnośnik do komentarza

AiD to nie fair co Cię spotyka! Ja myśli skrajne miałam dwa dni temu, łaziłam po chacie i histerycznie wyłam, że zostało mi tylko odebranie sobie życia. Dziś jest o niebo lepiej choć nadal natręctwo prześladuje. Do lekarza idź tak czy siak dla siebie i córeczki. Poproś może swoją mamę, siostrę czy bliską przyjaciółkę by z Tobą poszła na bank wszyscy nie myślą tak jak Twój mąż. Jestem ciekawa jak on sobie dalej wyobraża Wasze wspólne życie z dzidzią? Moja lekarka mi ostatnio mówiła, że leki psychotropowe super ewoluowały to już nie są te zagłuszacze, które wyrządzają więcej krzywdy niż pożytku faktycznie cytuję *ratują ludziom życie*. Dasz radę jeszcze tydzień dwa i będziesz mogła sobie pomóc farmakologicznie a wtedy na wszystko spojrzysz racjonalniej. Teraz wiem, że jest cholernie ciężko ale musisz walczyć spotka Cię niebawem największe szczęście maleńka istotka i to dla niej musisz jeszcze ciut się pomęczy. Trzymaj się będzie dobrze ja jeszcze nie wiem jakiej płci jest moja dzidzia (22tydz) ale bardzo marzę o córeczce. Buziaki

Odnośnik do komentarza

AiD bardzo mi przykro że nie masz wsparcia w mężu, to tylko pewnie pogłębia Twoją nerwicę bo musisz się zmagać z tym sama, ale musisz walczyć o siebie, jesli nie leki to może jakaś terapia? kurcze Twój mąż jest strasznym egoistą, tak jak Pienna sugeruje może Twoi rodzice mogą Cię jakoś wesprzeć albo przyjaciółka? pisz jak najczęściej na forum bo to też bardzo pomaga, zrozumienie osób które cierpią na tą samą dolegliwość co Ty jest najważniejsze i daję pozytywną energię. Ja dziś sama, i znów się boję, w dzień było w miarę ale teraz czuję niepokój, jeszcze na wieczór moja matka się upiła i wydzwaniała do wszystkich mówiąc jakieś bzdury, a potem wszyscy do mnie oddzwaniali żebym się nią zajęła bo jest pijana, ja już mam dość, ona wie że mam nerwicę i że mam ciężko a mi jeszcze dokłada problemów:(wszystko na moich barkach,ale jak to unieść?? jestem na nią wściekła!!!!

Odnośnik do komentarza

Mąż mi powiedział, żebym nie zaczynała już tego tematu, bo mu wstyd za mnie, wstyd komukolwiek o tym powiedzieć. Tylko Bóg mi pozostał, głuchy na me wołanie :-( Najlepsze jest to, że momencie, gdy poznałam męża przyjmowałam Fevarin. Wiedział o tym i zaakceptował to. Odstawiłam lek po kilku miesiącach znajomości, bo nie miałam już potrzeby żeby go przyjmować. A teraz nawet nie chce mnie zrozumieć.

Odnośnik do komentarza

Powiedziałam o tym mamie, która od razu bez wiedzy męża zaprowadziła mnie do lekarza, jednak ta wizyta dużo mnie nie pomogła. Zdecydowałam, że nie będę przyjmować leków ze względu na dziecko. I tak starałam się przeżyć kolejne dni w strasznych męczarniach, robiąc dobrą minę do złej gdy, gdyż na zewnątrz musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Ja naprawdę potrzebuję pomocy. Nie chcę rozmawiać już z nikim na ten temat, bo po pierwsze nikt nie jest w stanie tego pojąć, kto tego nie przeżył, po drugie nie widzę jakiejkolwiek poprawy mojego stanu po takiej rozmowie, a może nawet jeszcze większy dół widząc np. moją mamę prawdziwie zmartwioną i w zasadzie bezradną. Masakra :-(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×