Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja


Gość Jacko

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jesteście kochani. Nie znam jeszcze terminu zabiegu. Moje zgłoszenie do ablacji wysyłał bezpośrednio szpital i czekam na telefon z informacją kiedy to będzie. Potrafię marzyć i odciągać złe myśli ale czy np. podczas 5 godzinnego zabiegu to mi się uda?) Leżenie po zabiegu mnie nie przeraża ale kilkugodzinny zabieg to już nie jest w mojej wyobrazni do ogarnięcia:).

Odnośnik do komentarza

Ewela. To jest do ogarniecia, nawet 10 godzin zabiegu. Fakt, kazdy reaguje inaczej, rozne sa techniki ablacji, rozni operujacy lekarze. Ja moge pisac tylko o swojej (krio + klasyczne, wielokrotne przypalanie RF). Napisalem, ze zabieg trwal 2 godziny, ale byc moze trwal 4 a nawet dluzej. Stracilem poczucie czasu. Nic nie czulem, nic nie bolalo. Od czasu do czasu czulem mocny bol glowy (jak najbardziej do wytrzymania), ponoc wtedy naplywala zimna krew po krioablacji. Czasami zadzieralem glowe, by poogladac wedrujace w moim sercu cewniki, widoczne na okraglym monitorze. Kilka lat wczesniej przechodzilem koronarografie, tez wklucie w naczynie w pachwinie, bardzo podobny zabieg pod wzgledem odczuc. Wtedy czylem lekki bol w miejscu wklucia przez caly czas zabiegu. Teraz, podczas ablacji nic. Jakbym byl w letargu. I wielu innych tez tak to przezylo.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich niezdecydowanych:) Chciałam się z Wami podzielić moimi wrażeniami po zabiegu ablacji. W moim przypadku stwierdzono częstoskurcz nadkomorowy węzłowy- AVNRT. Zabieg miałam niecały tydzień temu- 17.04 w I Klinice Kardiologii ul. Kopiernika 17 w Krakowie; lekarz przeprowadzający zabieg dr Marek Jastrzębski. Chciałabym naprawdę wszystkich uspokoić...to naprawdę nie jest nic strasznego... U mnie wyglądało to tak: W dzień ablacji musiałam ogolić sobie pachwiny Godz. 9.45- wzięli mnie na salę operacyjną, kazali rozebrać do naga i położyć na stole, po czym posmarowali mnie jakimś żółtym mazidłem w okolicach pachwin i serca i nakryli zieloną płachtą. Następnie przyszedł lekarz, dostałam znieczulenie w prawą pachwinę, potem poczułam, że wkłada mi do żyły te wszystkie kabelki :) Jak dla mnie to był najgorszy moment, troszkę to bolało ale był to ból do zniesienia. Nagle poczułam ze moje serce przyspiesza, lekarz w tym momencie lokalizował miejsce tworzenia się częstoskurczu. Kiedy już wiedział gdzie w sercu mam arytmie, zaczął przepalać to miejsce nagrzaną elektrodą ablacyjną, którą również miałam umieszczoną w serduszku:) To naprawdę nic a nic nie bolało! I tak w kółko- wywoływali mi te częstoskurcze i przepalali, w sumie pewnie z 10 razy byłam przypalana :) Zabieg trwał 1,5 godz., na końcu jeszcze sprawdzili czy częstoskurcz nadal powraca a jak okazało się, że już nie to skończyli zabieg, wyciągnęli kabelki, przycisnęli mocno żyłę ręką, założyli opatrunek i odwieźli na salę. Jak dla mnie najgorsze było później leżenie na plecach przez jakieś 24 h. W nocy, po zabiegu bolało mnie troszkę miejsce wkłucia i serce oraz miałam parę razy dodatkowe pobudzenia w sercu, ale po paru godzinach przestało. Na drugi dzień wypisali mnie ze szpitala. Dziś czuję się świetnie! Parę razy w ciągu dnia serce troszkę przyśpiesza ale trwa to max 2s. Lekarz uspokajał, że takie dodatkowe pobudzenia mogą po zabiegu występować jeszcze przez jakiś czas, ale ogólnie jest to nic w porównaniu do tego co było kiedyś- np 9h częstoskurczu z tętnem 190/min. Wiem, że na konkretne wyniki ablacji trzeba jeszcze poczekać ale póki co już czuję się jak nowo narodzona:) Naprawdę polecam wszystkim ten zabieg.. może nie jest on najprzyjemniejszy ale warto pomęczyć się te parę godzin, żeby w konsekwencji być zdrowym człowiekiem :) Po 13 latach czuję się wolna! :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich forumowiczów. Minął rok od mojej ablacji,zabieg miałam robiony w Warszawie na Ostrobramskiej.Przeprowadzał go pr.Paweł Kułakowski i dr Tomasz Kryński u mnie przebiegał podobnie jak opisuje Dota z tą różnicą że trwał 1godz i nieruchome leżenie po zabiegu 6 godz i na drugi dzień do domku.Warunki pobytu w klinice godne podziwu, sympatyczny personel.Żałuje tylko że nie poddałam się ablacji wcześniej ale widocznie musiałam do tego dojrzeć w moim przypadku trwało to 12 lat.

Odnośnik do komentarza

Dla tych którzy chcą uniknąć ablacji i chcą wyleczyć się w naturalny sposób chetnie pomogę sam uniknąłem ablacji a co za tym idzie rozrusznika jak by ta była nie skuteczna.Słyszeliście o leczeniu na podstawie wyniku badania włosa,zastanawialiscie się dla czego lekarzy nie interesuje przyczyna powstawania zaburzen rytmu serca,najłatwiej zrobić ablacje lub wstawić rozrusznik bo za to dostają odpowiednia ilość punktow co przekłada się na kase dla czego nikt wam nie powie żę w organizmie jest 30 pierwiastków nie zbędnych do życia a zachwianie równowagi między nimi skutkuje chorobami, u mnie np.magnez byl na poziomie -75% co powodowało częste arytmie i omdlenia niby takie proste a nikt na to nie wpadł,jestem żywym dowodem na to że można leczyć się witaminami i suplementami dla zainteresowanych mogę wysłać na maila wyniki moich badań.Dziś jestem zdrów a lekarzą śmieje się w twarz.To jest nr do mnie chętnie pomogę 501-455-779 nie wierzcie lekarzom dla nich mamy być chorzy

Odnośnik do komentarza

MICHAL23, ANDRZEJO ma całkowita rację. Miałem również robioną ablację żył płucnych przy migotaniu przedsionkow ale zanim zostałem poddany zabiegowi przeszedłem szereg badań, witaminy, mineraly a nawet rentgen szczęki czy nie mam stanu zapalnego przez który mialbym problemy sercowe.Uważasz że zajdziesz do lekarza z arytmią a on Ci od razu wsadzi kabel w serce? ja 1,5 roku czekalem i jak wspomniałem szereg badań, dla mnie sciemniacz jesteś. Jak masz wadę serca przez którą cierpisz na arytmię to choćbyś zjadl tyle magnezu że przyciagalbyś noże i widelce to i tak nic nie pomorze. Kolejny znachor, daj 100 zl. a Cię uleczę.

Odnośnik do komentarza

Słuchajcie moze chłopak miał zwykłe niemiarowości (żadnych wad przewodnictwa serca) miał duzy ubytek magnezu i stąd ta historia. Uzupelnił magnez potas i problemy znikneły tylko trzeba zaznaczyć że elektrycznie serce miał zdrowe. Ja kiedys tak uleczyłem koleżankę też bez ablacji tylko zaznaczam nie miała częstoskurczu, migotania itd. Miała zwykłe niemiarowości wynikające z braku Mg K i Fe. hejka

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) Jestem ponad miesiąc po ablacji. Zespól WPW plus arytmia- dramat. Teraz po zabiegu czuję się rewelacyjnie. Wprawdzie po tygodniu od ablacji ból powrócil na kilka dni i to mocniejszy niż przed zabiegiem. Byłam załamana. Na szęście już wszystko się uspokoiło. Czasami coś tam jeszcze zakłuje ale to nic w porównaniu z tym co bylo wcześniej :) Mi ablacja pomogła! Wam życzę tego samego :)

Odnośnik do komentarza
Gość martus09

Witam, mam 23 lata jestem po ablacji przeprowadzonej 30 kwietnia, zabieg udany kołatanie i kłucie serca jak na razie ustało, czeka mnie jeszcze wizyta kontrolna pod koniec czerwca a moje pytanie w związku z tym jest takie czy po przeprowadzonej udanej ablacji mogę ubiegać się o orzeczenie o niepełnosprawności?? Jestem dosyć nerwową osobą a słyszałam że pod wpływem stresu choroba może powrócić. bardzo proszę o odpowiedź Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Gość martus09

DOTA przeczytałam twoją wiadomość ja też miałam przeprowadzaną ablacje tam gdzie ty opis ten sam tylko ze mój zabieg trwał 3,5 godziny. Lekarz nie mógł znaleźć źródła częstoskurczów i przypalał mnie wiele razy. Ale ja niestety nie wspominam samego zabiegu zbyt dobrze samo przypalanie było dla mnie bardzo bolesne niestety ale zacisnęłam zęby i dałam radę po dwóch godzinach leżenia na stole już mi było wsio jedno ;p byleby tylko skończyli. Z samego efektu zabiegu jestem bardzo zadowolona serce nareszcie chodzi jak trzeba wcześniej szalało jak mu sie chciało co było dla mnie bardzo uciążliwe + bolesne kłucia. Ale mimo wszystko polecam. przypadki samego zabiegu są różne jak czytam ale opłacało się chwile pocierpieć dla lepszego komfortu życia Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Wykonano u mnie ablacje ponad dwa lata temu...arytmia przeszła w stan czegos innego , cos jak pobudzenia na zmiane z migotaniem, po badaniach okazało sie, że mam ciągłe *tachykardie* w przeciagu tygodnia ok. 1-2 razy dziennie. Omdlenia, kołatania, przyspieszenia...nie wiem co dalej i abstrachujac od tematu..mówienie o ablacji jak o *banalnym* zabiegu jest dla mnie okropnoscią. Moja była bardzo bolesna, wykonywał ja *praktykant* uczac sie na mnie, znieczulenia (7 w jednej pachwinie, oraz 5 w drugiej) wogole nie zadziałały..koles wbijał igły w nerwy tak ,że ledwo podeszlismy do samego *zabiegu*...wypalanie mega bolesne..moze srodki znieczulajace podano zbyt póżno..ale generalnie wspominam to jak koszmar...z sercem nadal dzieja sie złe rzeczy i boję sie cokolwiek działać... chętnych do rozmowy zapraszam na gg : 39162155 Pozdrawiam wszystkich borykajacych sie z tym tematem, przed lub po..

Odnośnik do komentarza

ZIGBA.Kazda ablacja jest inna i dla każdego pacjenta inna.Jest to logiczne kiedy pomyslimy,że nawet leczenie grypy u każdego pacjenta jest inne.9 maja tego roku mialam ablacje.Na drugi dzien wstalam i normalnie pracowalam.Niestety po 10 dniach mialam atak czestoskurczu,ktory trwał bez przerwy 48 godzin.Lekarze robili wszystko aby nie wykonywać drugiej ablacji lecz niestety serce bylo juz wyczerpane ciągłą pracą.Cisnienie spadało do 30 a tetno ponad 200 i zdecydowano sie na drugą ablacje.Dzisiaj mija 10 dni i czuje sie lepiej chociaż jestem słaba.Chcialam powiedzieć,że lekarze nigdy nie chcą żle dla pacjenta i wiedzą co robia.W szpitalu,w którym mialam zabieg wszystko było na bardzo wysokim poziomie.Mój zabieg trwał ponad 3 godziny(pierwszy rownież).Moglam sobie wybrać nawet formę znieczulenia,bo musicie wiedziec,że istnieja 3 formy.Zabieg mialam wykonany w Wielkiej Brytani.Z zawodu jestem pielęgniarka i jesli chcesz cos wiecej wiedziec chętnie napisze.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Zalogowałem sie na forum żeby opowiedzieć Wam o swojej historii. Mam 30lat i nie mam żadnych objawów zaburzeń rytmu. Same cechy preekscytacji znaleziono mi przypadkowo - podczas wykonywania EKG. Robiono mi kilkuktornie Holtera, nawet takiego tygodniowego... i nie znaleziono nic. Żadnych zaburzeń samego rytmu. Jak u zdrowego człowieka. Wszystko pięknie, oprócz samego zapisu EKG w którym dobrzi lekarze byli w stanie dostrzec dodatkową drogę przewodzenia.... I co? bez objawów, przeżyłem 30lat ... robić ablacje czy nie? Co lekarz to tez inna rada. Finalnie pojechałem do Profesora Walczaka w Warszawie który stwierdził że lepiej nie żyć na bombie i poddać sie ablacji. To że nie miałem do tej pory żadnych objawów - to po prostu szczęście/ fart :) Mozna powiedzieć ze w moim przypadku zrobienie ablacji to zabezpieczenie się przd potencjalnymi zaburzeniami. Bo jak powiedział lekarz - pierwsze objawy mogą być również ostatnie w życiu. Nie proszę Was forumowicze o ocenę. Zdecydowałem się na zrobienie ablacji. Bede miał ją robioną w połowie sierpnia 2014r w Allenort. Bede chciał Wam opowiedzieć jak to wszystko wyglądało itd. Jestem ostrym panikarzem więc wierzcie mi że się boję. Póki co... ten kto nie miał szczepionki przeciwko żółtaczce musi przed zabiegiem zaszczepić się. Ja własnie jestem w trakcie. Oprócz tego badania wszelkiego rodzaju krwi. Mi dzięki temu wyszła lekka nadczynność tarczycy, ale nie bede sie o tym rozpisywał. Trzeba to po prostu unormować do zabiegu. Ok miesiąc przed zabiegiem trzeba zrobić znowu Holtera - tym razem takiego specjalnego 12-odprowadzeniowego. Na podstawie jego zapisu lekarze wstepnie określą gdzie jest żródło arytmii. Bede Was informował na bieżąco, bo wierze że ludzie z podobnymi przypdkami jak mój bedą mogli wyczytac z tego kilka cennych informacji. Czesto czytałem fora gdzie ludzie opisywali jak bardzo męczce objawy posiadali przed zabiegiem. To ich pchało do ablacji. Ja takich nie miałem i nie mam, a mimo wszystko decyduję sie na ablacje - zabezpieczajac swoją przyszłość. Stąd moja obecność tu na forum. Do usłyszenia.

Odnośnik do komentarza

Czesc, jestem juz po ablacji. miałem ją robioną w centrum kardiologi Allenort w Aninie. Wykonywał mi ją prof Łukasz Szumowski wraz z zespołem. Jak to wyglada? W poniedziałek o godz 10:00 (po śniadaniu w domu) przyjechałem do kliniki. Rejestracja, zaprowadzenie do pokoju, podłączenie kroplówki z elektrolitami i antybiotykiem osłonowym przed zabiegiem. Umycie w specjalnym płynie pod prysznicem, ogolenie okolic pachwin, Ekg, echo serca, badanie krwi itd. Ogólnie wszystkie czynnosci sprawdzajace. zwykła sprawa. Obsługa bardzo miła, czystośc, pokoje bardzo ładne. Ok godziny 16:00 - przejscie na sale operacyjna.Strach był :) Położenie sie na specjalnym łóżku z uziemieniem i cóż... oddajesz się lekarzowi. Najpierw podaja znieczulenie miejscowe w pachwine. Nic nie boli. Jak szczepionka. póżniej uczucie ciepła i czekamy. Po chwili lekarz nakłuwa i wprowadza koszulkę w żyłe lub tętnicę, zależy gdzie w sercu chce sie dostać. Naprawdę nic nie boli.I nie jest to gadanie aby Was przekonać... naprawdę nic nie czuć. Gdy ktoś odwróci Waszą uwagę to można zapomnieć że wogole przy Was coś majstrują :) Wprowadzenie elektrod do serca - praktycznie też bez żadnych odczuć. Ja nie miałem podanego żadnego ogólnego leku przeciwbólowego czy ogłupiającego na tym etapie. Po wprowadzeniu elektrod do serca zaczyna sie najmniej przyjemny etap, gdyż lekarz musi wyzwolić arytmie i na ich podstawie znależć miejsce do wypalenia. Tak jak pisałem wczesniej nigdy w życiu nie miałem żadnych objawów WPW. To co zastałem na stole było więc dla mnie zaskoczeniem. Dopiero poznałem co to znaczy mieć atak preekscytacji. To chyba najgorsza część całego zabiegu z mojego punktu widzenia. Osoby które maja takie ataki na codzień, po prostu wiedzą czego sie spodziewać. Ja byłem zaskoczony. Powiem Wam szczerze - gdybym miał takie arytmie na codzień (jak podczas ich sztucznego wyzwalania) to na ablacje zdecydowałbym sie jeszcze szybciej :) No i cóż... ta czesc zabiegu trwała jakieś 15min. Po tym lekarz zaczął wypalać miejsca które znalazł jako generujące arytmie. Tak zwane przypiekanie, wypalanie. Powiem tak - mnie troche bolało, bardziej piekło, ale zależy to z pewnoscia w jakiej czesci serca jest to zlokalizowane. Tego nie nalezy sie bać. Do zniesienia. Ja miałem np ok 5-6 przypalań. Trzeba pomyśleć ze w tej fazie zabiegu właśnie lekarz odmienia Wasze życie na lepsze. Ja na tym etapie dostałem dopiero lek przeciwbólowy. Bardzo małą dawkę. Po wypaleniu jeszcze ostateczne sprawdzenie czy nie uda sie wywołać arytmi ... odczekanie i wyjęcie elektrod przez pachwinę. I własciwie koniec!!! straszne? napewno nie. W trakcie można pogadać z lekarzami i całą ekipą. Jest miło ale profesjonalnie. U mnie miała miejsce ciekawa sytuacja. Wypalono wszystkie miejsca które generowały arytmie, sprawdzono po wszystkim czy już nic nie wywoła arytmi, odczekano kilka minut ... a po wyjęciu elektrod, w zapisie ekg znowu powrócił zespół preekscytacji. Podobno tak sie zdaża, ale następnego dnia w EKG już znowu nic nie było. Widocznie rana zbyt świeża i musi sie dopiero zagoić. Kontorla za 3 miesiace i sie okaże czy wszystko udało sie wypalić za jednym razem. Czasami zdaża się że trzeba taka ablację powtózyć. Gdybym miał to zrobić ponownie - zdecydowałbym sie. Może nie jest to impreza przy piwku w klubie, ale da rade. No i cóż - ablacja odbyła sie w poniedziałek o 16 ... a we wtorek o 18 wypisano mnie do domu. Własciwie czułem sie bardzo dobrze. Zero bjawów, zero bólu. Prawie zapomniałem że miałem wogle zabieg. Nie ma czego sie bać. Każdy wyobraża sobie - będą mi coś grzebać w sercu itd itp. Strach ma wielkie oczy. Naprawde sie nie bójcie bo nie ma czego. Mówi Wam osoba która poddała się ablacji mimo tego że w życiu nie miałem ani razu objawów. Tylko w zapisie ekg było widać że mam dodatkową drogę przewodzenia w sercu (pisałem o tym w poprzednim poście) Pan Profesor Szumowski to najwyższej klasy specjalista w tej dziedzinie. Wie co robi, zaufałem mu bezgranicznie. Sama jego obecność podczas ablacji uspokajała mnie. Cała klinika Allenort bardzo godna polecenia. Czuwa nad nią Profesor Walczak. Jesli macie jakieś pytanie - piszcie, postaram sie co jakiś czas zajrzeć tu na forum. Ale w każdym bądz razie, nie czekajcie z ablacją, to nic strasznego. Ona może odmienić Wasze życie na lepsze. pozdro.

Odnośnik do komentarza
Gość Waldemar111

Miałem napadowy częstoskurcz nadkomorowy (AVNRT) oraz napadowe migotanie przedsionków. Pojawiały się do 2 razy/miesiąc. Dosłownie zwalały mnie z nóg. Leżałem wtedy niezdolny do wykonania jednego kroku. W marcu 2014 zespół lekarzy z Ochojca wykonał mi ablację drogi wolnej (w Centrum Urazowym w Sosnowcu). Od 9 miesięcy nie mam żadnych objawów częstoskurczu i o dziwo również migotania. Sam zabieg trwający 2 godziny był bezbólowy. Po powrocie do domu, jeszcze przez 2 tygodnie musiałem sobie robić zastrzyki w brzuch (przeciwzakrzepowo) to był jedyny dyskomfort jaki odczułem. Pozdrawiam wszystkich którzy sa jeszcze przed... . Zaufajcie swojemu kardiologowi. On naprawdę wie co należy zrobić.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich przerazonych:) miałam napędowy częstoskurcz komorowy. zabieg ablacji miałam wykonywany wczoraj w bydgoszczy,szpital jurasza :)Przed zabiegiem pobranie krwi i .. test ciazowy:) tak sie balam zabiegu, ze mowilam, ze wynik.ma byc pozytywny:) ok godz 11.30 zabrali mnie na sale zabiegowa. Trwał on ok 2 h. Z tego co mowily mi pielęgniarki to powinnam byc sczesciara, bo sam szef ze sztabu lekarzy kardiochirurgi mi to wykonywal.Byłam strasznie przerazona. Balam sie każdej igły i bólu... na sali zastanawiałam się czy zrezygnować...poważnie. . Ale byłoby to moim błędem. Dostałam znieczulenie, pachną nakłuta i wprowadzanie jakichś kabelkow. Trochę dziwne uczucie ale .. ja jestem panikara:) wywoływanie arytmii trochę zmęczy, ale nic strasznego. NIE MA CO SIE BAC :) i nie uciekać :) personel wspaniały. I kardiochirurg i pielęgniarki... :) juz jestem w domu od godz 15ej i nic mnie nie boli:) także polecam jak najbardziej szpital JURASZA W BDG :)

Odnośnik do komentarza
Gość majka em WPW

HEJ wszystkim :) witam ponownie dziś jadę na Ochojec na re - ablację. Od ostatniej minęły równe 2 lata czuję się super ani jednego ataku ale ekg pokazuje ze to cholerne Wpw jest nadal i dr Hoffmann dał mi skierowanie na 2 zabieg, ehh... Ale jestem pozytywnie nastawiona, mam nadzieję że wypalą resztę i będę mieć to cholerstwo na 100% z głowy. Trzymajcie kciuki Pozdrawiam zaraz po zabiegu dam znać co i jak.

Odnośnik do komentarza
Gość majka em WPW

Witam . tak jak pisałam w poprzednim poscie* dopalili* mnie i jest ok. Ekg nadal pokazuje wpw natomiast zapis ekg jest prawidłowy. Taka moja uroda niestety. Czuję się jeszcze lepiej niż po pierwszym zabiegu. Pozdrawiam wszystkich i zyczę dużo zdrówka

Odnośnik do komentarza
Gość nie pewny

Witam wszystkich, czy jeśli byście od 13 lat nie mieli wyczuwalnego częstoskurczu (ogólnie są tylko nie wyczuwalne przeze mnie) to byście woleli przyjmować dalej laki czy zrobić ablację? Pierwszá miałem 13 lat temu wykonywał dr Wakczak, leżałem na stole 8 h i niestety zostawili drugą drogę przewodzenia ponieważ była blisko pęczka hisa, jeżeli by go uszkodzili to rozrusznik, zastanawiam się teraz czy nie isc po 13 latach na koleiny zabieg i w końcu być wolnym człowiekiem, boję się jak cholera, głównie dlatego że wtedy tyle h to trwało, zapewne pi 13 latach postęp i w tej dziedzinie poszedł do przodu. Doradźcie bo już sam nie wiem czy podjąć się w końcu zabiegu. Pozdrawiam was serdecznie

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×