Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nerwusek30

Witam wszystkich:) Tak dzisiaj jest 1 kwietnia i fajnie by bylo,gdyby ta nasza nerwica okazala sie jednym wielkim zartem... Dzisiaj jak odprowadzalam syna do szkoly,dostalam ataku paniki - serce czulam nie tylko e klatce piersiowej,ale i w brzuchu,w takich chwilach mam ochote zrobic w tyl wzrot i do domku,ale nie dalam sie,pomyslalam chwila,chwila juz nie raz raz tak waliles i nie padlam,to i tym razem tak bedzie,no i jakos dalam rade.Nie ukrywam,ze motywacja - syn musi byc w szkole tez duzo daje - jestem zmuszona pokonac ten lek. Zastanawiacie sie czy terapia ma sens.Powiem tyle,ze to zalezy od nastawienia, bo jesli z gory zalozymy,ze ona nic nie pomoze,to nie ma to sensu.Trzeba sie nastawic,ze ide tam,aby sobie pomoc.Ja niestety na razie nie mam mozliwosci terapii,wiec probuje sama siebie pozytywnie nakrecac,oczywiscie nie zawsze to wychodzi,ale sie nie poddaje.Nie mozemy sie poddawac!!! Udanego dnia

Odnośnik do komentarza

Witajcie! Zobaczywszy ilość stron tego tematu, aż mi szczęka opadła, niesamowite po prostu. Przyznam, że podniosło mnie na duchu to, że mam z kim porozmawiać o swojej nerwicy, bo z kim, jeśli nie z Wami? Mam 20 lat, a moja nerwica zadomowiła się w moim mózgu gdy rzuciłam studia - okazało się, że nie jest to kierunek, o którym marzyłam. Przez około miesiąc bawiłam z nią w ciuciubabkę - umykałam, uciekałam, skrywałam się przed nią. Duszności byłam w stanie zaakceptować, ściskanie w gardle też, serce bijące rekordy prędkości również; ale ataki chorej paniki - absolutnie. Na pewno wiecie o czym mówię - paniczna obawa przed śmiercią. Moja rodzina nie potrafiła mi pomóc, gdyż nie rozumiała co czuję. To właśnie tego uczucia paniki, pojawiającego się znikąd, gdy spałam, oglądałam telewizję, czytałam książkę, bałam się najbardziej. Ukojenie dawał mi sport - jestem zatwardziałą fanką zdrowego trybu życia, biegam, jeżdżę na rowerze, uprawiam aerobik, pilates. Jednak nie da się cały czas być w ruchu; i tych właśnie wolnych chwil się bałam, zaczęłam więc pracować. W pracy, tylko gdy się nudzę, czuję ucisk w gardle, a tak poza tym jest dobrze. Ataki paniki zdarzają się coraz rzadziej, powoli uczę się je poskramiać. Dzisiaj jednak od rana ucisk w klatce piersiowej nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Jak sobie z tym radzicie? Czytałam trochę Waszych wpisów na tym forum, jednak jest ich tyle, że nie sposób wszystkiego ogarnąć :) Pozdrawiam serdecznie!

Odnośnik do komentarza

Witam Was i dziekuje za dobre słowa...Ja nawet dobrze funkcjonuje, tylko sa czasem takie chwile ze pojawiaja sie ataki paniki..a na terapie zareagowałam duzymi emocjami ale to tez chyba dobrze. Narazie byłam 3 razy u psycholog i 1 u psychiatry, trudno powiedziec czy mi pomoze ale chodze za darmo wiec warto zobaczyc. Chce miec wiare w terapie ale wy piszecie o tym jak sobie radzic z myslami, paniką, piszecie o relaksacji a na mojej terapii tego nie ma. Takie pogadanki co sie wydarzyło ostatnio i skupienie sie na danym problemie. Teraz pani psycholog mowila zeby przyjsc z mezem, ze terapia małzenska tez potrzebna. Mam wrażenie ze ona wszystko miesza..zamiast zajac sie moimi lekami to ona taki misz masz robi...Nie wiem czy to pomoze. A tem psychiatra słusznie powiedział ze jak ludzie chodza po terapiach latami tzn że jakos uzależnili sie od terapii, nie radza sobie albo niechca z normalnymi problemami dnia codziennego..a każdy ma problemy. Terapia powinna był ułozona, całosciowa z podejsciem do problemu a nie chodzenie latami. Trzeba tylko szybko trafic na dobrego psychologa. Ja postanowilam zapisac sie na joge albo wykupic karnet na fitness, zrobic cos dla siebie, idzie lato i bedzoe fajnie wygladac i czuc sie lepiej, chociaz ja gruba nie jestem , heheh 53 kg, ale joga to na relaksacje.. Martha bedzie fajnie a to że masz tam leki pod reka tez mogą uspokoic.heheh....Terapia ma sens, warto spróbowac, bo w połączeniu z lekami to duże szanse na zdrowie..ja nadal sie nie przekonuje do leków bo sa dni gdy żyje normalnie. Ale jak chce czuc sie lepiej to może nie ma wyjscia. Mała genia Witaj! Czemu juz do mnie nie piszesz! Pozdrawiam Cie, przykro mi ze nie udało siez terapia i idziesz do szpitala.. Pozdrawiam Was i zaraz lece na zakupy z synkiem, na wiosne trzeba buciki i spodenki kupic! Wczoraj cały dzien na dworze bylismy, było tak fajnie i cieplo.

Odnośnik do komentarza

Nati12, Rolnik dziękuję za informacje. Weteranka wszystkiego dobrego, trzymaj się kobiecinko, buziaczki. Wszystkim życzę dużo radości, ja kochani też nie wychodziłam z domu, bałam się siedzieć sama w domu, przechodziłam piekło na ziemii z nerwicą, małymi krokami dochodzę do siebie ale własna praca jest bardzo potrzebna. Trzymajcie się wszyscy dzielnie, spadam na swoje forum i już Wam nie przeszkadzam Pozdrowionka dla wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość matiiagadomi

Witajcie Ja dzisiaj zrobiłam psikusa mężowi: Mój mąż ma dzisiaj urodziny (i jak na taki wyjątkowy dzień urodzin jest strasznymkłamczuchem:), więc trzeba by mu dać jakiś prezent. Długo myślałam i wymysliłam: znalazłam test ciążowy z dwiema kreskami, który zostawiłam sobie na pamiątkę po Dominiku. Wzięłam go do kieszeni i wsiadłamdo samochodu. Poprosiłam męża żeby jeszcze nie ruszał, uśmiechnęłam się, złożyłam życzenia i powiedziałam, że mam dla niego prezent. Pokazałam mu test i powiedziałam że jestem w ciąży i będziemy mieli maleństwo albo dwa:) Rany szkoda że nie miałam kamery. Takiej miny i jąkania chyba już nigdy nie zobaczę. Zrobił się dziwnie blady, oczy jak pięć złotych, i pytanie: jak to? skąd? No to zapytałam czy nie wie jak to się dzieci tworzy? Strasznie był wystraszony, ale uśmiechał się tylko raczej tak z nerwów. No w końcu po dłuższym czasie powiedziałam mu że to żart:) Wiedziałam że jak pojedzie do pracy to nie da rady z nerwów. Tak dziwnie mocno odetchnął i powiedział, że sam by tego nie wymyślił:) U mnie nic nowego - chodzę na siłownię, aby doprowadzić się do normalnego stanu, ataki są, chodzę do pani psycholog i za tydzień psychiatra. Niestety nie dam rady dłużej bez leków. Moje wahania nastroju są straszne. Ale słońce za oknem trochę mnie pociesza:) Budowa ciągnie się w ślimaczym tempie. Wkurza mnie to. Weteranko mam nadzieję, że już lepiej z mamą? Dużo siły i wytrwałości Ci życzę:) Nati dobre, dobre. Tylko iech ci to do głowy nie przychodzi na poważnie:) Krysiu może wszystko się dobrze ułoży. Buziaczki. Ściskam i pozdrawiam wszystkich:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochani!!! Pogoda się klaruje , ocieplenie w drodze idzie wiosna ( szczęśliwa i radosna). matiiagadomi kawał super! wyobrażam sobie tą minę ! ciśnienie bez kawy mu podniosłaś. Krysiu głowa do góry co ma być to będzie! życie pisze scenariusze a my tam tylko gramy swoje role.. Weteranko głodnemu chleb na myśli!!!! ty tak podpatrujesz te żabki ,serce ci się raduje......... ! mąż się ucieszy Miałam dzisiaj lenia! przyjechałam wcześniej z pracy , więc był kocyk herbatka i drzemka, zaraz mi lepiej. Wczoraj miałam 20 -tą rocznicę ślubu dostałam piękny bukiet z 20-tu słoneczników piękny!!!! Kolacja była wyśmienita , dodatkowo były świece i wino ( mąż stanął na wysokości zadania). Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Mam prośbę ze swoją nerwicą walczę długi czas bywało różnie. Kilka razy umierałem miałem tysiące chorób całe życie mi słabo i tak jakbym miał zemdleć. Zazwyczaj wszystkie wyniki miałem ok, jednak po pierwszej 3 letniej walce z tym dziwadłem dzięki Bogu jakoś przeszło. Nawrót pojawił się w maju 2009 roku i od tamtej pory jakoś sobie radziłem. Raz było lepiej raz gorzej, zauważyłem że gdy jestem cały czas w stresie to sobie radzę jak tylko przychodzi spokój wokoło to wtedy mnie ścina. Teraz jestem 5000 km od domu w najniebezpieczniejszym miejscu na ziemi i mam bardzo ciężki chwile szczególnie zawroty głowy i strach przed zemdleniem, nienawidzę chodzić po dworze tam chyba czuję się najgorzej normalnie wstyd. Jestem tutaj już 194 dni pozostało mi 19 dni do powrotu do domu. Od roku biorę połówkę sedamu tj. 3mg czy powinienem zwiększyć może dawkę na kilka dni. Czuję się najlepiej po siłowni i bieganiu ale nie mogę ciągle ćwiczyć mam inne zajęcia. Proszę o pomoc i wsparcie na te kilka dni. Dziękuje i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Hej. Oh dziękuję Wam Kobietki za pocieszenie, poczułam się tak miło jak przeczytałam Wasze posty, Weteranko, Krysiu, Margo 75. Byłam pierwszy dzień w piątek w tej aptece od 7-14, to była masakryczny dzień ,Na początek dostałam ochrzan że nie mam książeczki, sama nie wiem jak to się stało ale na śmierć zapomniałam wziąć, nawet do końcu chyba nie pomyślałam , miałam zaświadczenie tylko o zdolności do pracy i jakoś wyleciało mi z głowy zupełnie o tej książeczce, no nic wiem to moja wina że jej nie wzięłam i słusznie mi się dostało, ale potem było jeszcze gorzej w pewnym momencie kierowniczka kazała mi skompletować leki na oddział według takiej listy, trochę wytłumaczyła mi jak to mam zrobić, ale najgorsze było to że nie wszystkie były jakoś czytelnie zapisane i na 13 leków bo mniej więcej tyle miałam naszykować 3ech nie wiedziałam co to za leki, bo akurat ich nie znałam więc nazwa mi się nie skojarzyły, za chwile kierowniczka mówi do mnie* to Pani nie miała stażu w aptece* a ja że nie, a ona zdziwionym takim wzrokiem i tonem pretensjonalnym mówi znów, nie miała pani praktyki w aptece? a ja znów że nie nie miałam, i za chwilę już nie wiedziałam o co jej chodzi czego ona ode mnie chce, pomyślałam sobie że pewnie w takim razie to ona w ogóle nie chcę mnie w tej aptece, ale przecież zanim się przyjęłam rozmawiałyśmy że nie miałam stażu i że jestem świeżo po szkole, więc nie wiedziałam czemu ona mi się pyta zdziwiona, że nie miałam stażu. Po chwili myśląc wpadłam na pomysł, że może jej chodzi o tą praktykę 4 tygodniową w aptece w czasie szkoły i mówię do niej że miałam ale tylko tą praktykę, a ona do mnie znowu tonem pretensjonalnym * To nie nauczyła się pani leków na tej praktyce* ? A ja że nie,i że nie znam wszystkich leków, to ona popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem i coś odburknęła pod nosem że chyba ciężko będzie nam się współpraca układać dokładnie tak nie powiedziała ale powiedziała co tam że będzie ciężko czy coś nie wiem. Potem skompletowałam te leki. Ale bardzo się zraziłam do tej apteki i do tej kierowniczki, widzę ją od jakiegoś czasu obróconą o 360 stopni na negatywnie, bo gdy pierwszy raz byłam w aptece na rozmowie kwalifikacyjnej, to była bardzo miła przyjemna wręcz jakby była moja rodziną uśmiechnięta i pomocna, sama nawet mówiła że jak napisze podanie to ona zaniesie do prezesa szpitala itd. Następnego razu gdy przyszłam już z gotowymi dokumentami też była miła uśmiechnięta nawet do mnie Martusiu mówiła . Wydawała się taką pomocną miłą ciepła osobą, która mimo swojego stanowiska jest przyjazna itd. Kazała czekać na telefon,bo miała zanieść te papiery do prezesa i miała uzyskać zgodę a potem zadzwonić do mnie i powiedzieć jaki jest tego finał. Ale nie zadzwoniła do dnia który ze mną ustaliła więc przeczekałam i następnego dnia zadzwoniłam sama , wtedy w słuchawce czułam już jakby inna osobę, głos taki miała dziwny , powiedziała że zgoda jest i że pracuję od 1 kwietnia, ale w głosie wyczułam już taka oschłość i jakby z nie wiadomego powodu nie była już mi przychylna, ale pomyślałam może ma gorszy dzień. Potem jeszcze raz dzwoniłam do niej i tez tak się zachowywała, teraz gdy byłam już 1 dzień w pracy widzę że cały czas jest taka dziwna jakby nie chciała mnie w w tej aptece. I jeszcze ten ochrzan. Zraziłam się bardzo, żołądek boli mnie z nerwów, a muszę tam 3 miesiące wytrzymać bo na tyle mam umowę, potem chciałabym załapać się do jakieś apteki otwartej bo cóż z tego że zrobiłabym nawet staż w szpitalnej jak potem nikt do otwartej mnie nie zatrudni bo praca ta rożni się. Obszukałam dziś w domu za PERSENEM, ale nie znalazłam musiałam chyba wyrzucić przeterminowany bo chciałam sobie wziąć na uspokojenie. Obawiam się że będę musiała brać jakieś leki ziołowe bo nie dam rady, w głowie mi się kreci żołądek boli . W poniedziałek muszę zadzwonić to tego ośrodka o terapie spytać, może jakby teraz zaczęła to jakoś przebrnę przez te 3 miesiące w tej aptece, sama nie wiem. Ja się szybko zniechęcam jeśli ktoś podcina mi skrzydła na 1 wszy dzień pracy:( Przepraszam że się tak rozpisałam. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry A cóż to takie pustki dzisiaj ? Jestem pierwsza a już po godzinie 18........aaaa, chyba wszyscy wyszliście na łono natury, pogoda piękna, to fakt :)) Ja dzisiaj miałam rodziców na obiedzie, własnie przed chwila pojechali do domu. Po obiedzie poszliśmy na spacer, jest prześliczna pogoda dzisiaj, słoneczko, + 18 stopni. Mogło by już tak zostać......... Marta, nie rozumiem zachowania Twojej kierowniczki, a może Ona liczyła na prezencik tytułem tego, że pomogła Ci z ta pracą, nie wiem sama co o tym myśleć. Ale jak by nie było, Ty się nie przejmuj, rób swoje i tyle, w końcu i tak nie masz nic do stracenia a zyskasz doświadczenie. A może kierowniczka jeszcze przemówi ludzkim głosem i będzie wszystko dobrze :)) Matiago, ja nie mogę, ale mężowi adrenalinę podniosłaś ha ha ha, żart naprawdę przedni :)) Milosz, witaj, nie pomogę Ci w sprawie zwiększenia leku, nie znam go. Ale skoro zostało Ci juz tak niewiele dni do powrotu do domu to dasz radę, popatrz już tak długo wytrzymałeś i przeszedłeś jak sam piszesz różne kryzysy w chorobie, to i teraz będzie dobrze. Zawroty sa naturalne w tej chorobie, i to, ze po stresie człowiek czuje sie gorzej to też naturalne, w stresie nerwy są napiete jak postronki a jak stres mija to następuje wielkie bum i odczuwamy to nieciekawie, niestety. Zaintrygowałeś mnie tym najniebezpieczniejszym miejscem na ziemi, domyślam się o które miejsce chodzi ale może napiszesz.......?? Trzymaj się, dasz radę ! Kira, a byłaś u lekarza ? Brałas jakieś leki ? Ja myślę, że to nerwica, u mnie też zaczynało się od bólu w klatce i był to poczatek nerwicy, nie ma na to lekarstwa jako takiego, sport jest bardzo pomocny, zmiana myślenia na pozytywne, nie denerwowanie sie byle czym a najlepiej w ogóle żyć bez stresu.......ale czy da sie tak żyć ? bez stresu ? Ale zawsze trzeba się ratować i korzystać z pomocy specjalisty, tym bardziej, że jesteś taka młoda.........trzymaj się. Sylcia, joga to super sprawa, każdy rodzaj sportu to zresztą fajna rzecz, życzę Ci wytrwałości bo u mnie z tym jest słabo, zaczynam z werwą a później słabną mi chęci, oj słabną :)) Weteranko, a gdzie Ty kochana się podziewasz ?? Mam nadzieję, że z mamą wszystko w porządku ?? Zuzia1, ale Ty wcale nie przeszkadzasz :)) Majkak, Aga, Krysia, Robo, Rolnik, Martin, Gruszko, i wszyscy których nie wymieniłam ( skleroza ) pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Hej Kochani!! Tydzień mnie nie było, jakoś czasu nie miałam. Zaczęłam pracę i jestem bardzo szczęśliwa, bo w końcu czuję,że coś robię, że sie troche rozwijam, przebywam więcej wśród ludzi itd. Obsługuje głównie kasę, albo wykładam towar na półki, znacznie wolę kasę:). Ciągle coś sie dzieje, jak nie ma klientów przy kasie, to muszę poprawiać wszystko i układać, nie mogę siedzieć i odpoczywać, ale powiem,ze mi to bardzo pasuje, bo po pierwsze nie myślę wtedy o nerwicy i natretnych myslach, po drugie, może jak tak się bedę ruszac , to zgubie jakies kilogramy, a troche ich jest za dużo. Koleżanki w pracy mam całkiem sympatyczne, na pewno nie będzie tylko kolorowo, ale ja naprawdę jestem zadowolona,ze mam tą pracę, że jednak spróbowałam. Są chwilę,ze jak staram sie sprawdzic,jak jest z derealizacja, to okazuje sie, ze jest, ale przez to,ze bylam zajeta nie przeszkadzała mi. Dziś w Kościele mialam taki głupi przebłysk nagłej silnej derealizacji ale dałam radę. Wiecie, mysle,ze ta praca moze mi bardzo pomoc i mysle,ze niezbyt forsowna i stresujaca praca naprawde moze pomoc w nerwicy. Nie jest może idealnie, na pewno nie, ale czuje,ze idę do przodu :)!! W ogóle czesto sie pisze o nerwicy,ze przez to,ze sa jakies wewnetrzne konflikty itd... Ja np. zdaje sobie doskonale sprawe z takiego konfliktu we mnie. Wierze w Boga i uwazam za jakas tam swoja misje pomagac kiedy moge innym ludziom, moze nie jakies wielkie pomaganie, ale jezeli ktos mnie o cos prosi, to staram sie pomoc, bo czuje,ze tak trzeba. Jednak z drugiej strony wkurzam sie sama na siebie, gdy czuje,ze ktos mnie zaczyna bardzo wykorzystywac i tylko bierze nigdy nic nie dajac. No i tu mam z tym problem potem, bo skoro odmowie, to zastanawiam sie, czy zasluze np na niebo skoro nic dobrego nie robie, ale z drugiej strony czuje sie oszukana i wykorzystana gdy ludzie chca czegos ode mnie nic nie dajac w zamian, albo po prostu nawet nie dziekujac. Wiec zawsze wszystko sprowadza sie do zastanawiania sie, jakim czlowiekiem ja mam byc, teraz ciezko dobrym ludziom zyc, traktowani sa jak naiwni, sa wykorzystywani, natomiast cwaniakom, ktorzy sie nikim nie przejmuja dobrze sie zyje. Dlatego boje sie,ze nerwica bedzie ze mna zawsze, bo nie bede mogla odmawiac, bede robic to co inni by chcieli. Nie wiem w jaki sposob zaczac respektowac swoje granice i dac innym do zrozumienia,zeby je respektowali. Niby teoretycznie wiem, a praktycznie, boje sie,ze ktos zle o mnie pomysli,ze jestem zlym, samolubnym czlowiekiem. zakrecone to wszystko :( Jak wy dajecie sobie z tym rade?

Odnośnik do komentarza

Hej Nati12 no może ale powiem Ci że okropne mam wrażenie po tym 1 dniu, z niechecią muszę tam iść znów i znów, i tak 3 miesiące, stresuję się, i obawiam że ujawni się coraz bardziej moja nerwica, bo co dzień pewnie będę żyć nerwami. Bo na pewno minie sporo czasu nim leki poznam i recepturę choćby czytała co dzień w domu o nich to nie zgłębie tego wszystkiego w 1 tydzień ani miesiąc. A ona pewnie będzie ode mnie wymagać jakbym była pracownikiem po stażu . Gdybym wiedziała że tak będzie , nigdy bym się nie zgodziła na tą aptekę, ale w życiu bym nie pomyślała po 2 rozmowach z nią że ona takim człowiekiem się okaże. Tak bym chciała znaleźć taką aptekę w której spokojnie bym mogła się uczyć i rozwijać jak moje koleżanki które sobie chwalą praktyki , po to przecież jest ten staż bo niby po co 2 lata??????? Czarnula fajnie że Ci dobrze idę w pracy, masz rację zajęcie czy praca nie stresująca może nas odciągnąć od nerwicy , a u mnie to chyba będzie na odwrót. Matiiagadomi fajnie wymyśliłaś z tym testem , a jeśli chodzi o leki to może rzeczywiście jeśli tak utrudnia Ci to życie to może to lepsze wyjście? Mimo wszystko życzę Ci dużo zdrowia, może jednak ominą Ci leki. Krysiu co u Ciebie? Kira ja uciski w klatce to miałam dosyć często , nie wiem jak Ty masz ale ja miałam uczucie słonia na piersiach to było straszne co chwila musiałam brać większe oddechy, ale co najważniejsze po prostu nie można się tego bać, bo od nerwicy chyba nikomu nic się jeszcze nie stało, wiem łatwo się mówi gorzej zrobić, no ale cóż musimy jakoś. Pozdrawiam wszystkich nerwusów hehe

Odnośnik do komentarza

Witam Was, mam 21lat , z nerwicą mecze się już rok. Potrzebuje porady od Was, nie wiem juz co mam robic, jak sobie pomóc. Na początek napisze pare o sobie... jako dzieciak duzo przeszłam, przemoc fizyczna i psychiczna ze strony ojca, bardzo wiele przeszłam, pomyslalam, ze musze uciekac z domu. Poznalam kogos, poszłam na studia do innego miasta, teraz mam dobry kontakt z rodzicami, widzimy sie rzadko i staramy sie wykorzystac wspolne chwile. Kiedys zrobiłam cos głupiego , w efekcie nie mam żadnego kontaktu z bracmi, jestem wrazliwą osobą i strasznie mnie to boli. Studiuję na politechnice , w zasadzie staram sie to jakos ciagnac bo mam okropne problemy z pamięcią i to od paru lat ( to chyba objawy pani nerwicy ) , najgorzej jest podczas sesji. Rok temu poczułam ucisk w gardle, siedzialam duzo w necie, zainteresowałam sie tematem, dowiedzialam sie ze mam nerwice, co wiecej mialam ją duzo wczesniej ale nie odczuwalam jej fizycznie. Po sesji, wiadomo lato.. i wszystko wróciło do normy, az do października. W grudniu było ze mną tragicznie, czeste kłotnie z chłopakiem, zaczał mnie ponizac, wyzywac, doszło do rekoczynów. On nie wie o mojej przeszłosci, on nie wie ze ja jako nastolatka byłam non stop ponizana przez ojca, bita, ze byłam niedowartosciowana, i moj chłopak mi o tym przypomniał. Jednak nie umialam sie z nim rozstac, kocham go bardzo, jestesmy ze sobą nadal. Miałam wtedy straszne zawroty głowy, płakałam cały czas, nie widzialam wyraźnie, podłoga mi falowała czasem, miesnie sie strasznie napinały, juz myslalam ze to jest moj koniec. Nie wiedzialam co robic, jak sie ogarnac , porozmawialam o tym z mamą, bardzo mnie pocieszała, kazała wychodzic do ludzi , uprzedzila ojca , w domu była fajna atmosfera i jakos sie podniosłam z tego. Aktualnie nie jest najgorzej, staram sobie z tym radzic jakos sama, jednak znowu przechodze ciezkie chwile z chłopakiem, znowu mnie poniza, tlumacze mu ze chyba mam nerwice, ciezko jest mi sie przemoc , nie umiem z nim rozmawiac o tej chorobie. On nawet nie wie o mojej przeszłosci, mysli ze mam fajną kochającą rodzine, tymczasem ja nie mam nawet kontaktu z bracmi. Czuje ze nerwica znowu daje o sobie znac, martwi mnie to strasznie, napinają mi sie miesnie, najbardziej kiedy z kims rozmawiam i sie stresuje. Pozniej juz tylko stresuje sie tym, ze ktos zobaczy jak te miesnie mi sie napinają,ehh. Biore magnez, czasem ziołowe tabletki. W zasadzie nie jest ze mną az tak zle, bywało gorzej ;-) jednak chce raz na zawsze rozprawic sie z nerwicą. Nie robie sobie żadnych wyrzutow jak kiedys, zaakceptowalam swoją sytuacje rodzinną, jednak chodz jestem naprawde ładną dziewczyną to mam sporo kompleksow. Chłopak mnie poniza, a ja wszystko biore do siebie. Jednak nie mam zamiaru stac w miejscu, trzeba isc do przodu, rozwijac sie. Jestem w stanie sie z nim rozstac , byle tylko wyleczyc sie z tego cholerstwa. Najgorsza rzecza jest dla mnie to, ze na uczelni sobie srednio radze. Nie dogaduje sie z ludzmi z roku, mam lęki , nie mam za bardzo o czym z nimi gadac, ta choroba mnie za bardzo pochłoneła. Ogolnie boje sie troche ludzi, kiedys byłam strasznie wesoła, wyluzowana, pomimo tego co przeszłam. Byłam duszą towarzystwa, a teraz.. Boje sie isc do lekarza, nie mam zamiaru brac ciezkich leków, boje sie uzaleznienia i tego ze jak odstawie to moze wrocic, nie mam kasy zeby zapisac sie na terapie poznawczo-behawioralną. Poki co jakby troche lepiej, wiosna , swiat budzi sie do zycia. Boli mnie to ze nerwica mnie zmienia, kiedys byłam taka radosna, wychodzilam do ludzi byle nie siedziec w domu, a teraz sie zaszyłam, boje sie rozmawiac ze znajomymi chłopaka, z jego rodzicami, boje sie ze palne cos głupiego, ze nie bede umiala sie wypowiedziec na jakis temat (chlopak jest starszy o 9lat), niedługo slub jego brata, ja najchetniej bym sie zaszyła gdzies i nigdzie nie szła, bede musiala rozmawiac z jego rodziną, znajomi mlodej pary są rozsiani po swiecie , boje sie ze nie dogadam sie z nimi po angielsku. Nigdy nie zwracalam uwagi na takie błahe rzeczy, strasznie sie martwie . Kochani, poradzcie co robic bo sie zamęcze.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Czarnulo, poniewaz przerabiałam taką lekcje o jakiej piszesz, więc napisze to, co sobie dobrze przemyslałam. Jesteśmy wychowywani na tzw. DOBRYCH SAMARYTAN. Ale takie samarytaństwo musi wynikac z naszego ŚWIADOMEGO WYBORU I NIE MA BYC NASZYM KOSZTEM. Ja tez bylam wychowana w takim duchu pomagania innym, ale nie nauczono mnie w domu tzw. zdrowych granic, szacunku dla siebie samej. Tego musialam nauczyc się sama. Jest taki termin RÓWNOWAGA, musimy po prostu takiej równowagi w braniu i dawaniu nauczyć się sami. Myslę, ze w lej lekcji moze być Ci pomocne to przykazanie Miłości, które jest bardzo praktyczne w Zyciu : KOCHAJ BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO. Czyli Bóg nam nie kaze kochac bliźnich bardziej niz siebie, naszym kosztem.Po to jest tzw.zdrowe EGO, którego mozna się nauczyc.W jednej z książek spotkałam taka fajna opowieśc na ten temat. Pewien uczeń zapytal sie Mistrza na czym polega zdrowe kochanie blixniego.Mistrz odpowiedzial mu cos w tym stylu (nie pamiętam dokladnie). Że gdy kupujemy ciastko dla kogoś musimy je kupić tez dla siebie, a wtedy nasze Ja bedzie zadowolone i pozwoli nam swobodnie kochac innych.Mam nadzieję, ze te informacje Ci pomoga w zrozumieniu, co i jak masz w swoim podejściu do tej kwestii zmienić. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Rolniku ja to doskonale wiem, on mnie wyniszcza, nie pokonam tego badziwia będąc z nim.Potrzebuje raczej kogos kto mnie doceni, wesprze, ale to nie jest takie latwe, nie mam kontaktu z bracmi i nie chce stracic kolejnej osoby, ktora doskonale znam. Z chlopakiem jestem ponad 2 lata , dzieki niemu wyszlam kiedys z depresji, i nie wiem czy znowu w niej siedze. Jak narazie staram sie cieszyc kazdym dniem, zajmuje sobie jakos czas, basen, bieganie w parkujest super pogoda i to mi daje duzego kopa.

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry :) Widzę że przez weekend dużo napisaliście, wszystko przeczytałam :) Ubawiłam się żartem z testem ciążowym :))) Ja wczoraj trochę źle się czułam, wieczorem nie miałam siły się podnieść, resztą sił zebrałam się, żeby pójść spać. Na szczęście dzisiaj dużo lepiej :) Pewnie przesilenie wiosenne + anemia dają takie efekty. Oby to nie jakiś większy kryzys, bo nie chcę wracać do leków dopóki to nie będzie naprawdę konieczne. A co u Was, pogoda trochę się psuje, ale nastroje mam nadzieję, że nie.

Odnośnik do komentarza

Do Nati12 Dziękuję Ci za te miłe słówka, nie bardzo mogę pisać gdzie jestem i co robię ale skoro się domyślasz to pewnie masz rację. Napiszę tylko tyle, że jest to piękny górzysty kraj ale ludzie mało przyjaźni. W niedzielę czułem się wyśmienicie, dzisiaj nawet też dobrze pomimo to, że byłem na najsmutniejszej ceremonii jaką się odprawia, zawsze wtedy boję się, że zemdleję ale jakoś dałem radę choć wcale mnie to nie wzmocniło. Za 9 dni wylatuję a za 17 dni będę w domu ale przelecieć z jednego kontynentu na drugi z kilkoma przesiadkami i przerwami też jest dość wykańczające. Czytając twoje posty mam wrażenie, że chyba jesteś szczęśliwa, a na pewno potrafisz wesprzeć innych. Dziękuję ci za to i mam nadzieję, że coś napiszesz. Pozdrawiam !!!

Odnośnik do komentarza

Kochani chwilke mnie nie bylo a tu tyle wpisow, nie proznujecie ;-) Ciesze sie ze odezwala sie Biel-kochana piekna rocznica ;-) oby tak dalej Matiago super ze tez sei odzywasz tak samo Nati ;-) ciesze sie kochane moje ;-*. Weteranko to normalne ze osoby lezace sa podatne na takie schorzenia, moja babcia ciagle miala jakis stan podgoraczkowy, kaszel nie wiadomo skad ;-/, nacieraj plecy spirytusem-masuj, oklepuj klatke piersiowa-i mysl ze nikt jej tak nie pomoze dobzre jak Ty!!! wierz ze Twoja pomoc ma sens-to mnie i mame trzymalo aby nie ocipiec calkowicie ;-/. Mala geniu no jasne ze pamietamy, przykro mi z tego powodu kochana ;-/ bardzo ale z 2 strony mysle sobie ze moze wreszcei natrafia na dobry lek-moze bedzie terapia i wrocisz do zdrowka kochana ;-* trzymam kciuki za Ciebie, pisz!!!!!! Krysiu,Freciu,Gruszeczko, Magdo co Was?? Zuziu no jasne ze Cie znam ;-) tez sledze Wasz watek zcasem pozwolilam sobie cos umiescic u Was-bardzo lubie Twoje posty ;-). sylcia28 i Marto ja zyje z nerwica prawie 6 lat, nie stosowalam na pozcatku zadnych lekow, mialam zlego psychologa i po tylu latach az nerwica nabrala takiej sily ze doszlo do tego ze musialam juz wziac leki-nie mialam juz wyjscia bo mysli natretne mialam codziennie w kazdej minucie zycia-uwazam ze nie powinniscie rozmyslac czy da mi cos ta terapia??????????? absolutnie, zle podejscie,ja sie zawzielam znalazlam fajnego psychologa na NFZ i nie popuszce chocmy miala trwac 2 lata ;-) bo chce wyjsc z tego.Pytalam mojego psychologa czy moglby zadawac mi jakies cwizcenia do domu bo ja tak chce robic cos od siebie-on odpowiedzial ze nie widzi potzreby bo i tak duzo rozmawiamy na sesji-mam psychodynamiczna-polecam i same wyjda rzeczy nieuswaidomione. Wiadomo ze nie rozwiaze moich problemow wszystkich ale mi glownie o to chodzi co nakreca ma nerwice-zeby jakos sensownie mi wytlumaczyl-pzreanalizowa zcemu tak mam-jest-sie dzieje-ostatnia moja sesja byla kluczowa-wreszcie sensownie polaczyl wszystko i juz weimy -doszlismy do tego problemu glownego-teraz jak to weim ciutke mi llzej-bedziemy wlasnie pracowac teraz nad tym-a to ze tez nie jestem pewna swoejj wartosci itd to weim. Doradzam wszystkim terapie-nie wolno tego zostawiac samemu!!!!!!!!!!!!!i byc samym w tym!!!!!!!! Widze postepy u siebie-2 lęki juz mi gdzies poszly ;-) az sei zdziwilam ;-), mysle ze pzrez terapie czloweik dojzewa-terapeuta naprowadza nas na weile spraw-wkoncu sami kiedys poczujemy o co chodizlo terapeucie i nerwica zniknie-bo dojzejemy. u mnie narazie znosnie ;-) wiadomo dni dolujace sa, dobija mnie brak pracy a sporo pzregladam ofert i wysylam cv.pytalam psychologa czy te zaniki pamieci to tak ma byc??? on mowi ze przy stanach depresyjnych tak jest-bo newica sie pzreplata zcesto z nia. Jest u mnie znosnie i to mnie cieszy ;-), na lekach dalej jade-parogen-juz ponad rok eh ;-/, dzis za oknem u mnie lalo, zimno bylo wrrrrrrrr.pozdarwiam Wszystkich;-)

Odnośnik do komentarza

Miloszu ja tez tak mam ze w chwilach spokoju i powiedzmy relaksu czuje niepokoj i wraca mi lek-moja kolezanka z ex pracy tez mowi ze w pracy nie odczuwa tego jak zbliza sie weekend czuje nawroty lękow, tak bywa ze niektore osoby sa tak zajetne na co dzien ze nie dopuszcaja do siebie lekow a po tym wszystkich, po stresujacych sytuacjach gdy moga odsapnac wlasnie wtedy najbardziej odczuwaja swoje lęki. Mysle ze jestes bardzo zestresowany i pzremeczony wszystkim, po powrocie do kraju jesli to mozliwe znajdz sobie psychologa dobrego-nie zostawiaj tak tego samemu sobie oj nie!! ja to zaniedbalam i potem dostalam diagnoze: zabuzrenia mieszane, obsesyjno-kompulsywne. weim ze Ci ciezko z tymi objawami ale weim ze dasz rade, mow do siebie jak sie zbliza lęk:wiem ze bedzie mi slabo, weim ze w glowie bedzie mi sie krecilo, weim ze nie popuscisz tym razem , no rob to szybko-ja i tak jestem silniejszy i hce to miec za soba.Takie gadanie do siebie zmienia Cie nie w ofiare nerwicy ale godnego powiedzmy pzreciwnika albo obserwatora.Dobzre jest tez nazywac te emocje, stany po imieniu.Jak mnie lapie to mowie sobie o to lęk, o to smutek itd Weim ze to najtrudniejsze ale ponoc tzreba robic nerwicy nazlosc , ja tak robilam do swoich mysli to tez duzo daje choc nie jest latwe ale nie niemozliwe.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×