Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość Magda

Rekomendowane odpowiedzi

witam! przeczytałam cały wątek i nie wiem co myśleć.. raz płakałam a raz cieszyłam się bardzo tym, że może być dobrze. Mój tata ma jutro operacje- bypassy. Od około 3 tyg jest w szpitalu. Trafił tam w środę na wprowadzenie stenta, coś poszło nie tak i w sobotę miał zawał(trzeci)- było to 3 tyg temu. Potem badania, badania, badania. Próby wysiłkowe nie wychodziły- zaburzenia akcji serca. Nie wiem co myśleć, bo z tego co piszecie najważniejsze jest samozaparcie i wiara, że się uda. Nie wiem jak to będzie z tatą, bo już kiedyś była mowa o bypassach i nie chciał się zgodzić, bał się. Teraz już nie miał wyjścia... boję się, że zabraknie mu sił, żeby walczyć.. nie wiem czy będziemy w stanie go do tego namówić, jeny jakie to wszystko jest trudne:( ale dziękuję, że jesteście i mogłam przeczytać o tych dobrych historiach jak i o tym co może się stać.. może będzie łatwiej...
Odnośnik do komentarza
Gość Katrinka
Droga Kalu, mój tata miał operacje 6 tygodni temu. Również dużo czytałam na forum o tym i miałam takie same obawy jak TY. Ale wiedziałam że bypassy są ostatnia deską ratunku przed kolejnym zawałem który tacie groził. Przede wszystkim trzeb wierzyć i nie dopuszczać do siebie myśli że może być źle. Wspierajcie tatę i pokażcie mu że ma dla kogo żyć, a wszytko będzie dobrze :).. Życzę tacie dużo siły, wiary i zdrowia :) P.S. Dziękuje za wszystkie odpowiedzi na pytania które mnie nurtował :)
Odnośnik do komentarza
Gość paweł1954
operacje miałem 3 marca 09 trzy sztuki . 29 kwietnia wróciłem do pracy. Co prawda nie pracuje fizycznie ale lekarz domowy a potem medycyny pracy uznali ze się nadaje . Kończył mi się ten 6 miesięczny okres zasiłkowy. Można wytrzymać, trochę jeszcze mostek pobolewa i noga ta z wyrwaną żyłą puchnie ale ujdzie . Kto idzie na bajpasy niech myśli pozytywnie , będzie dobrze .
Odnośnik do komentarza
Mój Tato w 1991 przeszedł pmyślnie operacje wstawienia by-passów (w Aninie). Wrócił do pracy ... Pierwsze 7 lat rzeczywiście były bezproblemowe. Potem już trochę gorzej .. dołączyła arytmia, migotanie etc. 3 lata temu miał trzecią koronorografię + wstawinie stenta. Było raz gorzej, raz lepiej - średnio raz na pół roku jakaś poważniejsza awaria z częstoskórczami ... W przyszłym tygodniu ma kolejną (czwartą lub piątą) koronorografię połączoną z ewentualnym stentem lub decyzją o ponownej operacji na jesieni. Teraz ma 62 lata. Szukam ludzi z *podwójnymi by-passami* tzn. po dwóch operacjach. Pozdrawiam Pam
Odnośnik do komentarza
Witam, Mój tata (77 lat)z natury aktywny i pracowity - był operowany(bajpasy) 15.06.09 w Gdańsku. Operacja udała się, został wypisany ze szpitala do domu, porusza się samodzielnie ale niepokoi mnie to że jest osowiały, dużo śpi, oraz jest apatyczny. Doskwiera mu również duszący kaszel i skarży się na osłabienie prawej ręki. Czy to normalne?! Może ktoś wie jak długo takie objawy mogą występować? Pozdrawiam Hania
Odnośnik do komentarza
Witaj Haniu, Ye mn bzo to samo po operacji. Nieastetz konieczna była interwencja psychiatry i psychologa. Bardzo często ludziom z tego typu problemami kardiologicznymi przytrafia się depresja. Trzeba ją zawczasu leczyć, bo ona żle wpływa na pracę serca. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Mój mąż w październiku 2008 miał operację 3 by pasów w Szczecinie w wieku 50 lat. Czekał na operację tylko 3 tygodnie. W 7 miejscach miał * zarośnięte* żyły w 80%. Po operacji były komplikacje związane z gronkowcem i innymi bakteriami. Do domu wrócił po 42 dniach. Była jeszcze reoperacja rany, ropień już po wyjściu ze szpitala i inne sprawy. W tej chwili nadal ma utrwalone migotanie przedsionków, gdyż kardiowersja i ablacja nie udały się. Od chwili wyjścia do domu codziennie godzinę jeździ na rowerze stacjonarnym. Stara się utrzymywać wagę ( schudł kilkanaście kilo ). Czuje się bardzo dobrze, nawet dźwiga i prawie wszystko robi. Dopiero teraz wie jak można żyć. Przed operacją, na dobrą sprawę, miał tylko migotkę i trochę się męczył. Jeżeli musicie być operowani to zdajcie się na lekarzy. My, mimo komplikacji wspominamy ich bardzo miło, to naprawdę prawdziwi fachowcy. Wszystkim borykającym się z chorobami *serduszka*, życzymy wytrwałości i powrotu do zdrowia.
Odnośnik do komentarza
Witam. Mój tata miał wczoraj operację wstawienia by-passów w Aninie. Niestety od wczoraj nie możemy się z mamą dowiedzieć jaki jest stan zdrowia taty, oprócz tego że powiedziano nam,że tata jest po operacji i śpi... Dodam że ma 74 lata, dlatego też nasze obawy są uzasadnione. Czy ktoś może był w podobnej sytuacji, że nie mógł się dowiedzieć nawet tego,czy operacja przebiegła pomyślnie czy nie?
Odnośnik do komentarza
Witam, mój tato był operowany 5 dni temu i też nie dowiedziałyśmy się od razu czy wszystko poszło dobrze. Dopiero następnego dnia jak go zobaczyłyśmy wiedziałyśmy ,że jest wszystko OK i tak też przebiegła operacja.Życzę wszystkim szczęścia i zdrówka.
Odnośnik do komentarza
Gość Marcin Biłgoraj
Witam. Mój tata (68 lat) miał wstawione by-passy 9 miesięcy temu w szpitalu w Zamościu (świetna opieka, polecam). Choruje również na astmę i nadciśnienie. Do tej pory rana na mostku nie chce się goić i tata skarży się na ostre przeszywające bóle..Ta na nodze zagoiła się świetnie. Ogólnie czuje się dobrze jednak jest sfrustrowany tym, że nic nie może robić samodzielnie gdyż zaraz rana się otwiera. Na ranie widoczne są pojedyncze ropnie. Po wykonaniu testów alergicznych okazało się, że jest uczulony na metale: kadm, ołów, chrom i nikiel. tak więc niklowane druty w mostku musiały być wymienione (kolejna operacja), nie może również jeść normalnymi sztućcami, a także czytać gazet (farba drukarska zawiera kadm) ponieważ wywoływało to ataki astmy. Po każdym napadzie kaszlu rany znów się otwierają. W końcu doszło do zakażenia kilkoma różnymi bakteriami w tym opornymi na penicylinę. Bierze różne antybiotyki jednak bardzo go one osłabiają. Następstwem tego jest pogorszenie samopoczucia i to też opóźnia proces gojenia. Wszyscy w domu bardzo się martwimy. Czy ta gehenna kiedyś się skończy???
Odnośnik do komentarza
Spróbujcie srebro koloidalne. Mąż po by-passach miał gronkowca i bakterię kałową (zaraził się mydłem szpitalnym). W szpitalu miał całą serię antybiotyków. Oprócz tego brał liść oliwny (skuteczny na gronkowca) a srebro działa na bakterie. Można to pić, a także pryskać ranę. Może ktoś pomyśli, że to * ciemnogród*. Mężowi to pomogło ( oczywiście ze szpitalnymi antybiotykami).
Odnośnik do komentarza
Witam. Mój tata miał operację 9 grudnia.Nastepnego dnia dostał krwotoku wewnętrznego (przerwał się bypass).Miał kolejną operację.Miał robione wszystkie badania i wyniki są dobre (mózg,serce,płuca).Od tego czasu jest w spiączce farmakologicznej-leki odpowiedzialne za śpiączkę zostały odstawione w sobotę a tata jeszcze nie odzyskał przytomnosci(wiem że każdy organizm reaguje inaczej).Po pierwszej operacji tata wybudzał się bardzo nerwowo (machał rekoma). Czy ktoś zna podobny przypadek?Czytałem przypadek Justyny73. Boimy się że mogą być jakieś zmiany neurologiczne-lekarze milczą, każą czekać. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich.Jestem tu po raz pierwszy.Mój tatuś kochany /61/lat miał 1mc temu operację/bajpasy/ w szpitalu w Nowej Soli-super opieka.teraz przebywa w sanatorium w Karpaczu.wszystko niby dobrze ale miał pobierane żyły z obu nóg.i tu pojawił sie problem 0d 20 lat choruje na cukrzycę-codziennie insulina. rany na klatce pogoiły się super a na nodze masakra.Jedna wogóle się nie goi,na dodatek strasznie śmierdzi i bardo go boli. Czy ktoś może coś mądrego mi polecić albo chocizż podtrzymać na duchu.Strasznie się boję żeby nie była to gangrena lub jakieś inne dziadostwo.Poradzcie coś proszę. ANIA
Odnośnik do komentarza
Witam. Ja miałem operację 28 05 2008r, a 01 06 2008r tamponadę. -było źle podobno 2%szans, że się wywinę ale się udało dzięki mojej kochanej małżonce bo była przy mnie.Mam 5 bajpasów - sporo jak na jedno serduszko.Operację miałem w Aninie, operował doktor Grzegorz Religa a tamponadę robił doktor którego nazwiska nie pamiętam ale jestem mu bardzo wdzięczny. Tamponada była konieczna z powodu krwotoku z serca do worka osierdziowego . Nie było to wynikiem błędu kardiochirurga lecz siostry która zbyt szczerze pomagała mi przesunąć się z łóżka na na ojomie na łóżko którym przewożono mnie na salę ogólną - pociągnęła mnie za rękę aż mnie w środku coś zapiekło. Czy bolało - nie za bardzo, tylko przy kaszlu i kichaniu- unikać. Psychicznie i fizycznie wróciłem dość szybko do formy - tak mi się wydaję. Nie wykonuję cięższych prac fizycznych. Cieszę się z każdej darowanej mi chwili nowego życia i nie myślę o końcu.Dodam jeszcze, że ze mną miał leżał pan z okolic Mińska Mazowieckiego któremu wstawiono 1 stent, a drugiego nie udało się. Dlatego podjęto decyzję o operacji wstawienia jednego baypasa . Byście musieli widzieć jak ten Pan szybko wracał do sił.Był to jego pierwszy pobyt w szpitalu w życiu a miał wówczas 82 lata.Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Gość Angelika
Mojej babci /69 lat/ lekarze zalecają by passy to dla niej jedyna szansa. Strasznie się martwię... Ona ma dużo chorób (miadżyca, choroba wieńcowa, dna moczanowa, skoki ciśnienia, rwa kulszowa) i boję się, że któraś z nich może zakłócić powrót do zdrowia lub gojenie...
Odnośnik do komentarza
Witajcie - czytam wszystkie wypowiedzi i sama nie wiem czy znajduję odpowiedź na targające mną pytania i wątpliwości... Mój tata jest dwa dni po operacji potrójnych bajpasów. Dodam, że żyły szyjne są w połowie niesprawne, a tata jest cukrzykiem na insulinie od 30 lat z powikłaniami, również po zawale i udarze. Ma 73 lata. Operowany był w Ochojcu u prof Bochenka przez wspaniałego doktora Rafika Abu Samrę. Opieka jest rewelacyjna. Płakać mi się chce ze wzruszenia, że ludzie tam nie są numerami w księdze głównej, a po prostu ludźmi. Mój tata dziś miał zawroty i nudności. Nie wiem czy to normalne, ale jak czytam Wasze wypowiedzi to widzę, że trzeba się z tym liczyć. Jest też w dość kiepskim stanie psychicznym. Myślę o psychologu, ale on jest z tych twardych chłopów i obawiam się, że to nie wchodzi w grę. Jestem bardzo rozbita i nie umiem sobie znaleźć miejsca, a jutro znów trzeba się uśmiechnąć i mówić, że będzie wszystko dobrze.... Co raz trudniej...
Odnośnik do komentarza
Gość Jola z Krosna
Witam wszystkich! To forum to cenne źródło informacji dla laików w dziedzinie kardiologii. Od kiedy moja mama (59 lat) miała 3 zawał zajrzałam tu wielokrotnie. 25 maja 2010 moja mama miała bypassy w Szpitalu Jana Pawła II w Krakowie. Operacja przebiegła bez komplikacji. Problem stanowiły tylko słabej jakości żyły. Lekarz sugerował, iż trzeba było używać wyjątkowo cienkich nici, aby się nie podarły. Wynika to zapewne z wieloletniej cukrzycy. Tak jak się spodziewaliśmy, mamy kłopot z gojeniem się nogi. Niestety w jednym miejscu brzegi rany się *rozeszły*, wygląda to na puszczenie szwu. Utworzył się twardy, suchy poszarpany strup. Mam nadzieję, że niedługo się zagoi. Noga wciąż jest bardzo spuchnięta, palce wręcz białe, zastanawiam się nad jakością krążenia w tej nodze... Kolejny problem to mostek. Goił się nieźle (dużo lepiej niż noga), niestety kilka dni temu zaczęła z niego wypływać żółta wydzielina. Nie wygląda to na ropę, to jest podobne do zabawionej na żółto wody. Co to może być? Bardzo proszę o porady i o pomoc. Mama jest załamana, popłakuje, a zawsze była taką twardą osobą. Wybieramy się na kontrolę do poradni do Krakowa, ale to chwilę potrwa. Będę wdzięczna za pomoc
Odnośnik do komentarza
Gość Anneczka
Jola z Krosna - niestety nie mogę Ci pomóc. Myślę, że najlepiej by było natychmiast skontaktować się z kliniką. Operacje serca to nie żarty. Ze swojej strony dodam, że tata czuje się nieźle. Przewiozłam go wczoraj do szpitala rejonowego na dalszą rekonwalescencję. Zdecydowałam się na wizytę psychologa i psychiatry oraz na poważną rozmowę z tatą co do jego własnej decyzji: czy chce umrzeć, czy chce żyć. Dokonała się w nim odmiana o 180 stopni. Uwierzył, żę to jednak nie był jeszcze jdgo czas, bo gdyby był, to było masę możliwości *po drodze*, żeby zszedł. Namawiam gorąco, aby kontaktować się z psychologiem ( a taki na TYCH oddziałach jest), jeśli tylko dostrzeżecie symptomy złego nastroju u bliskich po operacji serca. Zły stan psychiczny po takich operacjach jest częsty i ludzie mają problem aby *odbić się* od śmierci, w której de facto przebywali przez jakiś czas.
Odnośnik do komentarza
Drodzy Forumowicze, mój tata za tydzień przejdzie operację by-passów (52 lata, do wymiany 3 żyły, Ochojec). Wierzę, że wszystko dobrze pójdzie, bo innej myśli do siebie nie dopuszczam, choć natrętne złe myśli mimo wszystko pojawiają się... Sytuacja jest dla mnie i mojej całej rodziny ciężka również z tego powodu, że za niecały miesiąc wychodzę za mąż i nie wyobrażam sobie, by taty przy mnie nie było tego dnia. W dniu ślubu będzie akurat 3 tyg. po operacji. Biorąc poprawkę na to, że każdy jest inny i różnie reaguje, czy mógłby mi ktoś powiedzieć jak tata będzie się czuł w tak krótkim czasie po operacji. Domyślam się, że szalone tańce nie wchodzą w grę, ale czy taka uroczystość nie będzie dla niego zbyt męcząca? Czy jest się w stanie pójść na taką zabawę i najzupełniej w świecie wysiedzieć?
Odnośnik do komentarza
Witam! Mam taką operację już za sobą. Myślę, że 3 tygodnie po operacji to niezbyt szczęsliwy pomysł, aby kazać ojcu siedzieć na całej imprezie. Kilka godzin np. 3-4 z pewnością mu nie zaszkodzi. Więcej bym nie ryzykował w tak krótkim okresie po operacji.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×