Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

krysiu, jak dobrze, ze wyniki okazaly sie pomyslne.To naprawde wspaniala nowina.Gratuluje. A co ja robie? A obijam sie po katach. Zwykle sprzatam , gotuje, piore , maluje, albo tak jak dzis krzyzowki rozwiazuje.Istny szal , chyba pol ksiazeczki rozwiazalam na raz. Przynajmniej nie mysle o glupotach, a i szare komorki pracuja. Dalej mam te szumy w uszach i nadal mam zawroty glowy, ale jakby mniejsze. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam was kochani,dziękuję że sie odezawliscie,było dziś strasznie.Wiki jak mąż jest w domu to czuję sie dobrze,ataki prawie ustępują,więc jak on wyjezdza od razu zle się czuję,tracę poczucie bezpieczeństwa,myśle zę zaraz coś mi się stanie.Ale dzisiejszy atak mnie przeraził. Sławku,to kiepsko że jesteś jeszcze przeziębiony,ja tak się boję żeby nie zachorować,bo jeszcze gorzej by mi się oddychało i dopiero wtedy to bym się dusiła,jak przypuszczam xanax jest lekiem podobnym do tego który ja mam,z grupy benzodiazepin-ja biorę Sedam 3mg i coś czuję żę się niezle wpakowalam z tym lekiem,bo jak go potem odstawić.Ja wystarczy przyjmę za małą dawkę i co się zaczyna dziać,a co potem będzie?Aż strach myśleć.Też mam duszności w momencie ataku i nie mogę wtedy normalnie oddychać,dlaczego tak się dzieje? Do Krysi,miałam już kilka razy Ekg,które nic nie wykazały.Wczoraj w dodatku miałam echo serca i też wynik okazał się raczej dobry,wszystko w normie.Lekarz powiedzial że żadnych nieprawidłowości nie widzi,a więc to wszystko nerwicowe,ale jak tak dalej będzie to się naprawdę wpędzę w jakąś gorszą chorobę,bo nic mi już nie pomaga.A branie tych uspokajaczy do czego mnie zaprowadzi.Teraz jak już wzięłam jest w miarę,ale ile to będzie trwać.A jutro co znowu będe miala ten okropny atak,boję się jutra normalnie.Pozdrawiam was i dziękuję za zrozumienie,naprawdę wiele mi to pomaga.Kiedy na nikogo nie można liczyć tylko na was,zresztą wszyscy to wiecie.
Odnośnik do komentarza
Zapomniałam b-45 pozdrowić,a wiec to teraz robię nie zapomnialam o tobie,tylko dzisiaj taki dzien straszny jakiś,cieszę sie że chociaz jakies zajęcia sobie znajdujesz żeby nie myślec ja dzisiaj nic nie mogłam robic przez to samopoczucie,nawet modlić sie nie dalam rady pierwszy raz w życiu,to było straszne,pozdrawiam cię serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie! Kochani, mam juz ponad 50 lat, więc na temat nerwicy lękowej moge cokolwiek powiedzieć poniewaz leczyłam ją 8 lat, tak osiem lat. Objawy były nastepujące: ciągły żal i płaczliwośc, uczucie, że nie jestem nikomu potrzebna, ani w pracy, ani w domu.Bałam się wyjśc sama z domu do sklepu, wydawało mi sie, że zaraz zemdleję, upadnę, dostanę wylewu, zawału i umrę. Koszmarem było dla mnie przechodzenie przez szerokie ulice, zatrzymywalam się na środku i wracałam, przylepiałam się do ścian budynków bo tam czułam się bezpieczna. Niektórzy nawet podejrzewali, że jestem pijana. Zawroty głowy, dolegliwośce ze strony serca, to było na porządku dziennym a do tego sytuacja w mojej rodzinie-cóż, nie było tam miłości i zrozumienia i to dolewało oliwy do ognia. Leczenie podjęłam w pewnej Poradni Zdrowia Psychicznego w Suwałkach, trafiłam tam na LEKARZA-CZŁOWIEKA, który diagnoze postawił po drugiej wizycie. Przyjmowałam ogromną ilość leków(różnych) i z różnym skutkiem, bywało i tak, iż doznawałam uczucia, iż unosze się gdzieś w góre i płynę, lekarz zmieniał specyfiki, cóż, nie czułam się dobrze, nie zaprzeczam i straciłam nadzieję, że kiedykolwiek sama udam sie w jakąś podróż, wyjde normalnie na spacer itd. aż wreszcie pan doktor zaproponował, żebym zaczęła spacery po lesie, długie spacery, żebym wpatrywała sie w konary bardzo wysokich drzew i oddychała głęboko jak tylko sie da. Tak tez zrobiłam. Odstawiłam leki, wszystkie! Zaczęłam inna kuracje. Pomogło!!!!! W przeciągu jednego roku lęki zmniejszyły sie do tego stopnia, że wychodziłam sama do sklepu, przechodziłam przez szerokie ulice jeszcze bardzo ostroznie, ale już bez lęku, ktory paraliżował mój umysł. Tłumaczyłam sama sobie, że przecież nic gorszego od smierci mnie nie może spotkać, a skoro śmierć dotyka innych więc może dotknąć również i mnie i, że umre tylko jeden raz. POMOGŁO! Minęło kilkanascie lat od tego momentu. Zmieniłam miejsce zamieszkania i pracę. Dzieci dorosły, jestem babcią, jestem zdrowa! Uprawiam cyklistykę, dużo czytam(poezje), uwielbiam tańce. Jestem szczęśliwa. Życze wszystkim dużo wytrwałości i sukcesów w pokonywaniu tej trudnej, ciężkiej choroby.Nie wiem, nie jestem pewna, czy leki psychotropowe pomogą, czy załatwią za nas ten temat? Dla mnie osobiscie nie pomogły. Pomogła mi wiara, że potrafię...... Pokonałam lęk.
Odnośnik do komentarza
Witam-Krysiu dobrze ze wszystko jest w porzadku u Ciebie.U mnie nic ciekawego ,mały teraz choruje i znow nie chodzi do przedszkola,ale chociaz mam dobrze bo nie jestem sama w domu kiedy mąż pracuje.Ale i tak potrafie sie nakrecic,sciska mnie wtedy żoładek i jest mi b=niedobrze. B-45 -ja tez dzisiaj sie obijam w domu nic mi nie idzie ,tylko snuje sie z kąta w kąt.Najwazniejsze dla mnie to czyms sie zajac zeby nie mysleć o chorobach i nie wymyslac nowych. Agunia -dobrze ze sie odezwałas,wiem ze jest Ci ciezko bez męża,bo ja gdy moj wychodzi do pracy to jestem cała w stresie i modle sie aby przez ten czs nic sie nie stało.Najlepiej czuje sie kiedy a wolne ,wtedy jestem bardziej zrelaksowana i wyluzowana. Sławku duzo zdrowka zycze.pOZDRAWIAM WSZYSTKICH.
Odnośnik do komentarza
Witaj Wiolu,własnie tak jest tylko mąż wyjezdza od razu gorzej się czuję,potem wegetuję do jego powrotu i tak w kółko.Ale dzisiejszy atak był straszny,nie wiem jak to przeżyłam,mąż bardzo się zmartwil chciał wracać,sama nie wiem co sie ze mną dzieje,przecież się lecze s jest gorzej niż przed leczeniem,tylko się gorzej teraz pogrążam.Pozdrawiam cie,szkoda że synek choruje,mój narazie *odpukać*nie choruje ale w przedszkolu coraz więcej dzieci jest chorych,to oby go nie wzięło.Pa.
Odnośnik do komentarza
Pokonaclek- no wlasnie nic gorszego od smierci nie moze sie przytrafic a ja sie boje smierci jak cholera,mam dwoje dzieci ktore mnie potrzebuja,i nawet nie mysle umierac:)tyle ze lęki takie mysli mi zalatwiaja, podoba mi sie to co napisalas,to jak wygralas z nerwica,ja teraz chodze na grupe ktora jest nastawiona na to jak sobie radzic z lękami kiedy sie juz pojawia,dluga jeszcze droga przede mna,ale jakos juz mi sie jasniej robi w glowce,wiem ze lęki to mowa ciala,potrzeba bliskosci a zarazem problem z wyrazaniem potrzeb,problem z wyrazaniem uczuc..jestem na etapie prob wychodzenia do praku,moja glowa zapamietala ze kiedys jak tam szlam to pojawil sie lek i teraz zanim wyjde juz sie zaczynam nakrecac ze nie dojde,ze cos mi sie stanie,wiem ze lęk ma swoj czas rozkrecania sie po apogeum i opadanie lęku,mozna tez zatrzymac w pierwszej faze czyli na rozkrecaniu sie ale tego sie dopiero ucze,jak ktorego dania wroce z praku:) to napisze jak sobie poradzilam(mam nadzieje ze tak bedzie) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Aguniu, napisz koniecznie jak sie teraz czujesz. Slawku,cale szczescie ,ze jutro idziesz do lekarza.Opowiesz,co sie z Toba dzieje i miejmy nadzieje ,ze lekarz temu zaradzi. Przede wszystkim powinienes wylezec te grype , duzo ryzykujesz probujac ja przechodzic.Naprawde nei ma sposobu bys mogl pojsc na zwolnienie?Przydalyby Ci sie przynajmniej 3 dni .Oby to sie nie skonczylo jakimis powiklaniami. Tak to jest Slawku ,ze rodzina zwykle najmniej rozumie. Moj maz na poczatku ( tez bylismy wtedy mlodym malzenstwem) zupelnie ignorowal to co ze mna sie dzieje.Lekarze mowili ,ze nic mi nie jest wiec: NIC MI NIE JEST, a ja udaje lub wymyslam sobie.Od rodzicow slyszalam tylko: wez sie w garsc. A ja juz wtedy mialam wade serca tylko nie umieli ja lekarze zdiagnozowac bo osluchowo, ani badanie EKG nic nie wykazywalo wiec po co inne badania, nie bylo podstaw. Piszesz Slawku , ze nei znajdujesz zrozumienia u najblizszych.Znam to z autopsji. .Taki brak zrozumienia od najblizszych jest trudny do przelkniecia, trudno mi sie z tym pogodzic do dzis.Olewali mnie lekarze i olewala mnie rodzina. Dzis na szczescie ( po 20 latach) moj maz juz wie duzo na temat tej choroby i pomaga mi z calych sil. Jest dla mnie nieocenionym wsparciem.Tylko przy nim czuje sie pewnie bo przede wszyskim nieczego nei musze udawac. A tak naprawde niewiele potrzeba.Tyle tylko ,ze jest to zwykle tak jak przedstawila to Wiki.Oczywiscie,ze masz racje Wiki. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witaj b-45 czuję sie jako tako,wiesz leki dzialają.Ale czuje się podle pod innym względem mój mąż wraca do domu,przeze mnie....Co ja wyprawiam,nie daję rady z tym on się martwi i mówi że nie da rady pracować,co ja mam z tym zrobic,szkoda że nie ma ze mną kogoś jak zostaję sama w domu,kiedy mąż wyjeżdza i synek jest w przedszkolu,mam wyrzuty sumienia że moja rodzina cierpi przeze mnie,tak bardzo mi ztym zle,tylko płaczę cały dzien.teraz łzy kapią na klawiaturę,bo mam was....i martwicie się wszyscy o mnie,dziękuje wam.
Odnośnik do komentarza
POkonaclek, fajnie ,ze napisalas o sobie, a jeszcze fajniej ,ze powialo optymizmem. Wiesz, z tymi drzewami to pewnie cos jest na rzeczy.Latem jezdzililsmy z mezem lesna sciezka rowerowa i zawsze kiedy wracalam do domu czulam sie energetycznie doladowana. Nie wiem, moze to po prostu kontakt z przyroda dodaje takiego powera, ze chce sie zyc, dzialac.
Odnośnik do komentarza
Agunia - u mnie jest to samo jak mąż idzie do pacy ,maly do przedszkola a ja sama zostaje w domu,najchetniej to bym nic nie robiła ,tylko czekam na jego powrot.Wtedy odzyskuje sily .Kiedys bylo gorzej bo dzien zaczynal sie od tego ze wstawalam ubierałam sie ,myłam ,dawałam sniadanko małemu i lezac czekałam az mąż wrocił z pracy.Na szczescie ten czas juz minał i troche inaczej mysłe.Pozdrawiam wszystkich.Witam :monie z paryza:
Odnośnik do komentarza
Gość monia  z paryza
witam cie wiola ja to caly czas jestem sama moj maz pracuje do poznedo wieczorka moj synek jest w przedszkolu az do 16.30 ja jestem sama i krew mnie zalewa bo nie mam co ze soba zrobic z praca krucho i tak siedze na kompie od rana do wieczora albo wisze na telefonie bo do polski mam za darmo chociaz tyle dobrze pozdrawiam cie rowniez
Odnośnik do komentarza
Z tym lasem to jest tak...Latem czułam się niezle.Las kocham bardzo i zwykle się w nim dobrze czułam.W tym roku spanikowałam To był las mieszany.Sporo krzewów.Kiedy wjechaliśmy do lasu poczułam się bardzo niepewnie.Poprosiłam męża żeby się nieoddalał.Obiecywał,że nie zrobi tego,a po chwili zniknął mi z oczu.Zerwał się wiatr i niebo zasnuło się chmurami.Krzyknęłam i zrobiło mi się słabo.Chciałam umrzeć,żeby taprzykra chwila przestała trwać.Kiedy mąż się pojawił nie byłam w stanie robić mu wymówek.Wróciliśmy do domu.Obejrzałam sobie dokładnie niebo i stwierdziwszy,że burzy nie będzie postanowiłam jechać do innego lasu.Ten las był dla mnie przyjazny.Drzewa szpilkowe,wysokie...Poczułam jak przypływa do mnie energia.Odeszła wcześniejsza słabość i zmęczenie.Musi to być przynajmniej dla mnie odpowiedni las. Pokonaclek,jak trafiłaś na to forum.Co Tobą kierowało?Mamy ze sobą trochę wspólnego,ajuż napewno wiek.Nerwicę mam od dzieciństwa,oczywiście z przerwami.,a od kilku lat nieprzerwanie.Pozdrawiam Cię i życzę,żeby ta diablica nie powróciła.
Odnośnik do komentarza
Agunia, pamietam jak na poczatku naszego malzenstwa tez mialam takie leki jak Ty i chcialam , zeby moj maz byl przy mnie caly czas.Oczywiscie pracowal wiec nie bylo to mozliwe.Na poczatku bylo tak ,ze maz dostawal zwolnienie, zeby sie opiekowac dziecmi bo ja nie bylam w stanie.Ale najdluzsze zwolnienia kiedys sie koncza i tez przezywalam gehenne jak maz poszedl do pracy.Nie bralam zadnych lekow, chyba ,ze jakies ziolowe.No i tak sie meczylam dopoki nie poszlam na psychoterapie. Ja nie boje sie zostac sama.Powiem Wam wiecej, boje sie ,ze dopadnei mnie jakis lek, zle samopoczucie , no nie wiem ,ze bede umierala, a beda dzieci.Nie chce , zeby na to patrzyly.W ogole bardzo sie staram ,zeby dzieci nic nei zauwazyly , zeby te leki ,na nich nie przeszly.Nie chce ich stresowac.Chce im tego oszczedzic. POzdrawiam Was:-))
Odnośnik do komentarza
Czesc Pogódka nie wiem czy pomoze w Twoim przypadku ale ja przez te cholerna chorobe nie moge pracowac ani normalnie egzystować wiec z własnej autopsji radze Ci próbuj i ani się nie zastanawiaj bo to chyba jedyny lek który na pewno nie zaszkodzi i nie ma skutków ubocznych no chyba ze terapeuta nie przypadnie Ci do gustu:) Buziaki
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich gorace buziaki! i boze! dziewczyny jak ja Wam zazdroszczeze macie takich wspaniałych mezów! łzy mi same lece do oczu,po tym jak mnie niedawno opuscił partner stwierdzajac ze męczy go juz moja choroba choc nie dawno zapewniał ze kocha bez granic... nie umiem sie pozbierac jest ciagle coraz gorzej,czuje sie taka samotna i tak mało wartosciowa jako człowiek i kobieta..i chyba to boli najbardzie brak wartosc dla samej siebie..a te lęki..wróciły ze zdwojona siła..siedze w domu i placze jak dziecko..myslałam ze ogarnie mnie złosc ze zmusi do działania ale widac jestem za słaba....
Odnośnik do komentarza
Karolka,kochana,może masz kogos z rodziny,kto by mógłby być z Tobą chociaż przez pewien czas.Niech Cię pocieszy,że ja mam męża,ale jest tak jakby go wcale nie było.Wiem,że jesteś zraniona.Masz prawo czuć się skrzywdzoną. Dziś też odczułam swoją samotność i w tajemnicy przed wszystkimi pochlipywałam.Na dobre zdenerwowałam się i rozpłakałam,kiedy moja mama obwieściła mi,że pomyła okna i powiesiła firanki.Umawiałam się,że zrobię to w sobotę.Mama ma 80 lat i bardzo się o nią martwię.Nie chce się do nas przeprowadzić ,bo mówi,że starych drzew się nie przesadza.Ona martwi się o mnie,a ja o nią.Tyle tylko,że do tego faktu,że mam nerwicę podchodzi zupełnie inaczej niż do mojego sfatygowanego kręgosłupa.Jej się wydaje,że nie należy się zbytnio wszystkim przejmować i to wystarczy,żeby było dobrze. Pamiętam Twój wcześniejszy post,w którym pisałaś o odejsciu kochanego mężczyzny.Wszyscy Ci wspóczuliśmy i dawaliśmy rady.I tak jest teraz. Łatwiej Ci będzie ,jak wyrzucisz z siebie to rogoryczenie. Trzymaj się Karolka.Daj sobie trochę czasu.Zapomnisz.
Odnośnik do komentarza
Dzieki Wikus Tylko widzisz jest mi tym bardziej cieżko ze on niedosc ze zostawił mnie w taki sposób to jeszcze z długami,mieszkajac u mnie cztery lata troche ich zostawił,sam oczywiscie korzystajac z moich znajomosci w znalezieniu dobrze płatnej pracy(jak do mnie przyszedł zarabiał 1000zł z czego 500 placił na alimenty) i teraz zarabiajac kolo 4 tys mogłby mi pomóc a on zoztawił mnie jak nie potrzebna rzecz ,sek w tym ze ja prawie w ogole nie wychodze z domu wiec o podjeciu pracy na razie nie ma szans i tu jest mój dramat,moze na tym forum jest ktos kto wział jakis konkretny lek po którym mogł isc do pracy(nawet dorazny) bardzo prosze o pomoc,Wiki co do mieszkania z mama doskonale Cie rozumiem bo tez mieszkam z mama i to mnie przytłacza jest nie młoda i jak wiesz ludzie w tym wieku maja rozne humory...co do mojej choroby tez niestety nie mam zrozumienia..no moze nie do konca bo w koncu to matka...a jednak Ty masz meza i z tego co pisłas bardzo sie o Ciebie martwi i niewazne ze go nie ma na codzien wazne ze w ogole jest...uwierz mi..pomysl przez chwilke ze go nie ma...bedziesz wiedziała jak sie czuje...Pozdrawiam Cie kochana i wszystkich
Odnośnik do komentarza
Gość monia z paryza
witam cie karolka ja jestem nowa i tak czytam o tym co piszesz przeraza mnie to musisz byc silna i napewno sobie poradzisz u mnie tez nie jest za wesolo mieszkam w paryzu maz pracuje nigdy go nie ma ciagle sie klocimy ja chce wracac do polski a on nie chce slyszec o tym jestem taka samotna trzymaj sie dziewczyno pozdrawiam cie serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo serdecznie.Właśnie jestem po kolejnym ataku. Moja bezsilność skłania mnie do szukania pomocy choćby nawt u znachorów skoro lekarze nie są w stanie mi pomóć.Co o tym myślicie? Sama sobie z tym nie poradzę bo trwa to już pięć lat i jest coraz gorzej. Czekam teraz na jakiś cud.Jeżeli macie jakieś namiary na osobę która może sprawić abym znowu mogła być szczęśliwa to proszę o pomoc.
Odnośnik do komentarza
Cześć wam! Dziewczyny nie poddawajcie się!!! Ja dziś wiele lepiej czuje się niż wczoraj, chociaż boli mniegłowa, ale mnie głowa to boli już zawsze:( tz to jest takie cmienie, pulsoweanie przewaznie lewej strony głowy, mam już tego dosc. Dzis mam wizyte u neurologa na 18, ide z zoną. Zobaczymy co powie. Pozdrawaim i zycze zdrowia
Odnośnik do komentarza
Witaj Karolka.Małe sprostowanie...Mój mąż jest alkoholikiem,więc sama wiesz jak mogę liczyć na niego.Dlatego napisałam*jakby go nie było*.Jak nie pije ,jest całkiem względnie,z tym tylko,że jest jak bomba zegarowa-nadpobudliwy.Owszem zrobi zakupy,zawiezie mnie do lekarza,czasem posprząta,ale duchowo jest gdzieś daleko.Ostatnio widzę ,że zaczyna walczyć z tym swoim koszmarem.Ale ma ciągle potknięcia. Ja biorę leki psychotropowe od marca.Początkowo brałam przez 4 tygodnie 2 razy dziennie uspokajające.Chodziło o wyciszenie.Pożniej przez tydzień redukowałam dawkę.W tej chwili nie biorę na uspokojenie silnego leku.który brałam przedtem,tylko hydroxizinę.Nie biorę jej codziennie.W tej chwili nie ma takiej potrzeby.Bywają momenty,szczególnie wieczorem,że pojawiają się ataki,ale są one nieporównywalne z tymi,które miałam wcześniej.Wtedy własnie biorę hydroxizinę. Może dość nieuważnie przeczytałąm Twoje wcześniejsze posty...Powiedz,czy Ty się leczysz?Ja też przestałam wychodzić z domu.Z tego co piszesz wynika,że zdajesz sobie z tego sprawę,więc nie jest zapózno na wizytę lekarską.Co do leku...Nie ma konkretnego leku.Jednej osobie pomaga taki lek,innej inny.Na początku leczenia też mi zmieniano leki,ponieważ nie wszystkie tolerowałam.Ale hydroxizinę możesz wziąć,ona Cię nieuzależni. Bardzo mocno Cię całuję.Napisz mi ,czy byłaś u lekarza,a jeśli tak to u jakiego.O 12 wychodzę na rehabilitację,pózniej przygotowuję obiad,więc jakiś czas na forum mnie nie będzie.Zatem nie denerwuj się,jak mnie tu nie będzie.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×