Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie czytam i widze, że prawie u wszystkich forma zwyżkuje. I dobrze, oby jak najdłużej. Ja też narazie spoko. DUchotę jakoś wytrzymuję, posprzątałam sobie kuchnię, ugotowałam zupę, mały mój niunio przed chwilą usnął wiec mogę chwilę cos napisać. Dzis chcę Wam przedstawić pewną myśl, która towarzyszy mi od dawna. Kiedy jeszcze byłam w średniej szkole dała mi ją moja koleżanka, z kórą zresztą do dzis utrzymuję dobre relacje. Jak uczyłam sie do matury, wpisałam ja sobie na ostatniej stronie książki od historii (bo zdawałam historię) i często do niej zaglądałam. Jak było mi ciezko też ta myśl dodawała mi sił. Jest ona życiowym mottem Armolda Palmera, znanego golfisty, obecnie już straszego pana. Jeśli myślisz, że jesteś pokonany, to jesteś. Jeśli myślisz, że się nie ośmielisz, to się nie ośmielisz. Jeśli chciałbyś wygrać, lecz myślisz, że nie możesz, jest niemal pewne, że przegrasz. Życiowe bitwy nie zawsze wygrywają ludzie silniejsi i szybsi. Lecz prędzej czy później tym, który wygrywa, jest ten, który myśli, że może zwyciężyć. Moja forma zwyzkuje, a wiec znów biorę się do roboty nad własnymi lękami. Teraz przymierzam sie do załozenia takie zeszytu osobistego, w kórym bym pisała sobie postanienia na każdy dzień, i pisałabym przemyślenia w związku z moimi lękami i nerwicą. wiem, żw w tym roku jest duż olepiej niz w poprzenim. Tak prawdę powiedziawszy to chyba najlepsze moje lato w ciągu ostatnich 10 lat. Ale jeszcze od nerwicy nie jestem wyzwolona. Psychoterpaeuta do kórego chodze stwierdził, ze mam fobie społeczną, i na tej bazie rozwinęły sie inne lęki np. to że nie mogę załozyć golfu, bo czuję jakbym sie dusiła, oczy wychodza na wierzch, pojawia sie mega napięcie itd. Takich *atrakcji* jak ta z golfem mam więcej. I teraz muszę na siłę te fobie przełamywać. Czyli zakładać wspomniany golf, i nie przejmować sie ze ciśnie jak cholera. Po pewnym czasie lęk będzie łagoniał. Najgorsze są pierwsze dni, moze tygodnie. Najgorsze jest w tym wszystkim to mega napięcie i maksymalne rozdrażnienie. Mam nadzieję, że kolejne lato będzie jeszcze lepsze od tego i część kolejnych lęków uda mi sie oswoić. No i ta zmiana myslenia z negatywnego, pesywistycznego, marudnego na pozytywne i radosne..dużo jeszcze pracy przede mną. Od jesieni mam też zamiar biegać regularnie. Zawsze w ten sposób można rozładować trochę napięcie a i dla zdrowia i kondycji nie zaszkodzi. Kiedys biegałam, nawet na kilku zawodach byłam, ale to było dawno. Pozdrawiam wszystkich, idę teraz łazienke ogarnąć :)
Odnośnik do komentarza
krystyna3, mi też kiedyś tyle napociłam i zżarło mi posta. Teraz jak juz wsyzstko napiszę, to klikam *kopiuj* (zaznaczam cały tekst, i klikam prawym przyciskiem myszy na kopiuj) a potem zapisz odpowiedź. Jak sie zapisze to spoko, a jak nie to mogę wklepić to co sobie skopiowałam. Dobry sposób ,polecam.
Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 3
Witam kochani U mnie do południa był upał teraz się troszkę ochłodziło A zdrowotnie no cóż lęki lekkie są ale da się wytrzymać Wczoraj byłam na cmentarzu bo 26 mineło 13 lat jak moja mama nie żyje Nati Mam nadzieję że przyjęcie urodzinowe córuni było super Dzwoniłam dzisiaj do Ciebie ale się nie dodzwoniłam byłaś nie dostępna Ewo Bardzo mi przykro że mama cie nie rozumie ale napewno kiedyś zrozumie naszą chorobę i te nieporozumienia znikną tylko nie płacz skarbie Pozdrawiam serdecznie Mała geniu Masz rację troszkę się nabiegałam w zeszłym tygodniu Gotowałam malutkiej zupki a tak jej smakowały bo te ze słoiczków może i odżywcze ale bez smaku a ona tak zajadała te domowe zupki że szok aż się corka zdziwiła że jej tak smakują i teraz już jej będzie sama gotowała Pozdrawiam serdecznie Gruszko To dla mnie sama radość jak mam wnusie czy wnuczka u siebie tylko żeby siły starczało a z tym różnie bywa Pozdrawiam serdecznie Jadwigoszpaczyńska Wiesz bardzo mądre posty piszesz na temat tej choroby tylko żeby się te rady sprawdzały w praktyce Czytam twoje posty na wątku który założyłaś ( Z nerwicy się wychodzi ) i bardzo zazdroszczę tym ludziom którym się to udało Ja choruje już kilka ładnych lat i niestety nie mogę się pochwalić takimi osiągnieńciami nie wiem czy moja psychika jest tak słaba czy jestem taką panikarą Ale co byś zrobiła gdy łapie Cię atak i nie pomaga ani dobra książka ani dobra muzyka itp tylko myślę wtedy o najgorszym i nie mogę skupić myśli na niczym innym Wiesz ja czasami myślę że z nerwicy lękowej się po prostu nie da wyjść Zasypia ona na parę dni lub tygodni i wraca ze zdwojoną siłą Nie wiem do dzisiaj dlaczego Pozdrawiam serdecznie Kochani nie będę wszystkich po kolei wymieniać bo już trudno wszystkich spamiętać Ale wszystkich serdecznie pozdrawiam i ściskam Buziaczki Nie wiem jak mi zje tego posta to już 4 to wypierdziele ten komputer przez okno Renko 30 Postaram się nauczyć tego co mi napisałaś Pozdrawiam serdecznie Buziaczki dla wszystkich
Odnośnik do komentarza
Gość jadwigaszpaczynska
Witaj Nati ,Krystyno. Witam Wszystkich. NERWICA JEST NAM POTRZEBNA PO COŚ .Wpisałam w google temat *co to znaczy* ucieczka w nerwicę* i wyskoczyły różne zestawy informacji. Gdy nie czujemy sie na siłach poradzic sobie z jakąś życiowa lekcja, gdyz nas w rodzinach nie przygotowano do niej odpowiednio, to próbujemy *uciec w bycie chorymi* i jest to proces jakby poza nasza swiadomościa.Po jakims czasie ,wielu takich trudnych dla nas sytuacji próbujemy unikać, z braku wiary w siebie, zeby sie nie osmieszyc w czyichs oczach, wolimy nie podejmowac nawet prób.To wszystko sprzyja rozwijaniu sie zaburzń nerwicowych i ograniczaniu, pomniejszaniu naszej przestrzeni zyciowej. ZA KAŻDYM LĘKIEM NERWICOWYM, STOI KONKRETNY LĘK ZYCIOWY, przed szkołą, pracą, osmieszeniem, przed zyciem, śmiercią, odrzuceniem. Nerwica przestanie byc nam potrzebna, gdy przestaniemy uciekac od naszych lekcji zyciowych, gdy zaczniemy dorastac emocjonalnie , czyli nauczymy sie zdrowych relacji z innymi ludźmi, nauczymy sie szacunku dla siebie i tzw.zdrowych granic.Wiem, o czym pisze, gdyz z ofiary losu musiałam stac sie osoba nie potrzebujaca wsparcia innych , samodzielna emocjonalnie i intelektualnie, asertywna ( nie małą dziewczynka, jaka sie czułam będac juz żona i matką dwójki dzieci) Teraz to mnie samą dziwi, jak mogłam sie bac kogokolwiek, jak dorosła wydawałoby sie wiekiem kobieta, moze byc zalezna od kogos, moze byc niczym czyjas własność, bez prawa do życia po swojemu i to ja sobie sama zafundowałam. Wiem, ze sama, bo dzis juz tak nie zyje, czuje sie wolna, równa kazdemu człowiekowi , a to wszystko za sprawa odpowiedniej wiedzy, a później wprowadzeniu jej w zycie. Jak pisałam na moich innych watkach lek przed smiercia jest lękiem podstawowym, ale lek przed osmieszeniem sie też sieje w nas spustoszenie .Musimy umieć rozpoznac pod lekiem nerwicowym, czego tak zyciowo się boimy.Czy bliskosci, czy odrcucenia, czy wyjścia na idiotkę itd.Osoba naprawde dorosła emocjonalnie nie boi się, ze wyjdzie na idiotke, gdyz wie, ze gayf sa normalna częścia ludzkiego zycia. Tak prywatnie, dzis nic juz nie jest dla mnie dramatem, gdyz mam dystans do niemal wszystkiego, umiem sobie wytłumaczyc zycie po swojemu. Tak naprawde nawet intelektualnie mozna rozbroic wiekszość swoich leków, ale w tym celu trzeba siebie i swój wewnetrzny swiat wreszcie poznac. Dlatego doradzam prowadzenie takich zapisków ( dziennika nerwicy), gdyz ja i moje przyjaciółki w ten sposób pracowałysmy nad soba, jest to taka autoterapia.Nawet psycholog nigdy nie dowie sie o nas wszystkiego. Jesli chodzi o pytanie, czy ja wyszłam z nerwicy musze odpowiedzieć tak: jesli nerwica jest choroba tzw.unikow życiowych, to ja dzis niczego nie unikam.Z marszu wchodze w kazda sytuacje.Przed nerwica bałam sie niemal wszystkiego, dzis niewiele jest rzeczy, o których moge powiedziec, ze sie boje, a niektóre lęki takie jak ten przed smiercią, badam nadal, choc wierze, ze jest zycie po smierci ( dzieki przeczytanym na ten temat ksiązkom) Kiedys, zebym sie czuła szczęsliwa, musiały byc jakies powody , sytuacje, ktore mnie cieszyły, sprawiały radość. Dzisiaj jestem szczęśliwa, bo tego chcę, bo takie mam nastawienie w ciagu całego dnia.Moge powiedzieć,,że obudziłam, odnalazłam radość w sobie i nie zalezy ona od zewnętrznych okolicznosci.Na pewno do tekj mojej radości przyczynił sie wstrzas , jakim dla mnie była TEALNA ( nie wymyslkona) choroba nowotworowa, ktora mna potrzasnęła, sprawiła, ze naprawde z bliska zajrzałam smierci w oczy.Teraz ciesze sie, że zyje, bo wiem, ze to jest najwazniejsze.Reszte tzw.dobrych rzeczy traktuje jako dodatek do Życia Podoba mi sie ta maksyma z postu Renki A.Palmera.Moge powiedziec, ze w taki sposób podchodze do życia dzisiaj.Na watku *Lęk jest naszym przyjacielem* na forum commed zamiesciłam sporo moich wierszowanych przemysleń na temat radości zycia i naszej wyjatkowosci, jako ludzi, a na watku *Nerwica z sens Życia* zamiesciłam troichę moich przemysleń na ten temat. Nie wiem, czy wystarczajaco odpowiedziałam na Wasze pytania , ale nie chcę pisac postów długich jak rzeka.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Pozdrawiam wszystkich nerwusków! Dawno nie pisałam,bo te upały mnie dobiły.A teraz jestem wystraszona jeszcze bradziej niż dotąd,bo chcą mi zmienic leki uspokające żebym się nie przyzwyczaiła. Nie rozumiem tego, skoro dobrze działają, nie zwiekszam dawek ,to o co chodzi? Żeby po innych upaść jak np.po Asentrze /tak miałam/.Każdemu co innego pomaga. Oczywiście,wspaniale jest gdy się ma życzliwe otoczenie, ja tego szczęścia nie mam.Ciągle problemy . I tylko dzięki lekom jakos mogę brnąć każdego dnia. Do tego Betasercu nie mogę sie jakoś przekonać; po pierwsze,jest dla mnie za drogi, po drugie ;czuję się po nim osłabiona. Nie wiem,czy nie ma jakiegoś odpowiednika na zawroty i szumy uszne, które w dodatku mogą być efektem bólu głowy i leków p.bólowych.Tak więc *leczy* się skutek,a nie przyczynę. Nie wiem już jak mam żyć z tymi bólami,lękiem , problemami , samotnością. Dobrze ,że mam pieska ,to sobie z nim czasem pogadam.
Odnośnik do komentarza
Wiecie,ja też uważam podobnie jak pani Jadwiga,że nerwicę można oswoić.Nie mówię,że zapomnieć albo wymazać z pamięci, ale zapanować do pewnego momentu. Mój mąż powtarza mi że ja się boję życia,bo wszystko mnie przeraża.I to jest prawda.Boję się wielu rzeczy i równie wiele wywołuje u mnie lęk. Np. w dzieciństwie babcia często opowiadała mi o tym,jak podczas wojny chowali się przed nalotami,albo przychodzili niemcy i bili ich karabinami po głowach.Gdzieś mi to w głowie zostało,bo gdy słyszę samolot (a u nas latają często samoloty szkoleniowe i robią dużo huku),to czuję wewnętrzny lęk i niepokój.Niewiele dają wszelkie tłumaczenia,że Polska nie jest w stanie konfliktu zbrojnego. Takich historii jest wiele.Martwię się o dzieci, o męża, czasem nie oglądam wiadomości, bo przeraża mnie ogrom złych informacji.Ostatnimi czasy martwię się,bo usłyszałam o końcu świata w 2012 roku.o kataklizmach,które mają nadejść.teraz gdy widzę powodzie,niespotykane upały albo trzęsienia ziemi czuję lęk,że wszystko jest tak jak czytałam. Potem myślę sobie,że taki szary mały żuczek jak ja i tak nic nie poradzi,bo co niby mogę zrobić.Muszę cieszyć się tym co jest teraz.Normalnie wstyd mi że wam o tym mówię.
Odnośnik do komentarza
W związku ze wspomnianym dziennikiem nerwicy mam pytanie do pani Jadwigi: jak taki dziennik pani prowadziła? na czym głownie sie skupiała? czy wyznacząła pani sobie cele na każdy konkretny dzień? itd. Pytam, bo sama chcę taki dziennik poprowadzić, ale nie wiem od czego mam zacząć. Będę wdzieczna za odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
ewa, ja mam niemalże identycznie jak Ty, też wolę nie ogladać wiadomości, bo tam same tragedie i nieszczęścia. Korzystam z google a nie np. z onetu bo ielktoć tam wejdę to znów cos niechcący przeczytam a potem to przeżywam. jak widze bezdomnego, błąkającego sie psa to serce mi sie ściska. Też mi sie trudno pogodzić, że na tym świecie jest tyle zła, złych ludzi, krzywdy i bólu. Ale to chyba cecha wrażliwców. Kto też tak ma niech pisze, będzie nam z ewą raźniej :)
Odnośnik do komentarza
Witaj Renko. Na pewno musisz w nim zapisywac jak sie czujesz, o czym akurat rozmyslasz, wtedy poznasz swoje scieżki myslowe i bedziesz mogła zrozumiec, dlaczego masz taka jakość Życia.My sli sa uloptne i nie ma sie swiadomości, ze na przykład iles razy w ciagu dnia pomyslało sie negatywnie , a jednak jest siew negatywnosci( niewazne, ze poza nasza swiadomoscia) i zbieranie owoców tego siewu tez bedzie.Dobrze jest pisac o aktualnych problemach, rozważac opcje ich rozwiązania( z tym, ze takie powazniejsze problemy radze *rozpisywac* sobie na oddzielnych kartkach, zeby taki dziennik nie by ł zbyt rozwlekły.Oczywiście podawac daty, bo gdy za jakis czas sie wróci do zapisków z kiedyś, bedzie mozna zobaczyć gdzie i jakim sie wtedy było i moze pomyslec o zmianie sianych w głowie scenariuszy.Dobrze jest tez założyc oddzielny zeszyt na zapisywanie kazdego zdania, kazdej mysli , która uderzy nas swoja taka oczywistościa, mądrościa oraz te o zabarwieniu radosnym.Zdania dodajace nam powera warto miec na wierzchu, na biurku itd, zeby miały czas zapaść w nasza podswiadomość i działac tam dla naszego dobra.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witaj Ewo. Własnie takie wzorce myslowe, wzorce przekonań tkwią w naszej podswiadomości i robia *krecia* robote.Ale odwagi naprawde mozna sie nauczyc, tak jak radości Życia i zaufania do Boga , siebie , DOSKONAŁOŚCI ZYCIA. Sa naprawde super ksiązki, przy pomocy których pracowałam by sie tego nauczyc. Polecam książki Prentice Mulforda, Josepha Murphyego, *Sekret milionera* Marka Fishera( sa tam fahjne informacje na temat zwiazku pomiedzy poczuciem naszej wartości a sukcesem zyciowym*, oraz książki N.D.Walscha *Rozmowy z Bogiem*, *Przyjaźń z Bogiem*. Wierszyki dotyczace radości Życia, mojej przyjaźni z Bogiem napisałam dzięki książkom tych autorów, oraz Bozeny Figarskiej, W.Eichelbergera( to już psychoterapia) itd. Ja kiedys czytałam mnóstwo książek o wojnie i ogladałam filmy na ten temat.To sprawiło, ze później ciagle dziekowałam Bogu za to, ze urodziłam sie dopiero po wojnie.Tez miałam w sobie różne leki spowodowane wojenną wiedza, ale to mozna przepracowac. Jesli chodzi o tzw.koniec swiata w 20012 roku, to znalazłam na ten temat bardzo sensowne ( jak dla mnie ) informacje i w ksiązkach N.D.Walscha i w innych i ta sprawa mnie nie niepokoi.Pamietaj, Ewo DZIEJE SIE w)g NASZEJ WIARY, DOBREJ LUB ZŁEJ , OCZYWIŚCIE, SAMI SIEJEMY W SWOICH GLOWACH, OKOLICZNOSCI ŻYCIA WSZYSTKIE. Dlatego zamiast sie martwic o rodzine i siać myślenie negatywne , lepiej mów sobie, gdy tak pomyslisz:kasuje te mysl, anuluje( jak w internecie), po to, ze nie zapadła sięw Ciebie zbyt mocno, a poza tym BLOGOSŁAW na okragło( jesli wierzysz, ze wiem o czym pisze), siebie , swoich bliskich, Polske, swiat i to bedzie Twój wkład osobisty w POKÓJ i w DOBRO dla wszystkich, wiec i dla siebie.BO CO OD NAS WYCHODZI, TO DO NAS POWRACA. Postaraj się o ksiązke *Sekret* Rhondy Byrne i ciagle z niej korzystaj, by nauczyc swój umysł nowego nie-lekowego myslenia.I oczywiście zacznij odwiedzac te strony *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywac* ( koniecznie znajdź tematy pod POLECAM, po prawej stronie takie jak *Energia wewnętrzna* oraz *Rozwój i swiadomość*, tam znajdziesz całą super psychologie i odpowiedzi jak się nauczyc radości Życia oraz :google-scholar-fajna-wyszukiwarka.html., tylko miej umiar w czytaniu. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witajcei kochani ;-),ja borykam sie juz 6 lat z nerwica, roze mialam/mam, leki, musze poweidziec ze byl czas kiedy naprawde mialam spokoj, zajelam sie poprostu rzeczami waznymi w zyciu, pochlonely mnie i jakos uichlo wszystko, nie weim jak to zrobilam ;-). Pani Jadwig ma sporo racji,zawsze unikalam sytuacji zbyt odpowedzilanych, balam sie odpoweidzialnosci,nie wyrazaam swegozdania bo balam sie ze ktos pomysli jaka diotka i pusta osoba ;-/.Ja tez zalozylam taki zeszycik, daje zawsze daty bo wszedzie daty sa wazne dla mnie, jesli juz mysli mi sie tlocza zbyt w gloei ze orawei swiruje, wiem ze to moment i wyciagam go spod poduchy i psze,co mysle co czuje i czego sie na dzien dzisiejszy boje ;-) daje to duzo bo zagladamy w siebie ;-). Renko, Ewciu ja mam taksamo, nie ogladam weiczorem telewizji bo same smutasy sa tam a ja mam juz dosc ;-), weim ze one sa ale wole spac spokojnie ;-), wtedy ogladam albo filmy kostiumowe, komedie albo nic. Tez taka jestem odnosnie zwierzat i czasem to bardziej mi zal zwirzat, jak widze jacy ludzie potrafia byc wredni, zawistni, nieobliczalni, zazdrosni;-/. Mialam ostanio a dokladnie wczoraj kolejna lekcje zyciowa, poweim ze niezbyt mi to wyszlo, zastanwiam sie czy potrafie stworzyc zdrowy zwiazek,bo jedyne co mi teraz wychodzi /ironia oczywiscie to nieumiejetnosc mowienia odrazu o tym co mnie wkurzy, ja cos jest nie tak chowam sie do skorupki i cisza chlod;-/,pewnei osoba bedaca ze na czyli moj facet jest wtedy zrozpaczony, ja nie robie tego mu nazlosc, poprostu tak reaguje jak ktos mnie zrani, jak cos nie tak;-/, moewi mu dopiero co mnie zaboala kilka godzin po powrocie d domu i to jeszce smsami ;-(, czestoo sie klucimy przez to, nie wem jak dlugo mezczyzna wytrzyma ze mna bo naprawde zalewam go wtedy pretensjami, wbjam szpileczki, tzn weim to bo on mi to tak zobrazowal. Wczoraj oboje mielismy dziwny nastroj, ja cholernie lapie nastroje innch, jak widze jaki on smutny to sama lapie dola i jestem milczaca, eh, jak mam nabrac do tego dystansu i to w nim zaakceptowac?Facet mowei zebym byla bardziej tolerancyjna, czy to znaczy ze nie bede umiala stworzyc dobrego partnerskiego zwiazku? prosze o jakas rade bo ja jakos nie weim jak to rozwiazac ;-/.z zazdroscia powoli juz se radze ;-)
Odnośnik do komentarza
Witajcie kochani. Ewa, Renka ja mam tak samo. A z tymi samolotami i koncem swiata, upalami Ewa, ja myslalam, ze tylko mnie dopada strach na ten temat. Sciskam Was mocno Maja ja lekow nie bralam, ale z tego co czytalam potrafia uzaleznic. Dlatego pewnie zostala podjeta decyzja o zmianie leku. Chodzisz moze do jakiegos psychologa?? Majkak kochana gdzie ty sie podziewasz????????Odezwij sie. Nati co do drugiego dzieciaczka. Mysle, ze nie jestem gotowa. Ciezko przezylam pierwszy porod, pozniej polog i mysle, ze to mnie blokuje. Z jednej strony czasami tak z mezem rozmawiamy, ze super by bylo jakby 2 takie lobuziaki nam po domu biegaly, ale......... Moze za jakis czas. Buzka Sciskam WSZYSTKICH. Milego dnia zycze
Odnośnik do komentarza
Hej Agus kurcze ciezka sprawa. Ale wiem, ze dogadacie sie. Trzymaj sie kochana Madziu *Taoistyczne Tai Chi jest systemem ćwiczeń zdrowotnych głęboko zakorzenionym w tradycji taoistycznej słynącej z kultywowania sztuk zdrowia i długowieczności.To doskonałe narzędzie do poprawy zdrowia, relaksacji ciała i umysłu. Regularna praktyka uczyni Cię pogodniejszym, spokojniejszym, silniejszym i młodszym. Taoistycznego Tai Chi uczymy się przez praktykę.Regularne ćwiczenie może przynieść szeroki zakres korzyści dla układu mięśniowego, kostnego czy krążenia. Płynne ruchy Taoistycznego Tai Chi służą także jako medytacja w ruchu, co redukuje stres i daje podstawy do doskonalenia ciała i umysłu.* Sama jestem ciekawa jaki to bedzie mialo efekt.
Odnośnik do komentarza
Witam. Analizując genezę moich lęków , to mam to chyba odkąd pamiętam. Zawsze przeżywałam różne przeżycia i kłopoty innych.Będąc dzieckiem zawsze martwiłam się na zapas. Wspominam że jako nastolatka , kilka razy źle się poczułam pod wpływem jakichś wydarzeń , ale to mijało w wyniku nadmiaru energii która mnie rozpierała. aga 28 : myślę że każdy związek potrzebuje czasu , jakiekolwiek rady łatwo udzielać ,a to ty sama wiesz najlepiej co powinnaś zmienić.Każdy z nas po doświadczeniach wie że związek dwojga to niełatwa sprawa. Stosuję czasami zasadę nie mówić drugiemu co sami nie chcielibyśmy usłyszeć od drugiej połowy,( z tolerancją nie przesadzać , bo to też nie jest najlepsze wyjście).Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Racja Gruszeczko i biel ;-).cos czuje ze duzo we mnie sie nazbieralo zalu ;-/, rozmowy moje ogolnie sa bardzo emocjonalne, zakaladam w wiekszoci najgorsze wersje ;-/. zawsze po czyms takim,czyli klotni hm moze nie jest to klutnia tylko wlasnie wywalenie tego zalu, bolu, ze strony mojej i pozniej ze strony ojego mezczyzny sprawia ze ja sie zrywam w nocy, wybudzam sie w nocy a serce wali mi jak mlot, biore zazwyczja cos na uspokojenie, wlasnie. Jak rozmawiac z partnerem aby poeidziec konkretnie co nas boli, nie raniac go przy tym?ne umiem mowic odrazu, najpierw czuje a pozniej mysle, jak przemysle i i ucichna emocje zaczynam myslec, zastanawiac sie nad tym, mam wtedy cholernego kac amoralnego ;-( eh, kolejna lekcja do przerobienia ;-). pozdrawiam wszystkich papa
Odnośnik do komentarza
ja tez mam taki problem ale ja mam nerwice mecze sie znia juz ponad 2 lata leczylam sie 1,5roku tabletkami i terapia dzis jest lepiej nie biore tabletek i jest juz znacznie lepiej tez mam objawy braku tchu czy bol pod lopatka czy inne dolegliwosc i pojawily sie one wlasnie przez te 2 lata ale znimi nic nie zrobisz i najwazniejesze jest to zeby nie wsuchiwac sie w siebie rozluzinic sie LUDZIE JEZELI WSZYSTKIM NAM BY COS BYLO TO BY NAS JUZ DAWNO COS ZLAPOLO to dziwne ze wszyscy mamy takie same objawy TRZEBA WIERZYC ZE BEDZIE DOBRZE I ZE NAM NIC NIE JEST!!!!
Odnośnik do komentarza
Witaj Ago. Ze strony *Cud niedziałania, czyli jak madrze odpoczywac*, z działu *Związki* przytaczam fragment jednego z artykułów.Jest ich tam kilkanascie, więc moze znajdziesz tam potrzebne ci Informacje dla stworzenia dojrzałego związku. Partner może zapewnić wsparcie, gdy go potrzebujesz, dodać odwagi, gdy czujesz strach, i przywrócić wiarę we własne siły, gdy ją tracisz. W najlepszym wydaniu partnerstwo będzie satysfakcjonującym związkiem, w którym dzielicie się swymi najskrytszymi myślami, przyznajecie do swoich słabości, rozwijacie się w nowych, często zaskakujących kierunkach i macie wspólnie nadzieje i marzenia. Ciemna strona bycia w związku jest dokładnym przeciwieństwem dobrodziejstw tego stanu rzeczy: nie będziesz już sam, a to oznacza utratę niezależności. Nie będziesz już odrębną jednostką. Musisz nabrać umiejętności radzenia sobie ze sprawami, wynikającymi z różnic między wami – w zakresie stylu, tempa i sposobów komunikacji, nawyków i preferencji. Musisz radzić sobie z problemami życia codziennego, związanymi z obecnością drugiej osoby. Twój partner ma przecież swoje pomysły, uczucia, aspiracje, nawyki, dziwactwa i problemy, które powinny BYĆ DLA CIEBIE TAK SAMO WAZNE, JAK TWOJE WŁASNE. Innymi słowy, musisz zrobić w swoim życiu miejsce dla drugiej osoby. Kiedy dokonujesz wyborów i podejmujesz decyzje, konieczne są wspólne uzgodnienia. Nie możesz już tak, po prostu, ROBIĆ TEGO, CO CHCESZ I KIEDY CHCESZ, nie biorąc pod uwagę zdania partnera. Musicie dokonywać ustaleń w każdej sprawie, zaczynając od tego, kto ile miejsca zajmie w łóżku, kończąc na tym, ile pieniędzy można wydać. Niezbędna jest gotowość do kompromisów, byście obydwoje mogli być szczęśliwi. ------------------------- By stworzyć udany związek, musisz zaakceptować pozytywne i negatywne aspekty partnerstwa. Trzeba nauczyć się przyjmować wyzwania ze spokojem, próby z wiarą w sukces, a do problemów podchodzić w sposób twórczy. Związek partnerski to transakcja hurtowa i nie da się angażować w niego połowicznie: będą ci potrzebne wszystkie twoje zasoby, cała wola i umiejętność tworzenia harmonii. Będziesz wykorzystywała wielką potęgę swoich uczuć jako wsparcie cię w chwilach najtrudniejszych. Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków ------------------- Jesli chodzi o Twoja wypowiedź : jedyne co mi teraz wychodzi /ironia oczywiscie to nieumiejetnosc mowienia od razu o tym co mnie wkurzy, jak cos jest nie tak chowam sie do skorupki i cisza chlod;-/,pewnii osoba bedaca ze na czyli moj facet jest wtedy zrozpaczony, ja nie robie tego mu na zlosc, po prostu tak reaguje jak ktos mnie zrani, jak cos nie tak;-/, mowię mu dopiero co mnie zabolalo kilka godzin po powrocie do domu i to jeszce smsami Jeśli chodzi o takie postepowanie, bedziesz musiała jednak NAUCZYĆ SIĘ od razu mówic partnerowi co czujesz w związku z jego zachowaniem.Tak wyglada związek partnerski, nikt nikogo się nie boi i nie obraża sie jak dziecko. Ja tez tak kiedys lubiłam sobie * pogrywac*, ale gdy zauwazyłam, że to co daje innym wraca do mnie , przestałam sie tak zachowywać.Jesli trafiło sie na człowieka, z którym chce sie byc, trzeba umiec tak go traktowac, jak by sie chciało być samemu traktowanym.Zajęło mi sporo czasu zrozumienie tego, dlatego próbuje uswiadamioać innych, by zadbali o swoje związki.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Biel, popieram Cie, nie raz juz analizowalam moje wydarzenia z dziecinstwa, wiecznie obrazone kolezanki za nie wiadomo co, dziwne leki przed sprawdzianem, akademią, czy czyms podobnym, kiedys pamietam nie dobrze mi sie zrobilo na akademii z okazji bozego narodzenia, mialam spiewac z kolezankami i tak zle sie czulam, ze poszlam do domu i bylo kilka takich akcji, ale to mijalo i w liceum jakos po wakacjach tez nie raz zle sie czulam, ale energia, znajomi, jakos mijalo, no i w koncu przyszedl czas kiedy to po liceum za duzo sie wszystkiego nakumulowalo i wybuchlo z wielka siłą! To chyba wina psychiki, charakteru, bo tego raczej się na siłę nie zmieni, nie wiem, bynajmniej mi sie tak wydaje... pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
witam was pisze do was bo wydaje mi sie ze tez choruje na ta nerwice. bardzo zle sie czuje cały czas cos mi dolega boli mnie serce, jest mi duszno, mam nagłe zmiany temperatury ciała , w dłoniach czasem czuje jakby mi je odejowało, nie potrafie sie skupic cały czas o wszystkim zapominam jakbym miała skleroze a mam dopiero 22 lata. mam cos takiego ze albo nie moge w ogóle spac albo spała bym cały czas mam jakies leki ze zaraz umre a przede wszystkim bardzo boje sie smierci cały czas jestem nerwowa na wszystkich krzycze a potem tego załuje i płacze. robiłam badania krwi wszystko OK robiłam badanie głowy tez OK bo jezeli chodzi o głowe to mam takie silne bóle przy prawej sktoni, byłam u okulisty bo strasznie bola mnie oczy i czasem widze porzez mgłe nie bede juz tego wypisywac bo jest tego naprawde duzo powiedzcie mi prosze jazeli potraficie co mi jest co powinnam zrobic bo kazdy z moich bliskich twierdzi ze ja sobie to wszystko wmawiam ze nic mi nie jest tylko trzeba wziąść sie w garsc ale to jakos mi nie wychodzi pozdrawiam was wszystkich i prosze o jaka rade bo mam tego juz wszystkiego dosyc !!!!!!! pa pa dziekuje
Odnośnik do komentarza
Witajcie ! Miałam byc na obozie ,ach szkoda pisac ,zajechałąm tam autokarem ,poczym po godzinie pobytu okazało sie ze nie ma zgody PZPN na przebywanie rodzica podczas obozu na terenie osrodka ,po nie milęj rozmowie z pania musiałąm opuscic obóz. Niechce sie rozpisywac w kazdym razie wracałam z dziewcznkami z Kluczborka pociagiem , z torbami trzema ,bez jedzienie picia no masakra.Martyna mogla zostac ,ale nie chciala.. Takze nie było mnie w domu kilka godzin rozpakowałam torby ,ach ... Kazdego dnia pisze ktos nowy ,wszystkich pozdrawiam. Ja jestem przykładem ze moze byc Z nami lepiej ,ze trafione leki ,psychoterapia pomagaja .Ale najwazniejsze moim zdaniem to zmiany myslenie . Pamietam ten strach ,ze zaraz umre.....teraz jest lepiej i wierze ze tak juz zostanie.Miłego wieczorka.
Odnośnik do komentarza
ada 09 powiem to samo co powtarzałam już kilka razy na tym forum - wybierz się do psychologa,to najlepsza i najszybsza droga do tego, żeby sobie pomóc.samozaparcie i siła woli do walki z tym upiorstwem to podstawa - od tego jak się nastawisz zależy naprawdę bardzo bardzo wiele,choć teraz ci się wydaje,że to trudne.wiele z nas przechodziło przez to samo.ja chodziłam od lekarza do lekarza,żeby któryś zdiagnozował chorobę jakąkolwiek - żeby zapisał lekarstwo,łyknąć pastylkę i z czapy.im lepsze miałam wyniki badań tym gorzej się czułam,bo przecież tacy silni psychicznie ludzie jak ja nie chorują na nerwicę.a jednak.mi mój charakter pomógł w walce z nerwicą.mam kiepskie dni tak jak wszyscy,nawet ci *zdrowi*,ale wmawiam sobie,że się nie poddam. pani Jadwiga to dla mnie jakby autorytet,nie umniejszając innym forumowiczkom - ale jej wypowiedzi są jak balsam dla duszy.również uważam że ze swoimi lękami trzeba się zmierzyć, oko w oko.potem jest łatwiej,bo przynajmniej wiesz czego się obawiać,a nie błądzić po omacku.poczytaj posty pani Jadwigi może one pomogą ci trochę na początku twojej drogi. Pozdrawiam cię serdecznie i trzymaj się dzielnie. Uściski dla pozostałych nerwusków.
Odnośnik do komentarza
Gość jadwigaszpaczynska
Witaj *lili*. NERWICA , rak, życie w rodzinie przemocy i inne trudne lekcje nauczyły mnie dystansu i bardziej luźnego, mniej zasadniczego podejscia do zycia. Dlatego pozwole sobie skomentowac Twój komentarz : Wszyscy się pobłogosławili wg instrukcji i poszli czytać książki i info na stronach internetowych z nadzieją że wyzdrowieją: Po pierwsze : WIEDZA TO POTĘGA.Juz dawno nie byłoby mnie na swiecie, gdyby nie wiara uzyskana z przeczytanych książek , ze , mozna życ inaczej Po drugie: jak wynika z wypowiedzi prof.Aleksandrowicza, ktora zamiesciłam na watku *Z nerwicy sie wychodzi* nerwica jest uleczalna. Po trzecie wiem z książek psychologicznych że za lękami i objawami nerwicowymi stoja nasze wypierane i tłumione przez lata mysli i emocje.Są cząstkami nas samych, więc jaki sens ma walka z lękiem, czy z innymi objawami, skoro jest to walka z soba samymi. W jednej z książek jest podpowiedź, by spojrzec na lęk, jak na takie skrzywdzone dziecko w nas, bo tak jest naprawdę. Dlatego BŁOGOSŁAWIENIE TEGO, CO NAS BOLI jest o wiele zdrowszym sposobem na uwolnienie sie od tego, niz przeklinanie tego, walczenie z tym, czy zapijanie lub tłumienie tabletkami. Moze sa osoby, które uważaja moją radę, żeby błogosławic siebie, swoje objawy, trudne sprawy w zyciu za taka czystto religijna i maja z tym problem ,wtedy doradzam im przyjrzenie sie stronie 151 w :Sekrecie* Rhondy Byrne, gdzie autorka pisze : słowniki okreslaja *błogosławieństwo* jako *zyczenie pomyslności losu, wyrazone w sposób uroczysty*,.Wielu ludzi nie posługuje sie w ogóle słowem błogosławic , a więc nie wykorzystuja ku swemu pozytkowi jednej z najwiekszych sił Tyle Rhonda Byrne, z którą w tej kwestii sie całkowicie zgadzam. Tak sie składa *lili*, ze ja pisze o tym, co przeszłam, co TESTOWAŁAM NA SOBIE i co mi pomogło.To,ze czuje się dzis szczęsliwa niezaleznie od wszystkiego, co sie pojawia nadal w moim zyciu( a przecież nadal zdarzaja mi sie rzeczy *złe*, zawdzięczam własnie wiedzy ksiązkowej, innemu rozumieniu zycia.Więc przeczytanie tych stron, które polecam do przeczytania ,( bo znam sie na dobrych materiałach psychologicznych itp.) bedzie z korzyscia dla kazdego.Bo zeby poradzić sobie z nerwicą, z *chorymi* relacjami w rodzinie, z jakąś złą* przeszłościa (które owocuja nerwica lub depresja ) trzeba miec na ten temat stosowną wiedze. A historie mężczyzny, który wyszedł z nerwicy lub propozucje prowadzenia takiego dziennika nerwicy doradzam jako *obowiazkowe * zadanie., tym wszystkim, którzy naprawde chca zmienic swoje zycie a nie tylko sie skarżyć na los.W przeciwieństwie do wielu osób z forum, które czesto nie miały (jak same pisza) żadnych prawdziwych dramatów, ja przeszłam *droge przez piekło* .Ale oczywiscie z moich rad mozna skorzystac lub nie.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×