Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Brak tchu i częste ziewanie


rw999

Rekomendowane odpowiedzi

Mam identyczne objawy, tylko ze ja z reguły pale papierosy i boje sie ze to od tego,ale jesli wiekszosc odpowiada ze to nerwica a tez u mnie bylo podejrzenie to moze... ale to dziwne ze ma sie az takie problemy z oddychaniem bylam w szpitalu, to powiedzieli mi ze to od zoladka,reflux bo jedzenie sie cofa, dostaje sie do pluc i mozna miec uczucie ze sie dusi, bralam leki i przeszlo, potem znow sie zaczelo w zime,bylam 2 raz w szpitalu i tez nic nie wykryli nie mialam nawet przeswietlenia bo na wypisie z innego szpitala pisalo ze mam czysciutkie pluca chociaz od 4 lat palilam.. mi objawy raz sie nasilaja raz ich nie ma.. zauwazylam tez ze gdy pije alkohol i jestem juz *wcieta* to objawy znikaja prawie zawsze jak pije...wtedy nic mnie nie blokuje,moze to rzeczywiscie nerwica :)

Odnośnik do komentarza

Witam mam 15 lat i mam te same objawy : Ciężkie oddychanie, *bekanie* ziewanie, bóle w klatce i mostku ...Miałam już pobieranie krwi badanie moczu ekg serca wszystko wyszło pozytywnie ... jeszcze mam skierowanie do aregologa i larygologa... ale z Tego co piszecie i tak mi nic nie wykryją :( Chodzę do 3 gimnazjum i od początku roku byłam dwa razy w szkole i nawet nie na wszystkich lekcjach... to coś tak mi dokucza, że nie chce mi się żyć cały czas płaczę nikt mnie nie rozumie :( mama każe mi chodzić do szkoły bo narobie sobie problemów, ale jak mam chodzić jak nie mogę czuć się normlanie... Czasami czuje się nie normalna jak bym miała coś z głową...do szpitala nie chce jechać bo wiem że mi nie pomogą bo nie wiedzą co jest... Mam już tak rok chociaż miałam przerwy że się dobrze czułam... ale kiedy to nawraca to coraz gorzej jest :(Mówią że sobie to wmawiam że mam jakoś fobię a kiedy ludzie tak mówią wtedy czuje się psychicznie chora... Niektórzy mówią że powinnam się leczyć u psychiatry bo mam cos z głowa .. myślą że udaje... myślałąm że jestem z tym sama ale widze że jest wiele ludzi z takimi problemami ... martwie sie bo mam 15 lat :( nawet nie całe :(1 października będę miała 15 urodziny :( mam dosyć mam czasem myśli samobójcze :( bo nikt mnie nie rozumie czuje się przez to taka inna :(dodam że mam helicobacter pylor wrzody żołądka mam już od 10 roku życia wrzody... jak byłam mała nie byłam karmiona piersią bo miałam skaze białkową ... i też miałam bronchi asmetyczne :( ... Jestem bardzo nerwowa chociaż mam 15 lat... Czasami wydaje mi się że mam depresję bo często płaczę z byle czego :( boje się nawet czasami że umrę a czasami nawet tego chce :( nie mogę się cieszyć młodościa ... Jestem wesołą osobą zawsze byłam w centrum uwagi rozśmieszałam byłam rozpoznawana po tym że umiałam rozbawiać innych dużo sie śmiałam a teraz :( jestem w dołku płacze :( nie umiem się śmiać chociaż zawsze śmiałam sie często i to nawet z byle czego bo taka już jestem :(paliłam papierosy :( od 13 roku życia już nie pale z 2 tygodnie :( powinno być lepiej bo żuciłam palenie ale nic z tego :( ostatnio jak był urodziny ulicy napiłam się z koleżankami piwa trochę mnie zakręciło a nawet bardzo.. ale jak byłam pod wpływem alkoholu te objawy nie były takie mocne dało się z tym żyć :( Pomóżcie :(( nie wiem co mam robić .. :(( helpp!!

Odnośnik do komentarza

Hej Patitka15 słuchaj, jak sama zauważyłaś to bardzo dużo osób ma takie problemy, niestety to uczucie do przyjemnych nie należy (wiem bo sama tak zaczęłam się czuć właśnie jak byłam przed 15, też myślałam ze świruję itp, czułam się nie zrozumiana i wstydziłam się o tym mówić, w końcu stawałam się coraz bardziej wyobcowana. teraz niestety wiele ludzi ma takie problemy, ale nikt nie mówi o tym, jedynie co to pisze się na forum lub niektórzy chodzą do psychologów czy psychiatrów. Uważam że to depresja i niestety depresja wraca i powoduje takie myśli, teraz mam 24lata i też się czasami tak czuję. Myślę że najlepszym sposobem jest znalezienie sobie kilku zaufanych osób które się nie będą wyśmiewać i po prostu powiedzieć im to jak się czujesz, może trafisz na osobę która przeżywała kiedyś takie same uczucia lub nawet tak samo czuje. Najważniejsze jest to żeby się nie bać i nie wstydzić i niech inni z ciebie nie robią kogoś chorego psychicznie czy coś bo tak na prawdę to uczucie towarzyszy wielu osobą ale o tym się nie mówi, a jak się powie to do psychiatry od razu ślą. Ważne jest żeby kochać siebie i siebie szanować i mieć osoby a jeśli się teraz ich nie ma to się znajdą które zrozumieją to uczucie. Z depresji też można wyciągnąć pozytywne strony, pomaga w dążeniu do zmian, uczucie tego że nie chcesz już żyć to tak naprawdę oznaka nie tego że nie chcesz żyć ale tego że chcesz żyć inaczej. Pamiętaj że człowiek sam sobie nie poradzi z problemami, trzeba się wypłakać, wygadać, przytulić to pomaga bardziej od wszystkiego. A później trzeba zacząć marzyć i stawiać sobie cele, znaleźć jakąś dobrą drogę, nie można uciekać, chować się lecz podejmować decyzje, ryzykować, nie bać się. I szkoda życia na ucieczkę w alkohol czy narkotyki bo to jeszcze bardziej pogrąża, a życie jest tylko jedno więc lepiej postawić sobie dobre cele np. zwiedzać świat, pomagać zwierzętom dążyć do wymarzonego zawodu, pomagać innym. A więc widzisz że jesteś całkiem normalna a to co czujesz to znak żeby starać się żyć lepiej. *Ważne są tylko te dni które nie znamy, ważne jest tylko kilka tych chwil, tych na które czekamy* Grechuta polecam jeszcze książkę w dżungli życia Beata Pawlikowska . I nie przejmuj się jeśli cie nie rozumieją rodzice czy przyjaciółki, pamiętaj że jest pełno osób które to zrozumieją, ja mam takie 3 osoby bo też tak się czuły kiedyś i rozumieją. Jak wyznaczysz sobie nowe cele i znajdziesz ciekawe zajęcia to zobaczysz że wrócą kolory, ludzie tacy są że muszą działać i cały czas do czegoś dążyć żeby się dobrze czuć. Ja miałam w szkole fajna pedagog i książki czytałam i dalej czytam, bo trzeba dbać o swoja duszę np polecam Alchemika Paulo Coelho i trzeba uważać na niektóre książki o pozytywnym myśleniu i sekty które niby dobrze wyglądają ale robią pranie mózgu. Jak coś to pisz będę zaglądać na to forum.

Odnośnik do komentarza

Wszystkie objawy które tu opisujecie są to objawy nerwicowe,wiem coś o tym gdyż mam je od kilku lat.Jedyne co pomoże to wizyta u psychiatry i konsekwentne i systematyczne branie leków,terapia uspokajająca też może pomóż. Biorę citabax i hydraxyzynę już 3 mc i jest lepiej,niestety leczenie trwa długo i zero alkoholu. Pozdrawiam wszystkich i życzę sukcesu w leczeniu.Dodam że zrobiłem wiele badań i wydałem kupę kasy a ile czasu i nerwów,nieopłaca się .

Odnośnik do komentarza

Do Misiek3001: Skoro wykryto u Ciebie w końcu zator płucny to powiedz od jak dawna męczyłeś się z tym ziewaniem?? to jest bardzo groźna *choroba* (tworzenie się tych zatorów) i niestety dotyka coraz większej ilości ludzi nawet młodych... i czy u Ciebie też było tak że czasem duszności mijały?? bo wydaje mi się że jak już jest gdzieś ten zator to powinno być źle cały czas... u mnie dłuuugo było dobrze właściwie od mojego ostatniego postu jakieś 4 miesiące... a wczoraj miałam niesamowity atak ... do tego stopnia się wystraszyłam że dosłownie pobiegłam zrobić sobie ekg żeby zobaczyć czy wszystko ok ... oczywiście nic mi nie jest... zalecili mi magnez który pewnie wypłukuję kawą lub brakuje mi go z powodu złej diety... CHCIAŁABYM ŻYĆ NORMALNIE... !!! czasami chce mi się krzyczeć... do tego stopnia męczą mnie myśli o braku oddechu i o tym że umrę za chwile... że boję się sama zasnąć... tak było wcześniej przez ostatnie 4 miesiące (wakacje) starałam się o tym nie myśleć nic sobie nie wkrecać i było super... a wczoraj wróciło jak bumerang... chyba serio jestem nienormalna... niektórzy piszą że męczą się z tym już kilkanaście lat... czy w takim razie można z zatorem w płucach przeżyć aż tyle czasu??

Odnośnik do komentarza

Drogi domel_29l - niestety mylisz się, psychiatrzy przepisują leki w ciemno, bo na każdego działa co innego i w trakcie *szukania* można się przekręcić. Poza tym psychotropy niczego nie leczą a tylko co najwyżej łagodzą objawy. Nierzadko zdarza się jednak, że odnoszą przeciwny skutek (mój znajomy *leczący* się na depresję popełnił w ten sposób samobójstwo). A na dodatek, o czym nie wszyscy wiedzą, niektóre osoby np. z wadami układu krążenia, słabym pulsem, nie mogą tych leków w ogóle brać. Ja np. mam puls 48-56 i tzw. zespół wydłużonego QT. Przy tej wadzie nie wolno brać żadnych leków uspokajających. I na koniec kochani leki w/w mają szereg paskudnych skutków ubocznych - nie wierzycie - zajrzyjcie do ulotek, a wierzcie mi, skutki opisane w ulotkach naprawdę się zdarzają. Coś o tym wiem.

Odnośnik do komentarza

Tak więc ja też dołączę się do objawów powyżej. Jestem dość pewną siebie osobą, staram się nie analizować wszystkiego od podszewki a jednak i mnie dołapało. Objawy standardowe: uczucie duszności, kiedy chcę nabrać oddechu czuję jak kręci mi się w głowie, nogi jak z waty przez chwilę dopóki znów nie powrócę do tych *krótszych* oddechów. Przy wysiłku fizycznym jakoś lepiej, aczkolwiek czasem nie obyło się bez nerwów. Oczywiście na początku baaaaardzo się bałam *uduszenia* teraz jakoś mam wrażenie że nauczyłam się z tym żyć co nie oznacza że chcę takiego życia bo co najmniej raz w miesiącu ręce opadają i brakuje sił do walki. Ciężko mi było pogodzić się z myślą że lekarze nie wykonując nic diagnozują nerwicę. Nie boję się takowej diagnozy ale chciałabym aby ktoś wykluczył cokolwiek innego. Trochę na własną rękę (dzięki Bogu że mam taką możliwość że mogę parę badań wykonać prywatnie) przebadałam się tzn. alergia - czysto, spirometria ponad 90%, tarczyca lekko podwyższone tsh (niewiele), prześwietlenie płuc - zerkał lekarz medycyny pracy nic nie stwierdził, morfologia książkowo, cukier na czczo w normie, jedynie ciśnienie niższe całe życie - genetycznie chyba po mamie co do czasu pojawienia się duszności mi w ogóle nie przeszkadzało. Jedyne co kiedykolwiek mnie dopadło to Helicobacter - na dość wysokim poziomie co powodowało u mnie różne objawy ale raczej w przewodzie pokarmowym oraz uczucia słabości. Tyle. Często lekarze pytają czy mam tak w sytuacjach stresowych,a problem jest w tym że takich sytuacji mam jak na lekarstwo! Chce aby ktoś albo sprowadził mnie na ziemię i powiedział - *Dziecko! Ogarnij się masz nerwicę niewiadomego pochodzenia, należy to sprawdzić* lub *Masz xyz zaczynamy leczenie*. Zdarza się czasem że, że tak powiem *użalę* się nad sobą, ale staram się mocno stąpać po ziemi i nie dawać się słabością. Jednak czasem mam wrażenie że jestem bezsilna...

Odnośnik do komentarza

Tomasz Lat 32 Pierwszy atak duszności i strachu ze się udusze miał miejsce 5 lat temu podczas snu , od tej pory raz na czas pojawialy się duszności sporadycznie i szybko mijaly , ale od ponad roku sa bardzo często a od kilku miesięcy codziennie z mniejszym lub większym nasileniem .. OBJAWY..- opisze wszystkie dolegliwości które sa czeste. Zmeczenie , znuzenie , senność,( zawroty Glowy tez się pojawiaja) duszności , bardzo wyrazne uczucie zatkanego przelyku ( caly czas mam wyrazne wrazenie jakbym miał cos zaraz pod jabłkiem Adama), zreszta caly czas mam wrazenie napuchnietego przelyku i takie uczucie jakby tam cos bylo co blokuje oddech ,delikatne uczucie pelnej ( ciezkiej ) klatki piersiowej , uczucie braku powietrza i niemożności nabrania glebokiego wdechy , bardzo ale to bardzo czeste ziewanie ( co kilka sekund i wtedy nabieram pelny wdech) ale często jest tak ze proba ziewniecia jest przerwana i cos jakby mnie blokuje i nie mogę skonczyc ziewnąć .Od mlodosci borykalem się z nawykiem odchrzakiwania i pociagania nosem ...Czesto tez pojawia się zwykle bekanie i odbijanie, szczególnie gdy cos wypije lub zjem to kilka razy musze tak jakby się odgazowac .. . Meczy mnie mowienie , ( gdy duzo mowie bez tchu )jedzenie, duszności nasilaja się przy chodzeniu, wysilku malym ,.. Dodam ze raz na zcas pojawia sie dretwienie konczyn, ogolny stan leku , pozycja ciala nie ma znaczenia, czy leze czy siedze lub stoje dusznosci sa tekie same 3 miesiace temu miałem straszny atak bolu , wstalem do pracy i zlapal mnie bol klatki piersiowej ( około 5 min miałem silny rozrywajacy bol klatki piersiowej) 2 tygodnie temu o 4 rano obudziłem się w panicznym strachu ze umieram , wstalem i zacząłem się ubierac żeby isc na pogotowie , momentalnie byłem caly mokry ( dosłownie zalal mnie zimny pot) , do tego mocne duszności i delikatny bol klatki piersiowej od przelyku do mostka .. Za wyjatkiem tych dwoch atakow nie odczowam bolu przy moich ww dolegliwosciach Cisnienie srednio 130/87/80 Mialem robione dokladne testy alergiczne na wszystko , spirometrie EKG Kregoslup rtg ( delikatna skolioza) Glowa ( nakladali mi taka siatke z masa czujnikow :) RTG pluc Podstawowe badania Laryngolog ( podstawowa wizyta ) ale dodam ze to bylo 3-4 lata temu jak mialem pierwsze bardzo slabe objawy Wszystkie badania mialem zawsze w normie , mialem super kondycje, ( praca + silownia ) wzrost 163 waga 72 ( przybralem na wadze 12 kg przez ponmd rok jak przestalem palic) Nie biore totalnie nic, czasem przeciw bolowe tylko , zadnych chorob przewleklych. Nie mam zadnego punktu zaczepienia czego szukac Ale wtedy nie miałem az tak mocnych objawow jak teraz.. Zawsze byłem bardzo zywy i ruchliwy ( mam prace fizyczna ( ale bez tyranki i nie na polu ) ze za ruchem nie mogę tesknic.. Nie pale od ponad roku, nie pije .. Dodam jeszcze ze od okolo 2 lat przespalem normalnie moze kilka nocy , strasznie zle spie , budze sie przy byle dotknieciu przez zone , przy bele chalasie ( nawet jak lodowka sie wlaczy ) ;/

Odnośnik do komentarza

Zauwazylem ze zawsze wieczorem i na noc jak juz leze jest mi znacznie lepiej, praktycznie wszystko mija.. jak mam dzien wolny to tez jest raczej ok, Wszystko nasila sie w pracy , nie mam stresujacej pracy bo ja lubie , nie mam bardzo ciezkiej pracy ( czesto za to pracuje w masce przeciwgazowej - bo uzywam w pracy chemi do parkietow i podlog ) , no i czesto objawy nasilaja sie jak mam pelny brzuch, ostatnio bylem na piwku z kumplem i pijac pierwsze caly czas ziewalem a przy trzecim juz sie dusilem caly czas ;/ .... chyba sie powiesze wnet bo jzu mam dosc takiego zycia

Odnośnik do komentarza

Chcialam do was przylaczyc poniewaz rowniez dopada mnie ta dolegliwosc ale ja dokladnie wiem ze przyczyna sa stresujace mnie sytuacje, 15 lat temu zachorowalam na raka tarczycy, od tamtego czasu srednio co pol roku mam wizyty kontrolne i oczywiscie za kazdym razem przezywam stres, ze nie powiem jaki stres przezylam gdy dowiedziaam sie o tej okropnej diagnozie, na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze ale stres zawsze mnie dopada przed wizyta i pozniej odreagowuje to dusznosciami przez jakis czas. To naprawde siedzi w glowie i przechodzi dopiero gdy stres minie, czasem nawet jeszcze troche dluzej przytrzyma.

Odnośnik do komentarza

Mam od tygodnia troszke luzu i odechu, przeszedl najgorszy atak ( nie dusze sie i nie mam ziewania co 2 sekundy) tyle sie ciesze ale caly czas jednak mam objawy ze raz na czas mnie ziewa ( co kilka minut ) i raz na czas tez musze wziasc taki gleboki jeden oddech , delikatnie mnie zapowietrza jak mowie i jem, czuje sie zmeczony caly czas i senny ,ale oddycham prawie normalnie ,,/...Dostalem skierowanie na badania krwi i moczu , ekg i rtg zatok ,,Jak cos sie zmieni to napisze..

Odnośnik do komentarza
Gość karolinaSD

Strasznie się ciesze ,że nie jestem z tym sama i w końcu poszukałam w internecie czy ktoś jeszcze sie męczy tak ja k ja. Troche raźniej. Ja tez miałam wszystkie możliwe badania: usg, gastroskopie, spirometrie, rtg i nie wiadomo co. Tyle ,że z tego co piszecie te ataki wam mijaja chociaż na jeden dzień, a ja mam to ciągle. Przygryzam policzki ,żeby załapać oddech, uciskam brzuch wbijajac sobie w niego łokieć, tragedia. Brałam jakiś xzas temu tabletki na depresje i tabletki antylekowe ale nic mi to nie dawalo. Ale może faktycznie wybiore sie jeszcze raz do psychiatry. Może do psychologa może joga mi pomoże. Czy ktoś z was ma jakies rady może ktoś sobie z tym poradził? To jest straszne najgorsze w miejscach publicznych kiedy trudno jest sobie ucisnac ten zoladek a inaczej sie nie da.. Nie mówiąc juz o tym ,żąe bolą mnie policzki od nadgyzania , żołądek, mięścnie wokół klatki piersiowej od tego wiecznego ;-((

Odnośnik do komentarza

Witajcie współtowarzysze wspólnego cierpienia, też borykam się z tym problemem jak Wy już od dwóch lat, wszyscy *specjaliści* nam wmawiają,że to na pewno nerwica skoro żadne badania nie wskazują na jakąś konkretną przyczynę. najłatwiej im postawić taka diagnozę , przecież to bardzo modna choroba, nerwica, yhhhh. sądzę, że jest jakieś racjonalne i medyczne wytłumaczenie takiegoż zachowania naszego organizmu, tylko po prostu nie możemy trafić na dobrego specjalistę , który by trafnie postawił diagnozę (no co źle wykwalifikowana kadra medyczna, brak szczęścia w doborze lekarza, nie wiem juz sama gdzie szukać pomocy), może jesteśmy skazani na zycie z tym świństwem. czasem jest lepiej czasem jest gorzej. ja np. czuję się lepiej, kiedy nie myślę o tym braku oddechu, zapominam zajmując mysli czymś innym i jest wtedy ok, może faktycznie ten problem tkwi w nas samych, sami napędzamy myśli że tak bardzo potrzebujemy wziąć ten upragniony głęboki oddech (mózg to najwieksza zagadka jaka tkwi w czlowieku, może nam wszystko wmówic , a także wyperswadować)

Odnośnik do komentarza

Taka moja mała rada : proszę postarajcie się zrobić na sobie takie małe doświadczenie, zajmijcie wasz umysł czyms innym , niż chęcią złapania tego oddechu. no nie wiem włączcie jakis dobry film, który was zawsze bawił, wciągał , posłuchajcie dobrej muzyki, pośpiewajcie sobie, zaprzątnijcie głowę zupełnie czymś innym niż Wasz problem z brakiem oddechu i zauważcie jak zachowywał sie wasz organizm, czy na prawdę tak czesto musieliście łapać ten oddech, czy też nie, bo być może to na prawdę jest problem, który dotyczy naszej psychiki, trzymajcie się cieplutko, wiem co czujecie Kochani:(

Odnośnik do komentarza

I znowu mnie dopadlo... mialem troche przerwy i znow wrocilo....Tyle ze teraz caly czas okrutnie zmeczony jestem , spiacy, bola mnie nogi jak nigdy i caly czas lapie zadyszke , przy malym ruchu strasznie sie mecze ...w czwartek przyszly mam wizyte u lekarza i zanosze wyniki moich badan,

Odnośnik do komentarza

Witam Was:) Poczytałem sobie nieco wpisy i poczułem się jakbym jechał z Wami na tym samym wózku. Moje problemy zaczęły się w czerwcu tego roku. W piękną niedziele wybrałem się autem nad morze. Następnego dnia w pracy zaczęły się moje problemy. Niemożność nabrania głębokiego oddechu (blokada w klatce piersiowej), ziewanie, uczucie utraty świadomości, pocenie się i jeszcze kilka innych, o których była już tu mowa. Niezwłocznie udałem się do mojego lekarza rodzinnego, który skierował mnie do neurologa. Neurolog stwierdził, że mam lekki niedowład lewej strony ciała i skierował mnie do szpitala na konkretne badania. W szpitalu porobili badania (codzienne bad. krwi, EEG, TK, USG tętnic szyjnych itp.) i wypuścili. Brak objawów neurologicznych. Przy wypisie opiekująca się mną pani doktor poleciła mi udać się jeszcze do kardiologa. Kardiolog wykluczył jakiekolwiek problemy sercowe. Ja w dalszym ciągu czułem się źle. Ktoś zasugerował mi, że mogą to być objawy zaburzeń lękowych i powinienem udać się z tym do psychologa/psychiatry. Tak tez zrobiłem i umówiłem się na wizytę do jednego z najlepszych w moim mieście psychiatry. Lekarz w ciągu 30 minut opisał mi dokładnie wszystko to co się ze mną działo od chwili kiedy pierwszy raz mnie złapało. Podał nawet przykłady z życia, które również w moim przypadku miały miejsce. Stwierdził u mnie zaburzenia lękowe. Nie spodziewałem się tak miłej i ciekawej wizyty. Pierwszy raz odwiedziłem lekarza tej specjalności i jestem mile zaskoczony. Lekarz przepisał mi dwa leki. Pierwszy miałem brać raz dziennie, drugi tylko w chwilach kiedy nie będę mógł sobie poradzić z atakiem. Przez pierwszy miesiąc brałem tylko pierwszy lek. Nie czułem się jednak znacznie lepiej. Odwiedziłem zatem lekarza po raz kolejny. Znów miła, rozluźniająca rozmowa i te same leki. Po jakimś czasie od tej wizyty zacząłem czuć się znacznie lepiej. Leki się skończyły i czułem się naprawdę dobrze. 2 miesiące trwał ten okres, aż do momentu (około 2 tyg. temu) kiedy znów mnie złapało. Pierwszy tydzień udało mi się jeszcze w pracy wytrzymać, ale dzisiaj już tego ataku nie mogłem znieść. Rodzinny i zwolnienie. W przyszłym tygodniu umówiona wizyta u specjalisty. Myślę, że zrobiłem błąd odstawiając bez konsultacji z lekarzem przepisane leki. Cieszy mnie tylko fakt, że wiem co mi dolega. Zaburzenia lękowe nie są groźne i osoby, które na to cierpią nie muszą się niczego obawiać. Podstawą jest nie unikanie sytuacji, w których czujemy się źle. Trzeba starać się stawiać im czoła. To najlepsza droga do pokonania tych ataków. Wiem, że nie jest to proste, ale na tyle ile mogę walczę z tym. Nie wahajcie się odwiedzić psychiatrę - to naprawdę nie boli. Aaaaaa najlepszym sposobem na poradzenie sobie z problemem oddechowym to ćwiczenie oddechu przeponą. Przykłady ćwiczeń znajdziecie w necie. To naprawdę pomaga. Nie szukajcie chorób na siłę bo to Was tylko nakręci i ataki będą zdarzać się częściej. Życzę Wam silnej woli w walce z tą dolegliwością (zaburzenia lękowe ponoć nie są chorobą). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam walcze z tymi dolegliwosciami juz od wielu lat brak tchu czeste ziewanie setki badań.zdrowy jak ryba lekarz psychiatra stwierdzil zaburzenia depresyjne leki biore od 9 lat na ta chwile lek ostatni ktory mi pomaga stwierdzam chyba najlepszy to parogen. pozdro lapacze wdechu

Odnośnik do komentarza

Witam:-) Czytałam co nie co, i w sumie sama juz nie wiem co o tym myśleć. Parę dni temu wstałam i ni z tego ni z owego nie mogłam złapać równowagi kręciło mi się w głowie nie wiedziałam co sie ze mną dzieje.Nie mogłam trafić nogami do moich papci.czułam sie jak po jakieś nie żle zakrapianej imprezie.Nie bolało mnie nic,kompletnie nic.Ani głowa ani mięśnie tylko zachwianie równowagi na maksa.Język czułam że mam tak gruby że za chwilę się uduszę,ręce i nogi jakby zupełnie nie moje.Masakra.Byłam przerażona bo coś złego się działo ze mna a ja nie wiedziałam co.Dodam że nigdy nie choruje nic mnie nie łapie zadne wirusy grypy nic.Poszłam do lekarza a on stwierdził że siadły mi nerwy i zapisał mi SEDAM 3 i SERTAGEN.I wizyte u neurologa bo tez boli mnie czesto głowa.Jak poczytałam na forum o tych lekach to je odstawiłam bo się przeraziłam ,nie jestem żadną desperatką nie mam myśli samobójczych nie mam deprechy,Boże kochany co on mi zapisał .no i mam dylemat brać czy nie brać.Zauważyłam też ze nie moge od pewnego czasu złapać tchu.Serducho pompuje szybko przez 5 min a potem sie normuje.nie wiem naprawde co robić:-((((

Odnośnik do komentarza
Gość martini601

To forum dodaje mi otuchy... moje objawy braku oddechu znacznie się nasiliły (choć były oczywiście także wcześniej) kiedy zaczęła mnie boleć noga w lutym zeszłego roku. Mianowicie pech chciał że trafiłam na stronę o zatorach żył głębokich kończyn dolnych i wkręciłam sobie że właśnie to mam... to było jak psychoza do momentu aż nie trafiłam do dobrej przychodni artroskopii, tam zrobili mi zabieg na kolanko i jest w porządku. Z tymże wiem już teraz właśnie w tamtym momencie sobie uświadomiłam że wkręcić można sobie dokumentnie wszystko... stare ale wciąż aktualne powiedzenie :*jak mówisz tak masz...* także uszy do góry i nie myśleć o tym po prostu :)

Odnośnik do komentarza

Ja juz jestem po wizycie u pulmonologa , spirometria super. rtg klatki super. podstawowe badania krew mocz , nerki watroba super... A ja dalej sie dusze i mecze ,ale juz tylko w pracy i po wysyilku,, ( wysilek, szybkie mowienie, sex,bieganie, szybkie chodzenie) jak sie bycze w domu tydzien to nic nei odczowam..Moze to serce???

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochani. Dawno mnie tu nie było. No cóż raz jest lepiej raz gorzej. Zauważyłam, że objawy nasilają się pod wpływem stresu oraz w pewnych porach dnia, głównie w godz. 15 - 18, oraz po wypiciu kawy (cholerka, a ja lubię kawę)!. Ponadto, jak już ktoś chwilę temu pisał, pomaga skupienie się na jakiejś robocie, więc jestem skłonna przyznać, że co najmniej w 50% to sami się nakręcamy. W grudniu minęły 2 lata jak z cholerstwem walczę, czasem naprawdę jest ciężko, zwłaszcza grudzień i święta ciężko przeszłam, zastanawiałam się, czy ze stresu nie padnę trupem. Jednak sami wiecie, że to łatwo powiedzieć - zająć się czymś i o tym nie myśleć - bo właśnie wtedy człowiek zaczyna o tym intensywnie myśleć, hiperwentyluje i ... klapa. Ja wymyśliłam sobie (oprócz ćwiczeń oddechowych, które trochę pomagają) metodę małych celów, tj. stawiam sobie jakiś cel na bliską przyszłość, nawet mały i nic nie znaczący, i staram się na tym mocno skupiać. Czasem to działa i jest lepiej. Ale jak traficie na jakiś cudowny lek, to piszcie, czekam z utęsknieniem :). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich zastanawiam sie czemu wczesniej tutaj nie zagladnelam i nie szukalam zadnych postow na necie. Mam ten sam problem co Wy -brak tchu -problemy z oddychaniem -scisnieta przepona -uczucie napompowanego brzucha -cisniecie w gardle czy klatce piersiowej Mam 26 lat i problemy juz od 5 jesli dobrze pamietam Robilam badania -alergiczne -przeswietlenia pluc -spironometrie(jesli dobrze pamietam) -i cala mase innych W koncu wybralam sie do kardiologa -egk w normie -echo w normie Przy wiekszym stresie czuje jak tlen nie dociera mi do mozgu ,o ile jest to mozliwe,czuje ze trace swiadomosc. Lekarz stwierdzil nerwice i za pewne tak jest.Jak to wyleczyc? teraz tez nie moge oddychac,czasem musze sie bardzo dlugo skupiac zeby złapac oddech,zreszta najlepiej wiecie jakie to trudne. Kiedys bede planowac dziecko i boje sie ze bedzie to wplywac na rozwoj w łonie,skoro ja nie mam czym oddychac to jak dziecko bedzie to robic? Zycze zdrowia wszystkim!!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×