Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja


Gość Jacko

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam 22 lata, ablacje mialam wykonywana 16 sierpnia w szpitalu na Gdańskiej Zaspie. Zabieg wykonywał dr Sendrowski ( bardzo miły człowiek) pod okiem dr Koźluka z Warszawy.Przy zabiegu towarzyszyly rownież Panie ktore caly czas do mnie mowily, pocieszaly i wycieraly łzy kiedy bylo trzeba :).Jesli chodzi o sam zabieg to wszystko do przezycia. Ból jest (podobno nie wszyscy go odczuwaja) i kazdy musi o tym wiedzieć, poniewaz bardzo wazne jest aby podczas chwili przepalania nerwu nie poruszyc sie. Widzialam ze wiele osob na forum pisalo ze nie odczulo bolu. Pytajac Pana Sendrowskiego czy bedzie bolalo od razu uprzedzil mnie ze tak. Tak wiec w chwili kiedy dr chwycił za pedał mocno zacisnelam zeby i piesci. Przepalanie trwalo 42 sec a potem nastapila wielka ulga. Naciecie pachwin i wprowadzanie elektrod jest bezbolesne co najwyzej nieprzyjemne bo czuje sie te cale okablowanie w organizmie.Ślady po nacieciach praktycznie niewidoczne. Ablacja zaonczyla sie sukcesem. Nazajutrz mialam wyjsc ze szpitala. niestety po godzinie od zabiegu dopadly mnie straszne dreszcze i dostalam 40 stopni goraczki . ciezko bylo ja zbic. czulam sie fatalnie , ablacja w porownaniu do tego to bylo nic. Zrobili mi wszelkie mozliwe badania posiew krwi, badanie moczu, wezwali ginekologa, neurologa, laryngiloga, wyslali na rtg.Mijaly dni a ja wciaz nie wiedzialam co mi jest. dopiero dwa dni przed wyjsciem ze szpitala dowiedzialam sie ze bylam zainfekowana tzw ** klebsiella pneumoniae*. w szpitalu spedzilam jakies 12 dni z czego 3 byly jednymi z gorszych w moim zyciu. Teraz dalej jestem na antybiotyku. Czuje sie dobrze. Dodam że zabiegi ablacji odbywajace sie w tym samym czasie u innych osob zakonczyly sie w wiekszosci sukcesem i osoby te byly wypisywane ze szpitala juz nastepnego dnia. jesli ktos ma jakies pytania chetnie odpowiem gg 3298392
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich ja mam ablacje zaplanowaną na 2 listopada , powiem szczerze po przeczytaniu niektórych postów zaczynam się bać ja piszecie ze boli w trakcie zabiegu , no ale chce się tego pozbyć raz na zawsze. Jeśli ktoś miał robiona ablacje w Łodzi w szpitalu WAM niech się podzieli swoimi odczuciami będzie mi łatwiej pójść na zabieg .
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie! Minęło już 9 miesięcy od momentu, w którym miałam wykonywaną ablację. Zabieg powiódł się, tak stwierdzili lekarze, ale miałam przez okres kilku miesięcy ataki częstoskurczu nadkomorowego.. od czerwca nie miewam, jestem przeszczęśliwa :):):) Do czego zmierzam.. chciałabym się dowiedzieć czy mogę stosować antykoncepcję hormonalną? Wiem, powinnam o to zapytać lekarza prowadzącego, ale aktualnie nie mogę się z nim skontaktować.. Bardzo zależy mi na tym by nie obciążać serca, a ten typ antykoncepcji niejako się do tego przyczynia... Serce regeneruje się do 6 miesięcy po zabiegu, więc można powiedzieć, że wszystko się tam zagoiło :) Może niektóre z Was też się nad tym zastanawiały, a może zasięgnęły porady specjalisty i mogę mi doradzić ? Będę bardzo wdzięczna :) Dużo zdrówka! ;)
Odnośnik do komentarza
FRED DO BEATY 29.09.2010 JESTEM 9MIES. PO ABLACJI MAM 64L. PRZED ZABIEGIEM MIGOTAŁEM 2XDZ. PO KILKA GODZ. OD ZABIEGU MIGOTANIA NIE POWTÓRZYŁY SIĘ .NIE B0J SIĘ ZABIEGU BÓLE CZY PIECZENIA O KTÓRYCH PISZA TO MAŁY PIKUŚ W PORÓWNANIU Z DYSKOMFORTEM W CZASIE MIGOTANIA POZDRAWIAM GŁOWA DO GÓRY UKŁONY DLA ZESPOŁU DR.KOŻLUKA ZE SZPITALA NA BANACHA W WARSZAWIE
Odnośnik do komentarza
Gość Michalek

Jestem 5 misiecy po ablacji. Zabieg trwał u mnie 45 min (pewnie jestem w czołówce - he). Nie dość, że był bezbolesny to cały czas przemiła pielęgniarka mówiła mi o wszystkim co się dzieje. Jeśli chodzi o sam zabieg to przez to co wyczytałem miałem wrażenie, że jest jeszcze gorzej jednak po dłuższym okresie mogę z całego serca (he) powiedzieć, że był zbawieniem. Wczoraj przegrałem 2 godziny w piłkę na pełnych obrotach i czułem się jak młody Bóg (wcześniej po 10 min - 3 godz wycięte z życiorysu). Zapomniałem dodać że mam 28 lat i przyczyną ablacji były skurcze napadowe....

Odnośnik do komentarza

Wybaczcie że jako gość ale nie chce mi się zakładać konta... tak tylko chciałem pocieszyć wszystkich czekających na zabieg ;) U mnie trwał niecałą godzine akurat był wieczorem więc poleżałem bez ruchu 4h i poszedłem spać rano już bez problemu chodzilem i zostałem wypisany do domu, nic mnie nie bolało przez 2 dni odczuwalem pojedyncze mocniejsze uderzenia serca i po dłuższych spacerach odczuwałem lekki ból w pachwinie ( po wkłuciach mam tylko drobne strupki, wręcz kropeczki) 5 dni po zabiegu byłem już na zakrapianej imprezie nie mam żadnych leków i czuje sie dobrze, ponoc na 95% sie udało ma sie okazac w najblizszych tygodniach mam nadzieje że będzie dobrze. Sam zabieg nie jest bolesny, ale nie jest przyjemny szczególnie stymulacja serca, ogolnie nie jest zle, da sie przetrzymac, jakby ktos mial jakies pytania chetnie odpowiem

Odnośnik do komentarza

I jeszcze mam takie pytanie lekarz wykonaujący zabieg powiedział mi, że częstoskurcze na 95% nie wrócą a jak czytam komentarze to większosc pisze że jest po kilku ablacjach a to powinny byc pojedyncze przypadki mogłby mi ktos wytłumaczyc dlaczego bo zaczynam sie martwic ;/

Odnośnik do komentarza

Moi Kochani. Piszę po raz pierwszy jako gość, bo nie wiem co mam robić. Mam zdjagnozowane migotanie przedsionków, wyszło przez zupełny przypadek na EKG. Czułem sie zupełnie normalnie. Jestem bardzo aktywny, gram 2-3 razy w tygodniu w kosza po 2 godziny na wysokich obrotach, biegam, pływam, jeżdżę na natrach itd. Od czsu do czasu *nie wylewam też za kołnierz*. To migotanie wyszło przy badaniach okresowych ale ja nic nie czułem. Miałem ciśnienie 130/90. Zrobili mi kardiowersję, przywrócili *zatokę*, ale kardiolog mówił, że to najpewniej wróci. Zproponował mi ablację. Wychwalał zalety tego zabiegu. Ja wszedlem na to Forum i okazuje się, że nie zawsze jest tak pięknie. Zdaża się, że ludzie po zabiegu czują się gożej niż przed. Nie wiem jak z moim ukochanym spotowym trbem życia. Podpowiedzcie, co robić? Teraz biorę dwa leki :Tritace i Agen, i 1/2 tab. Acenokumarolu. Serce mam zdrowe, jedna z komur, lekko powiększona - jak to u sportowca.

Odnośnik do komentarza

Witaj Piotr widzę ze mamy ten sam problem ja rownież na to choruję od 4 lat mam 27 lat i widzę ze te cholerne migotania dopadają coraż częsciej młodych!! Twoje szczęscie jest takie ze nie odczuwasz migotania ja zaś zawsze ląduje na erce z pulsem 200-240 mówię ci masakra !!!

Odnośnik do komentarza

Witam Ja z arytmią nadkomorową borykałem się 18 lat. W tym czasie brałem Rytmonorm i byłem przekonany, że tak będzie zawsze. W zeszłym roku wybrałem się na wizytę kontrolną do nowego (innego) kardiologa, a ten zaraził mnie tematem ablacji. W marcu tego roku poddałem się zabiegowi w szpitalu na Kopernika w Krakowie (dr Jastrzębski). Uważam, że była jedna z lepszych decyzji w życiu. Teraz funkcjonuję bez leków i bez częstoskurczów. Zdarzają mi się pojedyńcze pobudzenia komorowe, nieszkodliwe dla zdrowia. Właśnie podejmuję wysiłek fizyczny i wszystko jest w porządku. Przed zabiegiem miałem obawy i wątpliwości, teraz po, mogę śmiało powiedzieć, że było warto. Zdrowia życzę :)

Odnośnik do komentarza

Do Wojto i Damiana. Tę ablację polecił mi dr Koźluk i zaoferował się że mi to zrobi. Co do wizyty u dobrego kardiologa to byłem u kilku i co lekarz to teoria. Jeden mówi mi, że z migotaniem można żyć i 100 lat bo podstawą jest zdrowe serce. Jeżeli jest zdrowe, a żyjesz normalnie to lepiej nie ryzykować, bo powikłania po ablacji mogą być bardzo poważne(np. przebita ściana serca itd.). Inny mówi, że nie ma na co czekać bo im jestem młodszy, tym zabieg ten jest prosty i gwarancja wyleczenia gwarantowana. Ja już nie jestem taki młody - mam 39 lat ale żyję bardzo aktywnie i chcę aby tak zostało. Poza tym nie wiem jak to jest po ablacji z imprezowaniem. Ja piję żadko z uwagi na moją odpowiedzialną pracę ale lubię raz na tydzień lub dwa wyskoczyć do pubu z kumplami, strzelić browca lub 3. Na święta lub przy grilu lubię chlapnąć z Teściem i Szwagrem i powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie aby do końca życia nic nie drinkować. Na nartach też są wieczory i co tu dużo gadać, na mnicha się nie nadaję. MOże ktoś juz miał ten dylemat? Dajcie znać.

Odnośnik do komentarza

Piotrze napiszę Ci tak ,ten kardiolog co powiedział ,że z migotaniem przedsionków można żyć sto lat pod warunkiem ,że się ma zdrowe serce ma rację , bo mój Tata jest w wieku 86 lat i żyje z migotaniem ponad 25 lat a może i dłużej bo wtedy mu to zdiagnozowali , serce ma zdrowe do dnia dzisiejszego i wcale to migotanie mu go nie osłabiło , nie bierze żadnych leków( no bo nie ma na to schorzenie), tylko na nadciśnienie( ale to jest już poważny wiek).Tata nigdy nie nadużywał alkoholu bo tez miał pracę , która nie pozwalała na nadużywanie ale w czasie wakacji( a latał samolotem do ciepłych krajów i to robi jeszcze) wypijał z przyjaciółmi niejednego drinka a i w domu z okazji imprez rodzinnych czy świat też coś wypije oczywiście jak teraz mówi stosownie do wieku dlatego Piotrze ja bym odradzała ablacji przy migotaniu przedsionków bo tą arytmię jest najgorzej ablować , zabieg trwa długo ok. 10 godzin i na jednej ablacji na ogół się nie kończy a i powikłania się bardzo często, tu jedna pani pisała ,ze przy 3 ablacji przebito jej ścianę serca. Ja tez odziedziczyłam pewnie po Tacie migotanie i migoczę juz 8 lat i tez żyję i nieraz lubię w weekendy wypić sobie piwko czy lampkę czerwonego wina , serce u mnie tez jest zdrowe i jak patrzę na kondycje mojego Taty to się za bardzo nie martwię tym migotaniem z tym da się żyć.Serdecznie pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Podobnie sądzę Piotrze. Arytmia nadkomorowa a migotanie przedsionków to wg mojej wiedzy różne problemy. Zatem to co pomogło mnie nie koniecznie będzie wskazane dla Ciebie. Nie potrafię Ci doradzić czy poddać się ablacji czy nie, bo jak zauważyłeś nawet specjaliści mają odmienne zdania. Jeśli chodzi o powikłania to ryzyko zawsze istnieje, ale nie zdarzają się one często. Ja na Twoim miejscu skorzystałbym z opinii lekarza, rekomendowanego przez większość. Anin ma bardzo dobre opinie a ja ze swojej strony nie mogę narzekać na Kraków i z czystym sumieniem polecam. Ja teraz, kiedy minął miesiąc po ablacji wracam do wysiłku fizycznego a i napić się lubię. Jedno i drugie już wypróbowałem i organizm reaguje normalnie. Nie mam z tego powodu żadnych problemów. Życzę podjęcia dobrej dla Ciebie decyzji.

Odnośnik do komentarza
Gość natalia11

Ja miałam ablację tydzień temu, trwała około 15 godzinym jedno wkłucie w pachwinie. Powód: częstoskurcz nadkomorowy napadowy. Czuję się rewelacyjnie, mam tętno około 65-70 a wcześniej bez ataków 100-130, w trakcie ataku ponad 200/min. Miałam zabieg w Poznaniu, jeśli chcecie szczegóły, piszcie..

Odnośnik do komentarza

Witam. Jestem kandydatem do policji. Na badaniu EKG wyszła mi fala delta i skrócony odcinek PQ. Kardiolog wpisał mi na obiegówce *zdolny, możliwość WPW, do wyjaśnienia*. Niestety komisja lekarska od razu uznała mnie za niezdolnego bez kierowania na żadne dodatkowe badania potwierdzające lub wykluczające tę przypadłość. Dodam, że nigdy nie miałem żadnych problemów z sercem i żadnych objaw o których tu piszecie, zero ataków po prostu nic. Odwołałem sie od decyzji komisji i czekam czy rozpatrzą moje odwolanie pozytywnie. W międzyczasie umawiam się na badanie EPS i jeśli wykaże, że posiadam WPW chcę umówić się na ablację aby pozbyć się tego cholerstwa i móc przyjąć się do policji. Jak długo będe musiał czekać mniej więcej na ablację?

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich migajacych. Ja choruje na napadowe migotanie przedsionkow od ponad 2 lat. Odwiedzilam kilku kardiologow. Zrobilam wszystkie mozliwe badania. Wszystko jest OK, serce rowniez zdrowe. A jednak miga.Lekarze proponuja albo utrwalenie migotania i acenocumarol, albo ablacja, albo przyzwyczaic sie do napadow. Mam pytanie do Zdrowej1 jak czesto pani miga i jak dlugo?(ile godzin) .Prosze o porade na co sie zdecydowac?

Odnośnik do komentarza

Mam 53 lata. Choruje na napadowe migotanie przedsionków już 6 lat. Jestem po trzech ablacjach w IK Anin. Ataki miałem niemal codziennie, lub kilka razy dziennie. od 30 min do 14 dni. Bywałem na kardiowersji 3 razy w tygodniu. Przetestowałem wszystkie leki, kombinacje, oraz dawki. Nic nie pomagało. Trzecia ablację miałem niemal dwa lata temu. Po niej migałem 2 miesiące. Potem kardiowersja i zacząłem prawie normalnie zyć. Jestem na duzych dawkach leków, ale migotanie wraca raz na dwa, trzy tygodnie i trwa od 1 godziny do 6. Samo przechodzi. Od niemal dwóch lat nie miałem żadnej kardiowersji i tylko raz byłem na kroplówce. Dla mnie to duża poprawa. Nareszcie mogę cos zaplanować, niemal normalnie zyć. Migotania przechodziłem bardzo ciężko. Prosicie o radę, więc jej Wam udzielę. Jeśli migotanie jest częste, długotrwałe i powoduje duży dyskomfort. Leki nie przynoszą ulgi. Konieczna jest ablacja. Jesli o migotaniu dowiedzieliście sie od lekarza, a czujecie się dobrze. lub gdy leki załatwiają sprawę. Odpuście sobie. Po pierwszej ablacji czułem się zdecydowanie gorzej niż przed. Druga przywróciła mnie do stanu przed ablacyjnego. Trzecia przyniosła ulgę. Wszystkie ablacje trwały od 3,5 do 4,5 h. Podczas ostatniej miałem dwa wkłucia i leżałem z kamieniami prawie 48 h. Mnie sie opłaciło. Jest poprawa, ale wiem że niektórzy przechodzą to bezobjawowo. Mając już swój bagaż doświadczeń na ich miejscu z ablacji bym zrezygnował. Tak było w moim przypadku. Wy decyzję musicie podjąć sami pozdrawiam wszystkich migajacych

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×