Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Moja przygoda z zawałem serca cz. IV


Janusz

Rekomendowane odpowiedzi

Po lekkim przebudzeniu się nie bardzo wiedziałem gdzie jestem, po prostu nic nie jarzyłem całkiem zgłupiałem. Pomieszczenie, w którym byłem było jakieś dziwne: ciemne, ponure, a ja leże na łóżku wraz z reklamówką na nogach. Rozglądałem się na boki i nic nie pamiętałem. Myślałem sobie gdzie ja jestem, miałem różne myśli, do czasu kiedy zobaczyłem pielęgniarkę, wówczas uspokoiłem się.. Po jakimś czasie podeszła do mnie coś mi się zapytała na pewno jej odpowiedziałem, Później słyszałem jak pielęgniarka rozmawia z lekarzem. Następnie poczułem wkucie w pachwinę, kątem oka na monitorze komputerowym zobaczyłem jakieś dziwne wykresy, linie pionowe, grube i cienki, domyśliłem się, iż robią mi koronografie. Nigdy przedtem nie słyszałem o takim badaniu, było to dla mnie zaskakujące. W pewnym momencie lekarz powiedział że niema sensu dalej robić, bo i tak nic nie wyjdzie. Jak usłyszałem te słowa to miałem ochotę krzyknąć: Dlaczego? Może spróbujemy jeszcze raz?, Może się uda, proszę. Chciałem coś powiedzieć ale nie mogłem czułem się jak bym był zablokowany coś mnie hamowało nie mogłem nic wyksztusić. Musiałem się trochę zdrzemnąć przy tym badaniu, bo obudziłem się na sali gdzie leżały trzy osoby w tym jedna kobieta. Sala była przegrodzona żaluzjami i łazienką na miejscu.Za oknem piękny nowy dzień było ciepło i świeciło słonko. Czułem ucisk w pachwinie miałem takie wrażenie jakby ktoś położył mi 100 kg, nie mogłem się ruszyć ani odwrócić na bok. Dopiero po jakimś czasie przyszła pielęgniarka i mnie oświeciła, że ten ucisk jest konieczny. Pytam się a sprawy fizjologiczne? Odpowiedz pielęgniarki była bardzo stanowcza: na wszystko jest sposób, proszę się o nic nie martwić. Przyniosła mi różne akcesoria różnego typu rzeczy i powiedziała: proszę się nie ruszać, leżeć na wznak, bo tak trzeba, odpowiedziałem; ok. Przyszedł lekarz zajrzał pod koc obejrzał pachwinę i powiedział: dobrze się goi. Jakoś szybko zleciał ten dzień i znów zrobił się wieczór. Taki byłem zmęczony ciągle chciało mi się spać, czułem ogólne osłabienie, mówię sobie licho ze mną ale dom rade bo przecież mam do kogo żyć. Mam wspaniałą córkę, którą nie mogę zawieść, przecież on ma tylko mnie. Następnego dnia po obchodzie lekarz stwierdził, że pomału mogę wstać z łóżka i dzisiaj po mnie przyjadą Bardzo się ucieszyłem z tej nowiny, od razu dostałem lepszą chęć do życia. Ale to tak łatwo powiedzie, wykonanie z tym wstawanie był kiepskie. Nogi się gięły jak u niemowlaka .Po ciężkich próbach dałem rade doczłapać się do łazienki . W miarę swych możliwości ruchowych z wielkim trudem się umyłem oczywiście z grubsza. Wystarczyło to abym poczuł się lepiej w tempie żółwia, udałem się z powrotem na łóżko gdzie z niecierpliwieniem oczekiwałem na przyjazd kolegów z pogotowia, którzy zabiorą mnie do domu. Po kilku godzinach zjawili się moi wybawcy. Zapakowali mnie na łóżko transportowe, zapieli pasami i szary korytarzem zawieźli do karetki. Po dokonaniu wszelkich zabezpieczeń w samochodzie włączyli tzw. koguty i chyżo pomknęliśmy do szpitala macierzystego.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×