Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć bezsilny! Już myślałam, że nikogo znajomego tu już nie spotkam, inne osoby z którymi wcześniej pisaliśmy chyba przestały tu zaglądać, w każdym bądź razie nic nie piszą. Ja ostatnio też po długim czasie tu znowu zajrzałam. Radziłam sobie, ale znowu pojawił się na drodze kolejny duży problem. Mam w ten weekend studniówkę. Boję się jak nie wiem co, bo polonez, bo publiczność... i były chłopak z którym idę. Pisałam kiedyś dużo o nim, nie wiem czy pamiętasz. Dużo się pozmieniało pod tym względem - na gorsze. I to wszystko składa się na WIELKĄ PANIKĘ. Dobrze słyszeć że u Ciebie wszystko dobrze i że idziesz we właściwym kierunku, wyszedłeś na prostą. Kibicuje Ci, że w 100% uda Ci się i będziesz taką nadzieją tutaj dla wszystkich. Pisz dużo co u Ciebie!

Odnośnik do komentarza

Juulia , ja tez miałam studniówke i rowniez pamietam te nerwy, ale nie ma sie co stresować, jak juz postawisz pierwsze kroki na polonezie to bedzie z górki, dlaczego idziesz na studniowke z byłym chłopakiem? nie chce byc wscibska, ale widac ze to tez Cie stresuje dosyc mocno

Odnośnik do komentarza

Akfe83- Tak właśnie staram się myśleć, że oby tylko zacząć tego poloneza to później może jakoś będzie lepiej, ale zapewne będę tam jak jakaś galareta, przynajmniej właśnie na początku. Jeszcze jakiś miesiąc temu było wszystko dobrze między nami, uzgadnialiśmy że idziemy razem, tylko że zdarzyło się przykre nieporozumienie i wszystko się rozleciało. Niby się pogodziliśmy i uzgodniliśmy że pójdziemy na studniówkę po koleżeńsku. Napisałam niby, ponieważ nasze relacje nie są już tak dobre jak kiedyś, trudno nam się rozmawia, ja cały czas mam wrażenie (przez niskie poczucie własnej wartości) że może on wolałby iść z kimś innym i to nie ułatwia mi sprawy. Ja nigdy nie powiedziałam mu że mam nerwice, nie mam pojęcia czy przez ten cały czas udało mu się to zauważyć, w każdym bądź razie strasznie boję się że narobię mu jakiegoś obciachu.

Odnośnik do komentarza

Juulia!! nie martw sie, nie narobisz mu zadnego obciachu, idź z myslą aby sie dobrze bawic i na prawde nie martw sie kto co sobie pomysli, Ty masz sie dobrze bawić, na pewno bedzie tam mnostwo znajomych i zobaczysz ze po polonezie zapomnisz o tym co moze pojsc nie tak:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie. matiww158 jasne, że można być samemu, no znaczy tylko z psychologiem, terapia grupowa jest bardziej intensywna i może nawet lepsza lecz ja zdecydowałem się na terapię indywidualną i wcale tego nie żałuję. W moim przypadku wygląda to tak, spotkania cotygodniowe, na których nikt nie naciska, nikt nie rozkazuje itp, wiadomo jak to psycholog ma inne spojrzenie na świat, jeśli chcesz mówisz, jeśli nie możesz przesiedzieć w ciszy całe 45 min, bo tyle trwa spotkanie, ale to ci nie pomoże, bo psycholog to nie cudotwórca. Natomiast terapie grupowa to chyba 4 spotkania w tygodniu po parę godzin, dowiadywałem się sporo, ale nie zdecydowałem się. Po prostu się bałem. Często widywałem jeszcze podczas ciepłych dni grupki siedzące w parku obok szpitala i sobie tak gawędzili. Jakoś siebie w tamtym okresie nie wyobrażałem, teraz już może byłbym bardziej skłonny na ten rodzaj terapii, poza tym jakoś ciężko jest mi opowiadać o swoich słabościach, nawet rodzicom, a co dopiero obcym ludziom. Decyduj się jak najszybciej, jeśli uważasz, że nie dasz rady na grupowej, uderz i zapisz się na indywidualną. Nie trać czasu!! Cześć Julka. Widziałem twój ostatni post, ale zastanawiałem się czy to na pewno ty,bo przecież wcześniej raczej dobrze wam się układało i byłem zdziwiony takim obrotem sprawy , dlatego nic nie odpisałem. Studniówka taa wielki bal, uroczystość, impreza mam dokładnie to co ty przed takimi *problemami* i też jestem coraz bliżej jednego z nich, może trochę mniej hucznego, bo to 18 urodziny, ale zaproszonych jest 60 gości. Zamiast się z tego cieszyć, że coś wypiję, pogadam itp to odliczam tylko dni tak jakby miał to byś koniec świata. Na szczęście pani psycholog teraz jakoś sprowadza mnie na ziemie i sam fakt, że potwierdziłem zaproszenie trochę mnie motywuję i uszczęśliwia, chociaż łatwiej byłoby wymyślić jakąś wymówkę i nie pójść. No tak, za to później bym się czuł jak ostatni baran, że znowu uciekłem od konfrontacji z tą s*ką ;) Przyznam szczerze, że tej studniówki Ci nie zazdroszczę, bo wiem jakie to jest dla nas trudne. *Normalni* ludzie widzą w tym same zalety. Będzie zabawa, tańce, pogaduchy, ploteczki i nie wiadomo co jeszcze, my natomiast szukamy w tych trudnych dla nas sytuacjach naszych przypadłości, czy zaraz czasem nie zwymiotuję, nie zemdleję, jak wyjdę czy sobie o mnie nikt nic złego nie pomyśli (podaje swoje natręctwa) nakręcając się tym jeszcze bardziej i wywołując lęk. W sumie z tobą mógłbym iść na tą studniówkę ;) Wiedziałbym, że jeśli coś się wydarzy zrozumiesz mnie, bo jesteśmy bardzo podobni. Właśnie takiej osoby mi brakuje, która zawsze by mnie zrozumiała nie zważając na czas, miejsce i sytuację. Polonezem się nie przejmuj w końcu to tylko parę minut, pomyśl sobie ile w szkole czasu wytrzymujesz, gdzie tez jest dużo ludzi i również możesz sobie narobić obciachu, a jednak dajesz radę. Dzisiaj byłem na kolejnym spotkaniu, pani psycholog znowu jakoś mnie mega pozytywnie nastawiła. Pochwaliłem się moimi wczorajszymi *dokonaniami* no i założeniami związanymi z urzędem pracy. Rodzice jakoś nie zareagowali z wielkim optymizmem, można powiedzieć, że żadne miłe słowo mnie z ich strony nie spotkało z tego powodu. Jednak ze strony pani psycholog to już inna bajka, chyba ona sama ucieszyła się z tego, że robię jakieś postępy. Widzi, że mi zależy, a nie marnuje 4 miesiąc. Jutro trochę odpoczynku, może coś porobię w domu, w czwartek muszę uderzyć po świadectwo ukończenia gimnazjum do szkoły.W piątek znowu do urzędu także jak na mnie to dość pracowity tydzień mi się trafił. Dobra kończę to pisanie bo już trochę późno. Julka odezwij się jutro, a w zasadzie to już dzisiaj ;) Buziaki :* papa

Odnośnik do komentarza

Ja właśnie wróciłam do domu ze szkoły, i niedługo jadę z powrotem na próbę poloneza, mamy dzisiaj pierwszą próbę już na sali bankietowej. Jeszcze tam nie byłam, ponoć jest bardzo piękna, ja mam jedynie nadzieje że tak piękna sala nie przyniesie mi jeszcze więcej stresu, bo często to też na mnie w jakiś tam sposób wpływa negatywnie. Spróbuje sobie wyobrazić jak to mniej więcej będzie wyglądać i czy podołam. Mają być wszyscy, wszystkie trzecie klasy, a jak moja klasa będzie tańczyć to przecież reszta jakieś 2/3 będzie się patrzeć. Ehh, oby ta próba mnie zmotywowała, a nie pogrążyła. Bezsilny ja też myślę że robisz bardzo duży krok przed siebie. Nie patrz na rodziców, powinni też Cię wspierać, ale skoro nie to chyba mało rozumieją tą całą sytuację. Piszesz, że chciałbyś mieć kogoś przy kim byś czuł się swobodnie, powiem Ci szczerze że ja też. Mam znajomych, ze szkoły i nie tylko, mam fajną rodzinę, ale z NIKIM o tym nigdy nie rozmawiałam, po prostu nawet nie chce tego, a blokuje mnie to że strasznie chce być postrzegana jak normalny człowiek, i chociaż często mi to nie wychodzi to nie umiałabym się przed nikim znajomym otworzyć i wszystko powiedzieć. Ehhh. Odezwę się jakoś wieczorem po próbie.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich masakra z tym zwlaszcza kiedy trzeba coś zrobić np zjeść, wyjść gdzieś, na spacer na zajęcia a jak już gdzieś dalej wyjechać sto km i wrócić bez samochodu i męża to makabra. każda czynność sprawia ze źle się czuje ze czuje lęk jest mi niedobrze i serce wali, i nie mozna tego zatrzymać spowodować bysmy żyli jak kiedyś normalnie!!!!! wychodzili normalnie z domu sami wyjeżdżali !!!! ja już na zakupy nie chodzę nie lubie nic co kiedyś godzinami mogłam robić, nie wsiade na rower, nie Pojade sama nigdzie, boję się wychodzić z dzieckiem na dwór, dobrze ze ostatni semestr studiów przede mna muszę to wytrzymać i potem już nie będę musiała nigdzie oprocz koniecznych czynności wychodzić. życie od ostatniego roku jest strasznie ograniczone. nie wiem co można robić żeby było inaczej, mam zamiar iść do specjalisty ale to też zależne od kasy od tego czy będzie mógł ktoś ze mna pojechać bo sama nie dam rady. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asie, Ty chyba masz jak ja, to samo. Ja co prawda staram sie wychodzic, czasem pojde gdzies dalej, dalej znaczy 15 minut od domu spacerem, dochodze do centrum miasta. dzisiaj tez bylam, ale czulam karuzele w glowie, nie bylo mi slabo, a balam sie ze padne. dawno juz nie mialam zawrotow. jak jedno sie w miare uspokoi, to drugie daje znac. od zawrotow powstaja moje palpitacje, bo sie tego boje albo sie tym denerwuje. wie ktos czym sie rozni stres od leku? stres czyli nerwy np przed wyjsciem z domu, a lek, strach. bo ja juz nie wiem co odczuwam. walcze z tym, podjade czasem kilka przystankow autobusem, ale i tak wiekszosc czasu spedzam w domu. w domu w sumie nic mi takiego nie dolega, poki jestem w domu, moge **normalnie** funkcjonowac, ale jak wyjde gdzies. samej oczywiscie gorzej, ale czasem to nawet z chlopakiem jak wychodze, to nie najlepiej sie czuje.

Odnośnik do komentarza

Ja rowniez w nerwicy bałem się oddalać od domu..Dom byl dla mnie prawdziwa ostoją,bezpieczna przystanią.Czesto,kiedy przebywałem poza nim mialem ataki lęku..wszystko do czasu kiedy uświadomiłem sobie ze to moje mysli(zamartwiania w stylu.a co bedzie kiedy?) wywoływały złe samopoczucia ,a prawdopodobieństwo wystapienia lęku właśnie poza domem było przecież takie samo -gdybym siedział w domu przed telewizorem:)Dzis sie z tego smieje,ale zauwazylem rowniez ze te lęki łapały mnie w miejscach w których doznalem pierwszych ataków(czyli tych z najsilniejszymi objawami somatycznymi),tak jakby mimowolnie,podswiadomosc probowala powiazac te miejsca z zagrożeniem.Pózniej kiedy nauczylem sie nie zwracac na nie uwagi,nie mialo to dla mnie znaczenia czy,a jesli...to gdzie zlapie mnie atak:)czy to bedzie dom,ulica czy praca. Do juuuli im wiecej bedziesz myslala o tym ze na sali podczas studniowki możesz doznać ataku leku tym bardziej on moze wystapic...mysl raczej w ten sposob:niech sobie wystapi,wlasni tam,nie boje sie go,bo wiem ze nic nie jest w stanie mi zrobic,zreszta mialam juz 100 atakow i zyje.Z lękiem trzeba sie zaprzyjaźnić-jak by to nie zabrzmiało-tylko tak mozna sie go pozbyc.To troche tak jak z nieproszonym ,nielubianym,nachalnym sąsiadem który o kazdej porze dnia i nocy probuje wtargnac do naszego mieszkania dzwoniac i dzwoniac dzwonkiem...jesli mu nie o tworzymy,chcac sie go pozbyc.To bedzie przychodzil jeszcze czesciej zakłucajac nasz spokój ...a jesli otworzymy drzwi,z usmiechem mówiąc wejdz prosze ,usiądź... tyle ze u mnie nie wiele sie zmienilo,nie mam ci nic nowego do powiedzenia...w koncu znudzi sie wami i odpusci:):) POZDRAWIAM

Odnośnik do komentarza

Colin, dzieki za rady. ja tez walcze, mam nadzieje, ze sie w koncu tego pozbede. ale juz sama nie wiem.. byl czas, ze moglam sie oddalic od domu na odleglos pol godzinnego speceru (w jedna strone) to juz bylo cos, bo chodzilam po innych okolicach miasta. a teraz znowu tylko blisko. raz tak, raz tak, teraz z nowu trenuje, zeby wychodzic dalej i te raz sie udaje, raz nie. kiedy sie uda na dobre? aha, asie, ja tez sporo spie, ale nie czuje sie zmeczona raczej, tylko nie mam zapalu, nie chce mi sie wstawac. czasem caly dzien sie zbieram, zeby gdzies wyjsc, az do wieczora i wtedy sobie mowie, a to wyjde jutro, zaraz z rana, bo teraz za pozno, ciemno... i tak sie kreci... te palpitacje i zawroty mnie powstrzymuja...

Odnośnik do komentarza

Ja w skrócie... Miałam takie jazdy po 8-miomiesięcznym ciężkim okresie w życiu. Jak się naprawiło, ja się rozsypałam. Odwiedziłam lekarzy wszystkich dostępnych specjalności, zrobiłam wszystkie możliwe badania. Objawy były tak fizyczne, że byłam pewna, że mam jakąś nieznaną chorobę i umrę. Pozostał tylko psycholog...potem psychiatra. Dostałam TRANXENE doraźnie, a potem CHLORPROTHIXEN na co dzień i CLORANXEN doraźnie. Pomaga. Szalenie się cieszę, że ataki paniki miewam, a nie mam. I nareszcie wiem, że nerwica (depresja itp.) to nie to, co myślałam kiedyś. Pozdrawiam wszystkich dotkniętych tą przypadłością.

Odnośnik do komentarza

COLIN9 masz racje ja miałam takie ataki przed wyjściem z domu do pracy a robienie zakupów to dopiero była jazda,trzęsłam się na samą myśl że mam iść do sklepu . Był taki okres że syn i mąż robili zakupy bo ja nie dawałam rady,kołatanie serca ,nogi jak z waty ,uczucie jak bym miała zemdleć . Teraz jest lepiej miewam nieraz małe ataki paniki i lęku ale daje rade ,mówię sosie że w każdej chwili mogę wyjść ,jak zemdleje to nic się nie stanie,potrzęsie i przestanie i takie tam inne.Jak na razie jest lepiej wychodzę z domu ,pracuje ,częściej się śmieje nawet sama z siebie i swojego zachowania .

Odnośnik do komentarza

Witam po dłuższej przerwie. Z moją nerwicą jest tak w kratkę. Choć muszę powiedzieć, że strach przed zaschnięciem w gardle mi przeszedł (te myśli mnie już że tak powiem nie dręczą), lecz jak nie to, to teraz mam inny lęk: mianowicie mam lęk przed zadławieniem się językiem i przed połykaniem. Z tym moim połykaniem jest tak, że czasem mnie coś ściska w gardle i wtedy boje się że śliny nie połknę i sie udusze ;/ ale nie mam problemów podczas jedzenia, właściwie tylko czasem pojawiają mi się myśli że nie polkne sliny i wtedy koniecznie musze wziąc cukierek lub napic sie. Lecz gorzej mam z językiem: moja nerwica się zaczęła przez ten język i brak sliny (jedyny plus to taki że ze slina klopotow juz prawie nie mam). Często wydaje mi sie(tak mysle) ze język mi drętwieje, puchnie, robi się większy itd. I dlatego potem pojawia się straszny lęk że sie udusze, zadławie itp. Ostatnio w nocy gdy zasypialem robil mi sie taki *dziiwny jezyk* i te mysli nakrecaly mnie, az w pewnum momencie stracilem prawie calkiem czucie w jezyku i wtedy masakra! szybko sie poderwalem, obudzilem mame, trząslem się, bylem pobudzony, bo balem sie ze sie udusze. lecz po jakiejs godzinie uspokoilem sie z mamą, wzielem Validol i zasnelem... Lecz dzien w dzien mam :TAKI DZIWNY JEZYK* Prosze pomozcie mi, doradzcie... CZY JA SIE UDUSZE TAKIM JEZYKIEM, CZY SIE MOGE UDUSIC CZY TAK NIE BEDZIE? mialem okres ze bylo wszystko nawet dobrze, lecz od konca wakacji to sie zmienilo, znowu mi wracaja te leki przez smiercia, uduszeniem sie itd.. Normalnie fukcjonuje, tylko te mysli i ten jezyk mi przeszkadzaja, dręczą mnie... pomożcie, do psychologa nie chodze od paru miesiecy i jakos to leci (jeszcze sie nie udusilem) ;) troche to smieszne bo ludzie maja powazne problemy a ja przez te mysli boje sie itd... troche poprawilem sie bo kiedys to na pogotowie bym dzwonil a teraz tak nie jest, czasem potrafie sie opanowac w lekowej sutyacji...

Odnośnik do komentarza

Bezsilny, myślę że powinnam dać radę. Myślę że mam ku temu przyzwoite warunki:) Trochę pewniej czuję się po tej próbie, udało nam się nawet porozmawiać i wyjaśnić kilka kwestii z moim partnerem że tak powiem. Ale stres i tak przyjdzie przed samym występem. Ale na szczęście jeszcze go tak bardzo bardzo bardzo nie czuję, chyba poczułam jakąś motywację.

Odnośnik do komentarza

Witam!nie wiem czy się cieszyc czy smucic ,że nie jestem sama z tym .Ja nie mogę ogarnąc od kiedy ona mnie osaczała bo jak pamietam to zawsze się stresowałam wszystkim.Najpierw w szkole ,później bałam się o córki ,póxniej mężem a teraz to kręcę się w koło własnej osi ,nic mnie nie obchodzi jakoś tylko wsłuchuję się w swój organizm czy zaraz coś się nie stanie,nic mnie nie cieszy co dla mnie jest straszne .Zawsze byłam pogodna i wesoła osobą a teraz nie mam sił na nic . Tak naprawdę dopadło mnie to 4 lata temu z małymi poprawami jakoś sobie radziłam ale ostatnio uderzyła ze zdwojona siłą.Czuję w sobie lęk i niepokój ,boję się ,że jak gdzies pójdę to zemdleję,do tego wrazenie krecenia w głowie,zatkane ucho i dużo by wymieniac ale Wy sami wiecie jak bywa.Do tego muszę jakoś radzic sobie sama bo mąż pracuje za granicą i nie wie nawet jak ja się czasami czuję.Łykam ziołowe leki i teraz kupiłam homeopatyczne może coś troszkę ją osłabi bo jest ciężko. Trzymajcie się.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×