Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Juanita1975

Nadzieja - jak do tego doszło, przecież Ty leżysz? ..a może zbyt gwałtownie podniosłaś się z łóżka?...Mnie się to odpukać nie zdarzyło, ale czase mam zawroty głowy i taką słabość w sobie, że wydaje mi się, że upadnę. Nie wiem, czy to nie z niskiego ciśnienia :(

Odnośnik do komentarza

Dziękuję wam bardzo za słowa wsparcia, one naprawdę pomagają. Pani Jadwigo dziękuję za te wskazówki, spróbuję, szczególnie tej pierwszej, bo z tą drugą (ze istnieje zycie po życiu) może być ciężko, tzn. ja w to jak najbardziej wierzę, tylko ze mi nic to nie daje i nie pociesza, bo ja sie boje swojej śmierci w taki sposob, ze widze swoich bliskich ktorzy cierpią, męża, rodziców i to mnie załamuje i tego sie boję, to takie głupie, ale ja zawsze przeżywam bardziej czyjąś krzywdę niż swoją. Poza tym, musze zrobić coś zeby umocnić swoją wiare, bo wiem ze by mi to pomoglo, a jakoś nic nie robię w tym kierunku. To też mnie męczy. Dziś już mi trochę lepiej, ale wczoraj o mało nie wylądowałam na sali operacyjnej. Tak sie bałam tego usg, ze wykaże ze 4,5kg i ze bede musiała zdecydować o cesarce, ze jak pojechałam na 16.00 to zanim jeszcze dojechałam, zaczęły mi sie pocić ręcę, potem cieko było oddychać, serce pokłuwało i ciezko bylo mi mówić bo oddechu nie moglam wtedy złapać - czyli atak lękowy jak nic. Synek zacząl sie wiercić. Usg wyszło ok, waga 3,9kg, kamien z serca pomyślałam, tyle ze lekarz powiedział ze jeszcze z tydzień do porodu, to troche urosnie, ale to nic. I wtedy poszłam od razu na ktg do kliniki. To był błąd. Dziecko dopiero zaczęło odreagowywać mój stres i tak sie mocno wiercił ze tętno siegało 180, uciekał gdzieś na bok, wiec czesto tetno znikało, i tak całe 15min. Jak lekarz zobaczył to sie zszokował. Ale jak poinformowałam o nerwach to powiedział ze mnie puszcza warunkowo i ze mam wrócić o 20. na ponowne ktg. Wróciłam do domu, ciezko było sie uspokoić bo bałam sie ze jak tam pojade to znowu bedzie to samo i wtedy to napewno mnie potną. Ale jakoś doszłam do siebie, pojechaliśmy i wyszło tętno spokojne z jednym tylko skokiem. Takze juz mi lepiej. Teraz to pojade na ktg za 2-3 dni, bo znowu bedzie to samo. W sumie to nie wiem czy dziecku faktycznie te nerwy moje nie szkodza i czy nie powinni juz go wyjąć, ale moze nie, moze teraz bede spokojniejsza po tym usg. Troche sie martwiłam bo synek ruszał sie tak intensywnie przez ponad 3 godziny, ale dziś troche odsypia. Nie wiem co to będzie jak przyjdzie rodzić. Może ból mnie otępi:/ Najgorsze ze jestem tak przerazona na punkcie cesarki, tego ze maja mi rozcinać brzuch, nigdy bym nie przypuszczała ze bede sie tego bała. Wiem ze przez ten strach i tak moze dojść do cięcia, tylko jak sie z tym pogodzić? Nie przypuszczałam ze nerwy tak dadzą popalić dosłownie w ostatnim tygodniu ciąży. Masz rację Abinka ze jest ciezko. Lęki i stres teraz pełną parą i nic dobrego nam nie robią. Jakoś trzeba dotrwać i przetrwać, ale jak. Nadzieja, ja miałam omdlenie tak gdzieś w połowie ciąży. Kąpałam się, potem balsamowałam, długo byłam na nogach i bylo mi gorąco, wkoncu poczułam słabość i zdążyłam dobiec do kanapy i opaść na nią. Potem leżalam godzinę. U mnie ciśnienie spadło, bo jak zmierzylam to 90/50 było, ale może być też mało żelaza. Zależy w jakich warunkach ci to sie zdarzyło? W domu, na zewnątrz? Dziecku nic sie nie stało, nie martw się, ono tlen z krwi czerpie przecież. Juanita, u mnie też 30 stopni, szok. Lepiej nie ruszać się z domu. Dla nóg, żył nie zdrowo, gorąc sprzyja obrzękom. Lekarz wczoraj kazal mi pić dużo, to i dziecko będzie miało lżej. Zresztą pot sie leje ze wsząd i trzeba to uzupełniać. Ja też dziś wyszłam raz, ale z mężem samochodem do sklepu, nawet spoko było, póki w korku nie stanęliśmy, myślałam że padnę. Już nigdzie się nie ruszam.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Renetka - Ty i tak się świetnie trzymasz, co na końcówce jest godne podziwu...a cesarki Ci pewnie nie zrobią, no chyba że Mały urośnie pół kilo w te kilka dni...ale trzeba zrobić tak jak radzi Pani Jadwiga - przyjąć najgorszą opcję ;) Wiem, że to okropne :( A ja się nie mogę dodzwonić do psychiatry, nie wiem czy i kiedy mam odstawić seronil i czy urodzę dołem, czy górą :( Też się tym bardzo denerwuję :( Ostatnio generalnie mega kiepsko się czuję, usiłuję się pozbierać i coś robić, koło siebie, koło spraw Małej, ale bardzo opornie mi to idzie...mam coraz mniej sił na cokolwiek...Tak pracuję zrywami: a to zupa, a to sprzątanie, a to zmiana pościeli...czasem wyskoczę do sklepu coś Młodej dokupić...a później pół dnia odpoczywam, taka jestem padnięta :( Pogoda też nie ułatwia życia, dziś duchota i gorąco podobno mają być burze z gradem - i wcale nie mam nic przeciwko, byle by odetchnąc. A Mała z uporem maniaka siedzi mi wysoko pod prawym żebrem - dziś komisyjnie stwierdziłyśmy z moją Mamą, że to jej wypięta pupa tam się znajduje :D Ucisk jak nie wiem co i nie mogę oddychać, ale co zrobić, skoro ona tak lubi ;)

Odnośnik do komentarza

Juanita, powiem ci, że bardzo dobrze robisz, robiąc te wszystkie rzeczy tak na raty i po trochu. Napewno wyrobisz się ze wszystkim, nie martw się. Ja postępowałam dokladnie tak samo, trochę w miarę sił sprzątania, gotowania, wychodzenie na nieduże zakupy, skupowanie rzeczy dla dziecka, no i sporo odpoczywałam i leżałam pomiędzy tym wszystkim. A tak naprawdę dopiero niedawno skonczyłam kompletować najpotrzebniejsze rzeczy i poukładałam je w konkretnym miejscu. Reszta wyjdzie w trakcie. Torbe też dopiero w tamtym tyg spakowałam tak na dobre. A teraz już nie mam co robić i myślę i wariuje mi mózg od tych myśli. Dziś zajęłam się wyczesywaniem kota i trochę uprzątnęłam kuchnię, to lepiej mi się zrobiło. Chyba lepiej mieć jakieś zajęcie do samego końca, niż porobić wszystko i leżeć i czekać, to nie jest dobre. Nie przesilaj się za dużo, tym bardziej w ten upał. Zrób jedną rzecz w jeden dzień, a i tak zdążysz ze wszystkim. Ja też wyglądam tego deszczu jak nigdy. Póki co wentylator chodzi prawie 24h/dobę, oby się nie spalił, bo to jakaś chińszczyzna z hipermarketu, ale bez niego bym chyba padła. A moj malutki tęż wywinął dupką do góry okolo 7-8 miesiąca i tak już został i od tamtej pory wypina ją codziennie, czasami w taki stożek spiczasty:) Ja dziś trochę zlękniona, a z drugiej strony z nadzieją na niedaleki w czasie poród:) Od rana miałam lekką biegunkę (podobno to jeden z objawow, organizm się naturalnie oczyszcza), a potem taki śluz inny niż zawsze, tak jakby może ten czop śluzowy z szyjki, który powinien odejść, choć podobno nie musi. No zobaczymy. Będę informować jakby co:)

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Noo..staram się nie przemęczać, ale robie na raty żeby mieć jednak trochę ruchu - jak się uda mam zamiar pozostać w miarę aktywna do końca ciąży na tyle na ile będę dawała radę - bo to podobno dobrze robi na wszystko. Słyszałam, że w dawnych czasach ciężarnym rozsypywano nawet zapałki na podłogę a one musiały je zbierać żeby mieć gimnastykę :D Ja gimnastyki mam pod dostatkiem, bo stale widzę jaieś paprochy na podłodze ;) Co do porodu, to rzeczywiście, może być już tuż tuż, biegunka i śluz to może być pierwszy objaw, ale oczywiście nie musi ;) Dziś się uśmiałam, bo przeczytałam na onecie, że strażacy odebrali w nocy poród jakiejś kobiecie na Śląsku, nie zdażyła bidula do szpitala, bo mąż kapcia złapał w samochodzie :) To dopiero jest hardkor ! :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie ciężarne:)leczę się na nerwicę lękową od 3 lat, 3 razy już odstawiałam leki i wszyzstko wracało po miesiacu- teraz od prawie m-ca znów biorę leki, ale w niedzielę dowiedziałam się, że jestem w drugiej ciąży, z bad beta hcg wyszło mi, że to ok 5-6 tydz. w pierwszej ciąży byłam jeszcze zdrowa:(psychiatra do końca tyg kazała mi odstawić leki, a ja źle się czuję, a wiem, że po odstawieniu wrócą lęki i bóle, jestem załamana, bo nie wiem jak przetrwam te ponad 7 m-cy bez leków- mam mieszane uczucia, niby się cieszę, ale boję się strasznie-co tu mówić jestem przerażona...czy ktoś ma jakieś wypróbowane sposoby na napięcie i lęki, ataki lęku w ciąży...tak się boje jak sobie poradzę, a tu żanych leków nie można...może ktoś mnie pocieszy koleżanki:)pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Hej Iza. Ja jestem na dniach rozwiązania. Wczesniej, podobnie jak ty, leczyłam się na nerwicę i 3 razy odstawialam leki, po czym wszystko wracało. Ostatnio po odstawieniu leku w czerwcu rok temu, w lipcu wróciła nerwica i zaczęłam leczenie, a we wrześniu dowiedziałam się ze jestem w 5 tyg ciąży:) Też musiałam odstawić leki w ciągu tygodnia. Także twoja sytuacja jest mi znana. Ja powoli odstawiałam, brałam po pół tabletki zamiast całej przez 5 dni. W międzyczasie byłam tak zaszokowana ciążą że nie zauważałam huśtawki emocjonalnej i za bardzo nic mi się nie działo. Dopiero w drugim miesiącu stres i nawał pracy zaczęły mnie rozkładać. Zaczęłam mieć bole głowy co 4 dni i straszny ścisk mięśni. Wtedy odeszłam na zwolnienie. W sumie ciąża przytłumila moją nerwicę i oprócz bania się o różne dolegliwości, nic zlego się nie działo. Na stres i na lęk brałam Valerin forte, Validol, a zawsze w torebce miałam Relanium, które zalecił i psychiatra i ginekolog. Nie martw się na razie nawrotem choroby. Jak przyjdzie to może w lekkim wydaniu, albo i wcale. Jak coś to pisz tutaj. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Iza, pogadaj z psychiatrą, co możesz brać i nie bój się leków jeżeli będą ci zalecone. Są tu dziewczyny które brały leki antylękowe w ciąży i urodziły zdrowe dzieciaczki. Mi też lekarz powiedział że jak trzeba bedzie to będę brac sertralinę, ale obyło się bez. A jakie masz dolegliwości nerwicowe i bóle? Ja mam okropne bóle głowy, raz migrenowe, a raz ze spadku ciśnienia. W całej ciąży bralam Apap średnio jeden na tydzień. potem w 8 m-cu i bóle glowy zniknęły:) Teraz jest mi ciężko ze względu na strach przed porodem, cesarką i wogóle, ale mam nadzieje że to juz na dniach sie rozstrzygnie.

Odnośnik do komentarza

Agula82 biore magnez ale jak sie nakręcę to nic mi nie pomoże.Byle do pażdziernika.Wczoraj dowiedziałam sie że będzie chłopiec.Więc będę miała parkę.Dziś w nocy wyjeżdżamy na urlopik.Jade do brata wyryczę sie bratowej.Chociaż nie wiem jak przeżyje bez komputera.chociaż może to będzie dobra terapia nie będe czytac i sie nakręcac na temat serducha.Przepisali mi ranigast a ja się nawet tego boje łyknąc i meczę sie z wrzodami,oj szurnięta jestem.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczynki Wiem, że ja już nie bardzo tutaj pasuję, w końcu Młoda ma już miesiąc. Ale potrzebuję pomocy. Od wtorku mam stany lękowe, wczoraj przeryczałam ponad połowę dnia, w nocy spać nie mogę... Boję się, że to nawrót choroby, a od porodu całkiem nieźle mi już szło... Boję się, że to już będzie koniec karmienia, nie wiem co mam robić, mam ciągłe poczucie, że zawalam na całej linii.Zaniedbałam starsze dzieci, mam wyrzuty sumienia i ciągłe poczucie winy... Wobec Małej też, w końcu nie prosiła się na świat, to ja ją przywołałam, a teraz taki jej los, matka nienormalna, boi się własnego cienia, nic nie zrobi, nie załatwi, bo boję się z domu wychodzić, w domu też boję się siedzieć, koszmar jakiś... Mam tylko małą nadzieję, że to wpływ tych cholernych upałów w Krakowie, może jak się teraz ochłodziło, to będzie mi lepiej? Do lekarza terminy są na lipiec, porażka... Nie wiem czy wytrzymam jeszcze ponad miesiąc? Iza, ja przeszłam ciążę na sedamie, odstawiłam dopiero przed porodem chyba 2 tygodnie. Dziecko jest zdrowe. Reneta, trzymam kciuki. Może już masz dziecko w ramionach? Nadzieja, jak się czujesz? Może to omdlenie to od upałów? Uważaj na siebie i dzidzię, jak ci będzie słabo to od razu siadaj żeby nie doszło do upadku, to groźniejsze od samego mdlenia. Czy jest jakieś forum - ciąg dalszy tego tutaj? Taka grupa wsparcia dla młodych mam z nerwicą?

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Hej Makadaro - Ty też z Krakowa? Nie wiedziałam...:D Dziś pod względem pogodowym to jest u nas o niebo lepiej, ale upały podobno mają wrócić, a szkoda :/ Nie wiem co Ci poradzić na te lęki, ale może to hormony spadają po porodzie i samo niedługo minie?..też się tego boję co będzie u mnie *po* :( Całą ciążę jestem na seronilu...a jak odstawię, to może być różnie...:/ U mnie dziś minimalnie lepiej, może właśnie dlatego, że chłodniej i mam więcej siły, już byłam na zakupach z samego rana a teraz wzięłam się za gotowanie, później pewnie padnę na pysk ;) Nadzieja, Ty się do nas odezwij po tym omdleniu nic nie napisałaś...

Odnośnik do komentarza

Hej. Ciągle czekam i nic, żadnych skurczy, tylko standardowe twardnienie brzucha jakie miałam zawsze. Dziś idę na ktg i będzie moj lekarz w klinice to popytam co dalej, bo jutro mam termin ten z miesiączki, a te z usg to już dawno minęły. Myślę ze w nast tyg pójdę na wywołanie jak nic nie bedzie. Synek taki duży i te upały, boje sie zeby mu nie zaszkodziło takie zasiedzenie. A co poradzić jak macica nie chce *współpracować*. Makadaro, ten wątek jest jak najbardziej dla ciebie, nigdzie nam nie uciekaj, no coś ty. Jest już kilka dziewczyn co urodziło i czasem piszą, a że rzadko to dlatego ze pewnie nie mają czasu, a moze i nerwica im tak nie doskwiera, a to bardzo pozytywnie. Pisz tutaj śmiało. Będziemy jakoś radzić. A potem może se założymy nowy wątek i się przeniesiemy. Ale na razie to nie ma znaczenia. Nadzieja, popieram wpis Juanity, odezwij się. A co u pozostałych? Roksi, miłego wyjazdu, na pewno będzię super. Ja bym chciała se gdzieś pojechać, ale nic z tego.

Odnośnik do komentarza

Makadaro a to pewnie jeszcze te hormony Ci szaleją, to tak szybko po ciąży nie mija, zwal na to ;) myślę, że to tylko chwilowe stany, na pewno Ci przejdzie. Ps. nie mów że nie pasujesz, przeszłaś to samo co my, pasujesz tu jak nikt inny, jesteś już mamą więc Twoje rady są bardzo cenne. Iza29 daj swój e-mail to prześlę Ci super książkę *Jak oswoić lęk?* to właśnie ona pomogła mi przejść najgorszy etap ciąży 5,6 tydzień. Już początek był super pomocny, dalej są opisane strategie. Możesz stosować wszystkie albo tylko te/tą, która Ci pasuje najbardziej. Na prawdę teraz może Ci się wydawać, że to koniec świata ale ten stan szybko minie i zamieni się w szczęście, radość z dzieciątka, jeszcze będziesz w szoku jak się Twoje życie odmieni na lepsze, weselsze :) wiem co mówię. Juanita, Reneta jestem już troszkę aktywniejsza, bo tak jak pisałam wszystko jakimś cudem wróciło do normy, tak że już plackiem nie leże, wczoraj byliśmy wybrać wózek, a we wtorek ostatni raz przed porodem byłam u fryzjerki i tam jak mi kładła balejarz odjechałam. O dziwo jest dobrze od tego czasu, wczoraj mi bardzo słabo było ale to upały pieruńskie. Teraz ciągle siedzę w domu już tylko w majteczkach i bluzeczce na naramkach. W ogóle zauważyłam, że jak ubieram stanik to mam takie odloty, bo w domu latam bez. Mimo, że mam za duży rozmiar to i tak już się nie mieszczę 80 B. Kurcze ja na prawdę się martwię o malamala, gdzie ona się podziała, mam nadzieję, że wszystko u niej ok. i maluszka.

Odnośnik do komentarza
Gość Abinka83

Hej dziewczyny, u mnie właśnie dziś mija termin porodu ten z miesiączki, z usg też minęły, a tu nic, maluszek jest strasznie ruchliwy, więc chyba jeszcze nie zapowiada się na poród, skurcze jakieś tam mam, ale są nieregularne, strasznie się tym wszystkim stresuje, narazie mam przerwę w terapii, nie wiem jak to wszystko się na mnie odbije. Upały też dają mi się we znaki, z ledwością się ruszam, a dzis cały dzień przeleżałam bo na nic nie mam już sił :( Dam znać jak i co, pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko*

Odnośnik do komentarza

Nadzieja, prześlij mi tę e-książkę proszę. Mój mail: reneta8@o2.pl Z góry dziękuję. Co do biustu, to ja z mojego regularnego 80C przeszłam na ciążowy stanik 80E i to tak na styk:) Ale wygodnie w tych stanikach do karmienia się chodzi, ja noszę je od połowy ciąży, bez fiszbin, bawelniany, można spać i nic nie czuć. Abinka, to nasze chłopaki tak samo patrzę:) Byłam dziś na ktg. A tam cisza i spokój, mały się też nieźle wierci. Eh, te czekanie. Dla mnie to dodatkowo stres że on coraz większy, a moja miednica ta sama:/ Pewnie ma już ponad 4kg.

Odnośnik do komentarza

No, po wpisie Abinki to i mi się zaraz zacznie:) Przeżywam niesamowicie, wkońcu razem miałyśmy termin. Ale u mnie cisza, tylko chyba ten czop śluzowy powoli odchodzi, bo dziś było tego całkiem sporo, ale to już od trzech dni. Na razie lęk ustąpił, odpuściłam se myślenie o cesarce i jest lepiej, ale aż się boję myśleć w jakiej sile powróci jak poród sie zacznie i oby serducho synka wtedy nie oszalało:/ Gorąco dzis jak cholera, duchota ze szok, z domu się nie ruszam. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Abinka - powodzenia !!! Oby wszystko trwało w miarę krótko i bezboleśnie !!! :) Reneta - ja też dziś kwitnę w domu, nie ma co się ruszać, byłam tylko w sklepie, żeby sobie cokolwiek na obiad zrobić. Młoda też się prawie nie rusza - chyba ma dość tej pogody, skwar, duchota i te burze nic a nic nie pomagają. Ja się teraz wzięłam na sposób i wychodzę albo wcześnie rano, albo dopiero jak Mój z pracy wróci, czyli dość późnym wieczorkiem, jak już słońce zachodzi to sobie gdzieś jedziemy jak jest już chłodniej :) Bo tak to nie ma co się nadwyrężać :) Ciekawe kiedy się zacznie u Ciebie kochana, ale od odejścia czopa to jeszcze może trochę potrwać ;)

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Zamieszczam post z watku *Metoda 1000 kroków*, gdyz załozycielka tego watku była w ciązy i opisuje w nim jak sobie radzila z objawami.Moze to co pisze doda Wam odwagi. KIRIRI 2011-05-30, 08:43 Agusiu wiesz ja moje lęki pokonałam w taki sposób że IM BARDZIEJ ONE MNIE STRASZYŁY tym bardziej mowilam a robta co chceta mnie to.... Ja tez mialam lęk przed ciążą i wiesz pewnie spowodowany byl tym ze pare lat wczesniej poronilam,potem wlaczyla mi sie jakas blokada psychiczna i nie moglam wcale zajsc w ciaze ,dopiero praca nad soba poprzez metode mnie doprowadzila do porzadku i dzisiaj jestem szczesliwa mama .A jestem dzieki temu ze powiedzialam sobie ok ,bede probowac az do skutku i nie obchodzi mnie nic ,moge poronic jeszcze 100 razy ale za 101 sie uda ,i chocby nie wiem co to sie nie poddam ,przygotowalam sie na to ze moze byc zle ,przyjelam to do wiadomosci i nie uciekalam przed tym powiedzialam sobie ze kiedy przyjdzie odpowiedni czas to wszystko mi sie uda ,NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY i wszystko ma swoj okreslony sens ,najwazniejsze to przyjac postawe ze bedziemy dzialac mimo wszystko miomo wiatru wiejacego w oczy.Agusiu nie poddawaj sie zacisnij zeby i piesci i powiedz sobie ze kiedys sie uda ,ale nie stawiaj sobie ze to musi byc dzisiaj czy jutro ,uwolnij z siebie sile ktora na pewno masz i powiedz ze pomimo wszystko wytrwasz a potem bedzie juz tylko dobrze...:) Co do twoich wlosow to wiesz ja tez mam z nimi problem ,tez sa bardzo liche ,ale moj maz powiedzial ze nawet gdybym calkowicie wylysiala to bedzie mnie dalej kochal i dalej bede dla niego najpiekniejsza ,ludzie mama rozne problemy ,jedni sa grubi onni za chudzi ,jeszcze inni amaja problemy z cera ,maja szpecace blizny itp rzeczy ,i wiesz mysle ze trzeba sie nauczyc akceptoac to jakim sie jest ,nikt nie jest idealny i zawsze kazda jedna osoba znajdzie kogos lepszego jak i kogos gorszego od innych ,Agusi na pewno jestes wspaniala kobieta i mowie ci od serca nie przejmuj sie tym bo szkoda na to twojego czasu ,szkoda zycia co ma byc to bedzie czy ty sie bedziesz przejmowac czy nie ,ja na twoi miejscu powiedzialabym sobie i cholera z tym....:) i zZAJĘŁA SIE ZYCIEM KTORE CODZIENNIE UCIEKA NAM PRZEZ PALCE a my zamiast z niego kozystac tkwimy w jakims punkcie i skupiamy sie na rzeczach ktore tak na prawde sa totalnie bez roznicy ,Agusia popatrz na ludzi kalekich bez nog rak ,po wypadkach ,chorych oni maja faktycznie problem i oni moga sie przejmowac gdyz ich wada uniemozliwia im normalne zycie i zaloze sie ze oddaliby wszystko zeby sie z toba zamienic ,zeby miec tylko takie problemy jak ty ja i wszyscy inni tu obecni ,a nasze problemy dzieja sie tylko w naszej glowie TO MY JE TWORZYMY i my nie potrafimy zaakceptowac siebie i swiata takim jaki jest ,a jest on wspanialy pomimo tylu zlych rzeczy to jest wspanialy i bardzo sie ciesze ze moge w nim zyc ,tak samo wiem ze ja pomimo wielu moich wad jestem wyjatkowa osobowoscia w tym swiecie jedyna i niepowtarzalna ,i akceptuje siebie taka jaka jestem ,a czy podobam sie innym czy nie jest to dal mnie totoalnie bez znaczenia ,wazne ze ja siebie akcpeptuje!!!! a inni niech spadaja na drzewo :) ----------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, mnie te upały wykończą całkowicie, dzisiaj u mnie ma być 29 stopni ja niewiem jak ja to wytrzymam, a tu jeszcze mój syn się rozchorował chyba będe musiała jechać z nim do szpitala.To 35 tydzień a mnie tak bolą plecy że dzisiaj w nocy nie mogłam się przekręcić z boku na bok,bardzo boli mnie też krok nie mogę chodzić,ja niewiem czy to normalne?już nie pamiętam jak to było.Wizyte mam w poniedziałek,a mały tak mnie strasznie kopie że czasami z bólu nie moge wytrzymać,aż mi tchu brakuje ,już niewiem jaką pozycję przybrać.Po za tym coraz bardziej boje się porodu ,ja tego bólu nie wytrzymam , boje się że znieczulenie nie zadziała,zanim przyjdzie ten dzień to ja chyba zwariuje. Juanita napisz jaką dawke seronilu bierzesz?Ja na 3 tygodnie przed porodem mam odstawić setaloft i tego się boje najbardziej.Brak leku w organiźmie i skutki odstawienne mnie dobiją czuje to.Do porodu będe wrakiem.Co tu zrobić żeby o tym ciągle nie myśleć?

Odnośnik do komentarza

No i u mnie nic :/ Byłam wieczorem na ktg, a tam cisza i spokój. Był mój lekarz, który powiedział ze jak dziś bedzie tez bez zmian to mogę nie przychodzić, ale żeby jutro przyjść. To jest takie trudne, to czekanie po terminie. Tak bym chciała zeby już sie zaczęło, póki jestem w dobej formie psychicznej i nie martwię się i nie boję. A wiem że jak to sie bedzie przeciągać to będzie coraz gorzej i zaczne sie martwić ze dziecku tam już ciężko i tlenu nie ma tyle co trzeba, bo wkońcu łożysko już przestażałe. Wiem że jak coś to zrobią mi wywolanie albo cesarkę, ale ja tak bym chciała żeby zaczęło sie samo, nie sztucznie, przynajmniej żeby sie zaczęło, a potem to juz godze sie na wszystko. Mój mąż cały tydzień ze mna siedział, nic nie robił, no i nic nie zarobił :/ A ten tydzień tym bardziej będzie siedział. Rodzina swiruje za kazdym razem jak po coś dzwonie do siostry, mamy, czy mój maz do swojej, jak odbierają telefon to pytają najpierw *czy to juz?*, a my sie tym tak wkurzamy, choc rozumiemy. Ja zawsze byłam cierpliwa i to bardzo, ale w tym przypadku to nawet cierpliwość nie pomaga i jest beznadziejnie. Najlepiej byłoby pouprawiać sex, bo to naturalny *wywoływacz* i nawet lekarz i położne zalecają z malym uśmiechem na twarzy, ale ja się boje że jak mój mąż ma tego badziewnego paciorkowca którego ja teraz przeleczałam, to jeszcze gdzie mnie na nowo zarazi, nie wiem czy to tak działa, ale sie boję. Więc raczej nie zastosujemy tej metody:/ Trzymajcie się i odpoczywajcie w chłodku dziewczyny, jeśli u was to możliwe, bo u mnie spiekota i duchota. Pa!

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Matko jedyna dziewczyny, cały tydzień ma być gorąco, chyba ducha wyzionę bo i cieśnia mi się wtedy nasila od ciepła i uczulenie na pyłki, tak, że nie mogę się wyspać w nocy - chodzę, kicham, prycham i wszystko mnie swędzi ...jest beznadziejnie... :((( Adelajda - biorę 20 mg seronilu na dobę (jedna tabletka rano) - jestem przerażona odstawieniem, boję się własnej reakcji i że się psychicznie wykończę do porodu i w trakcie...mam raczej kiepską odporność na ból i jak psychiatra nie zarządzi cesarki to będę miała przekichane :( Renetka - no to czekamy dalej :) dobrze, że jesteś w *formie* do rodzenia - psychiczne dobre nastawienie to podstawa ;) A co do odpoczynku w chłodku to mało realne :/

Odnośnik do komentarza

Witam Was Wszystkie. Z opowieści tego męzczyzny, który wyszedł z nerwicy przytocze trochę informacji na temat tzw.Pętli strachu ( opisana jest na pasku opowieści pod WYZDROWIEĆ).Może się Wam przydac, bo wiedza jak działa panika, dlaczego powstaje jest bardzo wazna, by nad nia próbowac zaopanowac. ------------------------- Pętla nerwicy polega właśnie na odczuwaniu lęku przed atakiem paniki, lub w ogóle lęku przed strachem. Strach przed strachem. Wydaje ci się, że boisz się objawów: szybkiego bicia serca, złych myśli itd. Ale te objawy same w sobie są neutralne. Boisz się strachu który z nimi przychodzi. Strachu który tworzy twoja wyobraźnia. W skutek tego lęku rośnie twoje uwrażliwienie na zagrożenie, co powoduje objawy zbliżone od tych w czasie ataku i czyni atak bardziej prawdopodobnym. To oczywiście z kolei wzmaga lęk przed atakiem. To jest sprzężenie, które utrzymuje cię w tym stanie. Agorafobia jest konsekwencją wysokiego napięcia lękowego. Ponieważ działasz w trybie *uciekaj*, więc uciekasz do najbezpieczniejszego miejsca. Żeby wyjść z nerwicy musisz się odwrażliwić na zagrożenie. Rozpiąć tę pętlę. Rozsupłać ten węzeł. Zyskać przewagę nad strachem. Odrobinę przewagi. Tę odrobinę która uruchomi pętlę w drugą stronę: mniej strachu, mniej napięcia, mniej objawów, mniej strachu itd. Wystarczy odrobina przewagi, by to zaczęło się powolutku kręcić w drugą stronę. W stronę spokoju i równowagi psychicznej. Na czym ta przewaga ma polegać? Na tym, że potrafisz sobie ze strachem poradzić. Odrobinę poradzić. Uzyskać odrobinę kontroli, żeby uruchomić pętlę zdrowienia i ostatecznie zapanować nad lękiem. Jak odrobinę mniej bać się strachu? Zyskując stopniowo doświadczenie, że nie jest taki groźny. Nie możesz walczyć, bo nie ma z kim, nie możesz uciekać bo strach jest w tobie. Możesz za to przeczekać. To jest trzecia droga. Przeczekać. Dać objawom strachu - przede wszystkim złym myślom, ale też innym, płynąć. Niech istnieją same. Tego jednego nie potrafią! Potrzebują ciebie, żeby istnieć! Potrzebują twojego: *nie przetrwam, jestem zgubiony*. Ty wydajesz zgodę na tę myśl! Możesz jej nie dać, a przynajmniej dać ją mniej chętnie, mniej stanowczo. Zidentyfikuj tę myśl która chce powiedzieć *jestem zgubiony* i uczucie, które do niej pcha. Ta myśl ma różne formy: na przykład *serce mi stanie!*albo *to musi być rak!*, albo *muszę wrócić do domu!*. Poznasz ją po porażającym uczuciu, które jej towarzyszy. Racjonalizuj, bagatelizuj, negocjuj z nią. Zaprzyjaźnij się z nią bo jeszcze przez pewien czas będziesz z nią robił interesy. Nie chodzi o to żebyś tę myśl całkowicie odwrócił! W swoim bieżącym stanie zapewne nie dasz rady tego zrobić! Będziesz to mógł robić dopiero gdy będziesz całkiem zdrowy - odwrażliwiony. Gdy uzyskasz całkowitą kontrolę nad lękiem! (Zresztą wtedy ta myśl wcale nie będzie miała przesadnej ochoty do ciebie przychodzić, a gdy nawet przyjdzie zbędziesz ją prostym *no nie, te sztuczki już znam! Co to za żałosna oferta* Popatrzysz na nią ze współczuciem, bo wyda ci się bezsilna.;)). Chodzi o to, żebyś nad tą myślą uzyskał choć odrobinę kontroli. Im więcej tym lepiej, ale wystarczy ciut! Żebyś zrozumiał, że to ty wydajesz zgodę na ten lęk. Jeśli nawet teraz nie możesz jej odmówić, bo presja uczuć jest zbyt duża, to możesz stosować różne techniki racjonalizacji, żeby nie robić tego zbyt chętnie. Poczuj się jak urzędnik w gminie - *Pani ze mną żartuje szanowna pani Myślo, a ja mam tu ważne zadania. A w ogóle to mam teraz przerwę na kawę. Proszę przyjść jutro może będzie zgoda*. ;) Jeśli zauważysz, że możesz na ten strach wpływać, że możesz go choć trochę kontrolować, będziesz się go mniej bał, i tak dalej, i tak dalej. Wejdziesz w pętlę wyzdrowienia napędzaną twoją nieustępliwością i dążeniem do powiększenia kontroli. O uzyskanie kontroli nad strachem przecież chodzi. Rozumiesz teraz dlaczego musisz rozszerzać swoją strefę bezpieczeństwa. Żeby poszerzać kontrolę! Aż do całkowitego zwycięstwa! To zajmie trochę czasu. ---------------------------- Ja szłam inna droga.Dzięki praktykowaniu jogi, medytacji uczylam sie panowania nad mysmi, emocjami.Dzięki ksiązkom L.Hay, P.Milfora, J.Muprhy,ego, W.Eichelbergera, N.D.Walscha i wielu ninnym nauczyłam sie spokoju, radości itd.O tym napisałam na wątku *Z nerwicy się wychodzi*. Ale te informacje, które dziś zamieszczam z tej opowieści mogą pomóc Wam zrozumieć proces powstawania paniki i radzenia sobie z nią.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Hmm, cisza tu jak mało kiedy. Pomyślałam ze napiszę choćby dla samej siebie, choć wiem ze tam dziewczyny jesteście;) i czytacie :) tylko nie zawsze chce się pisać jak jest taka mała aktywnosć na forum, to zrozumiałe. A ja się nudzę, na zmianę z denerwowaniem się. Wczoraj rano obudziłam sie z atakiem lękowym, który spowodowany został nocnym wierceniem sie dziecka przez 4 godziny! Już myślałam zeby jechać na ktg, czy wszystko w porządku, ale jakoś zostałam w łózku i zasnęłam na 2 godz, za to rano byłam tak rozchwiana i słaba ze jeszcze gorzej zaczęłam się bać. Wtedy postanowiłam coś z tym zrobić, bo moje nerwy powodowały że dziecko też nie spało, tylko się wierciło. Położyłam się i zaczęłam se powtarzać w myślach te różne hasła na temat rozluźnienia wszystkich mięśni, cieżkich rąk, nóg i odprężenia, no i pomogło, zasnęłam i potem bylo juz ok. A wieczorem znowu lęk i wiercący się dzidzius w brzuchu. Dziś znowu lepiej. I tak na zmianę. To jest taki durny czas, to czekanie, najgorsze co moze byc przy nerwicy. Lepiej byłoby zaczać rodzic tak z zaskoczenia, troszeczkę wcześniej, albo zeby wody odeszły, a tak czeka się na nie wiadomo co i nasłuchuje swego ciała, gorzej to już nie mozna. 3 dzień po terminie i nic, a ktg dobre. wczoraj mój lekarz powiedział ze jak do czwartku nic nie będzie to przyjade i dadzą mi kroplówke na wywolanie. A ja już przemyślam czy to dobrze tak wywolywać, czy nie, czy lepiej czekać, a z drugiej strony dziecko przenoszone wcale nie ma tam za dobrze, no i cały czas rośnie, już ma ponad 4kg. Załamka...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×