Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was Wszystkie. Zamieszczę pewien interesujący artykuł na temat radzenia sobiue z myslami.Moze sie Wam przyda. WYBÓR MYSLI Sa momenty kiedy wybieramy nasze mysli... Sa momenty, kiedy pewne mysli nas wybieraja i jakos trudno nam sie temu sprzeciwic... CHODZI O MYŚLI NATRĘTNE , ktore nas odwiedzaja regularnie i nie daja spokoju... DLACZEGO MYŚLĘ O TYM, O CZYM NIE CHCE MYŚLEĆ ?... Czyz nie jestem panem mojego umyslu i czy nie decyduje w kazdej sytuacji o tresci i jakosci moich mysli? Mysle o czyms poniewaz przyzwyczailem sie do normalnego myslenia, pozbawionego dyscypliny i pewnej madrosci... przyzwyczailem sie do tego rozluznienia przez lata i teraz jest mi trudno myslec tylko o tym, o czym pragne myslec.... bez dyscypliny w mysleniu dochodza do glosu nasze struktury nieswiadome - i razem z tym obawy i leki urojone, nie majace zadnych rzeczywistych podstaw w zyciu. Umysl woli myslec cokolwiek, nawet urojone glupoty niz nie myslec nic! A przeciez niemyslenie o niczym jest zdrowsze niz myslenie o glupotach lub mnozenie bezuzytecznych mysli. Myslenie natarczywe, obawy, smutki, zmartwienia, przykre wspomnienia, stres, frustracje, rozczarowanie... jest tego troche... i my jako bezsilne istoty wobec tych niewidocznych, wewnetrznych *wrogow* naszego spokoju. Powtarzajac za buddystami, myslimy za duzo i zle! Czy potrzebujemy czy nie to myslimy i myslimy... JAK MYSLEC POMYSLNIE LUB MYSLEC MNIEJ? - uznajmy ze mamy pelne wladze nad naszym umyslem i myslami, ze jestesmy za nie odpowiedzialni. (nie badzmy ofiarami lecz wladcami naszych mysli) - praktykujmy *niemyslenie* zatrzymanie umyslu, cisze w swiadomosci.... (stwarzajmy pustke w glowie zeby przyzwyczaic sie powoli do zatrzymywania mysli) - gdy niepozadane mysli sie pojawiaja, zatrzymajmy umysl, lub pomyslmy o czyms przyjemnym. (mozemy tez zrobic cos niecodziennego, umysl sie dezorjentuje i staje sie bardziej podatny na pozytywne sugestje) - regularne robienie czegos nowego, uspokaja umysl, bo jest zajety nowym doswiadczeniem i wycisza sie... - gdy zaczynamy *zle* myslec, zastanowmy sie jakie wewnetrzne przekonanie lub schemat myslowy sie za tym kryje... odkryjmy go, i zmienmy na pozytywny! - dzisiaj sie czyms martwimy a jutro zapomnimy! (wszystko przemija, wiec po sie meczyc z wlasnej woli czyms, co nie posiada zadnej solidnosci w czasie) - nie poswiecajmy zbyt wiele czasu problemom czy rozterkom, zajmijmy sie raczej rozwiazaniami... nakierujmy umysl na stwarzanie pozadanego zycia! -------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Was Wszystkie. Zamieszczam post z innego forum.Myślę ze sie przyda. Aliahh napisał: 27-10-2009 16:06 Jestem studentką psychologii witam wszystkich uczestników forum serdecznie:). Kiedyś chorowałam na nn, myśli natrętne powracają, ale kiedy o tym myślimy-usiłowanie pozbycia się jakiejś myśli prowadzi do jej hiperdostępności- czyli wyostrza tylko nasze chore myślenie. Kiedy np. chcemy się pozbyć natrętnej myśli o śmierci- prowadzi to do zdwojenia myślenia o niej. Działa na zasadzie błędnego koła. Wrogość wobec innych i siebie również nasila lęk i powoduje wyrzuty sumienia. Kochani to są tylko myśli, one same w sobie nie mogą nic złego uczynić, nie bójmy się ich, bo ten lęk w nas tylko narasta, nerwica się pogłębia. Zacznijcie myśleć, że te myśli są, ale to są tylko myśli. Bardzo wiele dobrego przynosi zmiana myślenia, np. jeżeli ktoś chorobliwie wkręca sobie, że jeżeli ktoś o nim coś mówi, to mówi tylko żle- niech pomyśli np. że ten ktoś chwali go za jakiś sukces, czy po prostu mu czegoś zazdrości, mówi o nim, bo cały czas o nim myśli;). Pomóc może też zajęcie się czymś co lubimy, bądź jakąś pracą, bo kiedy się coś robi nie ma czasu na głupie myślenie. Mi zawsze pomagał intensywny trening np. basen, siłownia. Sport podnosi poziom endorfin, znosi stres, a co za tym idzie- lęk i głupkowate myślenie;). Polecam jogę świetnie działa odpręzająco i relaksująco, masaż- nawet poproście partnera, by Was wymasował- to pozwoli się rozluźnić i poczuć bliskość kochanej osoby:). Do Pań, których partnerzy oskarżają i kontrolują- kochać takiego człowieka jest trudno, ale zrozumcie, że on za to nic nie może, to jest choroba- trzeba ją leczyć- psychoterapia + farmakologia. Nie obwiniajcie siebie moje drogie za to, że Wasz partner Was oskarża, bo problem jest w jego głowie- nie w Was. Życzę zdrowia trzymam za Was kciuki:). Jeśli macie ochotę odpiszcie na mój post, to nawiążemy jakoś kontakt:). Poza tym nie unikajcie ludzi, obecność serdecznych osób zmienia myślenie i znosi lęk oraz inne obawy:). --------------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, nie daje rady...masakra...poprostu czuje się dziś jak psychicznie chora, mam ochote błagać mojego na kleczkach zeby mnie gdzies zamknał:( tak bardzo sie boje...normalnie nie panuje nad tym...momentami sie sama zastanawiam jak sie nazywam...naprawe wyladuje zanidługo w jakims osrodku...po czesci sama jestem sama sobie winna, bo póki co mało dziś zjadlam...przez co mam uczucie jakbym miała zemdlec...jeden wielki paniczny strach...jakby za chwile miało sie cos zlego stac, jakby miało mnie nie byc...jakbym miała stracic pamiec, lub oszalec...do tego totalne wyobcowanie...i nieprzespane noce...poprostu czekam, az moj coś zrobi do zjedzenia...meliska, cos obejrze i ide spróbować spać...mam nadzieje, ze dzis się uda...bo jak nie to chyba osobiscie zapakuje sie w autobus i pojade do szpitala...mam atak od jakiejs godziny, po tym jak kolezanka powiedziała mi, ze jej mama ma przerzuty...tak sie boje...nie kontroluje tego, nie panuje nad tym...

Odnośnik do komentarza

Kasiu ja jestem mistrzynia brania sie w garsc...ja nie siedze cały dzien i nie rycze...ja cały dzien walcze...a jak mam kryzysa to tutaj pisze...a walcze cały dzien...moj kazdy dzien to jest walka i czekanie na cud az tabletki zaczna działać... Zeby nie było dziś naprawde się przełamalam...byłam poraz kolejny w sklepie na zakupach, co do sprzatania nie miałam wielkiej siły, bo robie to codziennie, ale zrobiłam jeszcze jak dla mnie odwazniejszy krok..jak dla mnie bo ostatniio odseparowałam sie od ludzi, zaprosiłam kolezanke na kawe...nawet nie wiecie ile miałam ataków i musiałam udawac ze wszystko jest okey...ale ona czasami jest silniejsza i wygrywa...czasami ja...a zwłaszcza wygrywa w taka pogode i po mojej kolejnej 3 nieprzespanej nocy, kiedy jestem bezsilna, a ona sobie gra na mnie jak sie jej podoba...ale co mam zrobic...zawsze się biore w garsc...skoro trwam w takim stanie juz od jakis paru ładnych tygodni...i nie zamierzam sie poddać...co nie znaczy, że strach mnie nie opuszcza, ona sie czai non stop...

Odnośnik do komentarza

Wiem, że teraz pomyślisz ze się wymądrzam ale sama dobrze wiesz..że leki cię ni uleczą..tabletki służą jedynie osłabieniu ataków..tak jakby wyłącznik..a resztę roboty musisz zrobić ty,..a czekając na te moment się jedynie umęczysz słońce..gratki że byłaś na zakupach..ja muszę się przełamać do robienia czegokolwiek samemu..nie lubię być sama..jedynie w domu mogę być sama a tak..muszę mięć obok towarzysza..,.

Odnośnik do komentarza

Wiesz ja wiem, ze leki tylko to zagłuszaja, ale w moim przypadku terapia jest niestety nieskuteczna...bo ja wiem, co jak i dlaczego...przeczytałam nawet nie wiem ile lektur na ten temat...wiesz jak bym miała typowy lek przed smiercia, to bym to miała gdzies, dlatego ze z nim sobie poradziłam... a, że nerwica jest podstepna to niestety mam inne mysli, nie wiem jakbys sie czuła jakby cały dzien przesladowały Cie wizje niezalezne od Ciebie, ze robisz swoim bliskim krzywde...przez te mysli wpadłam w depresje, bo one a całkowitym przciwienstwem mojej osoby...niestety, nie potrafie z nimi walczyć, bo jestem zbyt wrazliwą osoba...mozesz sobie wyobrazic...skoro sama chciałam sie oddac do zakładu lub wiezienia...nawet nie wiesz ile walczyłam, za Nim wróciłam do leków...no niestety nie jestem tak odporna. A dwa szkoda mi życia niestety na ta chorobe...dlatego wole brac leki, przez pół roku, potem ich nie brać, bo wiadomo czasami na tyle pomagaja, ze masz pare lat spokoju, ja miałam akurat rok spokoju...ale wiesz, ja nie zyje w przekonaniu, że leki, beda działać za mnie, ja tylko chce, zeby ciagły strach i lęk mnie nie przesladował i depresja odeszła...a ze nie bede w pełni sie dobrze czuła...tez wiem, bo w koncu jestesmy w ciazy...tylko wiesz chce czuc, ze to co robie nie jest na siłe, a przede wszystkim nie jest obce, tylko normalne, ze znowu potrafie sie z tym cieszyc...a nie na siłe...nawet nie wiesz jak odsunełam sie od meza ze strachu ze go skrzywdze...a trwa to juz 3 miesiac

Odnośnik do komentarza

Też mam takie myśli i one są dla mnie najgorszym ciężarem w tej nerwicy, wszystko inne w obliczu tych okropnych myśli jest dla mnie do zniesienia tylko nie te myśli i jak dopadają mnie te myśli to też chętnie pozwoliłabym się gdzieś zamknąć!!! Jak dziś się czujecie?? ja dziś lepiej niż wczoraj ale zobaczymy co dzień przyniesie, mąż idzie do pracy na cały dzień i będę sama z moją Julią, muszę jakoś zorganizować ten dzień by za dużo nie myśleć bo w moim przypadku myślenie jest niezmiernie szkodliwe, nawet nie ma gdzie wyjść bo taka marna pogoda

Odnośnik do komentarza

Doskonale Cie rozumie Abinka, dla mnie te mysli to istny koszmar...są chyba najgorsze, zaraz obok mojego stania obok siebie, całkowita derealizacja, staram sie nie myslec o niej i wogóle, bo odrazu jak zaczynam o tym myslec to atak...co tu duzo gadać, po czesci temu wina jest bezsenność, na która cierpie już chyba od 5 nocy...i to nawet nie jest wybudzanie się w nocy...ja poprostu wogóle nie spie...nie no przepraszam...położyłam się wczoraj o 22, zasnęłam po 24, a od 1 znowu nie spałam, do godziny około 6, a nieprzespana noc, naprawde na zdrowych źle wpływa, a co dopiero na kobiety w ciąży z nerwicą, to poprostu istny kosmos...ogólnie czytałam tutaj na poczatkowych stronach forum, jak któras dziewczyna napisała, ze kobiety w ciazy mają słabiej dotleniony mozg, gdybym zaczeła normalnie sypiac to moze byłoby o wiele lepiej...dziś 4 dzien chyba na całej tabletce...jejciu mam nadzieje, że one w końcu zaczna działać, nie oczekuje cudu, ale chce się poczuć tak jak pisze Pietruszka normalnie...a póki co walcze...bo cóż robić...dziś odbyłam spotkanie z rodzinka i pomagam mężowi w pracy:)ogólnie słaniam sie na nogach, to chyba wina pogody...w sumie zaczełam tez wiecej wciskac w siebie jedzenia to moze nadrobie moje stracone kilo, bo fajnie byłoby przytyc chociaz 6 kilo w ciazy:) a do tego jutro mnie czeka ciezki dzien...musze sie z powrotem przeniesc do domu, gdzie jestem sam na sam z mezem i co mnie napawa lekiem z powodu moich mysli...i musze jechac na lotnisko po kolezanke...staram sie narazie nawet o tym wszystkim nie myslec, bo było źle...trzymajcie sie ciepło:) Abinka jak bedziesz miała to gadu to odezwij się:) 1112024:) lub jakby która chciała pogadać:)przewaznie siedze na niewidocznym:)

Odnośnik do komentarza
Gość katarzynelle

Witam mamcie!:) Kochane, zycze WAm milego dnia, lepszego! Po ciąży różnie bywa. Moj ginekolog powiedzial ze hustawki, dołki nadal mogą byc bo tez te hormony ulegaja zmianie,*waracaja do normy*, mowil ze dopoki karmi sie piersia moze tak byc, ale nie musi. Ja mialam chandre ale wtedy jescze nie wiedzialm ze znowu w ciazy. Ogolnie maluch absorbuje u niektorych mam na lepsze to wychodzi a u niektorych na gorsze. U mnie na lepsze wszystko si zmienilo. Na poczatku trzeba sie przyzwyczaic do calkowicienowej sytuacji bo kto mowi ze zycie wtedy zmienia sie o 180 stopni, ma racje! Wzne jest by miec kogos do pomocy przy maluchu, w domu itd. A tymczasem minąl mi 36 tydzien ciąży. Boje sie ,a le nie tak jak za 1szym razem. Do przezycia. Bole sa, wiadomo, ale jestem pozytywnej mysli;) xoxo

Odnośnik do komentarza

Witam witam... niestety dzionek słaby bo nocka nieprzespana..jak średnio co drugi dzień,.,maskaracja się umęczyłam..ja właśnie obawiam się po porodzie jeszcze gorszego stanu:( więc wolę nawet o tym nie myśleć..ah gdzie ten optymizm..zl jestem na siebie bo slonko było za oknem a ja sil ie miałam by wstać z wyrka..spać też nie jedynie wegetacja...wkurza mnie, że mój facet wiecznie w pracy a ja siedzę sama jak taki kołek, a jak już przyjdzie wieczorem..to marudzę...dobrze, że pies nie umie po ludzku bo by mi zapewne pocisnął...buziaki napiszcie jak tam dziś u was.

Odnośnik do komentarza

Dawno juz nie mialam takiego ataku jak dzisiaj.Lezalam w lozku gdy nagle zaczelo robic mi sie slabo,krecilo mi sie w glowie serce bilo jak szalone.Probowalam wstac,ale prawie sie nie przewrocilam,szybko musialam sie polozyc.Zmierzylam cisnienie 145/84 puls 97.Wzielam 1 persen i walidol pod jezyk.Nie wiem co robic ,lekarz przepisala mi Zoloft ale boje sie go brac,dodam ze jestem w 27 t.c.Prosze poradzcie co robic nie chce zaszkodzic swojemu dziecku.

Odnośnik do komentarza

Moje zdanie dla Ciebie i innych cierpiacych na nerwice lekowa.To nie czekac az sta sie tak pogorszy, ze choroba bedzie zaawansowana ja sie tak bronilam przed lekami i co moj stan choroby osiagnal maximom.Jestem w 31 tyg ciazy zaczelam brac 3 tyg temu leki ale one niestety jakos mi nie pomagaja jak kiedys wrecz stan na poczatku sie pogorszyl teraz momenatmi jest lepiej ale nie na tyle zeby normalnie zyc i normalnie sie czuc.Zrobicie co uwazacie ale ja bym nie czekala.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Dziewczyny nie pisałam dwa dni bo nie było mnie u rodziców a w wynajętej kliteczce neta niet...Słuchajcie - dziś mam pełnoobjawowy zawał - odebrałam wyniki Pappa i wolnej BetaHch - nic z tego nie rozumiem co tam jest napisane - jakieś jednostki a zero norm no i nie wiem czy się mieszczę, czy nie, dzis jeszcze usg genetyczne a ja mam ochotę uciec i umrzeć , całą noc śniły mi się koszmary - karaluchy jakies itp, a później że nie zdążyłam na badania - Boże mam tak dosyć , że sobie sprawy nie zdajecie, w piątek się awanturowałam na mojego faceta - wydaje mi się, że on mnie zostawi w tej ciąży, że nie wytrzyma ze mną do końca bo jestem tak nieznosna a jak cokolwiek nie jest po mojej mysli to wyję jak potępieniec...sama ze soba nie wytrzymam chyba...do tego stale mam stale bóle głowy z nerwów i nadal regularnie wymiotuję :(( okropieństwo :((

Odnośnik do komentarza

Ja mam kolejny słabszy dzien, to chyba juz drugi z rzedu...tyle dobrze, ze mam dzis wizyte u psychiatry i pewnie z 20 tysiecy razy zapytam go, czy nie zwariuje, albo już nie zwariowałam i czy z tego wyjde...szkoda gadac przerasta mnie to wszystko, rano byłam z kolezanka na zakupach i co pochodziłysmy, niby wszystko okey,a ja totalne wyobcowanie...jestem już mega zdołowana i zmeczona...zastanawiam sie czy sa wogóle jakies szanse zeby z tego wyjsc...wróciłam do domu i do łózka...jak sie nie rozchoruje z tych nerwów, to bedzie cud... Anna powiem Ci tak im dłuzej bedziesz zwlekać tym potem moze byc gorzej...chociaz teraz tez zaczełam brac tabletki i nie wiem czy jest gorzej, nie wiem zobaczymy co bedzie po dzisiejszej wizycie...co mi powie...ale jestem załamana i zmeczona tym wszystkim...czekam na poprawe, walcze jak nie wiem o kazdy dzien...ale to jest takie zmuszanie sie do czegokolwiek....czuje sie tak jakby ktos mi zabrał moje zycie...tak bym chciała znow cieszyc sie kazdym dniem, kazda chwila, zwykłymi czynnosciami, bez leku i bez zycia jak przez szybe...nic sciskam Was:)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny dziekuje wam za rady,ale chyba jeszcze poczekam.Od 3 m.c biore codziennie rano lek p/wymiotom.Gdy zaczne brac lek od nerwow z tego musze zrezygnowac,i to tez nie jest takie proste.Pomimo ze jestem w 27 t.c nadal wymiotuje i mam mdlosci. Dzisiaj czuje sie lepiej poza tym jestem spiaca i strasznie zmeczona.Pozdrawiam Was wszystkie i zycze spokoju wewnetrznego,przespanej nocy.

Odnośnik do komentarza

Ja również przyłączam się do .życzenia spokojnej nocy. Dzisiejsza była katastrofa przed tv. znajoma się śmieje, że organizm mi się na dzieciątko już przestawiło, że w nocy nie śpię a zasypiam nad ranem..hm mnie to przerasta..zobaczymy jak będzie dziś...nie nastawiam się, że pośpię bo i po co..co do leków to sama nie wiem co wam radzić..ja nie biorę i w ciąży nie chcę truć dzidzi..ale każdy ma prawo wyboru buziaki słodkich snów

Odnośnik do komentarza

Ja wczoraj przeszłam koszmar...wieczorem poszłam do łazienki, a tam troszke krwi, ale natychmiast zawolałam mojego i prosto na izbe przyjec...normalnie tak wyłam, ze chyba z 5 minut u lekarza sie uspokajałam...naparwde koszmar...nic dojechalismy zrobili usg, okazało sie ze wszystko w jak najlepszym porzadku a po plamieniu ani sladu... mam teraz lezec i brac nospe, 3 razy dziennie...a w razie plamien cos tam jeszcze brac...normlanie chodze teraz do łazienki z dusza na ramieniu...ale uwierzcie mi przy takim czyms nic sie nie liczy naprawde, wogóle zapominacie o nerwicy, o czymkolwiek, tylko myslicie, o malenstwie...na szczescie wszystko okey, a mnie czeka lezakowanie, co troszku w moim przyapdku jest dobijajace, bo człowiek siedzi i mysli...no ale cóż robic...dla dobra bejbuska wszystko, chodzbym miała przykuc sie do łózka...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Hej !!! wczoraj byłam na usg genetycznym i ..wszystko w najlepszym porządku, dzidzius ładnie się rozwija a ryzyko chorób płodu jest minimalne:)) cieszę się ale za dużo wrażeń i znowu nasileniem nerwów przypłaciłam...dziś ledwo żyję - czuję się jak balonik z którego właśnie zeszło powietrze...A Wy kochane jak się czujecie?? Anusiak przykro mi z powodu wczorajszej sytuacji - sama bym pewnie dostała zawału...dobrze, że wszystko oki na szczęście :))

Odnośnik do komentarza

Ja chyba oszaleje od tego lezenia, masakra...psychicznie raz lepiej, raz gorzej...ale fizycznie koszmar...a ja sama w domu...glowa boli, tak mi sie w niej kreci, ze z ledwoscia widze na oczy...to pewnie od nospy, bo ogólnie nospa na mnie fatalnie działa:(ale co mam zrobic:(bejbus najwazniejszy...jak nie przejdzie, to pojde w czwartek do mojej lekarki, sprawdzic czy wszystko okey i zapytac sie czy jest cos innego zamiast nospy...bo masakra...eh albo mnie do tego jakies choróbsko bierze...:(

Odnośnik do komentarza

Witam Was Wszystkie. Z watku *Metoda 1000 kroków* na forum commed przytaczam dwa posty.Moze się Wam przydadza. przez KIRIRI 2011-01-13, 11:20 Witajcie !!!!!! Ta bardzo dawno tu nie zagladałam ,ale natłok obowiazków przy maleństwu pochlonał mnie bez reszty. Chcialam tylko wam powiedzieć ,że u mnie nadal wszystko ok ,franca nie wraca ,ciesze się każdym dniem i kazdą chwilą.chciałam też dodać otuchy do walki nowym osobą ,pamietajcie nie przejmujcie się tym że jest czasami gorzej ,że cos wam nie wychodzi .jestem pewna ze jezeli bedziecie tego tak bardzo bardzo chcialy i zrozumiecie pewne kwestie to za jakis czas bedziecie mogly napisac to samo co ja :)Tylko nie mozna sie poddawac przy niepowodzeniach.Troszke was tu poczytałam i wspaniale któraś z was tu wytłumaczyła że wychodzenie z nerwicy to tak jak przejście nagle na zdrowy tryb życia ,na zdrową dietę ,odrzucenie w jednej chwili tego co na zatruwało a przyjecie wlasniwych pokarmow i tak jest dokladnie ze na poczatku jest straszliwy bunt organizmu i psychiki ,stad tez mozecie sie gorzej czuc ,bo nagle to co sobie kladlyscie do glowy przez dlugi dlugi czas zaczynacie podwazac i przestawiac sie na zupelnie inne tory ,to calkiem normalne jest.Nie wiem czy dobrze ze niektore z was przerywaja cwiczenia a potem za tydzien czy dwa do nich wracaja ,wydaje mi sie ze nie powinno byc przerw ,no ale to juz indywidualnie zalezy chyba od kazdej osoby.pamietajcie tylko tyle ze jak przestaniecie brac do glowy to wszystko co paskudne ,cos ie z wami dzieje ,czego sie boicie wtedy bedzie ok ,nie znaczy ze macie przestac o tym myslec bo takie mysli beda same nachodzic do glowy ale trzeba ich nie brac do siebie traktowac totalnie olewajaca i zlewajaco ,tylko ustawiac sie w roli obserwatora bez jakichkolwiek analiz ich. Dla tych wszystkich co maja lek przed tym ze zwariuja ze cos zaraz sie stanie,ze umra ,niech ja bede najlepszym przykladem tego ze to tylko sa zludzenia ,gdyby bylo inaczej nie pisalabym tu dzisiaj i ,bo ja umieralam juz milion razy ale heh no nadal zyje i mam sie dobrze.pametajcie to tylko zludzenie ,sztuczka waszego umyslu ,nic wiecej ,gdyby zabrac ta emocje bo to tylko i wylacznie emocja widzialabyscie ze jest z wami wszystko ok. Buziaczki dla starej ekipy i powodzenia dla nowej . ------------------------- Agusia1982 2011-01-14, 10:50 lucyna był przeszedł..nadal żyjesz i nie zwariowałaś. Ile ich było wcześniej. Rozmawiaj z lękiem...powiedz mu *Stop*. Jak nadchodzi rozmawiaj z nim jak z realną osobą. Powiedz mu *Nie mam czasu teraz wróć później* albo otwarcie *Nie boje się i wiem,że nic się nie stanie,rób co chcesz a wygram ja*. Pokaż mu ,że jesteś silniejsza. To tylko twoje myśli Pamiętaj o tym..możesz je pokierowac gdzie chcesz i kiedy chcesz. ------------------------ Kiriri .była w ciązy, gdy zaczęła stosowac metode 1000 krokow i załozyła na forum commed watek pod tytulem *Metoda 1000 kroków*.Moze zechcecie go poczytac i zobaczyć jak Kiriri radziła sobie z ciąża i z nerwica.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj mam okropny dzien,wracajac ze sklepu ledwo doszlam do domu. Nie wiem czy wy tez tak macie,ze szybko sie meczycie,wystarczy ze podejde kilka krokow a juz mam zadyszke i serce bije jak oszalale. Juz mi robi sie niedobrze od validolu i melisy.Mam na szafce obok lozka lekarstwo od mojej doktor,ale strasznie sie boje je zaczac brac,jestem na poczatku 28 t.c lek ten to sertraline.Nigdy wczesniej go nie bralam,przed ciaza bylam na lexapro.Sama nie wiem co robic,tak bardzo sie boje ze zaszkodze swojej dzidzi.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×