Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość anusiak_00

Kolejny dzień walki i kolejny dzień porażki:( lęki wróciły:( bo dziś to wogóle zawroty głowy,ból glowy w pewnym momencie jak wstałam to prawie zemdlałam, bo miałam ciemno przed oczami:( niepokój i lęk, zawsze powodował przynajmniej wzrost ciśnienia, ale w ciąży nie:( jedynie napedza dusznosci, w kazdym pokoju okno pootwierane, pomimo, że zimno, bo inaczej nie dałabym rady:( co wieczór powiedzmy koło 22 robi mi się lepiej i kłade się z nadzieją, że jak wstane to nareszcie się super poczuje, albo w miare znosnie:( a rano znowu jest gorzej:( najpierw pół dnia martwiłam się o bejbuśka, bo znowu sobie z własnej głupoty pęcherz zaniedbałam, bo w nocy mi się wstać nie chciało:/ a teraz znów ja:) Miałyście dziewczyny jakies badania kardiologiczne robione?bo ja ciągle się nakrecam, ze mam coś z sercem:/ Adelajda16 też mam tak, najchętniej poszłabym z domu na spacer,gdziekolwiek ale jestem tak zmęczona, tą ciążą i walką codzienną:( do tego boje się, że po drodze zemdleje:(eh jestem zła, bo mam tak mieszkanie zaniedbane jak nigdy wczesniej, ale nie mam sił na sprzatanie:( jeszcze dzisiaj mam męża przy sobie, a od jutra, do piątku do 18 sama, ze sobą i swoimi myślami:(ja mam rodzine niby tutaj, ale i tak nikt mi nie pomoże:( w sumie jak nocujemy u rodziców, to jestem o wiele spokojniejsza, ale niestety mama nie chce zebysmy nocowali, bo uwaza, że powinnam walczyć i wogóle wychodzi z założenia, ze jak założyłam rodzine to powinnam sobie jakoś radzić:(a jesli chodzi o przyjacioł to z dwie osoby moze wiedzą, ale też nie są w stanie tego ogarnąć:(Tak jak Tobie, też powiedzmy wieczorem mi się poprawia, pod warunkiem, że nie mam ataku:) Nie raz chciałam, żeby Michał mnie zamknął do zakładu, ale sama lekarka, stwierdziła, że tam już są naprawde chorzy ludzie, a ja się do tego nie kwalifikuje:/ Jedyne co jest w tym wszystkim pocieszające to moj mąż:) naprawde, dzieki niemu mam jeszcze ostatki sił:) bo zawsze przytuli, rozmawia, słucha, a nawet jak trzeba chodzi, ze mną po lekarzach, ale też w granicach rozsądku, bo jak mam atak:) i chce jechać na przychodnie, to wtedy odmawia, ale tłumaczy, że wszystko jest w mojej głowie:) najgorsze jest to, ze naprawde przez tą chorobe, uważam, że na niego nie zasługuje:) Mam nadzieje, że u Was lepiej dziewczyny:)pozrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość adelajda16

Widze że tylko my obie piszemy.U mnie chyba jeszcze gorzej niż wczoraj, ledwie podniosłam głowe już mdłości i tak calutki dzień,nie moge nic zjeśc ,a jeżeli już coś wcisne to zaraz oddam.Płacz standardowo, średnio co godzine a jakie ja mam przy tym myśli to wole nie pisac.Chce cię pocieszyc co do tych napadów lękowych ,uwierz mi z czasem nauczysz je najpierw kontrolowac a później ignorowac.A jak wreszcie przestaniesz na nie zwracac uwage zaczną powoli ustępowac.Ja przechodziłam przez różne etapy,najpierw był lekarz pierwszego kontaktu latałam do niego prawie codziennie,po skierowania na różne badania,co chwila miałam inną chorobę ,którą moim zdaniem te konowały nie potrafili wykryc. Ja wręcz modliłam się żeby to była jakaś choroba ,byle nie psychiczna bo tego się bałam najbardziej.Później jak już wcześniej pisałam były jazdy na pogotowie, za każdym razem byłam przekonana że teraz to już się napewno uduszę.Ocknęłam się dopiero wtedy jak któryś raz z rzędu trafiłam na tego samego lekarza i on patrzył na ,mnie z politowaniem i podśmiewał sie pod nosem.Wtedy stwierdziłam że to koniec że już nikt nie będzie się ze mnie naśmiewał i w ten oto sposób trafiłam na psychoterapie. No właśnie nigdy nie pisałaś o tej formie leczenia, lekarka nie próbowała cię na nią wysłac?Ja troche pochodziłam ale akurat ta forma którą stosowała pani psycholog mi nie za bardzo odpowiadała bo ja tylko gadałam a ona tylko aha..mh..i kolejna stówka z porfela wypadała.Więc zrezygnowałam i jakoś powoli zaczęłam stawiac czoła tym lękom, nie za każdym razem wygrywam ,nieraz musiałam łyknąc tabletkę,ale ogólnie nie było i nie jest tak tragicznie jak kiedyś.Wiesz trochę się dziwie że twoja mama tak stawia sprawę,bo zawsze miałabyś dodatkowe wsparcie.A propo sprzątania ja też w zasadzie nic nie robie , licze na męża.Nawet jak zaczne to nie mam siły skończyc, więc to olałam.Wczoraj mój synek powiedział mi coś co jednocześnie mnie rozbawiło i troche dało do myślenia a mianowicie *kobieto opanuj się jesteś w ciąży,musisz byc silna* to było po tym jak usłyszał co mówiłam do męża że już nie mam siły i nie dam rady.Oboje się śmieliśmy bo w końcu on ma dopiero 6 lat, ale stwierdziłam też że musze bardziej uważac na to co mówie.No to pozdrawiam ,i piszcie dziewczyny bo pustki takie.

Odnośnik do komentarza

Witaj Anusiak, witam Wszystkich. Zapraszam Cie ma watek *Walka z nerwica* , na którym zamieszczam wszystko, co mi sie udało zebrać na temat wychodzenia z nerwicy, radzenia sobie z nia. Podpowiadam Ci przegladanie go od poczatku, gdyz tam zamiesciłam po kolei posty osób, które poradziły sobie z objawami. Jesli chcesz zrozumieć skad się biora takie objawy jak Twoje i jak sobie z nimi radzic, wejdź na strone :moja-nerwica.republika.pl (na pasku opowieści pod Wyzdrowiec jest jej ciąg dalszy).Ten męzczyzna wyszedł z nerwicy lekowej i opisuje jak sobie radzic z objawami, co powoduje takie objawy( w tym takie jak Twoje).. Poza tym postaraj sie o ksiązke *Strach i p[aniczny lek* Bakera , gdyz autor w niej opisuje objawy nerwicowe i co je wyzwala i jak sobie z nim i radzic. Nerwica jest *chorobą * braku naszej DOJRZAŁOSCI EMOCJONALNEJ, braku naszego przygotowania do pewnych sytuacji zyciowych.To takie przyspieszone przymusowe dorastanie.Takie lekcje jak zdrowe relacje, zdrowe granice, samodzielność nieprzerobione na czas spadaja na nas wszystkie na raz. Ja Ci doradzam POGODZENIE SIĘ Z TYM, ŻE JESTEŚ W CIĄŻY, ŻE NERWICA JEST PO COS, bo jesli zaczniesz walczyc z objawami, miotac sie , to nigdy nie zaczniesz myslec *trzeźwo, racjonalnie* i sie coraz bardziej bedziesz motac w kolejne objawy.W próbach radzenia sobie z nerwica najwazniejszy jest SPOKÓJ, AKCEPTACJA TEGO, W JAKIM MIEJSCU I STANIE SIE JEST i gotowość do podjecia się tych lekcji, do których wczesniej sie nie przygotowalismy. Ja znam się na tym troche, gdyz tez weszłam w zwiazek zupełnie niedojrzała, nieprzygotowana do niego i zapłaciłam wysoka cene za lekcje mądrosci. Musisz sie nauczyc po protu STAĆ NA WŁASNYCH NOGACH * emocjonalnych, intelektualnych i zyciowych). I uwierz mi, ze wiem o czym pisze..Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak_00

Co do napadów lęku, to nie moje pierwsze i nie ostatnie. Nauczyłam się się je kontrolować i ignorować, kiedy są:) bo jednak to moj 3 rok walki z nerwicą, tylko, że one mnie wpędzają w depresje i inne pograniczne nastroje, już nie mówiąc o tym, że później już pozostaje lęk, zwłaszcza przed tym, że coś mi jest napewno poważnego. I z tym pomimo, że wiem, że jest w mojej głowie, nie potrafie sobie radzić. Chociaż czytałam różne fora i ostatnio wzięłam się za książke oswoić lęk. Psychoterapia nie jest dla mnie, nie widze sensu wygadywania się przed osobą, która zgarnia kase, a mi i tak nie pomoże. Wole już się wygadać mojemu mężowi i wypłakać się w ramie:)przeczekać:) Z reguły biore powiedzmy z jakies 4-5 miesiecą lek najmniejszą dawke, odstawiam a potem mam rok spokoju:) Zauważyłam ostatnio, ze pomaga mi prysznic:) czuje się po Nim przez godzine normlnie:) co z reguły zawdzięczam temu, że podnosi mi ciśnienie dzięki czemu normalnie funkcjonuje:) zrobiliśmy z mężem obiadek:) obejrzałam troszke śmiesznych filmików na poprawe humoru na internecie:) za chwile na spacerek:)Walcze, ale czasami jest to dla mnie walka z wiatrakami i mam pare kryzysów, w ciągu dnia:)Myśle, że to wina hormonów, bo ogólnie źle na nie reaguje. Pamiętam jak próbowałam brać tylko raz tabletki antykoncepcyjne. Brałam je 3 dni i odstawiłam, bo miałam po nich takie wahania nastrojów i wogóle, że stwierdziłam, że to nie dla mnie:) Jadwiga napisała, że nerwica po coś jest i że powinnam ją zakceptować, niestety z tym faktem nigdy się nie pogodze i nie zrozumie. Dlatego, że nigdy nie paliłam, nie piłam, a innych środków odurzających nawet nie widziałam na oczy, więc nie zrozumie dlaczego ja. Do tego w każdej dziedzinie życia, dopóki nie przyszła nerwica musiałam dawać z siebie 150 % w pracy starałam się być ponad norme, na studiach najwyższa średnia na roku. Zawsze uśmiechnięta, pogodna, pomimo przeciwności nie poddająca się. Wole brać tabletki, potem miec przerwe, ale cieszyć się życiem, niż prowadzić taką walke, jak teraz z dnia na dzień i byle do wieczora, zastanawiając się ile to jeszcze potrwa:) Ale póki daje rade, to walcze dla dobra dziecka, ale nie wiem czy bede w stanie dać rade tak kolejnych 27 tygodnii:)to tyle:)

Odnośnik do komentarza

jadwigaszpaczynska BRAVO!!!!TO co piszesz to jest strzał w 10!! Tez 3 lata temu miałam silna newrice,ostatnio powrociła i szukałam jak najwiecej wiadomosci,nie chiałam lekow ani psychoterapii...I jakos powoli odchodzi bo wyczytałąm to wszystko co napisałs!!To bardzo przydatne rady,jak ktos umie warto skorzystac,..ja tak powolutku zdrowieje,dzieki takiej postawie...Ale,sie boje tu pisac i czytac..dzis tylko weszła,bo wiem ,ze to tez troche nakreca.Wiem bo 3 lata temu Tu wysiadywałąm,dzis nawet odwazyłam sie napisac cos na innej stronie nerwicy....Pozdrawiam cieplutko wszystkich ,ktorzy cierpia,łacze sie z nim serduszkiem !!!ps.EMOCJE KOCHANI TU JEST PROBLEM!!!!NIEWYPIERAJCIE ICH!!

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny bylam dzis u psychologa bo bylo tak ze mna zle.I napisze wam tez jakie dostalam dzis wskazowki: 1) nauka oddychania przepona, gdy dostajemy atakow leku, strachu zaczynamy szybciej oddychac przez co robi sie w glowie hiperwentylacja,i czujemy wtedy takie niedotlenienie glowy , zawroty itd aby tak sie nie dzialo trzeba nauczyc sie oddychac przepona mozecie sobie poczytac o tym na internecie ja jescze nie umiem tak oddychac 2) gdy dostajemy lekow aby zajasc mysli, mozecie zdejmowac albo zegarke albo branozletke zdjasc i zalozyc na druga reke wtedy zajmujemy swoje mysli ta czynnoscia 3)codziennie znalesc sobie jedna przyjemnosc np.mnie podpowiedziala taka przyjemnoscia moze byc chociazby zrobienie sobie wieczorem kislu , chodzi tu o to zeby to sie kojarzylo z przyjemnoscia i nawet jak przychodza zle mysli to sobie np o tym pomyslec i nawet wstac i zrobic ten kisiel 4)zrobic sobie grafik na tydzien zeby w azdy dzien cos robic wyjsc (wiem jakie to trudne) 5)zmienic tok myslenia np.jak gdzies jedziemy to pomyslec ze jedziemy gdzies miedzy innymi po to zeby miec jakas przyjemnosc kupic sobie cos zwiedzic cos

Odnośnik do komentarza

Witam:) dziś dzielnie praktycznie zniosłam cały dzień, troszku nawet się przeforsowałam, bo jak się wziełam za sprzatanie, to później brzuch mnie nie chciał przestać boleć:) tak więc od dziś wszystko na raty bede robić:) nawet mnie dziś wymioty nie ominęły:/ chyba od zapachów:/teraz jest troszke gorzej, bo za oknem ciemno, mojego męża nadal nie ma a ja mam ochote płakać:(duszności, wysoki puls, bóle, osłabnięcia i kołatanie nie ustępują,a do tego dziś mi mega niedobrze i raczej noc zapowiada się na nieprzespaną, tak więc jutro się wybieram do mojej internistki zobaczymy co ona poradzi. Zrobie badania krwi, moczu i tarczyce. może przynajmniej lekarka mnie uspokoi:)

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich, witaj Anusiak. Przytocze Ci tylko fragment jednego z postów na watku *Walka z nerwica* na temat akceptacji nerwicy. Takich wypowiedzi fachowców i osób, które sobie poradziły z nerwica na temat akceptacji jest wiecej, ale musiałabyś przejrzec te wypowiedzi. -------------------------- WALKA Z NERWICĄ JEST SKAZANA NA NIEPOWODZENIE, PONIEWAŻ NERWICA JES WŁAŚNIE OWOCEM WALKI Z SOBA.. Od nerwicy można się jednak uwolnić AKCEPTUJĄC SWOJE SŁABOŚCI I ODKRYWAJĄC SWÓJ POTENCJAŁ. To, co każdy uczyni dla siebie, zależy tylko od jego uczciwości wobec siebie. A więc ROZPOCZYNAJĄC WYCHODZENIE Z NERWICY , warto zacząć od przekonywania siebie: Zasługuję na zaufanie. Jestem w porządku wobec siebie i innych. To, co robię, jest w porządku. Reszta afirmacji w innych artykułach na temat pozytywnego myślenia i budowania wysokiej samooceny. Integralną częścią procesu uwalniania od nerwicy JEST PROCES PRZEBACZANIA j. Przebaczyć należy wszystkiemu i wszystkim, nie zapominając o sobie i Bogu. Wychodzenie z nerwicy to praca na wiele lat. Długa, ale jakże opłacalna! ------------------------- W wychodzeniu z nerwicy WAŻNE JEST ZNALEZIENIE WŁASNEJ DROGI . Rzecz w tym, żeby ta droga nie ograniczała, ŻEBY NIE BYŁA SPRZECZNA z naszymi żywotnymi interesami i żeby znów nie odwiodła nas od spełnienia. . ----------------------- Uwierz mi Anusiak, ze miałam dośc czasu, zedy się dowiedziec co jest lepsze w radzeniu sobie z nerwica : WALKA, CZY AKCEPTACJA.Ale jesli nasza nerwice uaktywniaja nasze wyparte mysli i emocje do podswiadomości, to jaki sens ma walczenie ze swoimi wypartymi myslami i emocjami.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Chciałam sie przywitac i bardzo podziekowac Pani Jadwidze Szpaczynskiej za jnfo o tej republice,mezczyzny ktory opisał swoja historie!!!Dla mnie to ogromna pomoc i wiedza!!czytam to i czytam i tam jest esencia tego ,czego potrzebowałam ,by nauczyc sie zyc na nowo!!DZEKUJE!!!

Odnośnik do komentarza

Witam Was Kochane mamuśki ,właśnie znalazłam wolną chwileczkę i przypomniałam sobie o* nas *.Moja niunia zaczęła właśnie 6 miesiąc jest cudowna ,a młody zakochany w siostrze aż do bólu. O cesarce dawno już zapomniałam ,warto było .Wierze że każdej z Was wszystko się pomyślnie ułoży .-trzymam kciuki.Pozdrawiam serdecznie Aneczke,Agunie Wande Izunie itd i wszystkie wspaniałe nerwowe mamusie -Justi.

Odnośnik do komentarza

I jak tam dziewczynki? dajecie rade? ja wczoraj nawet dawałam rade, może dlatego, że byłam u rodziców do wieczorka:)potem poszliśmy odwiedzić drugich rodziców:) i tam jak mam lęk, czy czuje niepokój:) szybciej mija:) a w domu sama, bardziej się nakręcam:) i gorzej mi się uspokoić:) nie jest źle:) w ciągu dnia taka parabola:) zamówiłam sobie dwie książki:)jak walczyć z depresją:) i oswoić lęk i fobie zobaczymy:)u mnie dwie są najgorsze paniczny lęk przed śmiercią, bo bardzo chce żyć, a drugi paniczny lęk przed omdleniem, zwłaszcza, że sama jestem w domu:)a zwłaszcza, że puls mi się daje we znaki, chociaż bywają dni, że jest git:) wczoraj odebrałam badania krwi i moczu:) i jestem ciążowym okazem zdrowia, nie mówiąc już o normalnym:) bo praktycznie wszystko w normie:) w weekend już wogóle, chce się przemóc i pojechać do Wisły:) a po powrocie:) pójde po skierowanie do kardiologa i zobaczymy:) chociaż na chłopski rozum, myśle, że jakbym miała coś z sercem, to badania krwi musiałaby wychodzić nie takie:/ bo by komórki, były niedotlenione czy coś:) ale tak dla swojego spokoju:) chce zrobić to dla siebie, żeby wedzieć, że naprawde problem tkwi w mojej głowie:) i wtedy bede mogła zacząć akceptacje nerwicy, przynajmniej na okres ciąży, bo po porodzie i tak wróce odrazu do leków, bo szkoda mi lat życia na walke z wiatrakami:/ta pogoda taka dobijająca:( pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny:) Wprawdzie nie jestem w ciąży ale mam nadzieję, że to już niedługo więc pomyślałam, ze napiszę tu coś. Ostatnio dużo myślę o ciąży i lekach, które zażywam. Od kilku lat leczę nerwicę depresyjną czy jakby to tam nazwać:/ To były i nadal są lata codziennego zażywania tabletek i pracy nad samą sobą i lepszym myśleniem i cała reszta...same wiecie. Teraz chcę mieć dziecko. Boję się jak dam radę tyle miesięcy bez leków- ciąża a potem karmienie (bo bardzo chciałabym karmić piersią maleństwo)......Ile przed zajściem w ciąże odstawiłyście leki przeciwdepresyjne/przeciwnerwicowe??? jak Wy to znosicie domyślam się i trochę wyczytałam na tym forum ale jak z waszymi mężczyznami???pomagają wam w tym wszystkim?? anusiak 00- ciesz się, że badania masz idealne znaczy dzieciaczek rośnie jak trzeba, a pogodą się nie dołuj:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam was dziewczyny :).. Już jakiś czas czytam to forum, dzisiaj zdecydowalam się napisać..Jestem obecnie w 36 tc,, Także lecze się na nerwice lękową.. Powiedzcie, jak radzicie sobie z myślami o porodzie.? Ja jak tylko dostane małego skurczu dostaje paniki że zaraz zacznie się ten koszmar.. Strasznie się boje że dosane ataku w trakcie tego wszystkiego.. Że nie będe umiala nad sobą zapanować, te szumy w glowie, zawroty..uczucie odrealnienia;/ drętwienia, duszność do tego paniczny strach wywolany czymś co później okazuje sie kompletnym wymyslem, były by przy bólu i stresie związanym z porodem katastrofą.. Boje sie że w trakcie coś stanie sie mi i dziecku bo nie będe mogla oddychać, do tego jestem w bardzo zlej kondycji psychiczniej ost.. Czekanie w poczekalni u ginekologa czy zakupy wywołują u mnie ataki i musze uciekać.. Dodam jeszcze że to moja pierwsza ciąża i jestem dość mlodą osoba.. Nie mam doświadczenia, nie wiem jak to wygląda-obawiam się że sam fakt tego że z mojego brzucha *wyjdzie* maly czlowiek mnie przestarszy i ci wszyscy lekarze, ta krew , bieganina koszmar;/... Może któraś z was jest juz po porodzie i opisze swoje wrażenia, może cos podpowie? ja wariuje ze strachu dziewczyny!!.. Pozdrawiam was i życze spokoju

Odnośnik do komentarza
Gość adelajda16

Witajcie dziewczyny!Pare dni nie pisałam,bo czułam się okropnie,ale teraz już troche lepiej.Zelżały troche te uporczywe całodniowe mdłości,napewno trochę po lekach które dostałam od gin,niestety musiałam je brac chociaz na noc bo nie dałabym rady.Zaraziłam się od mojego syna katarem i troche boli mnie gardło, ale byłam u lekarza i to nic poważnego.Szkoda tylko że nie moge psiknąć sobie kropelek,mam tak zatkany nos że nie moge nim oddychać także nocki są fatalne.Może ktoś zna jakieś domowe sposoby? arven,jak zaczniesz się zastanawiać czy wytrzymasz w ciąży bez leków to nigdy się na nią świadomie nie zdecydujesz.Większość z nas odstawiała leki będąc już w ciąży, ja byłam w około 3 tygodniu,zrobiłam test jakiś tydzień przed spodziewaną miesiączką i już pokazał mi wynik pozytywny, więc od razu odstawiłam leki.Mi w pierwszej ciąży objawy nerwicowe ustąpiły całkowicie,po za paroma naprawde słabymi atakami to był najszczęśliwszy okres w moim życiu.No niestety po porodzie już nie było tak kolorowo ale o tym pisałam już wcześniej.Teraz też się bałam jak to będzie,tyle miesięcy bez leków, to nagłe odstawienie,ale nie jest tak tragicznie.Prawdą jest że często płacze z byle powodu,i czarno widzę te wszystkie miesiące które są jeszcze przedemną ale gin powiedział mi że to niekoniecznie jest objaw nerwicy,to hormony tak buzują zwłaszcza w tych pierwszych 12 tygodniach.Ataków paniki narazie jeszcze nie miałam,jak zaczynam się denerwować co u mnie od razu objawia się nieregularnym oddechem i dusznością to automatycznie za coś się biore np książka,gazeta,krzyżówka, cokolwiek żeby zająć myśli.A co do naszych mężów, to każdy odbiera naszą chorobę inaczej.Mój zawsze mnie wspiera i rozumie a przynajmniej stara się zrozumieć.Życzę ci abyś zdecydowała się na dziecko jak najszybciej,bo myśle że warto, nawet jeśli oznacza to więcej cierpienia dla nas.A nam wszystkim życze dużo siły.Pozdrawiam!!

Odnośnik do komentarza
Gość anusiak_00

Witam dziewczyny:) Arven moja lekarka powiedziała, że w moim przypadku najlepiej będzie jak zajde w ciąże na lekach, a potem je odłożyc:)brałam paxtin 20,dzień przed okresem zrobiłam test, a potem w tydzien odstawiłam lek:) teraz radze sobie póki co nawet bez ziołowych rzeczy, z różnym skutkiem:)praktycznie na początku jakoś szło, ale z 3 tygodnie temu nerwica o sobie przypomniała:( i teraz już nie chce odpusic:( każdy dzien to istna parabola:(raz dobrze, za chwile płacz i lęk:( i tak dzien za dniem:(Jesli mam byc szczera, to czasami zastanawiam się, czy zdecydowałabym się drugi raz:( bo odkad nerwica wróciła nie jestem w stanie myślami wybiegnąć dalej niż następny dzien, czy dalej niż przyszły tydzien:( nie mówiąc już o porodzie i o tym co bedzie dalej, o codziennej walce z lękiem i niepokojem:( a z tego co mi opowiadała koleżanka,która nie choruje na nerwice, że pierwsze 3 tygodnie po porodzie, to jest dopiero istny koszmar:( mogłabym tu przetoczyc pare rzeczy, ale nie chce jeszcze nikogo bardziej nakrecac:( jedno jest pewne, jesli wytrwam nawet bez leków, to i tak nie zdecyduj się na karmienie piersią, wole brać tabletki i wpełni poświecic się dziecku, niż byc wrakiem człowieka i odmierzać czas od karmienia do karmienia:)na forum były też dziewczyny, które całą ciąże brały leki i rodziły zdrowe dzieci:)Moj mąż jest cudowny, naprawde, praktycznie codziennie myśle, że na niego nie zasługuje. Ale jest naprawde chodzącym aniołem:) Majkaa jestem w trakcie czytania całego forum, tak więc powiem Ci, że dziewczyny dzielnie przechodziły poród:) a bedziesz rodzić siłami natury czy bedziesz miała cesarke? nawet dosuzkałam się fragmentu, że psychiatra, może zalecić cesarskie cięcie i ja się właśnie nad tym zastanawiam:) bo wtedy jestes na relanium i na znieczuleniu:) i mysle, że to jest dla mnie najlepsze rozwiązanie, zwaszcza, że siostra rodziła pond pół doby, więc nie wiem czy potrafiłabym się na to z nerwicą zdecydować:)zwłaszcza, że już teraz jak się nakręce mam problemy z oddychaniem:)ale zobaczymy dla pewności wole sobie odwiedzić kardiologa, żeby się uspokoić:) moja lekarka powiedziała, że lepszym rozwiązaniem jest chodzenie częste do lekarza niż branie leków:)Też to jest moja pierwsza ciąża, a mam 25 lat i już niestety borykam się z nerwica:) Jutro ide odebrać książeczki, bo już przyszły:) mam nadzieje, że pomoga:) w sumie troszku mi łatwiej, bo jest weekend i wiem, że jak wstane, będzie moj mąż w domciu:) weekendy mi ogólnie latwiej zniesc, dzięki temu:)Dziś napiłam się kawki lekkiej, bo znowu niskie ciśnienie, w głowie szum i nieopuszczające uczucie omdlenia, do tego niedobrze mi było:/ Troszke dziś na wieczór gorzej, bo najadłam się stresu, bo w sumie od paru miesięcy mam prawko, a jeżdze naprawde rzadko, a mama mnie dziś wyciągnęła w godziny szczytu i jak dotarłam z powrotem to, aż mnie trzepało:) ale ciśnienie mi skoczyło:) nie pamietam kiedy miałam takie ostatnio:) a teraz chyba od tego jestem mega nakręcona teraz i mega niespokojna:/ eh chyba napije się meliski jak nie przejdzie:/ bo i tak już mi się ciężko w nocy niekiedy śpi:/ Trzymajcie się ciepło:* i dalej walczymy:)

Odnośnik do komentarza

W poniedziałek ide do psychiatry prywatnie:( nie dam rady:( wczoraj miala taki atak po godz. 24:/ ze szkoda gadać:/ a moja nerwica rozwinęła się w najgorsza ze stron:( myslałam, że sie ubiore i wsiade w autobus i pojade prosto do Rybnika:(( do tej pory nie moge dojsc do siebie:( naprawde wczorajszy atak skupił się na tym, że jestem chora psychicznie, albo, że zachoruje psychicznie, że strace pamieć, zaczełam się bać, ze nie zapanuje nad sobą, że zrobie krzywde mojemu mężowi, bałam sie sama siebie i swoich mysli:( wpadłam w całkowitą histerie:( do tego doszło ciśnienie 144/98, puls 98 i typowy atak, na którym nie mogłam się skupić:( rzucało mnie jak nie wiem, czułam sie nieobecna:( wydaje mi, że to wynik tego, że zaczełam sobie radzić z lekiem przed smiercia i innymi, więc nerwica uciekła w inną strone:( napiszcie, prosze czy też tak kiedyś miałyscie? bo naparwde się boje, że jestem jakas chora psychicznie albo coś:((( bo naprawde po tym ataku nie potrafie dojsc do siebie:(a on spotęgował dziś wszystkie możliwe objawy:( mam dłonie jak kostki lodu, dusze się cały czas, płakać mi się chce, boje sie poruszać, bo mam wrazenie, że zemdleje:(nie mowiac o zawalonej nocy, bo zasnełam o 3, a budziłam się co 30 minut, jak nieczesciej, bo bałam się isc spać i wogóle, nawet neospasmina mi nie pomogła:( jest tak fatalnie jak nigdy:(do tego nawet ciśnienia nie mam niskiego:( nie potrafie się skupić na tym, ze jestem w ciązy bo boje się kolejnej takiej schizy:( w poniedziałek psychiatra, a potem zaczynam psychoterapie, a zaraz ide odebrać ksiazki i jakoś zniesc ten dzien, chociaz mam ochote się położyc i przepłakać cały dzien:(myśłam też czy przyadkiem nie mam problemu z tarczycą:( bo takie objawy charakteryzują też nadczynność tarczycy:(

Odnośnik do komentarza

anusiak 00 Znakomicie Cie rozumiem.. Ja miewalam coś takiego..Tyle że u mnie sie to nieco inaczej objawialo.. Myślalam że oszaleje i wyskocze przez okno ze strachu..i to nie mialo nic wspólnego z myślami samobujczymi bo ja takich nie miewam.. Po prostu taki srach, ze wyskocze przez okno ze strachu, ze oszaleje i nad sobą nie zapanuje.. koszmar , takie cos wlaśnie mialam pare razy już pod koniec ciąży i też tak jak ciebie mnie to potwornie wystraszylo..Balam się że coś takiego wroci.. A przecież mam maleństwo w brzuszku ktore chce żyć.. Pojechałam wtedy do szpitala późno wieczorem taksówką z moją mamą, na izbe przyjęć -zaryczana i wystraszona. Powiedzialam że *oszaleje i wyskocze przez okno* -byl akurat na dyżurze mój psychiatra.. zapytal czego oczekuje - Powiedzialam że chce leki na uspokojenie.. Wypisał mi dephergan najslabszy i powiedzial że nic innego mi nie może przepisać, i żebym się nie martwiła bo się wycisze przed porodem a tabletki żebym brala przez trzy dni rano i wieczorem a później już tylko doraźnie (ja tam czytalam że dziecko może urodzić się uzaleźnione).. Wyobraż sobie że mial racje.. wyciszylam się..Nie wiem czy to tabletki, czy hormony czy moja praca nad sobą.. bo ze strachu że cos takiego sie powtórzy caly czas nakręcam się pozytywnie... Staram się nie dopuszczać czarnych myśli.. Lęki mam straszne bo uciekam z przychodni, z tramwaju -gdyby nie moja mama to bym w ogóle nie wychodzila z domu nawet na wizyty kontrolne u gina bo sama się po prostu boje..Ale to nieporównywalne z takimi atakami o których piszesz...Porozmawiaj koniecznie ze swoim psychiatrą na temat tych lękow, oni muszą jakos pomóc..i psychoterapia to dobry pomysł, mój psychiatra tez tak mówił tylko że ja już wtedy bylam w zagrożonej ciąży i nie moglam tak jeździć. A co do mojego porodu, rozmawialam z moją ginekolog wczoraj, i w sumie sama zaproponowala mi cesarke, że dzidzia jest duża i w sumie to dzieci lepiej rodza sie przez cesarke.. i że do tego wrócimy.. tylko ja boje się że ona zapomni albo że ja urodze do tego czasu bo już szyjka się skrócila sporo . W pon mam wizyte u mojego psychiatry to z nim porozmawiam na temat tej cesarki jeszcze.. Trzymajcie sie dziewczyny :)..

Odnośnik do komentarza

Dzisiejszy dzień jakoś zleciał:) pare razy popłakałam, ale już wieczór:)pojechalam do empiku odebrać moje ksiazeczki, ale to nie był dobry pomysł, bo ogólnie ataki znowu mi odebrały apetyt i co prawie zemdlałam w sklepie, moj mąż wystraszony, bo jak mnie wyprowadzał byłam blada jak ściana:/jedna książka nawet fajna:) ale ta druga to od jakiejs sekty wiec raczej jej nie przeczytam:) i znowu zaczynam histeryzować i panikować, bo po ataku,a jeszcze tym wczorajszym co się przeraziłam, że jestem psychiczna:/ i dzisiaj cały dzień lęk przed lękiem:/ ale co tu dużo mowic w koncu mam nerwice hipochodryczną:( mam zawsze większe fobie, a lęk przed snem, to już wogóle, chyba przez obejrzenie Incepcji:/ chociaz to było pół roku temu i wtedy miałam wtedy remisje nerwicy, ale jak pomyśle o tym filmie to az mnie trzepie:/ale napiłam się meliski i mam nadzieje, że pomoże:)

Odnośnik do komentarza

Dawno mnie tu nie było. Ostatnio z końcem września. Nadal jestem w ciąży, nadal jadę na Sedamie. Lekarka pociesza mnie, że są to tak małe dawki, że nie zaszkodzą pływaczkowi. Do tej pory zaliczyłam plamienia (3 tygodnie leżenia plackiem), potem wolno mi było wstać i skończyło się krwotokiem (wylądowałam na patologii ciąży), potem kolejne plamienia (kolejne 2 tygodnie leżenia plackiem), a teraz wygląda na to, że powoli wychodzę na prostą. To 16 tydzień, łożysko powinno dawać sobie już radę, mam schodzić z duphastonu i no-spy, zamiast tego spore dawki magnezu. A co z nerwicą? Raz lepiej (rzadko), raz gorzej (częściej). Sporym problemem jest to, że nie mam się czym zająć. ZERO WYSIŁKU FIZYCZNEGO. Czuję się bezużyteczna, mama z mężem przejęli wszystkie moje domowe obowiązki. A ja odpoczywam i nakręcam się. Tak jak już wspominałam, kołatania serca, duszności, zawroty głowy - z tym jestem w stanie walczyć. Wiem co to, skąd to i że zaraz ;) przejdzie. Ale są dni kiedy mam taki natłok myśli w głowie, poczucie odrealnienia, nie mogę racjonalnie myśleć, boję się, że popełnię błąd albo zrobię krzywdę sobie i pływaczkowi i to koszmarne uczucie obezwładniającego lęku... Normalnie wzięłabym się za porządki, ale mi nie wolno! I tak leżę miotana emocjami. Dobrze jeżeli potrafię zacząć wtedy płakać, to przynajmniej część napięcia ze mnie schodzi, ale zdarza się tak, że się zacinam i tak tkwię w koszmarze. Nie widzę wtedy programu w telewizji, nie widzę liter w książce, wszystko mi się zlewa. To dziwne, ale dopóki coś było nie tak z ciążą, to miałam na czym skupić myśli, miałam o co walczyć i było lepiej bo wiedziałam czego się boję. Teraz niby jest lepiej, ale boję się nadal tylko nie wiem czego. Tak to z tą cholerną nerwicą jest ;(. Teraz z ciążą jest lepiej i mogłabym na krótkie spacery wychodzić z domu, ale boję się z niego wyjść. Mam poczucie winy, bo mogłabym chociaż odbierać dziecko z przedszkola, ale BOJĘ SIĘ. Na myśl o wyjściu z domu robi mi się słabo, pocą mi się ręce, serce kołacze i przyspiesza, cały zestaw. Posypały mi się zęby i czeka mnie wizyta u dentysty, ale *patrz wyżej*. Czuję się, jakbym cofnęła się w walce z nerwicą o całe lata świetlne. W drugim trymestrze miało być lepiej, ale jest tylko inaczej.

Odnośnik do komentarza

Makadaro widze że masz tak samo jak ja.. cały zestaw przed wyjściem z domu.. Ja dzisiaj na 15 mam psychiatre i już wiem jak to będzie, w tramwaju duszności i będe chciała uciekać a tu trzeba dojechać do końca i przez to jeszcze wieksze duszności itd.. jak już wysiąde to będe tak zmęczona psychicznie że mam cały dzień skopany a tu jeszcze czekać w poczekalni -gdzie z pewnością będzie mi się świat rozmazywal, rozmawiać w takim stanie z lekarzem to bezsens itak nie potrafie ogarnąć tego co chcialabym mu powiedzieć a mam sporo spraw bo i o cesarce pogadac i poprosic o relanium (bo chce mieć swoje po zabiegu w razie gdybym dostala ataku w szpitalu) . Do tego dochodzi mi kolejny czynnik stresujący -bo gin. powiedziała że szyjka mi się skraca już, to już 35 tc ale mimo wszystko boje się że nie dojade, że zaczne rodzic po drodze a cesarka jeszcze nie zalatwiona.. dziecko duze;/ koszmar..

Odnośnik do komentarza
Gość adelajda16

Majkaa, jak ja ci zazdroszcze że u ciebie to już 35tc, umnie to dopiero 7 tygodni a gdzie tu do czerwca!! Ja narazie nie mam tych moich ataków, ale za to mam totalną depresje, którą pogłębiają moje całodzienne mdłości.Troche mi w zeszłym tygodniu przeszły myślałam że już minęły a tu od niedzieli na odnowa.Jestem już tym wszystkim wykończona, nie mam na nic siły,nic mnie nie interesuje,ciągle płacze,każdy kolejny dzień to mega męczarnia.Zastanawiam się czy nie wybrac się do jakiegoś psychoterapeuty,może zmieni moje obecne nastawienie do życia bo ja już niewiem co mam robic.Nie potrafię się niczym zając,na niczym się skupic,nie ma we mnie życia, żyje z dnia na dzien,a co to za życie?!Wcześniej mój syn dodawał mi sił,i jakoś dawałam rade a teraz to nawet to mi nie pomaga:( szkoda gadac..

Odnośnik do komentarza

adelajda16 No tak 7 tydz, to faktycznie najgorsze mdłości.. No ale jeszcze troche i zaczną zanikać.. Ja to pamiętam bardzo dobrze bo akurat w tym okresie byłam w Angli i to Angielskie jedzenie-istny koszmar, Nic mi nie smakowalo, ciągłe mdłości i oslabienie ktore potęgowala nerwica -Poza tym każdy dyskomfort fizyczny (mdłości, osłabienie itp..) przy nerwicy, depresji się jakby potęguje i sprawia wiekszy dyskomfort niż *normalnym* ludziom. Też macie takie wrażenie? Jeżeli chodzi o moją ciąże to jakoś bardzo gładko mi poszło.. Nie mialam za dużo ataków, ciąża mnie chyba wyciszyła..Albo po prostu mialam szczęście że zmieściłam się jakby w okresie tym letnim z większością tygodni.. Bo u mnie zawsze wiosna lato jest znacznie lepiej.. Natomiast teraz jest fatalnie..Z pierwszym dniem Września zaczął sie koszmar.. dobra, ja lece do psychiatry.. Trzymjcie kciuki żebym nie urodziła po drodze.. z nerwów to juz płytki oddech i zaburzenia widzenia..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×