Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica - czy na pewno?


Gość moni2572

Rekomendowane odpowiedzi

Dzęki Aguniu za współczucie. Wiesz co dawno nie miałam takiej nocy jak ostatnio. Naprawdę czułam się fatalnie.Już dawno tak żle nie było.Ale chyba my wszyscy musimy walczyc, żeby jako tako podążac tym naszym, czasem beznadziejnym życiem. Czuję się bardzo samotna bo jestem dosyc skryta i nie lubię się zwierzac. za pierwszym razem mówiłam zaufanej osobie ale teraz jest mi wstyd bo dorazda, ale tak, że chociaż chce dobrze to widac, że sama tego nie przeszła.A ja czuję się nie rozumiana w ogóle, w ostatnim czasie w mojej sytuacji to już napewno, no ale dośc użalania. Pozdrawiam. Życzę Ci Aguniu szybkiego powrotu dio sił i tego, żeby leki dobrze działały. Pa
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny!Wiecie co mi przyszło do głowy?Chłopy to jednak mają przechlapane.Z tego forum wynika.że większośc postów piszemy my,baby.My się przynakmniej wygadamy,wtedy jest lżej.Oni zaś ze swoimi problemami ukrywają się.udają silnych.Wspomagają się alkoholem.Na forum chcę Wam powiedzieć,że też próbowałam takiej kuracji.Rzeczywiście na krótka metę pomaga.Odradzam jednak wszystkim,bo można nie wiadomo kiedy przedobrzyć.U mnie w porę światełko się zaświeciło.Życzę Wam popołudnia bez prochów.
Odnośnik do komentarza
Witam was,no ja dzisiaj dzień mam taki sobie,nijaki,pogoda daje znać o sobie,a ja dzisiaj właściwie nie czuję sie dobrze jestem jakaś osłabiona,w głowie mi się kręci i wogóle do bani.Deprecha łapie na całego,jak się zrelaksować czuję sie spięta,nic mi się dzisiaj nie chce.Rano było w miarę teraz jest gorzej. Pogódko dziękuję za słowa otuchy,ale dzisiaj i tak to mi nie pomoże,bo dołka mam,mam nadzieję że wy chociaż dobrze się czujecie.Pozdrawiam i napiszcie coś do mnie proszę.
Odnośnik do komentarza
cześć dziewczyny, jak pisałem walczę z nerwica już ładnych parę lat i nieźle dała mi popalić.Koncentracja uwagi na jakimś konkretnym zajęciu, skupienie myśli i zrobienie czegoś co daje satysfakcję powoduje,że nasz umysł się trochę zrelaksuje, oderwie od tych *chorych* myśli.Dobrze jest wypracować sobie jakieś swoje hobby, rzecz która nas ciesz i absorbuje naszą uwagę.Dla mnie jest to sport. Jak gram w piłkę , w tenisa, biegam wtedy jest lepiej.Wyłącza się procesor i skupia na czym innym.Potem długi relax w wannie i jest lepiej. Piszcie co u was pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Robson tak walczy mój mąż.Ma tylko trochę inny problem.Wolny czas sobie wypełnia różnymi zajęciami.Dopiero póżnym wieczorem ogląda telewizję.Teraz zaczęły się treningi piłki siatkowej,więc trenuje.Trzymam za niego kciuki.Za Ciebie też.Ja wychodzę powoli na prostą.Zaczynam nie mieć czasu na rozmyślania o sobie i wsłuchiwania się w swój organizm.Tylko te cholerne stawy mnie bolą.Mam reumatyzm,a ta pogoda nie pomaga.Z utęsknieniem czekam na słońce i mróz.Pozdrowionka.
Odnośnik do komentarza
Witajcie,ostatnio u mnie nie wesoło,ciągle zle sie czuje,nie wiem dlaczego.Niby lecze sie ale jakby leki przestaly dzialać,nadal mam lęki i to coraz gorsze,zaczynam sie bać wychodzic z domu,a jeszcze niedawno to nie bylo problemem,boję sie ze popadam w gorszą depresje,nie mowiąc o nerwicy.Jutro mam wizytę u psychiatry może ona mi cos wyjaśni,bo jestem zalamana.Jak żyć jak wszystko mnie przerasta,dziecko z przedszkola musze odbierac z moim ojcem,bo samochodem nie dam rady jezdzic,wieć co dalej będzie.poradzcie cos,pozdrawiam,czuje że wracam do punktu wyjścia z moją chorobą,a było już lepiej,co się stało?
Odnośnik do komentarza
Cześ Aguniu. Nie tylko Ty czujesz się okropnie, u nie też ostatnio kiepsko, narazie bez leków, ale lęki są nie do wytrzymania, najgorzej jest w nocy, nie mogę w ogóle spac, wtedy kiedy organizm powinien odpoczywac, mnie najbardziej łapię lęki.Wszystko w środku mi się trzęsie i nie bardzo mogę sobie poradzic, poszłabym na jakąś psychoterapię, bo leków nie cierpię, u mnie to naprawdę problem jak mam jakieś brac. pozdrawiam mocno Wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Pogódko kochana,co nas wymęczy ta choroba,musimy to wytrwać,teraz przynajmniej w zaciszu domowym dobrze się czuję,bo te lęki bardzo mnie zmęczyły.Wiem że juz nigdzie nie muszę dzisiaj wyruszać i to mnie uspokaja.Ale jutro znowu będzie kiepsko,będe sie starać,mam jutro wizytę i zobaczę co lekarz powie,dam znać wieczorem.Tobie życzę abyś wypoczęła w nocy,bardzo ci to jest potrzebne,wyśpij sie kochana,niech sen przyniesie kolorowe sny,dalekie od lęków,pozdrawiam,trzymaj sie cieplutko i inni też.
Odnośnik do komentarza
Bardzo lubię czytac od ciebie te odpowiedzi bo one naprawdę bardzo mi pomagają, czasami nawet łezka poleci, taka chorobowa solidarnośc. A wiesz co, ja to sobie dzisiaj na wieczór piwko walnę, a co mi nie wolno, tylko zawsze mam się męczyc, ono na sen jest dobre, bo przymula.Żeby tak leki działały to byłoby dobrze, bo niestety alkohol to metoda leczenia na jeden wieczór - nawet nie leczenia tylko chwilowego odstresowania a ja jutro mam wolne to mogę sobie raz pozwolic. Powiem Ci Kochana Moja Aguniu, że mam dośc i widzę, że Ty też. Bardzo Ci współczuję, bo napewno bardzo się męczysz. Myślę, że jutro lepiej się poczujesz, bo do lekarza idzie się po pomoc czyli jednak z nadzieją i tego Ci życzę, żebyś jutro szła spokojna.
Odnośnik do komentarza
Witajcie,Pogódko ciekawi mnie jak Ci noc minęła,mam nadzieje że pospalaś troszkę,jak samopoczucie?Ja dzisiaj jakby trochę lepiej,bo mam wizytę u psychiatry,może jakies światełko w tunelu sie dla mnie zapali,czegoś sie dowiem,popytam ją o różne sprawy,powiem o objawach jakie mialam ostatnio i zobaczymy,wieczorem się odezwę i napiszę jak było,trzymajcie kciuki,kochana Pogódko trzymaj sie ciepło,do wieczorka,pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Jak tam Aguniu po wizycie, z niecierpliwością czekam, aż napiszesz. Wiesz spałam po tym piwie jak zabita do 11 - tej, ale dzisiaj fatalnie. znowu się boję, z chęcią bym na spacer poszła, na powietrze. Cała się telepie. Ale odezwij się Kochana Aguniu, bo z niecierpliwością czekam na to, co Ci lekarz powiedział. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam,przepraszam Pogódko ale teraz znalazłam chwilkę dopiero,więc juz jestem. No cóż doktor powiedziala ze jestem na dobrej drodze,bo moja nadpobudliwość trochę sie zmniejszyla,a co do lęków to wystąpiły bo mialam bardzo male dawki leku i zwiększyła mi ten drugi lek-Sedam z półówki na całą tabletkę,mówiła że na początku tak jest,podaje sie małe dawki a potem je sie stopniowo zwiększa,ale kontrole mam za miesiąc i wtedy będzie mi już zmniejszać dawki,jak będzie znacząco lepiej to powoli będę schodzic z tego leku.Bardzo bym chciala,doktor mnie pocieszyła,że jest lepirj niż ostatnim razem i od razu lepiej się poczułam,a co tam u Ciebie?Dobrze że chociaz pospalaś,bardzo Ci tego potrzeba,pozdrawiam nie martw sie będzie lepiej,jak będziesz sie kiepsko czuła pisz,na pewno się odezwę.Trzymaj się cieplutko i miłej nocki (postaraj się zasnąć) i do jutra.
Odnośnik do komentarza
Witam, Czytam już od jakiegoś czasu to forum ale dopiero teraz zdecydowałem się napisać. Mam 22 lata i podejrzewam, że dręczy mnie poważna nerwica. Ostatnimi dniami żyłem w silnym stresie i objawy się nasiliły. Mam bardzo spięte plecy, szczególnie z prawej strony i szyję. Boli mnie kręgosłup albo mięśnie przykręgosłupowe, sam nie wiem. Oprócz tego czuje pulsowanie za uszami, ucisk z tyłu głowy (szczególnie z prawej strony) i czuję jakbym miał na szyi i głowie mocno naciągniętą skórę. Mam lęki, cały czas boję się, że jestem ciężko chory: rak, tętniaki i inne ciężkie schorzenia spędzają mi sen z powiek. Nie mam raczej problemów z zasypianiem, ale żeby zasnąć muszę mieć włączony telewizor, jeśli jest całkiem ciemno i nic *nie gra* nie dam rady usnąć. Zdarza mi się czasem budzić w nocy ze strasznym lękiem i bardzo szybkim biciem serca. Wydaje mi się wtedy, że mam zawał, że umieram. Zdarza się też, że po takim przebudzeniu cały się trzęsę i jest mi przeraźliwie zimno pomimo tego, że w pokoju jest ciepło i leżę pod ciepłą kołdrą. Czasem też mam tak strasznie ściśnięty żołądek, że nie jestem w stanie nic zjeść. Przez ostatnie 7-8 miesięcy schudłem 7 kg (przy wzroście 181 cm ważę wciąż 73 kg więc nie jest źle). Miewam lodowate i mokre od potu dłonie i stopy. Czasem ściska mnie w gardle i chce mi się płakać. Zdarza się też pulsowanie w nogach, brzuchu, plecach (chyba skurcze mięśni?). Nie jest to pulsowanie *tętnicze*, odbywa się w innym, szybszym i mniej regularnym tempie. Zdarzają się też uderzenia gorąca, gorące uszy, ogólne *rozpalenie*. Na co dzień mam tętno w okolicach 90-100, zdarza się, że mam 80 (w tym momencie mam ok. 94). Podczas jednego z moich *umierań* poszedłem do lekarza, który zrobił mi EKG i stwierdził tylko lekką tachykardię, innych niepokojących objawów nie było. Z tachykardią skierował mnie w prawdzie do kardiologa ale ze strachu, że dalsze badania wykażą jakieś ciężkie schorzenie już tam nie poszedłem. Generalnie przed każdą wizytą u lekarza serce wali mi jak oszalałe, nie mogę się opanować. Od zawsze byłem *nerwusem*. Gdy jeszcze mieszkałem z rodzicami (teraz studiuję i mieszkam z dziewczyną) gdy rodzice gdzieś wychodzili bardzo się denerwowałem, bałem się, że coś im się stanie i już nie wrócą, gdy długo ich nie było zdarzało mi się wychodzić z domu i biegać po osiedlu szukając czy gdzieś ich nie ma. Nigdy jednak nie objawiłem moich lęków rodzicom do tego stopnia żeby zaprowadzili mnie z tym do lekarza. Nie wiem już co mam ze sobą zrobić. Czasem odechciewa mi się żyć, najlepiej czuję się leżąc zwinięty w kłębek albo śpiąc. Przez to wszystko czuję się osłabiony, szybko się męczę i rzadko wychodzę z domu. Przez to opuszczam sporo zajęć na uczelni a jak już na jakieś obowiązkowe zajęcia się wybiorę przypłacam to strasznym pogorszeniem samopoczucia. Przez ostatnie lata nie było najgorzej, objawy nasiliły się po śmierci dziadka, którą bardzo przeżyłem. Na pogrzebie emocje tak bardzo się we mnie zebrały, że zaczęły drętwieć mi ręce i nogi, bałem się, że zaraz umrę, gdy napięcie było już tak silne, że zacząłem płakać wszystko natychmiast odeszło i poczułem ogromną ulgę. Było to w lutym i od tego czasu moje lęki nie dają mi spokoju. Gdzie mam się zgłosić? Co robić? Czy lekarz rodzinny jakoś mi pomoże, czy mam od razu prywatnie iść do jakiegoś specjalisty? Gdzie szukać diagnozy? Pozdrawiam, Dziękuję za każdą odpowiedź, Rafał
Odnośnik do komentarza
Witaj Raf:-) Czytając twoją wypowiedź odnoszę wrażenie, że to kopia mojego samopoczucia sprzed trzech lat. Od razu proponuję ci wizytę u psychiatry. Nie dlatego, że wariujesz, nie, nie! Po prostu taki stan obniżonego nastroju w połączeniu z typowo nerwicowymi objawami po prostu wymaga potraktowania tego poważnie. Oczywiście możesz próbować radzić sobie stosując zabiegi relaksacyjne, ale to nie da trwałego efektu. Ja przez 5 miesięcy przyjmowałam seroxat, z doskoku propranolol na uspokojenie tętna i jakoś się udało. Do dziś jestem trochę nadwrażliwa, ale to chyba taka moja natura, toteż wieczorem przed snem piję melisę, a rano przyjmuję magnez. Bywają gorsze dni, ale daję sobie radę czego i tobie życzę. Nie zaniedbaj niczego i ... do lekarza, całe życie przed tobą. Głowa do góry:-) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Popieram iwę:idż natychmiast do psychiatry.Za daleko sie to posunęło,byś lekceważył ten stan.Problem się sam nie rozwiąże.Przerabiałam to włącznie ze spadkiem wagi.Wszyscy my tu z forum mamy objawy podobne do Twoich.Lekarz dobierze odpowiednie dla Ciebie leki,tak żebyś mógł normalnie funkcjonować.Mówisz,że czytasz to forum,więc zapewne wiesz,że teraz są leki psychotropowe nowej generacji na ogół dobrze znoszone przez pacjentów(sprawa odpowiedniego dobrania ich) z niewielkimi skutkami ubocznymi.Może przedtem umów się z psychologiem,choć według mnie będzie to strata czasu.W pózniejszym leczeniu może taki kontakt się przyda.Będzie dobrze.Nie bój się,nie umrzesz.Jeszcze jedno...ja poszłam prywatnie do psychiatry i nie żałuję.Leczę się na to diabelstwo *z doskoku* tzn.kiedy atakuje od wielu,wielu lat.Podbnie jak Ty zaniedbałam i znalazłam sie w szpitalu.Wiadomo na jakim oddziale.Teraz leczę sie od marca i jest prawie dobrze.Z autopsji wiem,że tego nie wyleczę,ale na jakiś czas się podleczę by móc jakoś egzystować.Trzymam kciuki.Napisz jak Ci poszło.
Odnośnik do komentarza
Witaj Raf,wszystkie Twoje objawy wskazują na nerwicę lękową,do której dołączyła sie depresja,w te dwie sprawy lubią sie ze sobą łączyć,ale radzę tak jak inni udać sie do psychiatry,który stwierdzi dokładnie co Ci dolega i dostosuje odpowiednie leczenie,dla Twojego komfortu psychicznego możesz pójść prywatnie do psychiatry,ja sama też tak chodzę.Jest inna atmosfera i umawiasz się na konkretną godzinę przez co unikasz czekania w przychodni i dodatkowych stersów,nie bój sie pójśc do takiego lekarza,bo oni są od tego żeby nam pomóc i w miarę jak najwcześniej rozpocząć leczenie żeby uniknąć pogorszenia,nie matrw się i pojdz do lekarza,jesteśmy z Tobą i trzymamy kciuki,wszystko będzie dobrze.Od razu lepiej sie poczujesz jak będziesz wiedzial co Ci dolega i jak rozpoczniesz leczenie,a co do leków to są nowej generacji i lekarz dobiera je indywidualnie w zależności od stanu każdej osoby,zawsze możesz powiedziec o swoich obawach,lekarz wszystko wyjaśni.Powodzenia i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Dziękuję wam serdecznie za szybki i szeroki odzew. Czytając to forum powoli przyzwyczajam się do myśli, że będę musiał wybrać się do psychiatry, Sposób w jaki o tym piszecie (jak o czymś całkiem zwyczajnym) sprawia, że zaczynam się z tym oswajać. Wiadomo jaki jest w naszym kraju stereotyp na temat ludzi, którzy leczą się psychiatrycznie. Nie zamierzam iść do *państwowego* gabinetu, przy obecnym stanie służby zdrowia nie mam zamiaru przysparzać sobie dodatkowych stresów. Na szczęście jestem w stanie zapłacić za prywatną wizytę, więc jeśli tylko się wybiorę to na pewno prywatnie. Jedyne czego się boję to właśnie leki. Wiadomo jak to bywa, na jedno pomagają, na inne szkodzą. Z resztą niektóre z nich bywają przecież uzależniające... Poza tym zastanawiam się czy jednak nie diagnozować po kolei poszczególnych dolegliwości (układ krążenia, kręgosłup, żołądek etc.) ale przy takiej kumulacji to chyba jednak wszystko opiera się na nerwicy. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa
Odnośnik do komentarza
Cześc Aguniu, wczoraj cały dzień pracowałam i nie miałam czasu a wieczorem byłam w gościach. Dzisiaj się wyspałam, padłam wczoraj bo byłam bardzo zmęczona.Jeszcze nie wiem jak moje samopoczucie bo rano czuję się dobrze. Co tam u Ciebie Kochana Aguniu, jak Ty się dzisiaj czujesz?czy ta wizyta Ci pomogła, jak się czujesz/
Odnośnik do komentarza
Witajcie,Pogódko wczoraj po poludniu wzięlam większą dawkę tego leku o nazwie Sedam i mnie zmuliło po nim,wcześniej jak bralam pół tabletki to było normalnie,albo dzialal na mnie zasłabo,wieczorem też mialam brać całą ale wzięlam połówkę jak wcześniej,bo jakos nie czulam potrzeby brania na noc większej dawki.Dzisiaj od rana dobrze rano jak zwykle ta sama dawka leku,a teraz znowu wzięlam calą tabletkę i trochę mnie znowu przymuliło,ale zaraz kawkę sobie wypiję i może bedzie lepiej,bo spac mi się chce.Może pomału sie przyzwyczję do tych nowych dawek i będe sie dobrze czuła,trzeba paru dni aby organizm zacząl funkcjonowac normalnie.Cieszę sie że nie mialaś czasu na rozmyslania o chorobie,czekam co napiszesz,też będe wieczorkiem,pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Jest noc,a ja jeszcze nie śpię.Czytam Wasze posty i rozmyślam jak to możliwe żeby tylu ludzi borykało się z nerwicą.A przecież tylu z nas ma choroby współistniejące i wymagające odrebnego leczenia.Kiedyś próbowałam swoje doznania przelać na papier.Nie oddawały one jednak prawdziwego stanu moich uczuć i darłam wszystko na strzępy.Był okres,kiedy wzięłam się za malowanie.Też po jakimś czasie wszystko zniszczyłam.Może kilka szkiców gdzieś tam leży.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość koza_ujscie
Witam wszystkich. Chciałoby się powiedzieć witam w klubie:) Jestem w podobnej do was sytuacji juz od ponad 4 lat. Po latach badań i doświadczeń mogę stwierdzić, że na to co nam dolega nie ma lekarstwa. To jest kwestia podświadomości, zatem naszej psychiki. Małe doświadczenie: czy nie czujecie się lepiej po przeczytaniu np. takiego forum lub po wyjściu od lekarza, który oznajmił nam, że jesteśmy zdrowi? To jest właśnie sposób na nasze dolegliwości. Czy nie jest tak, że jak tylko poczujemy ból w klatce piersiowej od razu myślimy sobie, że to serce? Czy nie jest tak, że jak tylko zakręci się nam w głowie myślimy, że to rak czy jeszcze coś innego? Jakież jest nasze zdziwienie, gdy lekarz oznajmia nam, że wszystko jest w pożądku. I w tym momencie z jednej strony ulga, a z drugiej strony frustracja, że skoro nawet lekarz nie jest nam w stanie pomóc to nikt nam nie pomoże. Niestety, ale musimy walczyć z tym sami. Gdy poczujemy ból w klatce piersiowej nie sugerujmy, że to serce, gdy zakręci nam się w głowie nie wmawiajmy sobie od razu raka. Mi także lekarze przepisywali lekarstwa (mdz.in. prozac), jednak ja jestem przeciwnikiem brania jakichkolwiek lekarstw. Staram się walczyć z tym sam. Nie jest łatwo. To nie przechodzi od razu. Jak tylko *przywyknę* do mojego złego samopoczucia zaraz pojawiają się nowe symptomy, czy objawy. I tak bez przerwy. Z tym poprostu trzeba żyć i czekać, aż w końcu nie będziemy odzuwać już nic. Pamiętajmy, że stres związany z naszymi dolegliwościami może z czasem spowodować rzeczywiste pogorszenie stanu naszego zdrowia. Może z czasem uodpornimy się od stresu w takim stopniu, że nic już nie będzie w stanie nam zaszkodzić i dożyjemy setki?:)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×