Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Moja przygoda z zawałem serca cz. V


Janusz

Rekomendowane odpowiedzi

W szpitalu ponownie mnie położyli na oddział kardiologii oraz na sale intensywnej terapii. Jakiś czas leżałem pod obserwacją, oczywiście przyjmowałem zastrzyki, leki, przechodziłem różnego typu badania i tak pomalutku dochodziłem do zdrowia. Dzielni lekarze, uczeni z wielką cierpliwością, sukcesywnie stawiali mnie na nogi. Tak dzień po dniu mijał czując się dobrze na co najlepszym dowodem były urządzenia oraz wyniki badań. W „nagrodę” przeniesiono mnie na ogólną sale by szybciej wrócić do formy. Czas płynął ślimaczym tempem, mierzony był od posiłku do posiłku to taki wyznacznik jak ktoś nie wie która jest godzina. Posiłki w szpitalu podawane są o takich samych godzinach, zawsze regularnie i według nich można ustawić zegarek. Mijają dni a ja w sumie czuję się dobrze. Z perspektywy za kilka kolejnych dni powinienem wyjść do domu. Bardzo się cieszyłem, że wreszcie skończy się ten koszmar. Nie ukrywałem, z tęskniłem się za moimi bliskimi, moją kochaną córką, bo tylko w nią wierze. Mogę się cieszyć i dziękować bogu, że tak dobrze się skończyło, że mam kolejną szanse na życie. Kolejny raz los był dla mnie łaskawy. Zanim opuściłem gościnny szpital czekała mnie rozmowa z jednym z lekarzy kardiologów na temat mojego zdrowia. Rozmowa była dość poważna, dotyczyła operacji bypassów. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi ale mogłem się domyśleć, że chodzi o moje serce. Niemal cała radość mego życia legła w gruzach, tak nie wiele brakowało do szczęścia. Gdzieś już słyszałem o bypassach niestety tak naprawdę nic nie wiedziałem. Lekarza na oddziale mniej więcej wytłumaczyli mi na czym ten pic polega. Nie ukrywam, że włosy mi się najeżyły. Jak to mówią krótka piłka: baypassy innego wyjścia nie ma. Kolejne popołudnie i noc spędzona intensywnie, na rozmyślaniach i zadawaniu sobie pytań. Rano podjąłem decyzję, że wyrażam zgodę. Oczywiście nie była to łatwa decyzja, nikt z nas tak wcześnie nie chce pożegnać się z najbliższymi i odejść z zapomnienie chyba, że jest to wola Boga. Powiadomiłem lekarza, który mnie uświadamiał o konieczności operacji bypassów. Zgłosili mnie do tzw. centrum do Poznania gdzie okres oczekiwania jest około trzech miesięcy. Kilka końcowych badań przed wyjściem do domu, leki i „fora ze dwora”. Tak można by było opisać moją przygodę z zawałem serca
Odnośnik do komentarza
jako 54 latek w lutym zeszłego roku miałem zawał, podczas koronarografii odstąpiono od założenia mi stendów, wybierając bardziej radykalne rozwiązanie By-passy, badanie wykazało zatory LAD w segm. proksymalnym zmiany przyścienne w segmencie środkowym zwężenie do 70 % za zwęzeniem mostek mięśniowy Diag 1 istotne zwężenie w odcinku środkowym, LCX w w segm. proksymalnym zwężenie 60 %, RCA w segm. dystalnym zwężenie 95 % (miejsce zawału), - do świąt wielkanocnych 2006 roku miałem być już po operacji wszczepienia By-passów. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności i mojej decyzji uniknąłem operacji wszczepienia By-passów, także od czerwca 2006 r. nie zażywam leków pozawałowych, odstawiłem z powodu bardzo dobrej kondycji i dobremu samopoczuciu (czuję się znacznie lepiej niż przed zawałem). Dla porównania w październiku br wykonałem Echo serca u lekarza kardiologa tego samego, który rozpoznał u mnie w zeszłym roku zawał serca. Ku mojemu zadowoleniu wyniki przedstawiają się następująco : Aorta 29, lewy przedsionek 40, lewa komora diast 53, PK 26, tyna sciana 7, EF 48-50 %, Doppler mitralny E=A niedomykalność II st., Doppler aortalny V max 1,5 m/s, Doppler trójdzielny-niedomykalność II st. RVSP 26 ms, Doppler płucny ACT 90 ms, Kurczliwość : Akineza segmentu podstawowego ściany dolnej i przegrody międzykomorowej. W ocenie lekarza moja kondycja i samopoczucie ma swoje odzwierciedlenie w przedstawionych wyżej badaniu - Echo serca. Dla porównania przedstawię wyniki Echa serca które robił mi ten sam lekarz na okoliczność zawału w lutym 2006 r. Aorta 24, lewy przedsionek 48, przegroda diast. 8,7, syst. 15,5, lewa komora diast. 60,6, syst 37,5, tylna ściana 10,1, EDV 184,1 ESV 60,0, SV 124,1, EF 0,67, FS 0,68, Doppler mitralny - niedomykalność II st., Doppler aortalny V max 1,6 m/s, Doppler trójdzielny 0,6 m/s, Doppler płucny 1,0 m/s, bez płynu w worku osierdziowym. Akineza segmentu podstawowego i środkowego ściany dolnej oraz podstaw ściany dolnej i przegrody, Dg. Zawał serca. To by było tyle odnośnie faktów wynikających z przeprowadzonych badań. Przed zawałem miałem i po zawale mam stabilną wagę ciała przy wzroście 177 cm - średnio 76-77 kg, jestem osobą niepijącą i niepalącą przez całe życie. Przed zawałem jako osoba dotknięta łuszczycą (od 28 roku życia,czyli 25 lat) podczas systematycznych pobytach w szpitalu mierzono mi ciśnienie średnia 70/130 (obecnie średnio mierzę, ciśnienie 65/107, puls 65) czyli wynik bardzo dobry, jedynym symptomem rozwijającego sie zagrożenia - choroba wieńcowa, była bladość mojej skóry na twarzy i nie tylko. W/g mojej oceny głównymi czynnikami ryzyka - choroba wieńcowa w moim przypadku głównie to : stres, wiek, ponadto sterydy zawarte w maściach stosowane systematycznie w walce z łuszczycą.To co opisałem dedykuje fachowcom medycznym Kardiologom do wnikliwej oceny i innym osobom zainteresowanym, deklaruję z mojej strony odpowiedź na pytanie : co takiego zrobiłem, że uniknąłem wszczepienia By-passów.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×