Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dla osób uczciwych i prawdomównych - nerwica - choroba duszy, życie


Gość Pogódka

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! Trochę mnie nie było ale starałam się czytać co napisaliście. Iwona- smutne to co napisałaś o śmierci.Nie myśl tak i staraj się odrzucić takie myśli. Kiedyś pisałam,że uczestniczę raz w m-cu w takich specjalnych mszach uzdrawiająco-uwalniających od lęków,złych myśli.stanów depresyjnych.Jest to msza połączona z modlitwą nad każdym osobiście.Jest możliwość spowiedzi i komunii św.Poświęcona jest też woda,sól i olej które służą nam na co dzień do spożywania i odpędzania m.innymi takich złych myśli. To nie są jakieś* czary mary* czy cuda.Tak nakazuje nasza wiara. Ja dowiedziałam się o tym z internetu wówczas gdy 5 z kolei lek nie zadziałam.Wiem,że można się modlić wszędzie ale takie msze są szczególne.Tam prosimy wszyscy o zdrowie, fizyczne i psychiczne o pokój w rodzinie ,zrozumienie i o pozbycie się natrętnych myśli.Kościół wypełniony jest po brzegi.Uczestniczą ludzie ,dzieci w różnym wieku.Msze takie organizowane są w dużych miastach.Wszystko można znaleźć w internecie. Dodam jeszcze .że nie oczekuję cudu w postaci całkowitego uzdrowienia.ale powierzam swoje sprawy Bogu a On jeśli będzie chciał uzdrowi mnie. Nigdy nie miałam i nie mam myśli samobójczych. Może taka informacja komuś pomoże,Może takie uczestniczenie we wspólnej modlitwie będzie dla kogoś pomocne i zwycięskie .Na koniec jeszcze coś po zakończonej modlitwie indywidualnej ksiądz patrzy w oczy /często smutne i pełne łez / i mówi*będzie dobrze*.I to jest takie budujące. Pozdrawiam Was Wszystkich miło i serdecznie .Dobrego dnia
Odnośnik do komentarza
Krysiu!!!-tak bardzo się Cieszę, że jednak postanowiłaś doświadczeniami z Twojego osobistego zakątka z nami się podzielić. Tak bardzo na to czekałam i mówiąc szczerze , już zwątpiłam ,że uchylisz nam rąbka Twojej tajemnicy. Wiesz - i w tym czasie kiedy nie pisałaś brakowało mi bardzo Twoich rzeczowych i bezpośrednich rad i wypowiedzi. Uważam ,że każda rada jest godna zatrzymania się przy niej ,przemyślenia i głębszego zastanowienia. Swoim potomnym zawsze powtarzam ,że powinno się wyrzucić z naszego słownika dnia codziennego takie słowa jak przykładowo ;nuda ,zniechęcenie ,lenistwo w różnych jego postaciach ,a w to miejsce wprowadzić dodatkowo bo nigdy ich nie za wiele ; wiarę ,nadzieję i miłość. Myślę ,że jesteś osobą odważną , bo przyznanie się do tak osobistych odczuć w tak delikatnej materii , świadczyć może o Twoim wielkim serduszku ,które chce pomóc Tym ,którzy właśnie w tym momencie są zagubieni ,borykają się z trudnościami w poszukiwaniu sensu istnienia .Ja osobiście jakiś czas temu już odkryłam ,że wiara , nadzieja i miłość do ludzi , bardzo mnie pomagają w niezbaczaniu ze światłej drogi sensu istnienia. Najtrudniejsze dla mnie w moim życiu to są odejścia tych których kocham i zdaję sobie sprawę ,że w tych momentach nie przetrwała bym bez wiary ,nadziei i miłości. Ot takie refleksie Krysiu pobudziłaś u mnie swoim wpisem. Mam wielka nadzieję ,że Iwonka się przełamie i będzie nas czytać...... bo przecież chcemy jej pomóc i razem z nią szukać sensu istnienia.....a zresztą i Ani i wszystkim poszukującym....
Odnośnik do komentarza
Izabello ja tak bardzo prosto napisałam o tym co daje mi wiarę na lepsze dni.Bo z miejsca do którego jeżdżę na prawdę otrzymuje się potężną dawkę wiary i umacnia się ją za każdym razem.Oczywiście moje osobiste odczucia nie potrafię tak barwnie opisać /może nie powinnam/ ale to nie jest takie istotne ,powiem tylko ,ze warto i jestem szczęśliwa że TAM mogę być. Dziewczyny -Iwonko napisz co się dzieje czy już lepiej.? Aniu czy pojechałaś na psychoterapię ?może na początek z kimś byłoby Ci raźniej. U mnie strasznie wieje, świeci słonko.ale chłodno.
Odnośnik do komentarza
Aniu tak mi przykro że nikt z Toba nie może pojechać by Ci towarzyszyć.Ale trzymaj się,wiem jakie to trudne ja sama mam wielokrotnie takie lęki przed podróżowaniem.Jestem z Tobą,mam nadzieję że dotarlaś i nic się nie wydarzyło.Trzymam kciuki za Ciebie. Ja tylko chwilkę bo zaraz lęcę do szkoły na ślubowanie synka :) Ma dziś wielki dzień. Pozdrowionka dla Wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Marko -bardzo Cię przepraszam , ale nie każdy ma tyle siły żeby samemu te górę pokonać i jeżeli poszukuje pomocy , bo ciężar życia jaki na niego spada tu i teraz przerasta jego wytrzymałość zarówno fizyczną jak i psychiczną,to taka rada w moim mniemaniu jest pozbawiona wyobraźni,bo przecież sam nie jest po prostu mimo chęci i starań tę górę pokonać i nie to ,że podda się prądowi będzie najgorsze tylko to ,że po prostu wyzionie ducha z wycięczenia i ze zmęczenia .A wtedy niestety nie będzie już mógł dalej poszukiwać. Lata przeżyte i doświadczenie nauczyło mnie pokory i szacunku do każdego człowieka niezależnie od tego czy jest ateistą ,katolikiem ,czy wyznawcą innej religii. A tak w ogóle pisząc bez ogródek to już wolałam te wypowiedzi Twoje bardziej enigmatyczne aniżeli porównywanie (- - - - - - - - ) do *zdechłych ryb*:( :(,a o ile już to do _uśpionych ryb_. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Może odrobinę przesadziłem..sorry , lecz z pewnością nie okazałem braku szacunku nikomu.Muzułmanin na stacji benzynowej rozkłada mate i modli się do Allaha nie wstydząc się nikogo.Nie okazuje też przez manifestację swej wiary braku szacunku dla innych.Ja również sie nie wstydzę swojej..zresztą *kto się przyzna do mnie przed ludżmi do tego przyznam się i Ja przed Bogiem* powiedział Pan Jezus.To tyle.To są moje poglądy i tyle.Ty masz prawo mieć swoje oczywiście.Każdy inny człowiek również.
Odnośnik do komentarza
Wiecie kochani,że pisząc poprzedni post miałam wiele wątpliwości czy szczerze napisać co czuję...ale to forum dla uczciwych i pomimo ,że nie chcę nikomu sprawiać przykrości napisałam o swoich myślach i uczuciach.Wątpliwosci stąd ,że chcę dawać ludziom radość i wsparcie , a nie występować w roli żalącej się ofiary.Krysiu dziękuję za to że aby mi pomóc napisałaś o swoim magicznym miejscu czego szczerze mówiąc od jakiegoś czasu się domyślałam... Większość z Was zna ważniejsze wydarzenia z mojego życia...jako dziecko chora na gruzlicę czas spędzałam głównie poza domem,nie tłumaczono mi dlaczego tak jest,myślałam że się mnie pozbywają za każdym razem.W domu alkohol,bicie ,ciągłe powtarzanie ,że jestem gorsza od grzecznej siostry , nic nie warta.Stworzyłam swój świat marzeń w który uciekałam i to mnie ratowało.Nie pomogło w wieku 19 lat po wielu dniach picia rodziców,wyzwisk po raz pierwszy i jedyny zażyłam taką ilość leków,że gdyby nie niespodziewana wizyta koleżanki,która czując alkohol weszła do domu i wezwała pogotowie które zabrało mnie już nieprzytomną.Ale się podniosłam,bez niczyjej pomocy...wkrótce potem przeżyłam próbę gwałtu...tak straszną ,że wymazałam ją z pamięci na 10 lat dopiero współpraca z psychoterapeutą przypomniała mi to wydarzenie,tłumacząc skąd się biorą moje niektóre lęki..nie chcę więcej opisywać kolejnych przykrych przeżyć...może tylko jedno- gdy po reanimacji zaczęłam oddychać i odzyskałam przytomność to było jak wydostanie się z przerażającej ciemności,krzyczałam ze strachu z trudem mnie uspokoili.Potem problemy z nerwicą i obecnie z depresją,rzadko się skarżę i wciąż sie podnoszę.Tylko ten jest w stanie zrozumieć ile sił i odwagi to wymaga,kto sam to przeżył.Wstyd mi ,że piszę o tak prywatnych sprawach,ale to po to żeby łatwiej było zrozumieć ,nie osądzać. Izabello dzięki za słowa ...niezależnie czy jest ateistą,katolikiem czy innej religii...bo moja wiara jakiś czas temu mnie opuściła.Czy przez to jestem złym człowiekiem? Nie sądzę...może kiedyś wróci tak silna jak była,teraz jest bardzo słaba...może też trafię w takie magiczne miejsce i pomoże mi jak Krysi ... Dzięki wszystkim za to ,że jesteście i akceptujecie mnie taką jaka jestem... Aniu bardzo mi przykro,że nie było mnie wtedy kiedy mnie potrzebowałaś...zmęczona płaczem i osłabiona lekami zasnęłam.Ale mam nadzieję ,że Ci się udało A ja czuję się lepiej tylko niesamowicie zmęczona
Odnośnik do komentarza
Iwona martwiłam się o Ciebie, cały czas zerkałam w monitor kiedy coś napiszesz.Masz dużo nieprzyjemnych przeżyć,ale nikt nie ma prawa Ciebie osądzać i myślę że nikt tego nie zamierza.robić..Dla mnie jesteś Kimś .-dobrą.bardzo wrażliwą kobietą.Takie jest życie ,ze czasami nam pod górkę.ciężko ale zawsze trzeba wierzyć .Nie pisałam po to aby komuś cokolwiek narzucić .Podzieliłam się tym co sama doświadczam podczas takiego uczestniczenia we wspólnych modlitwach.Bądź dobrej myśli.Pamiętaj, że jesteśmy z Tobą.Do jutra.
Odnośnik do komentarza
Iwonko - piszę teraz bardzo spontanicznie i całkowicie tak jak zawsze z serca,tak bardzo czekałam ,że się odezwiesz .Nic mi nie wychodziło i co chwilkę zerkałam ,bo wiedziałam raczej czułam ,że się odezwiesz .A teraz jak czytałam tak bardzo się wzruszyłam i doskonalę Cie rozumiem ,że trudno jest zrozumieć jeżeli tego się samemu nie przeżyło..Ja się staram Cię zrozumieć wczuwając się w te sytuacje tak trudne do wyobrażenia. Bardzo się bałam i się cieszę ,że jesteś -musi być dobrze i będzie ,bo tak bardzo tego chcemy .Iwonko będziemy dalej zabliźniać rozdrapane rany i wierzę ,że przyjdzie taki dzień i trafisz w takie magiczne miejsce i pomoże Ci tak jak Krysi.....
Odnośnik do komentarza
Iwonko wiem co czujesz,jak Ci jest ciężko kiedy nie masz zrozumienia w rodzinie. To co przeżyłaś w dzieciństwie bardzo przypomina to co mnie spotkalo,dlatego myślę że tak wiele nas łączy...Jesteśmy podobne mając te same problemy. To że z nami się tym podzieliłaś to dla nas jest coś wielkiego,bo to znaczy że nam ufasz i uważasz za bliskie sobie osoby.My ile będziemy mogli to Ci pomożemy,masz nasze wsparcie to już wiesz. Krysia i Izabelka bardzo trafnie opisaly to co my wszyscy czujemy i jak się martwiliśmy o Ciebie.Chcę abyś wiedziala że zawsze możesz do nas napisać jak Ci ciężko,bo ja sama wiele razy otrzymałam podobną pomoc od Was kiedy miałam trudny czas i zawsze otrzymywałam wsparcie i zrozumienie. Jestem z Tobą tak jak inni,nie jesteś sama. Pozdrawiam i nie martw się nadejdą dobre dni.
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczyny:) bylam wczoraj na forum, dzisiaj weszlam dopiero wieczorkiem. Iwonko to dobrze ze chcesz dawac innym wsparcie i radosc ale tak jak mawia moja psycholog kazdy ma jakies problemy i nalezy sie z nimi dzielic z osobami ktore są najblizsze naszemu sercu, to wazne zeby umiec rozmawiac o tym co nas boli i co czujemy, bo tylko wtedy jestesmy prawdziwi i prawdziwie mozemy budowac relacje, to trudne wiem to sama bo czesto udawalam nawet przed rodzicami ze u mnie dobrze i ze jestem szczesliwa Twoja historia bardzo mnie wzruszyla, duzo przeszlas w zyciu, i to ze sie podzielilac tym z nami duzo dla nas znaczy...chcialabym napisac cos co Cie sie pokrzepi ale chyba nie umiem tak ładnie pisac jak inne dziewczyny z forum:) nie mam chyba takiego daru pisania...szkoda Krysiu moja mama tez ma taki sam zakątek do ktore chodzi, modli siecodzinnie, nalezy do jkais kółek w kosciele i naprawde daje jej to siłę, widze jaa ma wiarę w Boga, tez chcialabym miec taki zakątek... wiem ze nie powinnam oczekiwac po miesiącu terapii znacznej poprawy, przeciez niektorzy chodza latami do psychologa ale czasami jestem w takim stanie ze juz nic a nic mi sie nie chce tylko wyć i pytacsiedlaczego tak pskudnie si czuje...takze przepraszam was ze we wczesniejszym poscie pytalam sie kiedy mi przejdzie... u mnie dzisiaj sloneczko i jutro tez ma byc:) oby jak najdluzej pogoda nam dopisywala:)
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczyny:) dzisiaj weszlam na forum dopiero wieczorkiem:) przez kilka minut pisalam do was wiadomosc, wysłałam ją ale nie ma jej:( chyba cos z kompem nie tak:( Iwonko twoja historia bardzo mnie wzruszyla, duzo przeszlas w zyciu, ja tylko ooge sobie wyobrazic co czulas i czujesz bo nigdy nie bylam w takich sytuacjach ja Ty ale zawsze mozesz tutaj podzielic sie tym co cie boli, moja psycholog mówi ze nie tylko radosciami nalezy sie dzielic , nie tylko powinnismy chciec pomagac innym i dawac innym wsparcie ale nalezy mowić równiez o tym co nas boli i czego sie boimy, jakie mamy obawy bo tylko tak bedziemy prawdziwi i tylko w ten sposób buduje sie prawdziwe relacje, takze dzielmy sie i radosciami i smutkami. Maggla ja wiem ze w miesiac nie da sie zmienic wszystkiego poprzez terapie ale czasami jestem w takim dołku ze mysle tylko o tym co by zrobic zeby poczuc sie odrobine lepiej, wtedy tylko wyć mi sie chce ale sie powstzrymuje bo nie chce nikogo martwic. Jokerku jak sie czujesz? Pogódko odpoczywasz po pracy?:) pamietaj ze zsen jes wazny:) u mnie jutro am byc slonko takze wszystkim bez wyjątku zycze slonca na niebie i w sercu:)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo cieplutko bo u mnie szaro i mokro za oknem.I tak wczoraj odniosłam swój pierwszy mały wielki sukces-od ponad 9 msc pierwszy raz sama pojechałam do psychologa.Sama sie dziwie jak dałam rade.W autobusie było mi duszno ale zazyłam 1 validol i czytałam książke po drodze.Wytrwałam i jestem naprawde z siebie dumna.Psycholog tez powiedziała ze robie postępy.Moze wystarczy sama psychoterapia? mam nadzieje miłego dnia zycze wszystkim szczególne podziekowania dla IWONKI ktora cały czas wierzyła ze dam rade, buziaki i usciski gorące dla Ciebie kochana!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witajcie! Nawet sobie nie wyobrażacie ile dla mnie zrobiłyście...Zazwyczaj w takich momentach jak ostatnio odsuwałam sie od ludzi,nie chciałam nikogo widzieć ,ani słyszeć , żadnych kontaktów.Wy nie dałyście mi się zamknąć w samotności i szybciej wracam do siebie.Psychicznie czuję się dużo lepiej,fizycznie bardzo słaba i gorączkuje,ale to u mnie naturalne po silnych przeżyciach.Zerknęłam trochę na Wasze wcześniejsze posty...Justa dokąd jest nadzieja,że uda Ci się być bez leków to ich nie bierz.Jeśli chodzi o choreoterapię to chodziłam 2 lata temu i byłam nią zachwycona,bardzo mi pomagała.Prowadziła ją psychiatra ze specjalizacją psychoterapeuty i wspaniały tancerz.Mogłabym chodzić na to bez końca ,gdyby nie finanse...3 godz 150zł kilka razy w miesiącu to dużo...ale wiem ,że to pomaga i jak kogoś stać serdecznie polecam.Prawdą jest ,że trudno mi się dzielić osobistymi przeżyciami,ale powoli się przed Wami otwieram..A więc dziś znowu szukam we wszystkim optymizmu...ze sklepu wróciłam słaba,ale robienie zakupów nie wzbudza we mnie najmniejszego lęku...to w końcu tak dużo! Aguniu z Twoich wcześniejszych postów wiem,że Twoje poprzednie lata były ciężkie i że teraz nie jest łatwo..myslę jednak że dzięki tej grupie wszystko wytrzymamy. Jocker bardzo przepraszam że wczoraj nie odpowiadałam...większość dnia leżałam i spałam...napisz jak u Ciebie Aniu! teraz w każdym momencie przypominaj sobie o wczorajszym zwycięstwie nad sobą,nad lękiem...to Ci doda sił. Krysiu u mnie też dziś tyle pracy,ale gorzej z siłami...po trochę jednak dam radę.. Izabello Marzycielko dzięki za wszystko ,żresztą każdemu z Was dziękuję za wsparcie Pogódko jak kiedyś dojedziesz do mnie to obiecuję że będę w formie:) Miłego dnia dla wszystkich
Odnośnik do komentarza
:) iwona wiem, że mam spóźnioną reakcje ale mam nadzieje, że moje wsparcie duchowe gdzieś tam do Ciebie zawędrowało:) ja mam dziś ciężki dzień...tzn robi się cięzki bo czuję, że chodzi za mną jakaś nerwowość dzisiaj, lekkie zwroty głowy, jakaś niestabilność- a czeka mnie jazda pociągiem ... ale to chyba przez to właśnie, że rozmyślałam nad tym jak ja tą jazdę pociągiem dziś przezyje i organizm mi odpiwiada- nie bardzo....nie treznba było sie nad tym zastanawiać, tylko wierzyć, że wszystko będzie oki:)....no nic na razie wytrzymuue bez leków i nie mam zamiaru ich brac spróbuję jakoś na siebie wpłynąć....pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Nasza sunia przez watahę psów została pogryziona ,które nie były należycie pilnowane i wydostały się poza ogrodzenie . Parę godzin pod znieczuleniem była zszywana ,ma wyrwane udo ,nie ma części ucha , ale najważniejsze że będzie żyła....Jesteśmy zszokowani. Odezwę się w przyszłym tygodniu - pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
O kurcze Izabello współczuje tej Twojej suczce:( ale dobrze ze z tego wyjdzie, bedzie potrzebowala pozniej duzo troski i opieki, a gdzie byl wlasciciel tych psów?za wszystko są odpowiedzialni ludzie ktorzy nie potrafia zająć sie swoimi psami i nie czują sie odpowiedzialni za nie! mój świetej pamieci Dziadek zostal kilka razy zaatakowany przez psa a jego wlasciciel nic sobie z tego nie robil, mial to po prostu gdzies! nawet nie bał sie dzielnicowego, a psa nadal puszczal bez smyczy i kaganca, biegal ten pies po osiedlu i stwarzal zagrozenie. Aniu ciesze sie ze udalo ci sie wytrwac w autobusie:) ja tez mialaam problemy zeby dojechac na terapie i musiaam jechac taksówką takie lęki miałam brrr
Odnośnik do komentarza
Izabello współczuję...kocham bardzo zwierzaki,a nasz kotek to jak członek rodziny...wyobrażam sobie co czujesz,ale najwazniejsze ,że będzie żyła. Maggla daj znać jak minęła jazda pociągiem,mam nadzieję że strach był większy przed podróżą niz w jej trakcie. Justa dobrze widzieć ,że często sie pojawiasz,sądząc z postów chyba teraz lepiej u Ciebie... Aniu spokojnie,nic Ci się nie stanie,jesli badania serca nic nie wykazały ,a takie bóle są nerwicowe to z pewnością nic Ci nie grozi.Najgorsze to dopuścić do paniki...ale Ty dasz radę nad tym zapanować,tak jak udała się jazda autobusem,masz w sobie siłę,ja w to wierzę. U mnie lepiej,gorączka spada,najważniejsze ,że powoli smutek znika i pojawia się nadzieja,jak może byc inaczej jak mam tyle wsparcia...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×