Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Juanita1975

Dzięki Albinka za odpowiedź. Wiesz, bo ja mam przed sobą taki wybór: iść jutro do kiepskiej lekarki, którą załatwiła mi teściowa na NFZ, lub dopiero za tydzień do lekarki bardzo dobrej do której mam zaufanie (uratowała życie mojej Mamie) - ale prywatnie i zapłacić 180 zł (wliczone USG) - wiem, że to dużo ale skłaniam się ku tej drugiej opcji tym bardziej , że pierwszą ciążę straciłam i nie zamierzam by prowadził mnie ktoś bez kompetencji :( Niestety wczoraj dowiedziałam się, że są problemy z badaniami (za wszystkie trzeba sobie płacić) i z tym nieszczęsnym becikowym. Dlatego chciałam zweryfikować te opinie. Dzięki jeszcze raz

Odnośnik do komentarza

Z tego co wiem, jak ja chodziłam prywatnie do lekarza w I ciąży też musiałam płacić sobie sama za wszystkie badania, teraz też chodzę prywatnie i jest tak samo. Skoro masz zaufanie do tej drugiej lekarki to lepiej niech ona Ci prowadzi ciążę, zaufanie to podstawa, nie będziesz przynajmniej dodatkowo martwić się o dzidziusia bo będzie w dobrych rękach:o) ja już po wizycie u psychologa, trochę się uspokoiłam, zapewniła że nie widzi u mnie oznak choroby psychicznej:o) to pocieszające

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

U mnie nadal źle, a źle to w sumie mało powiedziane...już sama nie wiem, co robić, nie wiem czy to wina leku...wczoraj o mało nie trafiłam do szpitala, bo pół wieczoru mdlałam, a myśle, że to było spowodowane tym, że od dwóch dni, mam takie nasilone lęki, że nie potrafie ich już kontrolować i z natłoku myśli zaczęłam mdlec, caly dzien jestem gdzies obok, a ponad połowe przerycze...chce sie zamknac w szpitalu, ale nikt mnie nie chce tam zawiezc, a ja juz nie wiem co robic...a mysle, ze to jedyne rozsadne wyjscie do momentu, aż leki zaczna działac...tak źle jeszcze nie było...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Abinka, dzięki jeszcze raz.. Anusiak - witaj w klubie - ja mam teraz taką akcję, że lęk mnie wprost paraliżuje, boję się rano wstać z łóżka a jak pomyślę o kolejnym *takim* dniu to łzy same płyną , przeklinam siebie, że zaszłam w ciążę w dodatku chyba nikt mnie nie rozumie tylko Wy tutaj na tym forum. Reszta uważa. że *samo przejdzie* i że się wkręcam sama w takie myśli a to wcale nie jest tak.:( Słabo mi cały dzień, boję się normalnie chodzić po ulicy a dziś wizyta u dentysty i jak nie wykorkuję na fotelu to będzie cud. W dodatku coraz bardziej się odwracam od ludzi i od codziennych czynności, w domu stajenka a ja nie mam siły na nic. Nawet na umycie talerza po sobie :( Czyli depresja jeszcze się pogłębia...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny czy Wy chodzicie na jakąś psychoterapię?? być może taki stały kontakt z psychologiem by Wam pomógł, kurcze wiecie co, ja powoli zaczynam rozumieć (dzięki psychoterapii) skąd biorą się lęki, jeśli chodzi o natrętne myśli to nie wiem czy pamiętacie ale u mnie one dotyczą krzywdzenia bliskich mi osób, bardzo się ich boję ale nie zawsze, to zależy od tego czy jestem osłabiona psychicznie czy też nie, czasami udaje mi się je olać, psycholog mi tłumaczy że one tylko symbolizują jakiś konflikt który we mnie siedzi, nie powinnam ich interpretować dosłownie, w każdym bądz razie taki stały kontakt z psychologiem mi pomaga, raz jest lepiej raz jest gorzej, ale cały czas tłumaczę sobie że muszę przetrwać jakoś do końca tej ciąży, nie jest łatwo, staram się nie nakręcać, choć nie zawsze wychodzi, muszę jakoś sprawnie funkcjonować bo mam jeszcze 3-letnią córeczkę z którą większość czasu siedzę sama w domu i nie mam nikogo kto by mi pomógł na codzień, muszę się jakoś trzymać, dziś jestem jakaś poddenerwowana, wszystko mnie irytuje, natrętne myśli próbują atakować, ale tłumaczę sobie że mam gorszy dzień, dziewczyny musimy sobie dać radę, Anusiak przykro mi że u Ciebie nie najlepiej, też swego czasu chciałam by mnie zamknęli w psychiatryku, ale jak sobie pomyślałam że to ma być Rybnik to aż mnie mdliło, ja tam odwiedzałam swojego brata, to było dla mnie bardzo trudne, ten szpital był dla mnie straszny, przypominał mi Oświęcim, te budynki porośniete krzakami, kraty w oknach, to wszystko mnie przeraża do tej pory, widząc tych chorych tam tak bardzo było mi ich żal że tracą swoje lata życia zamknięci w tych murach, pamiętam jak do mnie podchodzili, mówili rzeczy zupełnie nie mające sensu, to było dla mnie okropne doświadczenie i nikomu nie życzę pobytu w takim szpitalu. Natomiast gdy było ze mną bardzo zle to usilnie szukałam na internecie jakiegoś innego szpitala gdzie mogliby mnie przyjąć, niestety rejonizacja jest taka a nie inna, zdaję sobie sprawę że jakby było coś nie tak to bym trafiła do Rybnika :o(((( a tego bardzo nie chce, Anusiak ty mówiłaś lekarce o swoich lękach, o tym jak się czujesz, jak Ci jest ciężko, ona jednak nie zakwalifikowała Cię do pobytu w szpitalu, może warto zaufać tej lekarce, napewno zna się na rzeczy, sprobuj chociaż uwierzyć w to że nie jest z Tobą na tyle zle żeby zamknęli Cię w psychiatryku, ja uwierzyłam i jest lepiej, już się nie pcham jak narazie do psychiatryka, problem polega na tym że w obliczu naszej choroby czujemy się bezradne, to potęguje objawy, do tego dochodzi samotność i niezrozumienie dlatego tak bardzo chcemy iść do szpitala bo tam byśmy były pod stałą opieką lekarzy, miałabyśmy poczucie bezpieczeństwa którego tak bardzo nam brakuje, sorki że tak się rozpisałam, trzymajcie się cieplutko, buziaki

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Abinka, ja nie chodzę nigdzie, ale zaczynam się coraz poważniej nad tym zastanawiać, bo nie wyobrażam sobie następnych takich miesięcy w notorycznym strachu i schizie :( Faszeruję się tylko tym seronilem, który kiedys pomagał, ale w ciąży sam ten lek to za mało. Czekam jeszcze do drugiego trymestru i jak nic się nie zmieni to walę jak w dym do jakiegoś lekarza, bo sama nie wydolę. Mam nadzieję, że jeszcze te hormony może jakoś mi się ustabilizują i trochę przejdzie, ale jeśli nie to muszę z kimś porozmawiać. Mnie interesuje też, czy Wasze lekarki ginekolog wiedzą o Waszych problemach z nerwicą i depresją?? Czy raczej o tym nie rozmawiacie? Ja zamierzam powiedzieć mojej w czym rzecz...

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Cześć dziewczyny:) w końcu po tych okropnych dwóch dniach, mam odwage napisać, bo troszku jestem spokojniejsza...dziś wziełam połówke paxtinu, teraz kolejne 4 dni na połówce...jestem przerażona, mam chwilowy spokój od mysli, poraz pierwszy od 2 dni...uwierzcie mi to chyba cud, że sobie nic nie zrobiłam...do tego uparłam się, że nie wezme, ani jednej tabletki afobamu i nic silniejszego...ciężko, mam poprostu jeden wielki ciąg lęku z chwilowymi przerwami, tak bym nazwała moj obecny stan, jak już jestem bezsilna, to płacze i mowie mężowi, zeby mnie zamknął w psychiatryku...a dziś jeszcze stwierdziłam, ze jest tworem mojej wyobraźni, ale to zwłaszcza jak mam totalną derealizacja, bo tacy ludzie dobrzy jak on dla mnie nie istnieja, już sama nie wiem, dawno już sobie tak nie radziłam...i tak kwitne z dnia na dzień, ale szczerze, wole się w to nie zagłębiać, który to już dzień, bo koło błędne się zaczyna się wtedy od początku, że już zawsze tak bedzie i ...odrazu tysiące myśli...odliczam nadal godziny kuracji, z nadzieją, ze leki chodz troche pomogą po tych dwóch ciężkich tygodniach...codziennie jak kłade się spać, to z nadzieją, ze jutro bedzie lepiej a tu taki kryzys, że przez 2 dni miałam problem, żeby wyjsc wogóle z łóżka, bo to jedyne bezpieczne miejsce, z którego mam odwage wyjsc, jedynie pod warunkiem, ze z moimi myslami jest okey... Abinka jak Ty sobie radzisz z tymi myslami, bo ja napawde wpadłam od nich w mega depresje i nie widze wogóle rzadnego sensu, bo nie potrafie zyc z tą swiadomościa, ze mogłabym skrzywdzić osoby, które kocham, ale co z osobami, o których mowią w telewizji, że to zrobiły...a moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, podsyła mi różne obrazy...a ja sie ich panicznie boje, po czym mysle, ze moze jakbym to zrobiła, to one by mi dały spokoj. Jak jestem sama to znowu skupiam sie na sobie i znowu wyobraźnia pracuje nade mną, a najgorsze jest to, że ja naprawde uwazam, że z dwojga złego już to bym wolała...ale wiem, że nie mam tyle odwagi i chciałabym, zeby znowu było dobrze...ale jak najszybciej, albo niech mi ktoś da określony przedział czasu, po którym myśli znikną i byleby, to nie było do porodu...Ja myslałam o Toszku, bo opinie o Rybniku to raczej nie zachecaja...nie chce zeby mnie faszerowali lekami, zwłaszcza teraz... poprostu myslałam o tym, że tam bym odpoczeła, poczułabym się bezpiecznie, z myśla, ze osoby, które kocham sa bezpieczne, bo im nie groże, a dwa ja bym sie czuła bezpiecznie pod obserwacją, ze tez sobie nic nie zrobie...zwłaszcza teraz kiedy jestem w ciąży...moj maz się ze mnie smieje, ze co ja bym mu mogła zrobić...jak ja się nie mam siły podniesc z łóżka...on to bagatelizuje, ale nie widzi mojej wyobraźni, której ja nie potrafie kontrolować, tak jak już powoli siebie, chociaż moj maz uparcie twierdzi, zebym podała przykład kiedy straciłam nad sobą kontrole i zrobila cokolwiek agresywnego, a ja znowu mu tłumacze, zeby coś komuś zrobić, albo wogóle coś zrobić, wystarczy jedna chwila, czy jeden moment, jak dla mnie kiedy nie wytrzymam i strace kontrole, a ja nie wiem ile jestem w stanie siebie kontrolować, podczas silnych ataków...chociaz mowie, wziełam się na sposob, podejrzewam, że wczoraj po którymś ataku, zaczełam mdlec i wogóle, zeby juz nie myślec...a jak mam atak i patrze na kogoś i mam ochote coś zrobić, to potem jak patrze, to jedynie mam ochote, zeby mnie tak naprawde przytulił, przytrzymał, a ewentualnie zwiazał, bo mam ochote krzyczec, mam atak jestem niebezpieczna wszyscy z drogi... Wczoraj byłam na badaniu i usg:) nawet nie wiecie, jak się ciesze, z bejbuskiem okey...wszystko jak w najlepszym porzadku, wymiary...dziś nawet mówilismy do niej z mężem i mąż coś w końcu poczuł, bo żywa jest taka, ze szkoda gadać, momentami, jak jest źle w sumie ttrzymam się dzięki niej...bo myśle, ze mam coś cudownego w sobie nowe życie, chociaz czasami mysli mam w drugą strone. Nie wiem skad te mysli, ale uwierzcie mi one są całkowitym przeciwieńswtem mnie...moich marzeń...oglądaliśmy nawet serduszko, czy jest dobrze wykształcone...i wszystko jest okey...Powiedziałam lekarce o leczeniu, ona powiedziała, ze tak bedzie najlepiej, zwłaszcza, ze później może byc gorzej, byle wytrwać I trymestr...i wogóle...u mnie podstawą do leczenia, jest to, że stres mnie zżera i 20 tydzien ciąży, termin na 21/26 maja, ja waże 51 kilo, a przed ciąża wazyłam o ironio 53...naszczescie dziecko okey i wyniki krwi tez okey, ostatnio nawet ciśnienie się unormowało...potem wymioty, a teraz nerwica... Pietruszka pisałam do Ciebie, ale nie było Cie.. który już dzien na lekach, zaczeły działać??mam nadzieje, ze zaczną, bo wtedy bede miec nadzieje dla siebie... Znowu wyszedł esej...buziaki:)

Odnośnik do komentarza

Anusiak doskonale Cię rozumiem!!! ja mam dokładnie to samo, wiem że jest okropnie cięzko, ja mam jeszcze małą córeczkę i wyobraz sobie że moje myśli nie były skupione tylko na mężu lecz na niej właśnie też, na tym bezbronnym dziecku i to jest u mnie najgorsze :o((((((( teraz w poniedziałek byłam u psychologa, pytałam czy Ci ludzie co zabijają swoje dzieci i współmałżonków też mają nerwicę, bo wyobraz sobie że ja tez jak usłyszałam o czymś takim to od razu miałam lęki że kurcze może ja tez tak zrobię, wyobraznia zaczęła mi tak działać że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, ale ona uśmiechnęła się i stwiedziła że absolutnie nie!!! to mi dało trochę spokoju. Pytasz jak sobie radzę, hmmm, czasami kompletnie sobie nie radzę ale mam tą świadomość (od niedawna) że te myśli przychodzą i odchodzą, tak szybko nie miną, natomiast zaczęłam zwracać uwagę kiedy się pojawiają, u mnie to jest tak że jak jestem osłabiona psychicznie (np po jakimś stresie) to te myśli zaczynają mnie atakować i ja się ich wtedy strasznie boję, ale staram się nie panikować, staram się czymś zająć, nawet głupim sprzątaniem by rozładować jakoś ten lęk co we mnie siedzi. Anusiak mój mąż też nie bierze sobie do serca moich strasznych myśli, ale wiesz co może to i dobrze, bo jakby zaczął się tym przejmować to by znaczyło że wierzy że to zrobię, mój strach byłby większy, jak u mnie pojawiają się takie myśli to mimo ogromnego lęku mówie im naprzeciw, że nic moim najbliższym nie zrobię bo ich kocham nad życie!!! i ty Anusiak też nikomu nic nie zrobisz bo kochasz, a te myśli są tylko po to by Ci powiedzieć że z czymś sobie w życiu nie radzisz, i nie traktuj ich dosłownie, polecam Ci psychoterapię, naprawdę Ci może pomóc, mi pomaga, jeżeli chcesz pogadać to zawsze możesz do mnie napisać 7467504

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Cześć dziewczyny, cześć Marzenka...ja to się zastanawiam, czy do 13-go tygodnia dożyję nic sobie nie robiąc...nie czuję się już nawet kobietą, wyglądam jak ostatni śledź - twarz cała w pryszczach, skóra ziemista, włosy straszne, schudłam 3 kilo, nie mogę na siebie patrzeć, a dodatkowo ten zapach..nie wiem czy ph potu mi się w ciąży zmieniło czy co ale sama siebie wąchać nie mogę bo od razu odruch wymiotny...pewnie działanie tych okropnych hormonów ciążowych..w dodatku to co Anusiak mówi - dereallizacja..od lat tego nie miałam..czuję jak czas przecieka mi przez palce, jakby wszystko się działo gdzieś obok a ja byłabym tylko widzem jakiegoś kinowego horroru..w życiu nie sądziłam, że mnie to spotka...w przeciwieństwie do Was Abinka i Anusiak - ja mam w sobie raczej chęć autoagresji..uwierzcie - nie wiadomo co gorsze. :( Czuję się wszystkiemu winna i taka zagubiona jak chyba jeszcze nigdy :( piszcie co u Was i jak się dziś czujecie

Odnośnik do komentarza

Hej, ja teraz od 17 do 3 w nocy sama siedzę z córcią, nie lubię strasznie być sama w nocy, wtedy moja wyobraznia działa na najwyższych obrotach, każdy hałas za ścianą, każdy szmer, odgłos mnie przeraża, zazwyczaj mam zapalone światła i telewizor gra dopóki mąż nie wróci z pracy. Dziś u mnie w miarę dobrze, chociaż głowa coś mnie boli i co jakiś czas nachodzi mnie jakiś niepokój ale staram się uspokoić i on przemija, staram się też czymś zająć by nie myśleć zbyt dużo, wezmę się zaraz za prasowanie, muszę jakoś przetrwać do czasu aż mąż wróci, przy nim jestem spokojniejsza bo w razie czego mi pomoże. Juanita myśli natrętne jakiekolwiek by były są dla nas okropnym ciężarem, taki dodatek do nerwicy który ją potęguje, każda z nas ma swoje lęki i przeżywa je na swój sposób, ty tez masz myśli dotyczące agresji, zazwyczaj są to myśli które są sprzeczne z naszym systemem wartości, myśli które budzą w nas wstręt, poczucie winy ale przede wszystkim strach. Mam nadzieję że one miną bo ja mogę wszystko znieść w tej nerwicy, nawet te ataki paniki ale nie te myśli i bardzo ich nie chce mieć!!!!!!!!!!!A jak Wy się czujecie??

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Juanito, Albinko , kesli chcecie dowiedziec sie czegos na temat radzenia sobie z myslami natretnymi, wejdxźie na nerwica natrectw i tam jest watek Marciochy *Walka z nerwica natrectw myślowych *.Zamiesciłam tam częśc materiałów zebranych przeze mnie na ten temat.Poza tym wejdźcie na historie tego męzczyzny, który wyszedl z nerwicy :moja-nerwica.republika.pl ( na pasku pod WYZDRO WIEC sa takie tematy jak Straszne Mysli*, *Poddaj swój skarb*, *Ostateczne wyzdrowienie *. Moze te dane Wam pomoga inaczej spojrzec na pewne sprawy.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny!ja też mam od pół roku nerwicę natręctw myślowych a nerwice od lat 3 cały czas to leczę.W ciąży co prawda nie jestem ale staramy się o dziecko z mężem od 1,5 roku i nic.Wyniki niby mam dobre lekarka podejrzewa niepłodność idiopatyczną. Obecnie jestem po 84 dniowej terapii na oddziale dziennym psychiatrycznym.Tam zostały mi odtsawione stare leki i zastosowane nowe właśnie na Nn ANAFRANIL,bardzo dobry lek myśli mniej,lęk mniejszy ale i tak do końca mi nie pomaga może dlatego,że biorę małą dawkę tj.40mg. Mam takie myśli jak wy i wiem co to znaczy.Kto tego nie ma nigdy nas nie zrozumie jak to boli i jaki to jest ból,lęk i wyrzuty sumienia,że jak ja mogłam tak myśleć przecież ja nikomu nie chce nic zrobić,kocham tych ludzi najbardziej na świecie... Te myśli to ktoś obcy w naszej głowie,są tylko odzwierciedleniem naszych lęków i dają nam popalić swoja natarczywością.One nie są nasze i tylko tego się trzymajmy! Na pocieszenie wam napisze,że powiem,że rozmawiałam z psychologiem na temat tych czarnych myśli to powiedziała mi,że ludzie którzy myślą zrobić komuś krzywdę nie wygłaszaja tego publicznie i nikomu o tym nie mówią!a my się do tego przyznajemy i mówimy to swoim bliskim czy psychologowi i psychiatrze i dlatego to jest tylko choroba z którą wygramy.Trzymajata się.

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Weszłam na tą stronke, ale jestem a takim stanie, że naprawde nic mi się nie chce...dziś oczywiście przepłakałam mężowi i błagałam, żeby mnie zamknął w szpitalu. Dziś nawet zadzwoniłam do szpitala...już sama nie wiem, cały dzień jeden, wielki sajgon...a wieczorem uspokojenie, jakby dlatego, że wiem, ze pojde spać i bede bezpieczna i inni tez... dziś przepłakałam pół dnia...teraz siedze i czytam tą stronę, poleconą przez jadwige...z jednej strony wiem, przez co ta osoba przechodzi, zmagam się z tym ostatnio kazdego dnia...ale jestem zła, bo ta osoba paliła trawke...a ja nie wiem, nigdy nawet nie zapaliłam papierosa, a alkohol okazjonalnie i nigdy do stopnia, że urwał mi się film...to dlaczego, mnie to przesladuje?szkoda gadać...sypiam dużo, może dziś troszke gorzej, ale jakoś...poprostu mam wrażenie, że moj organizm, jest skrajnie wykończony już tym wszystkim...i pewnie dlatego wieczorem się wyciszam, bo jestem tak zmeczona, ze mam wszystko w d...ewentualnie nadal zdołowana z chęcia aby znowu zacząć płakać...ciągle się zastanawiam ile to jeszcze potrwa...i ile dam rade wytrzymać...w kazdym badz razie doszlam do wniosku, ze jak jutro bede tak miała atak za atakiem, to poprostu wezme afobam i bede go brała przez pare dni, żeby się wyciszyć...i przefunkcjonować dzien, dopoki tamte tabletki nie zaczną działać...jesli to nie pomoże to wtedy zamknę się w zakładzie, o ile nie oszaleje do konca do tego czasu, albo nie wyskocze przez okno.... Kurcze dziewczyny, Wy tez piszecie, ze przechodzicie przez piekło, a mi się ciągle wydaje, że jestem z tym sama na świecie...nic spokojnej nocy:)

Odnośnik do komentarza

Marciocha 84 dni to bardzo długo? kurcze, ale tzn., że dziennie tam dojeżdzałaś czy jak? ja ciągle nad tym myśle, jestem już raz mega zmeczona, ze po całodziennej walce i atakach prawie śpie na siedząco, dwa zdołowana już wszystkim i trace resztki nadzieji, trzy boje się już własnego cienia...

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Anusiak, nie musisz czytac jego całej historii, ale te tytułu pod WYZDROWIEC, które podałam, odnoszace sie do Waszych objawów i ten o wyzdrowieniu.Nie ma znaczenia , co uaktywnilo w nas proces nerwicowy.W jego opowieści jest wiele informacji pochodzacych z ksiązki lekarki, ktora sama przeszła przez nerwice lekowa.Dlatego Wam podałam namiary na te opowieśc.,Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Marciocha nadal nękają Cię te myśli natrętne??mówiłaś na tej terapii o tych myślach??jeżeli tak to jak sobie z nimi radzisz?czy te osoby które uczestniczyły w tej terapii miały takie myśli jak my?? ja się tych myśli strasznie wstydzę, nie każdemu o tym mówię, nawet koleżanki z którymi spotykam się na codzień o tym nie wiedzą, tylko osoby mi najbliższe, wiem że nie każdy coś takiego może zrozumieć, boję się że zostałabym uznana za jakąś wariatkę :o(((( wczoraj wieczorem byłam sama z córeczką, te myśli zaczęły atakować, wiecie co, jestem tym dziś załamana, czasami wierzę że pokonam nerwicę, że wszystko będzie dobrze ale najgorsze są dni kiedy czuję że już nie dam rady dłużej, nie chce się poddawać ale sama nie wiem jak to będzie...tracę nadzieję, czy ja będę w ogóle w stanie zajmować się moimi dziećmi, czy ja będę jeszcze zdrowa i szczęśliwa...straszne są te wątpliwości :o((

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Albinko, z tymi myslami nie mozna walczyc, bo tym samym dodaje sie im siły. Trzeba je jakby *przepuszczać *przez siebie, pozwalac im, zeby były *stworzyc im taka przestrzen*. Ja pod wpływem rad J,Dantorskiego psychoterapeuty napisałam taki wierszyk- afirmację. Stworzyłam w sobie wolna przestrzeń, dla swoich lęków i natręctw myślowych, by powiedziały, co je boli, zebym je mogła z Miłościa uzdrowić. --------------------- Błogosławię kazdą myśl, ktora w głowie mej powstaje, błogosławię kazdy lęk, który mi popalic daje ! W książce *Sekret* R.Byrne na stronie 151 jest wyjasnione dlaczego powinnismy błogosławic to co nas boli, negatywność. No i oczywiscie to zdanie *Błogosławcie nieprzyjaciół swoich * a dla mnie lęk przez długie lata byl nieprzyjacielem. Mam nadzieje, ze te moje podpowiedzi na cos Ci sie przydadza. No i doradzam Ci przyjrzenie sie watkowi Marciochy *Walka z nerwica natręctw myślowych*, tam sa naprawde dobre informacje na tematy jak radzic sobie z lekiem i z myslami natretnymi .Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Pani Jadwigo za cenną pomoc, ja wiem że wiele osób ma takie myśli i jakoś sobie z nimi radzi, ja też czasami mam w sobie taką siłę że nawet nie zwracam na nie uwagi bo wiem że są one przeciwieństwem mnie, jestem osobą bardzo wrażliwą i nigdy nikomu nie wyrządziłam żadnej krzywdy, a tym bardziej jak myślę o mojej małej córeczce, że jej mogłabym coś zrobić to aż mnie mdli, ale kurcze ja się boję że te myśli doprowadzą mnie do obłędu, że zapanują nade mną i że naprawdę zrobię jakąś głupotę, to jest najgorsze!!! brak mi chyba zaufania do własnej osoby, gdybym tylko miała pewność że nikomu NAPRAWDĘ nie zagrażam byłabym spokojniejsza. Anusiak widzisz, niedawno Cie pociszałam a teraz znowu mnie dopadło :o(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×