Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica - czy na pewno?


Gość moni2572

Rekomendowane odpowiedzi

Michaelka.Piszesz że meczysz się już miesiąc,to dopiero miesiac bo ja juz walcze z nerwica grubo ponad 2 lata,a niektórzy jeszcze dłużej.masz większą szanse na zwalczenie tej choroby,poniewaz to dopiero poczatek...nie daj się uwierz we włąsne siły.Powiem Ci szczerze że są momenty ,kiedy nie radze sobie z ta choroba.Wtedy dzwonie na pogotowie,ktore przyjezdza robi ma ekg serca dale hydroxyzyne i powtarzaja powina sie pani leczyc.pozdrawiam ciepło
Odnośnik do komentarza
Aniu, ja od miesiąca mam te zawroty głowy. Ale wcześniej miałam 4 miesiące bóle w klatce piersiowej i leczono mnie na skrzywienie kręgosłupa. Fakt mam zmiany w szyjnym i piersiowym ale neurochirurg oznajmił mi, że nie powinnam się tak źle czuć. Miałam kilka lat temu przez ok.2 lata bóle brzucha, też lekarze nie umieli mi pomóc. Miałam straszną depresję poporodową trwającą 6 miesięcy ! Męczę się ze sobą już parę ładnych lat. Ale to co dzieje się obecnie jest najgorsze ! Każdy dzień jest walką o przetrwanie bez nadzieji na jutro. Straszne. Wybieram się na warsztaty SLAA w piątek i to tylko trzyma mnie jakoś. Mam nadzieję poznać ludzi z takimi samymi problemami i dowiedzieć się dlaczego choruję. Podobno te nasze nerwice są jak krzyk chorej poranionej duszy poprzez ciało. Mimo wszysko nie umiem pozbyć się myśli, że jednak to ciało jest chore. To wszystko takie trudne..... pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
witam wsztstkich. trafilam tu, gdyz.... dzis dostalam diagnoze swoich *sercowych* problemow. jeszcze za tydzien profilaktycznie zrobie echo serca, ale juz jutro zapisze sie, nie czekajac na nic, do psychologa :( jeszcze wczoraj myslalam, ze umieram (nigdy nawet nie przyszlo mi do glowy sprawdzic, jakie obiawy ma nerwica wegetatywna!), a dzis wiem, ze czeka mnie dluga droga przez meke ;) pozdrawiam i na pewno bede tu zagladac, justyna
Odnośnik do komentarza
Witam,dawno nie pisałam bo czułam się w miare dobrze,niestety w maju moje odolegliwości wróciły....mieszkam w Anglii tu lekarze bagatelizują wiele spraw,idziesz mówisz że cię coś boli a oni na to do domu i paracetamol ,woda i to wszystko!Ale ja nia dałam za wygraną i wymusiłam na nich kilka badań! Ale powiem na początku o objawach które pewnie większość z was zna.Duszności,bóle mięśni,stawów,bółe w klatce piersiowej i to w okolicach serca czasami się przenoszą i czuje taki ból na plecach,zawroty głowy,uczucie ucisku w gardle itd...To wszystko jest straszne i bardzo męczę,nie mogę już funkcjonować i niestety wrócić do kraju także nie mogę bo leczymy tu Syna który jest ciężko chory przed nami przeszczep szpiku,jestem załamana codziennie mnie coś boli i czuje się zmęczona.Zrobiłam podstawowe badania krwi,moczu a także EKG,USG jamu brzusznej,Rezonas magnetyczny głowy,tomograf,RTG klatki piersiowej,badanie krtani,gastroskopie,badania na wirusy i co nie tylko,kosztowało mnie to pół roku chodzenia do lekarza pierwszego kontaktu.Teraz poprosiłam o terapie psychologiczną,czekam za terminem....ale nadal cięzko mi uwierzyć że tyle dolegliwości może spowodować nerwica,rodzina i znajomi uważaja mnie za kogoś kto wyolbrzymia problem i wiecznie narzeka,ale ja strasznie się boje codziennie myśle że coś złego mi się stanie chociaż wiem że to może być nerwica .Napiszcie mi jak mam sobie radzić,nie mam tu przyjaciół czyli rozmowa z kimś zaufanym odpada a zresztą kto zrozumie osobę chorą na nerwice tylko taka osoba która sama zna to piekło.
Odnośnik do komentarza
do Karola Witaj. Jeśli masz takie objawy, a wyniki badań masz ok, to znaczy, że to albo nerwica, albo depresja. Masz bardzo chorego syna, więc nerwy skumulowały się w Tobie,a teraz dają o sobie znać. W ogóle nerwica lub depresja to jedna wielka masakra, z której wychodzi się, jeśli ma się wewnętrzne przekonanie, że chce się wyjść. Ja objawy mam podobne, do tego dochodzi dzwonienie w uszach. Po lekarzach już nie chodzę, bo nie ufam lekarzom z mojego miasta. Wrocław to w ogóle chyba nie najlepsze miasto. Sądzę, że najlepiej nerwy leczy się na wsi lub w spokojnych miejscach. Co do odczuć, najlepiej nie myśleć o objawach i jak najwięcej zajmować się zupełnie innymi sprawami, choćby błahymi, byleby tylko coś robić i nie mieć czasu na myślenie o swoich objawach, ponieważ myślenie o nich potęguje ich siłę i objawy się wzmacniają. Do moich objawów typu duszności, osłabienia, nogi z waty, zawroty głowy od niedawna doszło dzwonienie w uszach bardzo częste, niemal non stop, ale cóż, taka *uroda* nerwicy i taka uroda depresji. Takich ludzi jak my jest mnóstwo na świecie - o ile jest to jakiekolwiek pocieszenie. Niestety wysokie temperatury za oknem w okresie letnim nie pomagają nam wyzbyć się objawów nerwicy. Jest duszno, parno i gorąco, co je potęguje. Im chłodniej tym łatwiej zniwelować lub wyeliminować zawroty głowy i duszności. Jeżeli więc wyniki badań masz dobre, to nie masz się czym przejmować. Jeżeli dasz sobie radę sama, to zwalcz nerwicę nie myśląc o niej i inwestując swój czas w swoje hobby lub zajęcia, które sprawiają Ci przyjemność. Jeśli nie możesz dać sobie rady sama to udaj się do terapeuty, psychologa. Jedna tylko dygresja i uwaga - uważaj na psychoterapeutów, którzy już po 1 wizycie mówią, że potrzeba będzie kilkunastu wizyt minimum, a za każdą kasują po 100 zł albo i więcej. Pozdrawiam Cię i głowa do góry, są nas miliony na tym świecie i niemal każdy z podobnym problemem :-).
Odnośnik do komentarza
do magda13 nerwica lub depresja nie oznacza, że ktoś jest stuknięty, oznacza co najwyżej, że pora zmienić swoje nastawienie do otaczającego nas życia. *Stuknięta* jest osoba przebywająca co jakiś czas w psychiatryku i biorąca całe życie garściami psychotropy :-) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do Lili Nikogo nie odstraszam, a terapia nie musi trwać kilka lat. Siostra jest psycholgiem klinicznym w Stanach. Tam niemal każdy człowiek ma swojego psychologa bądź terapeutę, nawet ten człowiek, który nie potrzebuje pomocy, a potrzebuje jedynie wygadania się. W Polsce psychoterapeuta będzie ciągnął terapię miesiącami, latami, aby jak najwięcej zarobić, w Stanach terapeuta chce jak najszybciej *wyleczyć* pacjenta i sprowadzić jego stan psychiczny na dobrą drogę, aby pokazać, że jest dobrym fachowcem, przez co później zdrowy człowiek chodzi do niego, aby po prostu się wygadać. Jeżeli ktoś ma silny charakter sam da sobie radę ze stresem, nerwami. Również kończyłem pokrewny kierunek, na 4 roku pan prof od psychologii klinicznej powiedział otwarcie *niekiedy wystarczy jedna bądź dwie wizyty, aby pokazać pacjentowi drogę do sukcesu, którą później kroczy sam*. Oto cała odpowiedź na pytanie odnośnie twojej teorii długoletniej terapii. Jak myślisz, czy pacjent chce latami chodzić do terapeuty, czy chce jak najszybciej wejść na dobrą drogę? Pytanie jest retoryczne.
Odnośnik do komentarza
Do wodnika W psychiatryku jeszcze nie byłam, psychotropów też nie brałam - o przepraszam wzięłam jedną tabletkę w dniu pogrzebu mojej kochanej siostry i nie powiem czułam się dobrze, nawet *śmiesznie*. Coś jakby na rauszu.........ale więcej nie chcę tego brac. Ten dzień był wyjątkowy.......:-( Tylko jak tu zmienic to swoje życie........nie mam pojęcia, myśli same przychodzą czy tego chcę, czy nie. Zero posłuszeństwa, a tyle razy im mówiłam: spadac mi z mojej głowy, nie chcę myślec! Nic się nie słuchają. Mimo to postanowiłam poradzic sobie z tym sama, tylko ostatnio mi nie idzie! Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do magda13 Kiedy nachodzą Cię złe myśli normalnym jest, że nakręcając się wzmagasz odczucia (często subiektywne) złego samopoczucia. W związku z tym pojawiają się objawy. Jeżeli nie potrafisz zablokować złych myśli, po prostu przyjmij te objawy, powiedz im *witam was* przez co nie będą się one wzmagać, ponieważ nie będziesz nakręcała się myślami o nich. Po prostu - boli głowa? niech boli, olać to, dusi? podusi i przejdzie....kręci się w głowie? połowie ludzi na świecie kręci się w głowie, pokręci się i przejdzie...są kłopoty gastryczne? przejdą...a ponadto może i lepsza linia po nich będzie ;-) Jeżeli nie potrafimy żyć z owymi objawami na tyle aby wyrzucić je z naszej głowy, to przyjmijmy je, a same z niej wyjdą i zaczną z czasem ustępować, ponieważ nie będziemy walczyli z myślami, a co za tym idzie, owe myśli ustabilizują się, a z czasem przejdą. Głowa do góry, będzie dobrze. Tak poza tym, lubisz komedie? Śmiech to jedno z najlepszych na świecie lekarstw na nerwy. Polecam dobre kabarety i dobre komedie. Pośmiejesz się, włączy się serotoninka i będziesz szczęśliwsza :-). Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Wodnik? Co ty robisz na tym forum? Miales nerwice, wiesz ze smiech ani hobby nie jest lekarstwem? wiesz ze niektorzy sa w takim stanie ze jak widza tv to nie maja na niego ochoty? Wtedy nic nie cieszy... wtedy nie masz sily siegnac po pilota, a fakt ze kreci ci sie w glowie jest dla ciebie najgorszym kreceniem na swiecie. wisi ci kolo d... ze komus tez sie kreci. nerwica nastraja nas bardzo egocentrycznie, poczytaj troche... i nie pociesza ze komus jest gorzej....
Odnośnik do komentarza
do Lili W odróżnieniu od Ciebie nie wprowadzam ludzi w chandrę swoimi postami. Masz zamiar się kłócić i jechać po ludziach to trafiłaś na złe forum. Jeśli ludzie piszą do mnie na gg, że faktycznie takowe podejście o jakim piszę im pomaga to tylko się cieszyć. Gdybyś wiedziała cokolwiek na temat terapii wiedziałabyś, że każdy przejaw pozytywnej energii, głównie śmiech i ruch fizyczny, to główne *lekarstwo* do odzyskania pogody ducha. Jeżeli wolisz łykać prochy i siedzieć latami u psychoterapeuty, który wciska ci terapię nastawioną na pranie portfela, to Twój problem. Idąc do psychoterapeuty *na kasę chorych*, ma on na Tobie taki sam zysk, jak prywatnie, ponieważ wyrabia limity funduszu zdrowia, który płaci mu za kontrakt. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Do wodnika Diękuje za odpowiedz,ja jestem na etapie zrozumienia że to tylko nerwy i trzeba z tym walczyć,wiem też i znam kogoś kto bierze leki psychotropowe 5 rok i nic bo wszystko siedzi w głowie i sama terapia lekami napewno nie pomoże,trzeba poprostu tak jak powiedziałeś znaleść zajęcie,które będzie na tyle ciekawe że przestaniemy się skupiać na tym co nam jest.Ale przyznaje że to nie łatwe.,tak jak wspominałam ja obecnie nie przebywam w Polsce dlatego jest tu trudniej o psychoterapie wszystko tu trwa,ale nie długo będe miała pierwsze spotkanie z psychologiem. Tak bardzo ,bym chciała się od tego uwolnić...poprostu strasznie męczą takie stany psychiczne a ja muszę teraz pomóc komuś kto bardziej potrzebuje pomocy niż ja.Dlatego będe z tym walczyć!!!! Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Powiem Wam jedno! Może *wodnik * gada byle gadac, ale mnie się to podoba. Ta teoria jest ok! Postaram się *pośmiac*, coś trzeba robic chocby na siłę. Rozweselił mnie i to się liczy. Pewnie, są różne etapy depresji, każdy odczuwa to inaczej, ale nie wolno się poddac. Ja czasem mam takiego doła, że szkoda słów. Życie nie ma dla mnie sensu, mam lęki, latam do lekarza bo się źle czuję i myślę, że to już końcówka mojego żywota! Ale biadole, ale może mi właśnie tego trzeba? Może powinnam się wygadac na maxa, komuś kto mnie w ogóle nie zna? Tylko wtedy musiałabym pisac i pisac..........Trzymajcie się ciepło :-)
Odnośnik do komentarza
Do Magda13 Wiesz ,teraz to jakbym słyszała siebie,ja też mam takie dołki czasami że życie nie ma sensu itd...potem bieg do lekarza i co gorsze pytanie nic nie znalazł to może to jest coś innego,ale co?? i tak w kółko Wodnik ma racje,co nam da to myślenie skoro wyniki są ok,trzeba popracować nad sobą i jak ty mówisz jeśli jest taka potrzeba wygadać się do bólu.Chociaż i ja i wszyscy którzy mają takie dolegliwości wiedzą że to nie łatwe,niestety:( Ale musimy z tego wyjść szkoda życia na nerwy,naprawde gdy patrze na mojego chorego syna to myśle sobie jak ja mogę narzekać on jest młody i ma tak ciężką chorobe,wtedy mi wstyd.No ale sama wiesz jak jest z nerwami czasami to jest silniejsze od nas,więc nie dajmy się!!!!!!!walczmy!!!!! Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
do Karola i Magda13 Polecam jakąkolwiek komedię z Leslie Nielsenem, facet rozwala do łez. Zaś co do ciut nowszych komedii, czasami pojawia mi się przed oczami zajawka z filmu Ace Ventura, gdzie J. Carrey medytował relaksując się, jaki był skutek wiedzą ci, którzy to oglądali ;-). Życie jest za krótkie, żeby je marnować na stres i za piękne, aby się smucić. Jeżeli jest źle to znaczy, że może być tylko lepiej, a jeżeli może być lepiej to znaczy, że będzie lepiej, mamy więc dobrą przyszłość - lepszą :-).
Odnośnik do komentarza
Do Wodnika To dobry pomysł!!! od czegoś trzeba zacząć,i mam nadzieje że będzie lepiej,oczywiście napewno będą gorsze dni ale wtedy możemy wejść tu na forum i opowiedzieć jak jest...podoba mi się twoje podejście napewno to pomaga,muszę się tak nauczyć myśleć:) Nikt nie mówi że będzie łatwo,ale....mamy szanse na lepsze jutro! Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej. Bylam ostatnio znowu u lekarza bo nie dawal sobie rady i rodzina tez juz miala dosc. Wygadalam sie troche, porozmawialam o wszystkim i troche mi ulzylo. Dal mi skierowanie na terapie z psychologiem, podobno pomaga.. (ja mieszkam za granica wiec nie wiem jak tu wygladaja takie terapie) Czekam na list i mam isc na pierwsza wizyte. Troche jus dlugo bo prawie 3 tyg czekam ale od tego czasu troche sie uspokoilam i zawroty glowy i skurcze minely, tzn nie sa az tak uciazliwe. Martwi mnie tylko jedno bo nie jestem pewna cz robili mi badania na pierwiastki a o ile pamietam to kilka lat temu mialam dosc duzy niedobor potasu. I jak teraz powiaze fakty to te zawroty mogly by byc spowodowane niedoborem pot czy mag. Nie pije alkoholu od jakies czasu wogole ale ostatnie wypilam 2 piwa i na drugi dzien umieralam, A bywalo ze pilam duzo wiecej i nic mi nie bylo wiec to troche dziwne. Mam tez dobry sposob na radzenie sobie z nadchodzacym atakiem paniki, polecil mi go moj gp i poskutkowalo. Kiedy czuje ze atak nadchodzi i zaczyna mi serce kolatac i problem z oddychaniem sie zaczyna, biore papierowa torebke cz worek i oddycham do torebki, spokojnie az mi przejdzie po 5 min jest juz lepiej. Chodzi o to ze kiedy stres i panika nadchodzi zaczynam za duzo *polykac* powietrza i nastepuje nierownowaga dwutlenku cz czegos tam i wtedy nasz organizm szaleje. Kiedy wdychamy i wydychamy wlasne powietrze jest balans i rownowaga. To pomaga mi unikac tego punktu okropnej paniki... mam nadzieje ze bedzie u was lepiej bo wiem jak sie z tym zyje i co potrafi to z nami zrobic... Good luck
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×