Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Renka dzięki za pamięć ja też pamiętam i gorąco pozdrawiam, musiałam się wepchnąc na chwilkę na Wasze forum. Wszystkim zyczę powodzenia, ja z sąsiedniego podwórka, kochani dużo własnej pracy i da się z tego wyjść, Pozdrowionka.

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Kochani, podajemy raczki na zgode i do przodu:) Czasami trzeba powiedziec kilka slow,zeby oczyscic atmosfere, wiec powiedzmy, ze mamy juz to za soba:) Plus jest taki,ze troszke starych forumowiczow sie odezwalo:) I kochani, nie uciekajcie, bo to forum jest stworzone przez nas i dla nas, bo gdzie znajdziemy zrozumienie, jak nie tutaj? Nowe osoby sa zawsze mile widziane:) A za starymi oj teskno,teskno.... Dobrej nocki dla WSZYSTKICH:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Pozwólcie że skoro Ania nazwała pewne rzeczy po imieniu to dodam jeszcze swoje trzy grosze. Chodzi o to, że wcześniej to forum polegało na doradzaniu sobie i pomaganiu w walce z chorobą a teraz mam wrażenie że osoby wymienione przez Anię nie chcą ani tej pomocy, ani nie chcą się wziąć za siebie tylko chcą być w centrum uwagi i użalać się nad sobą. Ja próbowałam pomagać, doradzać. Na przykład Nieszczęśliwemu pisałam o moim myciu okien, o tym jakie myślenie pomaga przy wykonywaniu czynności których nam się nie chce, odpisał *nabrałem ochoty do sprzątania :P*... Kali doradzałam jak może wcześniej wstawać, olała to a za jakiś czas napisała jej to samo Inouke i Kala jest jej bardzo wdzięczna bo jej pomogło... Nawet mój mąż zapytał czy ja czasami nie piszę przezroczystą czcionką bo niektóre osoby nie widzą postów. Ja myślę że po prostu nie chcą widzieć... I to jest przykre gdy próbuję pomóc a ktoś się śmieje albo tego nie zauważa... I to prawda co napisała Ania, nie wystarczy napisać *co u Was słychać* skoro tak naprawdę nie interesuje was to, bo ktoś pisze co u niego a wy w ogóle tego nie zauważacie... To strasznie zniechęca do dalszego pisania... Uwierzcie mi, każdego z nas ta choroba męczy, każdy ma lęki przed śmiercią, bóle w klatce, zawrotny puls, drętwienie karku i tak dalej i tak dalej... I dobrze jest wiedzieć że to nie tylko mi dolega, że to w tej chorobie normalne... Ale wcześniej pisało się również o takich małych sukcesach jak wyjście do sklepu, pójście drugi raz tą drogą gdzie złapał nas atak i to dodawało sił, mobilizowało. A teraz tylko piszecie o tym jak wam źle, i to dołuje. Ja jak to czytam to też zaczyna mnie wszystko boleć, wolę przeczytać o tym, że komuś się udało, że mimo wszystko próbuje z tym walczyć, wtedy myślę- kurczę, oni dali radę to ja też dam! I daję, i jestem z siebie dumna. Może ja innych rzeczy spodziewałam się po tym miejscu, może tylko mi się wydaje że powinniśmy się tu wspierać i sobie pomagać. Wcześniej tak było. A teraz tego nie ma. I to nie jest zaczepka, nie odbierajcie tego tak, tylko spójrzcie na posty wstecz... Odkąd Kala, Nieszczęśliwy, Inouke i stajnia zaczęliście pisać tylko do siebie *starzy* forumowicze przestali pisać bo zapewne czują się tu niepotrzebni, niezauważani a naprawdę wszystkim jest tak samo ciężko. Wystarczy że Nieszczęśliwy nie odezwie się przez dwa dni i Kala- piszesz że się martwisz, a np Gruszka nie pisze już prawie od miesiąca i o nią się nie martwisz a sama pisałaś że czytasz forum już bardzo długo. Tu każdy powinien być ważny jednakowo, niezależnie od tego czy odpisał wam raz czy piętnaście razy. Takie moje zdanie, mogą się na mnie gromy posypać ale jakoś mnie to nie martwi, ale jestem wręcz pewna że post przejdzie bez echa jak wiele, wiele innych... Mimo wszystko pozdrawiam WSZYSTKICH forumowiczów. Trzymajcie się ciepło.

Odnośnik do komentarza

Moniko witam cię serdecznie. Mój post włąsnie powinien tak wyglądać jak Ty to napisałaś. Ujęłaś to idealnie:) Co u ciebie słychać? mąż juz w domu? Twój pewnie przyjedzie, za to mój z kolei wyjeżdza na tak samo długo niestety. Ale daje rade. Miałam chwile załamania totalnego, ale poszłam na siłę do sklepu, może troche pod presją może nie, ale wytrwałam i jestem z siebie dumna. Byłam też samam w dośc długiej jak na mnie trasie samochodem, ale dałam rade. Zaczęłam czytać posty Pani Jadwigi z sąsiedniego forum i dużo mi to dało, bo duzo dzięki niej zrozumiałam. Posadziłam obok siebie tą francę i raz ją olewam, a raz się z nią zaprtzyjaźniam. Tłumacze sobie ze wszystkkie objawy fizyczne to własnie przez nia i nie dołuje sie nie nakrecam. Niedługo zaczne stosowac metode 1000 kroków. Pożyjemy zobaczymy. cieszę się ze bardzo za zaglądaja tu starzy forumowicze. Tak jak pisała gruszka, czasami dobrze jest się odseparowac na jakis czas, od ludzi z takimi samymi problemami, bo ich objawy przenosimy na siebie, zaczynamy odczówac to samo co oni, patrzymy na wiecej rzeczy z dystansem. Ja zaczynam walczyc, bez leków z którymi miałam juz małe przeboje, bo czułam się jak snięta ryba, bede pracowac nad sobą. w końcu wiosna, wiele osób chce się zmienić, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie własnie. Pozdrawiam wszystkich i zyczę zdrowia.

Odnośnik do komentarza

Witaj Aniu :) No cóż, mąż jeszcze do 30 marca będzie w Grudziądzu ale przyjeżdża na weekendy, w piatek jest około 20-tej w domu i w niedziele w południe wyjeżdża... Ale jeszcze tylko półtora tygodnia... Szczerze to trochę się przyzwyczaiłam do tego że go nie ma :) I pochwale się że daję radę :) ze wstawania o 11-ej przestawiłam się na 7:30, codziennie chodzę do sklepu a wczoraj byłam z córką u alergologa :) Sama :) zawsze jeździliśmy razem z mężem a teraz musiałam jechać sama, bardzo się bałam że tego nie ogarnę, że zapomnę o czymś powiedzieć lekarzowi, że zgubię gdzieś Oli misia ale dałam radę :) fakt, bolało mnie wszystko, robiło mi sie słabo ale dałam radę i jestem z siebie dumna jak dziecko :)) haha :) Ciesze się że i Ty idziesz do przodu, może taki przymus to też sposób, boję się, nie chcę ale muszę :) i wychodzi :) Poza tym u mnie raz lepiej raz gorzej, czasami wydaje mi się że jestem silniejsza niż ta Franca a drugiego dnia ona kładzie mnie na dechy. Ale podnoszę się a to chyba najważniejsze :) Jak już spróbujesz tej metody 1000 kroków to daj znać na czym ona polega, jak to wygląda i czy faktycznie pomaga :) trzymam kciuki:) za wszystkich :))

Odnośnik do komentarza
Gość Nieszczesliwy

No cześć wszystkim, widzę że to forum zamienia się w poligon ale mniejsza. Dawno mnie nie było bo nie miałem siły czytać, pisać, doradzać ostatnimi czasy czuję taką pustkę lecz energia mnie rozpiera czuje się jakbym miał zaraz eksplodować, w sumie Monika się tak rozpisała, że lubi czytać jak ktoś gdzieś pojechał, dał sobie rade. Monia ale co z tego, że byłem, wróciłem jak i tak coś takiego nam nie pomaga to tylko stres i stres nic więcej nie zyskaliśmy z jakiejś wyprawy - No może jeden dzień radości. Ależ czym to jest do wieczności ja się pytam, powinniśmy brać jakieś leki bo nazywajmy rzeczy po imieniu jesteśmy inni niż inni. Chciałbym poczuć się jak reszta chociaż przez chwile. Szczerze gdybym miał żyć wiecznie w takim stanie a miałbym doi wyboru rok normalnego życia a później śmierć wybrałbym ten zasrany za przeproszeniem ROK ! Mam dosyć ludzi, otoczenia może i się nad sobą użalam ale to jest gorzka prawda, mam nadzieje tylko, że wy sobie radzicie i wytrwacie bo ja tracę siły. Ostatnio śnią mi się koszmary takie że aż mnie skręca po przebudzeniu się nie moge odychać, zwijam się cholera wie o co chodzi ! Tymczasem idę coś z sobą zrobić bo puszczają mi nerwy - W tym momencie napiłbym się do nieprzytomności, Cześć.

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Dzien dobry:) Zaczela sie wiosna i mam nadzieje,ze i w nas zagosci:) Monika, zgadzam sie z Toba, pozytywne posty daja sile, co nie oznacza,ze nie mozemy pisac,ze np. wlasnie teraz jest nam zle, bo wyrzucenie tego z siebie jest nam potrzebne, ale nie mozemy sie na tym skupiac. Aniu, Moniko jak widac, kiedy musimy, to mozemy zrobic wiele:) A moze niedlugo nadejdzie czas,ze jak nie bedziemy musieli, to nadal bedziemy robic jeszcze wiecej. Wczoraj zobaczylam, jak moja nerwica wykancza nie tylko mnie, ale i meza, dzieci pewnie tez cos czuja (zreszta wiedzialam to juz wczesniej, ale wczorajsza sytuacja spowodowala,ze maz wybuchl) i stwierdzilam, ze nie moge niszczyc czegos na czym mi jajbardziej zalezy i musze isc do przodu. Czuje w sobie lek, cialo rozdygotane - zawsze w takiej sytuacji zamykalam sie w sobie.Teraz powiedzialam nie, nie moge, wiem,ze nie bedzie latwo, bo franca latwo nie odpuszcza (juz mi sie kreci w glowie), ale albo ona albo ja. Mam nadzieje,ze starczy mi sil. Weteranko, jak czytasz jeszcze te posty, to prosze odezwij sie, bylas tu taka dobra iskierka, brakuje mi Ciebie:( Mam nadzieje,ze wszystko ok... Robo, Twoje posty tez powodowaly,ze buzia sama sie smiala:) Nati ostatnio pisala,ze planuje robic paczki dla corki... Mam nadzieje,ze wyszly i ze wszystko u Ciebie dobrze... Spinka, Ty pewnie zabiegana... U Rolnika pewnie juz prace sie zaczynaja:) Aga , co u Ciebie jak sobie radzisz? Gruszko, nie poddawaj sie!!! I daj znac, jak Twoje nowe arcydziela? Stajnia, musisz byc silna, wiem,ze pomyslisz sobie, ze latwo powiedziec, ale wiesz, czasami mam takie jazdy jak Ty i mysle sobie, ze to juz koniec, ale dzieci daja mi sile i dla nich warto robic wszystko! Ty tez masz dziecko/dzieci, dla nich musisz byc silna. Pomysl,ze tyle razy Cie chwytalo i nic sie nie stalo, to i tym razem tez tak bedzie. Zycze duzo sily!!! Kala, jestes tu nadal milo widziana:) Bo wszyscy musimy sie wspierac!!!! Nieszczesliwy, niedlugo weekend, ale dasz rade:) Zabko, a co u Ciebie? Kochani pozdrawiam Was Wszystkich!!! Tych, do ktorych sie nie zwrocilam imiennie przepraszam, ale jest juz nas tu tyle, ze nie sposob;) Ale jestem z Wami Wszystkimi kochana forumowa rodzinko:) Buziaczki

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Przesylam link, ktory juz przewijal sie przez te forum,ale pojawilo sie kilka nowych osob, ktore moze sie na niego nie natknely. A on daje nadzieje.Moze komys tez pomoze http://moja-nerwica.republika.pl/ Nieszczesliwy, tez tak czasmi czuje,ze tu sobie poradzilam, tu dalam rade, ale przychodzi chwila,ze mam dola i sobie mysle i co z tego,ze dalam rade, jak wszystko wraca. Ale franca ma to do siebie,ze tak latwo nie odpuszcza, wiec i my nie mozemy tak latwo sie poddac. Wierze,ze te udane chwile tak nas wzmocnia,ze damy jej rade. Ale to wymaga czasu. Malymi kroczkami, byle do przodu!!!

Odnośnik do komentarza

Hej :) Nieszczęśliwy mam do Ciebie pytanie... Dlaczego zacząłeś pisać na tym forum? Czego oczekujesz od ludzi stąd? Bo ja nie rozumiem... Piszesz, że powinniśmy brać leki bo jesteśmy *inni*. Wielu z nas je bierze. Poza tym Ty też możesz je brać ale z tym musisz się zwrócić do psychologa albo chociaż do lekarza rodzinnego, bo my Ci recepty nie wypiszemy. A Ty nawet do lekarza po receptę się nie wybierzesz... Dlaczego? I dla mnie jest ważne że ktoś chociaż raz zrobił coś co do tej pory sprawiało mu problem ale nie będę się powtarzać, widocznie się nie zrozumieliśmy. Nerwusku, pewnie że damy radę i każdy z nas ma lepsze i gorsze dni :) spróbujmy się skupiać tylko na tych dobrych, skoro raz nam się coś udało to traktujmy to jako mały sukces a z czasem powtarzajmy to, niech to już nie będzie wyczynem ale normalną rzeczą w naszym życiu. Dzieki temu będziemy mogli iść do przodu. Próbować coraz to nowych rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Gość Nieszczesliwy

Dlaczego ? Bo zauważyłem, że z wami da rade porozmawiać jesteśmy wszyscy w podobnym stanie. Nie wiem właśnie jak się pozbierać i iść do tego psychologa a te określenie *inni* to chyba się ze mną zgodzisz prawda ? Bo chyba nie czujesz się normalnie a tak naprawde jesteś NORMALNA ale sama tego nie czujesz, czyż nie jest tak ? Nerwusku dzięki za miłe słowa myślę, że podołam.

Odnośnik do komentarza

Hej, Jak widać to spięcie było naprawdę potrzebne, aby oczyścić atmosferę. I dobrze, że każdy wyraził swoje zdanie. To ważne. Nerwusek, to trudno słyszeć od najbliższych że nasza choroba ma wpływ na innych, ciężko bywa gdy takie słowa ktoś nam powie, a zwłaszcza gdy jest to rodzina. Ale pamiętaj głowa do góry. Masz dla kogo walczyć, a gdy rodzina zauważy że walczysz i stawiasz nawet najmniejsze kroki do przodu, to zrozumie i będzie cię wspierać w tym. Nieszczęśliwy chcę tylko powiedzieć że powinieneś myśleć że to oni są *inni*, a nie my. Zauważ że zagranicą to naturalne że rodziny mają rodzinnego psychologa- psychiatrę, a nasze społeczeństwo pod tym względem jest zacofane. Co u reszty słychać?? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej, ja jestem tu od jakiegos czasu i mi to pomaga, nie znam was wszystkich ale milo mi sie z wami rozmawia, tylko nie kłoccie się kto z kim rozmawia a kto nie bo ja sama wszystkich nie pamiętam, jesli chodzi o wyrzycanie swoich dolegliwości to mnie to nie dołuje , mi sie robi lzej ze ktos tez tak ma jak ja, jesli chodzi o to, ze pytam czasami i nikt mi nie odpowiada to zdarzyło sie że pytałam o leki juz chyba 3 razy i nikt nie odpowiedział ale trudno. ogolnie jest mi bardzo dobrze że moge tu pisać i chociaż was wszysykich nie znam to mam nadzieje że u was dobrze, ze wszystkie wasze dolegliwości mijaja tak jak moje ( juz tydzięń biore leki i chyba dlatego), nie złośmy sie na siebie, tylko piszmy, a to że każdy sie na sobie skupia zamiast odpowiedziec jak przystalo na kulturalna osobe , to rozumiem, bo jak mam atak to od razu tu pędzę żeby wam napisac co mi jest bo wtey robi mi się lżej, trzymajcie sie i do jutra. dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Witam, Jak już pisałam mój dziadek zmarł i wczoraj był pogrzeb. Ciężko jest dopuścić do myśli, że go już nie ma. Teraz już nie powiem że jadę do dziadków tylko do babci. Ale chciałam również napisać, że taką sytuację można przejść bez ataków. Wiem że to okrutne, ale z początku bałam się iść, a co jeśli mnie coś spotka na pogrzebie, jak ja sobie dam radę, dlaczego teraz to wszystko musiało nastąpić?? Te pytania były nie do zniesienia. Ale dałam radę, byłam i nie żałuję- miałam okazję po raz ostatni pożegnać się z dziadkiem. Stałam a cały świat gnał do przodu. Lekarz u którego rano byłam (psychiatra), kazał mi przyjąć Hydroxyzinum, z początku gdy dojechałam na pogrzeb nie byłam wstanie wyjść z auta, ale powiedziałam robię to dla niego i wyszłam. Nie żałuję tego, to było dla mnie ważne. Na stypę nie poszłam, nie miałam odwagi patrzeć jak ludzie się śmieją i żartują gdy dopiero co pochowali bliską osobę. Nie należy się poddawać, uwierzcie w siebie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość nerwusek30

Dzien dobry, choc dla mnie taki sobie:( Inouke przykro mi z powodu dziadka.Ciesze sie,ze sobie tak swietnie poradzilas:) Tak trzymaj! Renka, niestety nie mam gg, bo kiedys probowalam sciagnac i sciagnelam wirusa:( i teraz sie boje. Ale o pogaduch jestem gotowa:) Stajnia, dalej do przodu:) Mi tez to forum bardzo pomaga, tym bardziej,ze terza musze liczyc tylko na siebie. Bo jak tylko sie skrzywie, to moj maz ma ochote uciekac z domu. Na poczatku bardzo mi pomagal, wspieral, ale teraz ma juz dosyc (chyba, ze takim sposobem chce mnie zmobilizowac do niepoddawania sie). A jest mi bardzo ciezko, bo ostatnie 2 tygodnie byly bardzo stresowe, a to znacznie pobudzilo france:( I trudno mi wrocic do poprzedniego, lepszego stanu. Znowu schudlam, policzki mam zapadniete, az mi glupio. Niestety bliscy daleko,bo mieszkam na obczyznie. Moi rodzice wiedza o moim problemie, wspieraja mnie, ale nie wiedza wszystkiego, o atakach paniki nie mowie, bo bardzo by sie zamartwiali, no i ta bezradnosc, ze chcieliby pomoc, ale nie moga. Wiec chce im tego zaoszczedzic. Tak wiec ciesze sie,ze mam Was i mam komu wywalic, co mi lezy, bo nie ma nic gorszego,jak duszenie tego w sobie. Najchetniej bym przespala ten dzien, ale sa dzieci i trzeba dzialac!!! Pozdrawiam Wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Hej Nerwusy!!!!Dawno nie pisalam, niestety za kolorowo nie bylo, ale zaczynam widziec swiatelko w tunelu. Moniko, Aniu ale dalyscie czadu!!!!Czytuje forum, jednak weny do pisania nie mialam, przepraszam. Moj M. juz od piatku bedzie w domciu wiec mam nadzieje, ze wrocimy do regularnej wymiany zdan tutaj hehehe.Dziewczyny co u Was? Mimo, iz nie pisalam, caly czas o Was mysle i odwazylam sie napisac tutaj ponownie. Moj kotek rosnie jak na drozdzach, psoci i ma astme ale chyba zadowolony z zycia.Ja sie powoli zbieram po ostatnich atakach, ale wierze, ze bedzie luzik. Kochani do nastepnego klika. Papaty.

Odnośnik do komentarza

Hej, Nerwusek nie poddawaj się. Najlepiej jak będziesz mówiła o atakach rodzicom i bliskim ci osobą, są łatwiej do zniesienia gdy już się powie. Głowa do góry, masz Nas. Hmmmm może powiem to tak, bywa czasem że w atakach boimy się ruszyć z domku, i gdy twój partner już na tyle cię zna i wie kiedy naprawdę jest źle, to w takich sytuacja będzie cię wspierał i pomoże. Ale gdy atak nadejdzie i on zauważy że dasz radę, to jego wiara ci pomoże wyjść z domku. Trochę to zagmatwane jakby to wyjaśnić prościej. A już wiem kilka tygodni temu po pierwszym ataku musiałam wrócić do domku, w ten dzień znowu mnie coś dopadało a myśl że muszę wyjść z domku kończył się paraliżem, zimnymi i spoconymi dłońmi, nudnościami i spłatanymi myślami. Siedziałam w kuchni narzeczony przyszedł spojrzał i poszedł, wiedział że nic nie zdziała. ale wrócił za 15 minut i zapytał się idziemy?? zawahałam się i wtedy wziął mnie pod rękę i tak wyszłam. Naprawdę nie bój się mówić. Tak będzie lepiej i trzymaj się. Missajgon- biedny kociak. Buziaki posyła Kropek i Kulka (moje kociaki) POzdrawiam i buziaki ślę dla reszty.

Odnośnik do komentarza

Czemu to wszystko jest zupełnie inne niż się zakładało? Jak wymazać z głowy wyobrażenie o życiu(?) wyobrażenie o prawdziwym życiu było zajebiste. Myslałam: będę lepszym rodzicem/ żoną niż moim rodzice byli. A okazuje się, że chyba jestem gorsza... Ciągle żyje nadzieją, ze bedzie jeszcze lepiej, do momentu, aż znowu nie zostanę twrado na nogi postawiona. Mam 26 lat, mam męża - despote, co mnie wykancza. Jak jest dobrze to on obiecuje, ze sie zmieni. Pozniej jest dalej to samo... czyli lęk przed wszystkim, ze mąż znowu bedzie nie zadowolony,bo nie tak coś zrobie. Zawsze myslalam, ze go zmienie. Teraz przestaje w to wierzyc. Mamy 4letnia corkę. Ona rosnie... Boje sie mezowi postawic/ sprzeciwic, bo wtedy on wpada w szał. A córka słucha. Najgorsze jest to jak mnie wyzywa przy córce. To takie upokarzające i upodlające. Nigdy nie byłam miękką kobietą. Byłam zawsze haharem, zawsze to ja byłam silniejsza od kogoś. Tą, która sobie poradzi... Teraz czuje sie jak miekka cipa. Nie wiem co mam robic kompletnie. Nikt nie wiem o moich problemach, bo chcialam zawsze udowonic sobie i innym, ze mi sie uda, ze stworze udana rodzine. A co mam?? Depresje, nerwice. Kiedy chodze na spacery do lasu z corka to patrze na drzewa w kontekscie na ktorym niedługo sie powiesze. Czuje, ze nie zyje swoim zyciem tylko zyciem meza. Nie daje rady juz. Maz jest w cholere zaborczy. Gdyby nie studia to nie mialabym kolezanek. Narazie nie pracuje-co bardziej pcha mnie w depresje, bo mały kontakt z ludzmi tylko dom i dom. Córka chorowowała, wiec nie mogłam podjac sie pracy. Mysle o rozwodzie, ale nie wiem jak to mam zrobic. Boje sie poruszyc tego tematu przy mezu....I co dalej nie mamy kasy jak carlos slim. Martwie sie o corke jak to bedzie. Nie wiem czy mam na to wszystko siłe. Czuje sie bezsilnie. Wstyd mi za siebie, ze sie nad soba uzalam, a miało byc inaczej. Ciagle bujam w obłokach i chyba w tych obłokach skoncze. Nie jestem tchorzem, bo jak pisaliscie-odkladam samobojstwo na jutro i tak jest co dzien, ale nie radze sobie ze swoja głowa, tym co sie w niej dzieje. Chce poczuc sie silna i szczesliwa.

Odnośnik do komentarza

Witam, Absenscarens musi być ci ciężko, żyć z takim człowiekiem. Nigdy nie wiesz jaki będzie miał dzień, a wystarczy że raz się sprzeciwisz i kłótnia gwarantowana. To trudny człowiek, nie potrafi nikogo szanować, to on musi być w centrum uwagi. Ciężko jest mi coś doradzić, może psychoterapeuta ci pomoże. A mam pytanie, często jest tak że takie osoby przenoszą na rodzinę zachowania matki lub ojca, oni zawsze będą na 1 miejscu. Taki człowiek powie zanim pomyśli, a po kłótni szybko zapomina o czym była. Masz tak naprawdę dwa wyjścia 1. postawić się, i stawiać siebie i dziecko na pierwszym miejscu lub 2. ulec jemu i postępować jak on chce. Będą to trudne decyzje. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Witam Kala co u ciebie słychać??

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×