Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Moja przygoda z zawałem serca cz. II


Janusz

Rekomendowane odpowiedzi

Telefon w dyspozytorni odebrała przemiła pani. Oczywiście standardowe pytania: Ile ma lat?, A ubezpieczenie?, A czy choruje?, Gdzie pracuje?, i tym podobne bez sensu, jak by one w tej chwili były najważniejsze. Przecież takie formalności można załatwić później, facet chory nie ucieknie. Mnie to już denerwowało i zacząłem się co raz to bardziej martwić. Myślałem sobie: Czy ona robi mi na złość, że tak przedłuża? Po pięciu minutach intensywnego wywiadu środowiskowego przyjęła łaskawie zgłoszenie. Z wielką ulgą oczekiwaliśmy na przyjazd pogotowia. Ponieważ mieszkam w niedużym mieście tak mi się wydaje, gdzie wszędzie jest blisko to pogotowie powinno szybko przyjechać. Do chwili przyjazdy pogotowia ratunkowego czas jak by się zatrzymał. Okropnie mi się dłużyło, leżałem na tapczanie mokry jak szczur, cały zlany potem, czułem że mną „rzuca”. W duchu mówiłem sobie: mogli by już przyjechać, co tak długo? Dla mnie ta chwila od momentu zgłoszenia do przyjazdu trwała wiecznie, chciałem wyjść z domu i iść im na przeciw. Ja tylko chciałem by jak najszybciej udzielono mi pomocy .Po dobrych kilku minutach łaskawcy zajechali po pańsku pod mój blok. Odetchnąłem z ulgą, niestety w domu to samo ,wywiad środowiskowy a we mnie wszystko się gotuje, robi się zimno a ci swoje, pomyślałem czy nie można by było tego wszystkiego później załatwić i najpierw pomórz mi. Po jakimś czasie lekarz badający mnie, dość dokładniej może dlatego, że żona pracuje w szpitalu stwierdził zawał, otworzyli wielką walizę zaczęli aplikować zastrzyki i różnego typu tabletki do ustne, stwierdził zabieramy do szpitala. Mieszkam na 2 piętrze a koledzy musieli mnie znieść jakość, gdyż sam nie byłem wstanie. Na wszystko jest sposób do karetki znieśli mnie w końcu na specjalnym, rozkładanym krzesełku, który mają na wyposażeniu pamiętam tan czas jak mnie znosili po schodach oraz przed karetką ,gdzie musiałem być przeniesiony na łóżko. W tym czasie na dworze świeciło słonko było pięknie i ciepło a ja cały mokry niestety koledzy nie pomyśleli by mnie okryć kocem aby nie doszło do zapalenia płuc to cud, że tak się nie stało. W karetce otrzymałem maskę z tlenem leżąc na łóżku słyszałem jak lekarz powiedział do kierowcy tajemniczy kod do jazdy na sygnale przez miasto i w drogę do szpitala. Wówczas lekko ogłupiały po tych lekach pomyślałem sobie: niech się dzieje co chce.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×