Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Aga, a nie ciągnie Cie do biegania na przykad? spróbuj, może to dobrze wpłynać na ciało i umysł. Wiem że przy takiej pogodzie jak dzis to trudna z łózka wstać a co dopiero mówić o wyjściu z domu. Ale niedługo będzie cieplej , dni dłuższe, moze warto spróbować. Twoja mama powinna powstrzymać sie od takich uwag, tym bardziej chyba wie o twoich problemach nerwicowych, że one wlaśnie skupiaja sie wokół jedzenia. Te parę kilo wiecej to nie tragedia. Kochanego ciałka nigdy za wiele. Ja znam młode dziewczyny kóre ważą po 80 albo i 90 kilko i nic z tym nie robią. Widać tak im dobrze. Przyjdzie lato to schudniesz. Wtedy ciepło, upały, mniej sie chce jeść. Ja zawsze byłam chuda. Mam 167 cm wzrostu a przed ślubem wazyłam ledwo 50. Teraz ważę 60 i jest mi z tym super. A i tak niekórzy mówią że jestem szczupła. Być takim chudym to też nie dobrze.

Odnośnik do komentarza

Witam U mnie jest halny, jak wyszłam to mi głowę chciało urwać :) Poza tym jest pochmurno i nic się nie chce, dzień typowy do spania. Własnie włożyłam szarlotkę do piekarnika i koniec pracy na dzisiaj. Odpoczywam :) Aga, powiedz mamie, że takich rzeczy się nie mówi córce, może mama nie jest świadoma, że takim krytykowaniem wyrzadza Ci krzywdę. Matka jest pierwszą osobą w życiu dziecka dzięki której nasza samoocena jest wysoka lub niska. Aga, na pewno jesteś śliczną dziewczyną i te parę kilogramów w tą czy w tamtą tego nie zmieniły, poza tym zawsze zimą sie tyje, druga rzecz to leki, one tez w tym przypadku troszkę się mogły przyczynić, ale co tam, najważniejsza jest i tak dusza, a nie to czy jest się grubym, chudym czy *przy kości*. Zosia43, jeżeli pierwszy raz zachorowałaś na depresję to zazwyczaj leki się bierze około roku, ja brałam 15 miesięcy, a później pomału się schodzi. Z wyleczeniem bywa różnie, czasami ta choroba potrafi wrócić, wystarczy, ze zaistnieją jakies niesprzyjające okoliczności........ale bywa i tak, że jest to tylko jednorazowy epizod, czego Ci życzę. I tego się Zosiu trzymaj, nie myśl, że będzie wracać, myśl, że będzie wszystko dobrze. Lecę zobaczyć mój placek, coby się nie spalił.

Odnośnik do komentarza

Aga, nie przejmuj się, ja też przytyłam, gdy brałam leki od nerwicy to nic mi nie było, nawet schudłam, a teraz przy antydepresantach przytyłam i to sporo, źle mi też z tym, ale co ja mogę zrobić, zdrowie jest najważniejsze i mam nadzieję, że latem schudnę... nie przejmuj się, trzymaj się! Nati, u mnie też dzisiaj szarlotka :) Zosia, ja biorę leki od połowy października na depresję. Poprawa jest ogromna, ale z tego co wiem depresje leczy się latami... moja doktorka powiedziała, że latem będziemy schodzić z jednego leku dopiero, a biorę ich więcej, więc niestety nie tak szybko z tym wszystkim. Martha, fajnie z tym weseliskiem, dzisiaj z mojej miejscowości wychodziła za mąż kobitka, która ma 38 lat, super babeczka, fajnie, że jeszcze w tym wieku można też odnaleźć miłość ;) A ja parę cukierków złapałam hehe. Buziaki, wracam do pisania pracy licencjackiej...:*

Odnośnik do komentarza

Witam pisze na tym watku pierwszy raz.Choruje na nerwice lekowo-depresyjna aktualnie jestem w 8 miesiacu ciazu.Udzielam sie na watku *Nerwica w ciąży*.Pisze tutaj aby zwrocic sie o pomoc chodzi mi o ksiazki e-book pt*Strach i paniczny lęk*, *Pojedynek z nerwicą* oraz jakies inne gdyby ktos mial, ktore moglby mi cos dac.Bardzo bym byla wdzieczna.Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam Martha .Leki biore od 10 miesiecy z mała przerwą w lato na własne życzenie ,myslałam że już jest dobrze,ale we wrześniu wszystko wróciło. obiawy miałam podobne do twoich u mnie dochodził strach ogromny] przed kazdym wyisciem z domu .załatwienie błachej sprawy było duzym wyzwaniem.Wydawało mi się że to ja najgorzej wyglądam na ulicy ze wszyscy widzą mój brak koncentracj ciężko mi było zrobić podstawowe zakupy cały czas miałam wrazenie ze nic nie potrafie że powinnam to wszystko zrobić lepiej.Obecnie biorę Lafactin 150 raz dziennie ;ciekawa jestem jakie ty brałas leki i jak długo/jestem z okolic Warszawy

Odnośnik do komentarza
Gość reneta88

Witam, Ja podobnie jak Pietruszka jestem aktywna na wątku *Nerwica w ciąży*. Dostałyśmy link do was od pani JadwigiPtaszynskiej:) którą również pozdrawiam! Ciężko jest z nerwicą w ciąży. Choruję 5 lat i zawsze każdy powtarzał mi że *ciąża cię wyleczy*. Jasne. Wcale nie zaszłam po to zeby to sprawdzić, ale tak los sprawił i widocznie przyszła już pora. Teraz muszę sobie radzić bez leków i robię wszystko żeby uchronić maleństwo przed chociazby relanium. Bóle głowy, strach i panika, duszności i uczucie mdlenia to codzienność z którą walczę od 5m-cy, a mam przed sobą jeszcze 4 + okres karmienia piersią, potem niech się dzieje co chce, najwyzej wrócę do leków. Tak właśnie my znerwicowane ciężarne w tej chwili myślimy - aby urodzić, a potem zawsze można wrócić do leków. Zgubne to myślenie, ale trzeba jakoś podnosić się na duchu. Ja mam cichą nadzieję, ze skoro teraz walczę bez leków, to i potem powalczę. Renka30, bardzo bym cię prosiła o e-booki od 1 do 7. Mam teraz trochę czasu, bo dużo leżę i na zwolnieniu, więc bardzo chętnie poczytam. Kto wie, może ta ciąża, dziecko + trochę wiedzy i świadomości o chorobie pomogą. Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Renko, Pietruszka do mnie skierowała swojego meila w sprawie przesłania jej e-booków.Przekazuje go Tobie. Mam nadzieję, ze możesz spełnic prośbe jej i Renety. Pani Jadwigo moj meil to malpka335@o2.pl bardzo bym chciala ksiązki 1. Ayres Toraya *JAK SOBIE RADZIĆ Z LĘKIEM* 2.Judith Bemis, Amr Barrada *POKONAĆ LĘKI I FOBIE.JAK SOBIE RADZIĆ Z NIEPOKOJEM I NAPADAMI PANIKI?* -bardzo polecam 3.Piotr Jaczewski *SZAMAN SIE NIE LĘKA.PRACA Z LĘKIEM I STRACHEM* 4. Susan Jefers *NIE BÓJ SIE BAĆ* 6.A. Polender *POJEDYNEK Z NERWICĄ* - bardzo polecam 7.A. Piędzia *TERAPIA OSÓB Z ZABURZENIAMI LĘKOWYMI* 8.Allen James *TAK JAK CZŁOWIEK MYŚLI* i ta Strach i paniczny lęk co pani polecała --------------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość matiiagadomi

Reneta88 Strasznie straszysz inne dziewczyny że tak źle jest w ciąży z nerwicą. Może ty jesteś tak nastawiona i wmawiasz sobie że bez leków to musi być źle, a do tego ciąża. Sama ciąża to jest czas,kiedy hormowy wariują i ogólnie nie zawsze się dobrze czujemy. Ale nie zwalaj wszystkiego na nerwicę. Wcale nie trzeba z nerwicą aż tak strasznie się czuć w tym okresie. Wiem to z własnego doświadczenia. Nie powiem że cały ten czas było kolorowo - o nie. Bywały chwile załamania, sięgania ręką po leki.Ale oprócz ziołowych nie brałam żadnych w czasie ciąży. Mój synek pojawił się w moim brzuchu kiedy już miałam nerwicę i też miał być lekarstwem na tą chorobę. Ale to tak nie działa do końca:) W czasie ciąży oprócz nerwicy, rok po śmierci mamy, przygotowywałam się również na śmierć taty. Więc powodów do ataków nerwicy miała trochę. Do tego mam nadciśnienie więc wszystko się kumulowało. Okropnie bałam się porodu i czasu kiedy będęmusiała się zająć maleństwem. Ale w marcu minie trzy lata jak mój syn się pojawił na świecie, w czerwcu miną cztery lata jak nie biorę żadnych mocniejszych leków tylko czasem ziołowe. Nie wiem czy to ciąża i dziecko czy poprostu moja podświadomość *poczuły miły oddech od nerwicy*. Oczywiście czasem mnie złapie ból w klatce, strach, lęk i td , ale nie jest źle:) A powiem ci że stresu mi nie brakuje przy dwóch synkach:) Więcej i dokładniej opisywałam mój stan nerwowy w czasie ciąży właśnie na wątku: *Nerwica w ciąży* na samym początku str 2 lub 3. Poza tym bardzo mi pomogło w tym czasie wspaniałe ogromne wsparcie wszystkich na forum, razem przeżywałyśmy moją ciążę - radości i smutki, zawsze dziewczyny podnosiły mnie jak upadałam i poddawałam się. Będę im wdzięczna na zawsze:) i będę im dziękować do końca, że nie opuściły mnie i nie olały jakkoleżanki w realu w tym czasie:) Niestety większości tych wspaniałych dziewczyn już tu nie ma, przestały pisać, ale wiem, że niektóre czytają:) i jeszcze raz WIELKIE DZIEKUJĘ:) Mam nadzieję, że dotrwasz do porodu bez leków i nie dasz się tej chorobie:) To naprawdę jest możliwe. A później będziesz się cieszyła maleństwem i trochę zapomnisz o nerwicy:) Tego Ci życzę:)

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Na jednej ze stron znalazłam bardzo pouczająca opowieść. Motto na tej stronie było takie ; CZASEM WYSTARCZY JEDEN CZŁOWIEK ALBO JEDNA MYŚL, ZEBY ZMIENIC SWOJE ZYCIE NA ZAWSZE. Ja tez miałam takie jedno zdanie, które pomogło mi się uratowac, gdy pojawiła się w moim Zyciu nerwica.. --------------------- Dawno...dawno temu... Na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz cechy: Dobry humor, Smutek, Duma...a wszystkich razem łączyła miłość... Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie... Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę... Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili... ...Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu, miłość poprosiła o pomoc... Pierwsze podpłynęło Bogactwo na swoim luksusowym jachcie... Miłość zapytała: -Bogactwo, możesz mnie uratować? -Niestety nie... Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności... Nie mam już miejsca dla Ciebie...-odpowiedziało Bogactwo. Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem... -Dumo, zabierz mnie ze sobą!- poprosiła Miłość. -Niestety nie mogę Cię wziąć! Na moim statku wszystko jest uporządkowane, a ty mogłabyś mi to popsuć...-odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle. Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek... -Smutku, zabierz mnie ze sobą!- poprosiła Miłość. -Och, Miłość...ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam...-odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal. Dobry Humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc... Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu... Nagle Miłość usłyszała: -Chodź! Zabiorę Cię ze sobą!- powiedział nieznajomy starzec... Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać, kim jest jej wybawca... Miłość bardzo chciała się dowiedzieć, kim jest ten tajemniczy starzec... Zwróciła się o poradę do Wiedzy... -Proszę powiedz mi, kto mnie uratował? -To był Czas- powiedziała Wiedza. -Czas?-zdziwiła się Miłość- Dlaczego Czas mi pomógł? -TYLKO CZAS ROZUMIE JAK WAŻNYM UCZUCIEM W ŻYCIU KAŻDEGO CZŁOWIEKA JEST MIŁOŚĆ!!-odpowiedziała Wiedza... www.szkołauczuć.pl *** Tylko czas pomaga nam zrozumieć miłość...z upływem czas zdajemy sobie sprawę, jak bardzo jej potrzebujemy...że jest dla nas jak powietrze...że jest najważniejsza... Nie pozwólmy, żeby takie uczucia jak duma, smutek czy niepewność zabiły ją i skazały na zginięcie w głębinach oceanu... ------------------------- Poniewaz dziś wiem, ze MIŁOŚĆ JEST NAJWIĘKSZĄ SIŁĄ UZDRAWIJAJĄCĄ ŚWIATA , dlatego tak wiele w moich postach piszę o konieczności obudzenia w sobie Miłości, co nie było dla mnie łatwe, gdyż musiałam sie zmierzyć ( zrobic porzadek ) z całą gamą uczuć negatywnych, które w sobie latami hodowałam.Nie wiem, czy na tym wątku juz ktoś kiedys nie zamiescił tej opowieści , ale jest taka piekna, ze pozwole ją sobie tu przytoczyć. Poza tym Wasz wątek trwa tyle czasu, ze niektórzy z Was czuja sie z sobą bardziej blisko niz z prawdziwa rodzina. A w poradzeniu sobie z nerwica wsparcie bliskich, rozumiejących osób jest bezcenne.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Reneta88,ksiazki oczywiście wyślę. Ja też z nerwicą przeszłam dwie ciaże. Druga to był koszmar. niestety, ale tak było. Nerwice nasiłiły w ciazy też problemy życiowe, zero jakiegokolwiek wsparcia, pomocy, przy starszym dziecku, domu, to wystarczyło żeby mi popsuć radosć z tych pieknych chwil. Wsparcie bliskich osób jest bardzo ważne. Też marzyłam wtedy abym tylko mogła wziać jakieś prochy, bo juz sama nie dawałam sobie rady. Miałam problemy ze snem, w sumie to wogóle nie mogłam zasnąć. Przewracałam sie z nie spania, ale usnąć nie mogłam. Nawwet teraz jak sobie to przypominam to przechodzą mnie dreszcze.W tragicznych momentach brałam parę razy relanium. Dzieki Bogu dziecko jest zdrowe.

Odnośnik do komentarza

Witam, Renka30 mam problem z moim gg musze zainstalowac nowe i wtedy poprosze o Twoj nr gg. A więc tak..ja zaraz jade na usg piersi i strasznie sie boje..pojade z mężem. Przez to mam ciężkie noce ostatnio, budze sie co chwila. W weekend wychodziłam na zakupy..w sobote z córeczką 4 lata na 3h a wczoraj z dzieć mi i teściową na cały dzień. W sobote było ok ale wczoraj było ciężko, poszłysmy na lody na mi nagle duszno, boli brzuch, czuje ze zaraz dostane biegunki..serce wali..no i tak posiedziałysmy, ja wzięłam validol chyba juz 2 na zakupach i dptrwałam, nie wyszłam od razu nie pobiegłam do kibelka..normalnie wróciłysmy. Bałam się,że to się rozkręci i nie zapanuje nad tym. Mieliśmy jechać do spa na weekend ale nie udało sie, może w inny weekend. Poza tym widze mały postęp mojego męża w próbie zrozumienia mojej choroby, nawet mnie przytulił jak było mi źle :) hehehe niby nic ale to 1 raz..z jego matką tez sobie pogadałam, wylałam swoje żale, zazdrość, wszystko co mi przeszkadzało i mi lepiej...a ona sie nie obrazila tylko spędzilysmy wczoraj cały dzień :) Renia a co to jest derealizacja, opisz jak to wygląda? Mi tez przeszkadzały za ciasne staniki i nadal czasem przeszkadzaja jak sie źle czuje.. Dobra, ide sie szykowac i odezwe sie po powrocie, papap.

Odnośnik do komentarza

Freciu ! Freciu, kochanie, z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego co najwspanialsze na świecie, zdrowia i siły, wytrwałości i miłości. Życzę Ci, żebyś delikatnie przeszła przez przeprowadzkę, żeby nerwica dała spokój raz na zawsze, życzę Ci pięknego ogrodu w nowym domu i dużej biblioteki a w niej duuużo fajnych książek. 100 Lat !!!

Odnośnik do komentarza

Freciu, masz urodzinki? Zyczę ci cąłym sercem tego co Nati. Oby spełniły sie wszystkie Twoje marzenia. A co do zdrówka, to Ty juz wyleczyłaś sie z nerwicy. Ty jesteś zdrowa. Ty moja droga jesteś dla mnie zywym dowodem, tak jak Jadwiga, że z tego można wyjść. Dlatego podziwiam Cie i tym bardziej życzę Ci wszystkiego najlepszego, pozdrawiam :) Sylwciu, spoko, jak wgrasz gg to odezwij się wtedy złapiemy spowrotem kontakt. Ta deralizacja to takei odrealnienia. to takie wrażenie jakby wszystko siewidziało i obserwowało przez szybę. Takie mocne skupienie sie na sobie. Ale mam to na szczęście za sobą. Spróbuję ci wysłać jeszcze raz :nie bój sie bać* bo ksiazka godna uwagi. Jak cos to też pisz na emila. Weteranko nie zastanawiaj sie nad niczym tylko pisz tu z nami. Odezwę sie na Twoje gg i podam namiary na super blogi i strony fotografów amatorów. Ależ oni foty robią!!! Tak sobie myśle ,że tyle tych fobii już przełamałam, to i z tym stanmikiem mi sie uda. T otylko lęk tak sie umiejscowił i odrywa mnie w ten sposób od zajmowania sie prawdziwym życiem. Brak zajęcia, siedzenie w domu, dołująca pogoda sprawia, że lęk moze nabrać siły. Ale ja wiem że to lęk. Nie ubranie, ale lęk. Tak sobie obserwuję go i zauważam pewną prawidłowość. Lęk w konfrontacji z rzeczywistą sytuacją lękową albo urojoną początkowo jest zawsze wysoki. Ale jak nie wycofam sie z tej sytuacji trwam w niej to dochodzi do szczytu lęku, potem juz jest mniej dokuczliwy., Ten szczyt to najgorszy moment, bo lek daje czadu na maxa. Ale kiedy ten punkt kulminacyjny sie przetrzyma to potem lęk spada. Daje nam większą lub mniejszą ulgę. Potem znów sie podrywa, ale jest juz mniej dokuczliwy. Ten schemat zawsze jest taki sam. Im więcej powtórek z przetrzymaniem lęku, wiecej konsekwencji tym szybszy efekt. To tak jak z ujeżdzaniem dzikiego konia. Na początku zrzuca jeźdzca. Szarpie nim i pomiata na wszystkie strony. ale jak juździec uparty i nie ustapi to koń (widząc siłę jeźdźca) poddaje sie mu. Tak wiec teraz będę stosować tą metodę u siebie. Nie bedę stosować żadnych uników. Drugi mój wniosek zaobserwowany na samej sobie. Tyle lat żyłam z nerwicą ze dzis mimo, iż juz tak wiele dokuczliwych objwów usapiło lub je oswoilam to nadal przylepiam sobie odruchowo etykietkę chorej na nerwicę. Tyle fobii juz pokonałam, wiele juz rozumiem a jednak dalej czuje niedosyt. A przeciez tak wiele mi sie udało, o czym jeszcze nawet nie marzyłam rok temu. Nie dostrzegam mnóstwa sukcesów a koncentruje siena jedej porażce. To jest mój sposób mysalenia, kórego nie lubie. Nie potrafie sie cieszyć sukcesami. Swoje szczęścia i spokój warunkuję nie tym co mam ale tym co mogłabym mieć. A mam wiele. No cóż. Tak sobie ostatnio sporo byłam na stronie http://moja-nerwica.republika.pl/wyzdrowiec.html i moja uwagę przyciągnął wykres Przebiegu wyjścia z nerwicy. Jak wół jest tam napisane i narysowane, że podaczas wyjścia z nerwicy dopadają człowieka co pewnien czas kryzysy. Czasem lżejsze a czasem mocniejsze. *W miarę jak pokonasz pierwszy, drugi i kolejne kryzysy, twoja nadzieja będzie rosła i już się nie poddasz*. Dotarło do mnie, że gdybym sama narysowała sój wykres zdrowienia to byłby bardzo podbny do tego z powyższej strony. Teraz mam kryzys. Wierzę, że uda mi sie pozbyć tej choroby do końca. Tyle moich wypocin. Troche bez ladu i składu, ale mam nadzieję że wiecie o co mi chodzi. Pani Jadwigo, napisze pani co o tym mysli. Dochodże do wniosku, że za dużo chćę na raz, za szybko. A na pełne wyzdrowienie trzeba czasu i cierpliwości.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich .widzę że nie które z was to weteranki tu ,dziewczyny czy wasza choroba jest dla was tematem tabu/ .o mojej wie tylko mąż i 17 letni syn .Nie wiem czy dobrze robie nie mówiąc o tym.być może powodem jest to że w mojej miejscowości prawie wszyscy się znają,mimo to że mają swoje problemy to w pierwszej kolejnosci interesują się czyimiś.Rodzinie znajomym nie powiedziałam bo chyba nie zniosła bym ich litosci obserwowania mnie .Jak było ?

Odnośnik do komentarza

Czesc rodzinko u mnie z nerwica dosc dobrze pewnie calkiem pusci az po weselu corci a moze potem znajde sobie iiny powod do zamartwiania. W tej chwili zlapal mnie jakis wirus , boli gardlo , glowa i cala reszta a do tego katar ale walcze z tym .Widze ze dziewczyny walczycie , wierzcie ze mozna wyleczyc , mozna sie cieszyc zyciem troche to trwa ale uda sie napewno, teraz jak mnie puscilo to jestem madra a sama nie widzialam sensu zycia .Freciu dolaczam sie do zyczen urodzinowych duzo zdrowia a reszta przyjdzie sama . Witam nowe osoby , piszcie dziewczyny w kupie razniej. Wszystkich pozdrawiam i zycze wolnego tygodnia od NL . Pa kochani.

Odnośnik do komentarza
Gość matiiagadomi

Zosiu43 Ja prawie od początku tzn jak załapałam co mi jest powiedziałam mężowi, ojcu (jeszcze żył), bratu i *przyjaciółce*. No oczywiście wiedział o tym również mój lekarz internista. Niestety moja *przyjaciółka* jakoś szybko okazała się zwykłą koleżanką a wręcz wrogiem. W ciągu miesiąca zerwała wszelkie nasze kontakty. Nie wiem czy akurat moja nerwica się do tego przyczyniła, ale mam to w nosie. Po prawie trzech latach odezwałam się do niej pierwsza i czasem się spotykamy, ale nie jest to już tak jak kiedyś. Tematy są ogólne i jakoś to tak dziwnie . Drugą osobą, która nie zaakceptowała mojej choroby jest mąż. Na początku widać było że martwi się o mnie, próbował mi jakoś pomóc, ale po jakimś czasie, przy większej kłótni wypominał mi że *jestem chora psychicznie, żebym wzięła leki bo mnie popierd...* i td. Kiedyś się tak wkurzyła, że wzięłam garść tabletek (homeopatycznych) ale on nie wiedział jakie to i połknęłam na jego oczach. Jak byście zobaczyły jego minę - od tamtej pory ma spokój bo wie że stać mnie na wiele. Ja nie miałam nawet jakichkolwiek obiekcji aby w przychodni, gdzie wpadałam krzycząc od drzwi że mam zawał (baba z zawałem leci kilometr do przychodni i jeszcze ma siłę krzyczeć:) po zrobieniu ekg (zawsze mnie to uspokajało) mówiłampielęgniarką o mojej chorobie. Z czasem mnie poznały i jak tylko wpadałam do przychodni to same otwierały drzwi i robiły ekg bez zbędnych pytań. Dziś również nie mam jakiegoś zachamowania przed mówieniem o mojej chorobie. Wiem, że niektórzy ludzie różnie reagują na takich ja my:) ale dosłownie mam to w dupie:) Nikomu nie życzę takiej choroby bo jest ona upierdliwa, ale każdy człowiek, który się naśmiewa z nas czy kpi powiniena raz w życiu poczuć to co my. Ja mam jeszcze jedną bliską osobę z taką samą nerwicą - to moja teściowa. Niestety ona jest cały czas na lekach, ale nie bierze ich regularnie i jest nieciekawie. Mój mąż a jej syn ma podwójny problem z pogodzeniem się i zaakceptowaniem naszej nerwicy, ale powoli go tego uczymy:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, Frecia 100 lat! Ja już po usg, cycuszki zdrowe;) węzełki mniejsze także głowa spokojna..Potem odwiedziła mnie rodzinka i fajnie się pogadało, nie siedziałam sama wreszcie cały dzień. Renka mam juz gg nr ten sam, odezwij sie to sobie zapisze nr. O książkę tez proszę :) Jutro mam zamiar złożyć dokumenty na studia, także robię postępy. Ja zaczynam mówić wszystkim bliskim o nerwicy, jakos nie jest źle, koleżanka 1 tez wie, ale napewno nic nie wie o tym, nie rozumie.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny ja w ciąży chybe też miałam ataki paniki, chociaz myślałam że robi mi sie poprostu słabo bo jestem w ciąży. Ataki miałam w tramwajach, autobusach...najgorzej wiosna, lato, myslałam że to z gorąca...ale najgorzej było jak byłam w autobusie w korku..atak się nasilał i marzyłam żeby wyjsc z autobusu, raz prawie z niego wypadłam, od razu usiadłam..duszno mi było, serce waliło, przed oczami białe palmki i myslałam ze trace przytomność..potem brałam taksówke i wracałam do domu...i to tak było jak gdzies jechałam..ale samo przeszło jak urodziłam i miałam zajecie przy dziecku..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×