Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

pogódko dziękuje za odpowiedź ,tak dokładnie dużo czytałam na ten temat kiedy dwa miesiące temu zdrętwiała pi prawa część ciała i akurat trafiłam na tą chorobę i jej objawy w mojej miejscowośći dwie osoby na to chorują nawet kiedy przejeżdzam koło ich domów to mama już dość poprostu to mnie prześladuje cały czas o tym myślę są dni kiedy jest naprawdę świetnie wszystkie lęki ustępują chcę wtedy marzę żeby tak zostało ale kiedy znowu mnie coś zaboli to wszystko powraca
Odnośnik do komentarza
ja mam tak po tym jak pies mnie ugryzł, w głowie mi siedzi, że mam wściekliznę, i noga mnie piecze, jak czytam na necie, to nie mogę przełykac, ciężko mi oddychac, głowa mnie boli i tylko czekam kiedy pic nie będę mogła, straszne, naprawdę się męczę
Odnośnik do komentarza
do gosiaj 03 stwardnienie rozsiane to choroba dziedziczna popytaj rodzicow czy ktos w waszej rodzinie jest chory ta choroba atakuje do 40 roku mojej kuzynce podejzewaja te chorobe a ty dziewczyno nie wmawiaj sobie bo zwariujesz zreszta kto to mowi ja mam tak samo tez mnie wszystko boli i szukam se czegos ale to jest glupota i wiemy o tym dobrze
Odnośnik do komentarza
Gosiaj03... Jak świetnie cię rozumiem moja droga ! Jeszcze miesiąc temu byłam pewna , że choruje na stwardnienie rozsiane ( SM) Od dziecka bałam sie tej choroby . Miałam do czynienia z osobą chorą na SM , leżącą jak roślina , która tylko umysł miała sprawny. Potem zapomniałam o tym a po kilku latach ta myśl wróciła. Zaczęła swędzieć mnie skóra , bolały stawy i miałam zaburzenia wzroku ( to typowe objawy dla SM) Strach jaki mnie ogarnął na myśl ,że choruję był przerażający. Nie spałam , nie jadłam , serce waliło jak młotem 24 godziny na dobę. Poszłam do lekarza... ( specjalista od SM) , potem do neurologa....zbadali mnie i kazali zgłosić to mojej terapeutce. I wiesz co się okazało ? Ze wymyślenie sobie tej choroby było tylko pretekstem do tego...żeby się bać. Bo boje się nie SM , lecz uzależnienia od innych , zaufania innym , oddania w ich ręce a nawet powierzenia swojej choroby terapeutce!Oznaczało ,że trudno jest zdobyć moje zaufanie i najchętniej to stałabym sie taką *Zosią - Samosią). To był kolejny szok. Nie zdawałam sobie sprawy , moja własna podświadomość może płatać takie figle. Być może jest tak i w twoim przypadku. Nie wiem,ale może spróbuj spojrzeć na to z innej perspektywy. Powodzenia
Odnośnik do komentarza
Dorota W, dziękuję za słowa otuchy. Co do wizyty u lekarza chyba juz dojrzałam, czekam jeszcze na badanie błędnika, bo z uszami rzeczywiście miałam i mam problemy (częste zapalenia ucha środkowego) i one mogą powodować te zawroty głowy. Jeśli te badania wyjdą ok udaje sie do psychologa. Bo tak jak pierwszy rzut nerwicy był nagły tak teraz od sierpnia miałam tylko zawroty głowy a od października doszło resztę, laryngolog twierdzi, ze zawroty jak najbardziej mogą być objawem nerwicy ale nie musza, może faktycznie mam cos z błędnikiem, a przeciągającą sie sytuacja może działać i na pewno działa stresująco i stad reszta objawów. Moje przekonanie jest takie, ze jak przejdą zawroty resztę tez przejdzie ;) Zawsze trzeba mieć nadzieje. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
GOSIAJ03.Bolące stawy .drętwienie rąk itp; mogą być obiawami wielu wcale nie grożnch chorób.Często są także skutkami ubocznymi po przebytych w dzieciństwie chorobach np; powracającej anginy lub częstym zapaleniu migdałków podniebiennych.Osobiscie doświadczyłam tego problemu z własnym synem. 16 miesięcy temu za namową lekarzy wyraziłam zgodę na usunięcie migdałków po to aby nie było powikłań właśnie w postaci zapalenia stawów i mięśnia sercowego. Niestety w maju tego roku zauważyłam u syna wbitgo w rękę kleszcza.Mimo tego,że został fachowo usunięty po dwóch miesiącach utworzył się wielki rumień wokół ukąszonego miejsca a co za tym idzie borelioza,( której jak wiadomo nie można wyleczyć) I częste bóle stawów.Napisałam Ci ten przypadek ,który spotkał mojego syna aby podnieść Cię na duchu,że bolące stawy to nie musi być SM. POZDRAWIAM CIĘ SERDECZNIE
Odnośnik do komentarza
Gość rafalisko33
Cześć. Postanowiłem opowiedzieć swoją historię dot. nerwicy. Może przez to poczuję się lepiej :). Mam na imię Rafał i już prawie 34 lata. Jestem kilka lat po ślubie, a w maju będę tatusiem :)), daj Boże. Już w szkole średniej miałem dziwne symptomy. Kiedy tylko się schyliłem lub wykonywałem jakieś ćwiczenia, przez krótką chwilę robiło mi się ciemno przed oczyma, a potem widziałem jakieś błyski... Po jakimś czasie to przeszło i przez kilka lat miałem święty spokój. Wtedy doszedłem do wniosku, że miałem anemię czy coś w tym rodzaju. Potem co kilka miesięcy miewałem jakieś zasłabnięcia, ale w sumie nic poważnego. Wydawało mi się, że mdleję. Byłem wtedy naprawdę przestraszony, ale były to raczej historie epizodyczne. Pewnej nocy położyłem się spać i kiedy już właściwie zasypiałem poczułem, że nie mogę oddychać, nie mogę się nawet ruszyć, byłem jak sparaliżowany. Oczywiście bardzo się przestraszyłem, starałem się jakoś poruszyć, ale nie dawałem rady. Myślałem, że to koniec. Po jakimś czasie mogłem już się ruszać i oddychać, łapczywie wdychałem powietrze i zastanawiałem się, co to było. Zawał? Niewydolność krążenia? Ale ja miałem wtedy ok. 20 lat. Próbowałem potem zasnąć, ale sytuacja sie powtarzała. Od tego czasu przez kilka miesięcy miałem problem z zasypianiem, bałem się, że coś mi się stanie. Zrobiłem EKG, ale nic nie wykazało. Założyli mi Holtera, ale aparat był zepsuty i kazali mi go jeszcze raz założyć za tydzień. Zbagatelizowałem to. Przestałem palić i pić kawę, czułem się coraz lepiej, w końcu zapomniałem o tym całym ciągu zdarzeń. Kilka lat później zdarzyło się coś, co już na zawsze pozostanie w mojej pamięci (niestety). Prowadziłem samochód dostawczy (cały czas jestem handlowcem) i w pewnym momencie poczułem mrowienie w łokciach. Zacząłem je rozcierać, masować, ale nie pomagało. Całe ciało zaczęło mi drętwieć. Zatrzymałem samochód, wysiadłem z niego i nerwowo przechadzałem się obok domu, przy którym się zatrzymałem. Ale było coraz gorzej. Wszystkie mięśnie miałem napięte, serce galopowało jak oszalałe, To był atak paniki, ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, cholernie się bałem. Zapukałem do tego domu, wyszedł facet w średnim wieku i widząc co się ze mną dzieje, dał mi szklankę wody i zadzwonił po pogotowie. Kiedy przyjechali, zastali mnie leżącego na łóżku z powykręcanymi rękoma i wykrzywioną twarzą. Byłem jak sparaliżowany, nie mogłem się ruszać, nie mogłem składnie wymówić jednego słowa. Dostałem zastrzyk (chyba relanium, nie jestem pewien) i wszystko zaczęło przechodzić. Odwieziono mnie do domu, a ja byłem kompletnie wyczerpany, bolały mnie mięśnie, czułem się fatalnie ale myślałem że najgorsze już poza mną. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to dopiero początek moich zmagań z nerwicą. Porobiłem badania, ale nic z nich nie wynikało oprócz tego, że jestem zdrów jak ryba. Cały czas jednak czułem niepokój i miewałem ataki paniki. Byłem słaby i nie potrafiłem się zmusić do nawet minimalnego wysiłku. W końcu siostra doradziła mi, bym poszedł do psychiatry. Szybko postawił diagnozę, przepisał Seronil i Afobam, i po kilku tygodniach czułem się lepiej. Leki zażywałem przez cały rok (najpierw maksymalne dawki, potem coraz słabsze). Wykonywałem ćwiczenia rozluźniające, ćwiczenia oddechowe, piłem melisę i przez 2 lata miałem względny spokój. Po tych dwóch latach objawy znowu zaczęły się nasilać i postanowiłem spróbować psychoterapii. Równocześnie brałem leki (kilka miesięcy). Godzina rozmowy z panią psycholog kosztowała mnie 70 zł, spotkania odbywałem co tydzień przez 5 miesięcy, ale pomogło. W tej chwili czuję się w miarę dobrze, ale zdarzają się dni, kiedy jest ze mną źle. Na razie nie mam jakichś dużych napadów paniki czy też dużych symptomów nerwicy, ale nie potrafię się do końca uwolnić od czarnych myśli. Bardzo źle się czuję w hipermarketach, jak robię zakupy, źle się czuję jak dzień wcześniej poimprezuję ze znajomymi, ale piję melisę, biorę czasami ziołowe leki uspokajające, staram się jakoś trzymać. Wiem, że objawy znowu mogą się nasilić, że znowu będę się leczył farmakologicznie, ale gdzieś tam w głębi serca mam nadzieję, że nie stanie się to za szybko. A może już nigdy??? Czy z tego naprawdę można się wyleczyć? Czy jest ktoś, kto potrafi twierdząco odpowiedzieć na to pytanie? Pozdrawiam ciepło. Rafał
Odnośnik do komentarza
Rafale.... Nie jestem lekarzem ale nie kojarzyłabym tych zasłabnięć z lat młodości z nerwicą. Natomiast to co działo sie później ... większość nerwicowców odczuwa lęk kiedy znajdują sie w dużych pomieszczeniach pełnych ludzi. Boimy sie wielu rzeczy a co nerwica to przypadek , choć wiele objawów mamy wspólnych. Kiedyś znałam mężczyznę ok 50 letniego , którego nerwica potraktowała w ten sam sposób co ciebie. Na codzien był świetnym rozrywkowym facetem i czasami zastanawialiśmy sie czy nie udaje. Któregoś dnia dostał ataku : Przewrócił się , ciało skurczyło i powykręcało mu się tak ,że wyglądał jak małe dziecko. Dłonie i stopy były wykręcone w tak nienaturalny sposób ,że gdybym zobaczyła to na zdjęciu ( a nie na własne oczy ) , nigdy nie uwierzyłabym. Przyleciał cały sztab lekarzy , dostał zastrzyki uspokajające i powoli mu przeszło. Byliśmy w szoku. Takich przypadków jest niewiele ( możesz poczuć sie wyjątkowy ) a on sam nigdy nie spotkał sie z czymś podobnym u innego człowieka. Mówił ,że takie ataki ma bardzo rzadko i gdyby nie one to czułby sie całkiem zdrowy. Zawsze nosił przy sobie jakiś zestaw leków , które zażywał gdy coś takiego miało miejsce. Sam dbał o swoje ataki. Widziałam też kobietę którą mąż tak wyzywał i niszczył psychicznie ,że w końcu ogłuchła. odzyskała słuch dopiero po śmierci męża. I jeszcze jedno. Jeśli ktokolwiek powie ci ,że się wyleczysz to będzie kłamał. Nerwica jest jak wirus. Nosisz go w sobie , nie zarażasz ale pozbyć się nie możesz. Nauczysz się z nią żyć. Myślę ,że twój problem tkwi gdzieś głębiej i powinieneś korzystać z rad terapeuty. Przed tobą nowe wyzwane ( będziesz tatą) i nie wiesz jak na to zareaguje twoja nerwica. Zadbaj o siebie dla rodziny Rafale. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witajcie wszyscy kochani! Magia to tak jak u mnie tylko ja mam napady teraz róznie raz mi lepiej wychodzic w nocy raz w dzien,mysle ze to jakas panika przed ludzmi których niue znamy i przez to sie ich wstydzimy,nie boimy!WSTYDZIMY siebie i tego jak moglibysmy sie zachowac czyli boimy sie własnych niekontrolowanych reakcji i czyników zewnetrznych otoz cala tragedia w tym ze my doskonale zdajemy sobie sprawe z bezsensownosci tego wszystkiego a nie umiemy jak zdrowi(w pełni) ludzie nad tym zapanowac Całuje
Odnośnik do komentarza
Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? Co u Was słychać? Trzymacie się jakoś? U mnie na razie całkiem normalnie, troszeczkę się stresuję tym co nastapi w przyszłości, ale mam nadzieję, że sobie jakoś poradzę. A tak wogóle, to mam do siebie ogromny żal. Nie mogę sobie wybaczyć, że jestem takim spokojnym i ugodowym człowiekiem, nie potrafiacym walnąć pięścią w stół, wręcz dupiatym. Mam żal do siebie o to, ze wszystkie emocje duszę w sobie, że ciężko mi powiedzieć * nie*, że czuję się troszeczkę zagubiony, że nie potrafię podejmować ryzyka, że nie lubię zmian, że stresuję się każdą sytuacją, która ma lub będzie miała miejsce w moim życiu. Cały czas myślę o tym co się stanie, lub co się może ze mną stać, nakręcam się w tym swoim psychicznym dołku, a potem dziwię się, że nerwy odmawiaja posłuszeństwa. Jak powiedziała moja pani psycholog: taka juz moja *uroda*, ale nienawidzę siebie za to. A tak poza tym, to jutro mam urlop, długi weekend przede mną, więc mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze... Pozdrawiam wszystkich, łącznie z ich własnymi demonami. Ja do swoich sie przyzwyczaiłem, ale nigdy ich nie polubię. Rafał
Odnośnik do komentarza
Witam!!! Rafale z tego co mi wiadomo z różnych żródeł informacji choroba z kórą się borykamy najczęściej spotyka ludzi ,którzy mają problem z wyzwoleniem swoich emocji. Dotyka ona najczęściej osoby spokojne, wrażliwe i nie asertywne. Nie martw się tym, najważniejsze że jesteś spoko facetem a z chorobą walcz ile wlezie.Życzę CI udanego weekendu.
Odnośnik do komentarza
No właśnie...spokojnych , wrażliwych ...to co ja tu robię? Od dziecka byłam niespokojnym duchem , * dzieckiem nocy* , mówię to co myślę , asertywność nie stanowi dla mnie problemu, zawsze udzielałam się gdzie mogłam , nie znam pojęcia trema..... Jeśli trzeba było ratować Dolinę Rospudy - organizowałam paczki . Pomóc psom w schronisku? Proszę bardzo - akcja objęła prawie całe miasto. Dom dziecka potrzebował pomocy - nie ma sprawy ! Zbieraliśmy słodycze i zabawki , które zawiozłam własnym autem. Wyrzuca mnie drzwiami to wejdę oknem. Nie ma rzeczy , której nie załatwię.....i co ? I mam nerwice jak jasna cholera. Kiedyś doba była za krótka teraz czas ciągnie się guma do żucia Nadal pomogę jak ktoś potrzebuje pomocy ale sama męczę się od lat. Jak ślepiec szukam pomocy dla siebie i błądzę w ciemnościach. Kiedy wszędzie mnie pełno czuję się świetnie , lecz wysysa to ze mnie całą energie , którą z taki trudem gromadzę. Mam jej juz tak mało ,że każdy gram utraty może skończyć się śmiercią. Pozdrawiam , szczególnie te szalone dusze .
Odnośnik do komentarza
Droga Wingo, masz wielkie serce. To piękne że ludzie mogą liczyć na Ciebie. Z tego co opisujesz wnioskuję że zaliczasz się do tych ludzi , którzy otrzymali chorobę w spadku z całkim innych powodów. Szkoda .że ona Cię tak wypala bo jesteś osobą, która mogłaby dać światu wiele dobroci. Oby takich ludzi było więcej!POZDRAWIAM Cię
Odnośnik do komentarza
Hej. mam tak ja Wy. Ciągły strach, lęk o wszystko i o nic. A teraz najważniejsze! Przeczytajcie książkę *Przebudzenie* autor: Antony de Mello. Ale ja nie żartuję. Trudno ją dostać, a dlaczego... dowiedzie jak ją przeczytacie. Ja jestem z Wawy i kupiłam ją w Empiku w Arkadii w dziale :religie. Dlatego, że napisał ją jezuita. Jest tam extra akapit na temat nerwicy i nietylko. Przeczytajcie, nic nie stracicie a możecie zyskać. Moje gg 9735101. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×