Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość zestresowana

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zestresowana
Czy ktoś mógłby mi doradzić, coś podpowiedzieć na temat kardiochirurgów zajmujacych się by-pasami w Lublinie? Bardzo proszę. Moja mama czeka na taki zabieg, a ja się zastanawiam, czy nie szukać pomocy gdzie indziej. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość spektralna
Mój tato był operowany na Jaczewskiego przez doc Stążkę, nie mam żadnych zastrzeżeń, wiem że jeszcze dok Jurko jest bardzo chwalony i polecany. Nie powinna się Pani stresować. I wydaje mi się że u nas poradzą sobie z przypadkiem Pani mamy i nie ma potrzeby szukać gdzie indziej pomocy. Takie operacje teraz to chleb powszedni. Pozdrawiam i życzę zdrowia.
Odnośnik do komentarza
nigdy nie nazwalabym operacji na otwartym sercu chlebem powszednim.to bardzo powazna operacja i treba sie nad nia zastanowic czy nie niesie za soba zadnego ryzyka i jakie beda konsekwencje tej operacji bo wlasnie to podejscie chleb powszedni powoduje ze lekarzy gubi rutyna i czesto gesto robia ja na odwal a nie na jakosc co mozna potwierdzic przykladem mojego taty ktory byl pelnosprawnym czlowiekiem i pszedl tam sam na wlasnych nogach zamiast probowac leczyc sie w inny sposob,dla mnie taka operacja to ostatecznosc gdy inne metody zawioda,niestety w przypadku mojego taty to lekarze go nakrecili bo poszedl do szpitala i mial miec zrobiona tylko koronarografie a oni namowili go na bypassy i sie zgodzil i i zostal a chcial stenty to oni nie chcieli mu stentow zalozyc bo niby bypassy lepsze.nie wiem czy takie lepsze,dzis mojego taty juz nie ma ze mna:(wolalabym te cholerne stenty niz kroic czlowieka i otwierac klatke i wykonywac operacje na otwartym sercu gdzie ryzyko jednego falszywego ruchu jest przeogromne i kosztuje to zycie pacjenta.nigdy sie nie dowiem co tak naprawde zdarzylo sie na sali operacyjnej bo relacje lekarzy byly tak rozne,jedno jest penwe,pod koniec tata zostal zarazony jakimis bakteriami od zbyt dlugiego pobytu na intensywnej terapii jak to sie wyrazili kekarze i dostal posocznicy czyli popularnej sepsy.po prostu brak slow co lekarze potrafia zrobic z czlowieka.to tyle w tym temacie.ja dzis osobiscie wole umrzec w domu niz w szpitalu,sponiewierana operacjami,nafaszerowana tonami lekow tak jak moj tata a i tak wielkie g... z tego i tak.
Odnośnik do komentarza
Gość spektralna
Ja również uważam że co ma być to będzie i współczuję gattinie, ja osobiście słyszę nie często o śmiertelnych powikłaniach ale na pewno się zdarzają i tak za często...a skoro operacje takie robione są po dwie, trzy dziennie to chyba można je nazwać chlebem powszednim mimo iż nie są łatwe i każdy przypadek jest inny...pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Tato w najbliższą środę ma operację wszczepienia 3-4 bajpasów. Ma 65 lat, nie przechodził zawałów, nie palił, a alkohol pił tylko sporadycznie. Nie ma też dużej nadwagi. Boje się bardzo, ale wierzę w lekarzy z Jaczewskiego i Bożą Opatrzność. Mam nadzieję, że operacja odbędzie się bez komplikacji, że wybudzi się bez kłopotów. A co najważniejsze, że się uda i tato wróci do sił i do domu. Jednak teraz jesteśmy bardzo zdenerwowani, a w dniu operacji i kilka dni po niej, nerwy nas zjedzą :-]
Odnośnik do komentarza
Gość Kiepska sprawa
Nie wiem czy warto.Podobno to jest lepsze- http://www.chelatacja.pl/ .Jak ktoś uważa że drogo to można takie coś samemu przygotować za średnią cenę poniżej 10 złotych.Więc radze spróbować bo to bezpiecznijsze od operacji.A zaszkodzić nie powinno .To o wiele zdrowsze od wielu znanych świństw w stylu paracetamol(poza oczywiście uszkodzeniem ciała ale to powinno się zagoić).Ja sam próbowałem takie coś robić ale skąpiłem i nie wyszło bo brałem tylko strzykawkę i przedobrzyłem.Planuję to wkrótce zrobić i jak zrobię to napisze jakie efekty.
Odnośnik do komentarza
Witam 11 miesiecy temu mój ojciec miał wstawione 2 stenty, zwezenie było krytyczne 90% i w drugim miejscu 80%. Czuje się świetnie, zabieg wykonał Dr. Wójcik, przy zabiegu u mojego ojca ryzyko było duże ale lekarz spisał sie super. POLECAM WÓJCIKA. a i jescze zapomnialbym zabieg wykonano w Nałęczowie 30 km od Lublina. Dodam jeszcze ze także mój dziadek 4 lata temu w wieku 70 lat w Lublinie miał wykonywane bypassy, ale nie wiem kto go operował. Nie obyło sie bez komplikacji po operacjii krawawił mu mostek i musieli drugi raz otwierać, ale od operacji mineło 4 lata a dziadek czuje sie ok. A i jescze mój drugi dziadek chyba w aninie mial wykonywana angioplastyke i jeden stent mu założono obecnie 75 lat ma od zabiegu mineło 7 lat, i także ok, dodam ze ma problemy z sercem ale nie przez chorobe wieńcową z 15 lat temu miał zawał. TAKŻE NIE PODDAWAĆ SIĘ BEDZIE OK!!!!!!!!!! A i jeszcze lekarze w Lublinie u dziadka wykryli nowotwór w 2005 roku, serce ma baaaardzo słabe wiec wyciecie żołądka było zbyt ryzykowne wogóle bez szans, dawali mu 3 tygodnie życia!!! Chcieli juz wyciac zoladek zeby uratowac mu zycie jednak ryzyko aż 80% zgonu podczas operacjii. Wszyscy kierowali na wyciecie żołądka, aby 1 lekarz nie z lublina (nie wiem jak sie nazywał ale binladen na niego mówią). Po 2 tygodniach lekarz ze łzami w oczach oznajmił iż NOWOTWORU NIE MA sam sie cofną to cud dziadek do dzis zyje i dzieki 1 lekarzowi zyje. Dodam ze przypadek tego raka bedzie w jakies tam ksioazce o cudach!!
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich . Ludzie czy myślicie ,że koronografia ,stenty to naprawdę kaszka z mleczkiem opamiętajcie się. Uważajcie pytajcie lekarzy o wszystko i pamiętajcie ryzyko jest zawsze i komplikacje są często. Znam to z doświadczenia .Mijają 4 miesiące jak jak straciłam Tatusia też czuł się świetnie nie miał zadyszki ,ani zawału ,nie palił jeden stent się udał , a przy drugim tak jak powtarzał Tata * PRZEDOBRZYLI * tak nam mówił konając świadomie 8 godzin i byli wszyscy znani L..... i N.......i co jak zje rutyna i ręka drgnie to po człowieku . Częściowo opisałam swój ból i rozpacz w wątku : Po koronografii powstał zakrzep * Ja nie straszę , ale wiem co to znaczy i nie mogę znieść gdy ktoś twierdzi ,że to nic takiego. O ironio po tych przeżyciach mój Teść w tym tygodniu idzie też na badania i czekają go stenty i co lęk strach i panika ,ale zostaje modlitwa i wiara bo to naprawdę nie zależy tylko od lekarza . Zdrowie jest bezcenne i wiem ,że trzeba go ratować ,ale lepiej być poinformowanym o wszystkim niż podpisać automatycznie jakiś papierek bo tak jest automatycznie , standardowo.
Odnośnik do komentarza

Trochę czasu minęło od wypowiedzi gattiny, a u nas po korknarografii podobna sytuacja - jeszcze babcia nie odetchnęła po badaniu, a już przylecieli lekarze z infpormację, że bypassy, a po godzinie przysłali chirurga, żeby się dogadał co do terminu. Czemu taki pośpiech, skoro potem jeden z lekarzy przyznał, że w zasadzie jedna tętnica jest w porządku i można jej nie ruszać? Co to za ęopieka medzcyna*. Ile szpitale dostają od NFZ za bypassy, a ile za stenty czy angioplastykę?

Odnośnik do komentarza

Tak czytam niektóre wypowiedzi i widzę, że ludzie nie mają pojęcia o medycynie, a bardzo łatwo osądzają lekarzy. Każda operacja na otwartym sercu to duże ryzyko. Często dochodzi krążenie pozaustrojowe. Zakażenia się zdarzają i nie da się tego ryzyka zminimalizować do zera. Co więcej - pacjenci i rodziny sami się do tego przyczyniają, bo błagają lekarzy, żeby zostać dłużej w szpitalu. A przecież szpital to siedlisko groźnych bakterii (groźnych, bo odpornych na większość antybiotyków). A co do zakrzepów - też się zdarzają. Nie trzeba popełniać błędu. Każde leczenie - od APAPu, po zabieg nuerochirurgiczny to ingerencja w organizm człowieka i NIGDY nie pozostaje obojętna. Mimo, że leki przeciwbólowe są reklamowane jako bezpieczne, to rzeczywistość jest inna. I to tyczy się każdego leczenia. Leki nie działają (zazwyczaj) wybiórczo. Nie znajdują źródła problemu i nie niszczą go. Leczenie zabiegowe pozwala rozwiązać problem, ale zawsze niesie ryzyko powikłań. Część można przewidzieć i im zapobiegać, a z częścią nie da się nic zrobić. Nawet operacja wyrostka robaczkowego niesie ze sobą ułamek procenta śmiertelności, który nie zależy od błędu operatora! Nieudana operacja nie zawsze jest równoznaczna z błędem chirurga. Chociaż niestety takie panuje przekonanie...

Odnośnik do komentarza

Mam 61 lat . Byłem operowany 18 . 03. 13 na Jaczewskiego przez Pana prof. Stążkę i Jego doskonały zespół /niech Im Bóg nadal rękę prowadzi./Do tej pory byłem dwa razy, po trzy tygodnie na rehabilitacji w Szpitalu Kardiologicznym w Nałęczowie.Dzisiaj po czterech miesiącach od operacji , pływam na pływalni , jeżdżę na rowerze , i trenuję na siłowni ./oczywiście nie dżwigam ciężarów/ Niestety , tak jak przed operacją , leczę nadciśnienie , które mnie nie opuszcza.Pozdrawiam Wszystkich By- passowców i tych którzy oczekują na operację.Jest dobrze - a będzie nam jeszcze lepiej , taką mam wiarę.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×