Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

do anialitynska moja przyjaciolka miala tak ze pierwsze poronila w 7tyg a z drugim zajsc nie mogla i okazalo sie ze brakowalo jakiegos hormonu-za niski poziom i dostala w tabletkach i po tym zaraz zaszla i urodzila zdrowa coreczke ;-) ale do 20tyg to musiala brac ja wczoraj bylam u ogolnego lekarza tu w anglii powiedzial ze nie mam nic brac tylko sie wyciszac, relaksowac, oddychac itd...latwo mu powiedziec csnienie u niego mialam idealne 120/75...wieczorem w domu 130/85...rano 105/65 a teraz 129/75 a wiec to nie od cisnienia tylko cholerna nerwica znowu zaczyna sie ze mam jakies zawirowania zawroty glowy i wtedy nadchodzi panika ze zemdleje, przewroce sie a jeste w ciazy i sama w dzien...jajca...a najlepsze ze od stycznia mialam super...i bylam taka pozytywna i silna i nagle wczoraj bach...znowu zamknelam sie w skorupe...nie mam na siebie sily!!! Maggi...moze masz gg albo skype? moze bysmy sie powspieraly...ja czuje sie samotna ..bo akurat zanim zaszlam przeprowadzilismy sie z Walii do Londynu i nikogo tu nie znam!!!mam jedna kolezanke ale godzine drogi stad ;-) a w uk juz prawie 4 lata jestem
Odnośnik do komentarza
Do anialityńska Cześć ja też mam dystonie neurowegetatywną inaczej nerwicę wegettatywną i zaszłam w ciążę drugi raz, też nie mogłam długo zajść i już myślałam że coś jest nie tak a jednak widzisz.Więc nie myśl o tym tylko bierz się do roboty a napewno za jakiś czas zobaczysz na teście ciążowym dwie kreseczki:)Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
czesc dziewczyny ! Ja znowu mam problem z zębem jedynka mi zdrętwiała a była zaleczona ale się zrobila ropa w srodę byłam dała antybiotyk do zęba i powiedz ze jak będzie bolałto mam to wyjąc ale nie dałam rady i dzis pojechałam ale była inna stomatolog i wyciagła mi to ale oprocz tego zaczęła komentowac ze takie zęby zepsute dlaczego nie usunięta a to juz 7 mies wyszłam z tamtąd to miałam dosc.Dziewczyny czy rzeczywiscie mogę zaszkodzic mojej dzidzi i znowu się nakręcam.
Odnośnik do komentarza
Witam Was dziewczyny dzis bylam na wizycie u swojej lekarki stosuje u mnie psychoterapie.Probujemy narazie bez leku ale jakbym nie dawala rady to wypisala mi recepte na lek seronil10mg mozna go stosowac w ciazy,narazie sie wstrzymam ale jak juz na prawde nie bede radzic sobie to zaufam jej i wezne go.Wczoraj caly dzien przeplakalam przez ta nerwice najgorsze bylo te potykanie serca ma ktoras z Was te potykania serca?bo ja wtedy bardzo panikuje i mam wrazenie ze zaraz umre.Dawno mi tak ciezko nie bylo.
Odnośnik do komentarza
DZIEWCZYNY DZISIAJ PRZEŻYŁAM NAJGORSZĄ NOC W MOIM ŻYCIU !!! Ok. 1.20 w nocy ubudził mnie przeraźliwy hałas - jakby coś runęło albo się zawaliło. Zerwałam się na równe nogi i krzyknęłam do męza co się dzieje. Nie odpowiadał. Wstałam i wyjrzałam na schody ( mieszkamy w domku jednorodzinnym, mamy parter,schody, półpiętro, schody i piętro. ) Mąż leżał przy schodach na posadzce i się nie ruszał, coś przeraźliwie mu harczało czy buczało i nagle cisza. Chyba spadł ze schodów i stąd ten huk. Myślałam, że nie żyje ! Złapałam telefon i chciałam dzwonić na pogotowie ale tak trzęsły mi się ręce, że nie mogłam wystukać numeru, nie wiedziałam w tej panice pod jaki numer mam dzwonić. Jedyny jaki miałam w głowie to numer do moich rodziców. Zadzwoniłam i mój tata wezwał natychmiast pogotowie. Próbowałam zadzwonić do teściów ale nie odbierali, nawet do sąsiadów, żeby tylko ktos pomógł, bo myslałam, że on umiera albo już nie żyje. Zaczęłam krzyczeć do syna, żeby też próbował gdzieś dzwonić bo tata chyba umiera. Trwało to jakieś niewiem czy 10 15 moze 20 minut. Nagle patrzę a mój mąż się ocknął wstał i przyszedł na półpietro. Miał zakrwawioną głowe i przeraźliwy fioletowy krwiak na oku, którego nie był w stanie otworzyć - nie kontaktował, nie mogłam z nim nawiązać kontaktu.
Odnośnik do komentarza
Kazałam mu sie położyć a sama zeszłam na dół otworzyć, bo zaraz miało przyjechać pogotowie. Po jakimś czasie znów nie potrafie określić ile to trwało nareszcie przyjechali. Obejrzeli męża, zadali mu kilka pytań - na żadne nie umiał odpowiedzieć - nic nie pamietał, nie wiedział nawet jaki mamy rok. Zabrali go do szpitala. Po chwili przyjechali moi rodzice i tesciowie. Rodzice zostali ze mną i synem a teściowie pojechali do szpitala. Trzęśliśmy się z synem musze konczyć bo przyjechała bratowa - póxniej dokończe. JUŻ JEST W DOMU I ZYJE TO NAJWAZNIEJSZE !!!!
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny, a więc dopiero w karetce mój mąz zaczął sensownie odpowiadać na pytania, w szpitalu już wiedział jak się nazywa i gdzie mieszka. Natomiast nie pamięta nic z okoliczności upadku - nie wie co się stało - pamięta od karetki. Zrobili mu tomografie komputerową głowy, ekg, zmierzyli ciśnienie NA SZCZĘŚCIE WSZYSTKO W PORZĄDKU ! Tomografia wykazała tylko złamanie czy pęknięcie już nie wiem dokładnie kości szczęki, jakichś kości w skroni, oczodołu no i ma zszytą powieke, skroń, poza tym jest strasznie potłuczony. Wygląda na to , że spadł ze schodów z dużej wysokości na prawy bok. Miał dużo szczęścia w nieszczęściu - mógł się nawet zabić.
Odnośnik do komentarza
MARINKA... ja biore sertraline tu w Uk to chyba to samo...mi mowili ze nie mam schodzic z leku bo jest najbezpieczniejszy i nie ma przeciwskazan do ciazy...mowilo mi to 4 innych lekarzy bo ja stale sie pytam...a i tak sie martwie... PRALINKA bardzo ci wspolczuje nerwow!!!to okropne!
Odnośnik do komentarza
Z mężem lepiej ale wygląda okropnie. Dla mnie to jakiś koszmar, wciąz nie mogę po tym wszystkim wrócić do siebie - boję się. Wczoraj chodziłam za nim po domu ze strachu, że znów może się coś stać. Najbardziej bałam się nocy. Cały czas mnie jeszcze trzęsie, nie mogę jeść ani spać,ciągle przypomina mi się ten huk i to jak tam leżał nieprzytomny. Ja naprawde myślałam, że nie żyje. Mimo, iż naprawdę wyszedł z tego cało ja nie potrafię się uspokoić i mam lęki. Do tego jeszcze zamiast sobie kilka dni odpocząć mój mąż już dzisiaj pojechał na jakieś spotkanie z klientem, a w poniedziałek zamierza iść normalnie do pracy. Nie słucha mnie i twierdzi, że już się dobrze czuje. On chyba nie zdaje sobie sprawy z tego jak to wszystko wygladało , co ja z synem przeżyliśmy i cała rodzina. On nic nie pamięta a my przeżyliśmy horror. W nocy ze strachu znów nie mogłam spać, jestem wykonczona i kiepsko się czuje. Jak tylko się położe i próbuje zasnąć to od razu przypomina mi się tamten moment - to jakaś trauma. A tak bardzo chciałabym usnąć i odpocząc.
Odnośnik do komentarza
Przepraszam, że Was tak zadręczam ale muszę jakoś to wszystko z siebie zrzucić bo wspomnienia są potworne. Ciągle słysze w głowie ten huk i widze go leżącego. Dzisiaj w nocy wreszcie usnęłam pierwszy raz od tamtej pory, ale cały czas słyszałam jak jeczy, ze go wszystko boli. Rano pojechał na ostry dyżur zrobić sobie jeszcze rtg bo podejrzewał złamanie żeber - tak bardzo go boli. Obejrzał go jeszcze jakiś hirurg, zrobili mu to rtg, pobrali krew, powtórzyli ekg i obejrzeli oko. Wszystkie badania są dobre, boli go bo jest potwornie potłuczony no i ma złamane wszystkie kości po prawej stronie od skroni, przez oczodół, szczęke, zatoki itd. Z okiem podobno dobrze będzie widział ale na razie ma zamknięte szwy i wogóle wyglada jak jakies monstrum. Przez te dwa dni latałam przy nim i zupełnie zapomniałam, ze przecież mam zagrożoną ciąze i też musze na siebie uważać. I dzisiaj rano patrze, a mam jakos dużo wydzieliny z pochwy. Przy każdym siusianiu i podcieraniu wypadały mi kawałki i się przestraszyłam, że może to ten czop śluzowy a przecież to dopiero 31/32 tydzień. Więc jak wrócił już z tych badań to sie położyłam i leze. Moja lekarka uspokoiła mnie , że jak nie ma krwi i mocnych bóli brzucha to mam nie panikować tylko odpoczywać bo śluz to nic takiego. Nie wiem ale wcześniej miałam inny mleczno - biały taki zwykły. A dzisiaj to jakiś żółty, gęsty o dziwnej konsystencji i jakoś dużo tego. Do tego jeszcze jak weszłam za któtymś razem do łazienki to zobaczyłam, że w sedesie coś pływa i się przestraszyłam, że może to mi wyleciało przy któryms tam siusianiu. Jakiś taki kikut - wielkosci pół kciuka. Mąż i syn twierdzą, że nic do sedesu nie wrzucali, ale kurcze ja też nie widziałam i nie czułam, żeby mi cos tak dużego wyleciało, więc już sama nie wiem. Wziełam nospe i leże. Kurcze przecież ja też jestem ważna. Zafundował mi taki mega stres ale skoro już jest tak gruntownie przebadany i nie jest na nic powaznego chory a w dodatku twierdzi, że idzie do pracy to ja już nie bede przy nim tak latać. Leze i uważam, że nic się nie stanie jak mi odgrzeje i poda jedzenie, bo jakoś naprawde po tym wszystkim źle się czuje i boje się zeby się nic nie stało. Boje się przedwczesnego porodu i czy to wszystko co przeżyłam nie wpłyneło jakos negatywnie na malenstwo.
Odnośnik do komentarza
Pralinko uspokój sie juz i skoncentruj na sobie.Trzeba sie cieszyc ze z mezem sie tak skonczyło a nie gorzej.Wiem ze przezyłas straszne chwile ale jak juz jest lepiej to ciesz sie tym.Napewno dzidzius dostal jakis stres od Ciebie ale to nieuniknione w ciazy,kazda mama przekaze maleństwu dawke stresu ale napewno nie tyle zeby mu az tak bardzo zaszkodzic.Nie stresuj sie znowu nie potrzebnie.Teraz to najlepiej leż i chuchaj na siebie skoro ciąza zagrozona.bo to troche za wczesnie zebyś miala urodzić.No,głowa do góry!
Odnośnik do komentarza
Maggi podaj jeszcze raz mi numer GG bo stacjonarny maz odlaczyl-zaczal remont- a na laptopie cie nie mam...musze na nowo GG instalowac...;-( zaraz ide do ginekologa...ale nie bedzie mnie badal tylko dyskutowal o porodzie bo pierwszy mialam cc z zagrozeniem zycia
Odnośnik do komentarza
dzis pogoda deszczowa...pojechalam do ginekologa..wchodze do poczekalni bach czuje slabo mi sie robi i cisnienie wali, goraco...usiadlam w poczekalni i jakos po 20minutach przeszlo...ale lek pozostal i niewyraznie mi z tym w domu wszystko ok...nie mam stresu jestem sama z mezem, maz ok...pracuje, remontuje i duzo gadamy ze soba jest dobrze... i kurde prawie 3 miesiace spokoj mialam i znowu do gowno wraca ale co to spowodowalo..wyjazd syna na wakacje??? bo czapnelo mnie dzien po jego wyjezdzie no i najzwyczajniej pogoda deszczowa mi nie sluzy ...jest ciemno i pada... jeszcze dzis ta ginekolog zapytalam ja przy okazji o te moje ataki a ona ze lepiej mam brac tabletki bo jak mam atak to ani ja ani dziecko nie jestesmy bezpieczni i TAK MNIE POCIESZYLA ze dziekuje bardzo
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny, ja niestety lub stety dołączam do waszego grona. Niestety bo mam nerwice lękową, a stety tzn. fajnie bo spodziewam się dzieciątka (teraz jest 15 tydzień), które bardzo bardzo kocham. Pralinko bardzo Ci współczuję, tez mam napady lęku i wtedy strasznie panikuję. Uczę się nie przejmować i nie wczuwać w swój organizm, nie przewidywać złego i nie denerwować ale jak widać o porze pisania nie za bardzo mi to wychodzi, (a to przez koleżanki z pracy , które mnie wkurzają okropnie delikatnie to jest napisane). Pralinko pomyślałam sobie o Tobie co mogłoby Ci pomóc w tej trudnej sytuacji. Mi np pomaga wiara w Boga i w to, że On nad nami czuwa i tak naprawdę wszystko jest w jego rekach. Jeśli Pan Bóg coś nam zaplanował, to żadna ludzka siła tego nie zmieni. Teraz idą Radosne Święta, może wykorzystaj ten moment, na zawierzenie Bogu i oddanie się w jego opiekę - to jest bardzo trudne ale spróbuj. Może myśl, że ktoś nad nami u góry czuwa Ci pomoże.
Odnośnik do komentarza
Gość furrlady
kilka dni nieobecności i takie zmiany. przede wszystkim do pralinki. ja wiem, że to łatwo powiedzieć, żebys TERAZ MARTWIŁA SIĘ O SIEBIE A NIE O MĘŻA, lekarze napewno wiedzą, co mówią i napewno będzie z nim coraz lepiej. teraz zajmij się sobą, bo zbliża się twój termin. niedługo na świat przyjdzie twoja dzidzia i napewno wszystko zmieni się na lepsze. podobno przy dziecku jest tyle pracy, że nie ma czasu na meślenie. mam nadzieję, że to prawda:):):) ja obudziłam się o 3,50 i nie mogę zasnąć. znowu mnie dopada, dlatego piszę. to dobra forma terapii. miałam od dziś chodzić na joge, ale nie dałam rady się zwlec. ide w czwartek. co poniedziałek będę miała spotania z psychologiem, z tym że niedługie, po Pani pracuje w szpitalu i nie ma za bardzo czasu. Będziemy spotykaćm się *nieoficjalnie*. Ona chce mi pomóc przez to przebrnąć. Niestety, mieszkam w Szczecinie a tu nie ma państwowego psychologa. Na prowatnego mnie nie stać. Mam przy łóżku postawioną melisę i walerin mite. Staram się ich jednak nie brać, żeby nie zaszkodzić dziecko. Muszę być twarda i zmierzyć się z tym bez wspomagaczy. Jak dziecko się urodzi to nawpycham się leków, ale teraz to inna bajka:)::):) Lekarz powiedzxiał, że melisę można pić, ale nie cały czas i trzeba robić przerwy. Więc po tygodniu picia po dwie, odstawiam ją:) jutro będzie lepiej. tak sobie powtarzam i tak musi być.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×