Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Brak tchu i częste ziewanie


rw999

Rekomendowane odpowiedzi

Lato, upały... mogłoby się wydawać, że będzie trudno złapać oddech. A jednak, przynajmniej mnie, oddycha się teraz bez problemu. Potwierdza się, że te ataki duszności nie mają żadnego związku z pogodą. Głównym winowajcą jest stres i nerwy. Tylko jak w dzisiejszych czasach żyć zawsze bezstresowo?... Poza tym to zależy, tak myślę, od charakteru człowieka, jego kondycji psychicznej i zdolności wyrażania negatywnych emocji. Ja duszę w sobie wszystko, nie potrafię wybuchnąć złością czy gniewem (tak zostałam wychowana - nie okazywać *złych* uczuć i emocji!). Kumuluje się to wszystko i wreszcie organizm nie wytrzymuje - pojawiają się duszności, trzeba zmuszać się do ziewania, aby złapać upragniony głęboki oddech... Męczę się jak potępieniec przez kilka lub kilkanaście dni a potem znów jest ok. W tej chwili tak jest i cieszę się z tego :)
Odnośnik do komentarza
Gość irysowa-panna
witam. ja mam taki problem: 20 maja br dostałam pierwszych dusznosci, jakiś czas pózniej byłam na pogotowiu i babka rozpoznała astmę. Poszłam wiec do pulmonologa który ową astmę potwierdził i dał mi leki. Niestety z dnia na dzien dusznosc nie słabła. Znowu wylądowałam na pogotowiu, lekarz który mnie badał stwierdził ze to nie jest astma, a nerwica. Nastepnego dnia zostałam skierowana na oddział ratunkowy a stamtad na pulmonologie. Lezałam tam tydzien ( koniec czerwca 2009 ) lecz dusznosci wróciły. Dzisiaj byłam znowu u pulmonologa i powiedziała, ze cos jest nie tak, ponieważ nie mam świszczącego oddechu, płuca i oskrzela sa czyste, zawartosc tlenu w tkankach 99-100 %. Wyniki wszystkich badan ( łacznie ze spirometrią i rtg klatki piersiowej, gazometrią, tarczycą, morfologią, ob, usg jamy brzusznej itp ) sa super, a dusznosci nie mijają ! cały czas biore encorton, zafiron, miflonide 2x2, singular i nic ! jeszcze dzisiaj babka powiedziała, ze chyba jestem za mocno zdenerwowana. Ja juz tez podejrzewan nerwicę, ponieważ a astmatycznych objawów mam tylko dusznosci. oprocz dusznosci, mam ucisk w klatce piersiowej, taką * gulę* w krtani, uczucie lęku, kołatanie serca, zawroty głowi, ból mięsni i kości, sztywnienie rąk i nóg, ogromne uczucie lęku. dodam, ze mam 21 lat i okropnie stresujące zycie, ciągłe nerwy w pracy, w domu, na studiach i z facetem, poprostu w kazdym miejscu jest cos nie tak ! okres od kwietnia br był dla mnie tak stresujący, jak chyba nigdy w zyciu. zawsze byłam nerwusem, w gimnazjum takze miałam neriwce. czy myślcie ze te ciągle dusznosci to są od tego ? a i jeszcze ciągle ziewam, ale to są takie pól-ziewnięcia, i takie pół oddechy . robiłam sobie badanie kwri na magnez-mam lekki niedobór i biore teraz magnez w tabletkach.
Odnośnik do komentarza
hej irysowa-panno.ja walcze z dusznościami juz kilka lat.i wszystko było tak jak u ciebie.jeden lekarz twierdził ze to astma,drugi ze nerwica i tak kazdy co innego.ja teraz wiem jedno,moze i mam astmę ale systematycznie biorę leki i nic,wczesniej brałam jakis czas leki na nerwice i było ok więc po jakims czasie odstawiłam leki i to był błąd.sama wybieram sie do psychiatry zeby znowu zacząc leczenie,bo juz tak sie mecze ze koniec swiata.ciezko mi nabrac powietrza ciągle próbuje ziewnąc i nie daję rady.a tak samo jak ty jestem młodą dziewczyną(23l.) i strasznie mi to utrudnia zycie
Odnośnik do komentarza
Witam :) Bardzo charakterystyczne w naszej chorobie (a może objawach choroby?) jest, tak mi się wydaje, to pół-ziewnięcie i pół-oddechy, o których piszesz. Myślę, że to ziewanie wzięło się stąd, iż z czasem *odkrywamy* po prostu, że kiedy ziewniemy, ale tak porządnie ziewniemy, to złapiemy wtedy ten upragniony głęboki wdech. Ufff.... co za ulga wówczas, prawda? Zmuszamy się wobec tego do ziewania, ale nie zawsze ono wychodzi i wtedy jest okropnie, bo łapiemy tylko pół oddechu.. :( Narasta lęk, czasem wręcz panika, że się udusimy :(( Jednak za którymś tam razem udaje się ziewnąć i przez chwilę jest ok. Skoro wszystkie badania wykazują, że jesteś zdrowa, to te duszności i reszta objawów wskazywałyby na tło nerwicowe, tak jak jest u mnie (i u większości tu piszących). Ja żyję z tym ponad 40 lat (już to pisałam, ale piszę ponownie, żeby choć trochę uspokoić nowych forumowiczów, że jednak, choć bywa ciężko, można z tym żyć...). Też biorę magnez, piję melisę - trochę mnie to wycisza. Planuję kupić Validol, o którym wspominała jedna z forumowiczek. Miałam niedawno duszności trwające chyba ponad dwa tygodnie, ale w tej chwili jest ok. Ale ja już wiem, że to wróci - prędzej czy później... Bo wraca zawsze, choćby nawet po roku czy dwóch latach spokoju, gdy nabieram już nadziei, że może się już nigdy nie pojawi. Tak mnie robi w konia ;)) Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Lekarze to tu chyba nie zaglądają. :((( Nie sądzisz, że przyczyną duszności u Ciebie może być nerwica? Ja wiem, że u mnie tak właśnie jest. I że tego cholerstwa nabawiłam się już w dzieciństwie. I tak się męczę całe lata już.. Ale co tam w środku nas się dzieje, że to się pojawia i co dzieje sie wtedy, gdy tak się już męczymy? Co blokuje to upragnione głębokie oddychanie? Dlaczego raz jest dobrze, a później - bez powodu - dopada nas duszność? A może jednak jest jakiś powód, z którego nie zdajemy sobie nawet sprawy, nie wiążemy go z pojawiającymi się dusznościami? Długotrwały stres? Nagłe zdenerwowanie? Jacy są ludzie, których to dopada? Przypuszczam, że to zamknięci w sobie na maksa introwertycy, nie umiejący (lub nie chcący, bo tak im wpojono - że to nie wypada, że to złe) okazywać uczuć - przede wszystkim: gniewu, złości. Duszą w sobie wszystko... i potem sami się duszą. :(( Napiszcie może, jak to u Was jest?
Odnośnik do komentarza
Gość kopyto187
Witam! mnie tez dotyczy ten problem opisalem moja sytuacje pare stron wczesniej. W ciagu ostatnich 2 -3 tygodni troszke sie wyjasnilo,mialem robione badania.-spirometria + ekg Pulmolog stwierdzil po zrobionej spirometrii,ze mam lekka astme.Dostalem leki Avisco i Oxodil.Obydwa przeznaczone do inhalacji,2 x dziennie. Ostatnie ataki zaczely sie na poczatku czerwca i po ponad meisiacu objawow na zmiane z wieksza i mniejsza intesywnoscia.W tym momencie nie mam problemów. Oczywiscie caly czas biore te leki + melisane klaustrofrau(mocne to jak cholera) jednak czy one maja jakis wplyw na te dusznosci nie mam pojecia.Napewno duzym czynnikiem wplywajacym jest stres.Takze niestety ja sie juz z tym pogodzilem ze te dusznosci wroca za jakis czas i pomimo ze mam 23 lata bede musialz tym zyc raz lepiej raz gorzej ,w moim przypadku jest to o tyle meczace ze uprawiam czynnie sport,a to potrafi byc dokuczliwe podczas wysilku, ale mówi sie trudno. pozdrawiam wszystkich *przyduszonych* glowy do góry!
Odnośnik do komentarza
witam Was serdecznie!!!!mam dokładnie to samo.U mnie zaczęło się to po raz pierwszy w marcu i było to dla mnie straszne przeżyci.Nie wiedziałam co się dzieje oddychałam ale czulam się tak jakby powietrze nie dochodziło do płuc więc ziewałam aby sobie pomóc i dopiero po kilku próbach odczuwałam ulgę.bardzo się bałam więc po kilku dniach a trwało to w sumie tydzień poszłam do kardiologa zrobił ekg i wykrył lekkie niedotlenienie serca.wiec z wielkim spokojem powiedział że daje mi skierowanie do szpitala bo to chyba ZATOR PŁUCNY.Nie macie pojęcia co się wtedy ze mną działo już nawet napisałam sms-a pożegnalnego do mojego męża siedząc na izbie przyjęć w szpitalu.Siedziałam jakąś godzinę i czekałam na wyniki.W tym czasie miałam wrażenie że schodzę z tego świata.Po wynikach okazało się się że wszystko jest ok.i wtedy lekarz powiedział mi że to nerwica.trzy tygodnie temu znów się zaczęło i znów te straszne duszności i przyspieszone bicie serca tyle że tym razem trzymało mnie już dwa tygodnie i było dużo gorzej niż poprzednio.jeszcze muszę powiedzieć że za każdym razem te duszności poprzedzane są potwornym bólem głowy który też trwa ok 3-4 dni.Masakra mam dopiero 25 lat błagam powiedzcie jak zapobiegać tym strasznym dolegliwością bo za każdym razem mam wrażenie że to jest już koniec i że umieram.POMOCY
Odnośnik do komentarza
Witam, Po ostatnich dniach w moim życiu postanowiłem poszukać coś w internecie o tym co ze mna się dzieje i z tego co wyczytałem mam nerwicę. Niestety dziś mialem bardzo nerwowy dzień (chodzi i mój związek z moją kobietą) dziś to bardzo mi się objawiało nigdy tak nie miałem. Brakuje mi cały czas tchu, dokładnie od wczoraja a dziś to już całkowicie. Nie mogę wcale wypełnić płuc powierzem, nie moge dokonczyć ziewania (i to jest najgorsze bo cały czas organizm wymusza ziewanie), dotego dochodzi uczucie gorąca, ból brzucha oraz uczucie, które jest takie jak tuż przed wymiotami. Wczoraj gdy złapała mnie kolka nie mogłem wogóle złapać powietrza i myślałem, że to juz koniec ale doszedłem do siebie. Myślę, że warto dodać, że mam 20 lat i ostatnio po omdleniu i zrobionym EKG lekarz rodzinny stwierdził objawy jak przy chorobie *przedłużonego czegoś tam* nie pamiętam dokładnie i dostałem skierowanie do neurologa i kardiologa. I dodam jeszcze, że gdzy mam takie wszystkie objawy straszliwie ręce mi się trzęsą. Czy myślicie, że to zaawansowana nerwica czy coś z sercem?? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość malgorzata
zeby stwierdzic nerwice trzeba najpierw wyeliminowac inneschorzenia ,ktore moga na nia wskazywac. jezeli dostales skierowania do w/w lekarzy to wlasnie po to zeby sprawdzic,czy to nie problemy kardiologiczne lub neurologiczne sa powodem twoich dolegliwosci,dopiero po stwierdzeniach specjalistow(jezeli jeden i drugi wyklucza problem),mozesz poprosic o skierowanie do psychologa lub psychiatry,do tego drugiego sa chyba szybsze terminy. niewatpliwie masz spory problem,dlatego czym predzej postaraj sie skonsultowac z jednym i drugim specjalista,bo podejrzewam ze twoj lekarz kierujacy ,gdyby nie widzial potrzeby to z pewnoscia nie dalby ci obu skierowan jednoczesnie. nikt cie tutaj nie zdiagnozuje jezeli nie bedziesz mial porobionych badan,bo z tego co piszesz moze to byc nerwica na tle kardio ,a rownie dobrze na tle neurologicznym albo jeszcze inne podloze. moja rada to jak najszybsze wizyty u w/w lekarzy. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
jeszcze zauważyłam,że w tym momencie jak brak mi tchu i zaczynam sobie wmawiać że pewnie zaraz się uduszę i to będzie mój koniec jest jest jeszcze gorzej.Zawsze staram się chodz trochę uspokoić to się poprawia.Ale to cholerstwo przychodzi samoistnie.W takich sytuacjach biorę sobie krople *Mentowal*kupuję je w aptece 10 kropli na łyżeczkę i zaraz jest trochę lepiej.Pomagają też cukierki mientowe.dzięki nim łatwiej złapać oddech.I wiecie co jest jeszcze zabawne... W tym twu tygodniowym ostatnim ataku za każdym razem jak rano wstawałam było ok do momentu aż sobie o tym nie przypomniałam.Mówię Wam powalona choroba.Mój tata cierpi na nią już ze 20 lat i widziałam jak ciężko znosił te ataki.Mal tak jak ja samo przychodzi i samo odchodzi i tak jak ja za każdym razem mówił że już umiera.Lekarz tacie powiedział tak *Proszę pana od tego się nie umiera,ale trzeba się nauczyć z tym żyć*straszne.trzymajcie się i życzę mniej nerwów
Odnośnik do komentarza
Kainko, tak jak Twój tata cierpię na tę przypadłość od wielu lat. Co najmniej od 40 lat :(( Wiele już wycierpiałam, ale... żyję ;( Zauważyłaś bardzo ważną rzecz, moim zdaniem - *W tym dwu tygodniowym ostatnim ataku za każdym razem jak rano wstawałam było ok do momentu aż sobie o tym nie przypomniałam.* Jest właśnie tak! Gdy się zwraca uwagę na to swoje oddychanie, myśli o nim bez ustanku i obawia o każdy następny oddech jest gorzej. Ale z drugiej strony - trudno o tym nie myśleć... Zaraz wybieram się do apteki po *Mentowal*, o którym piszesz, że Ci pomaga i po *Validol*, o którym przeczytałam w którymś z postów. Bo w sobotę znów mnie to dopadło :(( Miałam spokój krótko tym razem, bo ok. miesiąca. Przed tym poprzednim atakiem było dobrze dość długo, nie pamiętam dokładnie, ale chyba ok. roku lub więcej. Przy okazji tych duszności mam też zawroty głowy, pewnie z niedotlenienia, ale innych objawów np. trzęsących się rąk, o których wspomina Artur - nie mam. Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Witam Was wszystkich,jak dobrze że nie jestem sama:)Ja cierpię na tą przypadłość już ponad dwa lata.Byłam juz u pulmonologa,endokrynologa,ortopedy,dwa razy u neurologa i wszystko według nich jest ok.:(Nie wierze ze to nerwica,ponieważ leki na nerwice wcale mi nie pomagają:(Poza tym uważam że to nienormalne(przynajmniej w moim przypadku)gdyz dopada mnie to nawet gdy jest wszystko ok i jestem szczęsliwa,to zupełnie bez sensu bo nie zauważyłam żadnych zależności.Czy spokojnie siedze czy cos robie,jedynie czasem wydawało mi się że po większym wysiłku łatwiej jest wziąść ten prawidłowy oddech.Również czuję ucisk w tchawicy lecz wizytę u endokrynologa mam już zaliczoną i z tarczycą jest ok.Dopiero we wrzesniu mam wizyte u kardiologa,czekam na nią już od kwietnia:( (pare miesiecy temu miałam, nierówne bicie serca).Już sama niewiem,to *coś*niszczy mi życie,a to ciągłe ziewanie powoli doprowadza mnie do szału.Ja nie chce już ZIEWAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Jestem pełną życia osobą ale ta cholerna choroba powoli niszczy moja radosna osobowośc:(:(Spróbuje tego ćwiczenia bo juz niewiem co mam czynic,aby było lepiej:(Brałam Validol czasem dla świętego spokoju biore Acard,dziennie dużo magnezu ale to wszystko nic mi nie daje:(Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie,piszcie jak cudem wynajdziecie jakis magiczny lek:)3majmy się razem jak to ktos z Was fajnie powiedział-łapacze oddechu;)
Odnośnik do komentarza
*jak dobrze, że nie jestem sama*... Wiecie, mnie przez całe lata wydawało się, że to cholerstwo jest wielką rzadkością. Gdy byłam młodą dziewczyną, potem młodą kobietą, nie było jeszcze internetu, do którego mogłabym zajrzeć i poszukać ludzi, których też dotknęła ta przypadłość. W gazetach czy książkach nigdy nie natknęłam się na dokładny opis tego świństwa. Mogłam jedynie przypuszczać, że to coś *nerwicowego*, ale wciąż nie wiedziałam na pewno i bałam się strasznie. Mieszkam w małej miejscowości, w której nie spotkałam nikogo z podobną dolegliwością, więc czułam się samotna i obawiałam się, że to jakaś okropna choroba, na którą niedługo umrę... :( Paliłam papierosy (i palę nadal, choć przymierzam się do rzucenia..) i dlatego miałam pietra powiedzieć lekarzom o swoich dusznościach, gdyż sądziłam, że powiedzą, iż palenie jest winne temu, co ze mną się dzieje. W głębi duszy wiedziałam, że tak nie jest, bo przecież jako dziecko nie paliłam, a duszności już wtedy były! Nie twierdzą, że papierosy to coś dobrego, ale akurat na tę dolegliwość nie miały chyba zbyt dużego wpływu...? Nie wiem zresztą... Kiedy niedawno znalazłam to forum i zobaczyłam, ilu ludzi cierpi na to samo co ja, zrobiło mi się lżej. To pewnie brzmi cokolwiek egoistycznie i okrutnie, ale poczułam ulgę, że nie jestem z tym sama. Evka, nie wierzysz, że to nerwica? Ale kurczę, co by to było, skoro tylu lekarzy u których byłaś, stwierdziło, że wszystko jest ok? Mnie też nieraz dopadają ataki pozornie bez przyczyny, kiedy nie jestem zdenerwowana czy zestresowana, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ale czy możliwe jest, że organizm reaguje na takie niuanse ze strony naszego układu nerwowego, że my nawet nie zdajemy sobie sprawy, że coś nas dręczy, że czujemy jakiś lęk czy inne *nerwicogenne* emocje czy uczucia i że wtedy reaguje atakiem duszności? Albo że te ataki pojawiają się z opóźnieniem, tzn. coś nerwowego przeżywaliśmy jakiś czas temu, a duszności dopadają nas dopiero wtedy, gdy już nerwy nam *puszczają*? Nie wiem... To taka tajemnicza przypadłość, że aż strach. :(( W poniedziałek kupiłam *Validol*, biorę 3 x dziennie, dziś jest środa i już mam wrażenie, że jest mi ciut lepiej. Nie wiem, czy tak szybko i skutecznie zadziałały te tabletki, czy to po prostu zbieg okoliczności i atak mija sam z siebie, jak to zawsze bywało, choć po różnym czasie jego trwania... Ale mam cichą nadzieję, że wreszcie trafiłam na coś, co choć trochę ulży mi w cierpieniach. Bardzo proszę, może ktoś by mi doradził - czy *Validol* brać non stop, czy po poczuciu się lepiej, zmniejszyć dawkę lub go całkiem odrzucić, aż do następnego ataku? Pozdrawiam wszystkie *duszki* ;))
Odnośnik do komentarza
Kochani Validol można brać non sto i nic się nie stanie.Ja teraz biorę sobie cukierki miętowe i też mi pomagają :).Evo przy tym rodzaju choroby duszność nie wychodzi w momencie zdenerwowania wystarczy,że zdenerwujesz się kilka dni,kilka tyg wcześniej i niespodziewanie duszność Cię dopadnie.takie uroki tej choroby.to jest straszne dziś też mnie dopadło,ale zajęłam się czymś i o tym nie myślałam,na szczęście przeszło i teraz jest ok.mam nadzieję że jutro wszystko będzie dobrze.Aha też paliłam papierosy i wydaje mi się że było gorzej ,teraz też popalam ale bardzo mało.Jednego na tydzień i sama nie wiem czy jest lepiej.Trzymajcie się kochani
Odnośnik do komentarza
Gość Umrę Młodo :/
Witam wszyskich/. Od dłuzszego czasu mam takie objawy jak większość osób zgromadzonych tutaj. niepelny oddech oraz non stop ziewanie. Tak jest na codzien. Bylem u lekarza i nie wykryl astmy a takie mailem z rodzina podejrzenia . Teraz mysle ze to nerwica . Ostatnie okresy rzeczywiscie byly nerwowe dlatego takie mam podejrzenie . Do jakiego lekarza mam sie zwrocic ??? prosz o pomoc . Mam dopiero 16 lat :/
Odnośnik do komentarza
Skąd taki pesymistyczny nick? Najpierw dobra wiadomość - akurat na tę dolegliwość tak szybko się nie umiera.. Wiem coś o tym, bo męczę się z nią ponad 40 lat. Czasem to mija na kilka lat i jest spokój. Aż myśli się wtedy, że minęło na dobre.. ale nie - i to zła wiadomość - zawsze niestety wraca. W końcu, mimo uciążliwości, człowiek się przyzwyczaja i jeśli nie wpada w panikę, sądząc, że za chwile się udusi, w miarę spokojnie, choć męcząco, ale doczekuje się końca ataku. Nie powiem Ci do jakiego lekarza się udać, bo ja nie byłam z tym u żadnego, no chyba że wspominałam przy okazji wizyty u niektórych o dusznościach, ale każdy to traktował lekko, mówiąc - proszę się nie denerwować to duszności ustąpią. Tyle to ja sama już wiedziałam, ale łatwo się mówi, *trochę* trudniej spełnić takie zalecenie... Piszą na tym forum ludzie, którzy porobili wszelkie badania, byli u kardiologa, pulmonologa i różnych innych i wszystko zdawało się być w porządku, a duszności trwały... Myślę, że jednak warto pójść do nich, aby wykluczyć inne schorzenia i uspokoić się choć odrobinę. Kup sobie Validol, ja dopiero teraz, dzięki temu forum, go odkryłam i u mnie jak na razie działa, tzn. trochę lżej mi się oddycha podczas ataku. Biorę 3 x dziennie. Poza tym pomocne jest to płytkie, spokojne oddychanie, o którym pisała jedna z dziewczyn, nie zmuszanie się za wszelką cenę do złapania głębokiego oddechu. Trochę to polepsza sytuację, przynajmniej w niektórych momentach, ja próbuję to stosować przed zaśnięciem i przyznam, że pomogło kilka razy. Trzymaj się i nie bój :)
Odnośnik do komentarza
ja mam 17 lat hehe i to samo... dusznosc przede wsyztskim.. poza Tym mrowienie konczyn lewych i ból ich i przy tym tak dziwnie na klatce piersiowej jakby mi ktos siedzial na niej:D ja to mam badania dobre znaczy wszytskich nie robilam ale rodzice mowia ze sensu nie ma bo to nerwica mój tata tez ma ale nie az tak jak ja:/ do tego bardzo szybko się męczę **UMRĘ MŁODO** - nie umrzesz:)) masz tu moje gg: 9327565 odezwij sie to pogadamy o tym napewno bedzie lepiej:) pozdrawiam!!
Odnośnik do komentarza
Witam, Pisałem już o moim problemie jakiś czas temu. Byłem u Neurologa i kardiologa i nawet w szpitalu. Wszędzie powiedziano mi, że mam arytmie. A po badaniach w szpitalu, czyli prawie codzienne EKG, test pochyłościowy, noszenie choltera orzez 24h( w tym dniu nastąpily u mnie 2 omdlenia). I lekaże potwierdzili, że mam arytmie bo lewa komora serca pracuje szybciej. I stwierdzili, że mam nerwice, ktora bardzo się pokazuje. I zaradzili mnie mniej się stresować. Chodź i tak nic pewnie z tego nie wyjdzie. Jeszcze w poniedzialem mam EEG i w pazdzierniku CT Glowy i ciekawe czy coś wyjdzie.
Odnośnik do komentarza
Jeszcze zapomniałem dopisać, że powiem wam szczerze, że naprawdę dla przezwycięrzenia podszebna jest nan druga osoba, której będziemy mogli się wygadać, mówie wam mi pomaga:) A jeśli nie macie z kim to można pogadać z psychologiem i myślę, że to najlepszy lekarz:)
Odnośnik do komentarza
Witaj, Artur :) Czyli co jest winne, że pojawia się duszność - arytmia czy nerwica? Czy obie mają na to wpływ? Mniej się stresować... Hm, łatwo powiedzieć, prawda?.. ;) U mnie w tej chwili w porządku, czyli oddycham dość swobodnie, co nie znaczy jednak, że tak bez problemu jak zdrowy człowiek... Co pewien czas muszę zaczerpnąć głęboko powietrza i choć to czasem się nie udaje, to nie jest jednak tak źle jak w czasie ataku, następny oddech jest już ok. Nie potrzebuję się zmuszać do ziewania, aby złapać powietrze. Jest w miarę normalnie i dobrze. :-) Wiecie co, oglądając nieraz program *Jaka to melodia* zauważyłam, że Robert Janowski w pewnych momentach też dziwnie nabiera powietrza, tzn. podobnie jak my - jakby coś mu przeszkadzało w złapaniu oddechu. Może mi się tylko wydaje, ale takie właśnie odniosłam wrażenie...
Odnośnik do komentarza
Witam, Mila jeśli chodzi o duszności to głównie nerwica ale arytmia też napewno chodź w minimalnym stopniu się przyczynia. Wiem, że łatwo jest powiedzieć by mniej się stresować bo ja też się z tego smieje:) ale co zrobić my tak musimy:p i naprawdę dalej wam polecam rozmowy z osobą lub osobami z którymi mozna NAPRAWDĘ pogadać i się uspokoić. To działa:) to jest bezcenny lek :):) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Vicente Valtieri
Witam wszystkich mających ten sam problem. Nie wiem czy wiecie ale oprócz wymienionych przez Was prawdopodobnych schorzeń, które mogą wywoływać *niemożność wzięcia głębokiego oddechu* nie ma jednej....wypadanie płatka zastawki (mitrialnej bodajże). Poszukajcie czegoś na ten temat...za długo by pisać. A co do nerwicy? Hmmm, baaardzo możliwe...jest takie coś jak *nerwica serca* lub * nerwica lękowa. Od 3-4 dni mam właśnie to o czym piszecie. Miałem to już raz ok 1-1.5 roku temu ale tylko jednego dnia. A teraz ta niemożność wzięcia pełnego oddechu mnie denerwuje już kilka dni. ok 2 lata temu stwierdzono u mnie napadowe migotanie przedsionków...wystraszyłem się. Jadę teraz na tabletkach Concor Cor 1.25mg właśnie od tamtego czasu. Jedna dziennie. Ostatnie 2-3 lata były dla mnie bardzo stresujące. Miałem kilka razy w roku napad migotania. A pamiętam że wcześniej miałem to raz w podstawówce przed jakąś ważną klasówką i wiem że było to z nerwów. Jestem bardzo nerwowym człowiekiem a od 2 lat nawet aż za bardzo. A teraz zastanówcie się proszę....wiecie skąd się biorą *nasze* nerwy??? Z tego że nie spełniamy wymogów społeczeństwa co do rożnych aspektów życia....* bo masz już 25 lat i nie masz prawa jazdy, zrób w końcu..., czemu jeszcze nie pracujesz? wstyd że w takim wiemu nie pracujesz jeszcze nie obroniłeś pracy magisterskiej? dlaczego? zrób to....* albo podobne pretensje do nas że nie chcemy sie *dostosować* do modelu *przyjaznego, wzorcowego społeczeństwa* każdy czegośod nas chce, wymaga....takie rzeczy naprawdę wku*****ą człowieka i już jesteśmy zdenerwowani...tyle że niektórzy to objawiają będąc nerwusami a niektórzy *podświadomie* się denerwują. Od 2 lat drętwieją mi kończyny, czasami mam bóle w okolicach serca, jestem senny często i zmęczony bez powodu, bolą mnie (pieką) oczy, czasami widzę gwiazdki przed oczyma (np. po intensywnym kaszlu z powodu przypadkowego zachłyśniecia sie ) mowiąc krótko od czasu kiedy *niby* zamknąłem *nerwowy* okres w moim życiu (te 2-3 lata temu) podupadam na zdrowiu... wszystko mnie irytuje i drażni. Co gorsza powoli nagle zacząłem sobie zdawać z tego sprawę...Dzięki Wam wiem czego spróbuję aby zmienić swoje życie...Żeby było tak jak kiedyś. Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×