Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem nauczycielem mianowanym, uzyskałam maksymalną ilość punktów;-) A stres był od maja, nie wierzyłam że zdam. Warto było się troszkę pouczyć. Teraz inny stres bo jeszcze nie ma wyników męża z his-pat. Jutro mija 3 tygodnie. 24 sierpnia jest ślub mojej siostry, a prawdopodobnie mojego męża nie będzie;- ( Mój syn, i jeszcze dwoje dzieci mają nieść obrączki-syn jest chrześniakiem siostry. Tak bardzo chciałabym być we troje;-(Co to za wesele bez męża!

Odnośnik do komentarza
Gość MLODAZNERWICOWANA

Dygma ja reaguję strasznie, zwłaszcza na burze ale to pewnie dlatego, że okropnie się ich boję, naoglądałam się za dużo wiadomości, to co dzieje się na świecie mnie przeraża. Tak w ogóle strasznie dawno się tu nie pokazywałam ale to dlatego że dużo lepiej się czułam, miałam dobry okres w życiu, niestety obawiam się że własnie nadchodzi małe załamanie. Dzis strasznie kłuje mnie w klatce po lewej stronie, nie piszę już że to serce bo podobno serce samo w sobie nie kłuje, tak twierdzi mój lekarz więc niech będzie ;) osttanimi czasy bardziej niż serce dokuczają mi bóle głowy, już mam najgorsze myśli, czyli oczywiście GUZ MÓZGU, no przecież... wszystko co się ze mną dzieje od razu musi być rakiem. Teraz się z tego śmieję ale jak tylko głowa mnie zaboli to dostaję ataku paniki. Wyczułam jakiegoś guza na czubku głowy, podłużnego, jakby kość po prostu zgrubiała, chłopak mówi że tez go czuje ale że może zostało mi to po jakimś uderzeniu się w głowę, nie wiem co mam o tym myśleć.

Odnośnik do komentarza

Witajcie dawno mnie tu nie bylo, wiadomo czemu:) bo był spokój. urlop 3 tygodnie daleko daleko od domu:) po powrocie się zaczęło. masa obowiązków w pracy, masa problemów i zero wsparcia. oczywiście *koleżanka* o mnie sobie przypomniała wrr....masakra!! Mam z pracy około 50 km i 15 km przed domem myslalam ,że mózg mi eksploduje! oczywiście od tygodnia nie moge złapać głebokiego oddechi u te zaparcia!

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim, ja rowniez choruje na nerwice...a przynajmniej tak mi wszyscy mowia. Kiedys udzielalam sie na tym forum, potem mialam troche obowiazkow izaprzestalam. Ale teraz muszę się do kogośodezwać bo zwariuję:(((((( Płaczę od rana mam tak zapuchnięte oczy ,że nic nie widzę... Wczoraj byłam na pogotowiu:( Teraz moja nerwica skupia się głównie na sercu i wczoraj cały dzień mi kołatało a wieczorem schyliłam się by pościelić łóżko i serce mi weszło na takie obroty ze szok...jak przyjechalam na pogotowie to pierwsze cosię popłakałąm,puls miałąm 147 dali mi kroplówke i lek na obniżenie ciśnienia iprzepisali tabletki. Mójkardiolog robiłmi holtera i twierdzi ,ze mam zdrowe serce. Ale wczoraj na pogotowiu powiedzieli mi ,ze serce nie ma prawa tak szybko bic bo samo siebie uszkadza wtedy i nie moge przestan myslec o tych słowach:(((((( Caly dzień płacze, nie mogę nic przełknąć a jutro muszę jechac pociągiem 5h nie wiem jak to zrobię:((( Cały czas sie boje sie umre i mysle sobie,ze mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia...ze chce miec dzieci, wziac slub...... Czy ktoś z was tez ma problemy z sercem? Moja nerwica zaczela sie od zawrotów i kłucia w głowie, mialam robiona tomografie głowy i wszystko ok, potem doszły płuca, a teraz serce....serce chyba najgorsze jest wczoraj tak mi walilo ze balam sie strasznie:((((

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim mnie też tutaj dawno nie było bo radziłam sobie dość dobrze kończe prawie kurs na prawo jazdy a myślałam że nigdy go nie zaczne zostało mi jeszcze 9 godzin tylko 9 w środe mam nową instruktorke i obawiam się troche tej zmiany do mojego instruktora się przyzwyczaiłam a tu trzeba się nauczyć z kimś nowym jeździć byłam dzisiaj z córką rano na rozpoczęciu roku i od rana taka nerwowa jestem ściska mi gardło pogoda tez paskudna więc pewnie potęguje moje saopoczucie :-/jutro jade na szkolenie bomam 6 szkoleń przed sobą po 4 godziny zobacze jak mi pójdzie . Życze wam siły dużo i żebyśmy tu wszyscy jak najmniej zaglądali :-)

Odnośnik do komentarza
Gość MLODAZNERWICOWANA

EDYTTA Moja nerwica również najpierw zaatakowała serce, przeżywałam koszmar, nie miałam ochoty na nic, sama nie wychodziłam z domu, a w nim też musiałam być z kimś bo bałam się, że dostanę jakiegoś groźnego ataku i nie będzie mi komu pomóc. Jak tak teraz o tym myślę to wydaje mi się to śmieszne, a najlepsze z tego wszystkiego jest to, że wolałam przebywać na mieście z ludźmi (mieszkam na wsi) by w razie czego mieć bliżej do szpitala. Gdy wybierałam się z chłopakiem do innej miescowości sprawdzałam gdzie w pobliżu jest przychodnia, pogotowie cokolwiek, miałam obsesję! lekkie zakłucie w klatce piersiowej i już byłam u lekarza. Oczywiście odsyłali mnie z kwitkiem do domu zalecając relax i tabletki uspokajające, aż do czasu... pewnego dnia moje serce waliło jak oszalałe, dodatkowo zgubiło swoj rytm, biło jak chciało, potykało się, nie wiedziałam co się dzieje, przyduszało mnie, nie mogłam złapać tchu. Wybrałam się na pogotowie gdzie skierowali mnie na oddział kardiologiczny. Przeleżałam tam 5 dni i wiesz co? wyszłam gorzej schorowana niż kiedy tam wylądowałam. EKG nie wykazało nic prócz pulsu160 na minutę, lekarz nie wiedział co jest grane bo nie był to żaden częstoskurcz, zrobili mi morfologię, potas, mg, tarczycę... okazało się, że potas miałam na dolnej granicy normy, dostałam kroplówkę oraz tabletki na uzupełnienie braku minerału i przeszło, od tamtej pory nigdy się to już nie powtórzyło. Miałam robione USG, EKG i HOLTER po wyjściu ze szpitala, USG w normie, wszystko ok, EKG również, HOLTER zdaniem kardiologa tez aczkolwiek wyłapał 40 skurczy nadkomorowych i 60 komorowych. Poodbno nie ma się czym przejmować jednak ja przez kolejne 3 miesiące codziennie *umierałam* a to dlatego, że należę do tej grupy ludzi którzy bardzo mocno odczuwają dodatkowe skurczaki. Jedno potknięcie i stałam na baczność, gotowa biec na ulicę i błagać o pomoc. Teraz sytuacja wygląda inaczej, minął rok odkąd zmagam się z problemami nerwicowymi- bo wszystko wskazuje na to, że serce dokucza mi przez nerwicę i nawet jeśli dostaję arytmi, która nie jest już jednym potknięciem a ciągiem dodatkowców to nie panikuję, zajmuję się czymś, nie myśląc o tym i przechodzi :) może to już kwestia przyzwyczajenia, może sama doszłam do wniosku że skoro tyle czasu z tym żyję to nic mi nie grozi. Łykam codziennie MG , wcinam banany żeby dostarczyc odpowiednią ilość potasu i czuję się naprawdę ok pod względem kardiologicznym. Teraz moim problemem są bóle głowy, okropne... moze i to da mi swiety spokój z czasem :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich po dłuuugiej nieobecności, jak wszyscy nie zaglądałam tutaj ponieważ było lepiej, a po drugie miałam milion spraw na głowie.. Wczoraj wrócił mój atak nerwicy , w autobusie poczułam się dziwnie rozmawiając przez telefon chciałam jak najszybciej skończyć rozmowę ponieważ czułam się tez rozdrażniona (co jest dziwne bo przed wejściem do autobusu też rozmawiałam z tą samą osobą przez tel i było ok..) uderzyło mnie takie ciepło i tj klucie z tyłu głowy;/ oczywiście fala ciepła na całe ciało i panika..co dziwne wydaje mi się że byłam cały czas przytomna a przejechałam 3 przystanki! w ogóle o tym nie pamiętając ! niby zaczełam sobie czytać jakieś forum żeby sie uspokoic ale to nie realne że tak się zaczytałam bo w między czasie starałam się zerkać na przystanki i pamiętam jeszcze jeden a później w ogóle nie słyszałam nie widziałam 3 kolejnych i w ostateczności wysiadałam przystanek dalej od mojego ;/ byłam w szoku i roztrzęsiona przestraszona jak najszybciej chciałam wrócić do domu ciągle czułam sie DZIWNIE ;/ w domu włączyłam sobie relaksacyjną muzykę i zaczęłam czytać książkę oswoić lęk .. miałam w drodze powrotnej zrobić zakupy ale z tego lęku poszłam jak najszybciej do domu..po paru minutach w domu zebrałam sie w sobie i powiedziałam sama do siebie ze ide nie będzie tak ze znowu zamknę sie w domu i będę czekać aż ktoś mi pomoze czy pójdzie za mnie, no i poszłam było ok.. Trochę sie boje bo nie wiem co to wszystko było , terapie mam dopiero 2 października wiec narazie czekam. Wiedziałam że prędzej czy później nerwica mnie dopadnie i wróci ponieważ przez ostatnie 2 miesiące a szczególnie ostatni miesiąc miałam tyle stresu że jest to nie do opisania... Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Witam wszytskich po długiej nieobecność- powód jak u Wszystkich dobre samopczucie. wczoraj mnie dopadło. pojechałam na zakupy i myśłałam ,że się przewróce. jakiś wewnętrzny niepokój! maskara!cały dzien już się źle czułam. dziś boli mnie głowa! i te mysli ,ze zachruje poważnie, tetniak mózgu, glejak, rak trzustki,SM, maskara pomocy!!!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich! Kilka razy zdarzyło mi się zajrzeć na to forum oczywiście w momencie poszukiwania nowych chorób/objawów/skutków ubocznych zażywanych leków itd... wszystko za sprawą nerwicy z którą borykam się już od kilku dobrych lat. Zaczęło się w wieku 22 lat po długotrwałym stresie związanym ze studiami, kłótniami z rodzicami i byłym chłopakiem. Pewnego dnia poczułam się dziwnie, jakiś wewnętrzny lęk/niepokój, kołatanie serca niewiadomo skąd, miałam wrażenie, że nie mogę oddychać i zaraz padnę. Wylądowałam na pogotowiu, dostałam lek uspokajający i wszystko przeszło. Następnego dnia wszystko wróciło od nowa... byłam ciągle zmęczona, ten lęk paraliżował mnie, wolałam siedzieć w domu, ciągle musiałam być przy kimś bo bałam się, że jak będę sama to coś mi się stanie... Tak trwało to kilka miesięcy, aż w końcu zaszłam w ciążę - była dość nieplanowana, bałam się reakcji rodziców i stres z tym związany strasznie nasilił objawy, nie wiedziałam co się ze mną dzieje - zawroty głowy, problemy z oddychaniem, serce walące jak oszalałe. Przy jednej z wizyt u mojej ginekolog, zauważyła, że ewidentnie borykam się z depresją albo nerwicą i natychmiast wysłała mnie do psychiatry. Ten przepisał mi Asertin i Hydroxyzine, oczywiście Asertinu nie wzięłam nigdy bo bałam się o dziecko. Stosowałam Hydroxyzine kiedy dopadał mnie lęk, oczywiście w jak najmniejszych dawkach żeby nie szkodzić maluszkowi. POMAGAŁO! Byłam senna ale przynajmniej nie miałam lęków, potem stopniowo zaczęłam stosować ją coraz rzadziej, zastąpiłam ją mieszanką ziołową która zaczęli mi podawać w szpitalu, dostałam końską dawkę magnezu dla kobiet w ciąży i pomału ataki wracały coraz rzadziej, W między czasie pogodziłam się z rodzicami, ucieszyli się, że będą dziadkami (takiej reakcji się nie spodziewałam, obawiałam się że się ode mnie odwrócą). Przy całym tym trudnym dla mnie okresie był ze mną mój mąż - Przemek (zresztą do dziś jest fantastycznym mężem i ojcem i zawsze mnie wspiera) Kiedy urodził się Kacper byłam przeszczęśliwa, że mam małego szkraba i że wreszcie uporałam się z nerwicą! Sielanka trwała ponad rok ale oprócz spokoju, przy Kacprze zaczęliśmy mieć coraz więcej stresu bo przy płaczu miał straszne bezdechy od urodzenia (poród spowodował lekkie niedotlenienie). Z wiekiem zaczął tracić przytomność przy płaczu, wylądowalismy w szpitalu - okazało sie, że ma padaczkę - załamałam się ale bardzo szybko O DZIWO! zebrałam się do kupy i normalnie z tym żyłam... do czasu. Długotrwały stres spowodował nawrót nerwicy - co prawda rzadziej ale jednak znów czasami odczuwałam panikę. Pomógł magnez, kwasy omega i zdrowy tryb życia. Niestety nie na długo... w tamtym roku dokładnie we wrześniu dowiedziałam się, że mój tata jest ciężko chory, moja psychika nie wytrzymała już tego. Nerwica pojawiła się w postaci napadów lęku, biegunek i mdłości trwających nawet tydzień, do tego ciągłe osłabienie, nogi jak z waty, zero siły na nic, nie miałam ochoty rano wstawać z łóżka żeby wyjść z domu, wymioty, kołatanie serca. Po 3 miesiącach męczarni wylądowałam u psychiatry - przepisał mi sympramol. Zaczęłam go brać 2 razy dziennie i po jakichś 2 miesiącach poczułam że żyję, miałam siłę biegać na uczelnie, na spacerki z synkiem, na zakupy. Było super! Niestety po jakimś czasie zaczęłam odczuwać skutki uboczne, ciaglę chciało mi się spać, byłam baardzo słaba, miałam niskie ciśnienie. Od tygodnia zaczęłam zmieniać dawkę na 1 tabletkę przed snem, pojawiły się straszne zawroty głowy bóle głowy, jużsama nie wiem co mam robić. Jutro mam wizytę u psychiatry i nie chcę kolejnych prochów. Muszę normalnie funkcjonować - mam dziecko, studia, dom na głowie. Chcę mieć siłę na siłownię po zajęciach czy spacer z dzieckiem a dziś np. ciężko mi było dojść do przedszkola z dzieckiem bo słabo/niedobrze itd. Czy ktoś z Was spotkał się z takim działaniem sympramolu? Też Wam nie pomógł do końca wyjśćz nerwicy? AAAA i oprócz zawrotów głowy, mam bóle odcinku szyjnego kręgosłupa, strasznie sztywny kark a głowa jest tak ciężka że lata mi na wszystkie strony. Czy to normalne przy nerwicy?? Dziękuję za odpowiedź... ale sięrozpisałam... Pozdrawiam wszystkich nerwusków!

Odnośnik do komentarza

Po co Ci siłownia po zajęciach , jakaś dziwna moda na siłownie i solaria i wtedy jest stres , że na wszystko nie ma czasu . Odrzuć siłownię , jeden spacer więcej z synkiem to zobaczysz ,ze czasu masz dosyć i nawet wystarczy poczytać książkę np, siedząc z synkiem w parku na ławce o każdej porze roku ( np chyba ,że pada) ..Kobiety bierzecie sobie za dużo na głowę , czasami i studia są nie potrzebne jak ma się dom i dziecko a potem stres bo nie ma pracy adekwatnej do wykształcenia , Same czasami * robicie sobie kuku * z powodu wybujałych ambicji i chęci dorównania facetom , po co to robicie , nie wiem . Nie ma żadnej tabletki ,ktora by wyleczyłaby nerwicę , no nie ma , jak psychiatra to mówił to jest nie fachowcem w swojej dziedzinie medycznej.

Odnośnik do komentarza

Nie zgodzę się z Tobą do końca bo aktywność fizyczna dobrze wpływa na ludzi borykających się tą chorobą... na mnie też dobrze wpływa jak już dotrę na siłownię, 10 minut na bieżni i od razu lepiej się czuję i mogę rozpocząć ćwiczenia... tylko najgorzej, że teraz przy zmniejszeniu dawki zaczęłam wariować, wszystkie objawy wróciły z wzmożoną siłą a nawet pojawiły się inne... już sama nie wiem czy to tylko nerwica, czy może coś jeszcze mi dolega... i czy kiedykolwiek wreszcie będę mogła odstawić te prochy i żyć normalnie? Już raz mi się udało, po urodzeniu synka na długo pożegnałam nerwicę. A teraz od roku jest non stop źle, z małymi kilkudniowymi przerwami tych lepszych dni i tego lepszego samopoczucia. A i tak wtedy myślę, kiedy znowu źle się poczuje... to jest chora psychika i nie potrafię jej zmienić...

Odnośnik do komentarza

Pobieżnie przejrzałem temat - czyżby ten problem dotykał tylko kobiety bo nie zauważyłem wpisów mężczyzn??? Nie - nie dotyczy tylko kobiet bo i ja borykam się z tą chorobą . Moja rada - przestać myśleć o sobie jako osobie chorej - myślenie co mi dolega tylko wzmaga jakieś zachowania czy objawy. Myśleć pozytywnie , cieszyć się każdym drobiazgiem i tłumaczyć sobie że wszystko jest ok. Wiem - łatwo to napisać ale ... to jest moje doświadczenie a mam 48 lat więc wiem co piszę . Pozdrawiam i * uszy do góry * - jutro też będzie dzień , lepszy dzień.

Odnośnik do komentarza

SYLWA a może po prostu już lek nie działa....koleżanka która kiedys spotkałam mówila mi, że musi sie wybrać po większą dawkę leku do psychiatry bo ta już nie działa. Sylwa nie wierze w leki, one tłumią lęki. Musisz sama się z nimi uporać np jakąś terapią!! Psychotropy to świństwo , to one wpędziły mnie w najgorszą nerwicę a zaczęłam je brać gdy jeszcze tak źle nie było!

Odnośnik do komentarza

MIRKU nerwica jest na pewno domeną kobiet. Nie oznacza to, że mężczyźni nie chorują. Choruja ale pewnie bardziej im wstyd sie do tego rpzyznać bo nie ukrywajmy ale nerwica to choroba ludzi bardziej wrażliwych, słabszych od reszty (psychiatra powiedział mi, że taki mój charakter i tego nie zmienie i jestem tego samego zdania co on bo przecież z osoby cichej nie stanę sie nagle wampem, czy też krzykaczem)....

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odpowiedż o nieznajoma DOBRA RADA. Ale pozwolę sobie napisać parę zdań . Otóż - nerwica nie jest chorobą ludzi słabszych - TO JEST NIEPRAWDA . Dwa lata spędzone w wojsku * za komuny * , w ostatnim roku dowódca drużyny i odpowiedzialny za dyżury mojej eskadry / służyłem w lotnictwie w Specpółku w Warszawie czyli obsługa wylotów najwyższych władz państwowych / . W pracy zawodowej dwa razy na kierowniczym stanowisku w zakładach lotniczych - osoba słaba nie podołała by takim obowiązkom. Więc skąd ta nerwica ??? Po trochu zawdzięczam rodzinie , po trochu pracy zawodowej. A nerwica to choroba ludzi wrażliwych - nie słabych ale wrażliwych , ludzi odpowiedzialnych bo biorą na swoje barki nadmiar obowiązków. Ludzi ambitnych bo chcą pokazać światu że mają charakter , że poradzą sobie w każdych okolicznościach. I wystarczy tylko zasiać jakąś wątpliwość w sobie samym a potem ją * pielęgnować * - i nerwica gotowa. Unikanie znajomych , unikanie spotkań towarzyskich , myślenie * na pewno się nie uda * i jesteśmy ugotowani. SYLWIA ma rację , sport bardzo pomaga przy nerwicy , ja sporo jeżdżę na rowerze w weekendy po 180-200 km a po pracy 30-40 km. i rower pozwala mi rozwalić moje emocje , i najlepsze myśli przychodzą mi na rowerze. Sylwio- teraz z racji pogody dużo mniej roweru i - gorsze samopoczucie - ale to minie , wiem o tym tylko organizm musi przystosować sie do nowych warunków . Dla mnie wiosna i jesień to nauka egzystencji i pokonywanie własnych myśli czy słabości. Lekarstwa - nie można mówić że szkodzą - ja też biorę i w okresie 3 lat leczenia dopiero od paru miesięcy biorę jeden lek - wcześniej po okresie ok. 1-1,5 miesiąca była wymiana bo po początkowej poprawie było dużo gorzej. Lekarz musi sie wstrzelić w lekarstwo a to trochę może potrwać. W tym roku pierwszy raz od 12 lat wyjechałem na urlop - nawet nie wiecie jak tego potrzebowałem a sam o tym nie wiedziałem . Ogromne obawy a - nie chciałem wracać . Było fantastycznie - to dało mi duużo pewności siebie , pokonałem jakieś wewnętrzne opory i już planuję dalsze wyjazdy co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia . Planuję kupić małe mieszkanko , nie jestem w związku ale nie jestem samotny. Mój kumpel zawsze mi mawia : Mirek , nie będzie żle , po prostu BĘDZIE INACZEJ . I ja na tym bazuję - będzie inaczej , będzie nowe doświadczenie , będą nowi ludzie a w szczególności pokonam własne słabości a nerwica - cóż nie prosiłem sie o nią ale jest częścią mnie , muszę ją szanować , jak z nią walczę to ona walczy ze mną . Trzeba myśleć : jesteś przybłędo więc nauczmy sie żyć razem , nie udawajmy że jej nie ma , że jesteśmy * świetni * - żyjmy z myślą że żyjemy inaczej ale jak najbardziej normalnie. Nie wolno użalać sie nad sobą , trzeba iść do ludzi . Śmiało - ale się śmieję , jeszcze nie tak dawno nie napisał bym tego co teraz napisałem ale ciągle roztrząsałem co mi dolega ??? Nic mi nie dolega - to tylko moje myśli i emocje które zależą ode mnie więc drogie panie - spójrzcie na siebie jak jesteście piękne , wartościowe , jak jesteście potrzebne i nie ważne jak ktoś Was widzi - Wy jesteście dla siebie najważniejsze i najpiękniejsze. PS. DOBRA RADA - masz rację , panowie wstydzą sie powiedzieć o nerwicy bo uważają to takie niemęskie . BZDURA TOTALNA - TYLKO OSOBA SŁABA NIE PRZYZNA SIE ŻE COŚ JEJ DOLEGA - bo się wstydzi a czymże jest wstyd jak nie oznaką słabości ???? Czy wstyd jest męski ???? A mój psycholog mawia : nerwicę musisz albo wypłakać albo wysikać - jak tego nie zrobisz to zaczynasz pić , bić i nękać rodzinę . Czy to jest męskie - bo dla mnie to zwykłe tchórzostwo i uciekanie w alkoholizm . Stąd bierze się przemoc w rodzinie - niestety brutalne ale prawdziwe .

Odnośnik do komentarza

Napisałam ludzi wrazliwych ale i na pewno w pewnym sensie słabszych co nie oznacza, że nie podołają takim obowiązkom. Wielu pracuje na kierowniczych i dyrektorskich stanowiskach i nerwica ich nie łapie. Ja jestem osobą słabsza psychicznie i też byłam kierownikiem...itp itd wiele rzeczy, przeszłam ciężkich w moim zyciu i przypłaciłam to nerwicą (plus moje skaczące serce sie do tego przyczyniło) . Poza tym lekarz, który trochę zna sie na tym to samo mi rzekł i ja to potwierdzam. Chociaż na pewno są wyjątki!! a tym wyjątkiem możesz byc i Ty w co w sumie wątpię bo jednak to życie na wyższych obrotach jednak Cię wprowadziło w nerwiczy stan. To tylko moje zdanie a nie wyrocznia!

Odnośnik do komentarza

Hej Nerwusy!!! Jak mnie tutaj dawno nie bylo, mimo to nerwica nie odpuscila. Powraca i powraca i nie daje zyc :) Teraz jeszcze kamienie zolciowe mi sie odezwaly, zyc nie umierac. Ale sa i dobre strony ....... Sa gdzies napewno. Kochani nie odzywalam sie gdyz czasu nie mialam. Zaczelam prace, ktora kocham. Praca z ludzmi starszymi i niepelnosprawnymi. Zaczely sie z miejsca zastepstwa bo to wakacje itp. Dzis powiem Wam szczerze mam pierwszy wieczor od czerwca gdzie siedze i wymyslam choroby :) Wieczor, ktory powinien byc odpoczynkiem a nie jest bo nerwica mnie odwiedzila i musialam tu zajzec. Zalamana jak corcia? Bo jak czytam nerwica w jak najlepszej kondycji. Kochani ide wziasc tablete na spanie i koncze ten dzionek. Jutro napewno bedzie lepszy dzien :)))))))

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) Dawno mnie nie było!!!!!!!!! ale czas tak goni, że rano wstaje a nie wiem kiedy już jest noc... Missajgon, dziękuje córcia dobrze rośnie, jest moim lekarstwem na całe zło tego świata!!!:) Kochane dziecko:) Ale co u mnie, otóż, jestem pod stałą kontrolą endokrynologa i neurologa!!! Pamiętacie moje okropne migreny!!! znalazłam doktorkę która mi pomogła, nie wiem na jak długo ale czuje się z tym dobrze biore leki i chce się żyć:) Endokryolog? tak tak miałam taką nadczynność w sierpniu że myślałam że doszło już do przełomu tarczycowego......coś okropnego, nie życzę nikomu....TARCZYCA zniszczyła mi zdrowie, kołatanie serca, zawroty glłowy, lęki, bark siły i kondycji!!! Pierwszy tydzień brania leków na nadczynnośc był okropny to był początek sierpnia a ja chodziłam w pięciu swetrach tak było mi zimno!!!!ból gardła i chrypa!!! Ale jak tsh doszło do remisji poczułam że żyje:) wtedy neurolog pomogła też z migrenami!!! Co prawda przed świętami BN gorzej się poczułam bo doszło do niedoczynnośći tsh miałam 11,00 ale już dawkę leku mam zmienioną:) Za miesiąc operacja!!! cięszę się i BOJĘ jak jaśnisty pieron, chce mieć to już za sobą!!! Pozdrowionka i wszystkiego dobrego w nowym roku:)

Odnośnik do komentarza
Gość ewelinka1983

Witam. Ja chyba też nabawiłam się tej choroby. Wszystko zaczęło się od drżenia w bicepsie. Zaczęłam czytać internet- wyszło Parkinson, Sm zaczęłam się nakręcać. Doszły skurcze palców stóp, i zaburzenia widzenia. Wizyta u neurologa- ok stwierdził nerwowe okulista mała wada wzroku- na pewno nic z zapalenia nerwu wzrokowego. Cały czas myślę o chorobach. Od wczoraj sikam co 30 min- uważam że to kolejny objaw choroby. W pon. zadzwonię i chyba umówię się na rezonans bo oszaleję. Nagle wybucham złością, krzyczę. Mrowieja mi stopy.

Odnośnik do komentarza

Czesc kochani pisalam tu juz dawno temu , wszystko bylo ok az do teraz NLznowu wrucila i znow kasa , jutro ide do lekarza . ciekawi mnie ile osob ze starej gwardii tu zaglada i jak sie czujecie , chodzi mi o KRYSIE , GRUSZKE , ROLNIKA , NATI , ROBO WETERANKE I INNYCH KTORYCH W TEJ CHWILI NIE KOJARZE , BARDZO BYM CHCIALA ABYSCIE SIE ODEZWALI I DALI ZNAC CO U WAS , POZDRAWIAM WAS , ROWNIEZ POZDRAWIAM TE OSOBY KTORYCH NIE ZNAM A TUTAJ PISZA CZESC PAPA

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×