Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica - czy na pewno?


Gość moni2572

Rekomendowane odpowiedzi

Aniu80! Ja mam bardzo podobne objawy do Ciebie. Też dowiedziałam się że mam nerwicę i przez pierwszy okres oczywiście w to nie wierzyłam. Pierwszy atak paniki wystąpił jak miałam ok 18 lat, więc oczywiście pojechałam z rodziną na pogotowie i *diagnoza; - nerwica wegetatywna. Miałam szczęśliwe, ale skomplikowane dzieciństwo - mam zmarła jak miałam 11 lat - i od tego czasu byłam raczej lękliwa... Później nie miałam żadnych objawów oprócz trzęsących się dłoni i ogólnie łatwo było mnie wystraszyć. Liceum i większość studiów upłynęły spokojnie. Przebywałam na stypendium za granicą przez rok i nie miałam żadnych objawów. Później wróciłam do Polski i dostałam dobrą pracę (nie pierwszą z resztą) która okazała się bardzo stresująca z powodu niezrównoważonej przełożonej... Pierwsze objawy to właśnie flegma w gardle w zeszłym roku ok maja... Byłam wtedy u laryngologa i lekarzy pierwszego kontaktu, ale nic nie mogli pomoc na tą flegmę (przez którą czasami prawie się dusiłam). Później problem zniknął, a wtedy nawet nie podejrzewałam, że może to być spowodowane nerwami. W tą zimę mój chłopak przeprowadził się do Warszawy, na co czekałam bardzo długo, ale wiązało się z tym trochę nerwów - zarówno przeprowadzka jak i czy poradzimy sobie finansowo. Koniec końców wszystko dobrze się skończyło, a wspólne mieszkanie było cudowne... ale... w styczniu miałam duszności i atak paniki... i zaczęło się chodzenie po lekarzach i z każdym tygodniem martwiłam się coraz bardziej o swoje zdrowie... Aniu objawy które opisałaś z żołądkiem zupełnie pasują do tego co mam teraz... miałam robioną gastroskopię która wykazała jedynie Helicobacter Pylori, na który już brałam antybiotyki . Moja lekarka zdiagnozowała refluks żołądka na tle nerwowym, bo gastroskopia niczego nie wykazała... Oprócz tego miałam również szereg innych objawów tj. mroczki przed oczyma, uderzenia gorąca/zimna, mrowienie w plecach, czy kończynach, ból w mostku, pocenie rąk, bóle głowy, falowanie obrazu, uczucie "zaraz zemdleję" i inne. Obecnie mój chłopak jest już od 2 miesięcy w Holandii, a ja wyjeżdżam tam również w następną sobotę i stres z tym związany daje się we znaki. Ilość rzeczy do załatwienia jak również stres czy wszystko się uda był okropny  Mam szczerą nadzieję, że jak wyjadę do nowego miejsca, gdzie już wszystko jest przygotowane w końcu wrócę do siebie, bo w głębi wiem, że jestem fizycznie całkowicie zdrowa. Wiem jaka to straszna choroba i jak ciężko sobie z nią radzić więc jeśli ktoś będzie chciał popisać na ten temat podaje mójego maila: marissska1@wp.pl Pozdrawiam Was serdecznie i pamiętajcie... To wszystko dzieje się tylko w naszej głowie... im szybciej sobie to uzmysłowimy tym lepiej!

Odnośnik do komentarza
Gość Ewa z Bydgoszcy

Ja chciałabym wszystkim polecić artykuły o olejku magnezowym, soli magnezowej oraz chlorku magnezu. Wystarczy wpisac w neta i poczytać -będziecie w szoku co tam jest napisane. Większość * zdiagnozowanej* nerwicy to po prostu ostry niedobór magnezu w organizmie. Nie wystarczy zwykła suplementacja 1 tableteczka i załatwione o nie.... organizm przyswaja niewiele z tego co sumplementujemy a to co jest napisane i co mówia w reklamach to zwyczajna bzdura. Jedna tabletka dziennie nie jest w stanie uzupełnić nam niedoborów magnezu tu musi być przeprowadzona ostra suplementacja przez kilka miesięcy.Jeśli ktoś będzie chciał to pogrzebię w tym co czytałam i powklejam linki do stron które mnie kiedys zainteresowały a dodam, że interesuję sie powyzszym zagadnieniem od marca kiedy zaczełam miec objawy nerwicy -lekarze zapisują to co im wygodnie lub to z czego mają korzyści. Jeden amerykański naukoweic napisał nawet w jakimś artykule, że lekarze nie leczą magnezem bo to jest po prostu zbyt tanie -apteki i większośc z nich poszliby z torbami. barak magnezu to nie tylko nerwica ale wiele naprawdę wiele innych dolegliwosci. Ja biorę magnez w końskich dawkach zaledwie od miesiąca a juz czuję się znacznie lepiej. Śpię normalnie co od marca było niemożliwe , nie budzą mnie najmniejsze szmery nie wytrącają z równowagi głosniejsze zachowania czy choćby zwykłe uderzenie w cokolwiek. Nie jest jeszcze idealnie ale o niebo lepiej niz było. Jeśli komulkolwiek z Was pomogę tym co napisałam będę ogromnie szczęśliwa. Dopiero we wtorek będę miała więcej czasu to pobuszuje w necie i poszukam jeśli kogos to interesuje to piszcie.Pozdrawiam Ewka

Odnośnik do komentarza

LUDZIE !!! Czasami bywało że cierpnęło mi od nóg po twarz ciało z tym że kazda jego część po kolei nigdy np dwie na raz, plątał mi się język a na drugi dzień odczuwałem silny ból głowy gdy np. sie schylałem. od 3 lat jaram czeską marihuane dzien w dzien i 3 lata nie miałem wyzej opisanych objawów !!! I chcialem dodac ze mam 17 lat ^^. I JEBAC POLSKI RZAD ZA UZNANIE LEKARSTWA NARKOTYKIEM !!!!!!

Odnośnik do komentarza

Czesc ewo,z tym magnezem masz chyba racje,szukajac w internecie informacji na temat uczucia *kulki *w gardle natrafilem na strone dotyczaca nerwicy,i nagle wszystko stalo sie jasne,te zawroty glowy,stale uczucie leku momentami przechodzace w napady trwajace po kilkanascie minut.strach przed smiercia czy zapadnieciem na jakas smiertelna chorobe,nie macie pojecia ile razy odwiedzalem lekarzy roznych specjalizacji doszukujac sie wyimaginowanych chorob,przychodze do domu i czuje ze to wszystko juz bylo ze zyje w kalce dnia ,gdzie dzien nie rozni sie zbytnio od dnia,mam wspaniala zone dziecko w drodze i wiem ze powinienem byc szczesliwy, nawet chce tego ale moj umysl wpadl tak jakby w pulapke bezsensownosci.lekam sie takich rzeczy ktorych wiem ze nie powinienem sie lekac,doszlo do tego ze lekam sie jechac samochodem przez most czy zostawac sam w domu,doslownie wszystkie objawy opisane na tej stronie pasowaly do mnie,u psychologa nie bylem,na razie staram sie pomoc sobie bez lekow psychotropowych,wierze ze nasz umysl ma mozliwosc i umiejetnosci wyleczenia siebie. tak jak pisalas ewo tez wyczytalem na necie ze magnez skutecznie wspomaga prace umyslu,na razie biore magnez w tabletkach musujacych,i musze przyznac ze czuje sie psychicznie troche lepiej,ataki paniki sa duzo rzadzsze,jesli to komus pomoze to polecam rowniez jakies tabletki z omega3,wydaje mi sie ze wzmacnilo to moj stan psychiczy,prosilbym was o rade jakie macie sposoby na odstresowanie ,najlepiej takie przyziemne,co wam pomaga?

Odnośnik do komentarza

Witam Jestem tu nowy na forum ale od jakiegoś czasu obserwuje jak piszecie na temat nerwicy. Chciałbym się podzielić z wami moją historią i prosiłbym o wasze komentarze na ten temat. Od 2007 roku leczę się u psychologa,zaczęło się od depresji,która trwała prawie rok w tym czasie byłem leczony sulpirydem oraz przez jakiś czas oxazepanem jeżeli dobrze pamiętam nazwe.Od tamtego czasu był spokój aż przyszedł feralny dzień w sierpniu 2010 w którym to zmarła moja babcia. Dzień później idąc ulicą dostałem ataku lęku spowodowanym skurczem serca bardzo silnym i niemiarowym. Od tego czasu mam takie skurcze raz na dwa tygodnie a czasami częśćiej bądź raz na miesiąc.Oczywiście poszedłem do kardiologa który powiedział że nic mi nie jest. Ale przestraszony objawami wróciłem do psychologa który przepisał mi doxepin 10mg dwie tabletki na wieczór oraz sulpiryd 100mg dwa razy dziennie. Do tego mam dgrawki ciała co jakis czas,badanie eeg oraz tarczycy nic nie wykryło,lekarz kardiolog przepisał mi 2,5mg bisocardu pół tabletki dziennie i mówi że to z nerwów. Od czasu do czasu odczuwam niekomfortowe uczucie w klatce piersiowej takie kłucia. Jak myślicie czy jest to nerwica?? Czy jednak coś poważniejszego i mam się obawiać,choć i tak mam lęki dotyczące mojego zdrowia,dodam że jestem osobą impulsywną i szybko się denerwuje. Dziękuje za ewentualną odpowiedź.Piotrek

Odnośnik do komentarza

HEJ Piotrek to bedzie ta nasza nerwia ja tez bardzo sie denerwuje jak mnie cos boli wrecz wpadam w panike boje sie ze umre i chyba planuje ze jak umre to co z dziecmi a przeciez nic nie zrobie jak umre jest mi tez ciezko ja walcze z tym skurw------em juz 4 lata boje sie jezdzic za granice boje sie ze kto poinformuje mojo rodzine jak mi sie cos stanie jak oni to przyjmno to jak juz jestem za granico to boje sie ze nie wroce do domu caly czs jestem w napieciu wwiec powiem ci tylko jedno nie martw sie tak bo nie jestes sam Pozdrawiam piargardi

Odnośnik do komentarza
Gość Karolina8123

Hej:) Nie chcę nikogo zanudzać tutaj moją historią, ale chciałabym abyście podzielili się swoją opinią na temat mojego przypadku. Objawy mam następujące: nadmierne wypadanie włosów, drżenie dłoni, bóle brzucha, ew. nerek, kołatanie serca (+nieświadome zaciskanie dłoni w pięści). Do matury było wszystko ok. Nie denerwowałam się, nie odczuwałam stresu, radziłam sobie. Koło czerwca/lipca zaczęły wypadać mi włosy. Później strasznie bolał brzuch. Nagminnie od lat mam problem z rodzicami, z którymi nie mogę się porozumieć i po nieprzyjemnej rozmowie włącza mi się cały ten mechanizm i pojawiają się te objawy. Nie wpadam w panikę, nie mam lęków, potrafię się opanować, jednak objawy fizyczne nie dają mi spokoju i są bardzo męczące. Badania oczywiście zrobiłam. Tarczycy, krwi, moczu, USG brzucha. Wszystko w normie. Lekarze twierdzą, że może być to na tle nerwowym. A wy co sądzicie?

Odnośnik do komentarza

Witam, mam problem około roku temu co zabrzmi raczej niepoważnie przedawkowałem kofeinę i wylądowałem na pogotowiu z objawami typowymi dla przedawkowania, uznany za narkomana zostałem potraktowany bardzo nieprofesjonalnie, ale to akurat inna historia. Wracając do problemu od tamtego czasu cały mój układ trawienny i odpornościowy jakby szlag trafił, muszę uważać na to co jem zbyt ostre potrawy wywołują objawy jakby zespołu jelita drażliwego czy jakoś tak kołatanie serca biegunka napady lękowe do tego wszystkiego jeszcze jestem non stop przeziębiony. lekarze uznali, że to nerwica bardziej zwracając uwagę na sytuację rodzinną niżeli zdrowotną, wszystkie badania na jakie mnie kierują wychodzą dobrze, żadnych nieprawidłowości. Do tego wszystkie ostatnio zauważyłem delikatny przerost węzła chłonnego z prawej strony za żuchwą tam przy uchu lekarz uznał, że to nic strasznego wystarczy tylko przyjmować środki przeciwzapalne i zniknie wszystko było by w porządku, ale razem z węzłem pojawiły się duszności, dziwny ucisk szyi spowodowany jakby uczuciem odpadającej szczęki i wybuchom gorąca. w ogóle wszystko w okolicy ucha skroni i szczęki jest ciągle gorące, myślę, że istotne jest jeszcze to, że wszystko po chwili jakby ustępuje kiedy leże na twarzy bądź czymś głównie ręką podtrzymuje sobie szczękę... Straciłem wszystko przez chorobę, ale życia na chorobę nie zmarnuję, bynajmniej póki mam czas żeby to odzyskać, dlatego prosiłbym o jakąś poradę czy coś do kogo się udać i jakie badanie przeprowadzić żeby chociaż trochę wiedzieć z czym mam do czynienia ... z góry dziękuję przepraszam za błędy i pozdrawiam gorąco :)

Odnośnik do komentarza

Jestem sportowcem zawodowym. Wyczynowo trenuję od 10 roku życia. Zawsze miałem nadwagę i mam cały czas i normalnie gram i trenuję. Nie mogę powiedzieć, że żyłem zawsze jak sportowiec. Jadłem zawsze to na co miałem ochotę, często się nie wysypiałem, jak była impreza to mocno zakrapiana alkoholem, papierosy też palę, nieregularny tryb życia. Nigdy mi to w niczym nie przeszkadzało, zawsze byłem przykładem idealnego zdrowia. 4 lata temu trafiłem do szpitala z napadowym migotaniem przedsionków, Dzień wcześniej najbardziej męczący mecz w życiu i ogólnie mecz życia i oczywiście po nim impreza. Umiarowiono mnie przez kardiowersję, zrobiono echo serca i inne badania i powiedzieli że jestem zdrowy, że może wypłukane elektrolity. Po powrocie do domu czułem się bardzo dobrze. Jednak zaczęły się bardzo poważne lęki, napady paniki, przekonany że umieram dzwoniłem co kilka dni na pogotowie, zabierali, badali i wypuszczali mówiąc że jestem zdrowy. To trwało 3 miesiące. Oczywiście natychmiast przestałem trenować, chodzić na uczelnię, pracować itd... Bałem się po prostu robić cokolwiek.Trafiłem do lekarza, który przepisał mi leki uspokajające. Do ciągłego brania belergot i przy cięższych momentach xanax. Pomogło natychmiast. Do tego jeszcze potas. Po kilku miesiącach byłem w stanie wrócić do pracy i do treningów oraz do zawodowego uprawiania sportu. Od tamtego momentu zawsze jak się gorzej poczuję z jakiegokolwiek powodu to pojawia się lęk, czasami napady paniki, słabości itd... 4 lata później pewnego dnia budzę się i znów mi słabo, brzuch, omdlenia, zawroty głowy. (dzień wcześniej normalny trening jak zwykle, blisko rok czasu alkohol maksymalnie raz w tygodniu, bardziej regularny i zdrowszy tryb życia). Ponownie napadowe migotanie przedsionków. Znów kardiowersja bo leki mnie nie umiarowiły. Historia zaczyna się powtarzać. Trochę słabsze objawy bo cały czas tłumaczyłem sobie że to nerwica, wspomagałem się potasem, magnezem itd + krople walerianowe, melisa, mięta, validol... 2 razy jednak byłem w takim lęku, omdlenia, słabość, zawroty głowy duszności że trafiłem do szpitala. Jak mi powiedzieli że EKG jest ok to się uspokajałem powoli i mogłem wrócić do domu. Lekarz jednak mi kazał iść po skierowanie do kardiologa i dokładnie się przebadać. Lekarz pierwszego kontaktu upiera się jednak że jestem zdrowy, że nie ma potrzeby i przepisywał mi jakieś pierdoły. Po 2 tygodniach momentami było coraz gorzej ale nic lepiej. Tym razem problemy z wypróżnieniem, bąblowanie w brzuchu, gdzie się nie dotknąłem na brzuchu to boli, czasami biegunka, kołatanie serca, słabości, zawroty głowy, senność, rozdrażnienie, prolemy z zasypianiem, zaburzenia równowagi, uczucie spuchnięcia głowy jakby mi miała zaraz pęknąć, ciągła zgaga, napady lękowe, ciagłe bekanie, ciągłe gazy, byłem w stanie popracować 2-3 godziny maks dziennie. Jakikolwiek spadek humoru to od razu wszystko gorzej. Najmniejsze zadrżenie jakiegoś mięśnia, mocniejszy puls, dziwny ból głowy, jakiś chwilowy ból głowy, czy kłucie w głowie gdzieś w pobliżu ucha lub oka to od razu do głowy mi przychodzi lista najgorszych chorób jakie można sobie wyobrazić... Najmniejszy stres i mam silne duszności, poranny ból brzucha to od razu duszności i lęk. Czasami nawet niby mam dobry humor i nagle mnie to łapie... Jakby podświadomy lęk... Od kilku lat mam też problem z zatokami, używam kropli do nosa XyloGel 4 lata codziennie. Mam też 3 zęby do wyrwania, 4 do leczenia... Znów do tego lekarza to mi przepisał leki na brzuch, na obniżenie kwasu, na poprawę ruchu robaczkowego jelit. Nie pomogło, znowu do niego i dał mi skierowanie na najróżniejsze badania krwi moczu itd itp. Wszystko ok poza lekką nadczynnością tarczycy, bardzo małą ilością martwych krwinek w moczu. Skierowanie do endokrynologa i znowu leki na brzuch itd. Do endokrynologa jeszcze nie poszedłem bo dostać się na NFZ to coś strasznego (terminy). W międzyczasie znalazłem też w internecie wpisując objawy w wyszukiwarkę grzybicę, drożdżycę bodajże zakażenie bakterią Candida. Wg listy pytań i punktacji 99% na zakażanie daje 140 pkt u mężczyzn. Mi wyszło 320. Poza tym kazali rano po przebudzeniu napluć do szklanki z wodą i jeśli się pojawią niteczki od śliny w dół to prawie napewno potwierdza się podejrzenie. Lekarz nie kieruje mnie na żadne badania w tym kierunku niestety, twierdząc że jestem zdrowy. Jak wyczytałem w leczeniu tego najważniejsza jest dieta. Zacząłem natychmiast ją stosować i jest coraz lepiej, jest niebo lepiej ale objawy mimo, że lżejsze to są wciąż. Nie jem nic co ma jakikolwiek cukier, nie słodzę, nie piję czarnej i zielonej herbaty i kawy, tylko czerwona i ziołowe, nie jem mącznych potraw, ziemniaków, smażonego, dużo ryb, nic z octem, nic marynowanego, nic w czym są grzyby czy jakakolwiek pleśń, dużo jogurtów naturalnych, nie jem po 19 nic, piję po 3-4 litry dziennie wody...

Odnośnik do komentarza

Szukałem też pomocy u psychiatry, ale niestety na NFZ to mogę się leczyć ale 3 miesiące codziennie po 6 godzin i jestem wyłączony z pracy, A niestety ciągną się za mną problemy finansowe od paru lat i nie mogę sobie na to pozwolić zwłaszcza, że od nie dawna mam nową pracę która mi się podoba, spoko kasa, spoko ludzie itd... Tylko jestem na działalności, L4 mnie nie ratuje. Jak nie będę pracował i nie będzie wyników to od razu wylecę... Mam też masę nagromadzonych stresów przez ostatnie 6 lat, w dzieciństwie tez była masakra pod różnymi względami. M.in. 2 letnia ciężka choroba brata i jego śmierć, nie mówię już o tym co się działo w domu. Zawsze byłem znerwicowany strasznie... Proszę o poradę, co powinienem zrobić? Najbardziej bez przerwy boję się śmierci ze względu na serce, nie trenuję i nie gram a życia bez tego sobie nie wyobrażam. Bez treningu przybieram na wadze mimo w/w diety. Czy napadowe migotanie przedsionków może być spowodowane nerwicą?? W 1 i 2 przypadku kładłem się spać i było ok. Jak się obudziłem to poczułem objawy czyli to podczas snu coś się stało. Przez to jest lęk przed spaniem... Co robić??

Odnośnik do komentarza

Witam A gdzie robiłeś testy na kandydozę? Podejrzewam ją też u siebie, ale jutro chcę to skonsultować z lekarzem rodzinnym. Już 4 miesiące mam wszystkie objawy, o których piszesz, ale na razie leczą mnie na nerwicę. A u mnie też zaczęło od kołatania serca po jednej z imprez z dużą ilością alkoholu, ponoć przyczyną był spadek potasu, bo zasłabłam i wylądowałam na pogotowiu, ale od 4 miesięcy moje życie to totalna masakra. Na chwilę obecną udręką da mnie są pulsowania,mrowienie i zawroty głowy. O innych objawach mogłabym napisać cały rozdział;)

Odnośnik do komentarza

Witam! Pierwszy atak lęku panicznego pojawił się u mnie ok. 15 lat temu. Nagle. Bez wcześniejszych objawów (byłam dotąd okazem zdrowia). Obudziłam się w nocy z bardzo szybko i mocno bijącym sercem. Towarzyszył temu irracjonalny lęk przed śmiercią. Lekarz pogotowia podał mi środek na uspokojenie. Zasugerował nerwicę. Zalecił dokładne badania. Zaczęła się wędrówka od specjalisty do specjalisty. Każda diagnoza brzmiała identycznie: nerwica lękowa. Czułam się coraz gorzej. W nocy wybudzały mnie ataki lęku (na koniec zawsze robiło mi się bardzo zimno, zaczynały drżec mi mięsnie, *szczękałam* zębami i atak ustępował), a w ciągu dnia męczyły przeróżne dolegliwości: - bóle i zawroty głowy, - szumy w uszach, - zaburzenia widzenia, - zaburzenia mowy (musiałam bardzo koncentrowac się na wypowiadanym słowie, w przeciwnym razie sepleniłam lub wypowiadalam je błednie), - drętwienie szczęk, - wrażenie ściągania sie skóry na plecach (jakby było jej za mało), - zaburzenia czucia w kończynach (jednemu z ataków lęku towarzyszylo potworne wrażenie, że mam tylko tułów), - duszności, - nagła *pustka* w głowie, zaburzenia pamięci, - bóle w klatce piersiowej, wrażenie zamierania serca lub przyspieszony puls, - osłabienie, - poczucie odpływu, - *kontrolowane oddychanie* - tak to sobie nazwałam, a polegało to na tym, ze musiałam myslec o oddychaniu, jakby nie było odruchem bezwarunkowym, w przeciwnym razie oddech mi sie zatrzymywał, - koszmary senne i poczucie, że jestem ciężko chora. Z pełnej życia, ambitnej studentki stałam sie psychicznym i fizycznym wrakiem człowieka. Moi rodzice byli przerażeni, ale nikt nie potrafił mi pomóc. Nerwicę lękowa potwierdził również pewien pan profesor. Zalecił spacery, regularną gimnastyką, pozytywne myślenie i ... zakazał dalszych wędrówek po lekarzach. Uprzedził, ze walka z nerwicą bywa trudna. Ostrzegł też, że nerwica wraca do człowieka jak bumerang. Nawet po latach. Chorowałam 3 lata. Nerwica odeszła równie nagle jak się pojawiła. Znowu poczułam, że żyję. Wyszłam za mąż. Urodziłam dziecko. Niestety po 4 latach małżeństwa mój królewicz okazał się ropuchą...Zaczęło się życie w nieustannym napięciu i stresie. Dwa lata temu znowu obudziłam sie z tym potwornym wrażeniem umierania...Znowu badania. I diagnoza jak przed laty: nerwica lękowa. Niedawno podjęłam decyzje o rozwodzie. Moje nieudane małżeństwo traktuję jako największą porażkę w moim życiu. Nie mogę przeżyc, ze tak bardzo pomyliłam sie co do człowieka, za którego wyszłam za mąż. ostatni miesiąc był koszmarny. Mało jadłam, niewiele spałam, wypijałam hektolitry kawy. Albo płakałam albo rozpierały mnie nerwy i złośc. Tydzien temu nie mogłam zasnąc. W ciągu dnia meczyły mnie dusznosci, a w nocy pojawił sie ogromny ból w łydkach. Dosłownie nie wiedziałam, co zrobic z nogami, żeby ból trochę zelżał. To ostatnie co zapamietałam - potworne bóle i skurcze łydek. Straciłam przytomnośc. Mąż twierdzi, że wyglądało to tak jakbym się dusiła. Dla mnie bardzo nieprzyjemne było uczucie towarzyszace powrotowi świadomości. Miałam wrażenie, że odpływam. Zażyłam leksotanil (przepisany przez mojego lekarza rodzinnego, zazywany przeze mnie tylko i wyłacznie podczas silnych ataków lęku) Uspokoiłam się i zasnęłam. Nastepnego dnia czułabym się świetnie gdyby nie strach przed ponowną utratą przytomnosci i ewentualnymi przyczynami (teraz się boję ze mam raka mózgu..) Dodam jeszcze, ze byłam nieprzytomna ok. 20 sekund. Mój (wciąż) mąż sprawdził mi tętno. Równomierne i wyrazne. Czy komus z Was zdarzyło sie takie omdlenie? Czy mogło miec ono podłoże emocjonalne? Czy bez znaczenia jest fakt, ze było poprzedzone silnym bólem łydek? A może mam padaczkę? Może to skutek choroby rozwijajacej sie przez lata, a błednie zdiagnozowanej jako nerwica lekowa? Za parę dni mam wizyte u lekjarza. Okropnie się boję.

Odnośnik do komentarza

Katamaran mnie omdlenie się nie zdarzyło, natomiast często mam mroczki przed oczami i zasłabłam kilka razy, po czym odwiedziłam szpitalną izbę przyjęć. Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam cudownego męża, który uczy się jak rozumieć moją chorobę a przede wszystkim jak pomóc mi podczas ataku. Nie jest to wcale proste, gdyż on z perspektywy zdrowego człowieka nie jest w stanie zrozumieć co czujemy my-nerwicowcy. Był on świadkiem moich 3 silnych ataków, które kończyły się zawsze wizytą na izbie przyjęć. Taką najgorszą sytuacją był mój atak podczas wyjazdu na wakacje, kiedy w drodze w samochodzie dostałam pierwszego silnego ataku i sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Szukaliśmy szpitala w obcym mieście, z dala od domu. Był to bardzo silny atak paniki, który na dobre wciągnął mnie w zaklęte koło nerwicy lękowej. Było to w lipcu tego roku, a ja do dziś nie przeżyłam ani jednego normalnego dnia, bez jakichkolwiek objawów i dolegliwości. Ja również, wciąż poszukuje odpowiedzi na moje wszystkie objawy i boję się, że lekarze postawili złą diagnozę.

Odnośnik do komentarza

Dzidzka no właśnie...najgorszy jest ten brak wiary w *tylko* nerwicę lękową, ale podobno to też jest domeną nerwicy... ja mam takie dni, kiedy wrecz jestem przekonana o ciężkiej chorobie i ...rychłej śmierci... ludzie niestety nie rozumieją na czym polega atak paniki, mylą go ze zwykła histerią, ale trudno spodziewac się, ze ktoś zrozumie na czym polega ten lęk, nie doświadczywszy go ani razu. zauważyłam, ze u mnie objawy nasilają się w środku i pod koniec cyklu menstruacyjnego. Jestem własnie parę dni przed miesiączką. Wczoraj czułam się dziwnie, może nie lękowo, ale tak jakoś ...niepewnie. Było mi bardzo zimno, czułam się zmęczona, zatykało mi uszy. Zmierzyłam cisnienie. Okazało się, że miałam bardzo niskie: 75/ 50. Pomyślałam, że na pewno umieram. Tak sie tą myslą *nekręciłam*, że dostałam prawdziwego ataku lęku. Trudno tak życ. Ja również nie mam dnia bez przykrych objawów. Pozdrawiam Cię. Odezwij sie czasem. aha. Napisałaś, że nie zdarzyła Ci się utrata przytomnosci, ale zasłabnięcie. Na czym to polegało?

Odnośnik do komentarza

U mnie zasłabnięcie wyglądało tak, że nagle siedząc za biurkiem w pracy poczułam jak zaczynają drętwieć mi nogi, potem serce zaczęło walić bardzo mocno i szybko, nogi jak z waty. Wstałam żeby zaczerpnąć świeżego powietrza, otworzyłam okno i i czułam mrowienie w całym ciele i zesztywnienie karku, nogi mi się ugięły i nie miałam siły dość do krzesła. Wytrzymałam w tym stanie jakieś 15 min i poprosiłam koleżankę, żeby odwiozła mnie do szpitala (od pracy to jakieś 500 m). Nie miałam siły wejść na izbę tak kręciło mi się w głowie, jak zmierzyli mi ciśnienie to tętno jeszcze miałam ponad 130 i wysokie ciśnienie. Dostałam zastrzyk i po dwóch godzinach leżenia wypuścili mnie do domu. Stwierdzono spadek potasu (byłam po imprezie u koleżanki) prawdopodobnie od alkoholu. Od tego momentu zaczęła się na dobre moja przygoda z nerwicą i trwa bez dnia przerwy do dziś. Choć dziś już wiem jak reagować na nagłe ataki i mam leki, ale to wciąż nie jest dla tak oczywiste, że to nerwy tak na mnie działają. Dziś już nie mam tak silnych objawów, ale coraz trudniej jest mi z tym walczyć bo staram się zupełnie wyeliminować leki, przynajmniej te, które mogą mnie szybko uzależnić. Każdy dzień jest dla mnie walką i choć od rana jest super, wstaje w dobrym nastroju i bez jakichkolwiek objawów, bo nie mam problemów ze spaniem, to gdy tylko pomyślę jak jest fajnie bo nic mi nie jest, zaczyna się jazda...bóle głowy, zawroty, drżenie rąk i natrętne myśli. I tylko myślę jakie jeszcze badania powinnam zrobić :( Pozdrawiam Aha, zaglądam tu prawie codziennie, także czytam wasze posty na bieżąco, one pomagają mi, gdy mam kryzys i lepiej czuję się ze świadomością, że tyle osób ma podobne problemy do mnie. Chociaż oczywiście wolałabym aby nikt z nas ich nie miał. ZDROWIA WSZYSTKIM!!!

Odnośnik do komentarza

Bóle głowy nie odpuszczają. Do tego znowu jestem poddenerwowana i nie mogę zebrać sił, żeby zrobić w domu cokolwiek mam tylko nadzieje, że to w związku ze zmianą pogody. Czy macie też bóle kręgosłupa,bo mnie boli w różnych odcinkach. Może powinnam zrobić rtg? Może to od tego mam te zawroty głowy. W przyszłym tygodniu idę na wizytę do lekarza to z nim na ten temat porozmawiam. No i znowu zaczynam szukać chorób a obiecałam sobie, że z tym koniec. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie Katamaran jesteśmy w podobnym wieku i mamy podobne objawy nerwicy. Czy zastanawialiście się dlaczego tylu młodych ludzi zmaga się z tą chorobą. Wiekszość postów, które przeczytałam piszą młodzi a nawet bardzo młodI ludzie. od wczoraj mam niezłe jazdy z bólami głowy, a.dzisiaj jeszcze wyskoczył mi węzełek obok prawego ucha i lęki jak na zawołanie. Chyba.muszę wrócić do psychiatru bo sama nie dam rady, a myślałam że uda mi się bez długiej terapii i leków.

Odnośnik do komentarza

Katamaran jesteśmy w podobnym wieku i mamy podobne problemy ze zdrowiem. Nie wiem czy zwróciliście uwagę ale przerażająca jest liczba młodych ludzi, którzy muszą walczyć z nerwicą. Przeczytałam wiele postów na tym forum i w większości.piszą tu ludzie młodzi a nawet bardzo młodzi. Nie.wyobrażam sobie wieloletnich zmagań z nerwicą, tak naprawdę to cały czas męczą mnie myśli że niedługo umre. Ostatnie dni to ciągła walka z objawami i z myślami, ale to niewiele daje bo tak się nakręciłam, że musiałam łyknąć xanax, ale minęła godzina i nic nie pomogło. Chyba będe musiała wrócić do psychiatry, bo sama nie dam rady.

Odnośnik do komentarza
Gość Wioleta121

Witam Ponieważ nie wiem do kogo się zwrócić o pomoc pomyślałam ze możne tutaj ktoś mi pomoże... Od czerwca miewam dziwne objawy i zastanawiam się czy to nie nerwica.. mam bardzo często zawroty głowy czasem są bardzo silne czasem mniej, duszności czuje się jakbym się dusiła i mam wrażenie zatkanego nosa i gardła, kłucie w klatce piersiowej po lewej i po prawej stronie, kołatania i ból serca, mocny dyskomfort, nie mogę się skupić gdy myślę, czytam, pisze lub słucham kogoś po prostu wszystko mi z głowy wylatuje, uczucie tak jakbym miała zemdleć i trata równowagi, drętwienie nóg i palców, ból mięśni, ból głowy czasem uczucie jakby mi ktoś wodę wlewał do środka a czasem taki ucisk, ból pleców i karku, mdłości, podwyższona temperatura do 37,4, trudności z widzeniem a mianowicie rozmazywanie się obrazu, potliwość rak nawet gdy są zimne, bóle brzucha i problem z chodzeniem do ubikacji, trzęsą mi się ręce czasami nawet cala się trzęsę, jestem bardzo drażliwa i się szybko denerwuje, mam problem z zaśnięciem i z obudzeniem się, jestem bardzo nadpobudliwa, gdy się zestresuje lub zdenerwuje zaczynam się trząść i mam straszne mdłości i zaraz płacze, boje się spać ze zgaszonym światłem i z zamkniętymi drzwiami a co najgorsze to ze mam chwile ze czuje się jakbym się zacinała coś w stylu tiku tak jakby mnie zablokowali i nie dam rady się ruszać gdy próbuje przekręcić głowę lub wyciągnąć rękę do przodu mam taki przerywany ruch. Mam 20 lat i nie wiem co mam już robić... Wylądowałam 3 razy w szpitalu zrobiono mi badania krwi i moczu, ekg ,echo serca, rentgen klatki piersiowej i brzucha, usg brzucha, badania hormonalne na tarczyce i testy ciążowe wszystko jest zawsze w porządku dają mi jakiś syrop uspakajający i wysyłają do domu.. Czuje się jakbym miała umrzeć to jest straszne tylko siedzę i się zastanawiam na co jestem chora i się boje ze naprawdę coś mi jest a to jeszcze pogarsza sytuacje i zaczynam panikować.. Boje się wychodzić z domu a ja przecież muszę skończyć szkole zrezygnowałam z picia kawy, napojów alkoholowych i wychodzenia samej z domu.. Gdy mowie mamie ze się źle czuje to mi zawsze odpowiada **Znowu się źle czujesz?? Już nie przesadzaj... Ci zawsze coś jest.. Kiedy ty mi powiesz ze się dobrze czujesz??** a chłopak tylko pyta czy ma mnie znowu zawieść do szpitala... Nie mogę z nikim o tym porozmawiać mam nadzieje ze może ktoś mi wyjaśni co mi jest i co mogę zrobić by poczuć się lepiej... Z góry dziękuje i czekam niecierpliwie na wiadomości... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Wioleta121 -to jest nerwica lekowa ,mamy duzo takich samych objawow . Teraz po zrobieniu wszystkich badan ,wybieram sie na psychoterapie . Moze sprubuj :) Tak samo mamie ,moze powiedz ze masz nerwice ,ze masz takie objawy ,moze niech mama z Toba poczyta to forum i zrozumie co to jest nerwica... Ja wiem ze nikt inny tego niezrozumie .Moja kuzynka uzera sie z tym od 20 lat ,a ja zawsze niemoglam sie nadziwic co jej jest ,myslam ze symuluje ,jak jechalam z nia do sklepu a ona chciala wracac bo dostawala paniki w autobusie ...duzo by przykladow podawac..Dopiero kiedy sama zachorowalam ,teraz rozumiem co ona przechodzi przez te lata . Katamaran-na poczatku jak opisywalas objawy jakbym czytala o sobie ,masakra...tez mam te pobudki w nocy z podwyrzszona akcja serca potem mam dreszcze zimno mi i zasypiam...Tez dostawalam swira ze umieram ze cos sie dzieje ,modlilam sie ze niechce umierac.... Ale kiedy zdalam sobie sprawe ze to nerwica moze jest lepiej ,.chociaz czasmi mam tej francy dosyc ..jak narazie niejestem na zadnych lekach ,pije melise i biore magnez+b6 . Wybieram sie na psychoterapie i tam sie okaze czy potrzebuje leki ,jak narazie lekarz ogolny twierdzi ze nie ... Zycze duzo zdrowka :)

Odnośnik do komentarza

Hej Dziewczyny! Ja nauczyłam sie juz wiele objawów ignorowac (nawet bóle w okolicach serca czy nagłe uderzenia goraca w potylicę). Ale nigdy nie naucze sie ignorowac tych nocnych ataków lęku...Dzis znowu to miałam. Ok. 2 w nocy...Płakac mi sie na samo wspomnienie i mysl, ze nie po raz ostatni. Musialam zazyc Lexotanil. Zanim zadzialał modlilam sie, zeby nie umrzec. Ta pieprz...a nerwica odbiera mi cała radosc zycia, dołuje, przeraża. Nie zrozumie nas nikt, kto jej nie doswiadczył. Jak sie raz pozalilam znajomej, to powiedziala, ze ona *nie ma czasu na takie objawy*. Poczulam sie okropnie. Jak nierób który wymysla sobie dolegliwosci z nudów ( a tak naprawdę jestem bardziej zapracowana od niej i nawet jak sie zle czuje, to musze pojsc do pracy i zajac sie dzieckiem, bo nie mam tu zadnej rodziny) Nigdy nikomu zle nie zyczylam, ale wówczas jej z calego serca chocby jednego porzadnego ataku lęku...

Odnośnik do komentarza

Witam-tak czytam i czytam ale nigdzie nie doczytałam czy ktos ma pieczenia głowy?Ja mam od niedawna oczywiście mam nerwicę ale taka dolegliwośc pojawiła się u mnie pierwszy raz tak samo jak zatkane uszy -po jakims czasie tzn, różnie to bywa po godzinie po połowie dnia nawet pomału to ustaje ale co to jest?Proszę o odpowiedz bo oczywiscie już mam schzę że coś powazniejszego mi dolega....

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×