Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

WITAM właśnie wrłóciłam z pracy i dziś nie najlepiej się czuję mam właśnie jeden z tych okresów kiedy samopoczucie jest beznadziejne lęk nie do opanowania i nieodparte wrażenie że tym razem to napewno nie na żarty ale zemdleję albo wyląduję w szpitalu......... Dziś właśnie w pracy księgując zrobiło mi się słabo wszystko zaczęło bez opamiętania wirować i wrażenie że zaraz stracę przytomność- musiałam wstać od komputera i wyjść z pracy pod pretekstem wyjścia do banku- oczywiście znalazłam się na godzinę w domu......wiem jak to brzmi.......ale niestety nie mogłam tam zostać (czyli w pracy). Było tak żle że poszłam do apteki wykupiłam po raz kolejny tabletki ziołowe VALUSED troche pomaga jak wezme dwie lub trzy naraz....przeszłam się po powietrzu i wróciłam.... w pracy nawet nie mają pojęcia że tak się czuję albo co gorsza że to nerwica.....więc maskuję sie jak mogę ale nie wiem jak długo tak dam radę, zresztą ta praca nie należy do spokojnych w kóło uzgodnienia negocjacje operowanie milionami w dosłownym tego słowa znaczeniu bo jest to ogromna spółka...... Troche ten wypad i oderwanie się od pracy i tłoku pomogło pod warunkiem że siedziałam w swoim pokoju i nie wychodziłam, modliłam się żeby tylko dyrektor nie wezwał mnie w jakiejś sprawie bo czułam że mogę tego już nie opanować i zemdleje....... Droga po syna do przedszkola też była koszmarem czy nie zrobi mi się słabo???/czy dojde???? Boże jak tak dalej można żyć...????? Nie jeżdze samochodem bo boję się że zasłabne przecież pracować musze robić zakupy itd...... Jedyny pozytyw tego całego dziasiaj zamieszania to to że umówiłam się wreszcie na wizytę u psychiatry( mam 21 kwietnia). Jestem w pewnym sensie z siebie dumna że zroiłam ten krok! swoją drogą chyba naprawde byłam wystraszona tym atakiem paniki i nie uzasadnionego lęku w pracy.... ale koniec użalania muszę ronić obiad;))) dzięki Dorotko W że zwróciłas mi uwagę w sprawie dużych liter- nie wiedziałam. dzięki też Nefri77 za słowa otuchy mam nadzieję że jeszcze spełnią się moje marzenia o byciu po raz drugi mamą........naprawde o tym marzę... ogólnie dziękuję wszystkim za bardzo miłe przyjęcie mnie tutaj.....naprade pomaga mi bycie wśród WAS!! odezwe się wieczorkiem...
Odnośnik do komentarza
Zuziu to miałaś dziś koszmarny dzień .Super ,że się zapisałas do psychiatry, przecież im predzej tym lepiej.Ja leczę się ponad 6 lat ale dopiero od 3 miesięcy zaczęłam dostrzegać poprawę zdrowia.Poprostu po kolejnej zmianie leków chyba w końcu lekarz utrafił w takie ,ktore zgrały się z moim organizmem. Do 21 kwietnia jeszcze sporo czasu więc będziesz musiała zdać się do tego terminu na jakieś ziołowe leki.Polecam Ci relamax jest rewelacyjny.Bużka:)
Odnośnik do komentarza
Gość Małgosia1990
Witajcie kochani:) Ale mam zakwasy na nogach dawno tyle nie chodziłam a teraz dwa dni z rzędu trochę podreptałam i nogi mnie bolą jak nie wiem:D A i muszę się pochwalic ze dostałam 5 z pracy domowej i 4 z odpowiedzi z georgafi :D:D:D Nefri wydaje Ci się że nudno beze mnie;)
Odnośnik do komentarza
Zuzanna popieram całkowicie--ja również nawet w najgorszych chwilach nigdy nie odtrącałam dzieci.Zawsze byli i są blisko mnie i wielokrotnie pomogli mi w cięzkich i przykrych momenta choroby!Dla nich zawsze znajduję czas bo są moimi skarbami! Kiedyś moi synowie zażartowaki ,że mają przyrodnią siostrę czyli moją nerwicę --było to zabawne i jeszcze długo się z tego śmiałam.
Odnośnik do komentarza
Witam was kochani. Witam równiez nowa forumowiczkę Zuzannę !!!!! Wiem , ze ostatnio malo sie odzywam ale mam teraz jakies gorsze dni. W sumie to juz sama nie wiem i mam dylemat. Biore nowe leki od juz prawie trzech miesiecy a czuje sie dokładnie tak samo jak wczesniej, zupełnie bez zmian, bez sensu. Chyba bede musiala po raz kolejny udac sie do lekarza bo to juz sie robi nie do zniesienia. ale generalnie mysle sobie jak to by bylo gdybym w ogóle nie brała leków czt dałabym sobie rade... Zaczynam jezdzic na rowerze i lepiej sie czuje na nim niz bym miała chodzic na piechotę. Chce na siłe wychodzic sama z domu, jak cos mi sie stanie to najwyzej pogotowie mnie zabierze z ulicy. Zawsze bede wychodzic z dokumentami przy sobie i z telefonem, w razie czego zawsze moge do kogos zadzwonic. nie chce sie dac tej chorobie. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 3
Witam moi kochani nie pisze często na forum tak jak kiedyś ale myślę że nie zapomnieliście mnie Mam teraz tyle problemów że tylko siąść i płakać bardzo poważnie chorą moją ukochaną teściową i wszystko po kolei wali mi się na głowe mam nadzieje że wytrzymam to wszystko chociasz moja psychika pomalu zaczyna szfankowac tak czy inaczej ja o was cały czas myślę i pamiętam Pozdrawiam was wszystkich bez wyjątku i prosze nie zapominajcie o mnie napewno jakoś się wszystko ułoży tylko nie z moją ukochaną teściową bo dla niej już nie ma ratunku postaram się odzywac do was jak tylko dam rade.
Odnośnik do komentarza
troszkę się obrobiłam z wieczorka......ale cóż z tego jak po pracy jak troszkę lepiej się czułam, pofiglowałam z moim skarbeczkiem to teraz znowu nie najlepiej się czuję może nie tak fatalnie jak dopołudnia ale i nie za rewelacyjnie....najgorsze są te lęki i myśli przecież niby wiem że to siedzi gdzieśleś w mojej głowie bo tak podpowiada zdrowy rozsądek a jednak w życiu i praktyce wygląda to inaczej..... nie wiem czy ktoś z Was też tak ma ale ja ciągle myśle ile zostało mi jeszcze życia i tak naprawde od prawie dwóch tygodni odkąd stuknęła mi trzydziestka myśle tylko czy już połowe mam za sobą a może już 3/4.....wiem że to chore ale to silniejsze ode mnie. w ogóle takie czarne myśli nachodzą mnie zwykle znienacka i nie pozwalaja się cieszyć tym co naprawdę najważniejsze.... Już dziś (choć wiem że to sama nakręcam) boję sie co będzie jutro jak wstanę jak będę się czuć jak będzie w pracy i tylko myśle żeby przetrwać kolejny dzień wśród ludzi i zachować twarz nie popaść w panikę.......nie dostać kołatania serca drżenia rąk duszności ogólnego stanu jak ja to nazywam *nogi jak z waty, głowa lekka jak balon, dziwny stan świadomości*. Kurde to jest nie do opisania ale jest to tak beznadziejne i nieprzyjemne że nie życze najgorszemu wrogowi.... cóż próbowałam wejść z tym chorubskiem w symbioze nauczyć się z tym żyć ale się akurat w moim przypadku nie da, no niestety nie potrafie. Najgorsze jest to że kiedy są okresy że jest lepiej i na choryzoncie jest nadzieja że będzie lepiej choroba atakuję z nienacka zabija tą nadzieję rozkłada poprostu człowieka na łopatki... Naprawdę wierzę i żyję nadzieją że ten lekarz mi pomoże, ale boję się rozczarowania, tyle się tu czyta że leczenie nie przynosi rezultatu i że w zasadzie nawet przy braniu leków nic się nie zmienia...ale myśle sobie głowa do góry musi wreszcie być jakiś przełom przecież muszę wreszcie zacząć normalnie funkcjonować mam tylko nadzieję że NERWICA nie pokaże mi że jest inaczej....
Odnośnik do komentarza
KRYSTYNKO3- cieszę się bardzo ,że napisałaś.Znam Twoje problemy i wiem, że nie jest dobrze ale mimo to, życzę Ci z całego seruszka aby wszystko się dobrze skończyło o ile oczywiście może się dobrze skończyć to co Cię spotkało. Nikt Ciebie na forum nie zapomni słoneczko bo Ciebie się nie da zapomnieć.Czy w ogóle można zapomieć takiego dobrego człowieka jakim jesteś? Napewno nie więc niczym się nie martw i trzymaj się !!! EWUNIA- dobrze ,że zaczęłas wychodzić z domu . Jeżeli chodzi o Twoje dotychczasowe leczenie i słabe efekyty to może trzeba jeszcze raz spróbowac zmienić leki.Trzy miesiące to sporo czasu i już powinno być widać jakieś rezultaty leczenia .U mnie po wielokrotnych zmianach w końcu znaleziono odpowiednie tabletki i zaczynam pomalutku wracać do zdrówka! MALEŃKA-dzionek ,rzeczywiście był piękny ,słoneczny i taki pachnący wiosną ,że aż gębusia sama uśmiechała się na taki widok. Dobranoc kochane ! śpijcie dobrze :)) Do juterka
Odnośnik do komentarza
Zuzanno jak bym czytała swoje streszczenie u mnie jest tak samo nie dawno stuknęła mi trzydziestka i co dzień myślę czy to już czas na mnie i ile jeszcze dostane od życia co powinnam jeszcze zrobić co komu powiedzieć kiedyś pisałam ze znajomą na gg a ona w pewnym momencie napisała Boże nie pisz tak jak byś sie ze mną żegnała a ja wcale o tym nawet nie myślałam z tym ze ja już kiedyś leczyłam depresje i nerwice wegetatywno-lękową ale to powraca z czasem narazie biorę deprim i afobam w razie potrzeby i walczę jak lew i żyje nadzieją ze będzie dobrze a co najbardziej mnie trapi to to ze osiągnęłam wszystko czego pragnęłam właściwie a tu zdrowie padło jak kafka...TRZYMAJMY SIE WSZYSTKIE RAZEM a będzie nam lżej...kochane jesteście dziewczynki życzę spokojnej nocy i buziaczki...
Odnośnik do komentarza
Dzień dobry! Ja już na równych nogach biegam od godziny.Nie wiem czy to starość na mnie wchodzi ale nie mogę dospać i wstaję tak wcześnie.Z jednej strony to dobrze bo dzień mam dłuższy i mogę zrobić o wiele więcej tym bardziej teraz kiedy zaczęły się prace w ogrodzie no i w czasie gdy mam więcej pracy zawodowej..Jeszce trzy dni i będę miała mężulka w domku.Jestem bardzo szczęśliwa ,ponieważ tęsknię okrutnie. Pozdrawiam Was i całuję skarby ! Oczywiście wszystkich bęz wyjątku
Odnośnik do komentarza
Witajcie Zuzanno ja też jak się tu wypiszę to mi tak lżej się robi. Ale tak trzeba. I nikt tu nie ma tego za złe. Ja piszę o wszystkim: że źle lub dobrze się czuję, że synek chory, że coś jest ok albo nie. Piszę o *dupie marynie*:) ale to mi pomaga. I dziewczyny to zaakceprowały, chociaż też z początku było mi trochę głupio tak tylko o sobie pisać. Ale jest ok. Tylko teraz czasu nie bardzo mam się tu wypisać:) Krysiu jak mogłybysmy o Tobie zapomnieć??? Nie da się, uwierz:) Trzymaj się mocno i pisz jak tylko będziesz mogła. Pozdrawiam. Ewa super że zaczynasz na nowo się poruszać w tym głupim świecie. Trzymam kciuki:) Dorotko no to razem wcześnie wstajemy:) Ja codziennie od szóstej na nogach. Nigdy tak nie wstawałam, ale teraz mus. Fajnie że znowu mężusia będziesz miała:) Tylko nie szalejcie:):)hihi U mnie trochę kiepsko. Wczoraj dopadła mnie histeria, płakałam godziny. A to przez malucha. Za nic w świecie nie chce ssać piersi. Wyrywa się, ryczy. No wczoraj doprowadził mnie do furii. Nie wiem co robić. Wiem że to nie na temat tutaj, ale jestem w takim dołku. Tylko akceptuje butlę. To chyba przez to, że kazali go dokarmiać modyfikowanym mlekiem i z butelki lepiej leci, bo nie trzeba się męczyć. I już cycuś mu nie idzie, bo ciężko. Zaczęłam ściągac i dawać mu butelka, ale tak nie chcę. Marzyłam o karmieniu normalnie, a znowu powtarza się sytuajca jak z poprzednim synkiem. Jak dzisiaj nie zmieni się nic, to oszaleję. Dobra nie zanudzam. Jutro do lekarza idziemy na pomiary głowy i klatki, bo coś im nie pasuje. A dzisiaj pochmurno, tak dziwnie. Ta pogoda wykańcza. Pozdrawiam wszystkich: Dorotkę, Agę, Agunię, Czarną, Domi, Nefrii, Małgosię, Maleńką, Zuzannę, Ewę, Krystynę, Krysię waw, Olę, Olkę, jejku cos mam z pamięcią:), ale wszystkich pozdrawiam:):)
Odnośnik do komentarza
Aga to prawda zaczynam wracać pomalutku do prawdziwego życia .Tabletki ,ktore biorę działają na mie cudownie z czego sie bardzo cieszę oczywiście!!!Z tym moim wczesnym wstawanim to masz rację --zawsze tak było ale teraz to już przechodzi ludzkie pojęcie bo zaczynam buszować po domu już około5-tej rano. Matiiago no co Ty kochana muszę troszkę poszaleć bo znowu po jego wyjeżdzie czeka mnie suchota hihihihihihi Jeżeli chodzi o karmienie piersią to niestety miałam bardzo podobną sytuację do Twojej .Pierwszego syna karmiłam zaledwie tydzień i musiałam przestać i przejść na zastrzyki zasuszające.Drugiego karmiłam tylko 3 tygodnie i to była totalna masakra.Szkoda pisać ile nerwów mnie to kosztowalo i ile łeż wylałam!!! Czułam się taka nieudaczna i nie potrzebna w tym czasię ,że jak sobie teraz przypomnę to mnie ciarki przechodzą.Nie było w tym jednak mojej winy,poprostu mam z natury zwężone kanały mleczne i tak się stało.Synowie mimo karmieni sztucznym mlekiem wyrośli na zdrowych ,silnych facetów i przestałam mieć wyrzuty sumienia ,że moje piersiątka do niczego się nie przydały
Odnośnik do komentarza
Dorotko ja tak miałam ze starszym synkiem. Prawie od poczatku jadł z butli, bo miałam za mało pokarmu i nie chciał ssać. A teraz tak bardzo chciałam karmić. To takie przyjemne i czułe, jak maleństwo się przytula i ssie, a teraz czuję się wredna matką, która nie ma cierpliwości do dziecka i taka smutna, że maluch nie chce się przytulić. Kurcze chyba mnie depresja łapie. Nie wiem co dalej.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×