Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuje za wszystko. U mnie niestety bez zmian. Ale muszę się przyznać że w drodze do domku (a byłam u narzeczonego by się wyrwać z tego wszystkiego, tej ciężkiej atmosfery), dopadły mnie duszności. Tak jak wcześniej, czyli trudno mi było oddychać, zaczęłam oddychać przez usta no i serducho przyśpieszyło. Powiedziałam sobie, no nie znowu, muszę wejść do auta i ta droga, aaaaa bałam się że czeka mnie kolejny atak. A wiecie co zrobiłam, to co mi na hipnozie powiedziano. Weż głęboki oddech przez nos, a potem kaszlnij dwa razy, powtórz tą czynność. Po wejściu do auta, siadłam spokojnie, ręce położyłam przed siebie, zamknęłam oczy i z każdym oddechem (najlepiej przez nos), powtarzałam moje mięśnie się rozluźniają, wchodzę w stan relaksu, wszystkie stresy odchodzą. I mimo iż nie wierzyłam w to do końca, to po 5 minutach atak ustał i udało się. Więc, może komuś również się przyda ta metoda. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny :) mnie dzis dzien minal nawet nawet, wczoraj mialam tylko te swoje przygody z serduchem i oczywiscie odrazu panika, ale siedzialam siedzialam i przeszlo. Missajgon ciesze sie, chociaz tak nie powinnam mowic ;) ze ktos jeszcze ma taki problem jak ja, czyli to zostawanie w domu, wtedy jest najgorzej, praktycznie caly czas czekam na atak. Nawet jak chce odwrocic swoja uwage, to czesto mi nie wychodzi. Dzidzius mysle ma sie dobrze, kopie i pewnie sobie mysli: matka uspokoj sie ;) Pisz Aniu caly czas, jak bedziesz sie bala, bo napisalas ze teraz nie ma meza w domu. Zabko jak reszta dnia minela? Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Ja na chwilke. Krysiu i co masz juz te wyniki?????????????????????????? U mnie ok. Lekarz powiedzial, ze wszystko jest dobrze, tylko magnez przy dolnej granicy, no i zmienil mi lek bo w pewnym momencie puls mialam powyzej 160 a biore leki na jego ustabilizowanie wiec tak nie powinno byc. Zobaczymy. Za kilka dni mam miec kontrolne echo serca, ale jestem dobrej mysli. Powiedzial tez ze kolatania beda sie u mnie pojawiac, ale nie sa grozne wiec nie ma potrzeby sie nimi przejmowac. Teraz to wszystko musze zakodowac sobie w lepetynie i zaczac zyc normalnie. Kochane sciskam Was i przepraszam, ze nie pisze do wszystkich z osobna, ale padam i w oczach piach.

Odnośnik do komentarza

Witajcie. a u mnie kiepsko, córka w poniedziałek miała gorączkę, we wtorek zamieniła to na lekką biegunkę a dzisiaj doszły wymioty :( chyba ją jelitówka dopadła :( a do lekarza dopiero jutro... I jak ona się źle czuje to ja się czuję jeszcze gorzej bo się martwię że się tak męczy... Ale byle do jutra. Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam wszystkich :*

Odnośnik do komentarza
Gość a28aga28

Witajcie Gruszko to dobzre ze nic powaznego ;-* moj laryngolog stwierdzil ze toi pzrewlekle za[alenie krtani i gardla ;-/ do tego refluks tego i tego. Dostalam leki a dalej kaszle, boli mnie w klatce piersiowej i dziwny bol mam niby w lewej lopatce bo miesnie mam wszedzie spiete -juz sama nie weim czy to meisnie czy co? ;-/mozliwe zeby bol miesni promieniowal na przod? Dzis kolejna nocka, ogolnie to powinnam wylezec ten moj kaszel ale kto da mi zwolnienie pzred koncem tygodnia? tzn lekazr moze tak ale boje sie ze znow sie nie spodoba to tej kadrowej zrobi zadyme i znow mi powiedza ze zwalniaja ;-/, cholera zle tak,mam flegamine w tabletkach, wit ai e, na refluks cos a to pokaszliwanie mnie juz wykancza ;-/ eh. w piatek ide na terapie ;-) po pzrerwie ;-) dluzszej, lekow juz nie biore chyba 2 tygodnie ;-), dalej bawie sie w fotobloga ;-).. papapap

Odnośnik do komentarza

Witam gruszeczko pocieszajace jest to ze u Ciebie nic groznego . Dziewczyny piszecie ze ostatnie dni sa u was ciezkie , to napewno wplyw pogody . Pogodynka ostrzega o zlym samopoczuciu , a bo wiatry a bo niskie cisnienie , pogoda sie unormuje to i bedziemy czuc sie dobrze . Mysle ze jak jeszcze Krysia da nam znac ze i u niej dobrze to wszystkim nam poprawi sie chumor . Wiosna tuz , tuz, juz pierwszy bocian przylecial do Polski , moje jeszcze leca . U nas pieknie , zero sniegu , duzo slonca a ptaszki spiewaja ze az milo.Teraz dotyka nas przesilenie wiosenne , glowa do gory bedzie dobrze , trzeba pojesc troche witamin a Ty gruszeczko magnezu i oby do wiosny , pozdrawiam i zycze wolnosci od NL .

Odnośnik do komentarza

Hej nerwusy!!! Jak dzien minal???Krysiu jak wyniki jesli mozna spytac? Kochani mam kota Snowie (Sniezynka), caly bialy, 7-8 miesiecy.Dostalam od tesciowej. W sumie chcialam kota od dawna, ale sie balam odpowiedzialnosci. A teraz mam i musze przyznac za duzo roboty z kotem nie ma. Jedno ale, drapie meble i to mnie dobija, poza tym spi prawie cale dnie. Jak ktos nie ma dzieci tak jak ja to polecam. Jakies zajecie, odciagniecie od rutyny.I jeszcze jedno non stop siedzi mi na karku (oczywiscie jak nie spi)Teraz tez. Gruszko, Aniu, Ofelio, Majko, Zabko, Inouke i wszystkich ktorych nie wymienilam udanego wieczorku i do nastepnego klikniecia. Buziaki.

Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 3

Witam kochani Dziękuję wam kochani za to że jesteście ze mną Wyniki mam dobre nie krwi w kale i tak naprawdę nic już z tego nie rozumie tak bardzo się bałam ale już się uspokoiłam ale i tak idę w poniedziałek do lekarza żołądek też mniej boli Ale powiem wam że dowiedziałam się od mojej córki bo jej teściowej siostra jest ratownikiem medycznym że jest taki sposób jak sprawdzić samemu czy jest krew w kale wystarczy polać kał wodą utlenioną i jak się zapieni to jest nawet bym o tym nie pomyślała sory że ja wam o takich rzeczach piszę ale dobrze wiedzieć że można tak zrobić U mnie wszystko po staremu jakoś się trzymam Pozdrawiam wszystkich serdecznie życzę wam kochani miłego spokojnego wypoczynku sobotnio ---niedzielnego Dobrej spokojnej nocki kochani buziaczki dla wszystkich

Odnośnik do komentarza
Gość zabka1983

Missajgon,kotek tam wchodzi bo moze czuje chore miejsce,podobno koty tak maja... Krysiu super ze jest ok!!!!!!!!!!!!!!!!! A co do tego sposobu z woda utleniona,to pierwsze slysze ale widocznie musi cis w tym byc.... Poza tym jakos leci...dzis z mezem i dzieciakami popracowalismy troche przy drzewie i sie dotlenilismy...tak bardzo ze mezulek juz zasnal a obiecal mi masaz karku,,,śłłłłłłłinia jedna ;)) Caluje wszystkich z osobna ****))

Odnośnik do komentarza

Od wielu lat cierpię na nerwicę : (to straszna choroba.Bywały lata,że żywiłam się samymi sucharami i kleikami bo miałam potworne bóle i kolki jekitowe po kazdym jedzeniu.Byłam na pograniczu anoreksji...Ponadto co jakiś czas miałam napadowe zawroty głowy,tak silne,ze prawie traciłam przytomność,usta mi siniały.Do tego dochodziły bóle serca,dławiące,palące. Ileż razy leżałam w szpitalu,a badania były dobre.Byłam na dwóch terapiach,które niewiele pomogły.Może tylko miałam wtedy wsparcie w grupie i byłam radośniejsza przez te tygodnie.Po samobójczej śmierci brata nerwica rozłożyła mnie na łopatki.Koszmar i kosmos.Umierałam...nic nie dałam rady jeść bo tak bolało,nie mogłam wogóle spać i strasznie się bałam wszystkiego i wszystkich.Gdyby nie znajoma mojej zmarłej mamy nie wiem jakby to było...ta kobieta otoczyła mnie opieką jak mama.Mimo,że byłam wtedy trzydziestoparo letnią kobietą,mężatką z dwójką dzieci.Lekarz,którego mi poleciła pomógł mi farmokologicznie.Brałam asentrę przez dwa lata !Mogłam jeść suchary i kleiki.Kości wystawały mi wszędzie.Posłuchajcie teraz : ) kiedy mój mąż wyjechał za granicę zaczęłam się uśmiechać : ) zaczęłam spotykać się z koleżankami,poszłam do szkoły zaocznej : ) jadłam trochę więcej : ) Nagle zdałam sobie sprawę,ze on mnie przytłacza,ze ja się go boję,że bez niego mi super i rozwiodłam się !!! Poznałam mężczyznę,który okazał się moją miłością,połówką... to było cztery lata temu.Od samego początku zaczęłam jeść wszystko !!! dla samej mnie było to wprost niewiarygodne i zadziwiające.Urodziłam dwa lata temu synka bez kłopotów : ) Dziś nie ważę jak kiedyś 43 kg przy wzroście 170 tylko 70 kg i myślę ,że nawet troszkę za dużo,ale jako,że tyle lat byłam chuda teraz kocham moje pełne kształty i wiem,że miłośc mnie uleczyła.Wiem brzmi jak banał,ale mówię szczerą prawdę.Mam pewne problemy zdrowotne np mięśniaki macicy,ale to już inna historia : )))

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim. Po pierwsze missajgon, fantastycznie że masz w domu zwierzę, a do tego kota. Sama na kocurka- Kropka-, który obecnie mieszka u mojego narzeczonego oraz kocicę- Kulkę. Koty i może chodzą swoimi drogami, ale są bardzo wierne i potrafią pomóc w trudnych chwilach, głaskanie kota ponoś przynosi szczęście, radość i ja się z tym zgadzam. Po drugie dzisiaj rano urządziłam u siebie w domku urodzinki dla rodzinki. Wstałam rano i zaczęłam przygotowania. Umówiłam się z rodzicami że wrócę wcześniej by pomóc (a spałam u narzeczonego, sama nie wiem czemu ale u niego jakoś te ataki są słabsze i jakoś potrafię je znieść). Wstałam rano i się przygotowałam do wyjścia, i gdy miałam już wyjść to zrobiło mi się słabo, usiadłam na moment, ale co się podniosłam to uczucie omdlenia, spocone zimne dłonie. Nie czułam się najlepiej, już miałam odwołać dzisiejszą imprezę. Ale zaskoczyło mnie zachowanie narzeczonego, przyszedł do mnie i zapytał się idziemy, na początku stanowczo odmówiłam, wyszedł i wrócił za chwilę, padło kolejne pytanie idziemy, i tak się to powtarzało jeszcze. Gdy w końcu się zawahałam i powiedziałam nie wiem, on podszedł do mnie przytulił mnie i powiedział no to idziemy. Nim się spostrzegłam byłam już poza domem, idąc do auta. Czułam wtedy ogromne wsparcie ze strony niego. Każdej osobie na tym forum i tych znanych jak i nie znanych życzę by znalazły takie osoby, tą drugą połówkę. Co do postu renata42, to miło jest przeczytać że udało ci się. Mimo przeciwności losu wygrałaś. Podjęłaś kroki, które przyniosły ci szczęście i radość. Podziwiam ludzi, którzy potrafią zdecydować się na takie kroki. Sama nie wiem czy byłabym wstanie. Pozdrawiam i buziaki śle dla wszystkich. Miłego wieczorka

Odnośnik do komentarza

Czesc wszystkim, Gruszko ciesze się ze wyniki ok, a to kołatanie serducha, jak widzisz nie są groźne. Agus na pewno nie jest łatwo chodzic do pracy jak się jest chorym, ale to może własnie ona odciągnie cię od nerwicy. Ja od kiedy nie pracuje czuje się duzo gorzej, bo mam wiecej czasu, mniej zajec, a to przekłada się na myslenie o swojej chorobie. Missajgon gratuluje kota. Ja na podwórku mam psa, obowiązki są, ale i ile uciechy. Krysiu super ze wyniki dobrze wyszły. Renato gratuluję wyjścia z tej choroby i powrotu do normalnego życia. Oby tak dalej. Inouke wszystkiego najlepszego!!! Ja dziś krótko, nawet nie wiem sama jak się czuję, chyba względnie. Było by ok, gdyby nie jutrzejsza wizyta u psychologa, na którą muszę sama pojechac. Boje sie drogi przebytej autem, a nawet samego siedzenia u psychologa. Matko...czy to musi byc takie cięzkie. Czy ta choroba jest niezniszczalna, czy ona musi tak upadlać i ubezwłasnowalniac? Ja mam juz jej serdecxznie dośc!!!!!!!!!!!!! chciałabym się jej pozbyć, ale ja juz nawet nie pamiętam za dobrze okresu przed chorobą. Chciałaby dusza do raju ale grzechy ją trzymają...... Trzymajcie się nerwuski.

Odnośnik do komentarza

Hej nerwusy!!!Inouke wszystkiego naj....., spelnienia niespelnionego, faceta kochanego i serca spokojnego. Widzisz Krysiu nie tak zle jak sie myslalas. Bedzie dobrze. Aniu psa tez chcialabym miec, ale jak narazie kot wystarczy.Tak jak Inouke mowi kot mimo, iz chodzi wlasnymi drogami jest bardzo wierny i co mnie bardzo cieszy cholernie czysty i co szczegolnie cieszy mojego pedantycznego M. Aniu pomysl sobie, ze jedziesz do psychologa by sobie ulzyc(wygadac sie itp.). Ma Ci pomoc wiec nie ma co sie bac tylko leciec jak na skrzydlach.Gruszko trzymaj sie, nie daj sie grypsku!!!Renato ale mialas kolorowe zycie, ze sie tak wyraze.Najwazniejsze, ze szczescie znalazlas i mozesz byc spokojniejsza. Kochani moi koncze dzis ten krotki (jak na mnie) post, ide pobawic sie z kotem hehehe. Do nastepnego klika, papaty.

Odnośnik do komentarza

Witam renatko dobrze ze sobie umialas poradzic ze swoja nerwica , wiedzialas gdzie tkwi problem i go usunelas , wiekszosc z nas dopiero po latach odkrywa przyczyne swoich lekow a do tego czasu bardzo sie meczymy .Krysiu super ze nic groznego , teraz to chyba to tak jak u mnie , dietka , zero stresu a pozyjemy do samej smierci.Inouke gratulacje narzeczonego a i Twojego samozaparcia , tak trzymaj.Aniaaa choroba kiedys przejdzie , uwierz ze nie jest ona wieczna , a po wizycie u psychologa poczujesz sie lepiej , zycie jest za piekne i za krotkie wiec walczmy bedzie dobrze , musi byc.Gruszeczko lez wygrzewaj sie i nie daj sie grypie ,trzymam kciuki za powodzenie . Dobranoc kochani przyjemnych snow i milego nadchodzacego tygodnia ,czesc.

Odnośnik do komentarza

Dziękuje wszystkim za życzenia. Jak ten czas leci, kolejny rok za mną. Dzisiaj był dla mnie dość trudny dzień, niby z początku nie wydawało się że może coś się zdarzyć. Rano wstałam, zrobiłam śniadanko dla mnie i mojego ukochanego, ale koło 12 narzeczony zaczął się dziwnie czuć, ból żołądka i nudności, no i niestety zdarzyło się najgorsze. Strasznie wymiotował. Bardzo się o niego martwiłam, ale na szczęście już jest dobrze, wróciła mu chęć do życia a to najważniejsze. A ja odkryłam coś bardzo ważnego, co pomoże mi w walce z nerwicą. Otóż nie zdawałam sobie sprawy z tego że mogę mieć fobię dotyczącą wymiotów. Nikt ich nie lubi, ale w moim przypadku, to najgorszy koszmar. Ja wręcz unikam ich, nawet gdy już jestem na skraju i lepiej by było gdybym wyrzuciła to z siebie, ja nie potrafię, wolę cały dzień chorować i męczyć się. Odkrycie tego jest ważne, odkryłam czego tak naprawdę się boję. Bo pewne objawy nerwicy są i da się je opanować, a u mnie strach przed publicznym zwymiotowaniem jest tak silny że dostaję od tego ataków. Na szczęście za kilka dni mam wizytę u psychologa. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Ostatnio wiele czytałam jak niektórzy z was podjęli kroki do wyzdrowienia i rozwiedli się, lub odeszli od swoich partnerów. Nigdy bym nie przypuszczałam że dzisiaj tu na tym forum, będę szukała informacji dotyczących jak żyć szczęśliwie u boku ukochanej osoby i nie przejmować się opinią rodziców, a dokładnie mamy. Dzisiaj czekała mnie kolejna trudna rozmowa, jestem z narzeczonym już 8 lat ze sobą i przez wiele razem przeszliśmy, ostatnio nawet postanowiliśmy zamieszkać razem i żyć na własną kieszeń. W końcu mam już 25 lat i to jest prawdziwa miłość. Ale niestety i tu pojawia się problem. Moja mama stanowczo zabroniła mi tego, gdy powiedziała że się nie zgadza na to to czułam sie tak jakby ktoś zabronił mi mojego szczęścia. Mój narzeczony ma jedną wadę, która mojej mamie przeszkadza, on nie lubi przebywać z moją rodziną, tzn. nie lubi chodzić na imprezy. Ja go po części rozumiem, alkohol i głupie dowcipy. Ja sama czasem uciekam do kuchni, by pomóc, a raczej wszystko robię by nie przebywać w tym otoczeniu. A teraz gdy ja już tak bardzo nalegam by się zgodziła, dzisiaj mi powiedziała że jak ja to zrobię to ona będzie traktować jak powietrze. I co ja mam zrobić?? Teraz siedzę, staram się rozluźnić i z kimś porozmawiać i płaczę, płaczę i jeszcze raz płaczę. Na psychoterapii nie raz poruszony był temat moich stosunków z mamą, a są trudne, całe życie postępowałam jak ona chciała, uczyłam się dobrze, teraz studiuje, na każde jej zawołanie, gdy miała problemy to starałam się jej doradzić- pomóc- zawsze stawałam w jej obronie i po co to wszystko, oddałam całą swoją siłę i energię dla takich słów. Teraz mam ochotę spakować się i udowodnić jej że szczęście moje jest najważniejsze dla mnie. Przepraszam że tak się rozpisałam, ale już musiałam.

Odnośnik do komentarza

Inouke. Kurcze to straszne, ze mama tak stara sie toba dyrygowac. Ja tez nie mam najlepszych stosunkow z mama. tzn moge z nia pogadac o roznych rzeczach ale jest to wszystko z ogromna rezerwa, zeby mi sie to pozniej czkawka nie odbilo (mam nadzieje, ze rozumiesz co mam na mysli) niby jest dobrze, ale......... nie jest. Teraz lacza nas inne stosunki niz kiedys, ale zal mam ogromny bo nie mialam matczynej opieki kiedy najbardziej jej potrzebowalam. Musialam radzic sobie ze swoimi problemami sama. Wydaje mi sie, ze tutaj musisz popatrzec na siebie, na swoje uczucia i zaczac zyc tak jak ty chcesz. Wiadomo, serce peka jezeli nie ma sie oparcia w matce, ale niestety jej nie zmienisz i trzeba sie z tym pogodzic. Jest to trudne, wiem, ale inaczej za duzo energii sie traci na chec zmiany tego czego nie mozemy. Jestem z Toba. Co tam u pozostalych????? U mnie jakos leci, wczoraj mnie chcialo zlapac, ale sie nie dalam. Sciskam. Buzka

Odnośnik do komentarza

Cześć!!!! Ja już po wizycie u psychologa i psychiatry. Dwóch takich specjalistów to stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Psychologa miałam rano, ale musiałam przełożyć wizytę na wieczów aby nie jechac sama bo jednak nie byłam w stanie. Psychiatra popołudniu. Mam taki mętlik w głowie, ze nie wiem kiedy poukładam sobie myśli. Jest ich az tak dużo. Psychiatra powiedział, ze leki w moim przypadku to koniecznośc, wiec im szybciej tym lepiej. Postanowione ze w przyszłym tygodniu maz ma miec wolne i zaczynamy. Powiedział tez ze przepisał mi najmniejsza terapeutyczna dawke, wiec nic złego nie powinno się dziac. Powiedział tez abym niektóre rzeczy przewartościowała, wtedy będzie mi lżej, szczególnie wszystko co związane było z pracą i jej otoczeniem. Powiedział tez ze w jakis sposób róznie sie od jego pacjentów, bo u mnie nie widac nerwicy na zewnątrz, to znaczy nie jestem znerwicowana fizycznie, czy jakos tak to okreslił, a jednak mam taki ogromny opór wewnątrz siebie który pozwolił nerwicy mną zawładnąć, ze jak bym go odwróciła w drugą stronę to wtedy wracałabym do zdrowia. Powiedział tez ze w przypadku ataków, powtarzac sobie ze tak jestem skonstruowana i tak reaguje na niektóre rzeczy i to jest normalne. Wizyta trwała ponad godzine!!!!! Troche zamotałam, ale może zrozumiecie. Psycholog tez bardzo dużo ze mną rozmawiała, wizyta tez trwała ponad godzine. Ta troche bardziej bolesna była, bo cały czas byłam uświadamiana, ze jak bede się cofać i uciekac od wszystkiego, a mąż będzie za mnie robił prawie wszystko co jest związane z kontaktami społecznymi, to zamknę się w domu, i tylko po nim bede mogła się poruszać. Niby o tym wiedziałam, ale nigdy tego nie analizowałam, i nie wypowiadałam na głos. A tu.... Mam tez kilka zadan domowych hihiihi jak w szkole. Do następnej wizyty mam codziennie wychodzic z domu i wychodzic jak najdalej. Mieszkam na wsi, wiec ze spacerami nie ma problemu. Najpierw mam wychodzić dokąd dam rady, a z każdym dniem kilka kroków dalej. To samo ma byc z jazdą samochodem, ale ważniejsze są spacery, gdzie nie ma zadnych *podpórek*. Tak mnie wczoraj zmotywowali, a może omotali, ze późnym wieczorem nawet byłam z mężem w sklepie. Stwierdził nawet ze jak nie chodziłam to niechodziłam i pieniędzy nie wydawałam, a jak już poszłam i to na krótkie zakupy to wydałam ponad 100 zł. hihihiihihi ciesze się bardzo z tego i jestem z siebie dumna!!!!!! Wy też możecie być z siebie dumne, bo to po części i Wasza zasługa:) Inouke, przykro mi, ze masz takie a nie inne relacje z mamą. Różnie w życiu bywa. Dziewczyno Ty masz 25 lat, jestes dorosła, zaczynasz nowy etap życia z kims kogo kochasz, wiec walcz o swoje szczescoie. Jesli Ty bedziesz szczesliwa to i Twoja mama bedzie, tylko musi zając jej to troche czasu. Może boi sie ze jak sie wyprowadzisz to o niej zapomnisz, nie bedziesz jej odwiedzac i utrzymywac z nią kontaktów i dlatego tak reaguje. Nie realizuj marzen kogos tylko swoje, bo wyrzuty sumienia bede Ciebie kiedys gryzły, ze nie spróbowałas, nie zawalczyłas. Powodzenia :) Nerwuski kochane na dzis już koncze, bo mam kupe prac do wykonania i natłok myśli które musze sobie uporządkować. papapapappapa:)

Odnośnik do komentarza

Hej nerwusy!!!Jak dzionek mija? Aniu jak ja sie ciesze, ze do sklepu poszlas i wydalas kase. To pierwsze kroczki do wyzdrowienia. Niezle lekarze musieli dac Ci w kosc, ze takie kroki poczynilas.Zazdroszcze Ci, tez chcialabym miec wizyte u specjalisty. Moze jak do Polski zawitam to mnie jakis przyjmie. Inouke kogo to zycie? Twoje czy mamy? Jesli grasz jak mama chce to bedziesz zalowac na stare lata. Jesli kochasz i jestes kochana, to dlaczego mama chce stanac Wam na drodze. Jesli by to o mnie chodzilo to nie sluchala bym mamy, ale to tylko moje zdanie. A u mnie oki, od jutra przez nastepne 2 tygodnie bede sama w ciagu dnia, nie wiem jak przez to przejde. Pocieszenie, ze mam kota, ale to nie czlowiek, boje sie jak cholera co i tak nie zmienia faktu, ze bede sama. Dzis juz zaczelo mnie sciskac z tego powodu dlatego dzien nie do najlepszych zaliczam mimo, iz od rana do 13 bylam na ogrodzie, sialam trawke, chcialam zrobic male ognisko by popalic niepotrzebne resztki drewna. Jednak bez ropy sie nie obejdzie, nici z ogniska, ale mam juz drewno na nastepna zime. Przepraszam za lekko haotyczna wypowiedz, ale po uspokajaczu jestem.Buziaki dla wszystkich i do nastepnego klika.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich :) mam 25 lat i od ponad roku cierpię na nerwicę, nadal nie jestem pewna czy to na pewno nerwica.. objawy różne, można by wymieniać a wymieniać (gula w gardle , drżenie ciała, bóle mięśni-karku-głowy, uderzenia gorąca i zimna, zimne konczyny, ból oczu..) to tylko kilka z nich :( a żeby tego było mało,to mam jeszcze fobie społeczną.. boje się ludzi,sama nigdzie nie wyjdę, trzęiałasą mi się ręce jak jestem wśród nieznanych mi ludzi, mam lęk przed podpisywaniem się, nie odbieram domofonu, bo myślę, że idzie listonosz z listem poleconym a ja będę musiała się podpisać, robi mi się gorąco i mam ticki głową nie moge tego opanować, tak jak by napiął mi się kark i głowa mi lekko lata na dwie strony. Jestem załamana, przerażona, okropnie się boję, nie moge spać po nocach, serducho wali mi jak oszalałe :( do tego ta suchość w gardle.. suszy mnie cały czas picie mi nie pomaga, mam tak od paru mięsięcy strasznie mnie to denerwuje.. czy Was też suszy cały czas?? dosłownie nie ma przerwy.. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×