Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica - czy na pewno?


Gość moni2572

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ponownie -- do *mb49* -- ja żyję z nerwicą już bardzo długo (będzie dobre 10 lat). Raz jest gorzej raz lepiej ale ogólnie najlepiej jest dzięki mojemu mężczyźnie. Dlatego też bardzo ważnym jest abyś była bylisko i nie tylko była, ale też kierowała męża na odpowiedni tory. Dla Niego to jest często koniec. Poczuje ukłócie i pojawia się w nim straszny lęk, że zaraz może stać się coś złego i nikt, zupełnie nikt Mu nie pomoże.. Bardzo ważnym jest aby czuł się bezpiecznie i to chyba jest najtrudniejsze zadanie dla Ciebie. Może poszukajcie razem czegoś co możecie robić wspólnie, czegoś co pochłonie Was do reszty. Nerwicę też można oszukać. Po prostu należy zabrac sobie czas na myślenie, na analizowanie. Trzeba się czymś zaabsorbować do reszty tak aby nawet nie zauważać pojawiającego się bólu.. To jest możliwe. Nie znaczy to jednak, że nagle wszystko zniknie jak ręką odjał. Bo tak nie będzie. Ale życie stanie się bardziej znośnie i dla Ciebie i dla Niego. Powodzenia!! Obyście to razem pokonali, bo życie każdego z Was jest wazne i wiele warte i Twoj mąż powinien również i na tym się skupić - a może włąśnie to jest rozwiązanie - poopowaidaj Mu o swoich problemach, nie będzie wtedy skupiał się tak bardzo na sobie!! -- do *saur* -- ja już po samym alkocholu mam dziwne uczucia lęku. Kiedyś tak nie było, kiedyś nawet czulam się bezpiczniej, swobodniej. A teraz..przyspieszony puls, drganie rąk.. Jeśli jesteś na początku tej drogi..Nerwicy.. Myślę, że masz duże szasne aby szybko się jej pozbyć. Nie warto traćić na nią czasu. Ja już za dużo straciłam. Każdy dziwne uczucie w moim organiźnie to wg mnie zalążek jakiejś poważnej choroby. Ja osobiście ćwiczę metodę *OLEWANIA*. Gdy coś zapobli, gdy serce zawali, zakłuje, przewala mi się w kladce itp staram się to po prostu olać..nie skupiać się nad tym. Myślę sobie: i co z tego? zaraz minie!! no chyba, że się nakręcę to wtedy na pewno nie minie!!! błędne koło należy zamknąć. -- do ~Łuki - bywają takie tygodnie, że codziennie. Nie wiem od czego to zależy. Czasami mam niesamowity bonus i naprawdę czuję się świetnie. A czasami...po prostu codziennie..z nasilającym się uciskaniem wieczorną porą.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, jestem tutaj nowa, ale mam takie same objawy jak wy. Mam 23 lata i od dwoch miesiecy mecze sie dokladnie z: kolataniem serca, bolami i zawrotami glowy (bole szczegolnie w skroniach i z tylu glowy), bolem za mostkiem i w klatce piersiowej, problemami z oddychaniem i dretwieniem konczyn. Objawy te nie trawja non stop, pojawiaja sie co kilka tygodni. Zwykle trwaja okolo 4-5 dni. Tym razem trwa to juz ponad tydzien i jestem bardzo zmartwiona. Bylam w szpitalu 2 razy i 3 razy u lekarza rodzinnego. Badania moczu, glukozy, serca, cisnienia nic nie wykazaly. Lekarze stwierdzili, ze nic mi nie jest i powinnam po prostu odpoczac. Odpoczywam w domu, poniewaz w tym stanie nie moge ani pracowac, ani nawet chodzic na uczelnie. Jednakze nic nie przechodzi. Jutro znowu ide do lekarza i wytlumacze mu ze naprawde jest ze mna cos nie tak. Mam non stop wrazenie, ze dostane udaru mozgu lub zawalu, moja glowa i kark sa jak z olowiu, jedynie nie boli mnie jak leze w lozku. Objawy te pogarszaja sie jak zaczynam chodzic, lub cos zjem, poniewaz wtedy mi sie podwyzsza cisnienie i mam zawroty glowy i wrazenie ze zemdleje. Aktualnie to objawy te przychodza do mnie po naduzyciu alkoholu. Mam nadzieje ze to nie jest nic bardzo powaznego, ale juz na pewno nie siegne po piwo przez kolejnych pare miesiecy. Pozdrawiam wszystkich i zycze zdrowia!
Odnośnik do komentarza
Do AGULA- serdeczne dzieki, ale w tym najwiekszy jest ambaras żeby .....Mam jednak nadzieję, że mąż po ostatniej rozmowie weźmie sobie do serca, że musi leczyc nie serce i wszystko inne, a bardziej psychikę. Tym bardziej, że zaczyna zauważac kres mojej cierpliwości. Co do rozmów to niestety tak poukładałam stosunki w domu, że to ja jestem osobę która nie choruje, nie narzeka, załatwi wszystko za wszystkich...sama nauczyłam swoich bliskich egoizmu. Ciężko teraz spowodowac żeby nagle mąż zaczął się zastanawiac nad tym co mnie męczy, ale popróbuję jeszcze...dzięki.
Odnośnik do komentarza
mb49 - pamiętaj tylko o jednym - Ty też masz prawo do szczęścia i do tego aby ktoś Tobie pomagał. A nad takimi jak my nie ma co się użalać!! Trzeba być blisko i wiedzieć w czym tkwi problem, ale bez przesady. Gdy zacznie się głaskać, miziać, wszystko robić za taką osobą to niczemu nie pomoże. W konsekwencji odciągnie się Ją od codziennego życia (które to właśnie tak naprawdę wywołuje największe lęki będące bardzo często przyczyną wszystkich dolegliwości fizycznych). Wiem, że z mężczyzną to jest inaczej - Oni boją się nawet słowa PSYCHOLOG,PSYCHIATRA. Ale moim zdaniem to nie jest powód aby Twoje życie wyglądało jak koszmar, bo mąż nawet nie próbuje się wydostać z bagna nerwicy. Życzę Tobie mąrych decyzji i nie zapominania o samej sobie :)
Odnośnik do komentarza
Witajcie, od jakiegoś czasu czytam to forum i w końcu postanowiłam się dołączyć. Ja zaczynam pofejrzewać u siebie nerwicę, ale nie mam pewności czy to na pewno ona. od 1,5 roku miewam bóle głowy, byłam u neurologa, poł roku temu miałam robiony rezonans i wszystko było wporządku, brałam leki, silne bóle głowy stały się rzadsze, pobolewania ustąpiły, to samo uczucie zawrotów głowy, mroczki przed oczami, w wakacje było wszystko ok. Od października wróciłam na studia, zaraz zaczęłam się denerwować i bóle głowy powróciły tylko troche inne, wcześniej bolała mnie cała głowa, a najbardziej nad skronią po prawej stronie, teraz ból jest umiejscowiony bardziej w czole i samej skroni oraz kilka razy nad uchem. Zauwazyłam też jakieś 1,5 mies temu, że mam poszerzoną czasem prawą źrenice bardzeij oraz uczucie zdrętwienia w prawej skroni. mam w niej czucie, ale jest jakby przydrętwiała, im bardziej się denerwuje tym to jest gorzej, Znów zaczynam myśleć , ze mam jakiegoś guza tak jak było to przed wizytą u neurologa i rezonansem, mam na tym punkcie fobie, zaczynam panikować i dostaje rozstroju w całym ciele. Najbardziej martwie się tą źrenicą i tym zdrętwieniem. Byłam już u okulisty (jestem krótkowidzem, mam wade -4,25 i -4,5, od dwana nosze okulaty), w badaniu oka wszystko ok wyszło, ale mam przyjść jeszcze raz na badanie ciśnienia i pola widzenia.Na następny dzień po wizycie u okulisty mam wizyte u neurologa, strasznie się boje co mi powie na te nowe objawy :(( zastanawiam się czy ta poszerzająca się źrenica (czasem jest taka jak w drugim oku i reaguje na światło) i to dziwne zdrętwienie może być z nerwicy:/ miał ktoś coś podobnego? strasznie się bije :(( będę wdzięczna za odpowiedzi.
Odnośnik do komentarza
Hej Pola, mam IDENTYCZNE objawy, tyle, ze czasem budza mnie one w nocy...no i wmowielm sobie, ze mam tetniaka mozgu, paralizuje mnie to... badania wykzaly, ze jestem zdrow jak ryba tyle, za miewam czestoskurcze... Tomografi jeszcze nie robilem ale pewnie zrobie bo sie bardzo boje.... i chce zyc normalnie jak kiedys
Odnośnik do komentarza
Witaj ~wo, ja mialam badania ale bardzo wstepne, wczoraj oddalam krew do analizy na zbadanie ilosci hormonow tarczycy. Lekarz mi powiedzial, ze to rzeczywiscie moze byc na tle nerwowym, ale zanim mnie wysle do psychiatry chce sie upewnic, ze wszystko inne jest w porzadku. Mysle, ze powinienes isc jajszybciej na tomografie, ale sie nie martw!!! Podejrzewam jednak, ze zadnego tetniaka nie masz i to tylko wyobraznia, tak jak w wielu innych naszych przypadkach. Ja sobie zawsze wmawiam ten nieszczesny udar mozgu!!! Ja mam do tego niedomykalnsc zastawki od dziecka, ale nigdy sie na to nie leczylam, ani nie mialam operacji, poniewaz wada jest niewielka. Jednakze mam problemy z krazeniem i mnie to dodatkowo martwi, szczegolnie jak mam szybli puls w skroniach. Po prostu mysle sobie, ze od tego bolu cos mi zaraz w glowie peknie i po mnie!! Teraz siedze non stop w domu, ale jak tylko wychodze na ulice - TO SAMO!! ZAWRTY I PALPITACJE, BOLE!! Mysle, ze tez powinienes zapytac lekarza rodzinnego o skierowanie do pschiatry. Chociaz.... nie wydaje sie zbyt interesujaca opcja brac leki uspokajajace, no ale tak trzeba..... Jak dlugo masz juz te objawy?? Mam nadzieje ze my i wszyscy tutaj niebawem wroca do zdrowia i normalnego zycia!!!Pozdrawiam!!!!
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Na początek pozdrawiam Was wszystkich, jak wiadomo zanlazłam się na tym forum nie bez powodu. Od miesiąca mam dziwne objawy tzn. ból głowy, straszne zawroty po lewej stronie, brak sił, ostatnio dziwny ból oka po lewej stronie. zaczęło się tym że w nocy strasznie się pociłam, w pracy było mi strasznie gorąco, miałam takie udeżenia gorąca do głowy że myślałam że zemdleje. drętwiała mi ręka. Codziennie rano boje się wstać że znowu będe się źle czuła. niemam już siły na nic! byłam u lekarza neurologa który zbadał mnie standardowo, po czym powiedział że dla mojego uspokojenia powinnam odwiedzić okuliste i dał mi też skierowanie na EEG. u okulisty mialam badanie Dna OKA i ciśnienie gałki ocznej. wszystko OK, ale okazało sie że mam drobną wadę wzroku 0,5 na minusie i astygmatyzm krótkowzroczny. Badanie EEG nie wyszło do końca prawidłowo ale neurolog powiedział że są to tak małe zmiany że nie warto się przejmować i mogą one mieć charakter napięciowy. za dwa miesiące muszę znowu powtórzyć EEG i tyle. przez tydzień po tym czułam sie super, a wczoraj znowu to samo, głowa boli, zawroty straszne. boję się że to straszna choraba. dodatkowo mam czasem wrażenie że coś złego się stanie. proszę Was o pomoc bo niewiem co robić.
Odnośnik do komentarza
do magdalena uwarzam ze przez ten tydzien co mowisz bylo dlatego dobrze ze niemyslałas o tym po wizycie u lekarza uspokoilas niepewnosc ale widocznie na nowo zaczynasz zabardzo o tym myslec i na nowo sobie to wszystko nakrecasz sproboj podejsc do tego ze jest z tobą ok i ze to tylko nerwoból ktory za chwile przejdzie najgorsze jest to jak sobie coraz wiecej zaczynamy nakrecac ze za chwile cos sie stanie ja wiem niejest to zbyt proste ale sproboj niemyslec o tym niewiem mozliwe ze to cos innego ale proponuje ci sposob w jaki ja probuje z tym walczyc do mb49 warto probowac pomimo ze nie jest z tym wszystkim łatwo ale moze akurat sie uda
Odnośnik do komentarza
I starajcie się nie brać leków na uspokojenie.Nasilają przedewszystkim zawroty głowy.Męczę sie już z tym ponad 10 lat.Warto też zrobić najzwyklejsze badania na poziom elektrolitów.Wyrównanie niedoborów może bardzo pomóc,a często okazuje się przyczyną wszystkich tych atrakcjia,a jeżeli chodzi o nas kobietki to czasem wystarczy zmienić lub odstawić tabletki hormonolne niestety mogą one nasilać objawy.I jest jeszcze kilka spraw,które mogą być przyczyną,ale nie będę się tu rozpisywać bo znowu się nakręce i pobiegnę do lekarza.Przedewszystkim psychoterapia.Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Mam takie same dolegliwości o których piszecie, czyli nerwica wegetatywna. Zażywam Pramolan (2x dziennie) zapisany przez internistę oraz Sedatif PC (3x dziennie po jednej, 2-tabl przed snem). Ten drugi bardzo pomaga, albo oba razem dobrze działają. Sedatif PC jest lekiem homeopatycznym. Pozdrawiam Maciej (39)
Odnośnik do komentarza
a czy nie można dać sobie rady bez tych wszystkich kolorowych bądź nie tabletek?? Wczoraj siedziałam ze znajomymi w knajpce, było bardzo miło..niestety tylko przez chwilę. Za chwilę jakieś ukłócie pod żebrem i koniec.. zaczyna się budowanie w głowie tego wszystkiego. Zawroty głowy, nerwowe dygotanie jedną nogą, drugą trzymanie się za brzuch. Zero radości z tego, że jest się z ludźmi. Tylko stres i myśl by jak najszybciej wyjść, bo zaraz może coś się stać!! To jest tak okropne, że już nie mogę. Nienawidzę siebie za to każdego dnia!! A jednocześnie nie umiem z tym walczyć. CZasami wydaje mi się, że udało mi się przezwyciężyć ten strach, lęk, ból... a tu nagle BUM!! i cały wieczór zepsuty, bo przecież nie powiem nikomu co mi jest, bo chyba nic mi nie jest!! Myślę sobie, że nie dam rady, z każdym dniem to samo.. ale ciągle daję i to jest póki co pocieszające - sokoro jeszcze wychodzę z domu to znaczy, że mimo wszystko wygrywam!!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystich. Piszę na tym forum pierwszy raz z nadzieją na choćby małe słowa pocieszenia. Moje problemy ze zdrowiem i napady strasznego lęku przed chorobami i śmiercią zaczęły się na poczatku roku. Byłam w ciązy a w 11 tygodniu lerarz stwirdził, że moje dzieciątko nie żyje, przez cały okres ciąży bardzo źle się czułam, był to po prostu koszmar ale niebędę nim was zanudzać - apropo była to moja druga ciąża pierwsza skończyła się w 20 tyg przedwczesnym porodem i o dziwo mój stan psychiczny był wówczas w dużo lepszym stanie. Ale wracam do tematu. Po zabiegu w lutym tego roku ze szpitala wypisano mnie po 2 godzinach i wtedy się zaczęło. Opanowała mnie straszna panika. Bez przerwy wydawało mi się, że umrę. W każdym bólu dopatrywałam się najgorszych powikłań cały cas miałam gorączkę, jednak żadne badania nie potwierdzały moich obaw/USG, badania krwi/. Zajął się mną wówczs bardzo fajny lekarz, który nie bagatelizował moich obaw i badzo mi pomagał ale paniczny strach nie opuszczał mnie ani na chwilę. Gdy wszystko szło już ku lepszemu pojawiły się okropne bóle rzołądka 2-krotne USG i różne badania krwi nic nie wykazały więc wylądowałam na gastroskopii oczywiście z najczarniejszymi myślami o raku, który stał się moją obsesją. Gastro nie wykazała żadnych uszkodzeń ale test na helikobakter - dla nie wtajemniczonych to bakteria, która siedzi w układzie pokarmowym i powoduje dolegliwości układu pokarmowego m.inn. wrzody, był dodatni. Dostałam wówczas antybiotyki, którymi leczy się tę bakterię, apropo dawka końska i wszystko byłoby ok gdyby nie nowy problem. Zaczęło mnie okropnie dusić w gardle. Uczucie jakby ktoś je rozpychał, jakbym miała wszystko spuchnięte. I od nowa tysiące badań krwi, laryngolog, tarczyca, gastrolog i wszysto ok a ja cały czas się męczyłam. Trawło to długo i wówczas moja lekarka stwiedziła, że to musi być nerwica. To jedak mnie nie uspakajało cały czas analizowałam swoje dolegliwości i pasowały mi one do różnych najstraszniejszych chorób. Gdy jakoś udało mi się z tym żyć /objawy ustąpiły ale czasem wracają/ pojawiły się nowe dolegliwości a mianowicie bóle w klatce piersiowej, duszności - uczucie jakby ktoś przyciskał mi klatkę, nie mogę wówczas swobodnie oddychać, oddech mam bardzo któtki, straszne bóle pleców na odcinku piersiowym, okropnie szybkie bicie serca. Boli mnie przy każdym oddechu i ruchu. Oczywiście 3-krotne EKG, test na uszkodzenie serca oraz 2-krotne w odtępie pięciu miesięcy prześwietlenie niczego nie wykazały więc znowu padło na nerwicę. Dostałam wówczas lek o nazwie cloranxen. Lęk znacznie ustąpił ale bóle w klatce nie i tak jest do dnia dzisiejszego. *Towarzyszą* mi właściwie cały czas, czasami tylko znikają bez powodu jak ręką odiął aby pojawić się nie stąd ni z owąd za pewien czas. Tracę już siły, nie wiem już do kogo udać się po pomoc, cały czas żyję w strachu i chodzę od lekarza do lekarza rujnując się psychicznie jeszcze bardziej. Już nie wspomnę o finansach. Jakby tego było mało kilka dni temu udeżyłam się w głowę / czoło nad okiem, było to przypadkowe zderzenie z głową innej osoby/. Początkowo to zbagatelizowałam ale po 3 dniach, gdy głowa w miejscu uderzenia mnie zabolała znowu wpadłam w panikę, że na pewno coś złego mi sie stało. Oczywiście głowa w miejscu uderzenia lekko boli a jak zaczęłam mocniej się denerowoć boli mnie cała połowa głowy. Nie mam już siły na kolejne wizyty ani prześlwietlenia. Kompletnie tracę siły i nie mam na nic ochoty. Moje życie to koszmar. Jeśli komuś chciło się czytać moją bardzi długą opowieść to proszę o pomoc i poradę co dalej robić. Czy ktoś przeżywa coś podobnego do mnie? Czy przyczyną tych wszystich dolegliwości może być wyłącznie nerwica ? Prosze o pomoc
Odnośnik do komentarza
Witaj Anno ( bo wnioskuję, że takie jest Twoje imię) to wszystko co opisałaś to... wiem jak jest straszne i jak zabiera każdą chwilę z życia. Moim zdaniem budujesz w sobie wizję strasznych chorob a potem gdy tylko zauważysz jakieś objawy u siebie poprzez silne myślenie o nich sprawiasz, że one narastają. Tworzy się z tego błędne koło. Straciłaś już dwie ciąże i nawet jeśli piszesz, że po pierwszej stracie nie byłaś bardzo wstrzaśnieta i szybko z tego wyszłaś to być może gdzieś głęboko w Tobie, ból i lęk ciąle narastały. Potem druga strata.. i w końcu organizm (psychika) nie wytrzymały napięcia i kumulowania pewnych uczuć głęboko w sobie. Zaczęło to więc wychnodzić w postaci różnych rodziajów bólu..bólu, który być może miałaś wcześniej, ale nie zwracałaś na niego uwagi. Bo przecież każdego czasem coś boli, kłuje, strzyka i nie robi się z tego afery. I na pewno kiedyś też tak było u Ciebie. Osłabienie psychiczne, stresy i wszystko inne sprawiły nagle u Ciebie, że zaczęłaś skupiać się na swoim organizmie - przesadnie się skupiać co doprowadza Ciebie teraz do takiego malego obłedu. Jak widzisz badania wychodzą dobrze, pewne bóle ustepują i zaraz pojawaiają się nowe.. i wkręcasz sobie nową chorobę. To co napisałaś na końcu - że może jednak powinnaś zrobić sobie prześwietlenie głowy - po co?? przypomnij sobie, czy kiedyś już nie udrzyłaś się w głowę?? czy nie udrzeyłaś się np o szafkę, o głowę kogoś innego, o sufit bo był za nisko?? na pewno tak było!! i czy robiłaś problem z tego, że głowa boli?? Boli bo ma prawo boleć, pojawia się guz bo ma prawo się pojawić - jeśli udrzeysz się w palec też bedzie ból!! Wiem co przeżywasz, bo ja czasami nawet po małym skalczeniu jestem bardzo zestresowana, czy czasem nie dostanie mi się jakaś bakteria, czy może nie jest zagłęboko itd. Wydaje mi się, że żadne badania już Ciebie nie uspokoją, bo z tego co piszesz to zrobiłaś już prawie wszsytko co można było zrobić. Powinnaś udać się do psychologa i spróbować to *wyprowadzić* z siebie za pomocą rozmowy. Może nalezy dotrzeć do źródła..do tego miejsca, ktore sprawiło, że zaczał pojawiać się w Tobie niepokój, lęk, strach a Ty go tłumiłaś.. może to jest rozwiązanie. Być może przed ciążami stało się coś w Twoim życiu co sprawiło, że zakorzeniły się w Tobie te dziwne uczucia, które po traumatycznych przeżyciach poronienia dały o sobie znać i dają nadal.. życzę Tobie powiedzenia i tego abyś nie wpadła do końca w tą dziwną przypadłość jaką jest nerwica... To bardzo ważne, bo życie jest za piękne i zbyt krótkie na to aby skupiać się na bólu!!
Odnośnik do komentarza
Witam. Dziękuję za twoje słowa. Naprawde bardzo mi pomagają. Wiem, że nie jestem jedyna z takimi problemami. Nie jest to pocieszające, bo naprawę nikomu nie życzę takiej nerwicy, bo wiem jak niszczy życie. W *lepszych chwilach* myślę dokładnie tak samo jak ty. Jednak kiedy dopadną mnie te koszmarne lęki nie potrafie już myśleć racjonalnie. Obecnie jestem w takim stanie, że nawet najmniejsza dolegliwość rodzi w głowie podejrzenia najgorszej choroby i lęk, który strasznie trudno opanować. Wiem, że będę z tym waczyć dokąd starczy mi sił bo mam dla kogo. Dobrze, że mam kochającą rodzinę i wsparcie z ich strony. Bardzo chciałambym, żyć tak jak kiedyś, kiedy byłam silna i to ja niejednokrotnie stanowiłam wsparcie dla najbiższych. Nie pisałam o tym wczoraj, ale od miesiąca mam duży problem i to bardzo realny a nie *wymyślony*. Mój tato od miesiąca przebywa w szpitalu. Trafiła tam po wykonaniu badań na płuca. Miał w nich dziurę a w szpitalu tydzień temu doszedł ropień w jej miejscu. Strasznie się o niego martwię, zawsze był moją podporą życiową i autorytetem. Kocham go bardzo. Oczywiście wszyscy boją się raka płuc, a badania twają już tak długo, że ta niepewność mnie dobija. Miał bronchoskopię ale na wyniki cały czas czekamy, podobno to tak długo trwa nawet 6-8 tyg. Były tylko wstępne, które na szczęście były dobre. Dzisiaj mają być wyniki tomografu. Nie wiem jak zniosę czas oczekiwania. Wiem, ze muszę być teraz silna nie tylko dla siebie, ale skąd tą siłę brać? Anna
Odnośnik do komentarza
Anno! Siłę bierz z siebie..nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo troska o Twojego Tatę może wyleczyc Ciebie z tej dziwacznej obsesji.. Zajmujesz myśli czymś innym i nie skupiasz się wtedy na sobie i na dolegliwościach, które odczuwasz. Mam nadzieję, że z Twoim Tatą będzie wszystko dobrze, choć rozumiem jaki stres towarzyszy Tobie i całej Twojej rodzinie w tym oczekiwaniu, gdy nic nie można zrobić tylko domniemywać. Ale piszesz, że bylaś silna..na pewno nadal jesteś. Ja piszę tutaj do Ciebie dziś ale sama nie mam lepiej. gdy jest dobrze to jest dobrze, ale gdy pojawi się lęk to nic do mnie nie trafia, żadne argumenty. Mogą mówić i mówić a ja i tak wiem swoje, bo wiem co czuję!! i to jest obłęd!!Dziś np byłam na badaniach krwi itp, bo znów mam okres, gdy czuję się fatalnie.. też czekam na wyniki i jak zwykle trochę się ich obawiam, bo dzieje się zbyt dużo rzeczy które mnie niepokoją. Mam nadzieję, że za kilka dni napiszę iż wszystko jest ok a te badania znów potwierdza, że to wstrętna nerwica. Ty jednak mocno się trzymaj i bądź teraz podporą dla swojego Taty, który na pewno bardzo potrzebuje ciepła i spokoju. Nie możesz na Niego przelewać swoich lęków. W każdej chorobie najwazniejsze jest to co ma się w głowie - czasami wlaśnie to może zdzialać cuda. Wprowadź więc w Jego głowę siłę do walki z tą *dziurą* Pozdrawiam Ciebie bardzo gorąco i ..bądź dzielna:)
Odnośnik do komentarza
Dziękuję poraz kolejny za słowa otuchy. Staram sie robić dokładnie tak jak piszesz. Przy tacie staram się nie okazywać strachu i podrzymuję go na duchu jak tylko mogę. Walczę sama ze sobą ale wiem, że dokładnie mnie rozumiesz jakie to trudne. Oczywiście wyniku z tografu wczoraj nie było więc nadal czekamy z duszą na ramieniu. Nie wiem jak to dłużej wytrzymam. Jeżeli chodzi o twoje problemy to jeżeli cię to pocieszy dokładnie wiem co czujesz. Ja też gdy wpadam w ten obłędny lęk żadne argumenty do mnie trafiają, a powoduje go każda nawet mała dolegliwość, a mam je właściwie cały czas. Wszyscy starają się wtedy tłumaczyć, że nic mi nie jest, a ja podobnie jak ty cały czas jestem przekonana, że się mylą, bo przecież moje dolegliwości są bardzo realne i prawdziwe. Kończy się to kolejną wizytą u lekarza i kolejnymi wynikami, króre na szczęście przeważnie są ok. W ostatnim czasie podczas kolejnej z niezliczonych już wizyt u lekarza usłyszłam , że moje bóle najprawdopodobniej wynikają z ciągłego napięcia mięśni spowodowanego stresem. Stres także osłabia organizm i jesteśmy mniej odporni na różne dolegliwości. Od mojej lekarki mam dostać adres do masażysty, być może to pomoże, ale na razie ze wzlędu na chorobę taty nie mam do tego głowy ani czasu. Pozdrawiam cię gorąco. Bardzo dziękuję, że zainteresowałaś się moimi problemami. Nawet nie wiesz jak twoje słowa mi pomagają.Trzymaj się ciepło i napisz jak twoje wyniki, ale wierzę, że na pewno będą ok.
Odnośnik do komentarza
Witajcie :) Nie wiem czy ktoś wspomniał już o tym na forum, ale kurcze ludzie JESTEŚCIE WSPANIALI!. To w jaki sposób nawzajem sobie pomagacie, podnosicie na duchu jest naprawdę godne naśladowania. Niektórzy z Was pewnie nawet nie mają pojęcia jak dużo dla kogoś zrobili pisząc kilka podnoszących na duchu zdań. Dziękuję, że jesteście. Tacy jak Wy dają nadzieję na to, że będzie lepiej. Dziękuję w imieniu wszystkich i swoim. Gdyby nie Wy nie wiem co by było... Nerwicowcy trzymajcie się. Razem damy radę :)
Odnośnik do komentarza
Nerwica lękowa choroba nerwowa.Stoję nad przepaścią...szukam pomocy...jeszcze mam nadzieję...Od ok.3 lat mój stan zdrowia zaczął drastycznie się pogarszać,związane to było z dużym stresem.Prawdopodobnie urodziłem się z jakaś chorobę genetyczną,układu nerwowego,bo od zawsze odczuwałem te objawy choć w o wiele mniejszym stopniu.Zawsze jakoś było..Czuje się tak jakbym nie istniał...Potężne stałe,ciągle zwiekszające napięcie wszystkich mięśni, bez względu na sytuację.. ogromny lęk,potężne trzaski w głowie,trzaski kiedy przełykam ślinę w jamie ustnej..kiedy chodzę..brak wewnętrznego napędu tak jakby moja motoryka nie istniała,uczucie nierealności całego świata,wielkie trudności z koordynacją ruchów,ciała..Ogromne bóle w karku ale to nie typowy ból,tak jakby coś mi strzelało kiedy ruszam w obie strony..zwichnąć....jak nienaoliwiona maszyna...jakby coś miało się urwać więc boję się w ogóle ruszać bo wiem,że będzie to związane z ogromnym bólem...Wzmagające uczucie sztywności całego ciała,ten poziom tego napięcia cały czas się zwiększa...Czuje jakbym tracił resztki siebie...nie wiem kim jestem..Często czuje zgagę, wielki ucisk w klatce piersiowej,drżenie rąk,ciała,pulsowanie w klatce piersiowej,chyba to arytmia.Nie czuje swojego ciała tak jakbym wszystko miał z waty..Nawet kiedy ruszam oczami czuje trzaski,ból.nie potrafię nimi ruszać..stały się jakby nieruchome..Nawet już na siłę nie potrafię się uśmiechnąć,moja twarz to jeden wielki grymas bólu.Do tego dochodzi potężna wrażliwość na dźwięki,tak jakby ktoś rysował mi igłą po mózgu kiedy coś słyszę...potrzebuje ciszy absolutnej..sen miesza mi się z jawą...Robiłem wszelkie badania,leżałem na oddziale neurologii,eeg,rezonans,ekg,dopler,nic..W wypisie *Zespół lękowy*...cechy zespołu depresyjnego...Ja nie mam depresji...Nawet smutku już nie czuje..tylko pustkę i ból...Nie mam już sił...Czuje ze moja glowa jest na sktraju sił...czuje drętwienie...cierpniecie jakby,kurczenie...robi mi się słabo..jest caly czas.Nie wierzę w cuda,chciałbym poczuć się choć trochę lepiej,być choć trochę zrozumianym przez lekarza a nie totalnie olanym..Proszę kogokolwiek o jaką informację namiar na dobrego lekarza,wskazówkę,cokolwiek..
Odnośnik do komentarza
Trzaski w głowie zaczęły się niecałe 3 lata temu.Kiedy np.burczy mi w brzuchu potem czuje trzaski w głowie,tak jakby to było połączone.Zawsze czułem silne napięcie mięśni ale jakoś sobie z tym radziłem.Jakoś...Czuje się taki pusty..dosłownie i w przenośni...i obco wobec samego siebie..nie mam schizofrenii,choć może jakieś tylko cechy ...to zaburzenia świadomości tak jakby przekroczył się u mnie jakiś próg wytrzymałości..pomimo tej potężnej nierealności wszystkiego nie mam urojeń,nie wymyślam niczego,żadnych faktów.Ten ból fizyczny i dolegliwości są po prostu nie do zniesienia..Tak jakby moja głowa nie miała sił żeby sterować ciałem,jakby ktoś odłączył mnie od prądu..Najgorsze są bóle oczu,tak jakby miały mi z orbit wyskoczyć,to tak dziwne uczucie,że ciężko opisać,kiedy ruszam tez czuje trzaski,moja percepcja wygląda jak klatkujący film,brak w niej płynności.Kiedy ktoś do mnie coś mówi,jestem w innej rzeczywistości,gram swoją rolę żeby jakoś wypaść.Czasami kiedy pomyśle jak mogę wyglądać dla innych zboku to mnie przeraża..
Odnośnik do komentarza
Całe ciało jakby się usztywnia,chyba tez coś z krążeniem,kiedy czuje,że krew zaczyna mi gdzieś pulsować to chora radość..Nie wiem wiem na ile te problemy są związane z kręgosłupem,bo mam skrzywienie, być może duże ale ja już nic nie wiem..na ile kręgosłup wpłynął na mój stan czy może mój stan na kręgosłup..przepraszam za chaotyczność..
Odnośnik do komentarza
... ... Przerażasz gdy o tym piszesz.. Robisz to w taki *poetycki* sposób. Wołasz o pomoc a jest zupelnie tak jakbyś to tworzył, potęgował wszystko co w Tobie jest. Jesteś osobą, która wg mnie oddała najlepiej to co czuję ja sama. W Twojej wypowiedzi znalazłam część siebie, swoich przeżyć a właściwie swojej nicości. Brak zrozumienia jest wszędzie - tak jak te wszystkie nerwicowe objawy w naszym ciele. Ja też mam wrażenie, że urodziłam się z tym.. od zawsze, od kiedy pamiętam były we mnie jakieś ograniczenia, błędna koła. Ale przecież nie o to chodzi aby tak w kółko pisać co komu dolega, bo chyba właśnie tym potęguje się te objawy. Myśleniem o nich.. pobudzaniem ich w sobie... Ja nie wiem jak się tego pozbyć, realnie walczę z tym już 10 lat. Raz jest lepiej raz gorzej... czasami wpadam w nicość i sukcesem jest dla mnie wyjście do sklepu po bułkę. Okropność.Bać się samego siebie. Skąd to się bierze?? Ja też mam skrzywienie kręgosłupa i to dość znaczne. I wiem, że większość moich objawów jest spowodowana właśnie nim. Często ból kręgosłupa mylony jest np z bólem serca. Często nawet lekarze nie są w stanie tego stwierdzić. Byłeś u rehabilitanta?? Ja się chyba w końcu wybiorę. ( tylko nie do jakiegoś magika ze wschodu czy zachodu słońca;) . Nie jesteś sam.. choc na codzień na pewno wydaje się Tobie, że właśnie tak to wygląda, bo nikt, nawet lekarze nie rozumieją tego co się przeżywa... ANNO - jak z Twoim Tatą?? chyba są już wyniki?? Mam nadzieję, że jest to coś co przetrwacie razem... i Ty jak sie czujesz?? rośniesz w siłę..?? Moje wyniki jutro. Siula.. - tak, to prawda. Dobrze, że jesteści i że piszecie tutaj!! jest lepiej wiedzeić, że ktoś rozumie..że ktoś wie... że się nie śmieje z Twojego lęku
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×