Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Nela, ja to wyjsc jeszcze wyjde, ale jak zostaje sama w domu , to zaczynam panikowac, ze mnie zlapie jakis atak albo cos z sercem, bo mam problemy i nikt mi nie pomoze i jeszcze dziecko jest w domu. To jest jakis koszmar. Mecze wtedy i truje d..tutaj na forum :) bardzo mi to pomaga. Sara jezeli chodzi o jazde samochodem, to nie jezdze, bo sie boje, ze cos sie wydarzy. Pisalam tutaj tez kiedys, ze przy nerwicy spadlo mi libido i jest teraz praktycznie zerowe, jak o tym napisalas, ze nie wspolzylas z mezem, to dotarlo do mnie, ze to jest nerwicowe, bo tez praktycznie mam caly czas obnizony nastroj, tylko z dzieckiem jestem szczesliwa.

Odnośnik do komentarza

Pewnie przez to teraz brakuje mi pewnosci siebie, ale Ty nie mozesz sie zalamywac. Musisz o siebie walczyc, musisz tez sie uczyc, to da Ci spokoj. Bedziesz miala zajeta glowe, wybierzesz studia, ktore Cie interesuja, nie uciekaj od tego. Slowa Twoich rodzicow nie mmoga nad Toba panowac, wiesz ze jestes madra i robisz wszystko zeby osiagnac swoje cele. Rob wszystko dla siebie, to inwestycja na przyszlosc.

Odnośnik do komentarza

Ofelia dziękuję za wsparcie:) szkoda tylko ze rodzina tego nie rozumie. Super ze przy dziecku jestes szczęśliwa. Chciałabym kiedys założyć własną rodzinę, mieć męża i dzieci(jestem teraz w klasie naturalnej)to największe szczęście choc rodzina nie zawsze rozumie-rodzice mowia ze mnie nikt nie zechce nawet za dopłatą i sie śmieją.wiem ze to niby żarty ale bolą dlatego ze to prawda.na pewno nikt mnie nie zechce. Kochana moj dom tzn pokój to azyl. O wyjściu nie ma mowy.wiem ze musze sie zabrać za naukę ale nie potrafię sie skupić a zaległości coraz wiecej.jestem w fazie początkowej leczenia, na razie jest kiepsko, leze większość czasu. Dzis duzo płakałam, potem bylam zła sama na siebie, mialam ochotę czymś rzucić.bywa ze gapie sie w sufit.mam tez nerwice natręctw, raz w mniejszym raz w większym stopniu. Teraz mnie tak nie męczy ale ogolnie to strasznie męczące jestem zła na siebie ze nie potrafię tego powstrzymać. Dobranoc wszystkim, wiem ze juz pozno, spróbuje zasnąć.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, dawno mnie tu nie było i takie zmiany. A ja piszę z takim małym pytankiem: czy z braku magnezu można mieć wrażenie jakby ktoś poraził was prądem, do tego zimne kończyny?? Męczy mnie to od jakiegoś czasu, a nie mam jak do lekarza zajrzeć, bo przeniosłam się z innego miasta a ostatnio straciłam status bezrobotnego i nie mam ubezpieczenia. Same problemy. Z góry dziękuję za odpowiedź. Zajrzę później do was. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ofelia,nie wiem kiedy wroce do szkoly. Chciałabym,wiem ze juz dwa miesiące nie chodzę,ale z drugiej strony nie interesuje mnie to,nie dociera, bo mam wrażenie ze i tak juz nie wyjde na prosta i tego nie nadrobie.jestem pesymistka,wiem.Nie mam siły nawet wstać by sie ubrać czy zrobic herbatę,jestem zrezygnowana.o nauce nie ma mowy bo nie moge sie skoncentrować.nie dam rady isc do szkoly. Gosiaki ja z baraku magnezu mialam drganie oka, na poczatku nie wiedzialam co sie dzieje.teraz jak cos to biore magnez i jakos jest.

Odnośnik do komentarza

Hej, Neli dzięki za info. Chciałabym się podzielić trochę swoją historią walki z nerwicą, może ona da ci siłę do walki. Z nerwicą mam do czynienia od dwóch lat, po pierwszym ataku, od razu dopadły mnie wszystkie obawy tej choroby. Nie wychodziłam z domu, nie było mowy o jakimkolwiek wyjściu nawet przed dom, zaraz dostawałam ataków. Leki, psychoterapia i siła do walki pozwoliła mi po trzech miesiącach wrócić na właściwy tor, potem kontynuowałam psychoterapię, a leki miałam już tylko doraźne. Ale to nie uchroniło mnie przed kolejnym atakiem, który miałam w lutym. Ale wtedy wszystko potoczyło się inaczej, po ataku było dobrze, ale z dnia na dzień objawy nerwicy się nasilały i po dwóch miesiącach nie byłam wstanie wyjść z domu, a co z uczelnią ostatni rok studiów, egzaminy i obrona czekały, a ja coraz bardziej zamykałam się we własnym świecie. Niestety w tym czasie zmarł mój dziadek i kolejne trudne chwile doszły jak sobie z tym poradzić, leki przepisane przez psychiatrę pogorszyły mój stan, psychoterapia zamiast pomagać nastawiła mnie przeciwko wszystkim. Pamiętam dokładnie dzień gdy zostałam w domu sama, siedziałam na łóżku płakałam bez opamiętania, chciałam wrócić do czasów sprzed choroby, chciałam by wszystko było takie jak kiedyś, zamknięta w czterech ścianach płakałam i nie potrafiłam przestać, nachodziły mnie myśli samobójcze, bałam się że zostanę sama z tym wszystkim, z całym problemem. Bałam się tych myśli, i aby o nich zapomnieć biłam się po głowie pięściami, tak by bolało. Po rozmowie z psychiatrą i co od niego usłyszałam że powinnam pojechać na oddział psychiatryczny, przeraziło mnie że już nigdy nie wyjdę z tego. Zostałam sama, do tego rodzice nie wiedząc jak mi pomóc denerwowali się na mnie, częste rozmowy kończyły się płaczem. Byłam już na dnie, i wiedziałam że kolejny krok zaważy na mojej przyszłości. Trafiłam na to forum, dostałam wsparcia od obcych ludzi i postanowiłam walczyć, zmieniłam psychiatrę, zaprzestałam chodzenia na psychoterapię (i tak jestem beznadziejnym przypadkiem), i małymi krokami do przodu. Zrobiłam krok tak ważny. I ty też powinnaś. Małymi kroczkami. Wyjdź na dwór, zrób dwa kroki poza bezpieczny dom, każdego dnia idź dalej, nie zatrzymuj się. Powtarzaj to w dzień w dzień, nawet gdy wstaniesz z złym nastawieniem, nie przestawaj iść do przodu. Gdy poczujesz się że nie dasz rady dzisiaj zrobić dodatkowych kroków, to wróć do domu i spróbuj jeszcze raz. Zajmij się czymś w domu, sprzątaniem, nauką. Poszukaj w okolicy dobrego psychiatrę. Rozmawiaj o swoich problemach, rób to w żartach, ja mówię często że moja nerwicka znowu mnie dopadła i nie odpuszcza. Powtarzaj sobie do upadłego dam radę, wrócę do szkoły i zdam tą maturę, co jak co ale to mnie nie powstrzyma, pamiętaj że atak nie trwa wiecznie i kiedyś ustanie, z początku są do długie minuty, ale z czasem zauważysz że szybko to mija. Trzyma kciuki. Pisz, to też dobra forma psychoterapii, możesz też wypróbować dostępne metody radzenia sobie z nerwicą, takie jak potęga podświadomości czy metoda eft

Odnośnik do komentarza

Gosiaki, dzieki za wsparcie. Mam wrażenie ze moja sytuacja jest tak beznadziejna ze umre i nic ani nikt nie moze mi pomoc(ach ten moj pesymizm). Chodziłam do psychologa kilka lat, ale nic to nie dało. Terapii nigdzie blisko u nas nie ma, poza tym nie stać mnie na to. Bylam u psychiatry, mam juz zapisana kolejna wizytę.leki biore od kilku dni, więc na razie jeszcze nie ma poprawy.. A czy ktoś brał sulpiryd? Komuś pomogl? Ja teraz biore 200 mg.

Odnośnik do komentarza

Neli to dobrze, że jesteś pod stałą opieką psychiatry, co do psychologa i terapii, to są osoby, na których to nie działa, a gdy psychoterapia doszukuję się najgorszych momentów z twojego dzieciństwa i odchodzi od wyznaczonego toku myślenia (bardziej ją ciekawi stosunki pomiędzy twoimi rodzicami i dziadkami niż twoje z otoczeniem), to sygnał że trzeba pomyśleć o zmianie. Tu na tym forum, są ludzie którzy dopiero są na początku leczenia i ci co walczą z tym od jakiegoś czasu czy nawet od lat. Doświadczenie tych osób jest ważne i ułatwia. CO do szkoły proponuję wybrać się do psychologa szkolnego (jeśli taki jest, a powinien) i porozmawiać że znajdujesz się w takiej sytuacji i zobaczyć co on powie, może ci doradzi, jak sobie poradzić ze szkołą i z tym całym stresem, kiedy najbliżsi oczekuję od nas za dużo do naszych sił, a my nie chcemy ich zawieść. Porozmawiaj z wychowawcą i z nauczycielami oni też są ludźmi, jak tak zrobiłam na studiach i w razie czego gdy mnie już totalnie dusiło i nie wytrzymywałam, wychodziłam na korytarz bez zgłaszania tego, albo wracałam do domku i zawsze ktoś mi towarzyszył. Co do leków, jak to leki trzeba czasu.

Odnośnik do komentarza

Cześc moje kochane nerwusiątka*) Wiem ze dawno mnie nie było, ale potrzebowalam troche sie odseparować. ja sobie radze dobrze, czasami nbawet lepiej, a czasami mam gorsze dni. bede powtarzac ze to co osiagnełam zawdzieczam nie tylko swojej ciezkiej pracy ale i lekom. widziałam ze nowe osoby z forum sceptycznie do nich podchodza. ale dlaczego? lepiej sie meczyc, byc cierpienicami? one sa po to aby nam pomóc. wiec nie widze powodu aby ich nie brac, aby sobie pomoc. w pracy dobrze, troche sie rozwija i nie jest zle. w domu tez wszystko ok. a najlepsza jest szkoła miałam juz kilka zjazdów i jestem bardzo szczesliwa ze poszłam na ta podyplomówke. dowiaduje sie ciekawych rzeczy, poznaje nowych ludzi, mam cel i brak czasu na to aby myslec o nerwicy. meczace jest to wstawanie przed 5 rano, powrót w nocy i tak dwa z rzedu, a od poniedziałku praca, ale i tak jestem zadowolona. co prawda ciezko mi wysiedziec, czasami sobie skracam zajecia, czasami nie, wiec jest dobrze. zaliczenie pierwszego semestru mam w połowie lutego:) co do szkoły... missajgon a jak Twoja nauka? jak z jedzeniem? jak snowi? lena załamana, leszeku pozdrawiam Was serdecznie. witam równiez nowe osóbki. piszcie jak najwiecej, to jest najlepsza forma pomocy. tu kazdy kazdego zrozumie i nie wysmieje. dzielcie sie swoimi małymi sukcesami, i zalcie na to co Wam nie wychodzi, a z czasem zauważycie popraewe. ja rok temu tez zamknełam sie w domu, zrezygnowałam z pracy i ze wszelkim przyjemnosci zycia. a teraz pracuje, zaczełam studia podyplomowe, szaleje w slepach, chodze do koscioła i robie mnóstwo innych rzeczy o których wczesniejk mogłam tylko pomarzyc. moze Wam sie wydaje to nierealne jak mi jakis czas temyu, ze to jest niemozliwe aby pozbyc sie nerwicy, albo przynajmniej nauczyc sie z nia zyc. ale da sie. małymi krokami ale da sie. poczytajcie sobie posty moje, a take innych osób jak tylko zaczeły pisac i uwierzcie ze sie da. starym nerwuskom zycze duzo zdrówka i do usłyszenia papappapapa:)

Odnośnik do komentarza

Gosiaki, wiem ze dobrze by bylo porozmawiać z nauczycielami, ale ja sie tego bardzo wstydzę. Rodzice tymbardziej, juz zadbali o to bym na każdym kroku czuła sie gorsza. Sporym problemem jest to ze nie moge sie uczyc, cos mi sie robi jak sie na ksiazke patrze, otwieram i nic.. Nie moge sie nauczyć, nie daje rady..

Odnośnik do komentarza

Gosiaki mialas racje, przeszlo :) zawsze sobie mysle, ze jak do Was napisze to mi bedzie lepiej. Mam ta swiadomosc, ze ktos mnie rozumie i jeszcze wiem, ze zle na mnie nie patrzy. Czytalam Twoja historie i mialam tak jak Ty, ze wlasnie forum mi bardzo pomoglo, chociaz ja nie chodzilam nigdy do psycholga, a na pewno powinnan, bo mam ogromne leki przed chorobami. Trudno mi sobie z tym radzic. Neli Ty musisz chodzic do szkoly, nie ma wyjscia. No jaj tak bez szkoly zostaniesz. Nie wiem jak moglabym Ci pomoc, ale musisz uwierzyc, ze to minie tak jak mowi Gosia. Moze zacznij nauke od tego co najbardziej lubisz. Pisz do nas jak najwiecej i musisz tez wyjsc z domu. Zobacz ja boje sie zostawac w domu i na poczatku to byl koszmar, a teraz jestem sama z dzieckiem cale dnie. Jak mam lęki to jak juz mowilam, truje tutaj :)

Odnośnik do komentarza

Wiem ze kiedys musze pójść do szkoly, nie ma wyjścia.teraz nastrój troszkę lepszy.nie wiem czemu tak na noc, w dzień za to czuje sie fatalnie.dziękuję Wam bardzo za wsparcie:) , naprawde bardzo sie cieszę ze jestem na tym forum, to mi pomaga mimo tego ze Was nie znam, ale Wy też macie nerwice i nikt tu nie patrzy na mnie z góry.oby bylo dobrze,leki wkrótce zaczną działać,to sie troche poprawi.wiem ze bez leków nie dałabym rady.samo nic nie przyjdzie a jak juz pisalam terapii blisko nie ma więc leki to jedyne wyjście. Pozdrawiam was kochane, cieszę sie ze Was mam.miłej nocki:)

Odnośnik do komentarza

Przypomniało mi sie jeszcze cos co juz pisalam ale oczywiscie sie nie dodalo.czy wy tez boicie sie zjeżdżalni-rur?zjechałam i powiedziałam nigdy wiecej. Balam sie ze sie zaklinuje.boję sie tez małych pomieszczeń np nie czołgalabym sie w jakiejś piwnicy czy otworze z powodu braku miejsca.troche sie boję schodzić do piwnicy bo sie wchodzi przez taki otwór i chce jak najprędzej wyjść.ale np w szafie sie nie boję bo wiem ze moge wyjść kiedy chce.kiedys schodziłam schodami do podziemia to balam sie ze nie wyjde, schody sie zawalą itp.

Odnośnik do komentarza

Poza tym zawsze boję sie tłumów(w szkole nie tak bardzo) ale np na koncercie balam sie ze sie nie przedre i juz nie pojade do domu. A czy fobie związane z pająkami wężami kotami albo psami maja cos wspólnego z nerwica? Ale takie silne fobie ze np ktoś mdleje na widok tego zwierzęcia, serce malo nie wyskoczy, robi sie niedobrze i nie moze przebywać w jednym pomieszczeniu? Macie cos takiego?

Odnośnik do komentarza

No wlasnie, jakos tu pusto ostatnio. Ofelia, czemu fatalnie, co sie działo? U mnie troszkę lepiej ale sa jeszcze lęki i niepokój tak jakby w brzuchu. Poza tym czuje sie sztywno bo mam taki dziwny brzuch jak balon ale nie to ze nadety i przez to np nie moge biegać, wykonywać jakichś ćwiczeń, szybko sie poruszać bo w brzuchu mi sie cos robi, i w ogole tak jakbym byla manekinem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×