Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica - czy na pewno?


Gość moni2572

Rekomendowane odpowiedzi

Agulinka - jak bol jest na tyle silny, ze mi przeszkadza to biore paracetamol, jak po 2 godzinach nie dziala to wtedy ibuprom lub cos podobnego, czasem musze dawke powtorzyc po godzinie bo slabo dziala. Pomaga mi rowniez rozgrzanie sie, goracy prysznic, pozwalam, zeby goraca woda przez kilka minut leciala na twarz, okolice nosa i czola. jesli jest podejrzenie, ze to zatoki to dobrze jest tez rozgrzac stopy, w gracej wodzie na przyklad. No i staram sie uwazac, zeby nie przemarznac, szczegolnie w stopy bo wydaje mi sie, ze czesto to jest przyczyna. zazwyczaj pobolewa przez kilka dni a potem mam spokoj na dluzszy czas. A, i jak mam czas to masuje stopy - refleksy odpowiedzialne za zatoki, czolowe i policzkowe - sprobuj, nie zaszkodzi a moze akurat pomoze. Zanjdz sobie mape stop do refleksologii, znajdz odpowiednie punkty i jak tylko pamietasz, nawet jak siedzisz przed telwizorem to masuj, albo kup sobie walek do masazu stop i masuj po prostu cale stopy jak siedzisz. Warto!! Tutaj znajdziesz mapy stop i dloni --* http://www.refleksologia.com/ . refleskologia jest tez swietna forma relaksu przy nerwicy. Nerwicowa - moze byc wiele przyczyn takiego samopoczucia - po jednym ataku nikt przez internet cie nie zdiagnozuje. Obserwuj swoje cialo i swoje emocje i jesli problem bedzie sie powtarzal to trzeba isc do lekarza - zrobic podstawowe badania i pomyslec o konsultacji psychologicznej. Gala - ja wlasnie z tym ruchem przesadzam chyba - swietnie to wplywa na moje samopoczucie i ciagle zapominam, ze niestety musze byc ostrozna ze wzgledu na moj kregoslup. Ale mam nadzieje, ze znajde w koncu rownowage, zeby moc korzystac z dobrodziejstw sportu i nie robic sobie jednoczesnie krzywdy. Musze koniecznie znalezc znowu czas na plywanie bo uwielbiam wode:) tez nie martwie co tam u naszych kochanych dziewczyn - Pola.nki i Anzel. Mam nadzieje, ze jakos obie daja rade!! Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Ja już nie wiem co mi jest... albo fiksuję i wyląduję u czubków, albo w końcu coś mi się stanie... Nie wiem już czy te objawy które mam mogą być objawami nerwicy, czy to jest już coś poważniejszego... wczoraj wieczorem, pojawił się u mnie taki dziwny smak w ustach, taki jakby nieco metaliczny... nie wiem skąd się brał... czy to np. od nieco zapchanego nosa bo mam wrażenie jakby mnie karat dopadł, czy z czegoś innego... niemal od razu pojawił się lęk, gorąco w piersi... Dzisiaj rano, jem śniadanie, a wydaje mi się że każdy kęs osiada mi ciężarem na ramionach i piersi, utrudnia oddech... potem chwilami wydawało mi się jakby mi się oczy zapadały... nie wiem dokładnie jak to opisać. Coś jakby mi się ciemno robiło na granicy widzenia, po bokach i nad oczami... dziwaczne wrażenie i nieprzyjemne, do tego zawroty głowy... niby piękna pogoda, niby wszystko okej, ale non stop czuję niepokój, chwilami lęk, nie jakiś wielki, ale jest... boli mnie między łopatkami, boli kark i tył głowy... zaczynam się bać, że to naprawdę jakiś guz mózgu, albo coś innego... że coś mi się stanie... było już prawie dobrze, trochę bolały mięśnie, ale lęk odszedł... wydawało mi się że z tego wychodzę już, a znowu wróciło. Znowu się boję... najbardziej tej choroby mózgu i tego że stanie mi się coś z sercem i płucami... I nie wiem czy to naprawdę nerwica czy coś innego... groźniejszego... Eh... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Gosienka. Ataki miewałam wielokrotnie, ale też niestety pojawiały się na lekcjach. Pomyślałam o konsultacji psychologicznej, ale obawiam sie, że będę miała jakieś proszki uzależniające (psychotropy czy coś w tym stylu). Bardzo się boję pójścia do psychologa i tego, co mi dokładnie powie. Co do badań podstawowych, to robiłam wszystkie i wyszły prawidłowo (morfologia, ekg, mocz). Ja nie wiem co mam już ze sobą robić, jak się zachowywać itd. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Nerwicowa - skoro badania zrobione i dobre wyniki to super, z tego trzeba sie cieszyc i po prostu zabrac sie za leczenie nerwicy. Jesli nie chcesz brac lekow to jest to twoj wybor i nikt cie do tego nie zmusi - ale jak najszybciej rozpocznij terapie. I powtorze po raz 1000000 chyba... ;) - trzeba sie samemu zabrac do pracy, czytac o sposobach walki z nerwica, o jej mechanizmach, trzeba nerwice i jej mechanizmy poznac a pozniej wybrac sposob lub sposoby walki z nia i zaczca prace nad soba. Sport (codziennie, intensywnie przynajmniej przez pol godziny), medytacja, joga, firmacje, relaksacja, hobby. TERAPIA jest njskuteczniejsza metoda, ale im wiecej dodasz do niej od siebie tym efekty przyjda szybciej i beda trwalsze. Psychologa czy psychiatry nie ma sie co bac - czy bedzie to gorsze niz to jak teraz cierpisz i sie boisz?? Szybciutko na koslutacje i rozpoczac leczenie jak najszybciej nie warto marnowac ani chwili dluzej - trzeba newrice wyleczyc i znowu cieszyc sie zyciem! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

reszka uzbroj się w cierpliwość.nerwica będzie przychodzić,ale jeżeli zaczniesz choć troche pracować nad sobą to niepokuj i lęk będzie mniejszy.ja jestem na to dowodem było barzdo żle,ciśnienie nawet nakręciłem do 200/110 a teraz wszystko dobrze,momętami to wraca,ale nie nakręcam że umieram,że zaraz upadne już 2 lata od pierwszego ataku i co?dalej żyje,żuciłem przez to papierosy,nie pije tak żeby być pijanym tylko pije tak podchumorek,bolą mie czasami stawy w środe idę do reumatologa niech fachowym okiem strzeli czy wszystko oki.nie biore żadnych tabletek,tylko magnez, omega3,cytryna i pomarańcz,staram się biegać i raz na tydzień basen,ale ostatnio brak mi czasu ,jest to związane z urządzaniem mieszkania.zmienie to jak tylko się z tym uporam:)pozdrawiam gosie polaanke i gala

Odnośnik do komentarza

Hej Demi Wiesz, tak sobie pomyslalam, czytajac twoj wpis - ze moze warto by bylo, zebys jednak sprobowal terapii i pozbyl sie tego swinstwa konkretnie, zeby co chwila nie wracalo? Nawet latwiej by ci bylo teraz, kiedy juz czujesz sie lepiej i potrafisz to w miare dobrze kontrolowac i nie spieszy ci sie. Moze warto by bylo pojsc na kilka sesji terapeutycznych, najlepiej terapii kognitywno - behawioralnej i *dopracowac* to wszystko do konca, zeby nie wracalo za kazdym razem kiedy pojawia sie dlugotrwaly stres. Bo stres w zyciu zawsze byl i zawsze bedzie niestety :) Pomysl o tym! Pozdrawiam cieplutko!

Odnośnik do komentarza

Witam. Błądząc po różnych stronach i forach natknęłam się na to. Wątpię, że gdziekolwiek indziej, będę mogła otrzymać jakąś pomoc, radę. Cóż, zacznę od objaw, jakie mnie nękają. Zaczęło się od ciągłego uczucia zmęczenia. Przez dość długi okres, moja lekarka rodzinna, tłumaczyła taki stan okresem dojrzewania. Zaczęły do tego dochodzić takie problemy, jak brak koncentracji, łatwe męczenie się. Ciężko mi było, stwierdzić, co mi dolega, ale podejrzewałam stany depresyjne. Śmierć kogoś, nawet bliskiego, stała się dla mnie zupełnie obojętna, z kolei na małe, nic nie znaczące incydenty, jak chociażby upuszczenie talerza, wywoływało u mnie histeryczny płacz. Zostałam wyśmiana przez babcię (rodziców mam za granicą, raczej nie utrzymuje z nimi bliższego kontaktu.). ,,16-latka i depresja? Nie wiesz, co znaczą dorosłe problemy!**, takie komentarze słyszałam zawsze, gdy sugerowałam, że moje samopoczucie może się wiązać z problem psychicznym. W końcu, lekarka zaleciła badania krwi i tarczycy. Wyszedł niedobór potasu i magnezu. Badali mi też przeciwciała, po miesiącu stwierdzono Hashimoto. Brałam potas i magnez w tabletkach, a wszystkie moje problemy zdrowotne zaczęły być tłumaczone Hashimoto. Tymczasem, zaczęłam mieć takie dolegliwości, jak zawroty głowy, dreszcze, zmiany temperatury ciała. Czułam, a raczej czuję, często ucisk w gardle. Są momenty, w którym czuję się, jakbym traciła świadomość, jakby wszystko było snem. Nieustające koszmary. Miałam straszne lęki, największe, przed samą sobą. Często, czułam się, jak zupełnie inna osoba, o innej wrażliwości, charakterze. Zastanawiałam się, czy to nie rozdwojenie osobowości, ale po pewnym czasie nauczyłam się sama to kontrolować. Doszła straszna agresja, którą do teraz muszę ukrywać. Są momenty, w których nie mogę przestać myśleć o tym, by zrobić komuś jakąś krzywdę. Pracowałam nad reputacją miłej, spokojnej dziewczyny, więc wciąż to sobie tłumię. Coraz gorzej było w szkole, nie potrafiłam się na niczym skupić, wiele razy wyskakiwała mi gorączka. Biegałam od lekarza, do lekarza. Pół roku temu okazało się, że mój organizm *poradził sobie* z Hashimoto. Nie jest to w najmniejszym stopniu powodem tych dolegliwości. Zażywanie wspomnianego wcześniej magnezu i potasu też nic nie dało. Praktycznie wszystkie wyniki mam w normie. Miałam robione EKG - jak najbardziej ok. Może dodam też coś, o stanie psychicznym. Nigdy nie dogadywałam się z rówieśnikami. Nie potrzebowałam ich towarzystwa. Wielki stres, jest powodowany sytuacją w jakiej się znajduję. Moje relacje z rodziną są coraz gorsze. Wiele razy, mówiono mi, że jestem bezuczuciową osobą, w dodatku, nawet teraz, zaczęłam się nad sobą użalać. Wierzę, że z moim stanem psychicznym jest lepiej, niż wcześniej, ale zauważyłam, że z moim ciałem jest coraz gorzej. Czuję się wykończona też tym, że nie mam narazie miejsca, w którym mogłabym być sobą, wszędzie muszę udawać. Nie wiem, do jakiego lekarza mam się skierować. Myślałam, o pójściu do psychologa, nawet jedną wizytę mam za sobą. Niestety, podziękowałam. Podszedł do mnie, jak do osamotnionej nastolatki, zaczął mi wpajać, że powinnam chodzić na koncerty z przyjaciółmi, bawić się. To mnie zupełnie nie interesuje. Z kolei, boję się tego, że jeśli psycholog podejdzie do mnie zbyt indywidualnie, zaczniemy rozmawiać o moich problemach, wyjdę na jakąś *nienormalną*, i mnie nafaszerują jakimiś lekarstwami ;) Problem też tkwi w tym, że gdybym chciała iść do psychologa, nie wiem, gdzie powinnam się zgłosić. Na pomoc rodziny nie mogę liczyć,tymbardziej, że tak naprawdę mnie nie znają, w końcu, przez większość czasu, udawałam kogoś innego. Kogoś, kogo chcieliby znać... W każdym razie, moja rodzina uważa to za bzdury, a *problemy fizyczne, nie mogą być powodowane psychicznymi*. Przepraszam, za tak chaotyczną wypowiedź. Przypomnę również, że mam dopiero 16 lat, tak więc nie mam możliwości, chodzenia prywatnie do jakiegoś lekarza, bez wiedzy rodziny. Bardzo proszę o pomoc, czuję, że z moim organizmem z dnia na dzień jest coraz gorzej.

Odnośnik do komentarza

Miya Wybacz, ale nie moge sie ciagle powtarzac i do kazdego pisac to samo. Mysle, ze inni czuja podobnie. Zachecam sie do przeczytania tego forum kilka stron wstecz - duzo juz napisalismy o objawach i sposobach walki z nerwica, mysle, ze znajdziesz tu odpowiedzi i porady. Pamietaj, nie jestes ze swoim problemem sama, bardzo wiele osob cierpi z powodu nerwicy i innych zaburzen emocjonalnych, psychicznych. najwazniejsze to jak najszybcie znalezc odpowiednia pomoc profesjonalisty i po prostu sie leczyc. Wiem, ze teraz czujesz sie jakbys byla zupelnie sama i nie widzisz drogi wyjscia z tego problemu ale tak nie jest!! Jestes chora, potzrebujesz pomocy i musisz o ta pomoc poprosic. Nie wiem jak to teraz jest z lekarzami kiedy jest sie niepelnoletnim - ale powinnas jak najszybciej umowic sie do swojego lekarza ogolnego i szczerze mu o wszystkim powiedziec i konkretnie poprosic o konsultacje z psychiatra lub psycholgiem. Psychiatra bedzie mogl wtedy zdecyowac czy potrzebne sa leki i skierowac na odpowiednia terapie. Jesli nie mozesz tego zrobic bez pomocy osoby doroslej a babcia ignoruje problem zastanow sie z kim moglabys szczerze porozmawiac. Psycholog w szkole? Jakas fajna nauczycielka/nauczyciel? ciocia, wujek? Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Miya Jesli nie masz nikogo, kto moglby z toba pojsc to moze warto udac sie do przychodni i po prostu szczerze z kims tam porozmawiac i dowiedziec sie co mozna w takiej sytuacji zrobic? Powiedziec, ze rodzice sa za granica a potrzebujesz zobaczyc sie z lekarzem?

Odnośnik do komentarza

Miya - bezsensowne te zasady, ale cos zrobic. zastanow sie jeszcze czy nikogo nie mozesz poprosic... mysle, ze wazne, zebys zostala na poczatek odpowiednio zdiagnozowana. A w miedzy czasie czytaj, szukaj, ucz sie na temat sposobow walki z nerwica, moze rzeczywiscie uda ci sie samej pokonac to cholerstwo. No i pisz do nas, zasze troche lzej jak sie czlowiek *wypisze* :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja miałam cieżki czas chciałam odstawić afobam nie udało się dostałam odbicia fachowy język lekarzy. Było tak cięzko że nic nie jadałam, nie piłam, dostałam takich lęków ze szok. I taki ból glowy ze nie zdajecie sobie sprawy. Pojechałam do lekarza psychiatry, powiedzał jedno ze to emocje nakrecam bole bo na nie czekam ja i tylko ja mogę sobie poradzić z tym. Kazal mi wrócić do leku tylko o przedłużonym działaniu mi dał aż do wyciszenia paniki bo stwierdził ze nic z tego nie będzie . Ja się wyciszyć? jak ja jakbym miała program wpisany w głowe porażka. Nazekam wiem, czy ktoś z Was to przezywał miał taki beznadziejny stan ,wydawało mu się ze niema wyjscia. Poradzcie coś dajcie mi kopa w t........ .Jak wyłączyć w głowie ten stan zupelnego wypalenia i czekania co będzie bardzo to trudne powalona choroba sam człowiek się niszczy i o tym ja wiem ale nie mogę zmusic mózgu do zmiany myślenia mam nadzieje ze ktoś zrozumiał moj przekaz....

Odnośnik do komentarza

Anzel - kochana, sciskam cie mocno i pozdrawiam cieplutko. Kiedys w koncu musi byc lepiej!!! Agulinka - ten stan da sie *wylaczyc* i zmienic, ale na to trzeba czasu i wytrwalosci. Pisalam juz tyle razy, nic bez ciezkiej i wytrwalej pracy nie przyjdzie!! Przykro mi, kochana, ale wierze, ze taka jest prawda. I to nie jest takie tam myslenie pozytywnych mysli tylko codzienne, wytrwale cwiczenia, na sile i do znudzenia. I nawet to nie przyniesie efektow od razu. Mysle, ze wszyscy tutaj przechodzili lub przechodza przez przez rezygnacje, uczucie, ze nie ma z tej sytuacji wyjscia. Ale to choroba przez ciebie przemawia!! jesli masz sile wejsc na internet i pisac o tym, jesli masz sile isc do lekarza itd to znaczy, ze masz rowniez sile do pracy nad soba. NIKT TEGO ZA CIEBIE NIE ZROBI! Mozesz szukac pomocy w postaci terapii ze spacjalista, ale terapeuta tylko wytlumaczy ci pewne rzeczy, da wskazowki i cwiczenia, ale cala prace i tak bedziesz musiala wykonac sama. To co kazdy psychoterapueta powie, mozna znalezc w kazdej ksiazce w tym temacie - zostalo tych ksiazek juz napisane tysiace, powstaly setki stron internetowych, dzieki ktorym mozna sobie pomoc - ale nikt nie da ci magicznej rozdzki, ani magicznej tabletki, ktora nagle zmieni twoje samopoczucie i zycie. Nie marnuj wiecej czasu, wez sie do roboty - mimo zwatpienia i braku motywacji, mimo braku nadziei - nie ma innej drogi. Ja sama przez to przechodzilam, pracowalam na soba a zwatpienie ciagle wbijalo mnie w ziemie. czytalam ksiazki i myslalam *latwo powiedziec!*, ale to wszystko co przeczytalam bylo prawda, to czego sie nauczylam bylo i jest dla mnie ciagle skuteczne. Jestem zdrowa i szczesliwa i zdobylam *narzedzia* i wiedze, ktore bede mogla wykorzystac jesli przyjdzie jeszcze taka potrzeba. Kazdy dzien jest teraz taki normalny, cudownie normalny, ale zajelo mi to miesiace, zabralo duzo czasu i wytrwalosci, rowniez pieniedzy wydanych na terapie, ksiazki i plyty. Nagroda jest jednak warta tego i duzo wiecej.

Odnośnik do komentarza

Witam was wszystkich .Dawno sie nie odzywalam. Myslalam ze tak bedzie lepiej ze moze przestane o tym myslec, ale nie. zawroty glowy powrocila, glowa nie boli ...jednak ciagly lek przed choroba pozostal. w srode mam wizyte u psychiatry, nie chcialm tego dluzej odkladac. po wizycie u neurologa wszystko bylo ok przez jakis tydzien i znowu wrocilo, bo moze on jednak nie ma racji, dlaczego nie zrobil tomografii, moze cos tam dalej rosnie. Bol brzucha,drzenie rak,zawroty i te ciagle,natretne mysli.przeciez to czuje , przeciez boli, przeciez nie zmyslam...eh ..............ciezko. dzien lepszy(przeciez wiesz ze nic ci nie jest,tylko to sobie wmawiasz)-dzien gorszy(zaraz zwariuje) i tak w kolko. Tak naprawde to ciezko mi sobie wyobrazic ze to moze byc nerwica,jest tyle innych chorob. Gorszy dzien..................tak bardzo chce z tego wyjsc.

Odnośnik do komentarza

Feline - moglabym dokladnie powtorzyc to co napisalam Agulince, ale mozesz sobie to przeczytac powyzej. Dziala u ciebie typowy mechanizm nerwicy i hipohondrii. Kazda wizyta u lekarza i pozytywna diagnoza poprawia stan rzeczy na kilka dni lub tygodni a potem wszystko zaczyna sie od poczatku. Uwierz mi, nawet gdybys miala zrobiona tomografie komputerowa i wyniki bylyby dobre, poczulabys sie lepiej najwyzej na kilka tygodni - bo przeciez wyniki tez moze byc zaklamany? a moze ktos zle wyniki odczytal? albo cos przeoczyl? Tak mozna bez konca i dooki nie wezmiesz sie za nerwice te stany zamartwiania sie i leku o wslasne zdrowie i zycie nigdy nie mina. Kazdy ma jakies tam obawy w ciagu zycia, ale zdrowy czlowiek nie marwti sie na zapas i nie pozwala, zeby bezpodstawny strach wplywal na codzienne zycie i czynnosci. Masz wizyte u psychiatry - super! nawet jesli stwierdzi, ze musisz przyjmowac leki, moze warto od razu porposic go o skierowanie na terapie? Im predzej ja rozpoczniesz tym szybciej poczujesz sie lepiej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja sobie siedze z mokrym ręcznikiem na glowie bo mnie troche tli nad oczami głowa standart chociaż wiem ze sobie to wmawiam i tak się napędziłam to pisze zeby o tym nie myśleć rozprosić uwagę. Zeby nie było tak jak zawsze w moich beznadziejnym postach to chciałam napisać Wam że byłam dziś u psychoterapeuty i naprawde przynajmiej na dzień dzisiejszy bo przedemną długa droga czułam się u niej bardzo dobrze pomimo drobnych dolegliwości . Rozmawiałam z nią 2 godziny w środe ide znów, poza tym leki i odwracanie uwagi od bólu co jest najtrudniejsze zgadzam się z Gosienką to chyba mądra kobieta praca i tylko praca nam pomoże leki to tylko chwila ulgi a problem w głowie zostaje. Pewnie jeszcze nie raz będe ryczeć ze mi źle i jakie to wszystko trudne ale poniewaz mam dla kogo żyć zresztą robie to też dla siebie będe pracować, płakać , czasami wątpić aż w końcu wyjde z tej choroby.Wogole ciesze się ze jest taki wątek i że piszą tutaj takie mądre kobietki bo dzięki nim poszłam na tą terapie która dała mi malutko ale jednak nadzieje na przyszłość. felinne88 idz do psychiatry jak najszybciej nawet się nie zastanawiaj ja tak zwlekałam a gdybym poszła wcześniej to był nie zakręciła takiego koła przyczynowo- skotkowe, było by troszke łatwiej nie trzeba sie męczyć i wstydzić. Ja byłam w szkoku jakie fajnie kobietki i mężczyzni młodzi chodzą do lekarzy.Psychoterapie też polecam naprawde super rzecz nie sądziłam że to jest taka pomoc myślalm że przyjdzie sobie paniusia pogada że wszystko będzie dobrze i pojdzie a tu miło się zaskoczyłam wspaniała sprawa , napewno pochodze jeszcze długo za co jeszcze raz dziekuje dziewczyną które nas do tego zachęcały.Mowiłam mojej psychoterapeutce ze mam jakies wsparcie i ze tak sie dowiedzalam od mądrych kobiet o tej terapi :)

Odnośnik do komentarza

felline88 uwierz mi moze wszystko Cię boleć mocno wręcz mnie tak boli głowa i naprawde nic w niej nie mam a boli ale jak np : gadam sobie z lekarzem , psychoterapeutką na kimś co skupie uwagę to ból maleje i to jest właśnie to.A znów jak jeszcze o tym myśle i tylko leże i stękam to się rozkręca na całego każdy bol mozna sobie wmówić nie koniecznie organiczny jeśli jesteś przebadana oczywiście bo uwazam że jednak pomimo że to i tak czasami nic nie daje bo lęk i tak wraca bez pracy nad sobą to wykluczyć powazne choroby trzeba bo tam czas jest potrzebny.Nie żebym Cię straszyła ja jestem świecie przekonana ze ty masz cos podobnego do mnie tylko twoje koło jeszcze nie kręci się tak jak moje w przenośni. Zatrzymaj je jak najpredzej . Do lekarza musisz iść potem zdecudujesz co dalej:)

Odnośnik do komentarza

Witam w ten deszczowy wczesny ranek... Przepraszam, że będzie egoistycznie o mnie, ale po prostu wysiadam po dzisiejszej nocy. Nie wiem już co mi jest. Okej nerwica, ale naprawdę boje się że to nie tylko to. Od Piątku nie biorę żadnych leków. Nawet nie najgorzej w każdym razie w dzień. Czuję tylko niepokój. Ale w nocy... wszystko zaczęło się wczorajszego wieczoru... serducho jakby lekko przyspieszało mi przy wdechu, zwalniało przy wydechu i jeszcze wydawało mi się że na samym początku każdego wydechu serce się potykało, zatrzymywało na jedno uderzenie czy pół uderzenia... jak możecie się domyślić przyprawiło mnie to o lęk... W nocy tak koło drugiej, coś wyrwało mnie ze snu... strach, niemożność nabrania powietrza, serducho zaczęło walić, ból brzucha, biegunka... Nie wiem co wyrwało mnie ze snu, chyba wrażenie że serce mi nie bije. Tyle że jakby stanęło mi serce to chyba raczej by mnie to nie obudziło prawda? Potem po położeniu się do łóżka, drętwienie lewej strony twarzy, duszności, jakby napięcie, mrowienie, przechodzenie prądu z tyłu szyi i głowy tak po prawej stronie jakby nieco do ucha i taki dziwny dźwięk w uchu, nie szum, nie pisk, jakby taki drganie, chrobotanie (najbardziej przypominało mi to dźwięk/wrażenie jakie bywa gdy zaswędzi tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę - mam nadzieję że wiecie o co mi chodzi), oczywiście drętwienie rąk i nóg... nie udało mi się zasnąć do jakiejś 4 rano... Dzisiaj jestem nie do życia... boli mnie kark, brzuch... czuje lęk, że to nie nerwica tylko coś poważnego... Jutro idę do psychiatry i na holtera, ale nie wiem jak ja dożyję do jutra... Pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza

Witaj Agulinka. Dziękuję za odpowiedź. Wiesz, nawet mnie te dolegliwości głowy nie przerażają tak bardzo - owszem niepokoją, bo się zastanawiam od czego to może być i czy nie mają związku z dolegliwościami sercowo-oddechowymi... Z tych wszystkich dolegliwości najbardziej przeraża mnie serce i duszności. Panicznie boje się zawału, tego że serce mi stanie i umrę, albo że się uduszę. Nie chcę umierać. Mam po co żyć i mam dla kogo żyć, więc te dolegliwości mnie zwyczajnie maksymalnie przerażają. Teraz boli mnie i jakby drętwieje lewa ręka, tak po wewnętrznej strony i pod pachą, boli środkowy palec i już się martwię czy to od serca, czy jednak nie. W dodatku pobolewa mnie trochę w piersi i też nie wiem czy to od serca, czy nerwicowe... Boje się nocy, a przede mną jeszcze dwie zanim wezmę znowu Hydroksyzynę... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dokładnie Cię rozumiem Reszka ja mam tak samo tyle że ja znów się skupiam na bólu głowy i poprostu z dnia na dzień sobie go tak zwiększyłam że szok ale to jest siła wyobraźni ja już miałam robione wszystkie badania jeszcze chirurg szczękowy mi został bo ja sobie wmówiłam że boli mnie ciągle koło nosa i to promieniuje na głowe a że miałam aparat i to 4 lata to wszystkie fakty sobie nieźle poukładałam posklejałam i dopasowałam do bólu którego póki co nie umiem przerwać. Ale wiem jedno że oprucz tych obiawów te drętwienia które posiadasz, i prądy w głowie też niedawno miałam jak chciałam odstawić leki identyko jak ty to samo ale je zlekcewarzyłam ponieważ nie chciałam dodawiać sobie więcej kłopotów, z cisnieniem też mialam kłopoty bywało tak że miałam 160/120 puls 110 ale też to zlekcewarzyłam i przeszło została głowa bo to był moj konik strachu żałuje że nie zrobiłam odrazu TK bo może by mi się tak nie rozwinęła wyobraźnia a tak teraz ja sobie wywołuje te bóle z super skutkiem na zawołanie jak tylko zaczynam się nakręcać, myśleć boli jak coś... dopiero to zrozumiałam ale potrwa zanim naucze się nad tym panować bo dopiero zaczęłam chodzić na psychoteriapie. Widzisz jedna osoba boi się bolu głowy i sobie go nakręca druga znów kieruje swoją nerwice na sprawy z sercem i sobie tez obiawy nakręca i wyobraża najstraszniejsze sceniariusze. Powiem Ci że też teraz jestem na początku walki z tym cholerstwem i wiem że będzie trudno jak coś. Im bardziej boje się bólu głowy tym bardziej i częściej u mnie występuje tak samo jest u Ciebie .

Odnośnik do komentarza

Wiesz... ja mam anginofobię (strach przed uduszeniem) i powiem Ci że głównie lęki dopadały mnie przy duszności. Teraz jakoś te lęki się zmniejszyły, chyba organizm się przyzwyczaił do głębszego oddechu co jakiś czas. Teraz dopadło mnie serducho. Dokładnie od początku października, kiedy w wynikach holtera wyszło że mam bradykardię... od tamtego czasu częściej sprawdzam puls, wsłuchuję się w bicie serca gdy leżę na lewym boku (bo wtedy jakoś słyszę to bicie serca) a jak bije jakoś nienormalnie to się nakręcam. Muszę zacząć z tym walczyć bo w końcu sie wykończę. Na szczęście jutro mam drugi Holter, a potem 27 albo 29 mam Echo. I się okaże. Zobaczy się wtedy. Zastanawiam sie też czy te moje problemy z sercem nie mają też wspólnego czegoś z żołądkiem, przełykiem i tym że często mi się odbija. Bo że to może być nerwowe to też wiem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×