Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rokowania po wstawieniu stentów po zawale serca


Gość Żyrardów92

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Żyrardów92
Witam! Mam bardzo ważne pytanie moja mama w czerwcu miała poważny zawał serca mięśnia dolnego, ma wstawione 2 albo 3 stenty nie wiem dokładnie będzie brała leki do końca życia. Dość często sie denerwuje i pali papierosy ale ma specjalną dietę, chciałbym sie dowiedzieć ile lat można żyć po wstawieniu stentów, wiem że to może głupio brzmi ale jest to dla mnie bardzo ważne pozdrawiam i czekam na odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Życie ludzkie nie da się opisać wzorami matematycznymi. Długość życia jednostki to jedna wielka niewiadoma lub ich wiele a tylko jedno równanie. Zainstalowanie stentów wskazuje, że niedrożność była poniżej stanu krytycznego lub w miejscu gdzie ich wstawianie miało sens praktyczny, można przyjąć, że jest jeszcze *rezerwa* ratowania przepływów poprzez ich wymianę lub w postaci by-pass`ów (obiegi zastępcze wykonywane z naczyń krwionośnych chorego np. przez przełączenie tętnicy piersiowej lub wstawienie *obejścia* zatoru z kawałków tętnic pobieranych z nogi lub ręki chorego). Teoretycznie, przy odpowiednim trybie życia i ewentualnej właściwej opiece/pomocy może jeszcze żyć i kilkadziesiąt lat. Nie podałeś ile ma lat, jaki ogólny stan zdrowia - to tymbardziej trudno prorokować. Czas eksploatcji stentów jest różny w różnych przypadkach osobowych i też zależy od ich rodzaju technicznego (stosowane są dwa rodzaje), praktyka wykazuje i kilka miesięcy i kilka lat. Branie leków do końca życia (cokolwiek to znaczy) to w kardiologii dosyć częste przypadki i właśnie służy oddaleniu terminu śmierci, a optymista powiedziałby wydłużeniu życia. Nie jestem lekarzem, ale opisałem Ci moje doświadczenia praktyczne jako pacjenta Instytutu Kardiologii i Szpitala Klinicznego na Banacha. Do *sześćdziesiątki* wszystko było ok, a potem zacząłem się *sypać*. By-passy, tętniaki brzuszne, biodrowe o wielkościach do zabiegów, piekielna miażdżyca nóg, ale jeszcze nie mówią o ich obcinaniu - samo życie, a *osiemnaście* lat miałem przez 40 lat. Nie tracę nadzieji, że samodzielnie do końca będę mógł korzystać z łazienki, to jest chyba najważniejsze dla mnie jak i rodziny. Według opinii lekarza rodzinnego, opieka moja i moich sióstr dodała mojej matce około 10 lat życia, dożyła 82 lat, przez ostatnie około 10 lat praktycznie nie chodziła, a przez 25 lat nikt nie chciał jej operować tętniaków, a potem nawet uszkodzonego stawu biodrowego, ze względu na zły stan ogólny. Życzę Ci dużo zdrowia i wtrzymałości, sukcesy dadzą Ci satysfakcję.
Odnośnik do komentarza
Gość Barbara 0501 232 804
Te wszystkie dolegliwości biorą sie m. innymi z powodu braków witamin, minerałów i aminokwasów. Niektórzy chcieliby mnie za to zlinczować i wyrzucić z forum. Piszę,,niektórzy*, bo tylko część ludzi szuka wiedzy na ten temat , znajduje ją i stosuje. Należę do grupy tych ,,niektórych*. Dożywianie organizmu stosujemy z mężem od ponad 4 lat i efekty przechodzą nasze najśmielsze oczekiwania. Nieprawdą jest, że nie możemy sobie pomóc, nieprawdą jest, że trzeba brać proszki farmaceutyczne (bardzo szkodliwe) do końca życia. Prawdą jest natomiast, że te proszki nie leczą, one tylko maskują objawy, a choroba rozwija sie nadal ( dodatkowo uszkadzają inne organy). Jeśli chodzi o stenty- one też zarastają, bypassy również pokrywają się złogami miażdżycowymi, jeśli w porę nie zacznie się przeciwdziałać). Główną przyczyną choroby sercowo- naczyniowej jest niestabilność i dysfunkcja naczyń krwinośnych spowodowana chronicznym brakiem witamin (udowodnione naukowo,poparte badaniami klinicznymi) .Organizm wykorzystuje wtedy cholesterol, lipoproteiny do naprawy naczyń. Przy długotrwałym niedoborze witamin tworzą się złogi miażdżycowe, a miazdżyca jest wczesną formą szkorbutu. Złogi w tętnicach wieńcowych powodują w efekcie zawał, złogi w tętnicach mózgowych- udar. Zamiast żyć w strachu o swoje nogi i nie tylko- proponuję rozważyć przyjmowanie naturalnych witaminowomineralnych składników odżywczych dobrze zestawionych (nie pojedyńczych, na chybił trafił). One są konieczne, jeśli życie Panu miłe! Nie będę tu pisać, co my przyjmujemy, bo prawdopodobnie będę posądzona o reklamę, lub Bóg wie co jeszcze? Zapewne zdziwią się Państwo, dlaczego o tym nie wszyscy wiedzą, dlaczego nie mówi się i nie pisze w środkach masowego przekazu, dlaczego lekarz nam tego nie powie...., mało tego, witaminy się wyśmiewa, wmawia nam się, że możemy sobie nimi zaszkodzić itd... Te najprostsze, a zarazem najważniejsze składniki odżywcze są olbrzymią konkurencją dla firm produkujących syntetyczne leki (ze strasznymi niejednokrotnie działaniami ubocznymi), które można opatentować i z których można czerpać miliardowe zyski, natomiast natury (bez żadnych działań ubocznych)opatentować się nie da... Pozdrawiam - Barbara 0501 232 804
Odnośnik do komentarza
Gość jarekgram
witam bardzo mnie zaciekawilo to co napisalas Barbaro.Ja siedem dni temu zasililem szeregi zawalowcow i posiadaczy stentow.Mam 50 lat i jeszcze pare dni temu uwazalem sie za okaz zdrowia.Od 10 lat nie pije w ogole alkoholu,faktem jest ze palilem duzo papierosow.Teraz rzucilem palenie definitywnie.Przyznam szczerze,ze moja choroba jest dla mnie wilka niewiadoma.Opieram sie na zaleceniach lekarzy,ale chetnie tez poslucham ludzi doswiadczonych choroba.Jak oni sobie z nia radza.Jesli moglbym Cie prosic Basiu to napisz cos wiecej o tych witaminach.Pozdrawiam wszystkich Jaroslaw
Odnośnik do komentarza
Ateizm nie wiem po co drazysz ten temata ale niestety Wojt ma racje zwierzeta tez maja zawal.Sama mialam psa ktory zdechl z powodu zawalu na stole u weterynarza i nic nie dalo sie zrobic.Psy cierpia tak jak ludzie na nowotwory,zawaly serca,kardiomiopatie.Tez maja powiekszone serce dlatego leczy sie je lekami dla ludzi z apteki.Nie chce pisac na ten temat bo moglabym tak dlugo.Ale uwierz psy tez maja zawal i pewnie inne zwierzeta tez np.ktore zyja w zoo.
Odnośnik do komentarza
Wiesz mam przyjaciela, który mimo stendów prowadzi normalny tryb życia i ma się w porządku. Myślę, że można z nimi przeżyć jeszcze wiele lat, wszystko zależy od podejścia i od zadbania o swoje sprawy codzienne. Tak, żeby człowiekowi, w miarę możliwości, jak najbardziej grało we wszystkich sprawach i żeby mieć jak najmniej stresów i problemów.
Odnośnik do komentarza
Gość włodek b.
witam, mam nadzieję że ktoś czasem zajrzy na tą stronę. wszystkie zwierzęta chorują na te same co człowiek choroby + te typowo zwierzęce. ja pierwszy zawał miałem w 1994 roku pod koniec grudnia. przez 8 lat nic się nie działo, żyłem normalnie, prawie że zapomniałem o nim. nagle w 2002 roku całkiem bez powodu przewróciłem się, dostałem jakichś drgawek. ponieważ to trwało zbyt długo żona wezwała pogotowie. w szpitalu zrobiono mi próbę wysiłkową w trakcie której biegłem 10 minut bez żadnych sensacji, aż mi się znudziło i poprostu zeskoczyłem z bieżni. no ale trzeba coś napisać dlaczego próba została przerwana, choć pielęgniarka stwierdziła że zdrów jestem ja ryba bo ani tętno ani ciśnienie krwi nie wzrosło ponad normę, a wszystko wróciło do stanu *przed wysiłkiem* w krótkim czasie. no to napisała że z powodu zawrotów głowy. konsylium lekarskie skierowało mnie na koronarografię. i tu było wielkie zaskoczenie ponieważ okazało się że moje serce ledwo zipie. dwie z trzech tętnic zarośnięte całkowicie, trzecia w 50 %. operacja (luty 2003r) wszczepienia bajpasów przebiegła bez żadnych sensacji, jedynie z wybudzeniem mnie były jakieś kłopoty. szybko się rany goiły bo organizm jako całość mam zdrowy. w 5 dobie zdjęto mi szwy. choć jeszcze po 6 miesiącach jakaś zabłąkana zielona nitka ze mnie wyszła. drugi zawał miałem w 2005 roku. przeżyłem go bez sensacji- miałem już sporo wiadomości. trzeci zawał dopadł mnie w kwietniu 2008, po nim zrobiono mi koronarografię i dostałem skierowanie na wstawienie stenta w Nałęczowie. mogę powiedzieć, że odżyłem po tym zabiegu, mogłem szybciej chodzić i czułem się swietnie. czwarty zawał położył mnie w lipcu tego roku (2009), po nim ledwo chodzę a dojście do sklepu podzieliłem na dwa etapy- dusznica uniemożliwia jakikolwiek szybszy ruch lub dłużej trwający wysiłek. 15 października miałem koronarografię i 19 listopada będą wstawiać mi stenta w szpitalu w Lublinie. jeśli zobaczę że ktoś moją wiadomiść odczytał i napisał coś to po zabiegu postaram się odezwać. pozdrawiam wszystkich zawałowców, serca w górę- nie załamywać się.
Odnośnik do komentarza
Witaj Wlodek.Moj maz ma wstawione dwa stenty.Pierwszy w w lipcu a drogi w sierpniu.Mial robiona koronarografie bo ma stwierdzona chorobe wiencowa i miazdzyce zarostowa.Ternice wiencowe byly w bardzo zlym stanie i mezowi grozil zawal w kazdej chwili-jednak udalo nam sie go uniknac.Po zalozeniu stetow nie widze jakiej poprawy.Jest tak jak bylo przedb stetami.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
nie ma reguły ile lat ktoś będzie żył - bo ma stenty lub ich niema .....znam osoby które leżały ze mną w szpitalu ...i żyją już od chwili założenia stentów kilkadziesiąt lat prawie,,,każdy człowiek jest inny ..pozdrawiam twoją mamę Żyrardów mam 48 lat jestem 2 miesiące po zawale- nie paliłam papierosów , nie miałam miażdżycy (czuję sie różnie ) mama musi zmienić tryb życia ale o tym wszystkim pewnie powiedzą jej w szpitalu a co do chorób zwierząt nie będę polemizować - bo zwierzęta chorują,ale tylko podobnie do ludzi ...ale na pewno nie tak jak ludzie
Odnośnik do komentarza
Melduję się po zabiegu. w środę (18) stawiłem się do szpitala krótko przed godziną 16. moje nazwisko było już na tablicy- łóżko czekało. dosłownie chwilę później przyszedł lekarz, jeszcze raz obejrzał papiery i pół godziny później leżałem na stole pod aparaturą. zabieg był całkowicie bezbolesny, jedynie pod koniec czułem lekkie duszenie w gardle. nie ma się czemu dziwić - w trakcie poszerzania naczynia balonikiem jest ono całkowicie zamknięte- stąd taki objaw. zabieg trwał około godziny, widziałem na ekranie monitora jak podawany jest kontrast i jak rozpływa się w sercu. pamiętam, że podczas pierwszej koronarografii każde podanie kontrastu powodowało zaburzenia w pracy serca, serce zatrzymywało się - lekarz kazał kasłać aby uderzeniem powietrza w płucach pobudzić je do pracy, w tym czasie robiło mi się potwornie gorąco w stopy dłonie i głowę. dziś kontrast ma inny skład chemiczny i żadne sensacje nie mają miejsca. po zabiegu spadło mi ciśnienie krwi i to dość mocno 60/45, oraz tętno poniżej 40 uderzeń na minutę. dostałem kroplówkę- roztwór soli fizjologicznej i około 21. 30 wszystko wróciło do normy. po zabiegu przewieziony zostałem na OIOK. pod obserwacją leżałem do 1,30. usnięto mi wkłucie i po założeniu ucisku w miejscu wkłucia zawieźli mnie na salę. leżałem jak skóra z diabła do 10 rano. pęcherz pełny, bo nerki ostro wzięły się za czyszczenie krwi z kontrastu i innych chemikaliów. w sumie leżałem 16 godzin starając się nie ruszać a bandaże wcinały mi się w nogę- makabra. wypisany zostałem w piątek (20). wczoraj mało chodziłem bo mnie bolało siedzenie od leżenia. hahaha. czuję się dobrze, już widzę że jest dużo lepiej- jest mi ciepło nie marznę. wcześniej bywało że stojąc przy kaloryferze drżałem z zimna, teraz jest ok. na razie kupiłem jedynie AREPLEX - raz że nie mam kasy a inne tabletki jeszcze są. pozdrawiam zawałowców, stentowców i bajpaśników. serca w góre- nie załamywać się.
Odnośnik do komentarza
jak raz o to nie pytałem lekarzy, ale myślę że tak. stent nie zmienia skłonności do zarastania żył, więc czas jego funkcjonowania jest ograniczony do kilku lat. istnieje możliwość powtórnego balonikowania tego samego miejsca i wsadzenia stenta. wtedy jeden będzie siedział w drugim. pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich równo tydzien temu miałem rozległy zawał serca sciany przedniej i sciany dolnej mam tylko 33 lata i zycie przed soba nigdy nie bolalo mnie serce az nagle pewnego wtorkowego południa pojechalem do przychodni bo bul w mostku był nie do wytrzymania wsiadłem w auto i zajechałem ale co było potem nie wiele pamientam mam 4 stenty i nie bardzoe wiem jak teraz życ a chciał bym wrucic do normy ale jak ????????
Odnośnik do komentarza
z góry uprzedzam, że nie jestem ekspertem stenty są wprowadzane, żeby udrożnić przepływ krwi i sporo zależy, czy cholesterol spowrotem zapcha żyły (tętnice?) czy też nie nie wiem jak to wygląda procentowo ale lekarz ojemu tacie powiedział, że jeżeli się o siebie nie dba, to w ciągu 5 lat u 30% ludzi problem wraca dieta jest bardzo ważna, stres wazny ale akurat nie ma zbytniego wpływu na przepustowość żył ale papierosy to masakra!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! sama palę, sama mam problem, wiem co to jest ale wiem też, że najlepsza dieta nie będzie miała sensu, jeżeli człowiek dalej pali palenie jest wykluczone przy tak poważnych schorzeniach, jasne że są osoby które 3 zawały przeżyją i palą i mają się dobrze przez 15 lat - znałam osobiście taką osobę ale nie można tak ryzykować mój tata po wszczepieniu stentów ma się dobrze od prawie 9 lat, przechodzi dobrze próby wysiłkowe, badania OK ale co najwazniejsze- jak go karetka zabrała do szpitala, to rzucił palenie odrazu, a był ciężkim przypadkiem palacza... jednak takiego strachu jaki miał w oczach przez kilka dni nigdy nie zapomnę
Odnośnik do komentarza
ksiądz ! jestem równo 3 mies po zawale - schudłam , inaczej sie odżywiam , ale nie chodzę głodna, leki te które zalecili w szpitalu , poza tym ruch , spacery co najmniej 3-4 razy w tyg ...czuje sie różnie ,(ja dodatkowo mam silną anemię - zaraz po zawale zaczęło strasznie mi spadać żelazo) w domu robię prawie wszystko (tylko w zwolnionym tempie :):)...i się żyje :):) trochę inaczej ale ciesze się :)
Odnośnik do komentarza
Gość włodek b.
Witam. martynia, po wszczepieniu bajpasów każdy czuje się fatalnie, to poważna operacja. płuca na czas operacji są zwinięte żeby nie zajmowały miejsca ale wytwarzają jakiś płyn cały czas. później chcą się go pozbyć zmuszają do kaszlu- to potworny, rozrywający ból. nie pomagają ani szelki ani ściskanie poduszki. żeby płuca rozwinąć trzeba dmuchać powietrzem przez rurką zanurzonę w butelce- to też czasem boli, ale to mija. trzeba uzbroić się w cierpliwość. smaruj mame spirytusem (kup u ruskich), plecy i boki- wklepuj go dość mocno. nie wolno dopuścić do przeziębienia. myślę, że Twoja mama trafi na rekonwalescencję do jakiegoś uzdrowiska. tam są ludzie znający się na opiece, należy bezwzględnie podporządkować się im. musisz wymóc na mamie aby nie kupowała sobie jedzenia, tam dają tyle ile trzeba. mnie usunięto szwy w 5 dobie- szybko i dobrze się rany goiły ale jeszcze po pół roku wylazł ze mnie jakiś zielony sznurek, coś na kształt szewskiej dratwy. raczej swędziało w tym miejscu- usunięto mi go w szpitalu, bezboleśnie- na stojąco. jeszcze jedna ważna rzecz. kość mostkowa jest potężna i gruba, w trakcie operacji skręcona drutem w 3- 4 miejscach. mimo tego trzeba uważać podczas jazdy autobusem, tramwajem aby przy nagłym, gwałtownym hamowaniu nie rozerwać się. nie wolno stać przed rurką tylko za rurką, tak żeby przy hamowaniu opierać się o nią ramieniem. i to by było na tyle. pozdrawiam zawałowców, bajpasowców, stentowców. Życzę wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×