Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

No własnie, Akolty juz pewnie urodziła:) Mam nadzieję ze odezwie sie za jakis czas. Anusiak, ty następna :)) No jest jeszcze Makadaro. Tylko piszcie po porodzie koniecznie, ale nie wystraszcie nas :) Tylko te pozytywne cechy porodu proszę :) jesli takie wogóle są :)) Juanita, ja też chyba rzeczy pochowam jak się da przed kotem i odkurzać codziennie będę. Nie oddam jej nawet do rodziców, ta biedulka jest ze mna teraz u nich i nie odstępuje na krok, a śpi między mną a mężem, albo pod moja szyją:) A jak dziś mama weszła do mojego pokoju, a ona spała ze mna, to sie na nią rzuciła, bo mama dotkneła kołdry żeby mnie obudzić:) Taka kochana z niej obrończyni :) Anusiak, trzymaj się i leć do szpitala jakby co. Nie ważne swięta, tylko twoje i małej zdrowie. Zajedź, pokaż się, jak zobaczą cię w tym stanie, to moze pozwola w końcu urodzić. Powiedz im ze to po lekach jest najgorzej.

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny! Jeszcze jestem 2 w1, ale mega źle mi już...każdy dzień to oczekiwanie...denerwuje się bardzo, nie wiem co już mam wymyślać by odwracać mysli i robić coś, wszystko mam gotowe i ciągle czekam...jeszcze znowu alergia tym razem juz sie zaczynaja pyłki...w nocy nie śpię, boję się coś brać bo to już *ostatnie nogi*, najwyżej łykam neospasminę czasem ale ciężko, ja już nie pamiętam jak to jest się położyć i usnąć i obudzić się po kilku godzinach...czy po ciązy będę normalnie spać?.puchną mi ręce i nogi, ciśnienie skacze w górę, martwię się czy to nie zatrucie, ale jak po jakims czasie przechodzi to chyba nie. byłam w zeszłym tyg na KTG, z małym ok, lekarz kazał isc do domu i czekać, a mi się wyć chce, 40 tydzień i nic....wiem powinnam się cieszyć że udało się dotrwać , sama się dziwię, tym bardziej że zagrażał mi poród przedwczesny, ale już nie mogę...w ciągu nocy nos zapchany, śpie na półsiedząco ale nie pomaga, w ciągu dnia teraz tez ciągle źle sie mi oddycha ....plakać się chce, wkurza mnie słońce i pogoda, wolałabym deszcze i czyste powietrze....

Odnośnik do komentarza

Akolty fajnie że piszesz. A ja myślałam że u ciebie już po. Napewno na dniach się doczekasz, bądź silna, trzymamy kciuki. Jakoś szybko zleciało. Jak zaczynałam tu pisać w styczniu, każda z nas miala jeszcze daleką drogę, a tereaz zaczynamy sie *wykruszać*. Juanita i u ciebie szybko zleci, zobaczysz:) Mi trudno uwierzyć że jeszcze tylko 6 tygodni. Trochę panikuję z tego powodu, bo wydaje mi sie że nie wyrobię sie ze wszystkim. Niby kołyska stoi, przewijak, wózek i paczka pieluch jest. Ciuszki poprane, ale nie prasowane i nie składane. No i torby nie spakowalam. Ale ja mam takie poczucie że musze zrobić dużo więcej, na zapas, posprzątac w róznych ciemnych kątach, przygotować miejsce w kuchni na buteleczki itp, zrobić zakupy żywnosciowe na zapas, moze cos ugotowac sobie i zamrozić, ciuchy zimowe na letnie i wygodne do karmienia w szafie wymienic, i jeszcze 100 innych spraw. Przez to mam 1000 myśli na minutę i w głowie mnie tak sciska i czuję naplyw stresu i nerwów których nie mogę rozładować. Nie wiem jak temu zaradzić. Poprostu martwię sie ze jak urodzę to nie bede w stanie mysleć o niczym i niczym innym sie zajmowac, jak tylko dzieckiem i obolałą sobą. Boję się ze mąż nie wyreczy mnie we wszystkim, bo to ja u nas jestem od myślenia, załatwiania rożnych spraw, płacenia rachunków, robienia zakupów, itd, taki mózg rodziny jestem, choc maż mi we wszystkim pomaga, ale od myślenia jestem ja, pewnie temu choruję:/ Jutro święta, a ja dziś nic innego nie robiłam u rodziców poza sprzątaniem i opróżnianiem mojego pokoju, chowaniem i wynoszeniem gdzie się da róznych niepotrzebnych rzeczy, po to żeby miec gdzie z dzieckiem przyjechać. Normalnie wykanczam się tym. Ciągle tylko myśle co jeszcze zrobić, załatwić i zorganizowac przed. Męczy mnie to i boje się że się rozchoruje na koniec:( Ale moze jakos bedzie. Moze skończę to wkońcu i odpuszczę parę spraw. Albo bedę chodzić jak taki robocik do konca. Póki co WESOŁYCH I BEZTROSKICH ŚWIĄT życzę wszystkim!

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Cześć Kochane, witam Was Świątecznie Renetka - mam tak samo jak Ty, o wszystko się martwię, czy się wyrobię w czasie (mam ciuszki, ale jeszcze nic nie poprane i nie posprzątane w domu) a dla dziecka jeszcze sporo mi zostało do kupienia...czasami mam takie ciśnienie związane z tymi sprawami, że aż płaczę zdenerwowana, że nikt mi nie pomoże, nie wyręczy, że będę z tym wszystkim sama...obolała po porodzie i całkiem zielona w *te klocki*....Czasem na prawdę łapię taką deprechę, że szok! A jeszcze teraz odkąd zaczął mi się sypać kręgosłup i te nieszczęsne ręce drętwieją to podwójnie martwię się co będzie ze mną i z Małą w końcu ona jest zdana na mnie od początku do końca, a jak będę z tymi kołkowatymi rękami jak inwalidka? Bo ostatnio mam wrażenie, że jest coraz gorzej.... W domu też atmosfera masakryczna, Mama ciężko choruje, aktualnie bierze chemię i bardzo źle ją znosi, chudnie, z dnia na dzień gorzej wygląda, bo prawie nic nie je...nie powiem, żeby to nie miało na mnie wpływu i na moje samopoczucie, które momentami jest tak fatalne, że żyć się mi odechciewa..U moich Rodziców wszyscy na siebie warczą - do tego stopnia jest napięta atmosfera z powodu choroby Mamy. Niefajne te Święta... Chodzę jak robot i staram się nad sobą za bardzo nie uzalać, ale to takie trudne, czasem każdej z nas brakuje sił...

Odnośnik do komentarza

Juanita współczuję. Naprawdę nie dobrze u ciebie w domu. Trzymaj się mocno. Ja teraz w domu też mam napiętą sytuacje, ale nie z powodu rodziców, tylko rodzeństwa. To wszystko jest takie chore. Dziś sie tak zdenerwowałam, ze myślałam że mi głowa eksploduje ze stresu, nerwów, myslenia i wogóle. Zła jestem strasznie bo wiem ze te nerwy sie niezdrowo kumulują zeby potem mi zaszkodzić. Nie wiem jak sobie poradzić z tym wszystkim. Każdy mi cos doradza, maż, mama, a ja czuję że robie źle i to mnie meczy. Chciałbym żeby ktoś mi powiedział co mam zrobić, doradził, ale to takie skomplikowane. Co do twojego problemu cieśni, to znam ten problem od mamy, która jeździ teraz do ortopedy i leczy to, tzn. u niej mocno drętwiała ręka, w nocy oczywiscie szczególnie, dokładnie jak u ciebie, tylko ze u mamy po złamaniu, a u ciebie od ciąży. Ortopeda powiedział że to jeszcze nie cieśnia, ale moze do niej dojsć. Najpierw dał jej leki przeciwzapalne, ale to nic nie pomogło, bo tam coś uciska na nerw i stąd te drętwienia. A teraz powiedział mamie że daje jej zastrzyk, który raczej pomoże, a jak nie to trzeba robić zabieg. No i ten zastrzyk w to miejsce na nadgarstku pomógł z dnia na dzień. Dawał go sam lekarz ortopeda. Ciekawe czy w ciaży mozna to dostać. wypytaj ortopedę o zastrzyk. N ie wiem co to, moze jakiś rodzaj rozluźniacza, czy coś. Ale mamie pomogło, a juz nie wierzyła. Może nie jest do końca super, ale nie ma takiego drętwienia jak miała. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Dzięki Renetka za odpowiedź, właśnie ja też jestem na 99% przekonana, że u mnie to cieśnia mimo, że nie mam jeszcze postawionej diagnozy (neurolog stwierdził, że niewyróbka, bo nie ma jak zrobić rentgena szyji)...w dodatku wkurzają mnie bliscy, bo też dają *dobre rady* i każdy ma swoją teorię, wymyślają nie wiadomo co, ale myśli o cieśni nie dopuszczają - tylko problemy krążeniowe od ciąży, kręgosłup szyjny i takie tam... Niestety tylko ja wiem przez co przechodzę w nocy i jak to pierońsko boli, cała ręka rwie aż po łokieć a śródręcze to wręcz odpada z bólu...szkoda gadać, ale podobno można to leczyć i właśnie też słyszałam, że prosty zabieg w znieczuleniu miejscowym, mający na celu odbarczenie ściśniętego nerwu biegnącego środkiem nadgarstka i w dwa dni ręka wraca do normy...Zgodzę się na wszystko jeśli tylko będą mi w stanie zrobić jakikolwiek zabieg w ciąży. Ale skoro Anusiak lekarze potrafili zoperować wyrostek to co tam dla nich ręka?...Tak się łudzę i żyję nadzieją do poniedziałku. Ale przez te bóle takie desperado we mnie wstąpiło, że postanowiłam, że nie wyjdę z gabinetu jeśli mi tam nie pomogą. Normalnie przywiążę się tam chyba do krzesła i będę strajkować ;) W każdym razie ostatnie dni to mordęga a ja MUSZĘ być w miarę zdrowa a ręce mieć zdrowe szczególnie, bo jest jeszcze tyle do zrobienia...i podobnie jak Ty uważam, że ani mąż, ani nikt mnie nie wyręczy, nie pozałatwia za mnie tych wszystkich spraw przed porodem, bo od myślenia o domu i zakupach dla Małej jestem ja - nikt inny. Muszę jakoś dać radę, poprostu MUSZĘ. Co nie zmienia faktu, że mam mega kiepskie dni.

Odnośnik do komentarza

Witajcie po Świętach U mnie bez zmian. Za to nie mogę spać, gonitwa myśli, łzy i trzęsiawka. Dzisiaj idę do gina wieczorem pogadać o cesarce, ale wpadam w popłoch i nie wiem jak dam sobie radę po w szpitalu. Z dziurą w brzuchu nie wyjdę na własne żądanie, tak jakbym mogła po porodzie siłami natury, a zwykły poród mnie przeraża, bo wiem jaki to wysiłek i szok dla mojego organizmu. W dodatku w piątek mąż wyjeżdża na delegację, a jak zacznę wtedy rodzić, to bez niego zwariuję. No kurna znowu boję się! Juanita, to może być cieśń nadgarstka, objawy pasują. Nie daj się spławić, bo w domu to jeszcze może ktoś pomoże, ale w szpitalu po porodzie dziecko zabiorą tylko na trochę, a tak to radź sobie człowieku jak umiesz... Do szału doprowadza mnie teraz ta kampania Gazety Wyborczej Rodzić po ludzku, bo ja bardzo chętnie oddałabym dziecko pod opiekę położnych w czasie pobytu w szpitalu, żeby trochę zebrać siły, a tu muszę się dzieckiem zajmować niezależnie od samopoczucia. U mnie Mama jest już 8 lat po radio, to daje nadzieję tym co chorują i ich bliskim - można z tego wyjść, ważne że ma się dla kogo. Ty też musisz wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Renata, u mnie po domu biegają trzy psy, gubią sierść na wiosnę i wszędzie jest pełno kudłów. Nie da rady, prędzej czy później Młoda będzie musiała się z tym zetknąć, więc staram się tylko nie dawać im rzeczy do lizania, a z sierścią będę walczyć na bieżąco. Odezwę się jak wymyślę czego tak właściwie chcę i co radzi lekarz. Pozdro!

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! nic nie piszecie,u mnie po paru dniach poprawy znowu te problemy ze snem,ja sie po prostu wykończe tym duszeniem już nawet płakać mi się nie chce bo to i tak ulgi nie przynosi. Anusiak jak po świętach?żyjesz? bierzesz leki czy odstawiłaś? Ja na wizycie u gina 7 maja też będe rozmawiać o cc mimo że każdy mi to odradza bo to drugi poród podobno łatwiejszy i szybszy ale mnie to nie przekonuje i przeraża.Zanim jescze zaczęły mi się te jazdy to miałam rodzić normalnie tylko ze znieczuleniem a teraz to nie ma o tym mowy.Zresztą ja boje się i tego i tego a najbardziej pobytu w szpitalu.Tak sobie myśle że troche to dziwne bo to chyba tam powinnam się czuć bezpiecznie a tu na odwrót.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Witajcie dziewczyny Jestem świezo po wizycie u ortopedy, zostawiłam u niego 150 zł za 15 minut rozmowy...po prostu super. Oczywiście Reneta, Makadaro - nie pomyliłyście się nic a nic. Diagnoza: obustronny ostry zespół cieśni nadgarstka... Nie da się tego leczyć w ciąży, jak nie przejdzie po porodzie, w trakcie laktacji to mam się zgłosić na operację rąk, najpierw jednej a po trzech miesiącach drugiej. Facet twierdzi, że po ciąży u 99% kobiet ta przypadłośc mija. Obym nie była w tym jednym procencie... Jak na razie jestem totalnie załamana i cały czas ryczę. Mam sobie kupić w sklepie ortopedycznym specjalne szyny, które zakłada się na ręce na noc po to, by nadgarstki były w jednej pozycji. Koszt każdej z szyn: 100 zł za najprostszy model. I poprosić moją ginekolog o środki odwadniające, które przy dużym bólu można zażyć doraźnie. Wiecie co? Normalnie idzie się powiesić...A to jest jedyna możliwość rehabilitacyjna na ten moment. Mam totalnego doła. Makadaro - a co do mojej Mamy to ona walczy z rakiem już 12 rok: jest po dwóch operacjach - obu piersi - a teraz na węzły brzuszne i śródpiersia jej poszło i widzę, że ma coraz mniej chęci do życia, co mnie załamuje podwójnie. Moje życie strasznie się ostatnio spaprało....

Odnośnik do komentarza

Czesc dziewczyny.Nie wiem czy mnie jeszcze pamietacie.Przepraszam was ze nic nie pisalam ale po prostu balam sie tu zagladac bo sie zaraz nakrecam wszystkim. Chce was tylko wesprzec na duchu i zebyscie sie panicznie nie bała.Jak ja przezylam porod-cesarke to i wy przezyjecie uwierzcie.Obiecuje wam!! przeczytajcie moje wpisy w ciazy a uwierzycie w jakim bylam stanie a dalam rade i wcale teraz myslac mysle, ze nie byl zle.W dzien porodu balam sie wiadomo ale myslalam ze bedzie wieksz strach ze bede miala panike ataki a wcale tak nie bylo.NAjgorsza byla pierwsza doba pod wzgledem bolu no b w kocnu to peracja ale prosilam o srodki znieczulajace dawali mi i dalam rade.Teraz juz zapomnialam o wszystkim uwierzcie nie jest tak zle jak sie wyobraza.Jak ja dalam rade wy tez dacie.Gdybyscie mialy pytanie piszcie. Pozdrawiam was trzymajcie sie dzielnie wiem przez co przechodzicie.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Pietruszka fajnie, że się odezwałaś - my się tu dalej męczymy (przynajmniej ja) a już wiem, że są na świecie rzeczy gorsze od nerwicy niestety...napisz jak pod względem psychicznym teraz u Ciebie bo to też mnie ciekawi, czy po porodzie jest lepiej? Pozdrawiam serdecznie...

Odnośnik do komentarza

Jak się trzymacie? Ja jutro idę do szpitala na 3-4 dni wstępnie. Tak jak pisałam 2 tyg. temu szyjka się skróciła a dziś się okazało że się zaczęła otwierać u góry. Ogólnie ma 4 cm. Szczerze to się cieszę, że idę bo w nocy myślałam, że urodzę normalnie tak nisko czułam małego jakby w kanale rodnym był, strasznie się bałam aż trzęsłam się cała. A w szpitalu będziemy bezpieczni, podobno dostanę kroplówki i jakieś badania będą wykonywane. Mam nadzieję, że nie spanikuję tam i nerwica będzie grzecznie, cicho siedziała, nie mam na nią teraz nerwów. Są ważniejsze sprawy. Jak to lekarz powiedział jeszcze nie jest tragicznie ale dobrze też nie jest. Trzymajcie kciuki a ja trzymam za Was! Buziaki

Odnośnik do komentarza

Heja Po wizycie u gina mam mętlik w głowie. Mogę zażyczyć sobie cesarkę, nie ma sprawy, umawiamy się na czwartek (jutro, a najlepiej za tydzień) i gotowe. Ale ja wcale nie czuję się gotowa do urodzenia dziecka! W dodatku Młoda wychodzi na usg jakaś taka mała, prawie 2-3 tygodnie do tyłu :( Z drugiej strony jeszcze mniej czuję się na siłach urodzić normalnie... W nocy nie mogę spać, boję się że w szpitalu też nie będę mogła + będę obolała i mega lęki gotowe... Nie wiem co mam robić... No szlag by to trafił! Nienawidzę siebie, sytuacji w której jestem, boję się teraz i boję się przyszłości. Nie mam z kim pogadać, wyżalić się lub poradzić, bo ani mąż, ani mama nie rozumieją moich myśli, lęków. Dla nich *skoro dwa razy dałam radę* i *na pewno sobie poradzisz*, ale to nie oni będą w szpitalu i będą tak czy tak cierpieć! Z drugiej strony ich wiara trochę mnie dopinguje... Znajome nie mają ani dzieci, ani nerwicy, też nie rozumieją moich odpałów... Pietruszka - karmisz piersią, czy przeszłaś na leki? Jak wygląda pobyt w szpitalu po cesarce? Kiedy można wstać, kiedy jeść, kiedy wyszłaś do domu? Bardzo bolało/ boli? Ale jeśli było źle, to może lepiej nie wiedzieć... Głowa mi pęka od natłoku myśli.

Odnośnik do komentarza

Czesć dziewczynki:) jeszcze sie nie posypałam...ogólnie u mnie nie wiem czy gorzej fizycznie czy psychicznie...w megaskrócie odebrałam wyniki posiewu ze szpitala bakterii nie ma, wyniki krwi super...musze tylko ino podbudować ciut żelazo, mocz też...kardiolog tylko mnie obsłuchała i wedug niej okey...ale oczywiście naczytałam się wiecie o zatorowości płucnej a miałam straszne duszności i wiecie zrobiłam sobie dodatkowe badania na d-dmery czy jakoś tak...nie musze mowić co przeżyłam jak zobaczyłam ze norma jest do 500, a ja miałam 6000. Normalnie już myslałam, ze umieram...odrazu wryk..bo w ciazy niby moga być podwyzszone ale do 2000. To było wczoraj moj telefon do lekarki i powiedziała, ze najlepiej jakbym dziś przyjechała po skierowanie i pojechała do szpiata, a ja powiedziałam, ze już nie pojde do szpitala. Ale rano sie zebrałam i pojechałam do mojej internistki, naprawde kobieta z powołania wiec jej ufam...powiedziałam co i jak, ze bylam w szpitalu...i powiedziała, ze to moga byc jakies własnie takie efekty po szpitalne tzn. jakies zakrzepy po wenflonach, zastrzykach itp. i co mowi, ze tak na wszelki wypadek przepisała mi pare zastrzyków na zaskrzepy, które mam sobie ładować w brzuch...oczywiscie sie wystrzaszyłam jak przeczytałam ulotke i boje sie wziasc, bo nie można przy czynnej chorobie wrzodowej...a ja niestety jestem wrzodowcem..tzn co jakis czas daja o sobie znac...lekarka dokładnie przebadała mnie mowi, ze płuca czyste i serduszko raczej tez, a puls przy zatorowosci urzymuje sie na poziomie 120, a moj waha sie naszczescie w granicach 90-100 wiec sie uspokoiłam...chociaz jestem tak osłabiona, ze mam mega leki o umieranie...wogóle ogólnie mam mega leki..jak nie reka boli, to cos tam...mam już chyba wszystkie choroby swiata,a umieram kilka razy dziennie...nie mowiac o innych mega lekach...do tego mega przeziebienie:gardło, katar...do tego zbiera mnie na wymioty...nerwica plus hormony osiągneły fale kulminacyjna... koszmar...a relanium jak lezy tak lezy i nie mam odwagi wziasc...ale dziś od godziny 14 postanowiłam jechać na połówkach...jutro 5 polowek itd. ogólnie oczywiscie odrazu dostałam skurczy, ale różnie z nimi bywa...straam sie nie panikowac poki czuje ruchy małej...ale co ma być to bedzie...skonczyłam 36 tydzien i zobaczymy...w szpitalu poprostu odmowie jak co przyjmowania leków i tyle, a w razie czego hospitalizacji, albo bede błagać, zeby mi w koncu dali rodzić...bo ileż można...Powiem jedno w koncu rozumie, dlaczego nagle wszystkie dziewczyny świrowały pod koniec...nie wiem, bo to zarówno fizycznie, jak i psychicznie jest koszmar...naprawde I trymestr sie nie umówa, bo wracaja tak jakby jego wszytskie objawy spotegowane, plus inne...nie mowiac o psychice... Makadaro naprawde uwierz mi jestem w podobnym sytuacji, mam ochote ich błagać, zeby mi w koncu dali rodzić, albo zrobili cesarke, bo jestem wrakiem fizycznym...a psychicznie jak nic chce zacząć leczenie, po tej całej ciąży i po tym co przeszlam...końcówka to jest jakiś koszmar...a myśli zameczaja mnie na maksa...oszalec można...u mnie tyle dobrze, ze mała wedlug usg 11 dni do przodu...co do sił tez mnie to zastanawia, jak ja mam urodzić siłami natury, jak nie mam siły doslownie na nic jestem tak zmeczona i wycienczona... Akolty już może urodziła:) Abinka co u Ciebie? Juanitka trzymaj się dzielnie:* dasz rade, zobaczysz wszystkko minie dalej żyje taką nadzieja, po ciąży...lekarz ma racje...moze operacja nie bedzie potrzebna...u mnie tez lekarka powiedziała, ze nawet jakbym miała zator płucny to rzadnych badan mi zrobić nie można...bo wszystkie sa zakazane w ciazy... mnie ostatnio daje lewa reka popalic zwlaszcza w łokciu...Z mama napewno bedzie dobrze:* Nadzieja dasz rade w szpitalu, ja łacznie spedziłam w nim prawie miesiac...4 cm to masz jeszcze mega długą, moja miała z ledwościa 3 co niby tez było norma, a tez zaczeła sie otwierac...pewnie dostaniesz nieszczesny fenoterol, obyś go dobrze zniosla... Adelajda16 z duszeniem sprawa normalnie przerąbana:(bo o tylko podwaja nerwice:(leki odstawiam stopniowo...tak w sumie początkowo łykałam w zaleznosci od napinania cała lub połówke...ale tak jak mowie dzis od 10 czy 14 co 4 godziny już tylko połówki...zobaczymy...

Odnośnik do komentarza

Pietruszka, jestes nadzieją dla nas tu wszystkich :)) Dzięki za dobre słowa. Mam nadzieję ze synek rośnie szybko i zdrowo. Odzywaj się czasem. Pozdrawiam! Ja wczoraj po wizycie u gina. Wogóle mnie nie badał, z reszta jak przez cała ciążę, ale wyniki robiłam i są ok, wiec za bardzo się nie martwie. Powiedział że mam wielki brzuch jakbym juz miała rodzić, ale jeszcze nie opuszczony. A usg dopiero w 38 tyg. i wtedy ostatnie wyniki. Kurcze boję sie że wcześniej urodzę, a tu nawet nie wiem jak dzidziuś ułożony, bo ostatnie usg miałam w 22tc. Wkurza mnie ten lekarz trochę. Wydaje mi się że powinien choćby namacalnie zbadać jak dziecko leży, czy szyjka zachowana. A on nic, tylko pogada (często o tym samym) i do zobaczenia za miesiąc. No teraz mam za 3 tyg równiutko, ostatnią wizytkę. Chyba zacznę więcej leżeć żeby nie urodzić za wcześnie, bo jak chodzę to coś się tam pobudza, brzuch twardnieje i jakos dużo śluzu się produkuje (dzis przecholowałam w hipermarkecie). Martwie się jakoś. Jeszcze tyle do zrobienia. Makadaro, poczekaj trochę z cesarką, skoro mała jest jeszcze nieduża, jak mozesz. Tydzień to sporo, napewno podrośnie, nie martw się. Ja bym na twoim miejscu wybrała naturalnie, ze znieczuleniem zewn.-opon. Po cesarce nie jest wesoło. Tzn. nie ma tragedii, ale musisz sie nastawić ze tak szybko i łatwo nie wstaniesz z łóżka do małej, bo znieczulenie do cesarki wymaga potem leżenia 6 godzin nieruchomo i ten ból po cieciu... A dzieckiem sie trzeba zajmować, bo położne ręce od tego niestety umywają. Ale pewnie wiesz skoro juz rodziłaś. Ja zawsze myślałam o cesarce, ale teraz się boje tego co jest po i chyba nie chce wiedziec jak to jest, chce naturalnie ze znieczuleniem, choc wiem ze i tak bedzie bolalo:( no i tak nigdy nie wiadomo czy w trakcie nie beda musieli ciąć:/ Juanita, trzymaj się dzielnie z ta cieśnią. Kupuj te szyny, bo to pewnie twój jedyny ratunek do porodu, a potem pewnie przejdzie tak szybko jak i przyszło, zobaczysz.

Odnośnik do komentarza

Anusiak, ja też mam straszniste obawy co do zakrzepicy. Jakie to badanie można zrobić zeby sprawdzić? D-dmery? To jest z krwi? Myślałam ze usg doppler nóg by wystarczyło, bo mi to w nogach się dzieje niedobrze. Pieką żyły, bolą miejscowo. Wogóle nie mogę siedzieć, tylko chodzic i lezeć bo mi sie krew chyba blokuje jak mam nogi zgięte dlużej niz 5 min. Słyszałam o tych zastrzykach w brzuch, po porodzie czesto dają kobietom, jak im nogi spuchną, zeby właśnie zapobiec zakrzepicy, ale w trakcie ciazy to nie wiem, chyba nie dałabym se nic w brzuch wbić. Lekarka kazała ci teraz przed porodem?

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Cześć kochane dziewczyny :) Tak sobie poczytałam nas trochę wstecz i zastanawiam się, czy każdej z nas stale musi się coś dziać?!... Wiecie co, to jest jakaś masakra - każda ma jakieś upierdliwe dolegliwości, obawy, lęki...to straszne, że ciąża to taka męczarnia i gehenna :( Mnie te łapy moje dalej doskwierają - mam na razie jedną szynę ale fatalnie się w tym śpi, niewygodnie, za gorąco, a pod spodem ręka cała swędzi...tak więc ubieram to i zdejmuję na zmianę i tak męczę się całą noc...tak naprawdę z całej ciąży to chyba tylko czwarty miesiąc miałam znośny i trochę piątego - wcześniej nerwica skrajna, buzujące hormony, wymioty, lęki - później chwila oddechu a teraz od kilku tygodni ta cieśnia nieszczęsna...a tu tyle jest jeszcze do zrobienia, do kupienia, do załatwienia...martwię się jak sobie poradzę i bardzo się cieszę, że jestem z Wami i tu sobie piszemy i można się komuś pożalić...bez tego byłoby jeszcze bardziej strasznie :( Wczoraj pierwszy raz nogi mi spuchły w kostkach, aż skarpetki się odcisnęły boleśnie, ale cóż dobrze, że mam chociaż nogi sprawne i mogę trochę pochodzić sobie a tu taka piękna wiosna...Właśnie zaczęłam 26 tc to chyba już się kwalifikuje pod siódmy miesiąc więc pewnie obrzęki też się zaczną, bu. Z tym rodzeniem o którym często piszecie to nie wiem, nic juz nie wiem co lepsze, boję się i cesarki i naturalnego chyba jednakowo...boję się bólu i że nikt mi nie pomoże w szpitalu a najbardziej tego, że przez to drętwienie upuszczę Małą, albo coś. Każdy ma swoje lęki, które nie dają spokoju, ot co...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Renetka - mnie lekarka robi usg na każdej wizycie, a jak pobiera jakieś wymazy to też przy okazji bada wewnętrznie, nie rozumiem Twojego lekarza czemu nic nie robi , ale są różne szkoły - jedni badają a inni nie - tak słyszałam. Z drugiej strony im bliżej porodu tym częściej powinnyśmy moim zdaniem być badane...

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! Ja nadal 2 w 1 jeszcze...byłam dziś na drugim KTG, lekarz zbadał mnie tez na fotelu i powiedział, że szyjka mięknie ale cytuje*to jeszcze potrwa*...no kurde ile??jutro zaczynam 41 tydzień...koszmar...Mały sie nie pacha na świat, a ja wariuję, bo już sama nie wiem kiedy sa skurcze przepowiadające a kiedy to mały sie lekko rozpycha, jego ruchy sa juz zupełnie inne , raczej takie przeciąganie się tylko...Jeszcze w sobote kończy mi się zwolnienie, na szczęście mój gin wystawi mi dalej zwolnienie ale muszę w środę podejść do gabinetu, więc pewnie znowu 150 zł pójdzie, ech lepsze chyba to niż zaczynać macierzyński jak dziecka nie ma...Następne ktg 6 maja, za tydzień...a ja po prostu wariuję, w nocy nie śpię, alergia nie daje mi oddychać i będzie coraz gorzej (a nie wiem jak może być gorzej) boję się brać hydroxyzynę lub relanium , b w każdej chwili mogę zacząć rodzic i nie chce być na prochach , zresztą chyba w czasie okołoporodowym już nie można brać nic.Łykam neospasminę, mam nadzieję że nie szkodzi??Tak mi ciężko... Juanita- masz absolutną rację, oprócz nerwicy każda z nas ma jeszcze jakieś inne dolegliwości, które nam życie zatruwają.Powodzenia w walce z ciesnią nadgarstków, mam nadzieję że ci przejdzie i nie będziesz się bac że maleństwo upuścisz! Pietruszka-napisz czy karmisz piersią, czy leki bierzesz i karmisz butelką, jeśli tak to jakim mlekiem?? Reneta-też jestem zaskoczona tym jak twój ginekolog podchodzi do badań w ciąży, moj na każdej wizycie usg, i badanie szyjki, jeśli nawet nie usg to powinien za każdym razem na fotelu Cie zbadać, szyjka, i położenie dziecka.... Anusiak- dasz radę wytrzymałaś tyle czasu, tyle ciążowych niedogodności...trzymam kciuki żeby wszystko było po Twojej mysli i lekarze już Ci ulżyli... Dziewczyny pozdrawiam Was wszystkie, mam nadzieję że niedługo napiszę iż urodziłam...tak bardzo chcę.....Udanej nocy

Odnośnik do komentarza

A mi dziś po nocy ręce podpuchły :/ Ciężko je zgiąć w pięści. To chyba przez te gorąco, bo czuję cały dzien jak mnie stopy i dłonie parzą. Mam ochotę polewać je zimną wodą non stop, ale to mało nie daje. Zmartwiłam się tym moim lekarzem. Ogolnie facet spoko, każda go chwali, ale ja nie mam poczucia bezpieczeństwa, właśnie z powodu tych jego ograniczeń w badaniach. On twierdzi że jak nie ma potrzeby to się nie robi, bo on nie chce pacientek naciagać na niepotrzebne koszta. Tylko ze dla mnie to nie sa niepotrzebne koszta. Wolałabym być badana cześciej, wtedy ma sie poczucie bezpieczeństwa jakiegoś. Usg miałam w 22tc, a teraz bede mieć w 38, dopiero za 3 tyg, jak juz bede w terminie. Ale zeby polozenia dziecka nie sprawdzić manualnie, szyjki nie obejrzeć i wogóle kanału rodnego, to już trochę przesadza. Więcej do niego nie pójdę. Oprócz tej ostatniej wizyty za 3 tyg. Modlę się tylko zeby tam wszystko było ok, bez żadnych niespodzianek. Chyba poproszę położną w szkole rodzenia zeby *pomacała* mój brzuszek i sprawdziła, bo one to potrafia nawet sprawniej niż lekarz i mają taki przyrząd do mierzenia rozmiaru macicy, choć do końca nie wiem po co to. Akolty, nie bierz nawet neospazminy bo może rozkurczać macicę, a tobie skurcze potrzebne. Wiem ze no-spy to od 38 tyg nie należy brać, bo jest się już w terminie. Spróbuj pochodzić po schodach, a najlepszy na przyśpieszenie jest oczywiście sex:) To takie naturalne metody, napewno nie zaszkodzą:) Trzymam mocno kciuki kochana!

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny:) i co od wczoraj 7 rano nie wziełam fenoterolu, a tu jakoś nie urodziłam...chociaz bywa różnie i całymi dniami analizuje kiedy do szpitala, ale czekam na moment, az bede pewna, ze to to, albo odejda wody, lub chociaz czop...chociaz sie zastanawiam sie czy go mam...bo coo do skurczy to jakis sajgon...wczoraj były ciagle prawie...nawet w miare regularne, ale przeszły...potem przespałam cała noc...rano znowu i zas przeszło...teraz znowu co 8 minut...znowu przeszło...ale podbrzusze i krzyże bola mnie masakrycznie:( jak do tego dochodza skurcze, to az mi sie wyc chce, bo mam juz tak bolesne:(i zobaczymy nie chce jechać za wczesnie, zeby nie probowali powstrzymywac wiecie...a mam jeszcze ten głupi krazek...bo moga jeszcze chciec tak 3 dni podtrzymać...a ja i dzidzia pewnie tez mamy dosyc...ogólnie poki ona tez sie rusza jestem spokojna...ale jesli beda sie utrzymywac skurcze, a nic sie nie bedzie działo, to i tak nie wiem czy nie bede sie kwalifikowac do cesarki...a nawet chodze chociaz ciezko mi sie wyprostować przez ciągłe skurcze i ból brzucha i krzyży....chyba bym sie seksiła z moim mezem na okrągło zeby to przyspieszyć, ale mam krazek....moj by sie pewnie cieszył, po takim poście....wiec tak czy siak jestem w kropce i szpital...bo może mi sie nie robić rozwarcie i wogóle...jedna wielka kapa...poczekamy zoabzcymy jeszcze dzis po powrocie meza, w razie czego od jutra ma wolne...zastrzyków nie odwazyłam sie wziac:( Reneta Ty masz dziwnego tego gina...ja mam badania na kazdej wizycie na fottelu i z reguły usg tez...Ja zrobiłam d-dimery, no i tak jak pisąłam norma 500, a ja 6000. Codo zastrzyków to niekotre kobiety musza je brać ponoc cała ciąże...teraz miałam je robić...ale jakoś nie mam odwagi...ale jak dotrwam do poniedziałku to zobacze powtórze badanie...może samo przejdzie... Juanita, ja to już codziennie mojemu wyje, ze już nigdy wiecej dzieci...jedno i byle było z nia okey po tym wszystkim...bo ja nie wiem w takim stanie zarówno fizycznym, jak i psychicznym nie byłam...ja chce wrócic do równowagi i jestem przerazona ile mi to czasu zajmie.... Akolty Tobie to bidulko współczuje, ja już sie wkurzam, ze nie moge urodzić...a wczoraj płakałam, ze jak bede miała tak chodzić do 40 tc, czy wiecej to chyba oszaleje, ileż można... Trzymajcie sie:*

Odnośnik do komentarza

Anusiak- dokładnie jak Ty , mam skurcze przepowiadające, ale nic se nie dzieje , raz co 30 min, raz co 10 min i potem przechodzą...z tymi ruchami dziecka to jak pisałam wcześniej tylko takie wypychanie nóżki czy rączki i leniwie...wszystko mnie denerwuje, a mój teraz przeziębiony na dodatek i na antybiotyku...ja się męczę z alergią, która mnie doprowadza do szału...ni wiem co robić...skakać?

Odnośnik do komentarza

Akolty wiem to jest mega wkurzające, bo czekam, az beda minimum regularnie przez 3 godziny: kartka i długopis i co te sobie przechodzą...szkoda gadać...wczoraj były przez bite 2 godziny co 5, 8 ,10 minut i co przeszły...dzis sa silniejsze rano, co równe 8 minut mega silne...ale szybciej mijaja...nic mam andzieje, ze do tygodnia, jakoś beda sie nasilać, az w koncu zaczne rodzić...albo szybciej...tak minimum mam je cały czas w ciągu godziny po 3-4, mysle, ze musi sie fenoterol wypłukać z organizmu i zacznie sie coś dziać:) a może dzieciątko czeka na dzien beatyfikacji:)do tego tak jak miałam problem z chodzeniem do wc, tak teraz co zjem to lece:) w sumie cały czas mam wrazenie, ze organizm sie szykuje, ale ma jakies fochy:)tylko ja tu 37 tc, a Ty boroku 41....

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Dziewczyny, jakby było mało problemów to muszę się niedługo (w maju) stawić na kontolę do ZUS-u...Czy oni są normalni??? Miała ktoraś z Was taki przypadek? Co - nie wierzą, że jestem w ciąży, czy że jestem chora??? Udaję, czy jak?... Migreny udaję?... Leczenie depresji udaję?.. Cieśń nadgarstka też udaję? ... Taką zabawę sobie robię bo mi się nudzi w ciąży chyba. A tylko chcę moją marną pensję. MOJĄ. To jakaś paranoja normalnie tak się zdenerwowałam jak rzadko...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×