Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość an

Rekomendowane odpowiedzi

Mój tata trafił do Szpitala na Pomorzanach po zawale. Przy okazji okazało się, że ma tętniaka aorty wstępującej, niedomykalność zastawek i kilka innych rzeczy. Nie można było tego operować, bo był po świeżym zawale. czekał więc kilka tygodni na Intensywnej terapii, gdzie długo był nieprzytomny, posypały się nerki, świadomość, był na respiratorze, powoli gasł na naszych oczach czekając na jakiś ruch lekarzy, operację. Ordynator intensywnej powiedział nam, że jeszcze kilka lat temu w tym stanie mój tata by nie żył, to znaczy że technologia tak poszła do przodu, że umożliwia utrzymanie przy życiu w takim stanie, czyli było bardzo bardzo kiepsko. no i w końcu podjęli decyzję żeby operować, przy czym dawali bardzo małe szanse na przeżycie. i stał się cud, udało się. było podobno bardzo trudno, noc po operacji ponownie walczyli o jego życie, w sumie 4 miesiące w szpitalu. Uwierzcie mi, że tata był wiele razy w tym czasie jedną nogą na drugim świecie, wiele razy myśleliśmy podczas kolejnych kryzysów i załamań, że to koniec. i za każdym razem lekarze bardzo o tatę walczyli. mnóstwo serca, energii, zaangażowania, może mieliśmy szczęście, ale piszę to, bo mamy bardzo dobre zdanie o całej ekipie kardiochirurgii (szczególnie dr Brykczyński, Mokrzycki, Nikodemski, Listewnik), kardiologii, intensywnej terapii. Myślę, że można im zaufać w pełni, bo o mojego tatę walczyli z wielką wiarą, pasją i na wszelkie możliwe sposoby. Z sukcesem. dzięki

Odnośnik do komentarza

Teściu miał 16-05-2012 operację wszczepienia bajpasów i w trakcie operacji okazało się że aorta jest bardzo zmiażdzycowana. Z tego powodu były problemy ze znalezieniem miejsca do wszczepienia bajpasów. pomimo tego kontynuowali opercję niewiem czy dobrze ? Następnie teść dostał udaru z paraliżem czterokończyniwym ! Stan jest ciężki ! Czy ktoś może wie dlaczego po opercji powiększa się wielkość brzucha ?

Odnośnik do komentarza
Gość RyszardP

Miałem wszczepianą zastawkę aortalną w roku 1987 tj 25 lat temu. Operował mnie prof. Wiechowski przy asyście dr Brykczyńskiego, Filipiaka i Listewnika - rewelacja, minęło 25 lat i jest GIT. Teraz przygotowuję się do kolejnej operacji wszczepienia zastawki mitralnej i też tu w Szczecinie choc już to nie ten sam zespół - prof.Wiechowski na emeryturze, dr Filipiak poza Szczecinem ale pozostali tutaj dr Brykczyński, dr Listewnik i cały zespół. Po operacji opiszę jak było. Wszystkim przed i po operacji życzę DUŻO ZDROWIA i kolejnych 25 lat życia (a właściwie to 50 lat)

Odnośnik do komentarza
Gość Tutu Frutti

Szpital na Pomorzanach nie nosi się dobra opinią w internecie wystarczy wpisać w gogle i wyskoczy. Helo nie obraź się ale piszesz jak dla mnie zbyt fachowym językiem więc stwierdzam że jesteś pracownikiem placówki dbającym o dobre imię szpitala. Spotkałam się z arogancja i głupimi docinkami, a chciała się dowiedzieć jak się czuje XX po operacji.

Odnośnik do komentarza
Gość Katarzyna74

Do wszystkich którzy myślą że lekarz to cudotwórca albo Bóg. Po prostu nie mogę czytać tych co piszą , że miał żyć a zmarł , że lekarze spartaczyli operację. A czy was droga rodzino nie informowali, o tym jak poważna jest wykonywana operacja i czym grozi i że pacjent może na stole umrzeć. Operacja to nie układanie klocków lego gdzie każdy element dokładnie pasuje i można w 100 % przewidzieć efekt. Każdy pacjent jest inny i na stole podczas operacji może wydarzyć się kilkadziesiąt innych nieprzewidzianych sytuacji. Skoro jesteście tacy mądrzy na forum aby opluwać ich pracę to trzeba było samemu się uczyć i operować może nikt by nie umarł.

Odnośnik do komentarza

MIAŁEM  PRZESZCZEP BAYPASÓW  W STYCZNIU 2018R.OPERACJĘ PRZEPROWADZIŁ MI MOIM ZDANIEM NAJLEPSZY KARDIOCHIRURG DR. KOWALIK.PO OPERACJI PRZEBYWAŁEM NA ODDZIALE POOPERACYJNYM GDZIE SPOTKAŁEM SIĘ Z NIEMIŁYM TRAKTOWANIEM ZE STRONY STARSZYCH PIELĘGNIAREK,KTÓRE PRZESIADYWAŁY GLÓWNIE NA DYŻURCE I NAWET NIE BYŁO KOMU ZWILŻYĆ UST.BYŁY RÓWNIEŻ DWIE MŁODE PIELĘGNIARKI ,KTÓRE BYŁY Z POWOŁANIEM I CHĘTNIE POMAGAŁY CHORYM.DOSTAŁEM ZAPALENIA PLUC,KTÓRE MOIM ZDANIE BYŁO SPOWODOWANE OTWORZENIEM OKNA,KTÓRE ZNAJDOWAŁO SIĘ PRZY MOIM ŁÓŻKU A BYŁEM PO OPERACJI I PROSIŁEM  PIELEGNIARKĘ ŻEBY NIE OTWIERAŁA TEGO AKURAT OKNA BO JESTEM BARDZO SPOCONY ALE BEZ SKUTKU.NASTĘPNIE ZNALAZŁEM SIĘ PIĘTRO WYŻEJ GDZIE PIELĘGNIARKI RÓWNIEŻ NIE PRZEJAWIAŁY WIĘKSZEGO ZAINTERESOWANIA CHORYMI.NIEKTÓRE Z ŁÓŻEK BYŁY POZARYWANE I POSIADAŁY DUŻE WGŁEBIENIA CO BARDZO UTRUDNIAŁO WSTAWANIE Z ŁÓŻKA Z OPEROWANĄ  ZSZYTĄ KLATKĄ PIERSIOWĄ.PO PRZERZYTYM HORRORZE LOS SIĘ DO MNIE  UŚMIECHĄŁ I ZNALAZŁEM SIĘ NA ODDZIALE RECHABILITACJI  GDZIE  PERSONEL JEST WSPANIAŁY,MIŁY SYMPATYCZNYIODDANY PACJENTOM.LEPSZEJ ZAŁOGI NIE MOŻNA SOBIE NAWET WYMARZYĆ.NA TYM WSPANIAŁYM ODDZIALE ORDYNATOREM BYŁA DR. KACZMARCZYK ,KTÓREJ NALEŻĄ SIĘ WYRAZY NAJWIĘKSZEGO  UZNANIA ZA  STWORZENIE TAK PROFESJONALNEJ I SYMPATYCZNEJ ZAŁOGI.JEŻELI PO OPERACJI KTOŚ DOSTANIE SIĘ DO PANI DR.KACZMARCZYK TO MOŻE SIĘ CIESZYĆ ŻE LOS SIĘ DO NIEGO UŚMIECHNĄŁ.PISZĘ ROK PO OPERACJI CZUJĘ SIĘ BARDZO DOBRZE I PRACUJĘ ZAWODOWO.JEŻDŻĘ NA ŁYŻWACH NARTACH BEZ ŻADNYCH  OGRANICZEŃ.NIE OBAWIAJCIE SIĘ SAMEJ OPERACJI BO NIE JEST TAKA STRASZNA NATOMIAST WAŻNE JEST ŻEBY ZARAZ PO NIEJ SPOTKAĆ SIĘ Z ODDANYM PERSONELEM BO JESTEŚCIE CAŁKOWICIE BEZRADNI I ZDANI CAŁKOWICIE NA ICH ŁASKĘ I HUMORY.JEŻELI MÓJ WPIS KOMUŚ BĘDZIE PRZYDATNY TO BARDZO DOBRZE.POZDRAWIAM.

Odnośnik do komentarza

Witam ! 

Wiele lat minęło od mojej operacji w Klinice Kardiochirurgi jeszcze na Uni Lubelskiej w 1996r. Z głębi serca dziękuję śp.prof Wiechowskiemu za przyjęcie mnie i szybką operację którą wykonał dr. Filipiak. Wszczepiono mi 5 b pass ...a w Łodzi zbywano mnie choć żyłem jak "bąbel na wodzie". Choć warunki w szpitalu na Uni były "spartańskie" to opinię o lekarzach i opiece pielęgniarskiej mam najlepsze.Po tygodniu pobytu przeniesiono nas na Kardiologię na Pomorzanach by "goić rany" . Z perspektywy czasu mogę tylko "pogderać" , że brakowało tylko rehabilitanta ale to był czas gdzie rehabilitacja była w "powijakach".

Robota wykonana przez dr.Filipiaka wytrzymała 17lat po czym zmuszony byłem do ponownych b pass-ów. Jestem z Torunia  więc najbliższa Kardiochirurgia w B- czy nie podjęła się a po oczekiwaniu Klinika w Aninie zdecydowała się na przyjęcie mnie. Podczas koranorografii podziwiali  jeszcze solidną "robotę" szczecińskiego kardiochirurga i wszczepili 2 b pass. Przeszedłem następnie pełną rehabilitację i czuję się świetnie czego wszystkim życzę !

Kradiologia i kardiochirurgia podarowała  mi 30lat ( od zawału) dlatego mam wręcz obowiązek o tym napisać choć czynię to z potrzeby serca dziękując wszystkim , których spotkałem na swej ścieżce życia !!! Adam D.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×