Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Brak tchu i częste ziewanie


rw999

Rekomendowane odpowiedzi

witaj Anino dzieki za rade ale wydaje mi sie ze nie masz tak silnuch objawów jak ja myslałam ze mi juz prawie przechodzi po tym magnezie ale po tygodniu znów mnie dopadły takie ataki ze nie do wytrzrymania,tak na wygląd zewnetrzny czuje sie znakomicie nikt by nie powiedział że jestem chora,a to co czuje to boli i to jak,mam też dzieciaki i to trójke małych chłopców,i mam dla kogo życ i chce życ ale normalnie najnormalniej jak tylko sie da.to dusznosci to chyba najgorsze co moze byc nie wiem czy cos boli tak okropnie mnie jak złapie atak to mysle ze zaraz zemdleje jesli na tychmiast nie złapie oddechu,bro niłam sie tej okropnej n=eriwicy mam ja w mysli ale i tak nie chce sie poddawac i walczyc w sennsie takim ze nie bede tak ziwała do końca zycia ze kiedys to minie ,albo bedzie lek na to.zastanawia mnie jeden fakt ze mnie to bierze jak sie zmecze porobie cos w domu ciezszego jak zwylkle i juz mnie zaczyna brac atak,bo przeciesz nerwica chyba łapie nie z przeciązżenia tylko tak od sobie.nie wiem naprawde moi mili ale cos wymysle gdzies bede szukac ratunku nie poddam sie napewno a jestem młoda i chce mi sie zyc .pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Witam. Mam 16 lat i mam takie same dolegliwości, muszę się zmuszać ziewnąć,aby wziać pełny oddech. Najczęściej mam tak po zmęczeniu i gdy leżę w łóżku. Lekarz powiedział mi że jest to od zaciasnych staników,chociaż szczerze w to wątpię. Moja ciocia powiedziała mi że kiedyś też miała takie dolegliwości i okazało się że wypad jej dysk. Proszę i jakąś poradę.
Odnośnik do komentarza
Witam Was moi mili niestety ale z przykrosciąmusze wam powiedziec ze moje objawy to nerwica,tak bardzo sie od tego broniłam nie dowierzałam ze to moze byc akurat to ale niestety nerwica!nie wiem czy jest to wyleczalne ale wiem ze jak zaczełam brac tabletki które mi przepisał doktor ogólny bo u psychiatry jeszcze nie byłam to mi pomagaja,a co do psychiatry własnie sie wybieram niestety ale to prawdziwe to nerwica!!!pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam, z podobnym problemem borykam się od kilku tygodni. Zrobiła rentgen płuc ... i nic. Nerwicę też raczej wykluczam, pomo porywczego charakteru;) Dziś przeczytałm ciekawy arktykuł na stronie: http://polki.pl/zdrowie_i_psychologia_zdrowie_artykul,10009974.html *Po nitce do ...kręgosłupa* Wynika z niego, że płytki oddech, nimożność złapania tchu mogą być spowodowane wadą kręgosłupa. Za dwa dni będę miała wizytę u kręgarza. Napiszę czy pomogło. Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Witam. Mam te same dolegliwości jak Wy. Lekarze nie potrafią tego zdiagnozować. Niby wszystko OK a jednak źle. Przeczytałam dziś to forum i natknęłam się na wpis: tomek _29 z dnia 2009-05-01. Jego lekarz polecił mu uzupełnić m.in. magnez. I powiem szczerze, że zaczęłam się nad tym mocniej zastanawiać. Warto przeczytać jakie znaczenie ma magnez i jakie są skutki jego niedoboru. Można te skutki znaleźć u każdego z nas! Depresje, kłopoty naczyniowe, oddechowe, problemy z sercem...Sama mam zamiar zaaplikować sobie magnez z nadzieją, że mi pomoże. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Witajcie ponownie Drogie Duszaczki :) Z moich 6-tygodniowych poszukiwań wynika, że trop z kręgarzem bądź ortopedą jest najbardziej skuteczny. Sama chodzę na rehabilitację na kręgosłup 4ty tydzień i jest trochę lepiej. Magnez też nie zaszkodzi. Pomaga również: diklofenak /nie wolno brać dłużej niż 10 dni/ oraz mydocalm /zauważalny efekt po 14 dniach/ a czasem również zwykły paracetamol /po paru dniach/. Pomaga również spanie na plecach na płasko. Trop kręgosłupowy najbardziej pasuje, kiedy Wasze dolegliwości nie pojawiają się w czasie stresu, a bez powodu lub trwają stale od pewnego momentu - czyli jak u mnie. Po prostu obudziłam się z tym w niedzielę w dziwnej pozycji. W tym przypadku psychologa bądź prochy przepisane przez psychiatrę możemy sobie za przeproszeniem wsadzić w ... /4 litery/. W moim przypadku prochy, tj. velaxin zawierający wenlafaksynę, tylko pogorszyły sprawę i nasiliły jakieś dziwne schizy. Jeśli czujecie to samo, to zróbcie to co ja czyli wywalcie je do kosza. Trop nerwicowy natomiast pasuje wtedy, gdy dopada Was to w momencie stresu i szybko przechodzi. Wtedy rzeczywiście psycholog lub rozmowa z kimś życzliwym może pomóc. Jakby ktoś potrzebował namiar na dobrego /niestety płatnego/ ortopedę w Warszawie, to służę pomocą. Pozdrawiam wszystkich cieplutko. Aga
Odnośnik do komentarza
Do agusiaf31: niestety ale przy nerwicy rozmowa z kimś życzliwym też raczej nie pomoże, bo niezapominajmy że to choroba a nie jakiś wymysł, ziewanie płytki oddech to jest jeden z wielu objawów, więc raczej tego nie należy bagatelizować, wydaje mi się że u większości problem ma podłoże nerwicowe-u niektórych początek a u niektórych bardziej w zaawansowanym stopniu, duży wpływ ma niedobór magnezu który również działa na nasz stan psychiczny, jeśli jednak stadium nerwicy jest bardziej zaawansowane to niestety ale sam magnez juz nie wystarcza ale odpowiednie leki wypisane przez kompetentego lekarza-i tych leków raczej nie radziłabym wsadzać w *4 litery* jak to określiłaś tylko zażywać doustnie tak jak jest to przykazane.
Odnośnik do komentarza
Witaj Aninko, Oczywiście masz rację, niczego nie wolno bagatelizować. Dobrze jest jednak sprawdzić czy leki przypadkiem nie pogarszają sprawy. Tak było u mnie, odkąd ich nie biorę poczułam się zauważalnie lepiej. Tym bardziej, że jakiś czas temu czytałam ciekawy artykuł na ten temat, z którego wynikało, że czasem te leki przepisywane są w zbyt dużych dawkach lub po prostu nieodpowiednie, i zamiast poprawić, to mogą spowodować pogorszenie sprawy. Poza tym czytajcie ulotki kochani, mój lekarz przepisał mi 2 środki, z czego jeden doraźny w razie uczucia, że jest gorzej. Zapomniał mi tylko powiedzieć, że tych 2 leków razem nie wolno stosować /w ulotce wyraźnie zaznaczono, że pomiędzy nimi musi być min. 2 tygodnie przerwy, gdyż branie ich razem może spowodować nawet zgon!!!/. Co zaś do rozmowy Kochana Aninko, to nie doceniasz wagi szczerej rozmowy z bliskimi osobami i ich pomocy. Mnie moi bliscy oraz przyjaciele bardzo pomagają. Szczególnie zaś rodzice, chociaż wiem, że na początku byli przerażeni, co się ze mną dzieje. To przede wszystkim najbliżsi muszą natchnąć nas chęcią do życia a nie prochy. Dlatego nie bójcie się rozmawiać z najblizszymi o Waszych lękach i prosić o pomoc, choć wiem, że to trudne. Oczywiście jeśli objawy są nerwicowe, to nie przejdzie samo z dnia na dzień. Cudów nie ma. Ale może po zastanowieniu, co jest główną przyczyną/ami naszego stresu, znajdziecie jakiś sposób, żeby te przyczyny wyeliminować, lub chociaż załagodzić. A to już pierwszy krok w dobrym kierunku. Może np. zmiana otoczenia, pracy /choć wiem, że w kryzysie o to niełatwo/ coś poprawi? Wiem, że to działa, bo sama kilka lat temu po śmierci mojego Brata z dnia na dzień rzuciłam kosmicznie stresującą pracę. I muszę przyznać, że nigdy nie żałowałam tej decyzji. No i wszystkim polecam - jako i Aninka - magnez. Rzeczywiście pomaga. Niezależnie od tego, jaką drogę leczenia wybierzecie, życzę wszystkim wytrwałości i pogody ducha. No i dzięki, że tu jesteście, bo każdy komentarz coś wnosi, no i samo pisanie do Was też mi pomaga :))). Pozdrawiam ciepło i słonecznie :))). Aga
Odnośnik do komentarza
Jak magnez, to najlepiej z potasem (Aspargin (ma to i to) albo osobno magnez i osobno potas - polecam Magne B6 - ma dużą zawartość magnezu i jest świetnie tolerowane, ewentualne SlowMag). Ważna jest też witamina C, bo dotlenia (ale nie przedawkować, bo uczula) i B compositum (B-complex) nie przesadzić z ilością witaminy B (nie zażywać np. B-complex i Magne B6, tylko wtedy magnez bez wit. B) - to taki zestaw dla nerwicowca, czyli praktycznie każdego człowieka dzisiaj:) Nie zaszkodzi też jakieś Omega 3 (z ryb zimnowodnych najlepiej - preparaty różnią się zawartością kwasów, a także efektem odbijania rybami, które występuje lub nie - ja mam sprawdzone bezbekowe:) z *Omega 3 z Dopelherza na serce*). Wysokocholesterolowym polecam czosnek z Klosterfrau Activ dodatkowo z wit. A i E oraz zastąpienie śniadania kefirem/maślanką/jogurtem niskotłuszczowym (maks. 1,5) - można nawet litr, byle nie naraz:), a także Cynarex/lub inne preparaty z karczocha i jak najwięcej ruchu. Przy objawach z ziewaniem nie wolno się denerwować, bo to je zaostrza - otworzyć wtedy okno, starać się wyprostować, żeby nie uciskać przepony i masować brzuch w okolicy splotu słonecznego. Kilka beknięć u niektórych załatwia zwykle sprawę i można ziewnąć do pełna. Ziewanie to objaw niedotlenienia. Niekoniecznie z powodów sercowych, ale np. nadmiernego połykania powietrza podczas jedzenia/picia (co z kolei może być objawem nerwicowym (to połykanie), ale nie zawsze - może być to przepuklina przełykowa lub choroba refluksowa gdy towarzyszy temu pieczenie, czyli zgaga). Duszności, a co za tym idzie potrzebę ziewania może też wywołać nagła zmiana ciśnienia - też się nie należy wtedy denerwować, choć warto kontrolować ciśnienie regularnie w przychodni lub w domu, ale oczywiście nie popadać w przesadę mierząc co chwilę (120/80 to książkowe, niepokoić może górne powyżej 145 i dolne powyżej 95, albo jeśli w górnej granicy normy utrzymuje się stale). Przy okazji - wszelkie kłucia, nawet w okolicach serca, które tak wystraszają ludzi, są zwykle objawem nerwicowym, podobnie jak silne bóle (potrafią być naprawdę baaardzo silne, ciągnące i piekące - bolą przy ucisku) mięśni przymostkowych klatki piersiowej (może być też stan zapalny, ale nerwica również). Drętwienia i mrowienia rąk - przyczyną nie musi być awaria układu sercowo-naczyniowego, tylko np. wada kręgosłupa. Nawiasem mówiąc, wszystkim, absolutnie wszystkim radzę serdecznie - bez względu na swój stan i w miarę swoich możliwości - ćwiczcie! Nie trzeba od razu biegać (najlepsze jest i tak pływanie:), bo zwykłemu człowiekowi trudno się do tego zabrać i być konsekwentnym, ale wystarczy codziennie robić przysiady czy rowerek na leżąco. Lepsza kondycja to coraz rzadsze tachykardie i swobodniejszy oddech. Na duszności świetnie też działają ćwiczenia górnych partii ciała - zataczanie wolnych okręgów rękami oraz samolocik, czyli powolne poruszanie rękami w poziomie, starając się utrzymać ręce na wysokości barków i odchylając je maksymalnie na boki, następnie składając do klatki piersiowej. Poćwiczcie, powoli i dokładnie, a od razu poczujecie ulgę przy oddychaniu. Warto zwrócić też uwagę na sen. Bardzo ważne jest łóżko (jego twardość musi być dopasowana do wagi ciała; zwróćcie uwagę jak układacie poduszkę, bo moze warto zainwestować w jakąś *z pamięcią* odciążającą kręgosłup). Jakość snu jest strasznie ważna zwłaszcza przy nerwicach i chorobach sercowo-naczyniowych. Każdy o tym wie, ale przypomnę - nie oglądajcie filmów akcji/horrorów przed snem, wiadomości telewizyjnych, polityki, nie dyskutujcie, nie kłóćcie się z nikim, nie zastanawiajcie się nad swoimi problemami, nie objadajcie się (zwłaszcza słodyczami nie wolno - jeśli musicie je jeść, to rano). Spróbujcie się wyciszać z pół godziny/godzinę przed pójściem do łóżka - weźcie kąpiel, poczytajcie książkę, posłuchajcie łagodnej muzyki, wywietrzcie dobrze pokój, załóżcie ulubioną pościel, koszulkę, słowem - to ma być przyjemny rytuał. Możliwe, że jak dobrze się wyśpicie, to 1/3 dokuczliwych objawów zniknie. Nie zapominajcie o seksie - powinien być na receptę: stosować regularnie, stosunkowo często:) Oczywiście mam na myśli taki bez huśtawek emocjonalnych, czyli taki w stałych związkach - relaksuje, pozwala spalić zbędne kalorie, reguluje oddech i pracę serca, pobudza wydzielanie endorfin, pozwala odsapnąć psychicznie i zapomnieć, że coś tam boli. Pozdrawiam wszystkich cierpiących:) Mam nadzieję, że komuś się przyda to przydługie info, bo wiadomo, że o oczywistych rzeczach najczęściej się zapomina:)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich i Ciebie Agnieszko:) ok, zgadzam się z Tobą w 100%jeżeli chodzi o przepisywane leki zawsze należy czytać ulotki(ja również je czytam nawet jesli sa to jakies witaminy)to jest podstawa:), natomiast napisałam jeszcze że leki powinny być przepisane przez kompetentnego lekarza, bo wiadomo że czasami są tacy *z bożej łaski*...Również zgodzę się z Tobą że ze stresem mozna walczyć przy pomocy bliskich-rozmawiając z nimi, zwierzając się ze swoich problemów itd. Natomiast należy odróżnic stres od nerwicy.Nerwica to poważna choroba, której nie należy lekceważyć.Same prochy nie wystarczą, lecz długotrwała psychoterapia.Nie powinno się leczyć zaburzeń nerwicowych wyłącznie samą farmakologią, osiągamy wtedy bowiem jedynie efekt wytłumienia objawów, bez zmiany przyczyn wystąpienia zaburzeń nerwicowych.W ostrych stanach nerwicowych zaleca się leczenie zamknięte, w przypadku jednak większości pacjentów wystarcza leczenie ambulatoryjne i regularnie prowadzona terapia.Pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Agusiaf31- leki na nerwicę, nie uspokajające, ale te tzw. poprawiające nastrój, czyli antydepresyjne, niestety często przepisywane nawet przez internistów bez dokładniejszego wywiadu (niestety dotyczy to także psychiatrów - lekarz-specjalista poszukuje w pierwszej kolejności choroby z zakresu swojej specjalności, nie bardzo przejmując się resztą - jesteś tego przykładem, u ciebie winę ponosił kręgosłup i niepotrzebne były ci leki *nerwicowe*, ale poszłaś do psychiatry, a jego kręgosłupy nie interesują:) , więc dał ci to co ma najlepszego:D - Niestety mało jest lekarzy, którzy stosują podejście całościowe i rozpatrują różne ewentualne przyczyny choroby, a nie idą po najmniejszej linii oporu. Ale nie radź innym by nie brali leków, bo u nich przyczyną cierpień może być akurat nerwica). Wracając do tematu - te leki mają to do siebie, że zanim rozwiną swoje działanie, bardzo często pogarszają nastrój. Jeśli jest to pogorszenie drastyczne i trudno je przetrzymać, a objawów ubocznych (lepiej nie czytać tej części ulotek, gdzie mowa o objawach ubocznych przed przyjęciem leku, bo łatwo się zasugerować) jest bardzo dużo, w tym nowe, to najczęściej jest to nieodpowiedni lek i warto go zmienić ew. dać słabszy, a jak lekarz się upiera, to zmienić lekarza:) Ale jeśli początkowe pogorszenie jest znośne, to warto się przemęczyć, bo potem nastąpi zauważalna poprawa. W przypadku nerwicy oczywiście, bo jeśli to kręgosłup lub inny *syf*, to oczywiście poprawy raczej nie będzie:)
Odnośnik do komentarza
Hej BUBU :). Dzięki za nowe info wszystkim. Preparaty wypróbujemy, czemu nie, ja dotychczas wypróbowałam tylko magnez + B6. BUBU - masz świętą rację z tym spaniem i dobrym łóżkiem. Odkąd śpię prawie na płasko na plecach z nogami lekko uniesionymi i ugiętymi w kolanach, znacznie lepiej się oddycha i zasypia. Nie za dobrze jest też jeść przed snem, zwłaszcza słodycze. Odkąd staram się nie jeść 3 godziny przed snem - nie mam zgagi i nie budzę się co chwila. Popieram też BUBU w kwestii ćwiczeń i basenu. Mój ortopeda gorąco je poleca. Od 2 tygodni chodzę na ćwiczenia codziennie po 45 min. I widzę poprawę przy oddychaniu /chociaż w zamian bolą zastałe kościska :))))/. Co do kompetentnych lekarzy Kochani, to u nas *szału ni ma* jak mawia mój znajomy :))). Ale zdarzyło mi się spotkać kilku w ciągu ostatnich 3 m-cy, tj. ortopedę, pulmonologa, laryngologa, ginekologa i hematologa /tylko 5 a byłam w tym czasie chyba u 30/. Tyle się nałaziłam z powodu internistów /każdy miał inną idee fix/. No właśnie, tylko jakoś na dobrego internistę nie udało mi się nigdy trafić, spotkał ktoś kiedy dobrego???? Piszcie Kochani, co Wam tylko ciekawego wpadnie do głowy, co pomaga, z przyjemnością wszystko czytam. Pozdrawiam i dobrej nocy. Aga
Odnośnik do komentarza
witajcie kochani nie bede opisywac moich dolegliwosci bo sa one takie same jak wasze.zreszta teraz tez mnie dusi a rano bylo tak pieknie pierwszy od dluzszego czasu dzien bez dusznosci az chcialo mi sie wszystko od jedzenia po sprzatanie.ale niestety czar prysl i znow dopadly mnie dusznosci bez powodu.a najgorsze w tym wszystkim jest to ze te nasze dolegliwosci nie wziely sie z niczego. w moim przypadku odpowiadaja za to moja rodzinka i faceci, tylko ze oni maja spokoj a ja musze nie meczyc , latac po lekarzach i brac leki.
Odnośnik do komentarza
Witam, mam podobne dolegliwości do was, mianowicie mocne bicie serca, problemy z ziewaniem, bol plecow, niekontrolowane drgniecia miesni, czesto trzesace sie rece a to wszystko w wieku 20 lat... Moja mama ma podobnie.. Miała różne lęki, z resztą nadal ma i chyba mam to po niej.. Wiele dolegliwości mi minęło gdy zacząłem mysleć o wszystkim i uświadamiać sobie że co będzie to będzie jednak życie mnie nie oszczędza i dość często jestem narażony na stres.. Cóż łączę się z wami w bólu, serdecznie współczuję szczególnie tym którzy mają lęki przed śmiercią, wydaje mi się że niektórym z was przydałby się psycholog i to dobry, na zachodzie to norma i jak widać u nas to też powinno się stać normą. Na to nie ma jednej recepty, każdy musi znaleźć swoją drogę na pokonanie tego draństwa.. Zapomniałem jeszcze dodać problemy z zasypianiem i strzelanie w żebrach.. Chciałbym żeby to wszystko mnie śmieszyło... Od siebie mogę dodać że od pewnego czasu nie mam już problemów z sercem - odpukac - od pewnego czasu, wiem nawet od kiedy, nie wiem czy ma to jakikolwiek zwiazek z tym co wowczas robilem ale jezeli mogloby to komus pomoc i pisze tu calkiem powaznie to *wyluzowac sie* konkretniej pisał nie będę, dodam że miałem wtedy tak nasilone bicie serca że myślałem że za chwilkę już mnie nie bedzie wsrod zywych i od tamtego czasu poki co i oby zawsze wszystko jest w porządku... Wszystkie inne dolegliwosci zostaly ale przynajmniej jedna wyeliminowana, pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Witaj Mikolaj20 na naszym miłym schorowanym forum :). Zdradź proszę tajemnicę co zrobiłeś, że Ci te kołatania serca przeszły. Ja właśnie jestem w tej fazie :))). Częściej udaje mi się złapać głębszy oddech, ale za to mam takie właśnie chyba już typowo nerwicowe nowości. Zmierzyłam parę razy sobie wtedy cisnienie i puls. I ciśnienie wyszło idealne za to puls między 70 - 85, co u osoby z przeciętną osobniczą pulsu 45 - 58 /po tacie taki niski/ to prawie jakiś zawał!. Biorę na to lek ziołowy bez recepty i trochę po nim lepiej /labofarm/. Czym się *luzowałeś*? Seks, taniec, śpiew ??? :))) Psychologa mam powyżej uszu i już do niej na pewno nie pójdę /po którejś wizycie tak mnie zdenerwowała, że wylądowałam w szpitalu na ostrym dyżurze/. Dyktują tylko człowiekowi co ich zdaniem powinien zrobić ze swoim życiem nawet nie znając szczegółówo tego życia i ludzi, którzy nas otaczają. Ból pleców za to masakruje mnie ostatnio maksymalnie. W kręgosłupie słyszę jakieś podejrzane strzykające odgłosy. Ciąg dalszy fizykoterapii mam dopiero od 15 lutego. Jak tu dotrwać? Czytałam, że to może być coś o nazwie fibromialgia, ale trudno to zdiagnozować i nie mam pojęcia jak i gdzie to sprawdzić. Może ktoś coś wie? Pozdro Kochani, dajcie ZNAK życia :)
Odnośnik do komentarza
witajcie mialam pare cudownych dni bez zadnych dolegliwosci.chcialabym tez zaznaczyc ze nigdy w zyciu nie bolala mnie glowa.nie wiedzialam jakie to uczucie.a teraz od tygodnia koszmarne bole i zawroty.no i dusznosci.powrocil koszmar.oczywiscie z nerwow bo zaczelam swoja dzialalnosc gospodarcza i ciagle martwie sie czy nie strace czy zarobie.pozbycie sie tych stresow rownaloby sie z rezygnacja z dzialalnosci czyli rownowaznie z rezygnacją z zarobku.kółko zamkniete totalnie.
Odnośnik do komentarza
Spokojnie Moja Droga, ja prowadzę działalność od ponad 5 lat i to najmniej zestresowana część mojego żywota :)). Wcześniej w pracy etatowej na kierowniczym stanowisku masakra była znacznie gorsza. Wykończyły mnie zresztą inne nieszczęścia. Jedyny minus to mało urlopu, ale przynajmniej nikt na Ciebie nie wrzeszczy :). Tak więc do dzieła i powodzenia.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich ja dopiero dzisiaj znalazlam ta strone . ja takze mam problemy z nabraniem powietrza troche poczytalam wasze wpisy i widze ze nie jestem jedyna z tymi przykrymi dolegliwosciami mecze sie z tym jakies 8-9 miesiecy a konkretne leczenie od wrzesnia 2009r bralam leki ale krutko bo byla poprawa teraz od 2 miesiecy mam odstawione ale znowu zaczyna sie nasilac moze dlatego ze od 2 tyg choruje na zapalenie krtani nie moze mi przejsc . mialam takie objawy z ziewaniem to bylo meczace zwlaszcza w pracy musialam kilka razy ziewac zeby w koncu przepchnac to powietrze dalej do pluc mam wrazenie ze na wysokosci gardla cos blokuje mi wlot i powietrze nie przedostaje sie dalej do pluc bralam oksodil alwesco wentolin i tabletki na alergie to bylo latem a i tak mialam ciezko oddychac . pozdrawiam i bede tu zagladac dobrze wiedziec ze nie jest sie samemu z takimi dolegliwosciami
Odnośnik do komentarza
Witam. Chciałabym Was uspokoić wszystkich. Nie ma się czego bać - nerwica, to po prostu choroba. Trzeba ją leczyć jak każdą. Nie bójcie się leków. Psychiatrzy to są spece właśnie od nerwic. Objawy - ziewanie, brak tchu, skoki ciśnienia, ból mięśnia sercowego, drętwienia, splątanie, kłopoty z koncentracją, lęki itp., to były (czasem są) moje objawy. Powody nerwic są różne. Nie trzeba wcale być zdenerwowanym, czy zestresowanym żeby popaść w nerwicę. Mam 39 lat. Endometriozę i nerwicę. Ciężkie chwile, bolesne przeżycia, bezradność doganiają mnie po czasie. Nigdy nie wiadomo kiedy. I trwają. To co przeżyłam lata temu też może mnie dogonić. Czyli to takie przypomnienia w ciele (bo nie w głowie), nagła reakcja ciała na coś czego już nie ma. Biorę hormony na endo, Setaloft 100 na nerwicę, concor cor i vivace na nadciśnienie, acard i doraźnie Alprox. Biorę od 2006. Mam unikać stresów. A tymczasem - przeżyłam depresję pooperacyjną (endo), zdradę męża i jego ciężki wypadek samochodowy, śmierć przyjaciela po tymże wypadku, żmudną rehabilitację męża, wyrzucenie z domu przez teściów, ubezwłasnowolnienie męża przez teściów. Jestem w trakcie rozwodu z przymusu. Mam nastoletnich synów, których sama muszę wychowywać, bo mąż sam jest teraz jak dziecko. Mimo tego wszystkiego staram się nie poddawać. Na początku strasznie się bałam tych psychotropów, skutków ubocznych, uzależnienia itp. Zwłaszcza, że jednak większość ludzi uważa, że nerwica, to *choroba psychiczna* (w takim złym znaczeniu). Większość wstydzi się o tym mówić. Nawet w rodzinie bywa niezrozumienie. Nie wstydźcie się tego i szukajcie pomocy u psychiatry. Ja przypadkiem znalazłam super psychiatrę i trzymam się go. Bywam u niego raz na parę miesięcy, czasem próbujemy zmniejszyć dawkę setaloftu, ale natychmiast wraca ból serca. Na razie nie mam co liczyć na spokój w życiu, więc śmiało poddaję się leczeniu. Myślę sobie, że parę osób ma jeszcze gorzej i ja mogę się schować ze swoimi dolegliwościami wszelkimi. Pozdrawiam Was i proszę nie panikujcie... Początki zawsze są trudne.
Odnośnik do komentarza
Gość agusiaf31
Witaj Beti :) Rzeczywiście, masz górę powodów do nerwicy, współczuję i podziwiam, że się nie poddajesz. Chociaż moja nerwica jest zjawiskiem niejako wtórnym wobec dolegliwości fizycznych, to z pewnością padła na podatny grunt. Niestety ja trafiłam na kiepskiego psychiatrę, leki które mi przepisał pogorszyły sprawę, więc któregoś dnia wyrzuciłam wszystkie /oczywiście zmniejszałam wcześniej dawki żeby całkiem nie paść/. Ale dalej walczę, teraz przy pomocy: doraźnie - tabletek ziołowych uspokajających jak już nie mogę wytrzymać oraz siłą woli i pomocą z tego portalu. Dzięki moi Drodzy. Stopniowo pracuję nad rozmaitymi technikami uspokajania i panowania nad oddechem /bardzo trudno bo mam problem z hiperwentylacją/ i odkryłam, że pomaga mi: - pisanie do Was :) - słuchanie muzyki i śpiewanie /drodzy sąsiedzi: SORKI :)/ - praca - zajęcie się czymś konkretnym i fizycznym - sprzątanie, prasowanie itp. - rehabilitacja fizyczna i masaże - jazda autobusem /o ile mam miejsce siedzące, bo jak nie to kręgosłup odpada mi z bólu od mięśni :)/ - ćwiczenia oddechowe - opowieści i porady spisane przez jednego pana, który z tego wyszedł, spisane na portalu polecanym tutaj kilkakrotnie /sprawdzę w domu adres bo nie pamiętam to podam/ - gadanie z innymi ludźmi - oglądanie kretyńskich seriali /im głupszy tym lepszy :)/ Beti ma też rację co do tego, że w naszym kraju wizyta u psychiatry jest równoznaczna z chorobą psychiczną, jak komuś powiesz to unika cię jak ognia /bo pewnie jeszcze się zarazi :)))/. Nawet jak się zapisujesz na wizytę to dziwnie na ciebie patrzą /oho, psychiczna/. Rodzina bliższa skrzętnie ukrywa przed dalszą /bo nas obmówią i przykleją łatkę schizofreniczki/. Mój tato to nawet sam przed sobą udaje, że nie ma problemu. Przyjaciele deklarują pomoc, po czym nie odbierają telefonów i w ogóle się nie odzywają /pomógłbym ci, ale wiesz ależ jestem zajęty, tyle pracy/. Takie życie Kochani. Trzymajcie się ciepło.
Odnośnik do komentarza
Witam, jakis czas temu sie tu wpisywałem, leżałem w szpitalu niedawno z podejrzeniem astmy, okazało sie ze jej nie mam raczej, wszyscy mi mówią ze to nerwica, osobiście w to wątpie, gdyż duszności nasilacją sie przy pochylaniu, podczas pozycji leżącej na plecach z uniesioną głową i wysiłku, natomiast wogóle nie ustają, ostatnio nawet wybudzają mnie ze snu i pojawił sie ucisk w krtani i głęboko w gardle, proszę o pomoc, bo już sobie z tym nie radzę, jęsli macie czas, to zadzwońce, żeb porozmawiać, jak z kims rozmawiam to o tym nie myśle 793727154
Odnośnik do komentarza
Znam to, wszystko co piszesz: duszność, ucisk w gardle, ból w klatce piersiowej i najgorsze zero snu z powodu wybudzania przez duszność i walenia serca. 15 dni temu wróciłam ze szpitala, w pracy tak mnie przydusiło że myślano że mam zawał. W szpitalu stwierdzono oczywiście nerwicę no bo cóż by innego. Badania z wyjątkiem wysiłkowego wyszły mi dobrze. Na szczęście dostałam inhalator który pomógł mi w krytycznym momencie pozwolił jakby przepchnąć powietrze. Zaś pulmonolog stwierdził że mam zdrowe płuca i nie jest mi potrzebny żaden inhalator, ale ja się przynajmniej bezpiecznie czuję z nim. Biorę też magnez i leki uspakajające. Duszności są nadal na szczęście nie tak wielkie żeby nie pozwalały mi zasnąć. Mam zamiar jeszcze zrobić tomografię klatki piersiowej, ale coraz bardziej myślę że w moim przypadku to nie żadna nerwica a przepuklina przełyku chociaż nie mam typowych objawów typu zgaga. Doskonale Cię rozumiem że masz już dosyć, ja też mam chwilę załamania. Ale jak już wcześniej pisałam od paru dni mogę spać no może nie tak swobodnie jak wcześniej (przynajmniej 4 razy w ciągu nocy się budzę) ale dla mnie jest to już zbawienie w porównaniu z tym co było wcześniej. Czasami myślę że już nie będzie jak kiedyś, ze zawsze będę łapała powietrze jak ryba albo stale ziewała :((( Trzymaj się
Odnośnik do komentarza
Witam, wszystkich serdecznie Mam takie same objawy jak cała większość,duszności problem z oddechem i częste ziewanie. Pewnego razu myslałem ,że mam zawał -duszności zawroty głowy, ucisk w klatce piersiowej,drentwienie lewej strony ciała. Zabrało mnie pogotowie pomyślałem , że już po mnie -schodzę !!! Dodam że mam 36lat więc zawał jest możliwy moja Mama zmarła na zawał, mój Tata miał trzy zawały ,dziedziczne ! Zrobiono mi EKG i szereg innych badań -wszystko ok! Ale ja nadal żle się czuję !!! Po kilku godz. w szpitalu lekarz stwierdził ,że nie wie co mi jest i mogę wracać do domu - (bez komantarza) cenzura ! Zdechnę jak bedomny pies !! Żyjemy w Polsce . Po kilku dniach siedzenia w dmou zaczołem wrać do normalnego życia. Zaczołem odwiedzać różnych specjalistów, każdy miał tą samą teorię ,nerwy to główna przyczyna moich dolegliwości. Hmmm ... to oni są fachowcami i wiedzą za co biorą kasę wiec przyjołem do wiadomości ,że moje duszności to muszi być stresujący tryb życia. OK! Któregoś pienknego dnia wyczytałem w mondrych lektórach medycznych jakie są objawy przepuchliny przwodu pokarmowego dokładnie takie jak ma wiekszość z nas na forum. Poprosiłem lekarza prowadzącego o skierowanie na RTG przewodu pokarmowego, strzał w dziesiątkę . Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×