Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Czesć Dziewczyny!ja miałam dziś bardzo dobrą noc, po wczorajszym tragicznym dniu, rano czułam się dobrze, teraz mam trochę takie poczucie odrealnienia, jakbym nie była sobą,mam niskie ciśnienie 118/60, właśnie piję kawę, bo ciężko mi się dziś myśli, mam trochę zatkane uszy...dziś jakos się nie zamartwiam, mam bardziej taki obojetny nastrój-tzn jak próbuję się zamartwiać, to zaraz mój umysł wysyła sygnał, że mi to wisi...nie wiem skąd nagle dziś taka reakcja, jak mi przychodzi myśl o utracie kontroli, to też myśle, ze dziś mi to zwisa...może to reakcja mojego mózgu na ciągłe zamartwianie się...chyba już zmęczenie materiału...miała któraś z Was podobnie...ogólnie czuję się tak dziwnie, ale to chyba przez tą pogodę-codziennie myślę, że umrę,albo sobie coś zrobię, a dziś kupiłam sukienkę na wesele w październiku, bo idziemy do znajomych...jakie to wszystko dziwne, wczoraj powiedziałam co czuję mojemu mężowi, o moich coraz to głupszych myślach i wkręcaniu sobie różnych rzeczy, co przeczytam to zaraz odnoszę do siebie, a czytam dużo,jak głupia-boję się a czytam, a potem jeszcze bardziej się boję...walnięta jestem zdrowo..ale cóż...napiszę wieczorem!

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny.Jutro zaczynam 28 tydzień.Odliczam i raz jeszcze odliczam.Samopoczucie mam bardzo różne..smutasy mi się załączają i natręctwa też.Najczęściej dopadają mnie jak np.złapię do ręki nóż..albo np.wstaje do łzaienki w nocy i boję się abym czasem nie wzięła jakiś żyletek itp.Są i nic na to nie poradzę.Wieczory mam takie różne. Ciągnie mnie brzuch ..jak maleństwo nie kopnie to już sobie wkręcam że coś nie tak i łapię doła. Jutro jadę na terpaię. A pozatym jak u Was mamuśki:-)??

Odnośnik do komentarza

Cześć!u mnie wieczorem kiepsko, miałam bóle napięciowe głowy i natrętne myśli, teraz to nie był lęk tylko przerażenie, znów myśli, że nie wytrzymam, że skoczę, przychodziły z tym bólem napięciowym,próbowałam płakać, ale byłam zbyt przerażona, potem przeszły na jakieś 20 min wraz z bólem głowy, a potem znów wróciły z bólem głowy, rozpłakałam się i dostałam biegunki i bólu brzucha...nie rozumiem tego jak to działa,jak mam bóle głowy albo bóle napięciowe ciała, to zaraz przychodzą te natrętne myśli, rozmyślania, wyobrażenia, że przychodzę do domu i się zabijam, że żegnam się z mężem, że mówię mu, że już nie wytrzymam...a po chwili mijają bóle i mijają myśli, jest normalnie...to jest chore...czasem mam bóle cały dzień i wtedy myśli też są cały dzień...wytłumaczy mi to ktoś, bo ja już nic nie rozumiem...najlepsze jest to, że w południe prałam spodnie i zafarbowały i nagle poczułam napięcie i zaraz mnie głowa zaczęła boleć i natychmiast natrętne myśli o śmierci, obniżenie nastroju...taka pierdoła, a ja już wymiękłam...miałam ochotę wyć z takiego błahego powodu i zaraz te myśli natrętne...w niedzielę chciałam córce nastawić zegarek ale miałam bóle napięciowe i nie udało mi się, poczułam napięcie wewnątrz i zaraz natrętne myśli, że nie jestem beznadziejna, że się do niczego nie nadaje, przeszły po godzinie i znów było dobrze...albo pół dnia jest dobrze i nagle przychodzą bóle i myśli natrętne albo lęk..czy tylko ja jestem taka walnięta...wiem, ze to choroba,ale jestem zdezorientowana, co powoduje flustrację...napiszcie proszę jak to jest u was...czy to, że nawet jakaś pierdoła, która mi się wydarzy albo nie uda powoduje napięcie i natrętne myśli, a nawet lęk,to wynik ciąży czy nerwicy, a może tego i tego...sorki za mój długi wpis ale musiałam się wygadać...

Odnośnik do komentarza

Nerwica, ja też się boję wstawać w nocy, boję się, ze nagle dostanę zamroczenia, ostatnio wstałam wziąć syrop i apap, a potem rano sobie wkręcałam, że może wzięłam inne leki i nie pamiętam-jakaś masakra, już liczę na głos jak biorę jakieś leki i czytam nazwy...wiem, ze to brzmi śmiesznie, ale panicznie boję się utraty kontroli i że zrobię coś wbrew sobie...to pewnie dlatego, że często czuję się jakbym nie była sobą, jakby lęk mną kierował...strasznie to ciężkie...nawet jak się przestaję bać, to wkręcam sobie, że jak się nie boję, to mogę zrobić sobie coś- jak widzicie jestem jak samo nakręcająca się maszyna, zdaję sobie z tego sprawę, ale tak u mnie działa umysł...

Odnośnik do komentarza

Madlen, nikt Ci nie da takiej gwarancji, jak zaszłam w drugą ciążę, to psychiatra mi powiedziała, ze albo objawy mi ustąpią, albo się zmniejszą, albo wręcz odwrotnie nasilą się- i właśnie to ostatnie się stało...to samo jest po porodzie, różne osoby=różne reakcje, to pewnie zależy od tego jakie leczenie było w ciąży itp, są przykłady-nawet tu na forum dziewczyn którym przeszło, ja znam przykłady osób, które właśnie przed lub po porodzie dopadło...ale słuchaj, ja mocno wierzę w to, że w końcu któregoś dnia skończą się te lęki, natrętne myśli i ataki paniki, w moim przypadku też bóle napięciowe-trzeba w to wierzyć, Tobie pewnie tak jak nam wszystkim też jest ciężko, musi być i będzie dobrze...życzę Ci wytrwałości i pamiętaj, że nie jesteś sama, wszystkie tu przeżywamy mniejsze lub większe cierpienia...trzymaj się!

Odnośnik do komentarza

Witam Was Wszystkie. Na uzytek osob doswiadczających myśli natretnch ,z wątku Marciochy*Walka z nerwica natręctw myślowych* przytocze najbardziej-moim zdaniem-pomocne zdania, wskazówki.Nie za dużo naraz, żebyście mogły wybrać cos najbardziej pomocnego w najtrudniejszych momentach. ------------------------ Potem jakaś terapia, hipnoza i psycholog.... POWIEDZIAŁA MI ZDANIE, KTÓRE UTKWIŁO MI W PAMIĘCI i KTÓRE STAŁO SIĘ * moim natręctwem* W DOBRYM TEGO SŁOWA ZNACZENIU... JAK NIE BĘDZIESZ CHCIAŁA, TO MYŚLI NIE BĘDĄ SIE POJAWIAĆ , TO ZALEŻY OD CIEBIE *....i ja uwierzyłam, ciągle sobie to powtarzałam, aż w końcu jakoś zaczełam żyć, początki były trudne....Czasami nadal jest trudno, ale daję radę! Wam też tego życzę!!!! ------------------------- Chodzi o to żeby starac sie być *obok* tych mysli, zaakceptowac je i nie uznawać jako coś swojego, patrzeć na nie JAK NA PADAJĄCY WOKÓL NAS ŚNIEGjktóry osiada na twarzy, kurtce, ale nie wnika nam do środka, po prostu trochę przeszkadza nam iść, ale ze sniegiem jest tak zawsze:). ---------------------------- Te myśłi to często obrazy, które mózg wymyśla po to ABY ZAKRYĆ PRAWDZIWA PRZYCZYNĘ LEKU . Często tak bardzo boimy się pewnych spraw, rzeczy, że nie jesteśmy w stanie stanąć z tym lękiem twarzą w twarz. Tak bardzo boim się ZOBACZYC PEWNE RZECZY ŻE AŻ POZWALMY*,ŻEBY MÓZG ZBUDOWAŁ JAKIS OBRAZ ZASTĘPCZY PRAWDZIWEGO LĘKU. Wydaje nam się, że boimy się tych naszych myśli bo są takie straszne, wydaje nam się iż przyczyną naszego lęku są włąśnie te nasze straszne myśli - obsesje ale tak naprawdę to nie mysli są przyczyną lęku. Te myśli to tylko objaw prawdziwych przyczyn istnienia w nas lęku. Często to czego się boimy wcale nie jest w rzeczywistości takie straszne jak się nam wydaje, jednak boimy się tej konfrontacji. Coś CO WYCHODZI NA ŚWIATŁO NAGLE OKAZUJE SIĘ BYĆ CZYMŚ ZUPEŁNIE NIEGROŹNYM. Dlatego uważam, iż istotnym elementem w leczeniu nerwicy jest terapia. Dobre metody raczenia sobie z obsesjami to w miarę możliwośći ignorowanie tych mysli, nie dyskutowanie z nimi, nie odpowiadanie na nie, nie analizowanie ich. Trzeba pozwolić im przemknąć po głowie NAWET JEŚLI BYŁYBY NAJSTRASZNIEJSZE .NIE WOLNO SIE NA NICH KONCENTROWAĆ , próbować usprawiedliwiać siebie SKĄD U MNIE TAKIE MYŚLI, one są nie ważne... I kiedy np. dopadają mnie jakieś głupie myśli to zazwyczaj mówię sama sobie: *To tylko nerwica. TE MYSLI TO TYLKO NERWICOWA REAKCJA NA MÓJ STRES. itp. To są tylko głupie niedorzeczne mysli, nie muszę na nie tracić czasu. Nic się nie stanie jeśli nie będę się tymi myślami zajmować, analizować, o nich myśleć. OCZYWIŚCIE JESTEM SWIADOMA TEGO, CO SAMA SOBIE MÓWIĘ i w to wierzę, staram się zaufać własnemu rozsądkowi, wiedzy o świecie i ludziach. Chodzi mi o to, że czasem trudno mi te myśli porzucić bo wydaje mi się, że jeśłi ich nie będę analizowaćTO STANIE SIĘ COŚ ZŁEGO , jednak racjonalnie staram się zaufać sobie, wiedzy, że moje myśli nie są w stanie realnie nikomu zaszkodzić. I jeszcze jedna ważna sprawa jeśli się pojawiała we mnie myśl taka z cyklu filozoficznych: *a co jeśli?*, *jak to naprawę jest*... Takie mysli typu, wątpliwości, nurtujące mnie pytania itp. To przekonałam się, ŻE PUŁAPKA JEST W OGÓLE PRÓBOWAC NA TE MYSLI ODPOWIADAĆ . Jeśli tylko PRÓBOWAŁAM NA TAKĄ MYŚL ODPOWIEDZIEĆ to w konsekwencji tego rozmyślania coraz bardziej się pogrążałam, coraz bardziej odczuwałam lęk i coraz więcej rodziło się wątpliwości. TWORZYŁY SIĘ NOWE WATKI PROBLEMATYCZNE itp. Zatem w takiej sytuacji, jak pojawią się takie myśli dobrze jest SPRÓBOWAĆ SIĘ POWSTRZYMAĆ OD PRÓBY ODPOWIEDZENIA. Najlepiej od razu się tym przestać zajmować, nawet jak bardzo czuje się do tego przymuszonym. Oszczędzisz stracony czas, energię... Na pewno jest trudno to powstrzymać, ale pomyśl, że po co się tym zajmować, szkoda sił, tak naprawdę nie musisz nikomu,ANI SAMEJ SOBIE NIC TŁUMACZYĆ więc lepiej zignorować taką myśl. To takie uczucie, które można porównać do sytuacji KIEDY JAKAŚ OSOBA ZADAJE CI KONTROWERSYJNE PYTANIE i czujesz chęć aby odpowiedzieć, wszystko jej wyjaśnić jednak musisz tą osobę zignorwać, nie odpowiadać. Pomaga wtedy stwierdzenie, że przykładowo nie musisz tłumaczyć się kierowcy tramwaju z tego kim jesteś i TAK TEŻ NALEŻY POTRAKTOWAC TE MYŚLI Ponieważ ta myśl jest obca, niepotrzebna, nie musisz się przed nią tłumaczyć, wyjaśniać, analizować, nią zajmować.- -------------------------- Ta trzecia odpowiedx jest bardziej rozwinięta ale ma w sobie konkretne , wazne informacje jak podchodzic do myśli natrętnych. JA TEZ DORADZAM TAKIE NATYCHMIASTOWE UCINANIE, ZAMYKANIE NATRETNYCH WĄTKÓW MYŚLOWYVJ.To podobnie jak w sieci.Otwierasz jakąś strone , zaczynasz ją czytac i juz wiesz, ze nie bedziesz jej dalej czytać i mówisz sobie STOP i klikasz na wylacz, anuluj itd.To bedzie wymagało troche pracy nad sobą i czasu , ALE MOŻNA ODUCZYC UMYSL CHODZENIA ŚCIEZKAMI NEGATYWNOŚCI.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny!mnie dziś rano obudziły lęki, ale starałam się spać dalej, w końcu wstałam i wzięłam hydroksyzynę, lęki przeszły, teraz czuję się taka przymulona, jakbym nie była sobą, mówię normalnie i myślę, ale cały czas czuje takie napięcie w oczach i w głowie, zaraz sobie wkręcam, ze może tracę świadomość, że tracę kontakt z rzeczywistością-tak się czuję, chociaż nic się nie dzieje...rano znów zastanawiałam się, czy napewno wzięłam prawidłową dawkę leków,znów rozmyslania, ze może byłam w chwili zamroczenia i wzięłam więcej-normalnie to jest chore, co mój umysł potrafi zbudować, to mój paniczny strach przed samobójstwem...tak bardzo boje się, ze mogłabym sobie coś zrobić, ze mój umysł wyszukuje sobie coraz to nowsze sytuacje, zebym się bała...najlepsze jest to, ze teraz jak nie czuję lęku, to czuję przerażenie i wewn napięcie, jakby ciągłe oczekiwanie i pełna gotowość, czy coś się stanie...czy tak to właśnie działa, ze pomyslisz o czymś, a za chwilkę zaczynasz wszystko analizować, a może coś tam...a może jednak to zrobiłam tylko nie pamiętam...jak nie mam tych cholernych bóli napięciowych to mi się na głowę rzuca, czuję takie zamroczenie i jakby głowa mnie ćmi-jakbym traciła kontakt z rzeczywistością...tez tak macie??jak u was dzisiaj wogóle...

Odnośnik do komentarza

Ja mam takie zamroczenei od 10 miesiecy jakby wszystko bylo nierealne,teraz sie to nasililo,ucze sie z tym zyc bo nie wiem czy to kiedys minie,najgorzej jest w miejscach publicznych.Pozatym przez okres kilku lat moja nerwica byla i mijala potem wracala,zmienia tez swoje oblicza,najpierw byly identyczne leki takie jak Iza29 opisujesz,teraz przeszlo w nerwice neurasteniczna,jestem wyczerpana fizycznie jakby zycie uchodzilo ze mnie,tez sa przy tym leki ale najgorsze jest uczucie oslabienia ciaglego oslabienia,chocbym nie wiem ile wypoczywala czy spala nie idzie sie tego pozbyc,do tego to przymulenie,odrealnienie i w glowie jakby kamien,nie idzie sie skupic dluzej na czyms,jestem miedzy ludzmi,mowia cos do mnie slysze co mowia i rozumiem ale tak jakby oni byli za szyba,taka jakas bariera no nie wiem jak to nazwac.Meczy mnie to czasem strasznie,wczoraj myslalam ze nie wytrzymam,poplakalam sie i mowie mojemu facetowi czy bedzie ze mna nawet jak bedzie bardzo zle,jak zwariuje...az glupio czasem z tej slabosci.Ale chcialabym zyc tak jak kiedys,czuc sie normalnie a nie tak jak teraz tak polowicznie,bo boje sie gdzies dalej sama chodzic a kiedys wszedzie mnie nioslo,mialam duzo planow,uwielbialam lazic po sklepach a teraz wchodze tylko zeby kupic szybko to co musze i zeby jak najszybciej wyjsc bo od razu duszno mi i slabo.nasililo mi sie to teraz jak weszlam w drugi trymestr,i nie wiem czy dam rade bez lekow,czasem wrecz maze o tabletce ktora wyciagnie mnie z tego..ale nie chce zaszkodzic dziecku,bo na tym punkcie mam fiola zeby bylo zdrowe.

Odnośnik do komentarza

Ja mam takie zamroczenei od 10 miesiecy jakby wszystko bylo nierealne,teraz sie to nasililo,ucze sie z tym zyc bo nie wiem czy to kiedys minie,najgorzej jest w miejscach publicznych.Pozatym przez okres kilku lat moja nerwica byla i mijala potem wracala,zmienia tez swoje oblicza,najpierw byly identyczne leki takie jak Iza29 opisujesz,teraz przeszlo w nerwice neurasteniczna,jestem wyczerpana fizycznie jakby zycie uchodzilo ze mnie,tez sa przy tym leki ale najgorsze jest uczucie oslabienia ciaglego oslabienia,chocbym nie wiem ile wypoczywala czy spala nie idzie sie tego pozbyc,do tego to przymulenie,odrealnienie i w glowie jakby kamien,nie idzie sie skupic dluzej na czyms,jestem miedzy ludzmi,mowia cos do mnie slysze co mowia i rozumiem ale tak jakby oni byli za szyba,taka jakas bariera no nie wiem jak to nazwac.Meczy mnie to czasem strasznie,wczoraj myslalam ze nie wytrzymam,poplakalam sie i mowie mojemu facetowi czy bedzie ze mna nawet jak bedzie bardzo zle,jak zwariuje...az glupio czasem z tej slabosci.Ale chcialabym zyc tak jak kiedys,czuc sie normalnie a nie tak jak teraz tak polowicznie,bo boje sie gdzies dalej sama chodzic a kiedys wszedzie mnie nioslo,mialam duzo planow,uwielbialam lazic po sklepach a teraz wchodze tylko zeby kupic szybko to co musze i zeby jak najszybciej wyjsc bo od razu duszno mi i slabo.nasililo mi sie to teraz jak weszlam w drugi trymestr,i nie wiem czy dam rade bez lekow,czasem wrecz maze o tabletce ktora wyciagnie mnie z tego..ale nie chce zaszkodzic dziecku,bo na tym punkcie mam fiola zeby bylo zdrowe.

Odnośnik do komentarza

Ja mam takie zamroczenei od 10 miesiecy jakby wszystko bylo nierealne,teraz sie to nasililo,ucze sie z tym zyc bo nie wiem czy to kiedys minie,najgorzej jest w miejscach publicznych.Pozatym przez okres kilku lat moja nerwica byla i mijala potem wracala,zmienia tez swoje oblicza,najpierw byly identyczne leki takie jak Iza29 opisujesz,teraz przeszlo w nerwice neurasteniczna,jestem wyczerpana fizycznie jakby zycie uchodzilo ze mnie,tez sa przy tym leki ale najgorsze jest uczucie oslabienia ciaglego oslabienia,chocbym nie wiem ile wypoczywala czy spala nie idzie sie tego pozbyc,do tego to przymulenie,odrealnienie i w glowie jakby kamien,nie idzie sie skupic dluzej na czyms,jestem miedzy ludzmi,mowia cos do mnie slysze co mowia i rozumiem ale tak jakby oni byli za szyba,taka jakas bariera no nie wiem jak to nazwac.Meczy mnie to czasem strasznie,wczoraj myslalam ze nie wytrzymam,poplakalam sie i mowie mojemu facetowi czy bedzie ze mna nawet jak bedzie bardzo zle,jak zwariuje...az glupio czasem z tej slabosci.Ale chcialabym zyc tak jak kiedys,czuc sie normalnie a nie tak jak teraz tak polowicznie,bo boje sie gdzies dalej sama chodzic a kiedys wszedzie mnie nioslo,mialam duzo planow,uwielbialam lazic po sklepach a teraz wchodze tylko zeby kupic szybko to co musze i zeby jak najszybciej wyjsc bo od razu duszno mi i slabo.nasililo mi sie to teraz jak weszlam w drugi trymestr,i nie wiem czy dam rade bez lekow,czasem wrecz maze o tabletce ktora wyciagnie mnie z tego..ale nie chce zaszkodzic dziecku,bo na tym punkcie mam fiola zeby bylo zdrowe.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Iza za wyrazy wsparcia:) Nie potrafię pojąć skąd te wszystkie napady lęku się biorą. Wczoraj wieczorem czekałam na mojego męża aż wróci z pracy. Dosyć późno wraca, więc się położyłam... I co? Oczy zaczęły mi się schodzić. A nagle ogarnął mnie wzmożony lęk przed... snem. Mianowicie, że sen też mi może szkodzić... że zasnę i się nie obudzę... To jest naprawdę chore... Nie mogę też jeść spokojnie. Mam wrażenie, że jedzenie staje mi gdzieś między gardłem, a żołądkiem i że się przez to uduszę... Czasem zaczynam myśleć racjonalnie - że to tylko przejściowe, że moje ataki są nieuzasadnione. Ale potem znów coś idzie nie-tak. A najtrudniej jest mi zrozumieć fakt, że początek ciąży wyglądał zupełnie inaczej. Męczyły mnie wymioty, mdłości, ale wszystkie te dolegliwości są znośne. Zaczynam myśleć już poważnie o porodzie i tu znowu pojawia się lęk - a jeśli wtedy wpadnę w panikę?? Planowałam w ogóle po pierwszym dziecku mieć drugie, aby nie było dużej różnicy wieku i w ogóle, aby dwoje wychować *za jednym zamachem*, a teraz bardzo się boję... Ty Iza masz dwoje, podziwiam Cię za odwagę, bo ciąża to przecież czas wyrzeczeń i ograniczeń... Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Hey dziewczynki,u mnie końcówka szóstego mesiąca, czuję się zle ,nerwy o byle co, i potrafię rzucic czymś ,ale wczesniej przed ciazą było masakrycznie, tak jak pisze..madlen,,w miejscach poblicznych ,nerwy,lęki, chęć ucieczki, pamietam ,ale wiecznie się boję ,ze znów to wróci z podwójną siłą , .pozdr,i piszcie jakie macie sposoby na takie lęki pzdr.

Odnośnik do komentarza

Witam:) ja juz prawie 15 tydzien i dalej wymioty ale jakos inaczej je odczuwam,nie wiem czy to nie przez nerwice teraz. Nic nie przytylam,a czuje sie bardzo ciezko,brzuch mi tak wypchalo jak w 6 miesiacu i zastanawiam sie czy to normalne,bo w poprzednich ciazach brzuszek bylo mi widac od 6-7 miesiaca.W takim tempie w 9 miesiacu bede wygladac jak slon:) martwi mnie to bo juz mnie nieraz boli w dole brzucha jak za dlugo jestem na nogach i nogi mnie bola a to dopiero poczatek.Moze to tylko jelita tak wypycha.Ale te nogi masakrycznie bola,zwlaszcza w nocy,a mam tez zespol niespokojnych nog sie to naklada na siebie. Co do lekow to jest roznie z tym radzeniem sobie,czasem nie radze wtedy sie klade i czekam co bedzie,najczesciej przechodzi po jakims czasie,a czasem zajmuje sie czyms byle tyklo nie myslec Czasem przyznaje sie napije sie lampke wina czerwonego na noc i od razu lepiej,choc wiem ze nie powinno sie pic. Pozdrawiam was:)

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny! madlen, nie ma za co mnie podziwiać, walczę tak jak każda z Was, moje drugie dziecko jest przysłowiową wpadką, psychotropy rozregulowały mi cykl i miałam jajeczkowanie w 21 dniu w 30 dniowym cyklu...jakaż byłam zdziwiona jak na teście pojawiły się 2 kreski...to brzmi idiotycznie,przecież wiem skąd się biorą dzieci, ale wcześniej po 20 dniu byłam już po owulacji...no cóż, teraz najważniejsze, żeby dać radę dociągnąć do końca... u mnie wczoraj fatalnie cały dzień, wieczorem straszny ból żołądka, prawie zwymiotowałam w samochodzie, a oprócz tego straszne bóle pleców i kręgosłupa, wieczorem umierałam i wyłam z bólu, mąż mnie masował, chociaż wiem, ze nie powinno się na tym etapie ciąży, ale nie mogłam wytrzymać, jeszcze doszedł ból głowy i ścisk w klatce piersiowej, myślałam, ze nie wytrzymam, w końcu mąż posmarował mnie maścią wick, wzięłam apap i jakoś zasnęłam, a dziś od rana znów bóle napięciowe i ciążowe, nie umiałam się zwlec z łóżka, wzięłam apap nic nie pomogło, potem ból przeniósł się na głowę, nie mogłam normalnie myśleć, czułam takie zamroczenie i oczywiście natrętne myśli, popłakałam się, a za chilę poczułam złość, mąż zlecił mi wyładowanie się na poduszce, waliłam i płakałam-serce waliło mi jak szalone...strasznie boję się okazywać złość, a jak ją tłumię w sobie to potem mam bóle i napięcie...wzięłam hydroksyzynę i pojawiła się obojętność, pomyślałam sobie, mam gdzieś co się stanie i znów płacz, teraz na przemian odczuwam napięcie, bóle i zatkane uszy, a za chwilę ono mija...po raz 3 wypróbowałam to co mi dziewczyny radziły, byłam spanikowana, poprosiłam męża, żeby wyszedł ze mną na balkon...znów płacz, wyszłam z córką za rękę i na balkonie zawroty głowy, wytrzymałam 20 sek!czy to nie jest walnięte, mam natrętne myśli m.in o balkonie, które budzą we mnie już nie lęk ale przerażenie, a jak mam na niego wyjść to mnie paraliżuje i dostaję ataku płaczu...ta choroba jest popieprzona!!nie pisałam Wam, ze w środę zaczynam 12 tyg terapię na oddziale dziennym, 3 dni w tyg, a nie 5 ze względu na ciążę po 3 h- wiem, ze tego potrzebuję, bo to co się teraz ze mną dzieje wymaga przepracowania...to moja 3 terapia, ale pan ordynator powiedział, ze na pewno nie ostatnia, bo roboty jest dużo...wiem, ze tak jest...a jak dziś u was??

Odnośnik do komentarza

Monia25 jeszcze post do Ciebie, ja wymiotowałam do piątego miesiąca, głównie z napięcia nerwicowego, czułam wewn napięcie, lub napięcie z tyłu głowy i musiałam zaraz być w toalecie...schudłam 18 kg!!!i to w ciąży...teraz jeszcze zdarza mi się czasem, ale już rzadko...musisz być dzielna, wiem, ze jest ciężko, ja już płakałam nad ubikacją i miałam natrętne myśli, że już nie dam rady, stąd wiem, ze to z napięcia, ale jakoś przeszło...i niestety na te wymioty pomagała mi tylko uspokajająca hydroksyzyna...trzymaj się i byle do przodu:)

Odnośnik do komentarza

Witam kobietki. Wczoraj miałam fatalny dzień...urządziłam w domu histerię i ryk i na dobrą sprawę sama nie wiem teraz czego tak ryczałam ale to było okropne..nawet do tego stopnia doszło że powiedziałam mamie że najchetniej to bym skończyła ze sobą...teraz to się boję aż tego że ja tak wogole powiedziałam...dzisiaj troszkę lepiej..chyba znów hormony podskoczyły i połączyły się z nerwicą...Mówię wam mam takie doły ze szok.Tak mi się ciągnie ta ciąża ..chodzę taka nabuzowana nerwami że szok...któregoś dnia to nawet wzięłam kilka machów papierosa bo nie wytrzymałam ...oczywiście teraz żałuję ...masakra normalnie...u mnie 28 tydzień ale tak mi się już dłuży i na samą myśl że jeszcze tyle czasu to mnie ryk ogarnia i depresja ...

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny!ja dziś miałam okropny dzień, rano obudziłam się ze straszną złością, ryczałam na dziecko, potem przysnęłam i wydawało mi się, że ktoś zawołał cześć, obudziłam się i pierwsza myśl, matko-mam schizofrenię-zaczęłam sobie wkręcać, popłakałam się strasznie, potem mi przeszło, przed południem straszne bicie serca, miałam ciśnienie 108/59 a puls 101...potem poszliśmy z córcią do zoo i w nim dostałam strasznych skurczów jelit i żołądka, cała oblana potem dostałam biegunki, siedziałam i płakałam z bólu, wzięłam hydroksyzynę,a potem już do wieczora natrętne myśli, ze już nie dam rady, żeby coś sobie zrobić-byłam i jestem przerażona, popłakałam się, ze nie chce tych myśli, że dlaczego one przychodzą i muszę o tym myśleć, teraz jestem taka przerażona jak one przychodzą, a np za chwilę odchodzą i potem znów się pojawiają...zwykle boli mnie głowa, lub mam bóle napięciowe...to straszne...znów boję się nocy...teraz mam raz dreszcze raz mi jest ciepło...odezwę się jutro...

Odnośnik do komentarza

Hey laski.mnie też ogarnia , lęk , panika , nieraz wpadam w taki szok,zaczynam ryczeć, ,mysli,jakieś o smierci, sny chore itd, czasem juz nie mam siły, pozniej nie moge dojsc do siebie, a nerwy za mną chodzą w dzień w dzień, trzymajcie się kobitki, nie poddawajmy się [pozdrawiam, a ciekawe dlaczego juz nasze mamuski nie piszą ,pewno zajete są bardzo, mają maluszki , rozumię , i tez pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Posyłam pewien tekst na temat LĘKU, moze się Wam przyda. --------------------- LĘK WYWOŁUJE W NAS film projektowany przez nasz umysł. Jeśli na chwilę spojrzysz na to z dystansu, okaże się, że te filmy są tak absurdalne, że raczej wywołują uśmiech niż strach. Ale póki traktujemy je jak rzeczywistość, odczuwamy lęk... Tak naprawdę, momenty w których pojawia się lęk, są wspaniałymi lekcjami do przejścia. Możemy nie dać rady i wycofać się z danej sytuacji, ale czasem po prostu nie ma wyjścia. JA MÓJ LĘK ROZPOZNAJE po specyficznym odczuciu w brzuchu, na wysokości splotu słonecznego. Wyrobiłam już sobie odruch, dzięki któremu jak tylko pojawi się to odczucie, a ja je zauważę (czasem niestety nawet nie zdajemy sobie sprawy ze swojego lęku), BIORĘ GŁĘBOKI ODDECH a najlepiej kilka. To pomaga odrobinę się rozluźnić. A potem zadaję sobie dwa pytania: "CZEGO TAK NAPRAWDĘ SIĘ BOJE ?" i "Na ile realne jest, że to czego się boję, naprawdę się wydarzy?" Najczęściej jest to coś mało realnego. Jeśli jednak jest inaczej, pomaga jeszcze jedno: "CO MOŻE MI SIE STAĆ, JEŚLI TO SIE WYDARZY ? Co może się stać najgorszego?". W większości sytuacji, to ostatecznie pomaga przynajmniej OSŁABIĆ LĘK i DODAĆ ODWAGI DO DZIAŁANIA . Najczęściej te "najgorsze" scenariusze bo bliższym przyjrzeniu się, okazują się nie takie straszne, jak się nam początkowo wydawało. LĘK JEST WAŻNĄ INFORMACJĄ DLA NAS i nie chodzi o to, BY POZBYWAĆ SIE GO za wszelką cenę, a już na pewno nie BY GO ZAGŁUSZAĆ . Warto mu się przyglądać, BO MOZEMY SIE DOWIEDZIEĆ bardzo wiele o sobie i o tym, CO POWINNISMY JESZCZE ZMIENIĆ . Poza tym, jak już chyba napisałam PRZYJRZENIE SIE SWOJEMU LEKOWI OSŁABIA JEGO PARALIŻUJACY WPŁYW i pozwala mimo wszystko podjąć jakieś działanie. I na koniec jeszcze taka mała refleksja, która właśnie mnie naszła - odwaga to nie brak lęku. Odwaga, to podejmowanie działania mimo odczuwanego lęku, TO POTRAKTOWANIE GO JAK PRZYJACIELA , nie jak wroga. Odwaga to pójście za tym, co nam podpowiada serce, a nie umysł. ------------------ Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam:) Ja czuje sie bez zmian,weekend minal szybko,corka sie pochorowala wiec nie mialam czasu na nerwice choc ataki mnie probowaly dopasc. Nadal wymioty i mdlosci ale straszne zachcianki na jedzenie mam i coraz bardziej glodna sie robie.Moze w koncu troszke waga ruszy z miejsca. NERWICA juz masz naprawde blizej niz dalej,dasz rade,koncowka zawsze sie ciagnie a zwlaszcza ostatnie dni,bedzie dobrze:) Pozdrawiam cieplutko,damy rade:)

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich I jeszcze cos krótkiego , prostego na temat radzenia sobie z lękiem *Lęk to stan umysłu. Jest nam po coś potrzebny. Tylko bardzo ogranicza. Ja doszłam do wniosku, że po 16 latach dość. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do znajomej 3 km. Umierałam. Potem wróciłam. Nastepnego dnia znowu a potem 15 km a potem 30 a potem w korkach do Warszawy a potem sama do centrum handlowego. I nagle juz nie umierałam tylko bałam się a potem juz nie bałam się tylko czułam niepewnie A POTEM BYŁO MI JUŻ WSZYSTKO JEDNO i do dzis daję radę. 05:17:54 ---------------------------- 05:17:59 Kochana TABLETKI NICZEGO NIE ZAŁATWIĄ . Pozwól sobie na ten lęk.POTRAKKTUJ GO JAK BÓL GŁOWY . Boli ale idę. 16 lat bałam się wyjśc nawet za furtkę. Funkcjonowałam tylko z mężem. W końcu tak mi życie skomplikowało się, że postanowiłam zacząc żyć. Od lęku sie nie umiera. Po prostu zacznij zyć i już.* ------------------------ Z lekiem musimy sie zmierzyć albo oswoic.Oswajamy go dzieki wiedzy zdobywanej na temat lęku, nerwicy.Potem przychodzi czas, by się znim mierzyć. Napisałam kiedyś coś takiego : WOLIMY SIĘ BAĆ, NIŻ Z LĘKIEM ZMIERZYĆ, NIŻ STAWIĆ MU CZOŁA I W SIEBIE - UWIERZYĆ ! Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny!ja wczoraj czułam się beznadziejnie, do wieczora, wyobraźcie sobie, ze wieczorem miałam krwistą biegunkę i krew ze śluzem, tak się wystraszyłam, dostałam ataku paniki, że napewno w nocy umrę, zadźwoniłam do szpitala do gastrologa, powiedział, ze widocznie jakieś naczynko mi pękło, że mam wziąć no-spę i się nie bać bo to nic groźnego...od połowy nocy męczyły mnie natrętne myśli, ale nie zwracałam na nie uwagi i spałam dalej, rano poczułam lęk i popłakałam się, potem spadek nastroju i znów myśli, ze już nie dam rady, ze nie mam już sił, znów się popłakałam, a teraz mi przeszło, myśli zniknęły...jestem tylko trochę oszołomiona...zobaczymy co przyniesie dzień...dziś wizyta u ginka...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×