Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nerwusek30

Napeczka to jest toksyczny zwiazek i trzeba sie z niego uwolnic.Sa dwa rozwiazania - zostawic tego chlopaka albo byc w 100% szczera,a wtedy albo on to wszystko zrozumie i sie zmieni, a jesli tak nie bedzie, to znaczy,ze nie jest Ciebie wart. Niestety przy nerwicy trzeba byc w pewnym sensie egoista i myslec o sobie, o tym co jest dla nas dobre. Jesli nie mozesz chodzic na terapie to polecam ksiazke MARTIN M. ANTONY, RANDI E. McCABE 10 PROSTYCH SPOSOBOW RADZENIA SOBIE Z PANIKA Jest to ksiazka pisana w formie terapii behawioralno-poznawczej. Osobiscie ja na sobie przetestowalam, bo na razie nie moge chodzic na terapie. Oczywiscie zadna ksiazka nie zastapi terapii.Ale czasami od czegos trzeba zaczac. U mnie weekend minal spokojnie, czulam sie nawet super,ale dzisiaj mnie zlapalo - przed wyjsciem z domu serce zaczelo mi walic,mialam uczucie,ze zemdleje.Pojawily sie mysli- nie dam rady.Ale nie dalam sie- wyszlam,bo wiedzialam,ze jak tego nie zrobie,to sie cofne w moim postepie. I dalam rade,wrocilam do domu z wielka satysfakcja. Jejku,ale ta walka jest trudna... Weteranko - wszystko dobrze? Milczysz... Pozdrawiam Wszystkich:)

Odnośnik do komentarza

~a28aga28 Cieszę się, że tak dobrze sobie z tym wszystkim radzisz, masz rację praca pozwala zapomnieć o wszystkim ale odpoczynek potęguje lęki i beznadziejne myśli. Teraz to tak nawet troszkę w głębi dusz boję się wracać do domu. Wszystko to takie pogmatwane czasami mam takie myśli, że wstyd pisać ale cóż mam nadzieję, że po powrocie do domku wszystko minie. Wiesz może wszystko wyolbrzymiam bo przecież prawie 7 miesięcy w takim miejscu jakby miało mi się coś stać miałbym zwariować to chyba już dawno by tak było. Tak naprawdę to normalnie funkcjonuję, ale jestem przewrażliwiony na jakimś punkcie dlatego tak się dzieje. Dziękuje Ci za te kilka słów i pozdrawiam cię ciepło masz być tak wytrwała jak ja tu gdzie jestem. :) papa

Odnośnik do komentarza

Witam Was. Witam Cie Napeczko, ja Cię doskonale rozumie, czytam Twój post i jakbym czytała trochę o sobie . Ja nerwicę mam dwa lata , być może tak jak Ty miałam ją wcześniej ale nie dawała o sobie takich objawów, owszem nigdy nie byłam jakąś odważną osobą, sprawy trudne do załatwienia czy w urzędzie czy z pracą stresowały mnie, z rówieśnikami kiedy byłam w podstawówce dogadywałam się miałam koleżanki z bloku na moim osiedlu, lubiłam przebywać z nimi . Potem poszłam do liceum w innym miescie, tam miałam tylko w sumie 3 koleżanki, dla skzoły byłam obca bo to była szkoła w innym mieście więc jakby co przyszłam do nich z zewnątrz i to troche zamknęło mnie, a że nigdy nie miałam jakiejś wysokiej samooceny to pozostałam w cieniu z tymi moimi 3 koleżankami. Potem zaczęła się dorosłość no i z czasem nerwica wyszła na jaw. Wyjechałam na studia poznałam chłopka był dla mnie wszystkim chociaż nie był w moim typie, ale ja z początku cieszyłam się że kogoś mam jednak bardzo szybko zrobiło się to uciążliwe, szczęście obróciło się w wielki problem , on chociaż dobry z charakteru jednak nie odpowiedzialny jak na faceta, nie zaradny, miałam dużo z nim problemów przede wszystkim finansowych, a to rodziło wiele nerwów we mnie, ale nie potrafiłam go zostawić bo to była jedyna bliska mi osoba, ale w końcu zdecydowałam się na ten krok, dziś mam drugiego chłopaka, czasem też nam się nie układa, chciałabym żeby mnie bardziej wspierał, wiem kocha mnie ale czasem nie umie chyba tego okazać , a ja szybko załamuję się w rożnych sytuacjach itd, i co chciałabym Ci powiedziec, porozmawiaj szczerze ze swoim chłopakiem powiedz co czujesz, powiedz jesli chcesz o swojej rodzinie, zobaczysz jego reakcje, może dlatego tak się on zachowuję bo nie wie wszystkiego, a jesli to nic nie zmieni, to chyba daj sobie czas, rozstańcie się może ja jakiś czas i przemyślcie oboje czy chcecie razem być, czy jesteś szczęśliwa. Ja dziś byłam drugi dzień w aptece MASAKRA JAKA TA KOBIETA JEST ZŁOSLIWA, na dzien dobry dostałam ochrzan że nie mam w książeczce wpisanej zdolności do pracy, a ja do niej że myślałam, że zdolność którą wystawił mi mi lekarz po badaniach na które wysłała mnie pielęgniarka zakładowa wystarczy, przecież to lekarz z ich szpitala, pielęgniarka też była wtedy obecna i nie powiedziała mi nic że trzeba iść do jeszcze innego lekarza i on musi wbić w książeczkę zdrowia znowu zdolność. To po co ja w ogóle szłam po badaniach na które mnie wysłali do ich lekarza który dal mi zdolność do pracy , skoro to trzeba mieć tez wpis w książeczkę i skąd ja oo tym miałam wiedzieć . Kierowniczka zaczęła się na mnie z rana drzeć, ze nie mam nic w książeczce miałam ochotę wziąć swoje rzeczy i wyjść bez słowa . I mówi do mnie : nie obchodzi mnie, jeśli pani tego dziś nie załatwi, to do jutra już nie pracuję - masakra. I mówi mi żebym szła do pielęgniarki środowiskowej, poszłam a okazało się że nie do środowiskowej ale do tej co byłam wcześniej zakładkowej. Potem miałam znów skompletować leki , dostałam spis leków i kompletowałam, Tam jest tak że jak bierzesz jakiś lek to każdy lek ma kartę gdzie zapisany jest stan ilościowy i jak masz wydać np 2 sztuki to musisz to napisać na tej karcie i odjąć i wpisać ile zostało i stan musi się zgadać. Ale miałam taki lek wydać którego stan się nie zgadzał i pytam kierowniczki a ona do mnie że mam isc na góre sprawdzić w zeszycie , a ja zielona bo nie wiem o co jej chodzi, p chwili ona taka zdziwiona :mówi co nie mówiłam pani ? i patrzy sie na mnie zdziwiona i wzrokiem jakby myślała ona znów nie umie sobie poradzić. I powiedziała mi z oddziałów biorą czasem na kredyt, i w tym zeszycie pisze ile wzięli,i dlatego np na pólce jest 15 a w karcie pisze ze 17 wiec 2 brakuje leków, ale pani to nie interesuje , pani pisze tyle ile wydaje czyli np 6 ma pani wydać to tyle zaznacza w karcie . i tak zrobiłam potem był następny lek o tej samej sytuacji wiec podobnie wypełniłam kartę, wpisałam taka liczbę w kartę jaka wydałam , a po chwili Słysze: no co pani zrobiła, a te 2 sztuki to gdzie za darmo, kto za to zapłaci manko będzie. i krzyczy na mnie. Jejku pomyślałam sobie pierw mówi mi że mnie to nie obchodzi i wpisuje tylko swoją liczbę leków którą wydałam a teraz mi krzyczy co ja zrobiłam ze nie wpisałam tych dwóch wydanych przez kogos na dług, to skąd ja mam o tym wszystkim wiedzieć? NIE WYTRZYMUJĘ Z nią już codzien jakies pretensje, kobieta moze i wiedze, ma ale nie umie jej powiedzieć, myśli czerwone a mówi zielone, Nie wiem jak tam długo wytrzymam, a MUSZĘ 3 mies na tyle mam umowę, i co dzien sie zastanawiam co będzie jutro za co znowu dostanę ochrzan? COFA mnie poprotu jak myślę że na nazajutrz znów tam muszę iść. ;(((((((((((((((((((( Czuję sie taka bezradna, a mój narzeczony nie wiele mnie wspiera. Dziś nawet gdy już z tych nerwowych emocji nie wytrzymałam i zamilkłam w domu, to narzeczony zapytał mi się czemu milczę itd, czy będę mieć okres i mam szajbę, i oto się do niego nie odzywam, potem tylko wyrzekłam wieczorem że chciałabym żeby doświadczył takiej pracy gdzie co dzień będzie się stresował, myślał co będzie jutro, za do dostanie ochrzan, i miał z tego taki humor jak ja, bo szczęśliwy nie będzie, a ja wtedy się go zapytam czy ma szajbę i żeby sobie to przemyślał, ale nie wiem czy on sobie w ogóle to do serca wziął. Pozdrawiam wszystkich i przepraszam za tak długi post, może ktoś napisze dobre słowo.....

Odnośnik do komentarza

Martha, współczuję Ci takiej atmosfery w pracy... Z drugiej jednak strony - nie wiem czy to jakieś pocieszenie - teraz w większości firm tak jest. Ja co prawda mam szczęście i obecnie mam w pracy super, ale pracowałam w firmie, gdzie mocno się stresowałam, wiem jak to jest :( I jak słucham znajomych, takie warunki to coś *normalnego*. Musisz wytrzymać te 3 miesiące, zacisnąć zęby. Jeśli udałoby Ci się wrzucić na luz (tak tylko gdybam), choć trochę *olać* całą sytuację, na pewno byłoby łatwiej. Wiem, że to jednak bardzo trudne, zwłaszcza dla nas. Ja kiedyś gdy brałam stabilizator, zadowolona byłam z niego pod jednym względem - on właśnie pozwalał mi nieco odciąć się od tych nerwicowych i stresujących objawów, wiele rzeczy było mi bardziej obojętnymi i nie przejmowałam się tak bardzo jak wcześniej. Osoby zdrowe nie mają pojęcia, jak nas te nerwy wykańczają, może Twój chłopak tego nie rozumie po prostu? Myślę, że spokojna i szczera rozmowa w jakiejś wolnej chwili mogła by pomóc wam obojgu. Trzymam kciuki za resztę dni w pracy, z czasem na pewno się przyzwyczaisz choć trochę :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie Kochani! Trudno mi skomentować wszystkie posty:( Martha,spinka ma rację,poprostu próbuj olewać tę wstrętną babę!!Bardzo Ci współczuję! Miłoszu,pewnie jesteś na misji??:)Jeśli tak to Ci współczuję!!Mój mąż był ....tyle,że w miarę w spokojnym miejscu.Jeśli mam rację,to w takich warunkach,nie trudno o nerwicę.....Najważniejsze,że wracasz!!!Będzie dobrze!!!Życzę Ci z całego serducha,żeby było lepiej po powrocie!!Pozdrawiam. Czarnula,cieszę się bardzo,że praca daje Ci satysfakcję i lepsze samopoczucie.My nerwicowcy jak mamy poukładany rytm dnia,to żyje nam się łatwiej,jak się fizycznie zmęczymy,jak mamy masę obowiązków na każdy dzień....Nuda i samotność są naszymi wrogami!!!Tak trzymaj!!!!Powodzenia!! Ja wracam do świata żywych!!!!!Latam po mieście!!Czuję się o wiele lepiej.Zaczęłam nieźle sypiać,planować i nabieram chęci i do życia!!!Wczoraj na grupie zastanawiałam się czy powinnam tam chodzić.....bo jest lepiej i nie umiałam psuć sobie nastroju i się żalić.Więc powiedziałam o tym i tyle,przesiedziałam 2 godz. i słuchałam innych.Ale zdrowy rozsądek mówi mi,że mam tam chodzić,więc będę:) Wczoraj wracając z grupy postanowiłam przełamać kilkumiesięczny lęk przed kauflandem.Tam właśnie miałam pierwszy atak ,jak mi się wznowiła nerwica.Poszłam!!!!Zrobiłam w miarę spokojnie ,przemyślane zakupy!!!Byłam taka dumna z siebie,że zrobiłam większy postęp!!Poszłam do kasy i do kasjerki,przy której wtedy słabłam,ona mi wtedy pomogła,przyniosła stołek,spakowała moje zakupy,podała wodę...I wiecie co ?!Dałam rady!!!!Mówiłam swoim domownikom,że poznają ,że mi lepiej ,jak pójdę do kauflandu,haha.No i jak wróciłam byli w szoku.:))Dziś też obleciałam miasto.A wyzwaniem na dziś było przejechać autobusem z jednego końca miasta na drugi(musiałam dostać się do przychodni).W sumie 10 przystanków.Szłam na ten autobus i myślałam sobie;jak będzie zatłoczony,to zawsze mam jeszcze taryfę...nie był!!Wsiadłam,ale nie siadałam,tak bezpieczniej(haha),od przystanku do przystanku chodziły mi myśli po głowie,najwyżej wysiądę na następnym.Nie wysiadłam,dojechałam na pętlę!!!Wracając kupiłam mały upominek synusiowi,bo sprawia mi przyjemność kupowania mu drobiazgów,więc to też taki pomysł na polepszenie humoru sobi,bo przecież jadąc autobusem,zaoszczędziłam kasę ,więc w to miejsce mogłam dziecku zrobić prezencik!!!Wyzwanie na jutro;umówiłam się z koleżanką na wieczorne pogaduch,przy okazji zetnie mi włoski:)Ona miesz na drugim końcu miasta.No i jeszcze idę jutro do proboszcza z podaniem.To spore wyzwanie,zapewniam:)Takiego mamy proboszcza:)) Weterano,nie piszesz kochana........co się dzieje!!Mam nadzieję,że nic złego,że poprostu upajasz się wiosną!Ściskam. Asie,a Ty jak się czujesz?Chyba nieźle?Bo jak widzę też nie masz czasu na pisanie:))Buziole! Wszystkim życzę spokojnego wieczorku i dobrej nocki!!!

Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 3

Witam kochani Nie mogę wam napisać nic optymistycznego wszystkie moje myśli są związane z rozpadającym się małżeństwem mojego syna a ja jestem bezsilna nie umie sobie tego wszystkiego wytłumaczyć zdaje sobie z tego sprawę że małżeństwa się rozchodzą i mój syn nie pierwszy i nie ostatni któremu małżeństwo się rozpada ale czemu to spotkało mojego syna tak bardzo mi go żal nie potrafię mu pomóc Ale najgorsze jest to że moja psychika nie jest w stanie sobie z tym poradzić nie sypiam po nocach w dzień cały czas myślę to wszystko jest nie do zniesienia Przepraszam kochani że nie piszę tak często ale uwierzcie mi nie mam głowy do niczego a tu święta za pasem nie wiem jak to wszystko będzie Pozdrawiam was kochani wszystkich bez wyjątku

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich Napeczka udaj się do psychiatry mnie uratował życie:) i też się długo zasłaniałam że nie chce żadnych leków ble ble ble.... itp. teraz wiem że byłam głupia. biorę leki bardzo łagodne, zadziałały już na trzeci dzień, fakt zdarzają mi się złe chwile ale staram się jakoś je pokonywać i iśc do przodu. Dziś druga wizyta u psychiatry, pani powiedziała że super sobie radzę, że bardzo szybko zdrowieję,że ode mnie zależało bardzo dużo gdybym sama nie chciała nic by nie pomogło... i że leki na mnie szybko podziałały:) fajnie cieszę się. przede wszystkim jest normalnie. o psychoterapię pytałam powiedziała mi że zaleciłaby mi ją dopiero wtedy gdy leki nic by nie dały i gdybym miała życie z mnóstwem złych relacji, problemów, zagmatwanych syt. a tak póki co nie jest potrzebna. Margo75 bardzo się cieszę że i Ty wracasz do świata :) super trzymaj tak dalej, niech wróci normalność. Tak poza tym są niestety i gorsze chwile ale mam nadz że są one elementem zdrowienia.Pozdrawiam serdecznie WSzystkich

Odnośnik do komentarza

I znów dopadł mnie gorszy dzień :( Margho, jaką Ty masz rację! Nuda i samotność są naszymi wrogami... Zauważyłam ostatnio, że jak mam wypełniony dzień po brzegi, to całkiem lepiej się czuję. Ale mam tak wtedy tylko, kiedy muszę. Naprawdę nie mogę się zmobilizować na więcej. Nie spotykam się z nikim, nie wychodzę, bo mi to nie pomaga, a nie chcę się zmuszać do tego, bo to mnie męczy. Po takiej większej aktywności muszę odpocząć i zbieram siły na następną rundę obowiązków. I nic poza tym. Dobijająca jest taka wegetacja...

Odnośnik do komentarza

Hej, Może i macie racje że w większości firm tak jest, ale ja jestem nowa wielu rzeczy nie umiem uczę się dopiero, wielu rzeczy nie wiem, i taka atmosfera mnie dołuję co innego gdybym już znała swoje obowiązki była pewna swoich zadań itd, to myślę, że nawet przy takiej atmosferze było by mi łatwiej. Dziewczyny które tam pracują dziś mówiły na jadalni a szczególnie taka jedna techniczka która w sumie juz jest po stażu ale młoda że ona też odejdzie że szuka sobie cały czas jakiejś apteki bo jak mówi tu codziennie opierdziel o byle co więc jak tak można, i to jest DZIEŃ W DZIEŃ,jak można pracować w takiej atmosferze, druga osoba też się zwolniła jak się dowiedziałam odeszła do innej apteki, więc chyba nikt tam za niedługo nie zostanie. Kierowniczka dziś zauważyłam że opierdziela wszystkich ale mnie w sumie najgorzej i najbardziej się czepia, a mnie to stresuje bo tylko wszystkiego na razie się uczę i tylko myślę czy jak wykonam dane zadanie to jai będzie finish opierdziel czy nie, nie mogę się skupić na 100% bo myśli skierowane mam czy dostane opierdziel, Żałuję że poszłam do tej apteki , w sumie co takiej kierowniczce szpitalnej apteki zależy, ona ma pewną posadę więc nawet jak wszyscy odejdą to prezes musi się martwic o nowych pracowników, a aptekę musi istnieć, kierowniczka natomiast nie zmieni i tak swojego zachowania. Nawet dziewczyny dziś w pracy widziałam jak mówiły że mam ciężko , żal im że tak obrywam, one też obrywają ale może w 20 procentach a ja w 90%. Czuję się teraz taka samotna, narzeczony nie chcę ze mną rozmawiać, i nie reaguje na nic co mówię, nawet jak mówię że nie ma sensu się obrażać i kłócić i nie odzywać. Wiem może wczoraj nie powinnam się tak zachować, ale byłam na to wszystko zła na pracę na kierowniczkę, na to że ja myślę jak będzie jutro a mój narzeczony zadaje mi jakieś dziwne pytania, a ja nie mam ochoty odpowiadać i rozmawiać bo sie stresuję jutrem itd, i zamilkłam , oczekiwałabym od niego żeby mnie nieustannie pocieszał , owszem trochę mnie pocieszył, ale chciałam żeby się domyślił ze jestem zła na pracę zdenerwowana i zamiast tych pytań o jakieś pierdółki czy np kupiłam sobie bilet i co na nim pisze i czy długopis miałam żeby go wypisać itd, mnie to po prostu drażniło, ale on nie domyślił się a ja zamilkłam i on jest o to wściekły, na pewno uważa teraz że skoro ja się nie odzywałam wczoraj do niego, a on w sumie nie był obiektywnie winny tej całej sytuacji, ale w moich oczach był winny że mnie nie wspiera nie ustannie, to pewnie chce mnie ukarać i nie odzywa się nie reaguje na nic. Przeszkadza mi takie jego zachowanie, czasem się zastanawiam czy będziemy szczęśliwi jeśli on tak będzie reagować na każde moje złe dni, a przecież nie będą tylko dni że zawsze będę szczesliwa , dni bez problemów, a w miłości chyba przecież chodzi o to żeby się wspierać , mimo złych dni mimo humorow drugiej osoby. Ja nie oczekuję żeby on nigdy się nie denerwował , rozumiem że jemu też nie było łatwo gdy ja nagle zamilkłam i złość wyładowuję jakby na nim. Ale przecież nie chodzi o to żeby się odpłacać drugiej osobie tym samym. NIE WIEM JAK MAM Z NIM POROZMAWIAĆ JAK DOTRZEĆ DO NIEGO . Przykro mi:((((((

Odnośnik do komentarza

Dobry wieczór. Nie pisałam kochani, bo ze mną było trochę nie tak, a ze nie tak było od prima aprilisa, to myslelibyście, że Was oszukuję. Z mamcią lepiej, ale wcale wesoło nie było, ale co tam, najwazniejsze, że znowu PO . Krysiu ( dziekuję za dobre słowo ) - nie umiem Cię pocieszyć, a wierzę jak Ci ciężko ! Wcale nie głupi był ten, co powiedział * małe dzieci, mały kłopot......potem dochodza jeszcze przyszywane dzieci, wnuki......itd.Niestety, nie mamy na pewne rzeczy wpływu i choćby nieba uchylił, to nie da rady.Te pytania - dlaczego mnie, dlaczego ja, dlaczego jemu - to tylko nas dobijają ! Mysle o Tobie i nie załamuj się dziewczyno, już tak dużo przeszłaś - starczy chyba !!!!!!!!!! Martuś - musisz chyba te 3 miesiące jakos wytrzymać.Wiesz ile miałas kłopotu ze znalezieniem tego stażu.Wiem, że łatwo pisać, ale klimaty nie do zazdroszczenia.Przyslij tą babę do naszej Nati na przeszkolenie, jak byc super szefową - przydałoby się jej na pewno. Asie - jaki super post - ciesze sie razem z Tobą ! Napeczka - popieram Rolnika ! Aguś - klepałam i spirytusik też, ale temp.była prawie 40, to się lekałam - buziaki. Nerwusek- a Ty kochana jak sobie fajnie poradziłas - gratulacje - cofać się NIE WOLNO ! Miłosz - za mundurem panny sznurem.....PISZ -dziewczynki pomogą ci przetrwać te ostatnie, dlugie dni... Margo - az mi sie w głowie zakreciło od tego Twojego latania, nie mogłam za Toba nadążyć he he.Ciesze sie razem z Tobą ! Matiago - dzieki - czytałam o Twoich przeżyciach i wiem,że mnie rozumiesz. Iwonka, Majka, Biel, Gruszeczka, Mała Genia i wszyscy których przeoczyłam - buziole wielkie !!!!!!!!! Natus - a Ciebie to na koniec !!!!!!!!!!! Napisz, że odpytujesz Hanie do matury, chwasty szarpiesz, ale nie, ze sie żle czujesz !!!!!!!!!!! bUZIAK. Ale WAS zanudziłam - spokojnej nocy !!!

Odnośnik do komentarza

Martha, z tego co piszesz, to wszystkie dziewczyny nie mają tam u Ciebie lekko. A Tobie się najwięcej obrywa, bo...najkrócej jesteś i nowa. Jak to zwykle bywa...Co za wstrętny babsztyl!!! Trzymaj się dzielnie do końca stażu, a później poszukasz czegoś innego i nawet na koniec możesz wygarnąć *pani kierowniczce* co o tym myślisz i jak się czułaś pod jej *rządami*. No!

Odnośnik do komentarza

Hej Wszystkim, nie wiem może ktoś z Was miał podobnie ale chcę się odzwyczaić od mierzenia puslu i jak to zrobić wiem że gotowych wskazówek nie ma ale jakaś pomoc? psychiatra powiedziała mi że nadejdzie taki dzień w leczeniu że nie będzie mi przeszkadzał puls jak się podnosi przy jakimś wysiłku czy czymkolwiek że będe reagowała jak normalny człowiek na to a nie jeszcze jak jest teraz bala się tego i mierzyła,,, czy to prawda czy ktoś z Was tak miał? Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

U mnie zaczely sie w grudniuw pracy na nocce takie objawy jak kolatanie serce,przyspeszony oddech,napady goraca i wysoki puls i duszenie w gardle.pojechalam na pogotowie powiedzieli ze moze siie zdenerwowawlam .porobilam wszystkie badania z krwi i wyszly bardzo dobrze,jedynie co wyszlo mi zle to usg tarczycy,bylam u endokrynologa przepisala mi doktorka Eutyrox,magnez i Porpronalol na ten szybki puls i kolatanie-objawy przeszly.ale od miesiaca mam ciagle bole w klatce piersiowej,serca i glowa boli mnie czubek glowy,tak jakby mi sie palilo w glowie,uczucie okropne momentami nie moge wytrzymac do tego robi sie mi slabo momentami,ze nie wiem co sie dzieje ze mna.macie tez tak?

Odnośnik do komentarza

A co robicie jak dopada Was to paskudztwo?mam prace 3 zmianowa fizyczna,mam te objawy codziennie od rana do wieczora i nieraz dopadaja mnie w pracy czy jak jade samochodem i nie wiem co wtedy robic.przyjdzie moment,ze robi w pracy sie mi slabo i nie wiem co sie ze mna dzieje,w glowie ogien.och co za paskudztwo mnie dopadlo.Myslalam nad rezonansem glowy,ale czy to ma sens.Nieraz tak mysle mam 30 lat,moje dzieci to takie lobuziaki nieraz tam pokrzycze po nich jak juz pozadnie dadza w kosc,a w pracy i w towarzystwie to jestem taka spokojna,ze nieraz sama do siebie mowie kobieto ale z ciebie jest mrok wogule,nie umiem jakos nawiazac rozmowy,a tu nagle nerwica i takie objawy?

Odnośnik do komentarza

Hej, dziekuje za zainteresowanie i za wsparcie, oraz porady. Potrzebuje tego bo mam zamiar skonczyc z nerwicą raz na zawsze, Asie25, a mozesz sie podzielic jakie leki bierzesz? Czy da sie walczyc z tą chorobą samemu? Zastanawiam sie i raczej wybiore sie do psychologa moze dowiem sie czegos ciekawego. Czy Wy kochani tez macie problemy z pamięcią i koncentracją, mnie to przeraza , czasem czuje sie tak jakbym miala jakas pustke w glowie i brak zdolnosci myslenia, ehh. To chyba moj nawiększy problem, bo stresuje sie uczelnią , gdyby wiedza wchodzila mi do głowy lepiej , moje samopoczucie napewno by sie poprawiło. Zastanawiam sie czy nie pojsc do neurologa, porozmawiac o tej mojej pamieci, jak myslicie czy to ma jakis sens? W jaki sposob moge poprawic pamięc, moze Wy macie jakies sprawdzone sposoby. Pozdrawiam Was serdecznie :):)

Odnośnik do komentarza

Biorę citronil. sama nie dałam rady i myślę że jak ktoś ma silne objawy nerwicy nie da się samemu rady. może potem jak objawy znikną to się da.tak jak u mnie ja dzięki lekom i psychiatrze poradziłam sobie szybko, mam nadz że na zawsze. i psycholog to nie w każdym przypadku to już lekarz musi Ci powiedzieć. jeśli masz trudną sytuację bądź przeżyłaś trudne dzieciństwo napewno tak. ale jak np ma się trudną syt to trzeba w miarę możliwości ją zmienić jak się da wtedy nerwica powinna minąć skoro nie ma sie problemu, jak on jest to i nerwica będzie. u mnie nerwica wzięła się z sytuacji nieporadzenia sobie z emocjami po porodzie, w ciąży itp. hormony szalały i się tak potoczyło. żadnej złej syt w rodzinie i z mężem nie miałam i nie mam. wręcz przeciwnie jest normalnie i zawsze fajnie dziecinstwo. dlatego tym bardziej nie rozumiem czemu mnie to spotkało. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Do Weteranka i wszystkich ukochanych nerwusków :) No zobacz jaka jesteś spostrzegawcza z tym mundurem. Wiesz mam nadzieję, że jakoś to przetrwam choć dzień dziś był tragiczny, już sobie obiecałem, że jak tylko wrócę to od razu biorę się za leczenie. Masakra myślałem, że nie przejdę 100 metrów, wszystko przed mi się rozmywało przed oczyma, dopadł mnie tragiczny lęk i panika, że zaraz koniec ze mną i te zawroty głowy. Śmieszne normalnie biegam po 10 -15km i nie umieram a czasami nie mogę przejść kawałka drogi. Mam dla kogo żyć, mam wspaniałą żonkę, córunię i synusia 2 letniego brzdąca a zachowuje się czasami gorzej od niego normalnie wstyd mi, ale wiem, że to wszystko z nerwów. Choćbym miał chodzić na czworaka to przeżyję te kilka dni, potrzebuję koniecznie odpoczynku 7 miesięcy w ciągłym stresie to chyba za dużo jak na mój organizm. Pozdrawiam was wszystkich i trzymajcie się ciepło. PS czy te zawroty głowy, uczucie, że zaraz się zemdleje macie często w ciągu dnia ?

Odnośnik do komentarza

Miłosz - tak, zawroty, uczucie omdlewania, panika - to nieodłączne przypominania o sobie naszej * francy * ( tak ją tu pieszczotliwie nazywamy ) ! Nie jesteś chłopie wyjątkowy, wiekszość z nas ma takie objawy.Juz niedługo, dasz radę i po powrocie koniecznie zapychaj do lekarza !!!!!!!!!!!! ( czy bierzesz jakies leki ? ), fajnie, że zdajesz sobie sprawę z tego, co Ci dolega.Pisz do nas, będzie łatwiej przetrwać Ci tą końcówkę !!! Masz Rodzinkę - wracaj szybciutko do nich i ani się waż na przyszłość...............

Odnośnik do komentarza

Weteranko !!! Miło czytać twoje porady strasznie podnoszą mnie na duchu. Tak biorę sedam już dłuższy czas połówkę rano tj. 3 mg myślałem czy może wziąć więcej ale tak na własną rękę jak typowy nerwicowiec nawet tego się boję. A ty co o tym myślisz ? czy może powinienem podzielić całą dawkę tj 6mg na trzy razy przez cały dzień w necie tak znalazłem, że lekarze tak ludziom przepisują. Niestety do psychiatry tu nie pójdę, jest psycholog ale to jak kamień w wodę ja nie mam żadnych problemów w domu ani nie miałem w dzieciństwie to się bierze Bóg wie skąd. Tutaj gdzie jestem robię i widzę różne rzeczy zazwyczaj te stresujące ale one nie robią na mnie wielkiego wrażenia. Najgorzej, że jak mam taki atak (a myślę o nim cały dzień) to nie chcę z nikim gadać bo nie mam odwagi popatrzeć komuś w oczy bo myślę, że coś po mnie widać. Muszę się wziąć w garść a może stresuję się powrotem. Powiem Ci, że w dzień czuję się kiepsko ale wieczorem jakby ręką odjął może nie ma rewelacji ale idzie żyć :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×