Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Juanita1975

Anusiak, bierz seronil i czekaj na poprawę, a ona niedługo przyjdzie :) Mnie ten lek pomógł i na ataki paniki i na inne tego typu dolegliwości. Fajnie, że wychodzisz z domu, bo dla mnie każde wyjście to wyczyn nie lada od dwóch tygodni to byłam może ze dwa razy w sklepie i raz na poczcie, po wszystko wysylam mojego faceta. Poza tym cuda mi się dzieją ze spaniem, wczoraj padłam zaraz po faktach tvn, potem pobudka koło 11-ej wieczór, znowu padłam, pobudka o czwartej, drzemka, pobudka o siódmej...dziś znowu zjazd na łózko zaraz po obiedzie - i kima do piątej, czuję jakbym wcale nie miała na sobą już żadnej kontroli ta mała *krewetka* w środku robi ze mną to co chce...niewiarygodne jak życie człowieka się może zmienić o 180stopni..Tylko te hormony ciążowe to jakiś kosmos, jeżeli tak to działa, że mam codziennie wyć z byle powodu to już NIGDY WIĘCEJ żadnej ciąży. Robię się coraz bardziej nieznośna i to mnie przeraża. Nienawidzę siebie takiej rozklekotanej i rozdygotanej :((

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Ciesze się, że chociaż jedna osoba tu zaglada:) ja czuje się dziś jak w szklanej kuli:/ dziś spróbuje isc spać bez tabletki chociaz ciezko to widze...chociaz jakoś wydaje mi się, że anemia mi się znowu odezwała:(dlatego tez wole jej nie brac... bo brałam nieregularnie żelazo i wogóle:( a znowu się podobnie czuje jak wtedy kiedy miałam ja na pocztaku ciąży:/ eh jutro zrobie badania krwi to się okaze, w środe...Dziś ogólnie kazdy narzeka a jak kazdy narzeka to ja podwójnie...uwierz mi mobilizuje się, zeby cokolwiek robić, z kimkolwiek rozmawiać, ale nie wiem ile dam jeszcze rade, płakać mi się chce non stop...ale tez się jakoś kontroluje...ale przyjdzie dzien ze nie wytrzymam znowu:(mam ochote się zamknąć w pokoju, płakać i czekać na cud ulepszenia, ale wiem, że sama tez musze działać:(a po drugie jak jestem w domu i siedze, to analizuje i panika jeszcze gorsza, dlatego tak ciezko przechodze noce. Zwłąszcza jak mnie lęki zawsze koło 2, 3 wybudzają i do 5 koniec spania. Ale ciezko, bardzo ciezko, zwłaszcza z tak zaawansowaną nerwicą, jaką mam teraz, plus ciążą. Tydzien brania tablet, a najgorszy skutek uboczny, to leki podniesione do potęgi n-tej i ta derealizacja... a na noc już wogóle nasilone...pozostaje mieć nadzieje...

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Anka2010, ciężko mi powidzieć, pewnie można, ale na mnie ziołowe leki niestety nie działają...Valerin forte, neospasmina i inne tego typu...Ja niestety mam już tak zaawansowaną nerwice, że musiałam wrócić do tabletek, niestety innych niż bralam przed ciążą. Przez co naprawde jest mega ciężko, bo skutki uboczne, są mega nie do zniesienia...do tego lęki spotęgowane...ale powtarzam sobie, że po 14 tabletce, wszystko bedzie stopniowo mijać:/ Dziś 8 tabletka, generalnie ciężko mi określić czy jest jakaś poprawa... ponieważ do godziny 16:30 funkcjonuje jeszcze w miare normalnie...a po godzinie 16:30 wraz z zachodem słońca, zaczyna się koszmar, a noc i spanie to dopiero, dziś równo co godzine pobudka z lękiem...Dziś zrobiłam badania krwi...jutro wyniki, zrobiłam tez na tarczyce...zaczynam się obawiać, że znowu rozwinęla się anemia, jeszcze z własnej głupoty przestałam jakoś przyjmować żelazo, jak tylko wyniki były w normie, ale od jutra znowu codziennie tabletka, a jesli się pogłebi to 2, a jesli nie to pewnie padam tak od nerwicy...z drugiej strony dobrze, bo ciśnienie nie może mi skoczyć, chociaz lęki i niepokój nie ustępuja...nic byle do przodu...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Cześć, jak się trzymacie?... Anusiak00 dobrze prawi, neospassminę można dostać bez recepty, tylko nie na każdego takie coś działa...dla mnie to wszystko za słabe, więc nawet się nie wygłupiam ;) Dziś jest trochę lepiej, tylko rano lekka schiza, a później nawet z górki, trochę tak jakby mi część objawów (depresyjnych?/ciążowych?) ustąpiła...jem, nie wymiotuję i mnie nie ciągnie, serducho tak nie wali, nawet kawę sobie zrobiłam słabą :) Tylko 7 tydzien to chyba za wcześnie na ustąpienie objawów ciążowych, nie wiem, trochę to podejrzane jak dla mnie. Ale nie chwalę dnia, bo się jeszcze nie skończył a schizy atakują o każdej porze, niezależnie od nas... Jedna dziewczyna ostatnio tu napisała, żeby o tym nie myśleć, bo przecież i tak przejdzie i nic się nie stanie ...mogłabym się z tym nawet i zgodzic, ale trzeba pamiętać, że objawy objawom nierówne, nie każdy ma je takie, że łatwo nad nimi zapanować. Nieraz one człowieka wprost powalają swoją mocą i nie da się wtedy skupić na niczym innym. Żadne racjonalne tłumaczenia tego nie zmienią , niestety...

Odnośnik do komentarza
Gość monia22tc

Hej, Mnie znow kilka dni nie bylo, poniewaz wrociłam do pracy aby troche zapomniec :) I powiem ze jest niezle :) Ostatnio byłam u lekarza ogolnego zrobiłam EKG, miałam troszke kiepskie wyniki badań i podejzenie tarczycy, ale dzis byłam odebrac wyniki i jest juz w porzadku :) U mnie samopoczucie roznie, pije meliske, jak w dzien cos mi dokucza to herbatke dla nerwusów i jakos sobie radze :) Chociaz powiem wam ze pewnie dlatego ze pracuje, bo tak to wariatkowo :( Dzisiaj troszke mnie gdzies wkoło serducha pobolewa, głowa boli, wypiłam meliske, wiec ide sie kapac i spac, bo jutro do pracy. Jutro mam wizyte u gina moze sie dowiemy chlopiec czy dziewczynka :) Dziewczyny zajmijcie sobie czas na maxa, powiem wam ze gdy jestem w pracy to jest naprawde niezle, gorzej jak wracam do domu, bo siedze sama, bo moj maz remontuje nam mieszkanko :( Wczoraj siedziałam z nim caly wieczor i trułam mu tylek zeby tylko nie siedziec samemu :) Wiecie co ale boje sie jak bede sama z dzidzia, jak bede miec ATAK to co wtedy, jeju dziewczyny....

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Hej Dziewczyny:) dziś udało mi się przespać, calą noc z lekkimi pobudkami:) bez żadnych wspomagaczy:) i byłam taka szczesliwa, że szkoda gadać:)a rano się mega wystraszyłam...dziś wyniki, jesli beda okey, to przejde się do mojej lekarki z moim podejrzeniem:) ataki mam coraz radziej, ale zauważyłam u siebie dziwną przypadłość i momementy kiedy się niby *atak* pojawia....a jako, że mało jem, bo te tabletki zabrały mi apatyt, tak wiec wczoraj kiedy gorzej się poczułam i miałam typowy atak, zjadłam ciastka i coś przekąsiłam, uwierzcie mi jak ręką odjął...dziś rano, tez straszny atak, a a patrze ciśnienie niskie i w normie, ale poczułam wilczy głód, podjadłam pare ciastek i znów mogłam spokojnie zasnąć, bo wszystko przeszło..ogólnie lęki u mnie osłabły, atakow mam mało i mam wrazenie, ze jest niby lepiej, tylko tak jak mówiłam, męczy mnie ten brak apetytu, przez co nie jem, a na necie znalazłam coś takiego jak hipoglikemia, objawy takie same, jak przy ataku paniki, wiec przeraziłam się nie nadarmo, zwłaszcza, ze tak jak u mnie ustepuje po zjedzeniu czegoś z cukrem i wogóle....a miesiac temu robiłam badanie glukozy ale we krwi i wynik był dobry, musiałabym zrobić to obciążeniem glukozą. Obiecałam sobie, że teraz co 2 godziny, chodzby nie wiem co bede się zmuszać do jedzenia, chodzby niewielkich posiłkow, zeby do tego nie doprowadzić...ale się nakreciłam i wogóle znowu, ale może się uspokoje jak zobacze wyniki, byle było dobrze... a jak co przejde się do mojej lekarki i podpytam i zrobie wczesniej test na obciążenie glukozą:)Już nawet myslałam, ze to efekt uboczny leków, a tu tylko musze się zmuszać do jedzenia:) o 13 ide po wyniki:) trzymajcie kciuki:)

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Hej...z tym niejedzeniem, to coś jest na rzeczy, jak narazie to raczej chudnę niż tyję, ciężko mi cokolwiek zjeść - przeważnie każdy posiłek *żuję* przez godzinę lub dłużej - co mnie strasznie wkurza :/ Później muszę czekać aż się *ułoży* - co też chwilę trwa. Nie wiem, czy to przez nerwy, czy przez dolegliwości ciążowe. Z jednej strony jestem głodna a z drugiej cięzko mi cokolwiek przełknąć w miarę bezboleśnie i bez sensacji :/ Choć niby wczoraj i dzisiaj było trochę lepiej - nie mam silnych mdłości. Dziś zaczął mi się 8 tydzień (od ostatniej miesiączki) Monia - taką właśnie mam nadzieję, że się w końcu pozbieram i zacznę coś ze sobą robić, bo tak dłużej nie może być i może rzeczywiście spróbuję wypełnić sobie czas *na maxa* - powiedzmy od Nowego Roku :) Anusiak - trzymam kciuki za wyniki - napewno będą dobre :)

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Jutro ide do lekarza z wynikami, ogólnie jakoś się napędziłam, chociaz pewnie nie są złe. Najbardziej cieszyłam się, że mam tarczyce w normie, a teraz już sama nie wiem...bo według norm to do 4,20 a ja mam 3,16 a ponoć w ciąży nie powinna przekraczać 2,0...więc wole iść się zapytać mojej lekarki...Poza tym mam ciała ketonowe w moczu, co może świadczyć właśnie o cukrzycy, albo właśnie takowym głodzeniu...tzn. tak jak napisałam, że nie mam apetytu i w związku z tym brakuje mi węglowodorów...ale dziś się bardzo zmuszałam do jedzenia, co 2 godziny...Do tego nieznacznie obniżone krwinki czerwone, hemoglobina i hematokryt, co może świadczyć o anemii, tylko, że najlepsze jest to, że żelazo mam w normie...Wole iść jutro do lekarza i się podpytać, ewentualnie...eh dziś mam przez to wszystko mega słaby dzień:((( płakać mi się chce:( deprecha wróciła, nie mówiąc o nerwicy, moje ręce to są lody, do tego pocenie się, telepie mną i wogóle...eh:( czasami nie wiem czy bedzie lepiej...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Skąd ja to znam..te ręce jak lody to problemy z krążeniem chyba? Ja mam też tak z nogami, nawet w lecie zdarza mi się spać w skarpetkach :D Próbowałam sobie dziś zająć czas - poszłam więc z siostrą na duuże zakupy, nie było nas chyba ze 3godziny...a w sklepach cała feria zapachów - jedne bardzo mulące, a drugie cuudne jak np. kiszona kapusta z beczki :D Żołądek boli cały dzień , bo też niewiele jem, właściwie to się zmuszam. Mam wrażenie jakby cała ciąża skoncentrowała mi się w splocie słonecznym, a nie w macicy. Jeżeli ktokolwiek zna sposoby na skurczony nerwami bolesny brzuch to chętnie skorzystam z każdej rady, bo naprawdę bardzo mi to dokucza :/

Odnośnik do komentarza

Jak sie ciesze, ze mam Was.Piszcie prosze jak najwiecej Anusiak pisz jak po tych lekach jak sie czujesz czy jest poprawa. Ja chyba tez bede musiala wrocic do moich lekow bo juz jestem na etapie ze nie daje rady wszystko sie juz dzieje co mozliwe.Moj lekarz przepisal mi tez hydroxyzyne ale ona na mnie tak zle dziala :( rano wzielam i bylam tak otlumaniona jak po jakis nie wiem prochach spalam kilka godzin do tego leki mala swiadomosc wyobcowany swiat troche jescze czuje do tej pory ale wzielam sobie teraz relanium 2mg bo czuje sie zle i momentami czuje uczucie paniki a to jest najgorsze wiec sie ratuje.Juz nie panuje nad niczym.Jutro ide do mojej psychiatry na 8 ale jak znam zycie odprawi mnie do domu z niczym a ja tak potrzebuje pomocy nie dam rady wiecej.Tez boje sie zaczac brac te moje tabletki i zanim zaczna one dzialac to jakeis 3 tyg pewnie.Gin przepisal mi Cloranxen ale jak poczytalam o nim na necie tez sie boje go wziasc.Wiec kolo sie zamyka.moze ktos cos doradzi :(

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Cześć Dziewczyny:)ja siedze na forum pare razy dziennie:) ogólnie przyszła noc i znowu przerazenie... dziś cały dzień miałam wilczy apetyt i starałam się jesc, żeby nie było, że naprawde bede miała coś z cukrem, oczywiscie jak przeczytałam ze hipoglikemia moze prowadzić do smierci, to nie musze mówic, jaką panike czuje w sobie, zwłaszcza przed spaniem znowu...Są dni kiedy myśle, że dam rade, a są takie, że poprostu mam wszystkiego dosyc:( ciezko mi powiedziec czy jest jakaś poprawa, jutro biore 10 tabletke...najchętniej wróciłabym do paxtinu, bo on mi pomagał, a teraz nie wiem. Wogóle po tym seronilu mam dziwne sny, czuje się w nich jeszcze bardziej zmeczona, niż w rzeczywistości i one mnie jednym słowem PRZERAŻAJĄ...myślałam, że po 2 tygodniach poczuje poprawe, albo przynajmniej skutki uboczne miną, ale coś czuje, że bedzie trzeba poczekać dłuzej...uparłam się, że afobamu i relanium nie tkne...ale jestem kłębkiem nerwów...Jutro ide do lekarza ogólnego skonsultowac moje wyniki...zwłaszcza tą tarczyce i ciała ketonowe w moczu...eh dziś mialam już mysli, żeby się rzucić ze schodów, zeby stracić bejbuśka:( bo boje się, ze czeka mnie jeszcze 20 tygodni takiej meczarni:(((Najlepsze jest to, że tak naprawde tutaj tylko pisze prawde, a cały dzien staram się walczyc i funkcjonowac, ale ilez tak można, tak, żeby moja mama nie widziała, tylko mąż wie, tak naprawde, jak wybucham, ale wybucham a potem staram się wrócić do normalności...Ale czy kiedyś to bedzie normalne?czy bedzie normalnie?

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich Uczestników Forum. Poniewaz znalazłam bardzo ciekawy artykuł, który moze Wam pomóc (wpisałam w google temat * Czy Miłość moze nas uzdrowić? i tak na niego trafiłam *, wiec go zamieszczę.Ja podobnie postępowałam, jak radzi autor tego artykułu. *JAK UZDROWIC SAMEGO SIEBIE - wskazówki . Największą siłą ludzkiego ciała jest jego naturalne dążenie do samouzdrowienia...*, napisał Norman Cousins, gdy wyleczył się z *nieuleczalnej* choroby. Z pewnością leki, profesjonalna diagnoza oraz leczenie są ważnymi, czasami najważniejszymi aspektami procesu powrotu do zdrowia. Jednakże medycyna nadal nie zna odpowiedzi na pytanie, z jakiego dokładnie powodu niektórzy zdrowieją, a inni poddają się chorobie. W rzeczywistości sam proces zdrowienia pozostaje dość tajemniczym zjawiskiem. Wiemy jednak, że każdy z nas ma o wiele więcej mocy i kontroli nad własnym zdrowiem niż kiedykolwiek wcześniej uznawano. Poniżej znajduje się kilka *wskazówek*, które mogą pomóc w odkryciu własnej siły i zdolności do uzdrowienia siebie. * Praktykuj akceptację swojej choroby. Akceptacja własnej choroby to nie to samo, co poddanie się jej. Poddanie się może spowodować depresję, a takie podejście nie ma wpływu leczniczego. Kiedy jesteś chory, akceptacja choroby jako części ciebie w danej chwili pozwoli ci stworzyć w sobie atmosferę troski, czułości i miłości, dzięki czemu łatwiej będzie o uzdrowienie. Pozwoli również na uwolnienie energii na inne czynności, zainteresowania, myśli, które staną się częścią twojego życia, pomimo tego że *jesteś chory*. * Nie traktuj choroby jako utraty lub przegranej, lecz jako sposobność do wzrostu i rozwoju. Gdy rozgwiazda traci jedno ze swoich *ramion*, po prostu wyrasta jej kolejne. Gdy salamandra traci ogon, jej prymitywny układ nerwowy natychmiast daje sygnał, by jej odrósł nowy. Z pewnością nasz ludzki układ nerwowy jest bardziej skomplikowany niż salamandry czy rozgwiazdy. Kiedy zdrowiejemy, wyrastają nam nowe tkanki, nowe nerwy, nowe komórki. Dlaczego by więc nie przyjąć nowych pomysłów, nowych postaw, nowych poglądów na siebie i na świat i nowych miłości, jednocześnie odzyskując zdrowie na planie fizycznym? Jeśli zaczniesz wzrastać psychicznie w reakcji na swoje straty i porażki, to być może nie będziesz potrzebować choroby, by się rozwijać. * Potraktuj chorobę jako próbę swojego ciała, by skierować twoje życie we właściwym kierunku. Unikaj surowego oceniania choroby i odrzucania swojego ciała za to, że jest chore. Całkowicie unikaj osądzania się! Twoje ciało zawsze dzielnie stara się być zdrowe. Ma w swoim posiadaniu potężne narzędzia biochemiczne, komórkowe oraz neurologiczne, byś odzyskał zdrową równowagę. Jeśli jesteś pozytywnie nastawiony oraz spokojny i pewien tego, że możesz wydobrzeć, to choroba jest jedynie *przekierowaniem* twojego życia. Ktoś kiedyś powiedział: *Choroba to sposób, w jaki Bóg przyciąga twoją uwagę!*. Zwróć uwagę na tę wiadomość i pozwól, by skierowała ona twoje życie na nowe tory. * Zrozum, że śmierć nie jest chorobą, nie jest również porażką. Śmiertelność dla wszystkich żywych stworzeń wynosi 100%. Jeśli jedynym twoim celem jest pozostanie przy życiu, najprawdopodobniej nie uda ci się go osiągnąć. Kiedy zaczniesz akceptować nieuchronność swojej śmierci i zrozumiesz, że masz ograniczoną ilość czasu, by doświadczyć życia, zaczynasz uświadamiać sobie, że równie dobrze możesz cieszyć się (na tyle, na ile to możliwe) doświadczaniem życia z chwili na chwilę, włączając w to twoją chorobę lub ból. * Raczej nie stawiaj sobie za cel absolutnego zdrowia fizycznego. Nikt nie ma idealnego ciała fizycznego. Nasze funkcjonowanie zmienia się z chwili na chwilę oraz oczywiście z dnia na dzień. Wiele osób uzdrawia się, osiągając spokój umysłu i miłość do siebie, nigdy jednak nie osiągając pełnego zdrowia fizycznego. Być może jeśli postawisz sobie za cel spokój wewnętrzny, umiejętność wybaczenia sobie i kochania siebie, to przyczynisz się do uzdrowienia o wiele szybciej, niż gdybyś nienawidził siebie, krytykował siebie i złościł się na chorobę. Wykorzystaj chorobę jako sytuację, w której możesz nauczyć się czegoś o nadziei, miłości, akceptacji, wybaczeniu, spokoju umysłu, otwartości na życie i uważności wobec chwili obecnej. Dzięki temu być może doprowadzisz do cofnięcia się choroby. * Nasze ciała reagują na miłość do siebie i miłość wysyłaną nam przez innych. Jeśli wysyłasz własnemu ciału komunikaty pełne miłości i jeśli jesteś otwarty na przyjmowanie miłości od innych, to twój układ odpornościowy reaguje mniej więcej tak: *Hej, ta osoba lubi żyć, weźmy się do roboty i walczmy o jej życie z całej siły*. Negatywne myśli powodują wytwarzanie się pewnych substancji chemicznych w naszym ciele... pozytywne myśli z kolei wytwarzanie innych. Te ostatnie wzmacniają układ odpornościowy. A negatywne osłabiają go. * Na koniec, używaj swojego ciała, życia w swoim ciele, by kochać. Miłość to jedyna ścieżka do nieśmiertelności. Żyje ona o wiele dłużej niż ciało fizyczne. Jeśli spędzisz większość życia nienawidząc, to spędzisz jego większość umierając. Jeśli spędzisz je kochając, pozostawiasz dziedzictwo pokoju i rozwoju dla wszystkich tych, których dotykasz swoją miłością. Miłość w spadku - jakiż to wspaniały podarunek dla przyszłych pokoleń! Spędź większość życia kochając, a spędzisz tylko kilka krótkich chwil umierając. autor: Lloyd J. Thomas, Ph.D. -------------------- Od siebie z okazji Swiat Bozego Narodzenia zycze Wam Wszystkim ZDROWIA, RADOŚCI , MIŁOSCI w Życiu, udanych porodów i szczęśliwego macierzyństwa.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Witam Pani Jadwigo bardzo dziękuję za ten artykuł *ku pokrzepieniu serca* - rzeczywiście bardzo dobrze byłoby wdrożyc te rady we własne życie - może człowiek mniej by się sam ze sobą męczył... Dziewczyny - ja też tu jestem kilka razy dziennie i czekam zawsze z ciekawością co napiszecie, co u Was. Trochę podnosi mnie to forum na duchu. Trzeba szukać wszelkich możliwych rozwiązań, żeby tylko sobie pomoc, żeby było nam lepiej a nie gorzej. Codziennie przechodzimy chwile zwątpienia i nie jesteśmy same o czym świadczy 258 stron tego forum. Nasze lęki i obawy są często może i wyolbrzymione, ale prawdziwe. I są NASZE - bo nikt inny za nas nie donosi ciąży, nie urodzi dziecka a następnie nie obdarzy go opieką i nie wychowa...mamy prawo się tego wszystkiego bać. Tylko najpierw trzeba zaopiekować się SOBĄ a jak ciężko tego dokonac, to chyba każda z nas wie. Ciekawa jestem jak sobie radzi autorka tego topiku i co mogłaby nam powiedzieć z perspektywy dwóch lat ...Bo może kiedyś będziemy się z tego śmiać? może urodzimy dzieci i wszystko się zmieni na lepsze? ...bardzo chciałabym żeby tak właśnie było i tego Wam życzę :))

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Pietruszka biorąc paxtin, czułam się normalnie, tzn. najzwyczajniej w świecie zapomnialam co to jest nerwica i że coś takiego wogóle mam...a gorsze dni, jeśli były to nie wiem czy przypisywałam je nerwicy. Z reguły po 2 tygodniach byłam już jak nowonarodzona:) póżniej nawet go spokojnie odlozyłam i w momentach największych stresów..swojego ślubu i wogóle zapomniałam co to nerwica...ogólnie jak było dobrze,a nawet brałam paxtin to czasami, zapominałam łykać tabletek i po dwóch dniach się dopiero zorientowałam....Ale chyba nie miałam tak silnej nerwicy jak teraz...chociaz moj maz twierdzi, ze poprostu nie pamietam tych gorszych dni i że wtedy było tak samo....może ma racje...Dziś wziełam 10 tabetke, tego seronilu...strasznie wolno sę wdraza, a efekty uboczne, to chyba mam wszystkie z listy...i szczerze daje mu 4 tygodnie...zastanawiam się ile u mnie jest nerwicy, ile hormonów i wogóle..ogólnie najgorszy jest dla mnie tez brak apetytu po tym leku...bo ładuje w siebie jedzenie jak w kaczke i zero przyjemności...ciągle wchodze na wage, bo to 19 tydzien, a nie przytylam nawet kilograma. Dziś byłam z wynikami u mojej lekarki...no i mnie oczywiscie pocieszyła, ze wszystko w normie...po nocach nawet udaje mi się spać, ale mam okropne sny...tzn. nie wiem czy to wina tego seronilu czy ciąży...chociaz oczywiscie poki co tez nie sypiam cudownie cała noc, bo wybudzaja mnie leki i wogóle, trzeba isc do łazienki:) najlepsze jest to, że tutaj w sumie narzekam, żeby sie chyba wyładować, a tak naprawde w ciągu dnia staram się funkcjonowac jako, tako. Chociaz chwile zwatpienia mam tez pare razy dziennie...ale tez zaczynają sie pojawiać te dobre... wiec mam nadzieje...ze bedzie ich coraz wiecej...Może gdybym się fizycznie czuła dobrze, to psychicznie tez byłoby lepiej...

Odnośnik do komentarza

Wiec bylam dzisiaj u swojej psychiatry.Najpierw z drugim lekarzem sie konsultowali przy mnie i chcieli mnie dac na odzial nerwic na Ochojec.Musialam wyjsc przemyslec rozplakalam sie na korytarzy bo sobie tego nie wyobrazam to jzu ostatecznosc.Noi w konuc podpisalam ze nie zgadzam sie na pobyt w spzitalu i wracam do Arketisu dzieki ktoremu kiedys moje zycie wrocilo do rowmowagi.Do porodu zostalo mi jakies 2 i pol miesiaca wiec moze nie wplynie to na dziecko ale nie dam juz rady bez.Wiem ze on nie dziala odrazu trzeba czekac na poprawe 3-4 tyg i na poczatku objawy moga byc nasilone bardziej.Pewnie zle o mnie myslicie ale ja juz nie dam rady wiecej nie mysle wogole o dziecku bo nie jestem w stanie musze ratowac siebie a dzidzie powierzam Bogu, ze bedzie trzymal nad nim opiecze Boże...

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Pietruszka uwierz mi, jak mam o Tobie źle myślec, jak sama wróciłam do leków...a uwierz mi, daje 4 tygodnie temu lekowi, a jak nie bedzie poprawy, to bede chciała wrócić do paxtinu...ja Ci nawet zazdroszcze, że wracasz do leku, który Ci pomógł...a nie tak ja jak ja mecze się na jakimś, który poki co bardziej mi szkodzi niż pomaga...mi tez proponował jakiś oddział, ale dobrze się im mówi...mi się wydaje, że w takim ośrodku, tym bardziej nie potrafiłabym walczyć...Właśnie tez mnie przeraża, że nie jestem w stanie mysleć o dziecku...że nie potrafie się z tego cieszyc...potrafie jedynie myslec, czy kiedyś znowu bedzie normalnie, czy nie bede czuła lęku, czy bede znowu szczesliwa i bede mogla się cieszyc kazda pierdołą:(Bede się czuła poprostu normalnie...:) jak ja tesknie za tym stanem, są swieta...wiec pewnie jutro sobie po folguje i zamiast walczyć, bede chciała wziasc afobam, zeby moc przynajmniej funkcjonowac...ciagle mam swiadomość, że lekarz powiedział, że przez 2 tygodnie mam brać relanium:) ale jestem dzielna, wzielam z 2 tabletki przed spaniem afobamu, bo w tamtym mam mniejsza dawke...dzidzia mi się rusza, staram się do niej mowic i tłumaczyć, że mama ma troche problemów...kurcze chcialabym się na tyle lepiej poczuć, zeby wrócić na 2 - 3 miesiace, do pracy w styczniu, wyjsc do ludzi, bo unikam ich już jak ognia, az przeraza mnie, że bede miała, tyle kontaktu z ludzmi przez swieta...eh dziewczyny musi być dobrze:) prawda, musi w końcu i dla Nas znowu słoneczko wyjsc:) Pietruszka skad jestes, że do Ochojca, na dział...bo ja z Tych, wiec moze jakbys była tez, gdzies z pobliża, to byśmy się mogły spotkać? Trzymajcie się dziewczyny, ciepło...w końcu to tylko nerwica...albo aż nerwica:)

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Pietruszka w życiu o Tobie źle nie myślę, sama bym wzięła gdyby to tylko miało jakoś mi pomóc, kurcze, przed ciążą seronil był dla mnie idealnym lekiem, a teraz...mam wrażenie jakby całkowicie przestał na mnie działać..czuję się tak fatalnie jak cztery lata temu..ciało mi się całkowicie zbuntowało, wymotuję z nerwów bo nie mogę nawet zjeść normalnie, jakbym trociny jadła, albo co...szlag mnie już trafia a co ja mam powiedzieć często myslę o pozbyciu się ciąży ale nie umiałabym tego i tak zrobić - wyrzuty sumienia zabiłyby mnie - jestem na to za słaba psychicznie - więc się kręcę jak w błędnym kole...z jednej strony myslę, czy to dziecko rośnie i jak już wygląda, a z drugiej to chciałabym żeby umarło..jestem potworem i czuję się jakbym miała totalną schizofrenię, albo wypaczoną na maxa psychikę i te myśli jeszcze bardziej wpędzają mnie w dołek i nakręcają spiralę wyrzutów sumienia :((((

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Ja dziś stwierdziłam, że odkladam seronil, nie jest dla mnie...tzn. pewnie działa na depresje, ale jesli idzie o nerwice, to w moim przypadku, tylko ją nasilił, do takiego stopnia, że nie potrafie sobie miejsca znalezc, bo tak jestem nerwowa...jestem bliska załamania nerwowego i naprawde, skłonna wsiąść w najbliższy autobus i pojechać do jakiegoś ośrodka zamknietego...Nawet z nikim rozmawiać mi się nie chce...Fizycznie i psychicznie jestem wykonczona...już trace siły do jakiejkolwiek walki, a jeszcze skutki fizyczne, brania tego lekarstwa, to poprostu szkoda gadać...ani tabletki wiecej...musze sie przemeczyć przez ten weekend, jakoś chodzbym miała brać afobam cały czas...a w poniedziałek, pojde błagać o zapisanie paxtinu, jakiegoś lekarza..chodzbym miała zataić, ze jestem w ciąży...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Anusiak - ja też zaczynam myśleć, że seronil w ciąży jest mało skuteczny...nie wiem co się ze mną podziało - wcześniej wszystko było oki, a odkąd jestem w ciąży to zmiana totalna - czuję się tak jakbym nie brała kompletnie nic...każdy dzień to wykańczarnia a dziś Wigilia i spotkania z rodzina moją i partnera - nie wiem jak to przeżyję :( Wszyscy uchachani, że jestem przy nadziei tylko nie ja sama. mnie ryczeć się chce i nic więcej. Widzisz, ja mam lęk przed afobamem i pochodnymi a relanium do ust nie wezmę bo kiedyś się tym lekiem poważnie zatrułam - jeszcze w liceum i bardzo się go boję :( Zauważyłam, że mnie też pomaga ciepła kąpiel lub prysznic ale na krótko. Serce mi dziś tak wali, że jak dożyję do wieczora i nie zrobię jakiegoś cyrku to będzie normalny CUD! Pomyślec, że dwa miesiące temu byłam szczęśliwą osobą.. teraz to jest odległe o całą galaktykę :( Czasem mam myśli czy by gazu nie odkręcić albo nie wyskoczyć oknem - tak silne jest we mnie napięcie nerwowe. Czasem czuję jakby się już życie dla mnie skończyło :( Gdyby nie Wy tutaj to pewnie myślałabym , że jestem sama na świecie. Dzięki że jesteście. Życzę Wam jak najlepszych i jak najspokojniejszych Świąt bez ataków i bez nerwów.

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Dziewczyny naprawde nie wiem co mam robić...zadzwoniłam do męża kazał mi wziąść tą tabletke... wiec wziełam z godzinnym opuźnieniem, ale jestem przerazona...naprawde to już 11 dzien to przynajmniej skutki uboczne powinny mijać...a ten lek poprostu na mnie fatalnie działa...z ledwością funkcjonuje na Nim...Ja w czasach liceum nie zdawałam sobie sprawy, że wogole istanieja takie leki...a teraz jestem w totalnej rozsypce...boje się, że przyjdzie taki dzien, że naprawde bede się bała wyjsc z łóżka...dziś odrana naryczałam się jak głupia...bo ojciec mnie wykancza...tak, że chciałam isc do domu...ale mi zabronili... chyba się boja, że sobie coś zrobie...a ja chcialam poprostu wyjsc...nie wiem ja nie chce nic sobie zrobić, ja poprostu boje się, że kiedys nie wytrzymam i coś sobie zrobie...ale to jest chyba tez objaw nerwicy, czyli lęk przed tym, tak samo, jak przed szalenstwem i wogóle..., ogólnie każdy dzień to jest jedna wielka chodząca nerwica...raz o mniejszym nasileniu, raz o takim, że szkoda gadać... Eh nawet nie wiecie co przeżyłam, jak mowili o tym, gościu co zabił dwójke swoich dzieci, a ja się panicznie boje, ze kogoś skrzywdze i wogóle...czuje się jak psychicznie chory człowiek...chociaz już chyba z 4 lekarzy stwierdziło, że to nerwica z depresja, a ja nadal się boje...W poniedziałek, lub przyszłym tygodniu pojde do kolejnego lekarza, poprosic o paxtin, podpisze, co mi kaza...niech mnie tylko ktoś wyciagnie z tego bagna...no chyba, że te 2-3 dni beda przełomowe i chociaz skutki uboczne, tego badziewia się zmniejsza... Juanita naprawde dobrze wiedziec, że tylko nie ja mam takie myśli Też Wam dziewczyny, życze Wszystkiego Najlepszego. Przede wszystkim spokojnych, bezlękowych, bezdepresyjnych i bez paniki Świąt Bożego Narodzenia. I żeby ta cholera dała Nam spokój i znowu zawitała nutka szczescia, w naszym życiu:) W końcu mamy w sobie małe bejbuśki:) Trzymajcie się:*

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Juanito, Anusiak, jeśli macie natretne myśli moze zechcecie przeczytac, co na temat jak sobie radzic z takimi myslami zamiesciłam na watku Marciochy *Walka z nerwica natręctw myślowych* na tym forum.Wiem, ze mając leki i takie myśli zyje się nieraz z dnia na dzień i jak tak kiedyś zyłam.Ale żeby cos sie zaczęło zmieniac na lepsze, trzeba zacząć siac lepsze, zdrowsze myśli , bo z czego ma wyrosnąć dla Was lepsza przyszłość.Ja dziś wiem, ze CZEGO W GŁOWIE NIE ZASIEJĘ, TO SIĘ W ŻYCIU NIE ZADZIEJE. Dlatego nawet w obliczu leków i myśli natrętnych, siałam w głowie radość i Miłość, wynotowywałam sobie kazde zdanie na ten temat i stosowałam je jako afirmacje, autosugestie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak00

Cześć Dziewczyny:) znowu ja:( masakra, posłuchałam męża, wziełam tabletke i ogólnie mam wrazenie, że zaraz się znajde na tamtym swiecie:((( zaczełam płakać i histeryzowac, musze sie przemeczyć 24 godziny i już kolejnej tabletki nie wezme, mam tylko nadzieje, ze nie zejde z tego swiata, bo tak się czuje...jeden wielki lęk...ciśnienie, duszności, drgawki, kołatania...a było w miare dobrze, do momentu godziny od zazycia tabletki, KOSZMAR....musze przemeczyć do wieczora i wezme hydroksyzyne, bo nie chce mieszac tego leku z benzo, zwłaszcza, że na ulotce jest napisane...mam tylko nadzieje, ze nie zejde z tego swiata przez ten lek i ze to nie jest zespól serotoninowy...ale to nie jest chyba przy takich dawkach...jak wytrwam ten dzien to biore się w kupe od jutra, w przyszłym tygodniu ide do lekarza i błagam o paxtin i zaczynam powolne wdrazanie, taki mam plan, jesli przetrwam, najblizsze 24 godziny...

Odnośnik do komentarza
Gość Juanita1975

Hej...co u Was? Anusiak przeżyłaś ???..Wczoraj dałam radę, ale dziś...masakra..wymioty (nerwy) wycie (depresja) mam ochotę coś zrobić sobie albo komuś (chyba psychoza?) To dopiero parę tygodni, a ja się czuję jakby ta ciąża trwała co najmniej rok lub dłużej. Jestem nastawiona totalnie na anty i do siebie i do dziecka w brzuchu :( Najchętniej zapadłabym się pod ziemię albo zażyła coś takiego, żeby już nie wstać. Całą noc mnie telepało to ochydztwo :( chyba zrobię to co Pietruszka - pójdę do psychiatry i niech mnie zamkną albo czymś nafaszerują. Fajne Święta, nie ma co...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×