Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Sylcia28 psychiatra mi powiedziała że mogą się zdarzać podczas leczenia i że to dobrze, z tym że zmienia się wszystko przynajmniej u mnie ja z nerwicą już tylko leżałam całymi dniami nie weszłam do żadnego sklepu nie miałam siły się ubrać zjeść... itp. ale miałam też nadzieję że jak zaczęło się robić tak cudownie od początku brania lekarstw to że ataków ani żadnych objawów nie będzie więcej. A miałam jeden w nocy silny ale dałam sobie z nim radę sama mimo że strasznie go przechodziłam... dwie godziny siedziałam chodziłam w nocy po czym położyłam się spać gdybym się nie leczyła to bym obudziła mamę, i nie spała do rana potem do lekarza itp. a tak nic za kilka dni znowu zapomniałam o nim i było ok... wiem jedno jest to straszna choroba męcząca ale w dzisiejszych czasach są dobre metody w jej leczeniu i chyba w końcu na tą się trafia.

Odnośnik do komentarza

Witajcie,dawno nie pisałam,chyba z 2 tyg.miałam spokój z tym dziadostwem,a jak jest dobrze to nie wchodzę tutaj,żeby nie* wywoływac wilka z lasu*,tak to sobie tłumaczę.Jednak ,jak widać po godzinie która jest teraz na zegarze,,dopadła mnie znów, w sobotę dość duży stres ,mój syn miał turniej,a ze był to turniej organizowany przez nasz klub,do tego jeszcze międzynarodowy, to niestety nie mogłam odmówić pomocy przy organizacji. Wiedziałam juZ wieczorem , że mnie znów *strzeli*bo zaczęły się lęki, kłopoty z zaśnięciem, mimo leków,po zaśnięciu koszmary no i siedzę.Mam dzisiaj trochę spokojniejsze serce, ale poza tym wszystko w *normie*. Choć pewnie nikt tutaj już nie siedzi, ale jak napiszę parę słów to jakoś raźniej, pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich, no fajnie ze chlopaki sie nie kloucia i ja ;-).Marta tzn ja tez jak poszlam do pracy bylam w takiej pozycji jak Ty-tez sie uczylam, kolezanke mialam prawie pzred nosem i byla jak gestapowiec, donosila szefowej i polowe ludzi z biura odwrocila pzreciw mnie weic nie bylo kolorowo ale to juz bylo.zycze Ci kochana abys znalazla swa apteke spokoju ;-) powodzenia na rozmowach ;-).

Odnośnik do komentarza

Hej. Byłam na dwóch rozmowach, jeden facet zastanowić się ma do końca tygodnia, bo ma kilka osób a jedno miejsce. Druga apteka to potrzebują na pomoc apteczną to też by mi odpowiadało jak na razie. Tylko że na umowę o dzieło, no ale cóż, poszłabym powiem Wam na tą pomoc. Ukradli nam radio i głośniki z samochodu, stare radio i głośniki też, warte tyle co nic ale szkoda, mój narzeczony naburmuszony, wszystko odbija się na mnie. U lekarki byłam wypisała mi zwolnienie L4 na 5 dni, poszła gdzie i jak wróciła to już było wypisane na tyle dni, z jednej strony dobrze, bo odpocznę sobie trochę psychicznie od tego szpitala i kierowniczki, ale czuję ze mój narzeczony jest zły na mnie o to, i myśli że jestem leniem, że nie chcę pracować tylko siedzieć, w domu, zresztą tak dziś usłyszałam od niego i mam doła. Czasem myślę, że on ma mnie już dość że nie mam stałej pracy i czuję ze chyba nie chce ze mną być:( Kocham go ale może ja się faktycznie nie nadaję na żonę, w takiej sytuacji:(((((((((( Aga no to nie fajnie miałaś, ale już odcięłaś się od tego, a ja wciąż muszę w tym trwać, bo jakbym zrezygnowała to znów słyszałabym że mi każda praca nie pasuje albo coś gorszego. A ja tak bardzo chciałabym mieć stałą pracę. żeby nikt nie musiał mnie utrzymywać nawet mąż o ile będę go miała. Dobija mnie to wszystko.

Odnośnik do komentarza

Martha Ty znowu swoje, ile ty masz lat ? Przecież jesteś młodą kobietą, wszystko przed tobą i małżeństwo i stabilizacja zawodowa. Sama czujesz co będzie dla ciebie najlepsze. Wiem, że chcesz pracować ale nawet jakby nie to przyszły mąż powinien się i tak zająć rodziną i zapewnić jakiś byt. Ale to tylko moje zdanie. Najważniejsze, żebyś się dobrze czuła psychicznie. Ja od kilku dni czuję się nawet dobrze tylko, wkurza mnie strasznie jasne światło i delikatne zawroty głowy, ale już wiem że niedługo będę w domku mam zaplanowany termin lotu do Polski. A jak się czuje cała reszta nerwusów ?

Odnośnik do komentarza

Martha ja tez miałam takie myśli że nie nadaję się na żonę i na matkę itp. ale nie w momencie brania ślubu i krótko po tym, po jakimś roku dwóch dopadła mnie nerwica z siedzenia w domu, myślenia, porodu itp. strasznie się dołowałam, siedziałam jak to mój mąż mówi w tym swoim myśleniu zakopana i nikogo nie dopuszczałam do siebie. od kiedy zaczęłam się leczyć jakoś stopniowo chyba zmieniłam takie myślenie, staram się bardzo:) Powinnaś się też cieszyć ze masz możliwość pracy itp. ja kończę drugie studia bo nie mam co ze sobą robić z powodu braku pracy:( niestety mieszkam w miejscu gdzie jej jest jak na lekarstwo i licza się znajomości. umiem bardzo dużo, a i tak tylko siedzę w domu i wykazuję się w opiece nad synkiem chociaż to. ale szkoda mi że nie pracuje wiem ze to może dużo pomóć takim osobom jak my, siedzenie w domu jest najgorsze. zwłaszcza kiedy mój synek pójdzie w tym roku do przedszkola będę sama siedziała i to będzie dopiero bezsensu ale staram się i pozytywnie na to patrzeć.. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej. No mój przyszły mąż chyba nie chciałby takiej żony którą musi utrzymać całe życie, niby kiedyś mówił że jakby zarabiał dużo kasy to mogłabym sobie siedzieć w domu, a ja na to przecież Ty mi kiedyś powiedziałeś, że jak Ty byś dużo zarabiał to ja bym nie poszła nigdzie do pracy. I nic na to nie powiedział już. Myślę sobie, że mój narzeczony myśli tak, że jeśli będzie miał taką pracę jak teraz i zarabiał tyle co zarabia to nie chce sam chodzić do pracy i zarabiać tylko po to by wystarczyło na jedzenie i mieszkanie, bo to wtedy takie niewolnictwo w sumie, i że chciałby żebym ja póki młoda pracowała też, ja to popieram, i chcę pracować, tylko nie za wszelką cenę uważam, bo jeśli ktoś ma stracić przez pracę zdrowie, to chyba normalne jest że szuka nowej pracy i idzie do niej. Ale mój narzeczony uważa chyba że ja skoro tak co chwile szukam i nie mam stałej, to pewnie nie chce mi się pracować, albo coś takiego. Czuje czasem jakby myślał o mnie że nie nadaję się na żonę bo nie mam stałej pracy, i przeze mnie nie mamy oszczędności, a on co dzień przecież pracuje. On ma szzcęscie bo prace w której pracuje mój narzeczony ma dzięki mnie tak naprawdę, bo to ja wypatrzyłam tą hurtownie poszłam na spotkanie ale ze był dojazd taki iż tylko samochodem można tam dojechać postanowiliśmy że razem się zatrudnimy i była taka możliwość, dobrze zarabialiśmy pracując tam razem dwie pensje. Ale dziewczyny w tej firmie co chwile wymieniają i mnie też zwolnili po 3 mies, a mój narzeczony został do dziś. On się cieszy a ja smutna bo też chciałam tam pracować, i pracowałam po 12 godz w nocy, narzekałam owszem, bo było mi czasem ciężko, ale pracowałam i gdyby mnie nie zwolnili pracowałabym. A teraz gdy co chwile muszę szukać pracy, czuję się z tym źle czuje że on wymaga ode mnie żeby prace miała zawsze i ze to na pewno z mojej winy nie mam stałej. Czuję taki codzienny ostrzał. A czy to moja wina że ta apteka tak mnie stresuję, że nerwica mi się rozwinęła, i nie chce tam już pracować po 3 miesiącach odchodzę. I znowu będą pretensje że odejdę. Ehhhh

Odnośnik do komentarza

A co do nerwicy, to mój narzeczony uważa chyba tak: że ja nie mam stadium takiego że mnie coś stresuje tak że ja nie mogę w tym miejscu pracować, i ze jestem zdrową osobą, bo nie mam zaawansowanej tak tej nerwicy, a że sama nerwica to jest chyba choroba taka że z taką osobą nie powinno się żenić, ponieważ jak byliśmy na kursie przedmałżeńskim, to ksiądz mówił z jaka osobą nie powinno się zawierać sakramentu małżeństwa, i wymieniał, zapamiętałam z tego że, z osobą: chorą psychicznie, nieodpowiedzialną jelsi chodzi o pracę czy coś takiego. Potem się tak dziwnie na mnie popatrzył i chyba uważa ze ja skoro nie mam pracy stałej to nie nadaje się na żonę, a nerwicę to pewnie jak mam to jestem chora psychicznie? Ale czy nerwica to choroba psychiczna? Bo ja uważam że choroba psychiczna zaważająca na małżeństwie to np shcizofrenia, jakieś halucynozy majaki, czy choroby w których ludzie są groźni dla otoczenia, a czy nerwica to choroba psychiczna?????

Odnośnik do komentarza

Oj Martha Martha nerwica choroba psychiczna :) Człowiek chory psychicznie nigdy nie napisałby na tym poście bo on czuje się zdrowy i nie myśli o tym, że trzeba się leczyć ale to szczegół. Bez obrazy wierzę w Boga, chodzę do kościoła ale powiedz mi co ksiądz może nauczyć cię o życiu w małżeństwie. Czy on ma jakąś w tym praktykę ? Z książek chyba. Z pełnym szacunkiem do osoby duchowej. Zostawiłabyś swojego *męża* jakby dostał silnej nerwicy bo nie idzie z nim żyć, albo stracił pracę ? Raczej nie starałabyś się mu pomóc prawda ? Mamy w życiu ciężkie sytuacje ale musimy sobie z nimi radzić, a nasze zdrowie najważniejsze i właśnie tego zdrowia tobie, sobie i wszystkim nerwusom z tego forum życzę !!!! Głowy do góry - nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej :)

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry :) Martha, współczuję Tobie sytuacji, musisz być silna, dasz sobie radę. Tylko musisz w to wierzyć. Staż na szczęście się skończy i możesz machnąć ręką. Z narzeczonym, hmm, nie znam was, nie mogę nic powiedzieć. Sama wiesz najlepiej co dla Ciebie dobre. Powiem tylko tyle, że teraz jeszcze jest czas na zastanowienie się, można się wycofać w razie czego. Po ślubie to już kaplica. Ktoś powie, że i po ślubie można się rozstać. Niby tak, ale jest to 100x gorsze i trudniejsze niż przed. Miłosz, to nie tak, ksiądz przecież na naukach nie wspominał o osobach bezrobotnych, czy chorych na nerwicę, a o zupełnie innych przypadkach. To Martha wzięła do siebie to, że jej narzeczony może myśleć o nerwicy jako o chorobie psychicznej. Nerwica to nie choroba psychiczna, ale psychicznie wykończyć potrafi.... Ja np jestem już nią potwornie zmęczona i czasami mam wszystkiego dosyć. Naprawdę.

Odnośnik do komentarza

Gwoli rozładowania Kochany mężu. Uroczyście przysięgam Tobie, że nie zawiodę Cie nigdy, wstydu Ci nie narobię. I nawet gdybyś był pijany, nigdy nie odwrócę się do ściany. Nie będę się z Tobą bić. Nie zapuszczę żurawia do portwela Twego, nie sięgnę po zaskórniaki, ż do 1-szego. Troskliwą opieką czule cię otoczę, i na skacowaną główkę. gąbką czoło zmoczę. Po balandze z kumplami, nie będe Cię spowiadać, i smaczne śniadanka do łóżka podawać. Ponadto przysięgam Tobie, tyle dzieci Ci urodzić, ile w pocie czola, potrafisz mi zrobic. A gdybym Cię zawiodła, zmarnowała życia choć kawłlek, niech mnie ukaże sprawiedliwa teściowa i w jej ręku wałek. Pan Młody: Kochana żono. Uroczyście przysięgam, na świadków biorąc gości, że kochać Cie będę mocno i dochowam wierności. Nigdy złego słowa nie powiem o teściowej. Oddawać będę wypłatę. Przyżekam uroczyście, że nigdy się nie skuszę na wedrówki po barach z kumplami nie ruszę. Chętnie będę z Toba śniadanka jadł w łóżku, i wielkiej podzięce, całowal po brzuszku. Wszystkie kobietki odstawię na stronę, do końca życia, będę kochał tylko żonę. A gdybym słowa nie dotrzymał, sprowokował łzy niewieście, niech mnie ukarzą sprawiedliwi teście.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×