Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość sabunia2

Rekomendowane odpowiedzi

oj miła Sabuniu :)) moje dzieci są już duże,jestem dużo starsza od Was ,mam 44 lata,choć przyznaję..nie czuję się na tyle :))Starszy syn ma już 18 lat,młodszy 13.A jak spędzam czas..hmmmmm Oprócz tej zwykłej prozy życia tzn sprzątanie ,gotowanie,itd staram się jakoś urozmaicać czas,choć przyznaję ostatnio się zaniedbałam :) Joga,taniec,basen,spotkania z koleżankami,jak się da wyjazdy,we wszystkich porach roku oprócz zimy jeżdżę na rowerze,bardzo to lubię,czytam,słucham muzyki no i....komputer.Oprócz pisania z Wami gram na kurniku w 358 , wcześniej w brydża.Musiałam jeszcze raz szybko przeliczyć..niesamowite skąd mi się wzięło tyle lat??? chyba jakaś pomyłka bo zachowuje się jakbym miała 20 :)) w zasadzie jestem kumpelą starszego syna,świetnie się rozumiemy i słuchamy podobnej muzyki...
Odnośnik do komentarza
to ciekawe masz życie, no wiesz jak tak pisze z tobą to napradwe mam wrażenie że jestes w moim wieku ale to dobrze, no jak widać nerwica dopada w każdym wieku. naprwde to duży plus przy nerwicy mieć tyle zainteresowań, chcąc robic to co się lubi, co sprawia wilką przyjemność, bo ja niestety zmuszam się do wszystkiego, no ale ostatnimi dniami wielka poprawa , też lubie tańczyć, ale mój chłopak nie przepada za tego typu imprezami, a samej mnie nie puszcza nigdzie, ale ja mu jeszcze się sprzeciwie :) bo też trochę jego w tym wina, co się ze mną dzieję choc nie mam mu tego za złe bo ja na to pozwalałam i go nauczyłam. i w ogóle to zazdroszcze twojemu synowi, też bym tak chciała, bo moja mama niestety choć wielu mi mówi że mi zazdrości takiej mamy , lecz ja nie moge się z nią dogadać, poprostu nie mogę zapomnieć tego jakie mi sprawiła dzieciństwo i choć teraz juz nie ma tego problemu ja cały czas podchodze do niej z dystansem, nigdy jej się nie zwierzyłam , a ona nawet nie dąży do tego by porozmawiać ze mną szczerze .
Odnośnik do komentarza
Sabuniu rewelacja,co za humor,optymizm,extra.Rower uwielbiam ale nie w zimie,jak wy jestem zmarzluchem,mamy znowu cos wspolnego;),przyroda,gory,las,woda,zwierzaki,sport,muzyka to moje przyjemnosci.Widze ze fajnie Ci sie pisze z Iwona,mi tez;)nie Iwonko;). Co do mamy,mamy tak samo ja tez nie mam z nia dobrego kontaktu,choc teraz wyszlam juz z domu i tak nie mowie jej wszystkiego,tak mi zostalo i zostanie nie zmienie sie w stosunku do miej,ani taty.Za duzo przykrosci spotkalo mnie w dziecinstwie i choc teraz jest dobrze tego sie nie zapomina.Mam troje rodzenstwa,ja jestem najstarsza,ale przez dziecinstwo niby jestesmy za soba,ale tak na odleglosc,tylko z najmlodszym mam dodry kontakt ma 12 lat,jest podobny do mnie z harakterem,moze dlatego.Znowu dozucilam cos do zyciorysu. Pracy dopiero bede szukac,mam nadzieje ze cos ciekawego sie znajdzie.Lubie przebywac miedzy ludzmi i takie tez prace zawsze mialam,6 lat pracowalam jako barmanka,1 rok na targu tak przejsciowo i 10 mies w hipermarkecie,wlasnie z tej pracy musialam zrezygnowac ostatnio,choc bylo mi jej naprawde szkoda,byli tam fajni ludzie co prawda nie z mojego dzialu,bo to szkoda gadac,ale ogolnie.Ale sie rozpisalam.Z Iwona jak pisze tez nie ma roznicy wieku,fajnie nie;).
Odnośnik do komentarza
no fajnie fajnie, no to dużo mamy napradwe wspólnego, hm... super, super, no no humorek nie zły ale nie wiem czemu jak zbliża się wieczór to już mi przechodzi, no ale nic niedługo pojde spać ajutro bedzie kolejny cudowny dzień, aha a co do mamy to ja niestety musze z nią mieszkać jeszcze i raczej bede do końca życia bo mieszkanie ma byc moje a więc poki z nią jestem to wiem że mam gdzie mieszkać, no a jesli chodzi o tatę to zmarł jak miałam 9 lat alkohol go wykonczył, za wiele go nie pamiętam ale ale tylko same złe rzeczy o nim mowili, no ale to nie był koniec mojej matki z alkiem, poźniej związała się z moim wujkiem, czyli swoim szwagrem i razem żyli i razem pili, skonczyło się to dwa lata temu kiedy on również zmarł i również alkohol go wykonczył. moja mama została sama i w koncu przestała pić, a teraz uważa siebie za świetoszkę i to mnie najbardziej denerwuje, rozumiem chce zapomniec zacząć nowe życie, ale nie musi mówić na kogoś że on jest taki czy taki, bo ona tak samo postępowała, ja to tu naprawdę sie rozpisuje jak juz zacznę pisac nie nie moge przestać, aga jakiś staż juz masz, więc dobry start masz co uwzględnić w cv, po nowym roku działamy, postanowienie: szukamy pracy, przełamujemy lęk, wykańczamy nerwice na zawsze, by nasze życie było pięknę i żebyśmy dostrzegały to czego nie widzieliśmy przed chorobą, no i wszystkie problemy żołądkowe wyleczymy!!!! Raz na zawsze!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Z tym startem to nie tak do konca,bo co prawda pracowalam sporo,ale legalnego stazu mam niecale 2 lata,takie czasy.Dobrze ze ci sie fajnie pisze.Ztym zoladkiem moim to skomplikowana sprawa ale oczywiscie walcze jak lew tak samo z nerwica,kregoslupem,sercem,cisnieniem i glowa.Niezle co,mam tego troche.Fajnie ze bedziesz miec mieszkanie po mamie.Moj maz tez ma kawalerke juz wlasnosciowa,ale tam mieszka jeszcze jego babcia wiec my mieszkamy z tesciem na dwuch pokojach.Mowiac szczeze tutaj wolalabym zostac na stale,dwa pokoje,lokalizacja blisko sklepow.park niedaleko,las tez,dla dzieciakow w przyszlosci plac zabaw pod oknem i sasiedzi nie najgorsi,do przystanki 2 min,nic wiecej nie potrzeba narazie.
Odnośnik do komentarza
hej sorki że nie pisałam, miłam wczoradz dzień pełny wrażeń i po prostu nie miałam siły juz tutja zajrzej. Bo tak z rana odwiedzili mnie znowu znajomi, nie bylo tak super ale było ok,, dostałam zaproszenie na wieczór, bo następnego dnia wyjeżdzali czyli dzisiaj, no ale mojego chłopaka kuzyn chciał przyjechac do nas, więc czekaliśmy na tego kuzyna, byłam poddenerwowana jego przyjazdem, nie wiem dlaczego, może dlatego, ze go rok nie widziałąm a lubie go bardzo(chcialam dobrze wypaść). Kiedy przyjechał było super, bo jemu cały czas żarty w głowie to ja tez sobie pożartowałam, no ale kiedy zacząl mnie pytac, czym sie teraz zajmuje, co porabiam ścięło mnie to strasznie i poczułam ciepło, hm czerwona po prostu się zrobiłam i poczułam niepokój, zeby wybrnąc z sytuacji uciekłam po cukier do kuchni, no i było wszystko pięknie kiedy wpadliśmy na pomysł by jechać na pizze. Nie miałam nic przeciwko, No i jak wsiadłam do samochodu wszystko się zaczęlo, czyli to co zawsze, mdłości duszenie, nie mogłam nad tym zapanować tylko musiałam przeczekać, wystraszyłam się znowu, i juz mi się odechciało tej pizzy. No ale twarda chciałam byc. Poszlismy na tą pizze do nowej pizzeri gdzie jeszszce nie byłam i czułam się przez to trochę dziko. Ledwo weszłam już mi byłoo słabo, wyszłam z pretekstem na papierosa, wiem że robi mi się gorzej jak zapale no ale chciałam wyjść. Okazało sie że papieros pomógł, ale nie wróciłam do środka, poszłam do koleżanki która pracowała obok w sklepie.Ona chodziła również do psychologa więc poszłam się dowiedzieć gdzie i jakk to wygląda. Pomyśłałam że pójde dzisiaj bo chce mięć juz to za sobą. No wróciłam do pizzeri i jak rozmawiałam było dobrze, ale zaczęlo mnie brac, nie mogłam przełknąc kawałka pizzy. mój chlopak zauważył, ze jest ze mną coś nie tak, i bardzo mi pomógł, bo specjalnie zaczłąl mnie zagadywac, bo wie, że mi to pomaga i przeszło mi. Poźniej powiedziałam jego kuzynowi co mi jest, odebrał to noralnie i raczej nie zrozumiał mojegho problemu, no ale czułam się bezpieczniej, wypiłam piwo i nie wiem czy po tym piwie juz mi zrobiło się lepiej bo wypiłam zaledwie pół szklanki reddsa, no ale jak wracaliśmy do domu to już nie dusiłam się w samochodzie, w domu gości miałam tzn mój chrzesny ze swoją rodziną przyjechali alle w ogóle nie chciałam z nimi siedzieć. Przez cały wieczór chodziła za mną mysl o tym psychologu, układalam sobie w głowie coo mu chce powiedzieć, nie mogłam przez to usnąć, dopiero trening Schultza pozwolił mi przestac o tym myślec. o wiele mi lżej jak to napisałam. w ogóle wczoraj poczułam że mogę naprawde liczyc na mojego chłopaka, pierwszy raz pomógł mi pozbyc się lęku i duszenia, zwykle słowami wspierał i ucieszyło mnie to że zauważył, że mam atak, wieczorem dzięki temu otworzyłam się przed nim i mówiłam mu co mnie dręczy oprócz codziennych spraw,
Odnośnik do komentarza
no to ładnie dałam wam do czytania. teraz mam dziwczyny prośbę. Doradzcie mi w pewnej sprawie co wy o tym myślicie? Dzisiaj sylwester. Nie miałam oczywiście planów, ale wczoraj ten kuzyn zaprosił nas do siebie na impreze, i nie wiem czy iśc czy nie iśc bo decyzja należy do mnie mój chłopak bedzie tam gdzie ja, a ja bym bardzo chciała być gdzieś dalej niż w domu, zmierzyć się z nerwicą żeby nie byc od niej uzależniona żeby nie rezygnować z zwykłych ludzkich przyjemności. Tylko oczywiście pojawiają sie negatywne strony, bo: - tam bedą ludzie których znam ale to znajomi mojego chłopaka i odkąd ich znam nigdy nie moglam z nim znależć wspólnego języka, będą również osoby których w ogóle nie znam, - kolejnym problemem jest to,że mój chłopak pracuje i w każdej chwili może dostac telefon że ma jechać do pracy i wtedy bedę musiała zostac tam sama, a to może być straszne. - oczywiście mogę dostać ataku i mogę źle się czuc , ale to nie jest istotne, bo tego najbardziej mogę się spodziewac i zawsze mogę wrócić do domu No chyba najbardziej przeraża to to towarzystwo które tam bedzie, bo często zle sie czuje wsród znajomych a teraz wśród nieznajomych mam się dobrze bawić? co o tym myślicie? czy warto się narażać ? bo ja 5 min myśle jechac ale następne 5 myśle nie jechac i tak w kólko i tak źle i tak niedobrze? Mam jeszcze zaproszenie od siostry, ale tam po prostu nie chce isć, bo byłam rok temu, tegoroczna wigilę spedziłam u niej i na razie mam dość jej towarzystwa, i jestem pewna że nie chce iśc do niej ale do tego kuzyna to mnie bardzo korci isć ,
Odnośnik do komentarza
no trochę sie rozpisaalm o sobie, teraz was sie pytam co tam u was, ???? zaraz poczytam co słychac na innych watkach, musze pierw sie uspokoic bo jestem trochę roztrzesina. aga co do twojego ostatniego posta, to z tą legalna praca to jest naprade problem , no ale jak juz jakiś start bedziesz miała to możesz podczas rozmowy kwalifikacyjnej powiedziec co robiłaś , mimo że nie miałaś tego na papierku. No z tymi mieszkaniami to jest naprawde problem, no i musimy na razie cieszyc się z tego co mamy, co nie? grunt że nie chodza za nami kredyty hipoteczne. aha i bym zapomniała , ale ciągle myśle o tobie że cię podziwiam że masz tyle siły żeby walczyć z tylkoma chorobami. Podziwiam naprade, i myśle o tobie jak mi źle bo ty się nie załamujesz a ja tylko z nerwica, i tak się załamuje i ty jestes dzielna i jak o tobie pomyśle to podnosze sie na duchu . dzięki,
Odnośnik do komentarza
no iwona wyczytałam że przeziebienie cię dopadło, życze szybkiego powrotu do zdrowia. mam nadzieje że nowy rok przywitasz bez grypy!!!!a zatoki to koszmar, ja zawsze jak mnie zaczyna boleć robie sobie inhalcje i nad parą sobie siedzie aż mi woda wystygnie, czasem pomaga a czasem nie, zdrowiej i wracaj bo bedzie wszyskim smutno bez ciebei!!! i sywester pewnie spedzisz w łóżku,co? a ty aga jakie plany? idziesz na koncert może ? kurcze chciałabym tak pojść na taki duży koncert, no ale nie wiem czy bym dała rade tyllllllle ludzi.... masakra, zawsze w telewizji można obejrzeć pozdrawiam dziewczyny no jeden dzień bez forum jest dniem straconym,
Odnośnik do komentarza
Nareszcie sie odezwalas,juz sie martwilam.Odwiedziny znajomych to zawsze jakies urozmaicenie i dobrze,tak trzymaj.Kuzym nawet jesli Cie nie zrozumial,to Tobie ulzylo,ze wyzucilas to z siebie,brawo za odwage.PIzza pomysl fajny i dodatkowe korzysci z tego,po pierwsze chlopak Cie wspieral,po drugie dowiedzialas sie od kolezanki na temat psychologa,drugie dobre posuniecie.No i moglas zaufac bardziej chlopakowi,otwirzylas sie przed nim,niezle,niezle,a co on na to wszystko jesli moge spytac? Na sylwka pewnie,ze idz,wszedzie sa plusy i minusy,ale moze akurat bedzie dobrze,tak mysl caly czas.Zawsze mozesz wrocic do domu jak bedzie naprawde zle,nic sie nie stanie,a sprobowac i walczyc z choroba zawsze warto.Albo bedziesz wchodzic i wychodzic zeby sie odprezyc;)tak jak przy pizzy,tez jakis sposob.Tak co do mieszkania masz racje musimy sie cieszyc z tego co mamy;). Niewiem za co mnie tak podziwiasz,ale dzieki,taka swieta to ja nie jestem,tymbardziej ze sama mialam zalamania i proby samobujcze,co prawda probuje sie nie poddawac,niestety nie zawsze jest tak rozowo jakby sie wydawalo.Ale mile to jest,ze Ci to pomaga w jakis sposob,dzieki jeszcze raz.Z zatokami walczysz tak jak ja,inhalacje,nie zawsze pomagaja,ale probowac warto,zanim chwycimy za tabletki lub antybiotyki,a sa uciazliwe,kolejna rzecz wspolna;).Iwony tez mi brakuje,mam z nia kontakt cale szczescie,i biedna sie meczy i to bardzo,goraczka 39 st.oslabiene totalne,wysylam ja do lekarza,ciekawe czy pojdzie. Sylwka spedzam w domu,maz idzie jutro na rano do pracy,z imprezy nici,chyba ze pizam party bezalkoholowe bo biore leki i nie moge ani odrobinki,takie leki,naszczescie juz sie do tego przyzwyczailam i moi znajomi tez,nie dziwia sie cale szczescie,a bez tego tez mozna sie bawic,tym razem w domu niestety. Masz racje dzien bez forum jest dniem straconym,to juz weszlo w krew,nie da sie inaczej.Czytasz inne watki to do dobrze,wiesz gdzie przebywam,a nie gubisz sie tam;)bo ja sama czasem sie gubie w tych odpowiedziach;)sa tam fajmi i rzyczliwi ludzie jak my z problemami,moze dlatego jest tam tak fajnie,no i mozemy na siebie liczyc w karzdej sytuacji,dobrej lub zlej. Rozpisalam sie troche,ale to co,czekam na twoje wiadomosci,milo czyta sie twoje posty jeszcze z pozytywnym nastawieniem do walki extra.
Odnośnik do komentarza
dzięki za rade i pojde na tego sylwka. hm nie wiem od czego zacząć no ale chyba zaczne od tego że szkoda mi iwony bo 39 stopni to juz nie takie tam przeziebienie tylko ostra grypa, dobrze że ją wygoniłaś do lekarza. A czemu cię podziwam, bo dzięki tobie myśle pozytywnie i nie żle mnie nakręciłaś do tego forum i przezciez nikt nie jest idealny ale ja nie lubię szukac u kogoś tego co złe tylko co dobra, i jak sama piszesz taka święta nie jesteś to się w tym momencie nie liczy dla mnie się liczy to co dokonałaś,że potrafisz i chcesz wspierać innych, że starasz się nie poddawać, że jest ciężko ale trzeba zawsze szukac z wszystkiego pozytywnych ston i ty taka według mnie jesteś i mnie rozumiesz, I PRZEDE WSZYTKIM TO ŻE NIE UŻALASZ SIE NAD SOBĄ, zamknięta w czterech ścianach, bo to nie prowadzi do nikąd, ja jakiś czas użalałam się nad sobą i pogorszyło to jeszcze sprawe. Jeśli chodzi o tego kuzyna to właśnie ta świadomość że ktoś wie co mi jest, bardzo pomaga, na początku myślałam o tym że jak komuś bede o tym gadała to ktos pomyśli że specjalnie to mówie że by to inni mówili jaka ja to jestem biedna i że użalam się nad sobą, no ale teraz myśłe inaczej i mówie to w taki sposób, że mówie co mi jest i że staram się z tym żyć i że bedzie dobrze i nie ma się co mną przejmować. I ten sposób mówienia o tym wpływa pozytwnie. Jeśli chodzi o rozmowe z chłopakiem to jeśli chodzi o nerwice to on wiedział od poczatku mnie wspierał, ale to było coś takiego, ze ja czułam, że ja go tym męczę ciągłym gadanie jak to mi źle co chce zrobić ze swoim życiem. ale ostatnio rozmawialiśmy cora więcej i on mnie słuchał i ja wiem że moge na niego liczyć w kazdej sprawie, ale wiesz zawsze znalazłam czarny scenariusz. Już wcześniej jak mówiłam mu o rezygnacji ze szkoły to mnie poparł, powiedział, że on chce dla mnie jak najlepiej i on widzi jak ja się z tym męcze i że moge zrezygnowac że on mi pomoże, że poźniej kupi mi samochód i bedziemy razem szukac dla mnie pracy, wsparło mnie to bardzo ale jak o tym myślałam dłużej to doszłam do wniosku że to tylko słowa anie czyny że gadać se może, tym bardziej że ja go znam nie od wczoraj i wiem ile planów mieliśmy i ile z tego nie wyszło. rozumeisz co mam na myśłi. I właściwie jego wsparcie opierało sie na słowie (to pomaga ale to nie wszystk)no i jeszce na tym że jak w szkole źle sie czułam to mnie odwozil do domu, martiąc się o mnie. No i wczoraj był taki przełom, naprawde byłam szczęliwa że w końcu coś zrobił niby niewiele ale o to mi chyba chodziło. Bo zauważyl i mnie z tego lęku wyciągnąl i poźniej mi powiedział że widzial co się dzieje iże specjalnie mnie zagadał, teraz wiem że wziąl too jednak na serio że przejuje się tym równie bardzo jak ja, bo on z natury jest skryty chłopak i rzadko rozmawia o uczuciach. dlatego cięzko mi goo było rozgryżć. No i poźniej wieczorem odważyłam sie mu powiedzieć, że ja chce iść do tego psychologa, i co mu chce powiedzieć, czyli właściwie opowiedziałam mu poł swojego życia, on to wszystko wiedział, ale na pewno nie wiedział, że to mnie tak gryzie do dzisiaj że ja mimo tylu lat jeszcze sie tym przejmuje. Jego reakcja była całkiem normalna, tulił mnie i mówil że bedzie dobrze, że bedziemy RAZEM z tym walczyć. Teraz naprawde poczułam to jego wsparcię. ja mu ufałam cały czas i to bardzo , ale po prostu nie chciałam go tym męczyć, chyba się bałam że on inaczej zareaguje, nie wiem ale cieszę się. i jest tylko jedna sprawa, która nie jestem w stanie poruszyć, i chce wiedziec co o tym myślisz, bo my juz jesteśmy ze sobą 1,5 roku, dokładnie jutro to wypada :) no i dreczy mnie to że ja jeszcze nie byłam u niego w domu, a on mnie nie zaprasz tam wogóle i unika sytuacji żeby mnie tam wziasć. Jego rodziców miałam okazję poznać i widziałam ich tylko raz na oczy ale na imprezie u jego babci i u babci byłam nawet kilka razy a u niego nie, a najgorsze jest to że babcia mieszka kilka domów dalej od niego, i ciagle mnie dręczy to dlaczego on mnie nie chce tam zabrać? Wiem że nie mam w domu luksusów, ale dla mnie to nie jest ważne, nie wiem czy przez to czy tez dlatego że jego rodzie mu zabronili mnie tam przyoprowadzać, w ogóle to jest dziwna sytuacja. Mnie to zaczyna coraz bardziej męczyć, kiedyś w koncu i tak go odwiedze. A najgorsze jest to że boje się mu o tym powiedzieć, nawet ostatnio planowałam mówic o tym, no ale nie mogę się złamać, boję sie ze mogę zrobić mu tym przykrosc, że skoro to widać gołym okiem że on mnie tam nie zabiera to musi miec powód ale, jaki? Z drugiej strony, jak mu powiem to może mnie na odczepkę zabierze, ale w gruncie ja tam nie chce jechać, bo się boje, chybaże niebyłoby jego rodziców to predzej , no bo to jest bardzo stresujące. No znowu się rozpisałam, ale pierwzy raz to wyrzuciałam z siebie, bo nikomu o tym nie mówiłam. No aż mi lżej, no napisze poźniej bo musze ochłonąć, to było cięzkie
Odnośnik do komentarza
Takie cos to mnie dreczylo z 10 lat. Napady - wtedy kiedy najmniej sie tego spodziewalem. To jakas tam postac nerwicy. Ale co ciekawe, lekarze nie bardzo wiedza jak to leczyc! Jeden doktor z W-wy to nawet przepisal meprobamat - jak dla wariatow. U mnie dodatkowo - znaczne pocenie sie wtedy rak. Generalnie nie znalazlem konkretnego lekarstwa. W poczatkowej fazie bardzo skuteczne byly krople elejmajera, czy jakos tam, sklad dla nerwicowcow - lepsze jak psychotropy. Potem nieoceniony, mietowy Validol i czasem popularny lek, zapomnialem nazwy - zolte proszki. Ta nerwica, duszenie to naprawde moze doprowadzic do szalu. Bylo tak, ze karetka jechalem do szpitala, tam po dobie, dwoch, wypiska, nerwica - ekg oczywiscie OK!. Ale mialem wtedy juz coraz wiekszy problem z nadcisnieniem. Dla mnie nie pomagaly nawet miesieczne wyjazdy na urlop. Po nastepnych 7 latach - diagnoza w Aninie: nieprawidlowo leczona nerwica, nieprawidlowo leczone nadcisnienie, praca w znacznym stresie - i po koronografii juz tylko na by-passy. Konkluzja - z ta postacia nerwicy trzeba sie uporac i ja skutecznie leczyc bo po latach rozwali serce.
Odnośnik do komentarza
BPas ale wyszłeś z tego ? by-passy i cała koronografia, nie przyjemny zabieg, wiem o tym bo moja mama ma, no ale to sprawy miażdzycowy, zatory się robią w zyłach inaczej zapychają sie zyły? Bardzo mnie zaciekawiłeś tym że nerwica doprowadziła do tego stanu. Ręcę mi się również poca ale to nie sprawia mi takiego dyskomfortu jak samo duszenie czy kołatanie. No ale jak się dusiłeś, to jakie miałeś wrażenie to znaczy czy ściskało cię w mostku czy w gardle bo to jest bardzo istote, napisz coś więcej , prosze
Odnośnik do komentarza
Sabuniu,dzieki ze mi ufasz.To prawda wyzucenie z siebie czegos co gryzie tyle czasu naprawde przynosi ulge. Myslisz ze sie nie uzalam,oczywiscie ze sie uzalam chwilami mam takie doly,koszmar,ale odkad sie lecze jest lepiej inaczej patrze na zycie,mowie co ma byc to bedzie.To prawda zmagam sie z wieloma chorpbami i to mnie dobija chwilami,ale co mam zrobic nie wyzuce ich od tak sobie,zreszta to juz raczej na cale zycie mi zostanie,wiec niemialam wyjsciea tylko pogodzis sie z tym i juz.Bardzo nie lubie jak ludzie sie nademna uzalaja wkurza mnie to i to bardzo,nawet rodzina,bo to moje choroby i wole sama o nich decydowac co jest dobre a co zle.Rady owszem ale nie na sile,tak jest wlasnie z moja mama mysli ze rozumy pozjadla,na sama mysl sie denerwuje,a jek przypomne sobie trzy pobyty w szpitalu to krew mnie zalewala jak ona przyjezdzala.Az sie ciesze ze ablacja bedzie prawdopodobnie w warszawie,a operacja kregoslupa w zakopcu,bede miala spokuj,serio,moze to chore ale tak jest.Niedawno dopiero zmadrzalam i juz sie nie uzalam,bo do niczego to nie prowadzi,No moze czasem jak pomysle o ciazy w ktorej nie moge byc,to zalamuje rece. Mow osoba zaufanym o chorobie i Tobie bedzie latwiej i im bedzie latwiej Cie zrozumiec jak cos zacznie sie dziac.Ale powtarzam zaufanym,bo moze odwrocic sie sytuacja i narobic Ci buzo przykrosci.A tego niechce ani ja ,ani Ty uwiez.Kiedys wkurzyl mnie moj maz o cos sie klucilismy i powiedzial cos o psychotropach,szkoda ze mnie nie widzialas wstapilo we mnie 220 i tak mu wygarnelam,ze terza zastanawia sie nad tym co mowi,byla jazda.Bo sama jestem na psychotropach. Co do chlopaka,wyciagna reke do ciebie to dobrze,zeby wyciagnac cie z sytuacji jakiej sie znalazlas,ale tak do konca to i tak nie rozumi co sie z nami dzieje,to trzeba przezyc,ale sie stara i jest przy Tobie,masz oparcie w nim,to sie liczy.Piszesz ze jest skryty,to podobnie jak Ty,czyz nie?Ale jesli jestescie juz ze soba 1,5 roku,powinniscie sobie ufac,tak mi sie wydaje.Miec plany w dzisiejszych czasach to jedno a zaufanie to drugie.Powinien Ci powiedziec dlaczego nie zabiera Cie do siebie,tymbardziej ze i tak obawiasz sie tam isc,ale powinien.A czy jego rodzice czasem nie maja nic przeciwko temu zwiazkowi,jesli nawet to co im do tego,przeciez Wy bedziecie razem a nie z nimi,tak mysle.Mozesz zapytac,a noz powie?zobaczysz jego reakcje,ale nie naciskaj za bardzo,delikatnie.
Odnośnik do komentarza
BPas-zgadzam sie z Sabunia,troche to dziwne,ale nerwica bywa podstepna.Zreszta sama zmagam sie z sercem i cisnieniem.Piszesz ze masz by-pasy,a nie bylo wczesniej jakis objawow z sercem czy cisnieniem,np;przy badaniach kontrolnych?Ja prawdopodibnie bede miala ablacje w Aninie,zeby moc obstawic leki,teraz nie da rady a biore duze dawki.
Odnośnik do komentarza
no wiesz tak piszemy o tym ożalaniu i ja wiem dobrze i ty że truno jest no ale na pewno już sie nie użalamy nad tym jak wczesniej,widze że czekają cię skomplikowane operacje, co do twojej mamy to własnie mam taki sam stosunek do mojej. Wiesz własnie wyjechała do siostry na sylwestra i jestem sam aw domu no i poprostu ozyłam !!!! czuję tą przestrzeń domu,, a jak ona jest to jest ciasno. to przykre tak mówić o mamie no ale tak jest jak jej nie ma czuje się wolna. Ty na pewno też, dlatego popieram cię co do twojej opinii na temat odległości gdzie bedzieśz operowana. Jeśli chodzi o mojego chłopaka to ja bardzo go kocham i czesto myslałam o tym żeby z nim zerwać ze może wtedy byłoby inaczej nie miąłabym takich głupich problemów jak teściowa, niby nic a tak potrafi dobić, wiesz ja nie wiem czy jego rodzice są przeciwko, no ale mogę wnioskowac z tego co się dziej że tak, tylko ja tego nie rozumiem i ta sytuacja mnie przerasta. Jak jest u mnie to jego matka ciągle dzwoni co on robi.Powiem jak to wygląda w moich oczach,: według mnie mama jak to mama kocha swojego syna, ale ona za wszelką cenę chce miec go w domu przy sobie i jeszcze nie może do niej dotrzeć że on jest ze mną i że on bedzie ze mną prawdopodobnie do konca życia. stąd to zniechęcenie do mnie. i mialam przez to nawet dłuższy spadek formy jeszcze przed nerwicą a właściwie to były początki, po prostu dłuższy czas dreczyło mnie to że on po prostu ma dwa światy, jednym jestem ja a jego rodzina drugim, ale ja do tego drugiego swiata nie mam wstępu. Po prostu wtedy użalałam się nad sobą. Przeszło mi to jak dałam sobie sama do zrozumienia, że tak juz musi byc że to może moja wina że za dużo od niego wymagam i własciwie nie znam odpowiedzi do dzisiaj bo z nikim o tym nie rozmawiałam, Na początku wiadomo poznajemy sie a tu ze wszystkich stron moja rodzina pyta się kiedy ślub a ja jeszcze nie byłam u niego i tesciową raz na oczy widziałam, cięzka sprawa.i tylko wmawiałam sobie że to moja rodzina może jest inna a jego normalna i moja tylko taka ciekawska nie wiem. i chyba te wszystkie rozmyślania te smutki i dręczenie sie tym zaprocentowały do powstania nerwicy. ostatnio myśłę troche inaczej, że może ta teściowa to nie taka zła, że mnie nie zna tylko boli to że mnie nie lubi, że nie chce mnie poznać, kiedy dałam mojemu ciasto żeby zabrał do domu i ona powiedziała, dziękuje że dobre było, no pierwsze słowa dobre które przekazała w moją strone, to się cieszyłam z tego jak głupia. jeśli chodzi o te psychotropy i twojego męża no to na pewno nie było miłe, i własnie najgorsze jest to że jak ktoś bierze psychotropy to zaraz go tak postrzegają, wiesz tak pisze i właśnie tak myslę , myśle i za dużo myśłę i imwięcej pisze to coś za mną jakby chodzi jakbym chciała coś wyrzucić z siebie ale nie mam pojęcia co, wiesz myśle ze ten psycholog dużo mi da bo widze że ja naprawe potrzebuje się wygadać i wtedy jakis wnioski mi przychodzą do głowy czuje się inaczej. Pisałam rózne pamiętniki blogi ale to nie to samo to musi być druga osoba, No i teraz to mam akurat tyle myśli i bym chciała tyle napisać , powiedziec, żebyś to przeczytała, wiem że w tym momencie myśle tylko o sobie wiem ze to złe ale nie mogę inaczej musze sie uspokoić, dlatego chyba przestane pisac, na razie oczywiście, ide sie wykąpać , ochłonąc poleże trochę w wannie i dojde do siebie. wiesz nagle ogarnął mnie zajebisty niepokój, nie wiem jak to określić, ale żle mi z tym, odezwe sie poźniej i dokoncze tego posta
Odnośnik do komentarza
No mam nadzieje,ze dokonczysz,mi mozesz pisac i pisac....ja bede czytac,co do linijki.Tymi psychotropami sie nie przejmuj wygarnelam mu tylko i juz,czym sie martwic,wiecej nie zacznie;).Dobrze ze piszesz i myslisz,pisz wszystko co Ci sie nasunie na mysl.Jakby nie bylo mamy troche wspolnego,niesadzisz?No tak jesli jest jak piszesz twoj kochany tez nie ma latwego zycia,z jednej stromy rodzina,a z drugiej Ty,ale widac ze mu zalezy skoro jestescie ze soba 1.5 roku.Musisz go spytac i juz,delikatnie. A tam operacje,albo sie udadza lub nie ryzyko jest zawsze jest.Sprobowac trzeba,moze bedzie lepiej,jak nie bedzie wozek,ale co mi tam. Czekam na twoje posty i ewentualne pytania.
Odnośnik do komentarza
hej ciesze sie ze udał ci sie sylwester. może ja też tak powinnam spedzić, NO ja wczoraj naprawde miałam spadek formy i ciężko mi sie pisało. Rozumiesz. do tego wsztkiego w byłam w bardzo trudnej dla mnie sytuacji. Bo przyjechał po mnie chłopak ok 17. i dostał wezwanie do pracy więc musiał wrócić do domu a ta impreza właśnei byla w tej miejsowości i wymyślił że mnie zawiezie do kuzyna i ja u niego bede czekac zeby nie jeździć tyle razy, no a impreza miała się zacząć o 20 więc na samą myśl że ja bede tam musiała tyle czekac zrobiło mi się niedobrze, chciałam juz ryczec i powiedziałam że w takim razie nigdzie nie jade. No ale tak długo nalegał i mnie namawiał, bo to był dla niego ważne więc w koncu się zgodziłam ale powiedziałam że musze pierw wypic piwo na rozluźnienie. No i pojechałam i nie było tak strasznie bo kuzyn był sam i dobrze mi ise znim gadalo, pomogłam mu wszystko przygotowac, ale było dobrze do momentu jak zaczęli się schodzic ludzie, tzn, mojego chłopaka siostra i jakiś tam kuzyn, wtedy było strasznie czułam się jak piąte koło u wozu jego siostra nigdy nie darzyla mnie sympatią aja ją również więc siedziałam i piłam, całkowicie mnie zignorowali, w tym czasie ten fajny kuzyn kapał się wieć to było straszne, kiedy wrócił zaczęlismy pić w czwórke bo reszta jeszcze nie przyszła, wiadomo język mi się rozwiązał po wódce, i oni jakis lepszy stosunek do mnie nabrali, poszlismy po jakąś dziewczyne, która mieszka koło mojego chłopaka i on wtedy wrócił z tej pracy i spytał mnie czy ide z resztą ludzi czy z nim, czyli do jego domu, no i zpanikowałam i nie poszłam, nie wiem palnęlam że nie ide a za chwile puknęłam sie jaka ja głupia jestem , no ale to był taki odruch i bylo za poźno no ale najważniejsze że mnie spytał więc to chyba dobrze. Poźniej to już nie mam co komentowac upiłam się jak świnia, piłam równo z wszystkim ale po takiej długiej przerwie to mnie tak walnelo nawet nie wiem kiedy, kiedy wracaliśmy do domu musielismy iść po samochod na mojego chłopaka podwórka, wow jaki postęp byłam u niego na podwórku :) i wtedy mu powiedziałam że tyle jestesmy razem aja u niego nie byłam to powiedział, że *no tak tak nie byłaś, kiedys tu przyjedziemy* i to była jego cała odpowiedz, no troche mi się tylko lzej zrobiło bo w końcu to powiedziałam chociaz byłam pijana ale tak było łatwiej, a i on pewnie to tak strasznie nie odebrał bo pewnie myślał ze jak jestem pijana to różne rzeczy gadam. No muszę przyznać że potrzebny mi był taki sylwester, ale z jednej strony jestem wściekła na siebie że tak się upiłam skompromitowałam, ale z drugiej wiem że jak bym sie nie upiła to na pewno bym tam nie wytrzymała, to całe towarzystwo to było straszne, i dzisiaj jak już jestem trzeźwa to tak sobie myślę ok napiłam sie i wczoraj było mi wszystko jedno i to jak inni na mnie patrzyli itd. ale dzisiaj jak sobie poprzypominam a pamietam wszystko to tak kolorowo nie bylo tylko alkohol mnie zagłuszył i niczego nie widziałam, no i mieiśmy jechac tam dzisiaj na kawe, ale mi jest po prostu wstyd i nie chce już tych ludzi oglądac, jak oni bedą teraz już w ogóle na mnie patrzeć, wolałabym nie pamiętac, a teraz chce zapomniec. Zawsze jak sie napije to chłopak mi wypomina i jest na mnie wściekły no dzisiaj jakos nie miał pretensji, ale chyba i wyłacznie dlatego że wiedział ze ja tam nie chce jechac a on tak nalegał, więc wiedział jak to bedzie i nie może miec do mnie pretensji bo ja mu z góry powiedziałam że się napije, no oprócz zwykłago kaca jeszcze kac moralny.i wiesz ja już mam dosyć tego dystansu miedzy mną a jego rodziną, z wszelekich stron dają mi do zrozumienia że oni mnie nie chca w rodiznie, że ja tam nie pasuje i wczorajszy wieczór też dał mi wiele do zrozumienia, nie mam pojecia co ja mam jeszcze zrobić zeby mnie nie odpychali, bo mi nie chodzi o to żeby mnie uwielbiali no ale zeby jakieś wspolne spotania nie były dla mnie przykrością , bo czasami takich spotkan nie da się uniknąc, czuje się strasznie bo to znowu za dużo myslę, no ale mam nadzieje że szybko mi przejdzie, co bedzie to bezdie, No i znowu tyle sie rozpisałam, no a kiedy masz terminy tych operacji, co? no i rzadnego wózka nie bedzie bo na pewno sie uda
Odnośnik do komentarza
no ja tyle pisze że chyba powinnam ksiąke zacząć pisać, jutro jak się uda pojde do tego psychologa, więc trzymajcie kciuki, no a iwona jak tam grypa odeszła razem ze starym rokiem , mam nadzieje że tak, No jutro nowy dzień i jutro pełny optymizm bez względu na wszystko ten weekend długi był dla mnie stresujący i pełny wrażeń więc jutro z głową do góry zapominam o wszystkim i bedzie fajnie ( a co dzień przyniesie to się okaże)
Odnośnik do komentarza
Wlasnie co bedzie to bedzie.Terminow operacji dokladnych nie mam,mam czekac na telefon jak zadzwonia to jade,tak teraz jest. Niezle zabalowalas na sylwku;).Iwona troche lepiej sie czuje,najgorsze chyba przeszlo.Za to rok nienajlepiej sie zaczyna u mnie,tescia o 9.00 wzielo pogotowie do szpitala.Dostal krwotoku z nosa,juz nie pierwszy raz,ale jak wozilismy go sami zawsze nas splawiali,tym razem sie uparlam ze maja przyjechac,moze nareszcie go zostawia na jakies badania.Przeciez tak nie moze byc bo ktoregos razu jak zostanie sam to sie wykrwawi.Mysle xe dobrze zrobilam,oczywiscie babka z pogotowia chciala mnie splawic ale sie nie dalam,nie ze mna te numery.
Odnośnik do komentarza
hej no i bardzo dobrze zrobiłaś, no ale czemu was ciągle spławiają oh ta nasza opieka zdrowia, tym bardziej że to się powtarzalo, i wiesz to jest ich obowiązkiem, i dobrze ze sie wykłuciłas, moja mama jak miała przedzawał a nie wiedziałam co jej jest to przyjechali dali jej zastrzyk na ciśnienie i zostwili ją w domu, na drugi dzień dostała zawału i gdyby wtedy ją zabrali nie miała by takich komplikacji moze nawet do zawału by nie doszło, wiec z tymi ludzmi naprawde trzeba walczyć o swoje tak samo z lekarzami, mam nadzieje ze wszysko bedzie dobrze i ze zrobią mu te badania. jeśli chodzi o iwone to cieszy mnie że juz tak bardzo się nie męczy, Bedzie dobrze, pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Niestety moja ingerencja tez nic nie dala odeslali go do domu i kazali isc do rejonowego laryngologa,mam ich serdecznie dosyc,tymbardziej ze mnie prawie wykonczyli przy tym krwotoku,bo jak im wczesniej mowilam nie reagowali,wiec czyja to wina oczywiscie ze ich.Tyle ze ja mialam szczescie bo bylam jeszcze w szpitalu.
Odnośnik do komentarza
Hej! no ,no Sabuniu niezle zabalowałaś :))Nie rozmyślaj nad tym czy Ci wstyd,co sobie pomyślą..było ,minęło i już !Jeśli chodzi o o rodzinę chłopaka,dobrze to rozumiem.Każdy chce żeby go lubieli,niestety niekiedy są właśnie tacy,którzy trzymają dystans lub wręcz są niemili.Zachowuj się wobec nich miło,ale nie zamartwiaj się jak to nic nie daje.Najważniejszy jest Twój chłopak,a nie jego rodzina,może uda się kiedyś zyskać ich sympatie i będzie super,jeśli nie to nie myśl o nich i już. Wyobraz sobie,że ja popołudniu leżałam z wysoką gorączką w sylwestra,a wieczorem tańczyłam jak szalona:) co z tego że nie było gości,tańczyłam z mężem i synem bo po prostu uwielbiam tańczyć i bawiłam się świetnie...co prawda ich wykonczyłam tańcem ,ale co tam...faceci to cieniasy :)Czuję się już dobrze,nastrój niezmiennie optymistyczny:) Aga i co z teściem ?
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×