Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica - czy na pewno?


Gość moni2572

Rekomendowane odpowiedzi

Ania - dolaczam sie do tego co Anzel napisala! Koniecznie do lekarza, poprosic o dodatkowe badania i zasugerowac nerwice, poprosic o skierowanie do psychiatry. To co opisujesz, strach przed smiercia, ciagle, zmieniajace sie dolegliwosci to zdecydowanie brzmi jak nerwica. Uspokoj sie przede wszystkim, nie jestes sama, wiele osob na to cierpi i nie ma sie czego wstydzic! To mozna wyleczyc poprzez psychoterapie. Czasem trzeba zaczac od lekow, zeby organizm wyciszyc, ale to juz decyzja psychiatry. Wszelkie badania sa bardzo wazne, bo oczywiscie trzeba wykluczyc, ze cos sie w organizmie dzieje, ale tez pamietaj, ze badania maja tu bardzo duze znaczenie terapeutyczne - po prostu chcesz swoj oraganizm sprawdzic, zeby sie uspokoic i poczuc pewniej i masz do tego prawo! Musisz sie za siebie jak najszybciez zabrac, chocby ze wzgledu na mala coreczke - jako mama musisz miec przeciez sily, energie i ochote cala swoja uwage poswiecac corce!! :) Pisz do nas, kiedy tylko masz ochote - czasem razem latwiej i razniej przez to przechodzic, mimo iz jestesmy dla siebie *obce*. Pozdrawiam! Anzel - bieganie, zalatwianie... normalne zycie :) Piszesz, cos sie czasem pojawia, ale zaraz przechodzi...eh, nadziwic sie nie moge jakie postepy zrobilas w ciagu kilku tygodni! Mam nadzieje, ze wszystko ci sie pomalu uklada, pamietam, ze pisalas o sprawie o podzial majatku, czy to juz po? Czy na aerobiku juz bylas?! Bede cie meczyc bo obiecalas i napisalas, ze sie ze swojej obietnic nie wycofasz!! takze pamietaj, kochana, ja wszystko widze!! hehehehe Pola.nka sie szykuje do wielkiej zmiany i chyba sobie z tym nie najgorzej daje rade:) Tak trzymac!! Buziaki!!
Odnośnik do komentarza
Gosienka- moja sprawa o podział zaczyna sie dopiero 31 maja, są przygotowania a do zakonczenia długa droga i mecenas mówi ze minimum dwa lata to potrwa. Ale trudno czas leci do przodu nigdy do tyłu więc kiedyś to załatwie. Martwie sie strasznie bo to moje być albo nie być w mieszkaniu, ale co mam zrobić co ma byc to bedzie i nie mogę inaczej muszę to zrobić. Jeśli chodzi o aerobic to byłam raz i ide jutro. Nie zawsze czas mi pozwala ale staram sie zawsze kiedy moge cos dla siebie robić. Ucze się że jestem tez ważna. Pomaga mi strasznie mój mężczyzna, jest cudowny i bardzo mnie wspiera. Wiem że przedemną długa droga ale jestem chłonna wiedzy na temat tej choroby i jak wiesz wypowiedziałam jej walkę, mam zamiar wygrać!! Ania- dołączam do Gosienki, pisz ile wlezie a po jakimś czasie zobaczysz jakie efekty daja te rozmowy na postach, dla mnie przynajmniej jest to jak terapia... Powodzenia mam nadzieje ze wkrotce sprawdzisz i dowiesz sie ze jesteś zdrowa a wtedy walcz z nerwicą, nie daj się jej. Trzymam kciuki.
Odnośnik do komentarza
Dziękuję wszystkim za serdeczność i ciepłe słowa! Idę dzisiaj do lekarza, mam nadzieję że dostanę skierowanie na jakieś badania. Najpierw się idzie do neurologa czy robi się wcześniej badania? Muszę się wziąć za siebie! Choć powiem szczerze że teraz boję się że naprawdę jestem na coś chora... Będzie co ma być:) Jeszcze raz bardzo dziękuję za otuchę!!
Odnośnik do komentarza
Ania - pomysl tak, jesli jestes na cos chora to po to sie idzie do lekarza, zeby ta chorobe znalezc i po prostu ja wyleczyc! Tym bardziej, ze napisalas, ze takie zle mysli, obawy i jakies dziwne symptomy odczuwasz juz dluzszy czas - gdyby rzeczywiscie dzialo sie cos bardzo zlego to mysle, ze juz dawno zostalabys zmuszona do wizyty u lekarza. Ale zyjesz, piszesz do nas, wykonujesz tez zapewne swoje codzienne obowiazki, nawet jesli caly czas towarzyszy ci ten dziwny lek i zle mysli. Wiesz, ja zawsze powtarzam jedno - trzeba isc do lekarza, ale tez trzeba temu lekarzowi powiedziec dokladnie co sie dzieje, rowniez od strony psychicznej, emocjonalnej - lekarz to tylko czlowiek, jak mu powiesz, ze boli cie reka to bedzie reke leczyl i nie bedzie sie zastanawial nad niczym innym. Mowi ci to z wlasnego doswiadczenia:) Z nerwica to jest tak, ze jak juz reke zbadasz i wszystkie wyniki beda ok to na 100% za miesiac, dwa, stwierdzisz, ze na przyklad boli cie noga i zaczniesz noge badac. I to kolo bedzie sie tak krecic, twoja odpowiedzia na dobre wyniki bedzie szukanie choroby gdzie indziej. Ale zaczniesz sobie wkrecac, ze lekarz mogl sie pomylic, cos pominac, czegos nie zauwazyc...uwierz mi, znam to z autopsji:) trafilas do nas, wiec moze gdzies podswiadomie juz zdajesz sobie sprawe, ze to moze byc na tle psychicznym, emocjonalnym - to wlasnie musisz powiedziec lekarzowi, to nie jest zaden wstyd i nerwice sie po prostu leczy, i nie jest to wcale grozna choroba, nawet jesli potrafi byc dokuczliwa i dawac okropne objawy. Pozwodzenia, daj znac jak poszla wizyta u lekarza!
Odnośnik do komentarza
Witam, to mój pierwszy wpis w tym temacie. Przewertowałem jego kilkanaście stron i widzę, że bardzo wiele ludzi ma podobne objawy do moich. Zaczęło się około 20 dni temu, zacząłem czuć się słabo, miałem zawroty głowy, które nasilały się w nocy, więc pojechałem karetką na pogotowie przy Hożej (w Warszawie) na Kardiologię, gdzie powiedziano mi, iż jestem zdrowy i mogę iśc do domu. Potem do tego doszedł ból brzucha, pojechałem do punktu interwencyjnego u lekarza prywatnego, gdzie dostałem kroplówki, leki rozkurczowe i obniżające kwasowość treści żołądkowych. Potem przez 2 tygodnie czułem się świetnie, a 3 dni temu wszystkie objawy powróciły: ból w nadbrzuszu, wrażenie co-kilkusekundowych skurczów w całym układzie pokarmowym, zmienne ciśnienie, lekkie duszności, zawroty głowy, szczególnie mocne przed samym zaśnięciem, w nocy - tak, że ciężko zasnąć, ale jak już sie uda to śpi się całkiem nieźle, najwyżej z jednym lub dwoma budzeniami w ciągu snu. Oprócz tego miałem robione badanie krwi na morfologię i CRP, wszystko wyszło idealnie, również robiono mi 4 badania EKG, z tym samym wynikiem. Ciśnienie w normie, ale czuję że jak się denerwuję to jest zmienne. Od czasu do czasu pojawia mi się również pokrzywka cholinergiczna. Przypuszczam, że jest to wynik jakiegoś ukrytego stresu, z którym nie mogę sobie poradzić... Czy ktoś czytając moją mała historię jest mocno przekonany, że mogą być to problemy natury psychicznej? Zamierzam zapisać się do psychologa. Czy to pomoże, czy lepiej szukać pomocy u neurologa?
Odnośnik do komentarza
Czesc Tomek - trudno powiedziec na 100% i zawsze sie powtarzam - Badania to podstawa. Jesli czujesz, ze objawy pochodza glownie od zoladka to moze konieczna bedzie gastroskopia? Ale tez trzeba pamietac, ze u wielu ludzi zoladek bedzie wlasnie tym elementem, ktory bedzie *odbijal*, reagowal na wszystkie stresy, zmartwienia i w ogole silne emocje. U mnie na przyklad tak jest, moj zoladek bardzo czesto mi dokucza, bol, refluks, niestrawnosc - a mialam juz dwie gastroskopie i zoladek wyglada ok, wszelkie badania sa dobre - wiec u mnie jest to psychosomatyczne. Najwazniejsze, ze serce masz zdrowe i wszystkie badania, ktore do tej pory robiles sa ok. Zawroty glowy, dusznosci, dziwne objawy ze strony ukladu trawiennego - to moze byc na tle emocjonalnym, chociaz nie koniecznie od razu nerwica. Piszesz o ukrytym stresie, z ktorym byc moze sobie nie radzisz... Dopoki ty nie *odkryjesz* co powoduje ten stres, nikt niestety tego nie nazwie. Psycholog moze cie poprowadzic, probowac roznych kierunkow, ale tylko po to, zebys ty sam mogl odkryc co moze byc problemem. Zastanow sie po prostu na spokojnie co sie w twoim zyciu dzieje, czy robisz w zyciu to co lubisz, czy moze potrzebne sa zmiany? Zastanow sie, czy te objawy fizyczne sa na tyle niepokojace, ze czujesz potrzebe dodatkowych badan, czy twoje zdrowie cie niepokoi i chcialabys sie upewnic, ze wszystko jest ok. Badania sa zawsze wazne, chocby dlatego, ze moga miec swietny efekt teraupetyczny bo prostu najnormalniej w swiece dobre wyniki cie uspokoja. Ale pomysl nad psychika, emocjami, co sie dzieje w twojej glowie. Mysle, ze nie trzeba miec nerwicy czy depresji, zeby skorzystac z psychoterapii. Juz rozwazasz te mozliwosc, wiec chyba juz sam wiesz, ze to moze byc problem w twojej glowie. Psychoterapia na pewno nie zaszkodzi!! :) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam! I jak tam moi drodzy? I znowu piatek i przed nami majowy weekend :) Tydzien po tygodniu leci na leb na szyje....co sie dzieje z tym czasem? :) Mam nadzieje, ze wszyscy czuja sie na tyle dobrze, zeby sie porzadnie tym weekendem nacieszyc i odpoczac? Buziaki!
Odnośnik do komentarza
Witajcie, jesten nowa na tym watku ale musze napisac ze zgadzam sie w 100 % z Gosienka, otoz ja zmagam sie z nerwica od 20 lat!!!!! Z najblizszej okolicy to 2 miesiace mialam problemy zoladkowe, gola w gardle itp bo badaniack ktore wyszly ok przeszlo ale za tydzien zaczelam miec mroczki przed oczami i drzenia miesni, szumy w uszach- doszukuje sie chorob neurologicznych-okulistka mowi ze wszystko ok , neurolog nie widzi nic powaznego a ja sie boje i boje ze jednak i tak si mecze 20lat! Tylko organy mi sie zminiaja. Biore lexapro od 4 miesiecy ale jak widac bez efektu, wspomagam sie oxazepamem ale co to za zycie?
Odnośnik do komentarza
Gala - witaj! 20 lat!! :( Kurcze, jak ty dajesz sobie rade?? Nie piszesz nic o pychoterapii? Czy probowalas? Sa swietne nowe trendy i technik dostosowane specjlanie na leczenie nerwic? No i niestety leki, a czasem nawet lekarzy trzeba zmieniac do skutku.... Jesli jeszcze nie probowalas to koniecznie terapia!! Po co sie tak meczyc?! Ja bardzo mocno wierze, ze nerwice mozna wyleczyc...Rozumiem, ze nietstey czasem nie zawsze czlowiek ma srodki i warunki zeby porzadnie sie za to zabrac, ale trzeba probowac koniecznie!! Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Witam nie wiem czy pisze tu gdzie trzeba ale spróbuje.A wiec od pól roku mam zawroty głowy,boli mnie z prawej strony na wysokości mniej więcej ucha.Do tego dochodzi ból w klatce piersiowej z lewej strony na wysokości sutka(uczucie gdzieś jakby w środku).Mam dopiero 30 lat jestem obecnie we Francji i to jest mój problem z pójściem do lekarza polskiego.Byłem u lekarza francuskiego pierwszego kontaktu przepisał mi(LAROXYL ROCHE 40MG,ARTOTEC 75MG,DOLIPRANE 500MG,THIOCOLCHICOSIDE 4MG)potem miałem konsultacje neurologiczną ale bez rezultatu gdyż nie za bardzo rozumiał co mi jest i nie przepisał mi nic.Od polskiego neurologa mam(migpriv,flunarizinum 5mg,topleris),brałem flunarizinum przez 2m-c i kazał mi przerwać i bóle wróciły więc dzwoniłem do polski i miałem brać je znowu ale wydaje mi sie że one nie pomagają już i nie wiem co za bardzo z tym zrobić.Do tego mam jakieś dziwne lęki np:gdy jestem w sklepie szybko robię zakupy bo myśle sobie że zaraz upadne i będzie koniec,mam lek przed jazda samochodem że nie dam rady nie dojade nie wiem z kąt mi sie to wzięło ale jest to straszne.Nigdy nie upadłem nie zwracałem itp,chodze prosto nie zatacza mna.proszę sie wypowiedzieć co to może być.Badania krwi ogólne miałem robione 4 m-c temu morfologie crp,zdjęcie kręgosłupa(i tu był problem w odcinku szyjnym)i miałem podwyższone coś tam na alergie niepamiętam norma była 100a ja miałem 230 mniej więcej.Czuje sie strasznie nia mam radości z dnia słaby tylko myśle że coś mi tam jest,energia mnie opuściła.(nigdy nie chorowałem i nie brałem leków)Proszę sie wypowiedzieć z góry dziękuję i pozdrawiam.MARCIN
Odnośnik do komentarza
Gość Gosienka
Hej Marcin! Twoje leki wskazuja na podloze psychiczne dolegliwosci, przynajmniej niektorych. Lub tez poniewaz nie znasz przyczyn swoich dolegliwosci nakrecasz sie coraz bardziej i zaczyna sie pojawiac sie lek. Nie wiem nic na temat lekow, ktore bierzesz, ale skoro lekarz przepisal tyle roznych lekow to chyba postawil jakas diagnoze? Wiem, ze problemy w odcinku szyjnym kresgoslupa moga przyczyniac sie do zawrotow glowy, bolow w klatce piersiowej, bolo glowy itd. Napisales, ze problem z kregoslupem jest - czy robisz cos w tym kierunku? Czy nie masz mozliwosci pojsc do lekarza z kims, kto mogly sluzyc za tlumacza? Tak jak pislam, dostales tyle roznych lekow od lekarza ale chyba nie bardzo wiesz po co i dlaczego? A te leki od polskiego lekara to na co? Napisz troszke wiecej. Pozdrawiam!! Anzel - a gdzie ty sie podziewasz, kobieto??!!
Odnośnik do komentarza
No hej,dzięki za zainteresowanie moimi dolegliwościami.A więc pójście do lekarza francuskiego z tłumaczem odpada,a leki które mam od polskiego neurologa np: FLUNARIZINUM WZF miała niby być na zawroty może kiedyś pomagała ale nie teraz.Lek flunarizinum wzf stosuje się w profilaktyce migreny klasycznej z aurą lub zwykłej,w leczeniu objawowym zawrotów głowy pochodzenia przedsionkowego(spowodowanych rozpoznanymi zaburzeniami przedsionkowymi)Aktualnie teraz ją biorę ale kompletnie żadnej poprawy.Migpriv jest to lek który ma na celu wspomaganie napadów migreny,działa przeciwwymiotnie i przeciwbólowo.Od francuskiego lekarza brałem te leki które opisałem ale porażka nie pomagają myślę że nie trafione kompletnie zawroty jak były i te lęki tak są nie wydaje mi się żeby to była migrena bo by mnie głowa bolała codziennie jak sądzę a ja mam te zawroty praktycznie cały dzień.Co do robienia czegoś w tym kierunku tu we Francji to już wyczerpałem możliwości kupa pieniędzy i nic.W Polsce mam wizytę neurologiczną na 10-maja za tydzień uciekam bo nie daje rady.Już dziś myślę jak ja pojadę 400km do Paryża,a potem do Polski autokarem z tymi zawrotami,już mi myśli przychodzą do głowy dzisiaj,jak ja pojadę,jak wytrzymam tą drogę straszne.No ale wyjścia żadnego nie mam.Staram się nie myśleć o tym,ale to jest silniejsze ode mnie.I co tu zrobić??jak to będzie nie wiem,ale mam nadzieje że będzie dobrze.Dzięki Gosienka miło przeczytać jakieś pocieszenie bo już na prawdę ręce opadają.Pozdrawiam serdecznie.Napisz jeszcze z góry dzięki.
Odnośnik do komentarza
Gość Gosienka
Marcin - ja tez cierpie na zawroty glowy, teraz juz rzadziej, ale pamietam jak nerwica szalala to zawroty glowy mialam cay czas...to podobno typowo nerwicowy objaw, choc oczywiscie trzeba wykluczyc inne dolgliwosci. Ale tak jak piszesz, ja mialam i jezcze czasem mam tak samo - to takie zawroty, ze czlowiek nie chwieje sie, nie przewraca, po prostu takie subiektywne odczucie braku stabilnosci...nie wiem jak jeszcze mozna to opisac.. jak sam juz wiesz, leki na to nie pomagaja, wiec moze trzeba szukac przyczyny innej niz neurologiczna. no i te obawy, ktore cie przesladuja, strach przed czynnosciami, nad ktorymi kiedys pewnie nawet bys sie nie zastanowil...Jak najbardziej powinnienes sie badac i upewnic, ze nic powaznego sie z twoim organizmem nie dzieje... ale tez zastanow sie nad nerwica, depresja, czy po prostu jakims stanem emocjonalnym, ktory moglby to wszystko wywolywac lub pogarszac. Juz samo to, ze jestes za granica, ze nie mozesz dogadac sie z lekarzami, ze pewnie brakuje bliskiej rodziny i znajomych - to niestety swietne warunki dla nerwicy, o ktorych juz wczesniej wiele razy tutaj pisalismy. Ale nie ma co panikowac - ta chorobe, lub w ogole zaburzenia emocjonalne czy psychiczne trzeba poznac, trzeba sie do nich przyznac i po prostu rozpoczac leczenie, tak jak leczylbys kazda inna chorobe. Bardzo czesto wystarczy praca nad samym soba lub tez psychoterapia, leki to chyba jest jednak ostatecznosc, choc dzieki lekom mozna zdecydowanie proces wyzdrowienia przyspieszyc czy wspomoc i czasem sa one niezbedne. Pamietaj tez, ze wady kregoslupa w odcinku szyjnym (ja mam zniesiona lordoze) moga wywolywac bardzo wiele roznych dolegliwosci, ktorych czasem nawet nie przypisalbys kregoslupowi - problem z jednym odcinkiem kregoslupa i caly organizm wraz z ukladem nerwowym moga cierpiec. Wiec to chyba tez cos na co warto zwrocic uwage. Poczytaj moze troche wiecej wpisow na tym forum lub poszukaj po prostu jakiejs strony internetowej o nerwicy i zobacz czy to wyglada podobnie do tego co sam przechodzisz - i od razu mozesz sie sam za to zabrac, nie ma co marnowac czasu, nawet kolejnego dnia. Poczytaj na ten temat, czasem juz samo rozpoznanie dolegliwosci przynosi ulge - poszukaj tez sposobow na relaks, sposobow na kontrolowanie lekow i negatywnych mysli - pomoze ci to chocby przetrwac podroz do Polski...a w Polsce, jak juz sie zobaczysz z lekarzem to zasugeruj tez problemy nerwicowe, byc moze miales do czynienia z duzym stresem bedac za granica - warto, zeby lekarz spojrzal na to wszystko rowniez od tej strony. No i oczywiscie pisz do nas kiedy tylko masz ochote - to tez pomaga i zawsze dzielac sie swoimi przezyciami z nami, mozesz pomoc innym:) Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Jestem kochani, troche byłam poza domem i dojściem do internetu, spedziłam miło dwa dni ale nie mogę powiedzieć że bez nerwicy. Ostatnio przezyłam kolejne rozczarowanie i nerwy w pracy, nie dość, że moje problemy finansowe sa dramatyczne to jeszcze obcinają nam pensje o 30% a dla mnie to katastrofa. Dostalam oczywiscie w kosc od nerwicy i popadłam w depresje, nie mogłam dać sobie rady, udawałam że jej nie ma tej choroby ale gardło mnie ściskało i nie dawało zapomnieć. Niby olewałam to wszystko ale sami rozumiecie, oddalałam od siebie mysli i mogłam to robic chwilowo ale caly czas z myślą, że wolne dni zaraz sie skonczą i wtedy nie będzie ciekawie. Jakoś sobie radzę mam takie wrazenie bo wiedzę juz mam *jakąś*. Byłam na kolejnej wizycie u psychologa gdzie gadałam całą godzinę i na koniec zapytałam co Pani doktor myśli, czy cos mi zasługeruje? Dowiedziałam się wiec ze mam dużą wiedzę na temat choroby i swiadomość ze musze sobie poradzic. Usłyszałam, że Pani nie boi sie o mnie ale o moje dziecko. Ostatnio córka miała złe chwile z udziałem ojca swego i przezyła kolejne roczarowanie, sytuacja ta nie daje jej życ i cieszyc sie normalnie zyciem. Mam straszne wyrzuty sumienia, że zgotowałam dziecku taki los, że pozwoliłam na takie traktowanie nas. Musze sie z tym uporac bo moje dziecko mówi straszne rzeczy, że życ jej sie nie chce.Wiem że mowi to w chwili smutku i chwi rozgoryczenia ale czy 14 letnia dziewczyna powinna tak myślec? Miała paskudne dziecinstwo, jestem tez temu winna. Jednak teraz musi miec inaczej, nie moge na razie zapewnic jej finansowego bezpieczenstwa, to jest straszne ale musze oddac jej całą siebie i swoje serce i bedzie moja kochana córka miała pewnosc, ze zrobie wszystko co w mojej mocy zeby nam pomoc. Niech sie nerwica wynosi i nawet jak mnie sciska to co z tego, nie mam na to czasu bede udawała ze tego nie ma i juz. Tak długo jak trzeba az sie wyniesie na dobre. jak u was kochani? Jak Gosenka mija weekend? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Gosienka
Anzel - normalnie sie za toba stesknilam, hehehe :) Hmm...czytajac to co napisalas o swojej corce - przykro mi, ze nie jest dobrze, ale wspominalas kiedys, nie wiem czy zartujac czy nie, ze moze obydwie powinnyscie sprobowac terapii? Moze to jest dobry pomysl? Ja nie wiem nic na temat tego jak traumatyczne przezycia wplywaja na tak mloda osobe i co sie w takim przypadku robi, ale moze jakis rodzaj terapii bylby tu pomocny? Widze tez, ze troche za to wszystko winisz siebie, ale mysle, ze nie powinnas. Nie ma w tym wszystkim przeciez twojej winy, obydwie jestes w pewnien sposob ofiarami twojego nieudanego zwiazku, ale nie ma chyba sensu szukac teraz winnego i obciazac sie dodatkowo takimi myslami. Musisz szukac rozwiazan a nie zadreczac sie dodatkowym poczuciem winy. To sie juz stalo, niestety juz sie nie odstanie, trzeba teraz znalezc sposob, zeby to sie za wami nie ciagnelo cale zycie. Czytam teraz bardzo fajna ksiazke na temat tego jak mysli wplywaja na nasze zycie (Dr Richard Carlson * You can be happy no matter what*) - pan Carlson nie odkrywa tutaj nic nowego ale uzmyslawia nam pewne fakty... Mysli bardzo wplywaja na nasze zycie i samopoczucie, ale tez to my te mysli kontrolujemy, to my te mysli myslymi. I kazdy z nas bedzie mial od czasu do czasu zle, negatywne mysli i nikt tego nie zmieni, wszystko polega na tym jak do tych mysli podejdziemy - czy potraktujemy to jako mysli czy potraktujemy je jako czesc rzeczywistosci. Taki fajny przyklad ze snem, ktory jest przeciez tez forma myslenia - jesli przysni nam sie, ze zepsul nam sie samochod, pojechalismy do mechanika a ten zamiast samochod naprawic tylko pogorszyl sprawe to przeciez rano po obudzeniu sie nie jedziemy do tego mechanika, zeby go *opieprzyc* i zazadac zwrotu pieniedzy? :) Bo wiemy, ze to tylko sen, to tylko mysl, ktora przyszla nam do glowy kiedy spalismy i wiemy, ze to nie jest rzeczywistosc. Ale tak czesto w ciagu dnia myslimy * na pewno bede sie czula okropnie* albo *kolezanka ciagle mnie krytykuje na pewno mnie nie lubi, albo po prostu jestem do niczego* i przyjmujemy te mysli jako rzeczywistosc, jako niemal cos co juz sie stalo i jest 100% rzeczywiste...i czujemy sie gorzej, jestesmy zli, smutni, rozczarowani itd. A to tylko mysli!! Nie wiem, czy dobrze ten przyklad wytlumaczylam, mam nadzieje, ze to ma sens:) Wczoraj bylo wolne wiec dzisiaj czuje sie jakby to byl poniedzialek, a ja nie lubie poniedzialkow!!!! hehehehe. Na szczescie po tym *poniedzialku* bedzie juz sroda ;) Buziaki
Odnośnik do komentarza
Gosienko moja kochana oczywiście, że wszystko co mówisz ma sens. Staram sie jak mogę, zeby choć trochę lepiej było finansowo a jest dramatycznie i jeszcze obcinają a ja juz na same rachunki nie mam kasy, gdyby nie to jakos bym dawała radę i nie narzekała bo mam duże poklady pokory. Jesli chodzi o moje dziecko to oczywiście moja Pani psycholog mi kogoś poszuka z NFZ bo muszę mieć dla niej psychologa dziecięciego. Nie moge jej zostawić muszę działać bo dziecko mi gada o śmierci, wiec juz nie przelewki. Przeleciało mi kiedyś faktycznie przez głowę, że muszę pomyśleć o córce, teraz to zrealizuję. Pozdrawiam gorąco i więcej napiszę wieczorkiem.
Odnośnik do komentarza
Gość Gosienka
Anzel - mam nadzieje, ze uda sie corce pomoc skutecznie i szybko, zebyscie obydwie mogly niebawem cieszyc sie zyciem w pelni :) A problemy finansowe...eh, jak sie sypie to wszystko na raz, co? No ale mimo, ze wszyscy potrzebujemy pieniazkow, zeby zyc to to sa tylko pieniadze i mysle, ze znajdziesz jakies rozwiazanie, zeby wszystko poukladac. Kiedys po prostu musi byc lepiej! Na szczescie widze po twoich postach, ze nawet mimo problemow dajesz sobie rade z choroba, a to chyba najwazniejsze! Bo jak sie chorobska paskudnego pozbedziesz to bedziesz wtedy miala sile i energie rozwiazywac inne problemy i wszystko w zyciu sobie ukladac! Milego poranka!
Odnośnik do komentarza
Nie wiem czy ktos moze mi pomoc, moj chlopak ma leki depresyjne, boi sie wyjsc z domu, nic go nie cieszy, aktualnie mieszkamy w anglii ale mamy zamiar wrocic do polski bo z dnia na dzien jest coraz gorzej z jego choroba, czy uwazacie ze bedzie w stanie przezyc tak dluga podroz samochodem?dzieki za pomoc
Odnośnik do komentarza
Witaj. Wszystko zalezy od tego, gdzie Twój chłopak lepioej nsie czuje.Jesli w Polsce, wtedy swiadomośc, ze wraca do miejsc bezpiecznych dla niego doda mu sił, by poradzoic sobie z podróża. Sama zreszta odpowiedziałas sobie , ze * z dnia na dzień jest z nim gorzej *, więc podróz to tzw.*małe piwko*. To jest moje zdanie. Ja Ci doradzam zajrzec na watek *Z nerwicy sie wychodzi*, gdyz sa tam posty osób dotyczace równiez depresji , którymi moze Twój chłopak by sie zainteresował, by dodac sobie DUCHA.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość Gosienka
Ala - mysle, ze Jadwiga ma duzo racji - jesli on chce wracac do Polski to bedzie to dla niego prawdopodobnie ulga i podroz powinna byc dla niego ok. Piszesz rowniez, ze przyjmuje leki przeciwdepresyjne, nie napisalas jednak jak dlugo. Takie leki niestety zaczynaja dzialac dopiero po kilku tygodniach - poza tym warto pamietac, ze lek to nie jest rozwiazanie, nie wyleczy depresji - wyciszy, uspokoi, stlumi problem ale nigdy go nie usunie. Konieczna jest psychoterapia, inaczej choroba bedzie powracac po odstawieniu lekow lub bedzie trzeba leki brac cale zycie, a nie jest to przeciez rozwiazanie! Ja tez mieszkam w Anglii, wiec jesli z jakis powodow zdecydujecie sie tu zostac lub wrocic to moge jedynie zapewnic ze jest szeroki dostep do roznego rodzaju terapii zarowno prywatnie jak i przez sluzbe zdrowia. Wszyscy lekarze, ktorych do tej pory tutaj spotkalam byli bardzo otwarci i pomocni, wiec zawsze jest szansa na wyzdrowienie, gdziekolwiek jestescie. Powodzenia, mam nadzieje, ze szybko uda sie znalezc rozwiazanie i rozpoczac prawidlowe leczenie! Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość pola.nka
Witajcie!! Jestem w domu i mam dostęp do internetu! Przyjmiecie mnie jeszcze? Widzę,że się wspieracie nadal, Gosieńka, nic nie piszesz o sobie, jak się teraz miewasz.tylko podtrzymujesz innych na duchu,jak zwykle, ale po wypowiedziach sądzę,że nieźle, prawda? Tak czytałam wypowiedzi Anzel i przeszło mi przez myśl,że pewnie nie jestem w stanie zrozumieć czym jest lęk o dziecko, bo to trzeba przeżyć,żeby zrozumieć, ale domyślam się tylko, że jest on duży. Ale tak jak napisała Gosieńka, nie możesz się tym zadręczać, bo z tego zadręczanie córcia niewiele skorzysta. Pewnie wolałaby mieć mamę zadowoloną i uśmiechniętą i to by jej wynagrodziło te wcześniejsze złe chwile. Może taka myśl Cię zmotywuje choć wiem,że nie jest łatwo. Ja ostatnio wymyśliłam sobie,że będę swoje złe myśli równoważyć jakąś pozytywną. Zła myśl, za dobrą. Czasem pomaga;) Poza tym obserwuję jak moja nerwica się zmienia. Tylko nie jestem w stanie powiedzieć czy łagodnieje czy się nasila:) Cały czas towarzyszy mi lęk o zdrowie ale tak poza tym nie mam napadów paniki, bez bodźca zewnętrznego stresującego funkcjonuję całkiem dobrze, ale za to pojawiają się inne uciążliwe rzeczy. Mała iskierka, która rozpala wielki płomień. Tzn dopada mnie lęk w sytuacjach, które wcześniej, bym zbagatelizowała albo, które by mnie ledwo zmartwiły lub zdenerwowały.Np: wracałam z wycieczki na której byłam jako opiekun, kierowca pod koniec zmienił trochę trasę, gdyż główna była w remoncie, jechaliśmy przez las ostrymi zakrętami pod górę, było już ciemno i późno a kierowca jechał za szybko, najwyraźniej mu się spieszyło, z jednej strony autobusu spory spad w dół, z drugiej spora góra. Ogarnęła mnie fala lęku,że coś nam się stanie. Zresztą potem jak rozmawiałam,nie tylko ja się bałam, bo strach był uzasadniony ale mnie przeraziła skala lęku, jaki odczuwałam. Wiecie co, miałam ochotę poprosić kierowcę,żeby mnie wysadził,że już nie dam rady dłużej, czułam jak strach mnie paraliżował. Oczywiście bałam się,że dostanę jakiegoś zawału z tego strachu ( mój główny lęk). Potem zaczęłam się trząść i tylko czekałam na zjazd w dół,żeby minął jak najszybciej. Straszne to było. Zupełnie nie potrafię sobie radzić w takich sytuacjach, uspokoić się i powiedzieć sobie,że nic się nie stanie. Myślę,że wcześniej nie byłam takim *cykorem*. Boję się co to będzie, jak się coś takiego powtórzy. Ale żeby było pozytywniej, minęły mi takie napady lęku bez powodu. Naprawdę na co dzień funkcjonuję jak bez nerwicy:):)Prawie:) Chciałam się Was zapytać jeszcze, czy zdarza się Wam też,że czujecie bicie swojego serca w całym ciele, czasami mam wrażenie jakby chciało wyskoczyć z piersi, tak mocno bije. Nie wiem czy to jest normalne, mam wrażenie,że ostatnio coś takiego odczuwam silniej niż wcześniej. Poza tym, choć ostatnio pogoda nie sprzyja, staram się biegać jak najczęściej, i to jedno czego się trzymam bo przyznam się Wam, że do medytacji strasznie ciężko mi się zabrać...:( Choć jestem zła na siebie, ale nie potrafię się skupić, myślę o czymś innym:( Może ta joga by mi lepiej wyszła, ale nic nie wiem na ten temat. Jak się motywujecie to medytacji? Pozdrawiam Was gorąco. Ciągle szykuję do wyjazdu, ale przygotowania jednak trochę zabierają czasu :)) Ciekawe w jakiej części Francji przebywa Marcin... Buziaki!!!
Odnośnik do komentarza
Hejka wszystkim czytam i cały czas czytam i myślę sobie czemu nie można czuć się dobrze tylko trzeba się męczyć bo jak by to inaczej nazwać jak nie męczarnią.Wyobraźcie sobie pojechałem dzieciom kupić prezenty,po prostu prezenty a w sklepie dostałem takich zawrotów głowy że myślałem,zaraz padnę i będzie tyle.Już chciałem zostawić to wszystko i jak najszybciej wyjść na dwór.Dlaczego tak się dzieje?mam tylko nadzieję ze po wizycie u neurologa w poniedziałek coś to zmieni.Jeszcze tylko dwa dni w tej Francji mam już jej naprawdę dosyć przez tą chorobę ,uganiania się za tymi pieniędzmi,ale z drugiej strony ja się męczę ale przynajmniej dzieci mają wszystko.Moja córeczka ma 16 maja komunię nie wiem jak ja wystoję w takim stanie w kościele,mam tydzień na remont głowy bo inaczej tego nie widzę.Mam nadzieję że będzie dobrze na razie nie mam zamiaru umierać ani dłużej chorować samo przyszło ale ja pomogę się pozbyć tego choróbska choćby nie wiem co.Mam dwójkę wspaniałych dzieci i wspaniałą żonę dlatego muszę funkcjonować jak należy a nie użalać się nad sobą i wymyślać dodatkowe dolegliwości.Pozdrawiam was wszystkich. PS pola.nka jeśli chodzi ci o mnie z tą Francją to jestem w regionie BRETAGNE miasto ST.MALO minutę drogi od kanału LA MANCHE piękne miejsce,piękne plaże
Odnośnik do komentarza
Gość pola.nka
Fajnie marcin6176,że piszesz, widzisz, ja spędziłam kilka ładnych lat w Paryżu, choć jeszcze wcześniej w czasie studiów zwiedziłam ten kraj wzdłuż i wszerz można powiedzieć, byłam prawie wszędzie, w Bretanii też, bardzo przypominała mi Polskę krajobrazami, i jestem zauroczona Francją. Ale przez takie dolegliwości jak Twoje musiałam zjechać do Polski, wprawdzie one zaczęły się w czasie pobytu w Anglii ale jednak za granicą i teraz pytanie czy gdybym została we Francji też by mnie to dopadło czy nie. Często się nad tym zastanawiam, bo mimo,że stresy za granicą są oczywiście, to jednak kocham ten kraj i chciałabym tam wrócić. Przygotowuję się do wyjazdu ale dylematy mam wciąż, czy to jest dobre dla mojej nadwrażliwej psychiki taki wyjazd. Dziewczyny mnie tu na forum wspierają, dzięki im,że są. Gosieńka i Anzel powinny dostać medal za odwagę i cierpliwość;):) Marcinie z tego co opisujesz sądzę,że to nerwica, choć oczywiście badania zawsze warto zrobić. Ten lęk przed zatłoczonymi miejscami itd zapytaj Anzel, ona też to przeżywała, ja swego czasu miałam lęk przed prowadzeniem pojazdów i przed komunikacją miejską. W Polsce mi trochę przeszło, ale nie zawsze decyzja o powrocie jest słuszna. Czasami, jak się nie ma do czego wracać w sensie takim,żeby na przykład zapewnić byt rodzinie, to ta frustracja spowodowana tym,że się zostawiło w miarę poukładane życie za granicą jeszcze może potęgować dolegliwości. Może próbować tam się leczyć,może wizyta u lekarza z jakąś zaufaną osobą mówiącą po francusku. Ja wiem,że w Paryżu jest polski psycholog, pewnie Ty też to już wiesz, przyjmuje bezpłatnie, ale to za duża odległość,żeby odbyć tak terapię. Póki co, powiem Ci,że u mnie wypróbowane sposoby na lęk to wysiłek fizyczny, ale taki, który Cię porządnie zmęczy, myślenie pozytywne (wiem,że nie jest to proste, ale warto próbować) i oddychanie relaksacyjne. Choć trzy głębokie wdechy i wydechy przeponą jak jesteś zdenerwowany, powtarzanie sobie : nic się nie dzieje, nie umrę, to tylko moje złe myśli, moje negatywne myślenie, jestem zdrowy, bardzo często pomogą odgonić lęk. Życzę Ci powodzenia i owocnej wizyty w Polsce i daj koniecznie znać co załatwiłeś!;)
Odnośnik do komentarza
Kochani. Nie miałam nomalnie dzisiaj chwili wytchnienia, ale powiem Wam, że zdecydowanie lepiej jest mi żyć w tym biegu bo nie mam czasu zastanawiac sie czy cos mi jest i nie słucham siebie. Jestem na innym dziale w pracy i ciesze się jak gwizdek, jestem cała w skowronkach. Czegos nowego sie ucze, czas leci jak szalony, rewelacja, chociaz nie ukrywam i mówie to tylko Wam, że strach mi towarzyszy i obawa,że mnie cos złapie.Mam teraz do czynienia z klientami i nie moze mi nic byc:-) Gosienka masz zawsze racje kochana, warto sprobować czego nowego, nie chcieli mnie tam, uwazali że sie nie nadaje ale poprosiłam o szanse i próbe. Ja jednak oddaje sie temu wpelni i wiem, że to lubie dlatego pojdzie mi dobrze. A Ci którzy uwazaja, ze sie nie nadaje sie zdziwią... hehhehe, jesteś kochana Goska i dodajesz mi tyle odwagi i wiary w siebie... Napisz co u Ciebie jak sie czujesz? Pola.nka, super, że jestes tak sie za Tobą stęskniłam... Jesli chodzi o lęki o których mówisz to ja tez mam cały czas, ale wiesz co, udaje ze ich nie ma. Oszukuje je, a one daja sie oszukac, ciesze sie z tego bo zauwazyłam, ze jak sie cos dzieje i jest dzien ze np. caly dzien to mam, to ja mowie sobie i co z tego to tylko w tej glowie, niech sobie próbuje ja sie nie dam, mam to gdzies.Nie jestem wcale chora i juz to wiem. Po jakims czasie zapominam o tym a to co jakis czas mnie chwyci odrobinę mocniej aby przypomnieć mojej swiadomości, ze jest i siedzi we mnie, zupełnie jakby mówilo:* jestem i wlasnie Ci dokucze*!!!A ja wtedy:* spadaj, mnie to nie obchodzi zobaczymy kto kogo przetrzyma*!!! To działa, naprawde.:-))) Witaj Marcin, Mam to samo co Ty, nie moge jechac pociągiem, nie moge isc do supermarkietu, u dentysty ta lampa mnie denerwuje i fakt, ze nie moge uciec w trakcie... itd. Doskonale Ciebie rozumiem. Ja powiem Tobie tak, uciekasz nie pokonasz... Jesli wychodzisz z miejsca w który sie to dzieje , nie wygrasz, musisz pokonac ta słabość choćby malymi kroczkami, np wydlużac czas pobytu w tych miejscach.Na pewno nie wolno nam unikac bądz całkiem zrezygnowac z odwiedzania tych miejsc bo wtedy klapa . Nie,wcale nie jest łatwo mi to powiedziec.! Dziewczyny moga potwierdzić, niedawno tak bym nie napisała do Ciebie jak teraz. Ale powiedz sam, jak nie masz wyjscia bo np. masz rozwiercony ząb i co zrezygnujesz w trakcie z leczenia i uciekniesz z wpół rozwierconym kłem??? Musisz wytrzymac i dokonczyc leczenie!!!. Ja jestem bunownikiem toche z natury i mnie denerwuje, że cos mną żądzi, jestem indywidualistką moze to mi pomaga i dlatego jest mi łatwiej. Jestem z jednej strony nadwrażliwa a z drugiej impulsywna i odważna.Inaczej bym pewnie z problemami tyloma sobie nie poradziła. Nie wiem jeszcze dlaczego mam te problemy i jestem chora. ?Moja psycholog na 2 wizycie powiedziała mi, że jestem bardzo swiadoma swojej choroby i walcze jak lwica, mam szanse ją szybko zwalczyc. Podstawa wiedzieć co jest z moją podswiadomoscia i w czym problem, czyli czego nie wiem o sobie. Bo skoro mam objawy psychosomatyczne, to jest cos w mojej podswiadomosci z którą sobie sama nie poradzę ale terapia mi pomoze.Ja w to bardzo wierze i tego będę sie trzymac.Pomysl o tym, walcz i nie poddawaj sie, warto na prawde znaleść sposób na tą walke,coś co Tobie pasuje i do dzieła. dasz radę i bedzie dumny z efektów jakie przyjdą. Miłej nocy życzę. Piszcie kochani, ja bardzo potrzebuję tego czytać.
Odnośnik do komentarza
Gość pola.nka
Już późno, ale chciałam tylko napisać, Anzel, dzięki za ten post, jestem coraz bardziej pod wrażeniem Twojej transformacji, jak to nie można się poddawać chorobie i walczyć tak jak Anzel,żeby służyć innym wkoło tak jak ona to robi:) Anzel czuje,że masz jeszcze dużo do zrobienia w życiu, dużo dobrego a te doświadczenia, które przeżywasz, ta choroba tylko pomoże Ci lepiej te zadania wykonać. Umiesz coraz lepiej te złe chwile, które Cię spotykają zamienić na dobro i stajesz się dla mnie wzorem walki z chorobą. Życzę CI z całego serca powodzenia i wygranej! Dzięki,że jesteś Ty i Wy wszyscy! Dobrej nocy!!:)))
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×