Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nerwusek30

C.D. W domu przez dobra godz. musialam dochodzic do siebie. Kiedy wrocil maz, powiedzialam,ze teraz musze dojsc do siebie, a on daj juz z tym spokoj, nie wprowadzaj ciezkiej atmosfery. I tak jakos smutno mi sie zrobilo, bo spodziewalam sie raczej, no widzisz dalas rade, ciesze sie itp. Ale ok. Ale dzisiaj dostalam kolejny policzek. Maz mowi,ze znalazl propozycje pracy,ale wiaze sie to z delegacjami. A ja na to,ze dla ciebie super, bo zwiedzisz sobie kawalek swiata, ale dla nas? Sami i nie moglam dokonczyc, bo sie wkurzyl i powiedzial - zrob cos z tym, bo juz mam dosyc (bo myslal, ze nie chce zostawac sama w domu przez nerwice), ok po czesci to tez, ale chodzilo mi glownie o to,ze on pojedzie, a ja z dziecmi zostajemi sami, rodzina, przyjaciele daleko. Poszlam do lazienki i sie rozryczalam. C.D.N.

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

C.D. pisze w czesciach, bo nie chce,zeby maz mnie nakryl,ze tu pisze, bo tez to go drazni:( Bo twierdzi,ze sie rozczulam nad soba. Maz zauwazyl,ze wyszlam z lazienki zaplakana, ale nic. No i mi tak smutno, bo od dobrych 2, 3 tygodni naprawde sie staram, nawet sam przyznal,ze atmosfera w domu jest lepsza. A tu zero wsparcia. Czuje sie strasznie samotna. Jeszcze siedzi we mnie lek, po wczorajszym ataku. Boje sie,ze kiedys serce nie wytrzyma i padne. Moze mial ktos z Was przy ataku paniki tak wysokie tetno? Nawet nie mam z kim o tym pogadac. Dobrze,ze mam Was:) Pozdrawiam i przepraszam za ten dlugi wywod, ale mocialam to wywalic z siebie.

Odnośnik do komentarza

Hej nerwusek, Jak dla mnie jesteś wspaniałą kobietą, nie poddałaś się i dałaś radę. Nawet przy ataku się nie poddałaś, a to że mąż jest taki a nie inny, to nie martw się. Ostatnio zauważyłam że nawet mężczyźni przechodzą co miesiąc okres i to nie żart tylko szczera prawda. Masz nas i zawsze będziemy po twojej stronie. Jesteś dla mnie wzorem. Starasz się i to widać. Może powinnam ci napisać olej to, ale na pewno będzie ci to trudno zrobić. Podejdź do tego jak do kolejnego wyzwania, a za kilka dni zobaczysz że udało ci się to wszystko przejść. Co do tętna, to chyba u wszystkich tak jest do tego ciśnienie rośnie. Jak tylko rośnie puls, rośnie również ciśnienie. Najważniejsze jest że wszystko wróciło do normy i teraz jest spokojnie. Pozdrawiam i buziaki śle :-*

Odnośnik do komentarza

Nerwusku,kochana moja,pierwsze comoge Ci powiedziec to ,to ze dziady to jedyna rzecz ze sie Bogu nie udala-przepraszam wszystkich grzecznych Panow!!!! Moj nie jest nic lepszy-wczoraj wyglupial sie na trampolinie i cos mu w karku strzelilo,a od tego i glowa boli...przyjechal z pracy taki biedulek-nic dzis nie robi bo tak sie zle czuje.Na sile wyciagnelam go do ogrodu zeby chociaz na dzieciaki zerkal,a ja zapierniczalam jak dziki rex,on szukal wymowki zji zeby tylko iscjuz do domu i sie polozyc...w koncu mu powiedzialam....widzisz jak to jest? ja mam bardzo czeste problemy z karkiem ale musze robic obiady,sprzatac prac prasowac i dzieciakami sie zajmowac i nie moge sie polozyc....a on do mnie..kochanie ale ty juz jestes przyzwyczajona do tego bolu,no myslalam ze krew nagla mnie zaleje...he ale co tu dyskutowac odwrocilam sie i robilam swoje,,,,, Nerwusku jedyne co moge Ci poradzic to szczera rozmowe z mezem na temat delegacji i minionej sytuacji z autem,wyjasnij mu wszystko jak Abel krowie,zeby Cie dobrze zrozumial. Takie rozmowy polecam po dobrym sexie...faceci wtedy jakos lepiej mysla *)) Jesli chodzi o Twoj puls to tym sie serduszko nie sugeruj ja przy kazdym ataku mam chyba z 200-wtedy przynajmniej wiem ze nie zemdleje :)) POzdrawiam i sciskam kazdego z osobna!! Buziaki!!

Odnośnik do komentarza

Czesc wszystkim w niedzielny poranek Żabko to miałas przeboje z tymi zabawkami, ale najważniejsze ze wszystko dobrze się skończyło. Kiedys nie było takich cudów i tez wszystkie dzieci na normalnyh ludzi wyrosły. Widzę ze i Ty masz przeboje ze swoim męzem. Oni z jakiejs innej gliny ulepieni czy jak. Sama już nie wiem. Nas jak cos boli czy xle się czujemy to wymyślamy według nich a jak ich cos boli to trzeba chodzic na paluszkach i chuchac i dmuchac. Kala fajnie ze byłas u lekarza i wiesz przynajmniej na czym stoisz, ze nie umierasz, ze to tylko ta franca. Nerwusku dzielną kobietką byłas. Wszystko opanowałas i dokończyłas sprawe mimo lęku, małej ilośc czasu i ponaglenia, a przede wszystkim presji. Wiele osób by zrezygnowało i nie chciało nawet myśleć o tym żeby odebrac to auto. A Ty dałas rade i bądź z tego dumna!!!!!!!!!!! Pewnie ze przykro, ze mąz zamiast pochwalić, jeszcze jakies fochy strzelał. Tak by dowartościował , wsparł do dalszej walki, dodał otuchy, ze jednak można, a tak niestety podcina te i tak malutkie skrzydełka. Jednak mimo jego zachowania bądź dumna z tego co zrobiłas. Miałas problemy aby dzieci z przedszkola odebrac, żeby wyjsc w ogóle z domu, a tu proszę. Przechadzka pieszo z całą obstawą, później taksówka i nawet jazda autem, bez jakiegokolwiek wsparcia. Jestes wielka i nie przejmuj się reakcja męża. On tez ma może gorsze dni, tez mysli o tobie, bo gdyby nie myślał, nie zwalał wszystkiego na Twoją nerwicę. Każdy by chciał aby wszystko wyglądało normalnie, ale niestety tak się nie da. Co do propozycji pracy, faktycznie musicie porozmawiac i to poważnie. Ja Ci powiem ze swojego doświadczenia, ze delegacje są bardzo uciążliwe dla rodziny osóby pracującej. Praca mojego męża opiera się głównie na delegacjach, i to nie tylko po Polsce, ale i po swiecie. Wiąze się to oczywiście z wieksza płacą, bo mimo ze ja nie pracuje, stac nas na wiele rzyczy, ale co z tego jak ja nie jestem w stanie sama chodzic po sklepach i wydawac tych poieniedzy hihihiih, to taki zarcik miał być. Siedzi się samemu cały tydzień w domu, a jak przyjdzie sobota i niedziela, to tylko koło pralki i suszarki trzeba chodzic, bo przeciez na poniedziałek wszystkie ciuchy oid nowa musza być spakowane. Ciężko cos załatwic, nawet jeśli bym była zdrowa, bo jego niegdy nie ma, ciezko cos zaplanowac, bo nie wiadomo jakie warunki będą na drodze i kiedy może wrócić do domu, a to spotkanie się przeciąnie, a to cos jeszcze. Dodatkowo dochodzi stres czy nic mu się nie stanie na drodze, czy przyjedzie do domu cały i zdrowy, bo przeciez zmeczony jest, bo przeciez ja bez niego nie przezyje, bo ja mu tyle rzeczy jeszcze nie powiedziałam, bo ja go kocham, bo jak ja sobie sama poradze. Nerwusku ja cie nie strasze, bo nie wiem dokładnie na czym te wyjazdy Twojego męża będą polegac, opisuje tylko swoją sytuację. Ale to powazana decyzja, tym bardziej ze macie dzieci, przy których jest na pewno mnóstwo spraw i interesów, niekiedy zajmujących obojga rodziców, a nie tylko matke. Przeanalizujcie wszystkie za i przeciw, wazne żeby była to spokojna rozmowa. A tak mi przyszło do głowy, ze może Twój mąz dzieki tej pracy chce troche ochłonąc od sytuacji w domu. A może wazniejsza by była rozmowa na temat Twojego zdrowia najpierw, może on nie wszystko odbiera tak jak powinien i dlatego zachowuje się w ten sposób, raniąc Twoje uczucia. Ciężko jest mówic o sporawach które są dla nas bolesne, ale może warto się przełamac i oczyści to atmosfere miedzy wami. Ja odkad wytłumaczyłam swojemu mezowi, na czym to wszystko polega, jakie mam obawy leki, objawy zachowuje się inaczej, przynajmniej tak mi się wtdaje. Może jakos zmus go do rozmowy, obiecaj mu cos w zamian, albo tak jak mowi zabka może po sexie. Będę trzymac kciuki za rozmowe na jakikolwiek temat. Ja podczas ataku tez mam tentno jak szalone, nigdy nie mierzyłam bo nie chce się dodatkowo stresowac. Wiem ze łatwo doradzac innym, każdy jest inny każdy wie jak może postępować ze swoimi bliskimi. Sama wybierzesz własciwą drogę, bo Ty znasz swojego meza najlepiej. Ja mam troche inna sytuacje, bo ja młoda mężatką jestem, która nie zdążyła się jeszcze nacieszyc swoim mezem. Jego prawie cały czas nie ma w domu, wiec jak przyjedzie, to się bardzo zadko kłócimy, bo szkoda tego wspólnie spedzonego czasu, na wspólne fochy. Nie mamy tez dzieci, wiec nie dokonca potrafie zrozumiec osoby które dzieci maja. Bo nie wiem jaka to jest miłośc, obowiązki i odpowiedzialnośc. Mimo wszystko nerwusku możesz być z siebie dumna i chodzic z wysoko podniesiona głowa, bo zrobiłas cos wielkiego. Ja dzis już sama. Wyprawiłam meza, w długa podróż, bo wyjechał za granice na 2-3 tygodnie. Jak na przykładna zone przystoi zrobiłam kanaki, ucałowałam. Mam nadzieje ze szybko ten czas zleci, i ze nic mi się nie będzie działo. Od dzis zaczelam już brac całą dawke tabletek która zalecił mi lekarz. To dodatkowo poteguje mój stan podenerwowania. Ale mam Was, rozmowy telefoniczne z mezem i pare zadan do wykonania w domu, wiec jakos to musi być. Pozdrawiam Was serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Hej, Aniu to dobrze że przeszłaś już na pełną dawkę. Gratuluję, nie wiem jak to robisz, gdy zostajesz w domku sama, ja potrafię cały dzień być sama, ale na noc musi być ktoś w domku. Kiedyś uwielbiałam być sama w domku, całe weekendy były dla mnie, poświęcałam się swojemu hobby, a teraz to tak nie potrafię. A ja chciałam się o coś zapytać, zastanawiam się czy nie rozpocząć przyjmowanie leków farmakologicznych, przez ten czas gdy ich nie miałam czyli jakieś dwa tygodnie ratowałam się Hydroksyzyną, ale ona z czasem przestaje na mnie działać. Choć dobrze sobie radzę na co dzień w domku, ale gdy muszę wyjść z domu, nawet do sklepu obok to Hydroksyzynę przyjmuję. Przez ostatni czas byłam tylko dwa razy w sklepie sama, i jechałam autem. Jak myślicie czy to dobry pomysł. Nawet objawy fizyczne mi tak nie dokuczają, ale mam straszne objawy psychiczne, niepokój i negatywne myśli. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Dziekuje Wam kochani za wsparcie:) Wiem,ze powinnam sie cieszyc ze swojego sukcesu, ale jakos nie potrafie. Wczoraj wieczorem,kiedy dzieci byly juz w lozku, probowalam porozmawiac z mezem,ale skonczylo sie tylko na podniesionym tonie, az synek przybiegl i prosil aby tatus nie krzyczal na mamusie.Maz zaczal tlumaczyc, ze nie krzyczy, tylko rozmawiamy o powaznych tematach, ktore wywoluja emocje itp. A mi az lzy polecialy, ze mam tak cudownego synka, bo tak dojrzale mowil do meza, ze przeciez mozna spokojnie rozmawiac itp. Co do pracy, to na razie nie zmieni, bo ma poki co nie najgorsza. Z nerwica mecze sie juz prawie 2 lata. Przez pierwszy rok mialam cudowne wsparcie w moim mezu, az do teraz. Wiem pewnie ma juz dosyc, tak jak ja tej francy. Najgorzej, ze on juz nie chce o niej rozmawiac. Mowi tylko,ze sama mam cos z tym zrobic.Mowie mu,ze sie staram, ale wedlug niego to za malo. Nie wiem, jedno jest pewne starac sie musze dla dzieci. Zycze udanej niedzieli.I jeszcze raz dziekuje,ze jestescie ze mna.

Odnośnik do komentarza

Hej, jak to nie robisz?? Ja uważam, że dużo robisz, czytałam ostatnio w książce na temat nerwicy, że ta choroba, może być przyczyną nie wstawania z łóżko. Są osoby, którym łatwiej jest leżeć w łóżku i nic nie robić, niż takie jak my co ciągle walczymy. Nawet wstanie z łóżka wyszykowanie dzieci do szkoły, sprzątanie czy co dzienne czynności są wyzwaniem. A ty robisz to wszystko bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Przecież nie wymagasz od niego by rezygnował ze swojego czasu czy zainteresowań, wspierasz go i on powinien cię wspierać. To bardzo ważne. Jesteś wielka i o tym pamiętaj, pełnisz w społeczeństwie wiele ról i nie narzekasz, jesteś mamą, obrończynią domowego ogniska, żoną i kochanką, do tego pełnisz rolę sprzątaczki. Kochana niczym się nie martw. Głowa do góry. Ja właśnie wróciłam z bankomatu. Rano wyszłam do sklepu, ale ostatnio zapomniałam wyciągnąć kasę i narzeczony też nic nie miał, ale wyszłam bo śmieci miałam wyrzucić, niestety w sklepie nie można zapłacić kartą, długo się zastanawiałam co zrobić, tak więc wybrałam się do bankomatu (oddalonego o 1 km od domku). Szłam i coś mnie chwytało, ale się nie dałam, poszłam za przykładem i nie stanęłam i uciekłam. Doszłam do bankomatu i wróciłam do domku, pod koniec by się uspokoić robiłam wdech i kaszlałam, to pozwala się uspokoić.

Odnośnik do komentarza

Hej to znowu ja:) Inouke nie doradze ci co do leków, ja sama długo się zastanawiałam, ale się zdecydowałam. Może trafisz na takie które nie będą wywoływały u ciebie takich skutków ubocznych, a może spróbuj tak jak ja po troszeczku przez tydzień. Minimalizujesz wtedy ewentualne skutki, choc ja rozciągnęłam to w czasie prawie na miesiąc. Ale decyzja należy do ciebie. Ja tez mam przepisana hydrohyzyna, ale lekjarz poowiedzial ze łatwo się uzależnić i trzeba ciagle zwiększać dawki aby działanie było takie jak na początku. Wiec nie brałam nigdy. Ratuje się ziołowymi. Co do Twojego spacerku do bankomatu, to tez sporo zrobiłas. Kilometr to nie jest mało, no ja tyle się nie oddale od domu na piechote, wiec podziwiam i zycze dalszych sukcesów. Przykro tak siedzieć w domu samemu, szczególnie wieczorami, w nocy tez sama, rano budzisz się sama. No miłe to to nie jest, ale cos za cos. Na szczescie mam bardzo blisko rodziców, wiec co raz proszę mame aby ze mna była, albo ja jestem u nich. Odkad im powiedziałam ze jestem chora, otrzymuje duze zrozumienie z ich strony, dlatego łatwiej mi przetrwac. Nawet dzis mama powiedziała, ze jest cały dzien w domu, wiec jak bys się zle czuła po tej całej tabletce to daj znac, i na pewno cos poradzimy. Ale na szczescie czuje się dobrze. Buziaki:)

Odnośnik do komentarza

Hej, Aniu dziękuję z całego serca. Masz rację małymi kroczkami i do przodu. Co do leków, to staram się w ciągu dnia nie przyjmować hydroksyzynę, robię to od czasu do czasu. CO do innych leków, to jestem zdecydowana, ale postąpię tak jak mi radzisz, najmniejsza dawka i zwiększać od czasu do czasu. Pozdrawiam i buziaki śle. P.S. dla mnie jesteście wspaniałymi i wielkimi ludźmi, strasznie się cieszę gdy zasiadam przed kompem i piszę do was.

Odnośnik do komentarza

Heeeej :) oj, Nerwusku kosiany :) nie dla dzieci, nie dla męża, ale dla SIEBIE !!!!! musisz robić ! reszta, to juz z górki poleci :) oj, jak ja Cie moooocno przytulam ! dzielna iskierka jesteś, drogę już dawno prawidłową sobie wytyczyłaś :) nie zbaczaj, ani w te, ani we wte ! dasz radę !!!!!!!!!!!!!! a że faceci tez bywaja nami zmęczeni, to normalka ! :) za skórę załazimy, oj załazimy :):) co nie Robo ????????? do tyłu tez działą :):) poszukaj moje gg, jestem do dyspozycji, a to tez dużo daje :):) pozdrawiam nerwuski wszystkie :):) aaaaa Rolnik, to chyba ozdrowiał ??? po hektolitrach hydro :):) do miłego , kochane moje wszystkie :):)

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Witajcie kochani! Weteranko,jak dobrze Cie czytac:) Dodawalas mi otuchy,kiedy zaczynalam tu pisac i nie zapomnialas o mnie, kiedy znowu przezywam trudny czas (a dlugo tu nie klikalas). Dziekuje Ci! Az sie poryczalam. To niesamowite u obcych ludzi mozna znalezc wsparcie, a u najblizszych... Dzisiaj mam taki dzien do placzu, a do tego franca sie uczepila. Czuje sie jak mala dziewczynka, ktora chcialaby sie w kogos wtulic i prosic pomoz mi, bo nie wiem, co mam robic. Mam nadzieje kochani, ze u Was lepiej. Sciskam Was mocno!

Odnośnik do komentarza

Hej, Nerwusek pogoda nie jest najlepsza ostatnio, ciągle pada i nic się nie chce człowiekowi, pogoda do bani i nasz humor również. Nie daj się tym negatywnym myślą. Ściskam mocno i buziaki śle :-* A gdzie się reszta podziała: Nieszczęśliwy, stajnia, kala?? Odezwijcie się co u was, martwię się o was. A gdzie pozostali?? Chyba tylko ja zostałam.

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim:) Jak się czujecie? Ja wczoraj wieczorem chwile załamania miałam, bo bałam sie byc sama, ale w koncu przeszło i juz lepiej. Dziś troszke zamulona jestem mimo ze słońce swieci i powietrze rześkie. Mam do Was pytanko. Czy podczas zarzywania leków miałyście krwawienia mięszy okresem? Chodzi mi o zabarwienie wydzieliny, anizeli typowe krwawienie. bo mi sie zdażyło juz kilka razy, a wczesniej nie miałam takich problemów. Wczoraj miałam gości, którzy na wesele prosili. wiecie ze w tym roku mam az 7 wesel!! Na wszystkich prawie chciałabym być, bo to znajomi i bliska rodzina, ale ile to kasy pójdzie, na strój, prezenty. aj szkoda gadac. Sukienke mam tylką jedna, wiec nie obskocze w niej wszystkich imprez, butow tez nie mam... bardziej na chwile obecna przeraza mnie wizja zakupoów i chodzenia po sklepach, niz cena zakupów. ale jeszcze zobaczymy. Ja dzis zapracowana kobietka bede, co prawda przy komputerze, ale zawsze cos. Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Aniu powinnaś pójść z tym do ginekologa. Niestety nigdy nie plamiłam pomiędzy okresami, a lepiej to sprawdzić. Ja mam w tym roku dwa wesela i to w tym samym dniu i to moich przyjaciółek. Muszę się jak najszybciej rozmnożyć bo nie dam rady. Ja niestety jestem dzisiaj załamana właśnie się dowiedziałam że nie mam co liczyć na wizytę u lekarza, mam termin na sierpnia bo lekarz ma w lipcu wolne i nie przyjmie już mnie teraz. Aaaa czemu nie powiedział mi tego jakieś dwa tygodnie temu gdy prosiłam wtedy o wyznaczenie terminu, byłabym już po wizycie u innego, a teraz znowu muszę się gdzieś dostać, tylko nie wiem gdzie.

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim! Nerwusek Ty jesteś na prawdę dzielna, czytałam Twoje posty i widzę w tym co piszesz trochę siebie. Tak myślę sobie , że Ty jesteś taka wrażliwa podobnie jak ja. Z jakiego miasta jesteś Nerwuska? U mnie nerwica ogólnie pozwala mi żyć ostatnio na tyle, że owszem mam objawy ból serca czy głowy, albo pocenie się stópek i łapek, jednak lęk nawet ostatnio mi nawet nie towarzyszył, ale dziś czuje się jakoś tak dziwnie, mam dziwne uczucie w głowie, jakbym była lekko przestraszona czy coś nie umiem nawet za bardzo tego opisać Nie wiem ile lat jesteś już z mężem, ja dopiero w tamtym roku wyszłam za mąż, ale powiem szczerze , że nie czuje się teraz szczęśliwa, po ślubie kilka mies czułam sie szczęśliwa, ale teraz nawet nie wiem czy kocham swojego męża. Tak się teraz zastanawiam czy dobrze zrobiłam że wyszłam za tego człowieka. Fakt mój mąż nie pije, chodzi do pracy, jest wierny, ale brakuje mi wsparcia, ja teraz nie mam pracy, a mój mąż nie wspiera mnie w szukaniu dla mnie pracy, raz jakąs ofertę mi podstawił pod oczy która jeszcze nie do końca była dla mnie. Czuje że myśli, kiedy w końcu będziesz mieć prace, bo u niego w rodzinie, matka zawsze musiała pracować bo ojciec nie był w stanie znaleźć takiej pracy żeby zapewnić byt rodzinie, babka to samo musiała pracować bo dziadek tez nie utrzymał rodziny, i uważam że w ich pojęciu osoba która nie ma pracy, kobieta która nie ma pracy to w ogóle się na żonę nie nadaje co więcej to osoba jakby mniej warta. Czuje się na takiej łasce, chociaż jakby spojrzeć na to to mój mąż nie utrzymuje mnie tak do końca, owszem płaci wszystkie opłaty, ale ja też pracowałam. Tzn wyszłam za mąż 8 mies temu, w tym okresie 5 mies pracowałam, ale ja nie mam stałej pracy i jak coś znajdę to idę do pracy, tylko że były to prace tak bardziej przez tymczasowe agencje pracy i one nie są na stałe.Mimo wszystko jednak nie było tak że ja np przez miesiąc nie dałam swojej kasy na nic, bo dawałam na jedzenie, oszczędzałam zawsze zarobione pieniądze, żeby mi na jak najdłużej starczyły żebym mogła je dawać na to co potrzeba, nawet mężowi kupiłam na urodziny kurtkę za 200zł i nie było mi żal co nie można powiedzieć o nim żeby on mi kupił taki prezent za tyle. Ale ok. Brakuje mi tego , żeby mój mąż przyniósł mi tak bez powodu jakiś kwiat, nigdy nie kupuje mi bez powodu kwiatu, jak już to na dzień kobiet czy inne okoliczności. Powiedziałam mu raz o tym, ale nie zareagował na to. Tak naprawdę nie wiem czy on mnie w ogóle kocha, kiedyś czułam że on kocha mnie bardziej niż ja jego, a dziś tego nie wiem. Po tym jak kiedyś była kłótnia może i z mojego powodu, bo przygotowywałam obiad w niedziele i byłam trochę zła że on mi nie pomógł tylko siedział na komputerze, miałam wtedy gorszy dzień i w złości powiedziałam jak z łaska przyszedł do kuchni na obiad i z dziwna miną, że najlepiej siedzieć cały dzień na komputerze. I on się wtedy na mnie obraził nie odzywał się 4 dni, uznał że skoro według jego mniemania mi jest ciężko zrobić obiad, to on teraz mnie nie potrzebuje i wszystko będzie sobie robił sam i tak postępował przez 4 dni, ignorował moja obecność, wszystko robił w domu sobie sam. Może i moja wina była ale to nie usprawiedliwia jego zachowania, i nie odzywania się bo chyba nie o to w małżeństwie chodzi. W tym czasie podglądnęłam że sprawdzał na kompie, rozwód bez winy bez alimentów dla żony bez dzieci. I tak szczerze powiem , że nie umiem mu zaufać na ile mnie kocha, na ile jest ze mną, czy jest ze mną do końca moich dni lub swoich, czy po prostu kiedyś odejdzie. Przykro mi jest, że nie mam tego zaufania, a boje się go zapytać o to czy jest ze mną na zawsze czy nie. Myślę sobie, może i jest we mnie trochę winy że ja nie mowie mu o tym co potrzebuje, że potrzebuje przytulenia, że potrzebuje wsparcia, bo mogę się założyć że gdyby on nie miał stałej pracy ( chociaż nie ma stałej bo ma umowę na 2 lata) ale na razie tą pracę ma ), to pewnie też by oczekiwał wsparcia, gdyby tak co chwile musiał szukać nowej. Ale on uważa co mi zresztą kiedyś powiedział, że ja mam prawie 30 lat i nie mam stałej pracy, on uważa że to moja wina, że ja nie szukam albo coś w tym stylu. A ja naprawdę mam już dosyć tej łaski, że ktoś mimo wszystko musi mnie utrzymywać, nieustannie widzę i słyszę w swoich myślach słowa kiedy w końcu będziesz mieć stała prace. To uczucie tak mnie męczy, że czasem chciałabym uciec stąd na zawsze. Chciałabym powiedzieć mojemu mężowi o tych wszystkich moich tęsknotach i potrzebach, ale ja nawet nie wiem czy mnie kocha, czy jemu w ogóle na nas jeszcze zależy , bo może po prostu on jest ze mną bo już nie ma za bardzo wyjścia, ślub kościelny i trudno klamka zapadła, ale może wcale mu nie zależy. Jestem taka ciekawa gdyby ktoś go zapytał czy zależy mu na szczęściu drugiej osoby, czy chciałby żeby jego żona zawsze była szczęśliwa? jakie on ma na to odpowiedzi. Myślę, że gdybym powiedziała mu prawdę że nie jestem do końca szczęśliwa, to on odpowiedziałby to trudno to rozwód, a nie zastanowiłby się nad faktem co tu zrobić żeby ta druga osoba była ze mną szczęśliwa. Bo ja np nie umiałabym żyć gdybym dowiedziała się ze np mój mąż nie jest ze mną szczęśliwy , starałabym się dowiedzieć dlaczego i z całych sił starałabym się zrobić tak by uszczęśliwić tą druga osobę, nie byłoby mi to obojętne, nie mogłabym tak żyć, sumienie nie pozwalało by mi na to. Mój mąż przestał po tej właśnie kłótni (która była przed świętami Wielkanocnymi), chodzić do kościoła, zaczął palić papierosy, robi kilka innych rzeczy które wie że mnie drażnią więc widać nie obchodzi go to, że mnie boli że pali papierosy bo wie jakie ja mam na to stanowisko, że boli mnie że sama muszę chodzić do Kościoła, czy on nie myśli o tym że rani drugą osobę. To jest takie trudne. A może mężczyźni tak mają ja nie wiem. Przepraszam że się tak rozpisałam ale musiała to gdzieś powiedzieć, bo nie mam nikogo tutaj komu mogłabym to powiedzieć. Moim marzeniem jest mieć pracę, chociaż jedno zmartwienie by odeszło. Pozdrawiam Wszystkich!

Odnośnik do komentarza

Czesc wszystkim Martha, dobrze ze napisałas, wyrzuciłas to z siebie, będzie ci lżej. Przykro ze masz takie relacje z męzem, tym bardziej ze jestes młoda męzatką. Faktycznie z tym stażem Wasze małżeństwo powinno troche inaczej wyglądać, a w szczególności wasze rozmowy, fochy i cała reszta. A może spróbuj męzowi powiedzieć chociaz czesc tego co nam tutaj napisałs. Może wystarczy szczera rozmowa między Wami i wiele rzeczy się wyjaśni, bo teraz wszystko takie niedomówione jest, każdy snuje się po domu i ma jakies domysły, gdybie. Może powiedz mu co ciebie boli, co ci przeszkadza w jego zachowaniu, nie oczekuj tez zmiany o 180 stopni, bo on tez ma swoje Zycie i chce je przezyc po swojemu. Ma prawo robic rzeczy, które nie koniecznie będą ci odpowiadac, tak samo jak ty zreszta. Powiedz tez ze starasz się o znalezienie pracy, ale w dzisiejszych czasach ciężko jest o stałą posade. Mowiąc o tym ze nie wiesz czy jestes szczesliwa z nim w małżeństwie, nie chodzi ci bardziej o to ze w tym momencie nie jestes szczesliwa, bo brakuje ci w nim wsparcia, rozmów, przytulania... Przeciez kiedys go kochałas, wtedy gdy wszystko miedzy Wami było dobrze. Kazde małżeństwo ma kryzys, wiec może i Wy go własnie przezywacie. Może Twój mąz tez to odczuwa i dlatego szukał informacji w Internecie o rozwodzie, ale nie koniecznie musi o nim myśleć przeciez. Wazne jest aby przetrwac kryzys, porozmawiac szczerze, a nawet się pokłócić bo kłótnia oczyszcza, bo kiedys znów będzie dobrze. Będziesz szczesliwa, w tej chwili nawarstwiło ci się problemów i może dlatego to odbierasz w ten sposób. Ja tez jestem młodą męzatką, w tej chwili nie pracuje, jestem na utrzymaniu meza i co do sytuacji z niedzielnego obiadu, ja tez mam podobnie. mój maz tłumaczy to tym, ze on tez ma weekend i chciałby odpocząć, nic nie robic. W sumie to ma racje jak tak sobie pomysle dłużej. Ja nie pracuje, tylu obowiązków nie mam co on, wiec ten jeden dzien.... Ale każdy z nas jest inny. A jeśli bardzo ci przeszkadza to ze jestes na utrzymaniu meza i całkowicie zalezna od niego jestes, może jakims chałupnictwem się zajmij, marne z tego pieniadze, ale zawsze cos tam zarobisz i chociaz kilka złotych, ale będzie Twoje i nie będziesz musiała o nie go prosić. Ja trche sobie dorabiam w domu, wiec zawsze na cos mi starczy, nawet już nie chodzi o te marne grosze, ale o sama świadomość ze cos robie, ze jestem potrzebna, ze na cos mnie stac. Martha, to jest moje zdanie, ale ja mogę mieć inne poglady, inny stosunek do pewnych rzeczy niż Ty. Wiec mam nadzieje ze niczym cie nie uraziłam. Ja dzis od 5 rano na nogach, musiałam zawiesc babcie do lekarza, bo nie miala jak się dostac do miasta. I normalnie to jest od prawie 4 miesięcy pierwszy raz sama wyjechałam samochodem z domu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!W jedna strone miałam 10 kilometrów, czy wy wiecie co to znaczy? Czułam się podenerwowana, ale dałam rade, nic mi się nie działo i czułam się dobrze. Jestem z siebie dumna, jutro tez mam chyba jechac, bo dzis się jednak babuleńka moja nie dostała bo za duzo osób już było. Jutro nawet wczesniej będę musiała wstac. Ach ta pieprzona służba zdrowia. Człowiek chce isc do lekarza, ale ile to zachodu, aby się dostac do jakiegos specjalisty. Pozdraiwma:)

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Witajcie kochani, Aniaaa gratuluje!:) Zobacz, jak to jest, jak musisz, to to robisz i dajesz rade. Szkoda,ze jak nie jestesmy pod bramka, to tez tak nie jest, tylko wtedy np. glupie wyniesienie smieci sprawia trudnosc. Martha, przykro mi,ze tak jest w Twoim zwiazku. Ja jestem juz mezatka 11 lat! Kiedy to minelo?!Ja mam ostatnio podobne odczucia, co Ty. Brakuje mi wsparcia, bliskosci. Tylko u mnie problemem nie jest praca (ja nie pracuje, zajmuje sie domem i dziecmi - tzn. pracuje 24 na dobe:) i moj maz nie robi mi wyrzutow, twierdzi,ze to czy pojde do pracy, to zalezy ode mnie, on docenia te moja domowa prace). Zawsze bylismy wzorowym malzenstwem, problemy pojawly sie z pojawieniem sie u mnie francy. Na poczatku staral mi sie pomoc, ale juz wymieka. I czuje sie,ze sie oddalamy. I tez poczulam taki zal, ze przeciez slubowalismy sobie bycie na dobre, ale i na zle dni. Ale zgadzam sie z Ania, sprobuj porozmawiac z mezem. Z mojego sporego juz stazu wiem,ze to bardzo wazne, bo takie duszenie w sobie poteguje problem, w glowach dopowiadamy sobie, tworzymy scenariusze, ktore w rzezcywistosci nie maja miejsca i sie nakrecamy. Ja sprobowalam 2 dni temu, byly moje lzy, jego nerwy, ale troche sie oczyscilo, stwierdzilismy,ze bedziemy walczyc o nas, o nasza rodzine. Bo poddac sie jest najlatwiej. O malzenstwo, tak samo jak o przyjazn trzeba dbac. To,ze sie ma obraczke na palcu, nie oznacza,ze juz nie musimy nic robic i bedzie ok. Martha tak jest z facetami,ze niestety trzeba im mowic wprost o naszych potrzebach. Typu - przytul mnie. Moj maz nie ma pamieci do dat, tyle lat jestesmy ze soba, a ciagle moje urodziny, imienieny, dzien kobiet, to jest zwykly dzien. Na poczatku sie wkurzalam, no jak to mozna zapomniec o urodzinach ukochanej osoby, ale teraz juz wiem,ze taki jest to go informuje, za tydzien, jutro sa moje urodziny:) Tez mialam zal,ze nie robi mi niespodzianek bez okazji. Nawet mu powiedzialam, to ze sestem juz Twoja zona, to nie oznacza,ze juz nie musisz sie starac (bo przed slubem, byl bardzo spontaniczny itp.).Oczywiscie powiedzialam to pol zartem pol serio. Moze sprobuj od malych gestow.Ja np. czasami jak robie cos do jedzenia, to ukladam na talerzu np. ziemniaki w ksztalcie serca.Raz zrobilam kanapki, na ktorych ulozylam cos w ksztalcie serca, oczywiscie musialam mu to podpowiedziec:) Raz na rocznice slubu wycielam serduszka i napisalam kocham cie i powkladalam w rozne miejsca, do ktorych wiedzialam,ze zajrzy - serduszek bylo tyle, ile lat obchodzilismy. Pokazalam mu,ze nie wazne sa prezenty wartosciowe, ale liczy sie gest. Takie rzeczy na pewno zblizaja. Ale rozmowa to podstawa! Zycze powodzenia. Ja obecnie mieszkam w Anglii, wiec tym bardziej mi ciezko,bez rodziny, przyjaciol. Moje samopoczucie takie sobie, od rana siedzi we mnie lek i rozne dolegliwosci fizyczne:( Pozdrawiam Was serdecznie i zycze udanego dnia.

Odnośnik do komentarza

Hej, Martha ja zgadzam się z poprzednimi wypowiedziami. Najważniejsza jest szczera rozmowa i nie ma co się oszukiwać. Czasem potrzebne są kłótnie by oczyścić atmosferę, nie ma związku czy małżeństwa idealnego w takim w którym nie ma kłótni. Kochamy naszych partnerów nie za ich zalety lecz wady. To może głupie stwierdzenie ale doszłam do niego po długim czasie bycia z związku. Ja trochę inaczej podchodzę do spraw związanych z okazywaniem miłości, inaczej u mnie to wszystko się odbywa, tzn. jestem wychowana w śląskiej rodzinie gdzie głowa rodziny nie powinna okazywać uczuć, nawet gdy przychodzą złe czasy np. pogrzeb mój tata nie zapłakała nie załamał się tylko okazał się wsparciem. Może twój mąż nie przynosi kwiatów, czy nie mówi że cię kocha tak często jakbyś tego chciała, ale nie znaczy to że cię nie kocha. Przyjrzyj się dokładnie jak się do ciebie odnosi i w jaki sposób postępuje gdy jesteś przy nim. Ja mogę tylko podać ci własny przykład i może ci tym samym pomogę. Jestem już z narzeczonym 8 lat i nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Mój narzeczony nie pisze i nie mówi *kocham cię* i zawsze mnie to drażniło, i to bardzo, nie miałam co liczyć na kwiaty bez okazji, ale po czasie zrozumiałam, czy ja naprawdę tego chcę. Teraz widzę jak okazuje mi tą miłość, przytuli się, poszturcha by rozładować moje napięcie, powygłupia się ze mną, zrobi obiad bez słowa, przyniesie herbatę, czy po prostu pogada, gdy w domu u mnie źle, zabierze mnie na spacer, wyciągnie na lody. To też są ważne sprawy i o tym zawsze pamiętaj. Słowo *kocham cię* traci na swojej wartości, gdy często się je wypowiada. Są to bardzo ważne sprawy. Co to tego że mąż twój pali, moze to tylko bunt, chce pokazać że ma prawo podejmować sam decyzje. Co do kościoła nie będę się wypowiadać, jestem osobą która poszukuje prawdy o Bogu, nie lubię chodzić na msze, i chyba nie prędko się to zmieni, tak więc nie poradzę. Ale przede wszystkim pogadaj z nim. A ja może teraz napiszę coś o sobie, byłam wczoraj na wizycie u innego, nowego psychiatry- odpłatnie. Mój dotychczasowy poinformował mnie po długim czasie że dopiero wizytę mogę mieć w sierpniu, a myślałam że się załamie, to wszystko było takie niesprawiedliwe, dlaczego mam tyle czekać. Moja psychoterapeutka się do mnie nie odezwała. W końcu zadzwoniłam do prywatnego psychiatry, którego wybrałam po tym jak sobie przypomniałam że mój lekarz rodzinny (a swoją drogą jest świetnym lekarzem, ratował mnie wielokrotnie i nie musiałam się nigdy prosić o badania, sami mi dawał skierowania). Lekarka świetna, starsza kobieta, wysłuchała zadała wiele pytań, co dziwne potwierdziła u mnie tak jak ostatnio lekarz online że mogę mieć początki depresji i dobrze że tak wcześnie zostały wykryte. Dostałam leki dwa które już brałam, bo dobrze na nie reagowałam ale zaczynam od małych dawek przed dwa tygodnie i jeden nowy z rana ale też najmniejsza dwaka. Niestety czeka mnie długie leczenie, a swoją drogą nigdy bym nie przypuszczała że leczenie nerwicy farmakologicznie może tak długo trwać. Na razie powiedziała że trzymamy się planu dwu letniego chyba że będzie znacząca poprawa to ten okres się zmniejszy. Uspokoiła mnie, doradziła, napisała zaświadczenie na uczelnię, by w razie czego mogłam w każdej chwili do domku pojechać wcześniej a nie miałam nieobecności. Na razie same pozytywy, zobaczymy później. Jedyne co mi powiedziała to tyle że tak jak wcześniej Arketis był źle dobrany, powinnam zacząć od małych dawek a nie tak dużą na samym początku, ale rozumie dlaczego go odstawiłam, strach wygrał. Pozdrawiam wszystkich. I gdzie się reszta podziała??

Odnośnik do komentarza

Hej! Czytałam Wasze posty Inouke Nerwusek30 Aniaaa27 Wiem, że rozmowa to podstawa związku, mój mąż też pochodzi z rodziny śląskiej i nie wiem jak go tam wychowali, ja zaś pochodzę z małopolski i widzę inną mentalność ludzi na Śląsku a w Małopolsce, ale tu nie będę się skupiać na tej różnicy dziś. Jednak zawsze byłam zdania, że kochana osoba chcę dla tej drugiej jak najlepiej, że czasem zrobi niespodziankę np. przyniesie kwiat, albo cos innego, ale może Wy macie rację. Nie wiem czy jest taka mentalność śląska , że np. mój mąż nie mówi do mnie po imieniu, baaardzo rzadko, on nazywa mnie Skarbek, Kochanie itd., kiedyś bardzo mi to przeszkadzało, i mówiłam mu dlaczego Ty nie mówisz do mnie po imieniu, a on, przecież mówię do Ciebie tak ładnie Skarbie, Kotku itd., Teraz się trochę z tym pogodziłam ale jednak brakuje mi trochę tego. Co do rozmowy, to powiem Wam szczerze że teraz się nawet boje mu co kol wiek mówić, w sensie co bym chciała itd.. Wczoraj poszliśmy na rowery, za bardzo nie miałam ochoty z nim iść, ale żeby był święty spokój poszłam, i tak patrzyłam na niego jak reaguje na różne rzeczy co mówi i zauważyłam że on co chwila przeklina, więc mówię mu, " czy musisz co drugie słowo kląć" a on odpowiada mi " no muszę a co nie mogę ?" jak usłyszałam to stwierdzenie pomyślałam sobie, że on uważa " co Cię to obchodzi będę robił co chcę ", i pomyślałam sobie i odpowiedziałam "mu możesz ale nie przy mnie". On zaśmiał się tak trochę i mówi ‘sama klniesz jak nie wiem" owszem nie jestem jakimś aniołem i jak jestem zdenerwowana powiem brzydko , ale nie co drugie słowo a ostatnio staram się w ogóle nie używać takich słów i mówię do niego "a słyszałeś żebym ja dziś powiedziała jakieś brzydkie słowo", a on na to " no dziś nie" a wczoraj? A on " no jak Ty się do mnie nie odzywasz to jak mam słyszeć" Zdenerwowały mnie te jego odpowiedzi, zwłaszcza też że to niby ja się do niego nie odzywam, ale on nie pomyśli że jeśli on wprowadza atmosferę że 4 dni się nie odzywa, ignoruje mnie bo uważa ze go bardzo uraziłam, to ja może po jego łaskawym przemówieniu i to jeszcze na moja prośbę po tych 4 dniach będę zachowywać się jak gdyby nigdy nic, przecież mnie to rani, ale czy on sobie zdaje sprawę? Cała rodzina mojego męża się chwali że wszystko wiedzą że oni wszystko dobrze robią, ale czasem prostych rzeczy chyba nie wytłumaczyli i nie nauczyli swoje dzieci. Ja nie jestem idealna bo z tego postu by tak mogło zabrzmieć, ale chyba rozumiecie o co mi chodzi. No i właśnie teraz jak widzę jaką on ma postawę , to się nawet boję mówić o tym czego ja oczekuję bo wydaję mi się , że ona teraz zachowuję się tak jak jemu samemu pasuję nie zważając na to czy jego zachowanie kogoś boli czy nie. Więc nawet jak się go zapytam, dlaczego zaczął palić, dlaczego nie chcę chodzić ze mną do Kościoła, przecież wcześniej chodził co niedzielę, spowiadał się czasem, był wierzący, może nie nadgorliwie ale tak zwyczajnie. Jeśli powiem mu że oczekuję żeby mnie częściej przytulał, żeby mnie wspierał, to on albo zakpi z tego, ale pomyśli sobie skoro ona tego potrzebuję a ja jej pokażę kto tu rządzi to specjalnie nie dam jej tego czego ona chce. A może odpowie mi że mnie nie kocha i nie obchodzi go to co ja od niego chcę. Kiedyś jak się właśnie nie odzywał do mnie 4 dni, podeszłam i chciałam z nim porozmawiać, ale on odrzekł mi " nie będę z Tobą rozmawiał ze Ty właśnie tego chcesz" Boję się że teraz też tak się zachowa nie będę robił tego co Ty teraz chcesz, nawet boję się zapytać czy mnie kocha. Nie oczekuje od niego żeby co dzień mi to mówił, bo macie rację że gdyby co dzień mi to mówił , a nawet kiedyś mówił bardzo często to po jakimś czasie stało się to dla mnie tylko słowem, które już mi jakoś się znudziło, mimo że samo w sobie wiem co oznacza i nie straciło swego przekazu , ale było mówione po prostu za często. Ale wtedy wiedziałam że mnie kocha, zawsze pomimo tego że nie przynosi kwiatów, że nie wspiera mnie tak jakbym tego chciałam bo jakoś tam chyba wspiera, bo np. jak miałam egzamin na prawko to był ze mną i mnie wspierał, ale teraz gdyby mnie ktoś zapytał czy aj wiem czy mój mąż mnie kocha to odpowiedziałabym nie wiem, o tej ostatniej kłótni i jego zachowaniu które jest trochę inne NIE WIEM. Tak sobie trochę jechaliśmy na tych rowerach i mój mąż w pewnym momencie mówi, czy ja się kiedyś doczekam motoru, za chwile a może już go widział, by sklep z motorami, ona ma marzenie mieć ścigacza, ja jestem temu przeciwna, nie raz mówiłam że jest tyle wypadków , że na pewno by jeździł szybko, że lepiej nie. Ale wczoraj pomyślałam sobie wówczas w myślach, Ty chcesz mieć ścigacza , a zapytałeś mnie chociaż raz o to jakie ja mam marzenie co ja bym chciała? Zrobiło mi się smutno bo pomyślałam sobie, że on pewnie i mnie zamieniłby na ścigacza jeśli byłaby taka możliwość. Czasem nie wiem co dla niego w życiu jest najważniejsze, czy druga osoba czy rzecz. A może ja jestem za wrażliwa, może ja się nie nadaję na relacje damsko męskie. Może za bardzo Doszukuję się jakiś niepotrzebnych rzeczy, nie wiem ale naprawdę taka już jestem, zawsze uważałam że jeśli jestem z kimś powinnam się tak zachowywać aby ta druga osoba była ze mną szczęśliwa, i w przeciwieństwie do mojego męża, chętnie bym wysłuchała co mam w sobie zmienić żeby ktoś był ze mną szczęśliwy bo chyba o to chodzi w małżeństwie jeśli cos nam przeszkadza jeśli czymś się rozczarowaliśmy, to musimy o tym pogadać i naprawiać. Ale może jemu nie zależy już na naszym małżeństwie, o czym może świadczyć fakt, że kiedyś jak było normalnie pisał z pracy na przerwach sms, nawet głupie proste " co robisz?, a od tamtego czasu nic. Więc chyba nie jest już mną zainteresowany i stąd to wszystko. Jak dojeżdżał do pracy pisał że już jest. I co byście zrobiły, gdybyście powiedziały o tym co ja teraz Wam tu piszę takiemu mojemu mężowi, a usłyszałybyście np., nie wiem czy dobrze zrobiłem że ożeniłem się z Tobą, czy tego nie żałuję, nie wiem czy Cię kocham, albo nie będę teraz robił tego co Ty chcesz, bo Ty tak chcesz, i wyśmieje te wszystkie moje potrzeby. I co wtedy byście zrobiły stykając się z taka reakcją??????? A jeśli chodzi o te domowe obowiązki, nie chce już kłótni i postanowiłam że ok. będę się zajmować domem 7 dni w tyg. dla świętego spokoju, że już nie powiem mu ze cały dzień siedzi na komputerze, ale i tak uważam że jeśli mój mąż pracuje 6 dni w tygodniu to 7 dnia mając wolne od zarobkowej pracy mógłby sam z siebie cos pomóc, i nie powiem że nie pomaga nigdy, sam z siebie czasem też cos pomoże, ale wtedy ja byłam zdenerwowana on mi nie pomógł sam z siebie i dlatego mu tak powiedziałam jednak uważam mimo wszystko że zajmując się domem kobieta nie może sobie zrobić ani 1 dnia wolnego, bo nie może powiedzieć, w niedziele nie robię obiadu bo pracuję tylko 6 dni jak Ty. I dlatego chciałabym że on też w niedziele cos pomógł, a choćby nawet posiedział tylko w tej kuchni ze mną to już cos. Aniaaa27 a jaka to praca w domu, co robisz, na czym sobie dorabiasz, szukałam już jakieś czas temu w Internecie jakiejś dodatkowej pracy w domu ale wydaje mi się że sami oszuści się ogłaszają. Nie mam na razie nic takiego co bym wiedziała że jest pewne i sprawdzone, nie musze zarobić kokosów ale chociaż te kilka groszy. Cały czas jednak szukam mimo wszystko tej pracy na 8 godz., może nawet za najmniejszą krajową byle tylko nie czuć tego spojrzenia kiedy pójdziesz do pracy, bo już 2 mies. nie pracujesz. Aż się boję pomyśleć jakbym tak nigdy nie pracowała w życiu, to chyba by mnie zostawił, Mam nadzieje że ten zakład w którym pracowałam lada dzien. się odezwie że znów potrzebują, bo praca miała być kwiecień maj, ale na razie cisza niestety jak na złość. Aniaaa27 gratuluję ci jazdy samochodem że przełamałaś się i dałaś radę, wiem co to znaczy bo ja zrobiłam prawko w lutym tego roku, i jak jeździłam za kierownicą to tylko z moim mężem, mimo ze dostałam prawko ale jakoś bałam się sama wyjechać na ulice tak od razu. My mamy 13 letnią honde to sami wiecie jak takie auto chodzi, a ja byłam przyzwyczajona do nowiutkiej yariski na jazdach. Ale raz się wkurzyłam wzięłam samochód i pojechałam sama pierwszy raz sama do marketu, jak wóriłam byłam z siebie bardzo dumna. Nerwusek mój tata tez jest w Anglii mieszka tam do kilku lat sam bo mama z bratem mieszkają w Polsce, nie maja rozwodu ale mama nie chciała tam jechać, a na pewno byłoby to korzystniejsze, bo tam z tego co wiem jak żona nie pracuje i są np. dzieci to mają różne dodatki finansowe. Może właśnie Wam żyję się tam dobrze znaczy w tym sensie że Twój mąż ma pracę która wystarcza na utrzymanie rodziny i dlatego Ty w jego oczach nie masz obowiązku pracować. Mój mąż tu w Polsce nie zarabia aż tak wiele, i ja go rozumiem że żyjemy w sumie od 1ego do 1., jeszcze jak wypadnie jakaś sprawa ze np. auto trzeba naprawić lub cos innego to już masakra. Z jednej strony rozumiem mojego męża że gdybym ja miała stała pracę nawet za ten 1000zł czy chodzić jakieś pół etatu żyło by nam się lepiej ja to rozumiem, ale czy to moja wina że na razie nie mogę znaleźć pracy, ja chcę pracować wtedy czuję się potrzebna i nie na łasce, czuje pełen komfort psychiczny i tak bardzo chciałabym cos znaleźć. Ale się zapisałam za niedługo chyba będziecie mieć mnie tu dość Dziękuję że na Was można liczyć Pozdrawiam Wszystkich, co słychać u pozostałych?

Odnośnik do komentarza

Hej Martha, Co do imion. To powiem że to rzadkość by się ich stosowało. Do sąsiadów mówimy po nazwisku, co do najbliższych to zdrobnień lub innych określeń. Np. ja w domku jestem ślypek lub Gosiaki, Gosiaczek a nie Małgosia, narzeczony nazywa mnie kiciaki. Na moją siostrzenicę mówimy mysza. Tak więc to normalne, przynajmniej dla mnie. Musisz się do tego przyzwyczaić, lub po prostu powiedzieć *Mów mi po imieniu*. Bywa tak że mąż u mnie na osiedlu mówi do swojej żony *Stara*, ale nie jest to nic złego. Jeśli chcesz wiedzieć jak powinnaś postępować w domu to przyjrzyj się relacji twoich teściów, wiele ci to wyjaśni. Niestety na Śląsku panuje przekonanie że kobieta musi być twarda. Mąż jest głową rodziny, ale to my jesteśmy tą szyją która obraca tą głową, tak więc rób tak by mąż myślał że jego na wierzchu i postępuj jak ty chcesz. Co do przekleństw to czasami brakuje słów i po prostu klnie się jak szewc, jeśli nie używa tych przekleństw w stosunku do ciebie to po prostu to ignoruj, albo powiedz raz a porządnie *nie przeklinaj, przy dzieciach też będziesz tak przeklinał?* Nie bój się, mów co ci leży na żołądku, nie pokazuj że on ma władze nad tobą. Głowa do góry.

Odnośnik do komentarza

A co do motoru, przechodziłam przez to rok temu, narzeczony zaczął się interesować motorami, ja mówiłam że to niebezpieczne i coś się złego stanie, ale on postawił na swoim, kupił motor i poinformował mnie już po fakcie. Byłam na niego cholernie zła, nie odzywałam się kilka dni, byłam zła że podjął tą decyzję sam, ale teraz gdy widzę jaki jest szczęśliwy gdy może podłubać przy motorze, to odpuściłam, potem ja sama się przekonałam że nie jest to nic złego. Kupiłam kask, i kurtkę i jeżdżę z nim, na weekend, na wakacje na motorze. Teraz inaczej do tego podchodzę, nie jest źle, poza tym motor okazał się dla mnie świetnym rozwiązaniem, na motorze nie miałam ataków, nauczyłam się panować nad sobą i tę pęd powietrza, ta wolność to wspaniałe uczucie. Może na początku niech wybierze klasyka i zobaczy jak się będzie czuł. Mamy w rodzinie wujka który jeździ od dawna ma teraz 62 lata i nigdy mu się nic nie stało.

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Witajcie kochani, Martha, oj to sie mamy z tymi mezami:) Juz nie wiem, co Ci doradzic, powiedziec, bo sama jestem w kropce. Ostatnia rozmowa nie przyniosla nic:( Teraz przechodze naprawde ciezki czas z franca, a on chce,zebym byla usmiechnieta i nawet jak bedzie mnie dusic itp. to on ma tego nie czuc, bo inaczej sam dostanie zawalu. Powiedzialam mu spokojnie,ze bez jego wsparcia i pomocy, to ciezko bedzie mi z tego wyjsc. On na to,ze nie wie jak, ale mam sobie sama poradzic, bo on juz sam dostaje ne glowe. Nic tylko sie pochlastac. Znalazlam terapeute przez skypa, ale moge zaczac najwczesniej za tydzien, poltora. I zaczynam, mam nadzieje,ze do tego czasu dotrwam i nie zwariuje. A co u pozostalych nerwuskow slychac? Sciskam

Odnośnik do komentarza

Witajcie O rany jak tu zapisane ;-) nie bylo mnie pzrez chwilke a tu tak zapsiane ;-) wow. Martho wiesz praca duzo mi daje, nie ejst zwaizana zupelnie z mym zawodem ale ciesze sei ze ejst i ze na miejscu ;-). Co do rozstania to nie ejst mi latwo, minal juz coparwda miesaic ale ceizko mi idzie, jaks zcas temu mialam pelna somatyzacje tzn dosc mocno jelita mi sie pdezwaly z emusialam wrocic do brania lekow na nie ale wybralam opakwoanie i juz lzej ;-).Nie weim co sie dzieje ale najgorsze dla mnei bywaja weekendy, z 1 strony jetsem zmeczona po tygodniu pracy a z 2 giej mam taka dziwna rezygnacje-nie chche mi sei wychodzic nigdzie.... kumpela mnie ciagnela do siebie na piwo na lody a ja nic, w domu taka jakas rezygnacja jest we mnie, mam spotkanie w niedzielke z przyjaciolkami ale ten moj brak checi i zapalu to mnei normalnie wykancza i pzreraza... nie ejst to altwa sytuacja, szczerze tyo nie umiem sie w niiej odnalez bo towarzysza mi tak roznoste uczucia odczucia..... ze szok. Co do nerwicy i lekow? hm dodam ze bralam pzrez 2 lata paromerc, kiedys pewnego dnia stwierdzilam ze juz tyle biore a jest roznei z mym stanem ;-/ pogadalam z psychologiem mowaic ze te leki zabijaja mnie, moja osobowosc i sprobuje je odstawic, oczywiscei tez bylam u psychiatyry ktory stwierdzil z eejdnak tzreba zmeinci lek dal nowy ale ten wyladowal w szufladzie ;-) mowei jak bedzie ceizsko przy odstwianiu to siegne do nowego i co???????????????? 2 tyg byly ciezkie ale zeszlam z leku ;-_) i co???????????????? i juz 4 mies chyba idzie jak nie biore lekow na nerwice ;-) i ppowiem Wam ze wmiare sie czuje ;-) no teraz to mi najbardziej dokucza ten stan zwiazany z rozstaniem, dokonca to nie bylo takie normalne rozstanie........ obojga ludzi ktorzy stwierdzili ze koniec no nie maja sobie juz nic do zaoferowania, czy ze nie maja juz tematow do rozmowy, moj facet poprostu mnie porzucil!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×