Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Juanita1975

Hej Dziewczyny !!! Miałam gonitwę przez dwa dni więc się nie odzywałam, jeszcze biegam za rzeczami dla Młodej, kupiłam też pralkę (wreszcie!) Wczoraj byłam u psychiatry na wizycie i wiecie co? Jest światełko w tym tunelu ! :) Po konsultacji wiem, że mogę zażywać seronil, 10mg na dobę, aż do samego porodu (mogę też próbować zmniejszyć dawkę jeszcze o połowę, albo brać 10mg co drugi dzień) i Pani Doktor powiedziała, że mogę też na tej dawce śmiało karmić piersią ! :))) Gdyby udało mi się odstawić lek całkowicie to objawy odstawienne będą słabe i przemijające dość szybko - zarówno u matki jak i u dziecka. Dziecko może być tylko nieco marudne, itp. Natomiast jeśli nie odstawię bo nie będę się czuła na siłach to też się nic złego nie stanie :) No to mi się podoba, bo przynajmniej mam jakiś wybór. :))) Podobno te leki z grupy SSRI są najlepiej przebadane i wcale nie takie znowu straszne dla płodu jak niektórzy twierdzą. A ufam tej Pani doktor, bo mądra babeczka - w dodatku młoda a już ordynator psychiatrii i ze stopniem docenta :) Myślę, że jestem w dobrych rękach :) Makadaro - fajnie, że się odezwałaś - i chyba też po porodzie przejmę Twoją taktykę na myślenie o dniu dzisiejszym - tylko i wyłącznie ;) Nadzieja 37 - z tym lataniem siku to mam to samo, wydaje mi się że nie wytrzymam a później nic prawie nie leci, bu? Śmieszne i wkurzające zarazem ;) Iza - samopoczucie na początku ciąży jest bardzo chwiejne, ale niedługo czwarty miesiąc i wszystko się poprawi - myśl pozytywnie ! :)))

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Adelaja - o jak ja Cię rozumiem - mnie boli krocze jak chodzę i wstaję, i brzuch na dole bardzo często (od ciężaru) normalnie męczarnia, nikt mi nie powiedział, że to takie nieprzyjemne ta końcówka ciąży ;) Gorzej sypiam, dużo wstaję sikać a każde takie nocne wstanie to bolesna gimnastyka :( Coraz częściej jestem też rozdrażniona i jakaś taka podenerwowana. Nastrój potrafi mi się zmienić z minuty na minutę jak coś nie jest po mojej myśli na przykład ;) brr...nie lubie siebie takiej, ale cóż, trzeba przetrzymać do końca. Acha - a zalecenie od psychiatry mam że mogę spokojnie rodzić dołem, bo nie ma przeciwwskazań medycznych, więc z cesarki nici - a naturalnego chyba boję się jeszcze bardziej niż operacji ...

Odnośnik do komentarza

Hej, wybaczcie ze nie piszę. Przerasta mnie to wszystko. Jeszcze nie moge sie pozbierać od porodu. Synek zdrowy, choć ciągle jest coś o co sie martwię. Oczko ropieje, jakieś pryszczyki na ręce, odparzenie przy pupce, a to słabo ssie pierś, ciągle mało - tak mi sie wydaje. Bo ja karmię tylko piersią, ale on tak dziwnie króciutko je, a ma już 11 dni i się martwię. Wstaje do jedzenia co 2 godziny więc nie śpię prawie, tylko w nocy ze 4 godziny, po godzinie sumując. A najgorsze jest też moje samopoczucie. Mam totalny jadłowstręt, zmuszam sie do jedzenia, a potem mi nie dobrze, żoładek boli, wymiotować sie chce, boję sie że się rozchoruję jak tak dalej będzie, ale naprawdę nie dam rady patrzeć na jedzenie, to jest okropne uczucie. Poza tym jak już chcę zjeść to nie wiem czy to można i tak wkółko. to chyba z lekkiej depresji coś mi sie wydaje. Rano i wieczorami płaczę w poduszkę z bezradności nad wszystkim. Potem mi przechodzi. Ciężko mi jest:( A najgorzej boję się zostać sama i nie wiem co zrobię jak mąż pójdzie do swoich robót.

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! Wczoraj byłam u lekarza,niestety na nic się jeszcze nie zapowiada szyjka delikatnie zgładzona ale zamknięta a do terminu zostały niecałe 3 tygodnie.Boje się jak cholera ale jednocześnie nie mogę się już doczekać porodu bo źle się czuje.Po za tym dziecko waży już 3700 boje się co będzie za te 3 tygodnie,martwie się że znowu mnie będą nacinać a to dla mnie jedna z najgorszych rzeczy.Pojawiło się za to światełko w tunelu jeżeli chodzi o anastazjologa bo mój gin powiedział że z nim porozmawia żeby jednak przyjechał jak zadzwonie że się zaczęło, więc mam cichą nadzieję ale dokładnie będe wiedziała za tydzień bo teraz jest na urlopie. Juanita czy ty też dostajesz takie bolesne kopniaki? bo ja niekiedy nie mogę wytrzymać ,wszystko w środku mnie boli ,żebra ,żołądek,brzuch a czasami nawet nerki nie wspominając już o plecach i tym nieszczęsnym kroczu.Wczoraj lekarz to prawie musiał mnie wsadzić na ten fotel ,to takie krępujące ,później znowu nie mogłam sama zejśc no szok! Powiedział że teraz dziecko jest już w kanale rodnym stąd jeszcze większy ucisk. Renatka po porodzie przez jakiś miesiąc też jest burza hormonów +totalne niewyspanie musisz to przetrwać a później napewno będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza

Adelajda super, że się odezwałaś właśnie chciałam o Ciebie pytać. Jakiś czas temu pytałam Cię ale pewnie przeoczyłaś czy te ruchy później są mniej intensywne? bo niby dziecko nie ma tyle miejsca? Ale z tego co piszesz to chyba nie. Ja już 31 tydz. a ból czasami nie do wytrzymania, szczególnie jak serię puści pod żebra, ostatnio się obudziłam takiego czadu dawał i myślałam, że zacznę wymiotować z bólu i słabo mi tak było. Kurcze to później będzie jeszcze trudniej z tego co piszesz, w sumie to nie wątpię ale już bliżej niż dalej. Chciałabym już być tak jak Ty choć wiem, że to nic przyjemnego. Życzę Ci dużo siły i powodzenia na porodówce, szybkiego, bezbolesnego porodu. Proszę Cię odzywaj się tu częściej, bo jesteś tylko Ty i Juanita potem już ja, z tych do rodzenia :) chciałabym jak najwięcej jeszcze się od Was dowiedzieć jak ta końcówka przebiega.

Odnośnik do komentarza

Nadzieja37 ty chyba pisałaś do Agul,obie jesteśmy w tym samym tygodniu ,ja mam termin na 12 lipca a ona na 14.Ale faktycznie rzadko się teraz odzywa,może już urodziła?Następna w kolejce jest Juanita później ty no a reszta dziewczyn to dopiero początki,wcześniej chyba było nas więcej ale sporo dziewczyn przestało pisać. Kopniaki mojego syna niestety bardzo mi się daja we znaki, bardzo mnie boli czasami pomaga zmiana pozycji ale rzadko.I to są maratony zwłaszcza po południu i wieczorem.Mialam nadzieje że w końcówce ciąży się to zmieni ale narazie się na to nie zanosi.Ostatnio jak byłam na ktg właśnie w godzinach popołudniowych to w ciągu 30min zapisało się ponad 60 ruchów,bałam się żeby mnie czasem w tym szpitalu nie zostawili.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Hej...u mnie jest o wiele gorzej niż było - pod względem psychicznym. Chodzę i płaczę. Przerasta mnie to wszystko :( Jestem okropnie już zmęczona ciążą a do tego mam problemy osobisto-materialne. :/ Brakuje mi już sił :/ Dziewczyny - kopniaki są u mnie także mocne - czasem boli, a najbardziej jak Mała pcha chyba rękę (?) do dołu...bardzo nieprzyjemne uczucie. Bo pod żebrami najczęściej siedzi jej wypięta pupa ;) później się odezwę - bo coś nie mam weny twórczej...

Odnośnik do komentarza
Gość Asiula358

Witajcie Dziewczyny :) U mnie lepiej pod względem rozdarcia wewnętrznego, jednak często kłuje mnie w brzuchu i wkręcam sobie zapalenie wyrostka itp... Ciągle coś. Ostatnio nawiedził mnie temat obumierania ciąży, i jestem przerażona :( Strasznie się boję, że nie dowiem się co i jak w swoim czasie, że skoro mam USG co 3 tyg, to skąd mam wiedzieć, że ciąża obumarła?? Przecież coś się stanie :( Doradźcie coś proszę, bo ciągle o tym myślę :( pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asiula kłucia to normalne, lepiej się przyzwyczaj. A propo tego drugiego to też miałam to, nigdy nie zapomnę jak w 16 tyg. przed samą wizytą dwie godz. przed, wpadłam w taki szał, ryk, trzęsłam się, nie szło mnie uspokoić, bo sobie wmówiłam, że na pewno jest coś nie tak i miałam cholernie złe przeczucia. Doprowadziłam do tego, że jak poszliśmy już na te usg to mały tak skakał jak nigdy w życiu, tak go nastresowałam. Aż się nasz gin pytała czy coś się nie stało bo jeszcze nie widziała żeby dziecko takie podenerwowane i niespokojne było ;/ ale potem tego żałowałam, miałam wyrzuty sumienia, że tak się wkręcałam. A jak ja się zacznę nakręcać to ta spirala strachu, paniki tak idzie, jest nie do zatrzymania. Pamiętam jaką wtedy szkołę dostałam od pani dr, że muszę umieć nad sobą panować i się tego uczyć a nie to co ja robię. Ale mam też dobrą wiadomość dla Ciebie jak już niedługo poczujesz ruchy to się bardzo uspokoisz, bo codziennie będziesz miała wyraźny sygnał, że wszystko jest dobrze :) Adelajda możliwe, że do Agul pisałam ;) jak się czujesz teraz? i opisz co najbardziej się daje we znaki, bo jestem ciekawa. Ja teraz mam tak, że kuję mnie jakby cewka moczowa ciągle i mam wrażenie, że nie zdążę do łazienki a tam nic :/ i skurcze pod stopami nieźle mnie biorą dziwne, bo biorę potas, magnez 6 tabl. dziennie. Co raz częściej myślę o porodzie, mocno się już nastawiam i chyba przestaje się bać, tylko chcę już tego jak najszybciej. Jutro mam wizytę u tego diabetologa, bardziej się boję podróży i tego upału, żebym znowu orła nie wywinęła ;/ mam nadzieję tylko, że nie będę musiała tam pić znowu tego dziadostwa. Ja teraz mam nową schizę znów wrócił strach przed wielkim brzuchem, ja już nie wiem co ja za dziwoląg jestem ;/ aż mi wstyd za siebie. Juanita pisz co u Ciebie, pozdrawiam Was laski, buziaki :* Trzymajcie się!

Odnośnik do komentarza

Hej. U mnie bez zmian. no moze trochę bardziej doszłam do siebie i przestałam płakać w poduszkę, ale czuję ze to tylko kwestia czasu, póki mąż nie pójdzie do roboty. Synek rośnie, ma juz 16 dni, ale ciagle są jakieś niepewnosci i problemy. A ja nigdzie z tym nie idę, bo jakoś rodzina mi doradza zeby poczekać, ze jeszcze sie mały normuje. On tak niespokojnie śpi, ciagle się wierci, a to skręca, puszcza bąki i tym się budzi, a najdłuzej ile spi to 3 godzina raz-dwa dziennie. No i moje najgorsze utrapienie - robi śluzowate kupy, a to chyba nie powinno tak być, albo alergia na coś, albo nietolerancja laktozy, nie wiem. Rodzinna tylko powiedziała żeby obserwowac, bo to moze być nietolerancja laktozy, która mija po jakimś czasie, ale nie wiem co z tym robić dalej, bo co z tego ze obserwuje, jak dalej jest to samo. Wykańcza mnie ta niepwenosc i przejmowanie się wszystkim. Póki mam męża obok to jakoś się trzymam i sobie radzimy, on jest niezły, potrafi pilnowac małego bez problemu, nosić go, wozic w wózku, a ja wprost przeciwnie, zaczynam panikować jak mały marudzi i nie wiem co mam z nim zrobić, skoro np. jadł godzine temu. Jak mąz pójdzie do roboty to chyba zwariuje, nie wiem. Chciałąbym zeby został i był przy nas, a z drugiej strony musi zarabiać, bo z czego bedziemy zyć :( Cały czerwiec przesiedział w domu bo 3.06 miałam rodzić, urodziłam 11.06, no i do teraz nie zrobił zadnej roboty, a ZUSy trzeba zapłacić. Juanita, u ciebie tez problemy finansowe? Jak chcesz to napisz do mnie na maila, my chyba cały czas mamy podobną sytuację, albo podaj mi swój, to w wolnej chwili się odezwę, moze pocieszę cię pisząc jak u mnie jest beznadziejnie :) Mój mail: reneta8@o2.pl

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Hej Dziewczyny, wiedziałam , ze się odezwiecie po weekendzie i bardzo się cieszę. Przez ostatnie dwa dni prowadziłam bujne życie towarzyskie, tzn. odwiedzaliśmy z Moim jego znajomych a wczoraj mieliśmy gości u siebie toteż nic nie napisałam, bo już nie miałam siły. Pozwoliłam sobie natomiast na kieliszek białego wina, który bardzo dobrze mi zrobił - spałam dziś prawie do jedenastej co u mnie jest ostatnimi czasy zdecydowanie nienormalne. Jutro mam ginkę + usg + ktg + badanie na paciorkowca - i znowu jestem trochę zaniepokojona co to będzie...ciekawa jestem strasznie ile Mała już waży, i martwię się, ze dużo - ja mam z kolei takie zboczenie , że wydaje mi się , że nie przepcham główki przez kanał rodny i jak dzidzia będzie duża to sobie nie poradzę z porodem z powodu bólu, zrobię tam jakąś mega chryję i będzie wstyd na cały szpital ... Reneta super , że się odezwałaś, ja mam taką finansową bryndzę, że po prostu szok - w tamtym tygodniu kupiłam pralkę przecenioną z wystawy (dlatego dużo tańszą) i tym sposobem brakło mi na czynsz, nie wiem co to będzie, następna mini kasa z Zus-u dopiero 15 lipca a tu dług 900zeta na mieszkaniu...normalnie idzie się załamać, dzięki za maila na pewno odezwę się niebawem :)) Napisz mi jeszcze jak tam Twoja kotka przy synku się sprawuje i czy da się wytrzymać z kotem i z dzieckiem naraz - tz. czy kotka włazi mu do łóżeczka albo zaczepia, bo tego się obawiam - nawet nie o kudły z kota mi chodzi, tylko o to by nie chciał zalizywać Małej tym szorstkim jęzorem i udeptywać łapami - tak jak robi to ze mną :)) Nadzieja - ja też bym już coraz bardziej chciała urodzić, ale z drugiej strony wiem, że to jeszcze nie czas - niech Mała sobie posiedzi spokojnie i poczeka na swoją kolej :))) ale obrzęki mnie wykańczają i ta cieśnia - paluchy u rąk mam jak worki z piaskiem ;/

Odnośnik do komentarza

Witajcie!ja od 5 dni czuję się fatalnie, ciągłe lęki, bóle głowy mdłości i natrętne myśli, teraz doszła mi nowa przerażająca, że mogłabym skrzywdzić swoją córeczkę-czuję olbrzymi lęk jak o tym pomyślę-co za koszmar...przecież tak ją kocham...skąd ta myśl się bierze-jestem przerażona, wczoraj wzięłam rano i wieczorem relanium i przespałam prawie cały dzień, dziś cały dzień wymiotuję i prawie nic nie jem...koszmar...napiszcie czy ktoś miał też takie myśli i jak sobie z nimi radzić, strasznie się boję, że może mi coś odwalić, chociaż wiem, że jak się ma natrętne myśli, to są tylko straszne myśli...ale ta myśl to już przesada...straszne to, kocham moją córcię, a tu takie myśli....:(((czuję się fatalnie i nie wiem ile jeszcze wytrzmam, chociaż z nerwicą walczę już ponad 3 lata...:(

Odnośnik do komentarza
Gość Asiula358

Nadzieja dziękuję Ci za dobre słowa... Tak się wkręcam, że to naprawdę już przegięcie pały ;/ Ja właśnie trochę się boję, że jak zacznę czuć ruchy, to już w ogóle będę wystraszona, że będzie mnie to przerażać, że cały czas ten człowiek tam w środku siedzi.... Nie wiem,czy mnie rozumiecie.... ;/ Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Iza też miałam takie myśli i wiele z nas, poczytaj wypowiedzi pietruszki, ona rodziła 3 marca, teraz jest szczęśliwą mamą Maksia. Mechanizm natrętnych myśli polega na tym, że im bardziej podświadomie chcemy chronić naszych bliskich przed danym niebezpieczeństwem, tym bardziej one nas nachodzą i dręczą. Ja przy nich miałam dodatkowo fobie ostrych przedmiotów. To było jeszcze gorsze. Właśnie niedawno czytałam o tym książkę, okazuje się, że też jest tak, że podświadomie obarczasz dane osoby do których masz takie myśli za swoje złe samopoczucie, przykładowo dziecko płacze, musisz się nim zająć a nie masz siły i stąd w Twoim umyśle tworzy się taka reakcja. Nie jest to groźne i nigdy nic się nie stanie w ty kierunku, tylko te myśli mogą Cię dręczyć dopóki nie wrócisz do równowagi fizycznej. Może to troszkę potrwać. Asiula doskonale Cię rozumiem, można by powiedzieć skąd ja to znam? :) spokojnie, ja się panicznie bałam brzucha rosnącego, ruchów, chciałam uciec i skryć się za kanapą przed tym ;) wiem że głupie ale takie miałam odczucia. A tu mega zaskoczenie :) od kiedy poczułam pierwsze ruchy, takie muśnięcia :) cudowne, piękne, wzruszające uczucie, nigdy nie zapomnę tej chwili, magiczna. Daje wszystkie pieniądze, że też tak będziesz miała, pokochałam to, a na prawdę bałam się panicznie. Jak chcesz się przekonasz przeczytaj moje wcześniejsze wpisy. Tez szukałam wsparcia i pocieszenia, bo nie wiedziałam co ze strachu robić. Każde kolejne usg, pełne wzruszeń i naszego szczęścia. Teraz patrzę na swoje mega rozstępy i sama sie do siebie uśmiecham wydają mi się ładne :) pełna akceptacja, bo wiem że najważniejszy jest ten nasz mały cud w brzuszku. Wiesz co pomaga? Jak już zacznie szaleć to rozmawiaj z nim, ja z naszym malutki rozmawiam często. Iza, Asiula w którym tyg. jesteście? Ja dziś 31 i 4 dzień

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Iza, Asiula - ja też miałam takie myśli natrętne i w ogóle natłok złych myśli na początku - łącznie z chęcią wyskakiwania oknem, itp (gdzieś tak do czwartego miesiąca to trwało) i nie tylko ja...poczytajcie wpisy Pietruszki i Anusiak00 one miały podobnie - obie już urodziły dzieciaczki i jest ok. Jakoś sobie tu dawałyśmy radę i pomagały sobie wzajemnie na forum - jak coś to piszcie ! :)))

Odnośnik do komentarza
Gość Asiula358

Kurcze Dziewczyny, jaka to ulga, że jesteście i mogę z Wami pogadać. Ja jestem w 8 tygodniu... Na razie ciężko mi to wszystko ogarnąć i mam wyrzuty sumienie, że tak się boję tego, że będę miała duży brzuch, że wystraszę się tych ruchów, że będę ciężka i będzie mi jeszcze gorzej :( Czuje się taka niewdzięczna i wredna przez te myśli ;/

Odnośnik do komentarza

Asiula no normalnie jesteś moim odzwierciedleniem w 8 tyg. Nie wiem jak bardziej Cię pocieszyć :( ale widzisz teraz moje posty nie podnosi Cię to na duchu? zobacz, że są same pozytywne, więcej się w nich cieszę niż zamartwiam czy czegoś obawiam, to mija uwierz nam. A później jest tylko lepiej, hormony robią swoje i zaczynamy szaleć na punkcie dziecka i tylko ono się liczy :) Jeśli jesteś wierząca to polecam Ci modlitwy do św. Dominika i matki boskiej matemblewskiej, czyli brzemiennej. Ukoją Cię i pomogą bardzo. Dobrej nocy życzę :) idę spać bo jutro o 5 pobudka i do tego Poznania muszę jechać :/ nie mam najmniejszej chęci...

Odnośnik do komentarza

Hey Dziewczyny!Nadzieja37, Asiula, dzięki za słowa otuchy, ja jestem teraz wg usg w 9 tyg, a wg miesiączki w 10 tyg, jest mi bardzo ciężko, nie napisałam jeszcze, że mam potworne napięciowe bóle głowy i całego ciała, te bóle jakby tworzą te natrętne mysli, ten ból to jakby rozrywało mi mięśnie i kości, aż mi niedobrze:(dziś znów dręczyła mnie myśl o skoku z balkonu, bałam się niesamowicie, wiem, że nic mi nie grozi, ani mojej córeczce, a i tak się boję, że stracę kontrolę...Boże, jak ja chcę normalnie życ, cieszyć się tym dzieckiem swoją rodziną, a tak źle się czuję, że myślę tylko o tym, chciałabym przespać ten ból, czasem czuję takie napięcie i złość, że aż mnie dławi i nie mogę oddychać:(jak mi ciężko:(cierpię niesamowicie...wiem, ze to wszystko siedzi w głowie, ale jak zmienić myślenie jak źle się czujesz i nawet nie umiesz o niczym innym myśleć...a jak u Was dziewczyny...wiem, że każda to przechodzi lub przechodziła, wiecie jakie to ciężkie wszystko...a tu jeszcze tyle czasu, postanowiłam ,że po 12 tyg wezmę jakieś leki, lekarka mówiła o serotoninie, ponoć bezpieczna w ciąży, chyba, że newrica przejdzie po 3 m-cu tak jak piszecie...trzymajcie się!

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny! Wróciłam z Poznania a teraz siedzę i wyję ;( nie mam siły na to, coś we mnie pękło i się posypałam, a było tak dobrze, wszystkie przeciwności znosiłam dzielnie ku mojemu zdziwieniu, nawet pobyt w szpitalu. Nie wiedziałam, że ta cukrzyca ciążowa ma aż takie skutki. A u mnie to jest po prostu katastrofa, bo po pierwsze trafiłam tam za późno 31 tydz. (a laski tam były w 18.), po drugie synek jest za duży to wiem już od dawna, po trzecie ja przytyłam za dużo (już 12 kg) tyle przez całą ciążę powinnam tak dr mówiła. Teraz muszę się strasznie pilnować ale to już robię od dawna, jedyne co dodatkowo muszę 4 razy dziennie badać cukier, czyli kuć się w palec ;/ nie wiem czy zdążę to opanować do porodu, tym bardziej, że może nastąpić szybciej. Strasznie się boję o małego, teraz 20 lipca tam jadę, mam nadzieję, że będzie lepiej. Jak już nerwica w miarę odpuściła to zawsze coś, najpierw był ten szpital, rozwarcie i skracająca szyjka teraz to... ;(

Odnośnik do komentarza

Hej. U mnie kolejny dzień zmagań z lekiem, niepokojem i obawami o synka i jego zdrowie. Nie wiem ile jeszcze sił mi wystarczy, staram sie coś jeść, żeby funkcjonować dla niego. Dziś znowu zwymiotował mleko i to dwa razy, nie wiem czy sie najadł, nie wiem czym mu szkodzę, bo to napewno ja mu szkodzę swoim mlekiem. Od dziś nie jem nic mlecznego, po 3 dniach jak nie będzie rezultatu to zaczynam maraton po lekarzach. W nocy znowu spałam 2,5 godz i 1 godz w dzień, mam nadzieję że da sie tak zyc na dłuzszą metę. Mały wiercil się w wózku od 3 rano do 6:30, tylko ruszanie wózkiem co 3-5 min pozwalało mu spac, bo tak to się skreca i zaczyna płakac. Nie mam serca zeby odstawić go od piersi i przejść na jakiś hydrolizant białkowy, on nawet nie potrafi ssać butelki, tylko pierś i nic więcej, nawet smoczek trzeba mu trzymać żeby ssał, a ja miałabym mu zabrać pierś i swoje mleko, łzy mnie zalewają na samą myśl, a mleka mam ful. Jak tu sie nie załamać. Dziewczyny na początku ciąży, bądźcie silne, przed wami dużo wspanialych przeżyć, nerwica da popalić, ale to jest nic w porównaniu do tych dwóch pięknych oczek które na was spojrzą w szpitalu i tych malutkich usteczek które się bedą rozdziawiać tak słodko jak w brzuszku będzie pusto. Musicie znieść wszystko dla dzieciatka. Nadzieja37, juz ci tak niewiele zostało, trzymaj się. Musze ci powiedzieć że wcale dużo nie przytyłaś jak na cukrzycę, zazwyczaj kobietki sięgają 20kg, a twoje 12kg to jest nic. Ja bez cukrzycy przytyłam 14kg i dziś po 2,5 tyg od porodu mam już -15kg:) Będzie dobrze, cukrzyca nie jest taka zła, dzieciaczki rodzą się zdrowe, tylko wiadomo ze musisz być pod nadzorem, tzn. twój cukier. Juanita, kotka na razie jest ok, powąchała małego i za bardzo sie nie zbliża, do wózka nie wskakuje, do pokoju małego nie ma prawa wejscia (mój mąż ją trochę wyszkolił). Choć raz w nocy przyszła po cichu i wskoczyła na przewijak i zaczęła wąchać, ale wtedy przebudziłam sie i ją pognałam. Czasem też wskakuje na wersalkę jak leżę z małym i kładzie sie obok ale małego nie dotyka. Ogólnie to jej nie ufam, bo ma czasem dziwne spojrzenie, szczególnie jak widzi ruszajace się nózki i rączki i nie zostawiam małego samego ani na chwilę, zobaczymy co będzie dalej, jak się bardziej oswoi. Co do twego strachu o poród to muszę ci powiedzieć ze tez się tego bałam, ale lekarz mnie uspokajał że jak położna zobaczy że głowka się nie wstawia dobrze w kanał rodny to zrobią cesarkę. Musze przyznać że teraz ciesze sie ze rodziąłm cesarką, po 2 tyg ja już nie mam zadnych złych wspomnień z porodu, to był tylko 1-dniowy ból który uśmierzali mi lekami, a potem to z górki, żaden szew mnie teraz nie boli i wogóle o nim nie myślę. Uważam ze jak dziecko ma być duże (powyżej 4kg) to cesarka jest najlepszym rozwiązaniem, ale jak takie w normie (ze 3,5kg) to trzeba próbować naturalnie, choć osobiście przy drugim dziecku pójdę na cesarkę:) Pozdrawiam i czekam kiedyś na maila.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Heloł Laski, ja dziś też miałam ciężki dzień - wróciłam późno i ledwo żyję, ale postanowiłam się jednak jeszcze odezwać. Jestem po wizycie u mojej ginki - wszystko jest w najlepszym porządku - zarówno moje wyniki krwi, moczu jaki ktg. Młoda waży 2400 na razie...bałam się, szczerze mówiąc, że będzie większa ;) Obgadałam temat porodu i jako,że wybrałam moją prowadzącą lekarkę, będę miała znowu większy wydatek...już mi się płakać chce, ale cóż, wolę to niż obcą położną tym bardziej, że ginka wie o seronilu, leczeniu deprechy i innych dolegliwościach więc w razie czego będzie wiedziała jak ze mną postępować i będę miała kogoś przyjaźnie nastawionego na tej porodówce...czuję się ciut lepiej psychicznie, tylko zastanawia mnie dlaczego Młoda co wieczór ma czkawke ?... Nadzieja, jestem w szoku, przecież Ty wcale dużo nie przytyłaś, a ja też mam coś dwanaście kilo do przodu no może jedenaście, ale co to za różnica? ...to wcale nie jest dużo - kobiety tyją 20 a niektóre i 30 kilo ! Może oni tam w tym Poznaniu bardziej *dmuchają na zimne* - po prostu lepiej pilnować sytuacji, a nie martw się nic, kłucie to nic strasznego Mój chłop ma cukrzycę insulinozależną i musi robić zastrzyki cztery razy dziennie i wcale nie jest to nic takiego - zawsze mi powtarza, że są gorsze choroby niż cukrzyca, a w Twoim przypadku pewnie wszystko minie jak ręką odjął po porodzie i szybko o tym zapomnisz. :)) Renetka dzięki za info o kotku, mój niestety dość często okupuje puste łóżeczko Małej i nie wiem co mam o tym sądzić, może myśli, że to jego nowe fajne spanko...;) Muszę być dobrej myśli, bo pozbywać się go wcale nie mam zamiaru - fajny jest i generalnie dobrze ułożony, a że znajda uliczna i też po przejściach to miałabym straszny wyrzut sumienia względem niego - przecież toto też myśli i czuje i jest do nas przywiązany...niee, kompletnie sobie nie wyobrażam domu bez tego kota ;/ Co do Twojego synka, to może rzeczywiście skonsultuj to z lekarzem, może on nie powinien pić mleka, wiem, że niektóre dzieci nie tolerują czegoś tam w mleku i w ogóle cięzko samemu stawiać diagnozę lepiej zapytać kogoś , kto się na tym zna, ale myślę, że przy pierwszym dziecku wszystkie będziemy przeżywały różne schiny a nieraz to naprawdę nie jest nic poważnego :))) Spadam, bo już nie usiedzę - trzymajcie się !

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny!ja czuję się dziś kiepsko, niewyspana, bo moja córcia miała w nocy gorączkę i dreszcze i kaszlała, dręczą mnie natrętne myśli, bóle napięciowe szyji i karku, lęk i ból głowy, rano nawet miałam zawroty głowy, koszmar, wczoraj byłam u psychologa, pomoże mi przetrwać ten trudny okres, Boże, tak mi cieżko, czasami już nie mam sił, ale wiem, że muszę być silna...nie wiedziałam, że będzie aż tak ciężko...jedynym ukojeniem jest sen i zauważyłam, że jak się czymś zajmę, to też jest lepiej...ale dziwna ta nerwica, ale to pokazuje, że rzeczywiście nerwica to zaburzenie emocji-tylko dlaczego ja czuję się jak wariatka...masakra!a jak u Was??

Odnośnik do komentarza

Asiula nie ma to nic wspólnego ze słodyczami, po prostu 10% kobiet w ciąży to ma i nic na to nie poradzą, wtedy ostra dieta i 1200 kalorii dziennie plus te kontrole 4 razy dziennie żeby nie przekroczyć cukru. Juanita, Reneta w cukrzycy 12 kg to jest dużo, pewnie jak kobieta jej nie ma to jest ok. ale nie przy cukrzycy ;( Juanita powiedz mi czym mam się kłuć szpilką, igłą? w ogóle w żadnej aptece w naszym mieście nie mają glukometru co za porażka ;/ a ja nie wiem jaki mam cukier i się stresuję, już powinnam dawno badać.

Odnośnik do komentarza

Juanita 1975 teraz dopiero poczytałam Twopje wcześniejsze wątki, widzę, że też miałaś jazdy z natrętnymi myślami typu skok przez balkon, okno...matko, tyle osób ma takie myśli...to straszne, u mnie pojawiły się ponad 3 lata temu, potem brałam velafax, ale przestał działać po 2 latach i potem brałam oryginalny lek effectin, było super zero objawów...nerwica to okrutne doświadczenie, też mam takie coś jak Ty, ze wydaje mi się, że czasem nie wytrzymam i zrobię to co mam w myślach, chociaż tego nie chcę, ale właśnie z bezsilności, ale wiem, że nic mi nie grozi, właśnie, wiem, ale i tak strasznie się boję utraty kontroli-co za okropieństwo...czasami napiecie jest tak silne, że czuję jakbym miała pęknąć od środka i wtedy właśnie czuję jakby coś się miało stać:(w tamtym tyg miałam 4 cudowne dni, super się czułam, każdego dnia wstaję i liczę, że będę się dobrze czuła, często wymiotuję z napięcia, bo czuję, że lęk skupia mi się na żołądku, jest mi wtedy niedobrze...marzę o tym, by znów czuć się normalnie, nie bać się o siebie, po 12 tyg chcę zacząć brać leki, narazie tylko relanium 0,2 doraźnie (ginek kazał 3 razy dziennie, ale ja biorę tylko wtedy kiedy czuję, że już mam dość)i tak mija dzień za dniem... Nadzieja 37 Ty chyba miałaś podobnie, ale po waszych przykładach widzę, że da sie to przetrwać...ja odliczam te 3 tyg do 12 tyg żeby móc sobie pomóc i poczuć się lepiej, wiem, ze to samolubne, ale ja tak bardzo chciałabym cieszyć się ta ciążą, a narazie wogóle nie mogę, zbyt źle się czuję...Przeczytałam też posty pietruszki, widzę, że każda ma takie jazdy, ja też czasem myślę, żeby mnie zamknęli w psychiatryku, że jestem wariatką...ale gdyby tak było to wszyscy chorzy na nerwicę musieliby być wariatami- a nie są...oj ciężko jest.Ja też stosuję afirmację, nauczyli nas na terapii (mam 2 za sobą), czasem pomaga, ale nie w ciężkim dniu... Trzymajcie się dziewczyny, zazdroszczę tym, które już rodzą lub będą za niedługo...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×