Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! Siedzę przy tym kompie i siedzę, oczy już mi wyłażą na wierzch od pisania różności, ale uświadomiłam sobie, że całe wieki u Was nie byłam. To wdepnęłam na chwileczkę. Kochani, niestety nie znajduję juz czasu na odwiedzanie Was, ale ciągle pamiętam i myślę... Widzę, że tak, jak zawsze na tym forum *radość się z troską plecie*, jak to ktoś napisał. Współczuję Ci Dorotko, że przeżywasz osobisty dramat. Trzymaj się jakoś! Bardzo mi miło, ze zajrzała tu Dharma. Rzeczywiście, *wakacyjne dziewczyny* gdzieś odeszły... Nie ma Reni, Małej, Celestyny. Może faktycznie jesteśmy zbyt zajęte... Dharmo, przykro mi, ze praca nie sprawia Ci już takiej satysfakcji. Mam w pamięci jeszcze Twoje niedawne zachwyty. Mam nadzieje, że jednak odnajdziesz swoją drogę.... Nie martw sie, dasz sobie radę, wszystko sie ułoży:) Ja jakoś przyzwyczailam się do mojej biblioteki, zadomowiłam się, można powiedzieć. Jest ok, coraz lepiej, choć bywają trudniejsze dni - jak wszędzie. Mam dużo roboty, zwłaszcza teraz, bo zbliża się Dzień bibliotek, ale żyję, funkcjonuję i radzę sobie. W każdym razie widzę naprawdę duży kontrast między poprzednią a obecną pracą. W tamtej nie robiłam nawt 1/3 tego, co muszę robić tu. Ale może to i dobrze. W końcu czlowiek nie może stać w miejscu, trzeba coś robić, rozwijać się.... Dlatego, Dharmo, rób, co Ci każą, zdobywaj kolejne doświadczenia i pamiętaj: co Cię nie zabije, to Cie wzmocni. A ta praca nie musi być przecież Twoją ostatnią, prawda? Tyle o pracy. Moja nerwica trochę odpuściła, bo nie mam na nią czasu. Dokucza mi to i owo, ale się nie przejmuję, *olewam* kołatania serca i inne rzeczy. Byłam u okulisty, bo widzę jakąś plamkę. Na szczęście to nie zaćma ani jaskra, tylko zwyrodnienie plamki żółtej. Ale kropli zapisanych przez okulistę nie biore, bo... boję soię wkraplania:( Takie ze mnie duże bobo.Kończę już, bo jutro na 8.00 . Kochani, pozdrawiam Was wszystkich bez wyjątku. Trzymajcie się jakoś dzielnie, nie dajcie się jesiennym depresjom (Iwa:), smutkom, i tej wstrętnej nerwicy! I niech słońce, pogoda ducha i zdrówko będą z Wami. Pa, pa!
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie wszystkich! Moja historia z *nerwicą* zaczeła się 3 tygodnie temu. Objawy mam tochę dziwne i zabardzo nie wiem co dalej robic .Początek zaczął się dyskomfortem w brzuchu ,częstym oddawaniem stolca tego dnia i częstymi gazami. Nie więdząc co się dzieje zacząłem szukac w necie różnych objawów związanych z takimi dolegliwościami i widocznie za dużo się naczytałem. Przecierpiałem wekend poleciałem do lekarza i zrobiłem badania krwi oraz moczu następnie usg jamy brzusznej i ekg .Wszystko wyszło w porządku a ja dalej cierpie.Ból brzucha przerodził mi się w ból żołądka, pieczenie całego ciała zwłaszcza ramion okolicy brzucha ,jednoczesnie z nabraniem powietrza czuję jakby dodatkowe uderzenia w sercu, w okolicy serca lub żołądka dziwne chrapanie, bóle kości zwłaszcza w łopatkach. Obecnie byłem u chirurga, który przepisał mi leki i wstrzymał się narazie z gastroskopią. 2 razy wylądowałem wieczorem w szpialu objawy ciepło następnie zimno, dreszcze, słabniecia i brak powietrza oraz suchośc w buzi. lodowate ręce *myslałem, że to już koniec*.Za drugim razem lekarz powiedział mi ,że to nerwica dostałem zastrzyk i po nim byłem tak wyczerpany ,że mało co koło szpitala nie zasnąłem na ławce.Obecnie dzień w dzień mam wszystkie ww objawy w nocy najgorzej około 24 mam nasilenie .Lekarz ogólny mnie pogonił i powiedział abym o tym nie myślał i przejdzie. Czasami mam wrażenie, że nerwica jest dodatkową chorobą na którą zapadłem ale nie wiem gdzie szukac dalej pomocy. Doszedłem do wniosku,że jutro zmienie lekarza ogólnego .Bo jestem trochę wyczerpany już .Nawet na myśl juz mi przychodzi pomysł,że przez kleszcza zostałem ukąszony. Pozdrawiam wszystkich w kolejną nieprzespaną noc
Odnośnik do komentarza
Witam Mam 27 lat i dwoje dzieci. Moja przygoda z chorobą zaczęła się od nagłego uczucia oddania moczu. Potem pewnego wieczoru wylądowałam na pogotowiu bo było mi duszno i cała się trzęsłam. Później pojawiły się natrętne myśli typu że sobie coś zrobię . Trafiłm do psychiatry i dostałam Asentre i byłam już na 3 spotakniu u psychologa. Ale ja nadal nie wierzę w to że z tego można się wyleczyć i że zawsze będę się bała wychodzić. Czy jest ktoś taki kto się z tego wyleczył?? Proszę napiszcie. Wydaje mi się że z takim problem nie dam rady żyć że może lepiej jakbym umarła. Rano zawsze tak wewnętrzenie cała się trzęsę i tak jakby mnie coś dusiło w piersiach i takie jakby zawroty głowy. Napiszcie jak sobie z tym poradziliście jolkaj@poczta.fm
Odnośnik do komentarza
Dzień dobry, Pani Krystyno widziałam zdjęcia o których Pani pisała .Bardzo miła rodzinka , tylko Pani męża zabrakło. Ja nie odbieram Pani rad jak Pani to ujęła jako* wcinania* dla mnie to są bardzo cenne rady . Szkoda ,że moje mama nie umie tak doradzić . Ona jest taka jak jej mama, ja swoją babcię pamiętam jako osobę raczej chłodną ,nigdy nie miałyśmy z nią (ja i moje siostry) dobrego kontaktu .To nie była babcia jak z piosenki *u babci jest słodko świat pachnie szarlotką* u mojej mamy pachnie szarlotką ale niestety brakuje szczerych uczuć. No cóż ja już tego nie zmienię. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam:) Jolkaj, przykro mi, ale z tym diabelstwem trzeba nauczyć się żyć. Nawet jeśli są lepsze okresy, to nadwrażliwość zostaje i raczej trzeba popracować nad własnym stosunkiem do choroby niż liczyć na cudowne ozdrowienie. To przykra prawda, z którą uczę się żyć już trzy lata. Czasem wydaje mi sie, że już wychodzę na prostą i wtedy dostaje takiego kopa, że trudno się podnieść. Ostatnim moim wielkim sukcesem jest to, że żyję bez lekarstw, ale nie jest łatwo. Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Jolkaj ja mam 26 lat i dopadlo mnie to rok temu nawet nie wiem od czego do tej pory mam jakies dziwne bicia serca i skurcze dodatkowe bylem u kardiologów różne badania i nic diagnoza nerwica.Do tej pory sie boje ze mi sie cos stanie z sercem.Z tego tak łatwo sie nie wychodzi raz jest ok a za kilka dni znowu dopada i strach.Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich!Mam pytanko...robiłam sobie wyniki.Potas 5,5-Żelazo 40,1.Czyli potasu za duzo żelaza znów za mało...Czy ktoś z was kochani oriętuje się jak zbić ten potas?Podejrzewam,ze dlatego ostatnio kołata mi serce i tak jakoś dziwnie się czuję...Na dodatek jestem w 8 miesiącu ciaży,więc naprawdę nie mam pojęcia co mam z tym fantem zrobić...Zwłaszcza,iż w wielu pokarmach znajduje sie ten pierwiastak.Z góry dziękuję za odpowiedż!Pozdrawiam Cieplutko!!!!
Odnośnik do komentarza
Dziękuję Iwa za odpowiedz.Faktycznie dużo wcinam pomidorów ,bananów itp.Na jakiś czas ogranicze te produkty.Po czym powtórze badania.Och...ten mój maluszek robi z moim organizmem co mu się zywnie podoba :D Nieszkodzi hehe,oby był zdrowy!!!Pozdrawiam i Życzę Wszystkim Miłej Spokojnej Nocki!!!
Odnośnik do komentarza
Witajcie, tak właśnie czytałam sobie Wasze wypowiedzi i tak mi się przykro zrobiło na wiadomość, że z nerwicą trzeba żyć a nie myśleć o wyjściu z tego. Ja bardzo chciałabym wyzdrowieć i nie wyobrażam sobie do końca życia regularnych napadów nie wiadomo czego. Jesli tak będzie to sobie nie poradzę, nie mam tyle siły poprostu z nerwicy popadnę w depresję z powodu ciągłęgo złego samopoczucia. Męczę się już z tym 8 lat i szczerze nie wyobrażam sobie ciągu dalszego, nie wyobrażam sobie bycia mamą z nerwicą - nie potrafiłabym zadbać o dziecko. Musi być jakieś rozwiązanie. Poszukajmy!!!!! Ja dziś mam kolejną wizytę u psychologa, wyrzucam na to dużo pieniędzy ale moze coś to da. Do psychoterapi dołączyłam farmakologię ostatnio bo sobie zaczęłam zupełnie nie radzić. To nie ma sensu, w sumie choroba jak kazda inna, przeciez w naszych czasach nawet wiele nowotworów jest wyleczalnych w 100 % i człowiek wraca potem do normalnego życia więc dlaczego mamy przyjmować, że nerwica jest nieuleczalna??? Nie podoba mi się to i przy następnym spotkaniu z psychiatrą zarządam przepisu na jakiś sposób konkretny nawet jesli to byłby proces trwający kilka lat to musi być jakiś przepis na wyleczenie. Mogę trochę pobrac leki ale też nie chcę się uzależnić, mogę większa cześć wypłaty wydać na psychologów ale muszę sobie z tym poradzić raz na zawsze. To jest mój priorytet. Każdy ma kłopoty w życiu bo taki jest świat ale nie kazdy reaguję na te swoje problemy atakami paniki i ja tak chcę się nauczyć. No :) Własnie tak :) To były moje wywody z samego rańca, niech dodadzą wszystkim otuchy na cały dzień.
Odnośnik do komentarza
Hej Emilka fajnie to ujęłaś ja też się trochę przeraziłam, że z tym trzeba żyć. Ja nie chcę tak żyć ciągle mieć złe samopoczucie i złe myśli i wszystko bezsensu. Napisz do mnie masz rodzinę? Masz w niej oparcie??.Mój nr gg 5094799. Napisz pogadamy razem bo ja też chcę z tego wyjść raz na zawsze!!
Odnośnik do komentarza
Droga Emilko! Ja też borykam się z tym samym problemem co Ty.Już mam dość tych ciągłych kołatań ,wrażenia że coś się stanie.Chodziłam do różnych lekarzy i nawet się leczyłam ,ale po 3 miesięcznej kuracji byłam uzależniona od tych leków.Teraz biorę betaloc i doraźnie propranolol , oczywiście magnez i to nic nie pomaga. Ale mam nadzieję że to odejdzie tak samo jak przyszło, dużo czytam i to mi pomaga przetrwać.jak każdy z nas mam rodzinę i żal mi jej szczególnie mojej córki która na to wszystko patrzy.Ale żyję i chcę żyć.Pamiętaj każdy dzień jest taki jakie są nasze myśli.Jeżeli chcesz porozmawiać na gg oto mój numer 7527766.Pozdrawiam.........
Odnośnik do komentarza
Witam, mam 24 lata i na nerwice lękową cierpie od lat 5. To dośc powszechna choroba, która coraz bardziej moim zdaniem się rozprzestrzenia. Byłem z tym problemem u wszystkich możliwych lekarzy, wszędzie badania wyszły dobrze. Jednakże strach ból w piersiach i narastające ciśnienie do 140:100 zmusily mnie do brania leku zwanym *Atenolol*. Pół tej jakże z resztą małej tabletki powodowała obniżenie ciśnienia jak również spowolnienie rytmu pracy serca, który bądź co bądź w czasie napadu narastał. Teraz to żadkość gdyż zająłem się pracą, nie myślę na ten temat, poza tym rozwijam swoją pasję jaką jest muzyka. Ucieczka w świat swój jest dobrą alternatywą. Bądźmy dobrej myśli i niepoddajmy się tej chorobie, spróbujmy walczyć z nią po przez własną psychikę, wyeliminujmy w psychice ten strach a przy każdym następnym napadzie powtarzajmy sobie że już to przeżyliśmy i że wszystko jest dobrze, znane uczucie strachu w końcu zacznie zanikać gdyż organizm i psychika przyzwyczaji się dzięki czemu objaw zaniknie. Czego Wam Wszystkim Życzę z całego serduszka...
Odnośnik do komentarza
KOchani!!!!!!!!! Jestem po niewyobrazalnie bolesnym badaniu HSG, czyli droznosci jajowodow, i niestety potwierdzilo sie najgorsze . Sa niedrozne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem zalamana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Jakos nie bralam tej opcji pod uwage, myslalam glupia , ze wszystko bedzie ok. ,a tu szok totalny.Czuje sie fatalnie ,jakby nie kobieta , czuje , ze zawiodlam mojego partnera.Dopiero teraz widze ,jak bardzo pragnie miec ze mna dziecko, jest kompletnie rozbity! Lekarz prowadzacy postawil sprawe jasno, na udraznianie jajowodow w moim przypadku jest za pozno, a wiec pozostalo tylko in vitro. Nie dosc , ze zbieg pochlania mase forsy , ( 8-10 tys.) to nie ma 100% pewnosci co do jego powodzenia. Tch procent jest tylko 40!!!!!!!!!!!!!A i pozostaje dodatkowo kwestia wiary , ktora , nie ukrywam , jest dla mnie najwazniejsza.I tak oto powstal dylemat. Narzeczony jest strasznie zdeterminowany, wciaz mowi o in vitro, oczywiscie decyzje pozostawia mnie, ale czuje maly nacisk . Jestem w kropce.Siostra , ktora tez bardzo wierzaca,namawia mnie , aby robic to zgodnie z Boza wola, a On poblogoslawi. Moze zdecydowac sie na ta laparoskopie? Moze probowac naturalnych metod , pomimo zlych prognoz? Musze jeszcze dodac , ze od roku sie remontujemy , jestsmy obecnie na etapie urzadzania kuchni, same meble na zamowienie wyniosa ok. 5000. A gdzie reszta? Dodatkowo jest kredyt do splacania , a ja nie pracuje. Wiec co , mamy popasc w jeszcze wieksze dlugi decydujac sie na to in vitro? A moja psychika , nerwy ze sie nie uda ,a poszlo tyle kasy????????????? Dziewczyny , co ja mam robic?????????
Odnośnik do komentarza
Doroto tak mi strasznie przykro, nie wiem co Ci doradzić , wiem że Ty też pragniesz dziecka .To jest bardzo trudne, bo może się nie udać ale ja chyba bym się zdecydowała .Rzeczywiście zabieg jest drogi ,ale może warto zaryzykować niż później do końca życia żałować że nie wykorzystało się tej szansy.Jeżeli Ty Doroto jesteś tak bardzo wierząca ,to może masz jakiegoś zaufanego księdza ,którego mogłabyś poprosić o radę.Przemyśl to kochana ,masz wsparcie przy boku partnera. Pozdrawiam Cię i jestem z Tobą.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich-Doroto bardzo Ci wspołczuje ale mysle ze powinnas sprobowac,ja na swojego syna czekalam piec dlugich lat ,przeszlam doslownie piekło zeby go miec ,byłam leczona hormonalnie prawie 2 lata,ale nie załuje zadnych decyzji podjetych przez nas(mam na mysli mojego meza).Jestem z Toba.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Siemacie!!!Jestem tu nowy więc trochę o mnie opowiem.Mam 14 lat chodze do klasy II gimnazjum.Moje mankamenty z neriwicą zaczęły się od 1,5 roku.Zaczęło się od zwykłych zawrotów głowy.Aż przyszedł ten dzień że dostałem jazdy na maxa miałem wtedy wszystkie możliwe objawy zawroty głowy walenie serca nie czułem nóg itp.mógł bym tak wymieniać bez końca.Z początku miałem pojedyncze objawy sporadycznie po kilka ale od jakiegoś czasu zauważyłem że zaczynają mi sie ataki tzn. wszystkie możliwe objawy tylko że 10 krotnie wzmożone.Często drętwieje mi czoło i ręce i OCZY.Jak na mój wiek to chyba jeszcze za wcześnie nie sądzicie.Czasem jest tak że nie ide do szkoły bo nie dał bym rady wyjść a jak bym wyszedł to było by nieciekawie :/powodem nerwicy była szkoła.Od IV klasy szkoły podstawowej byłem dręczony jak mały pies przez trzech debili z klasy a od zeszłego roku nauczycielka od historii zaczęła dolewać oliwy do ognia.Wyzywała straszyła że nie nie przepuści itp.A z tymi trzema sie wmiare uspokoiło.Najgorszego cięzaru sie szkoła pozbyła ponieważ już a nami do klasy nie chodzi(całe szczęscie).MOJE OBJAWY to tak walenie serducha,zawroty głowy,klucha w gardle,zdretwiałe oczy ręce czoło i wiele innych z którymi już czasami nie daje rady.Mam też terapie w poradni psychologiczno pedagogicznej i niewiele mi pomagają.Skuteczne jest tylko zainteresowanie co widać do nicku :P mam nadzieje że z tego wyjde ponieważ za 2 lata zacznę dojeżdżać do szkoły a ja w żadne czachojeby nine chce się plątać.Odpiszcie czy ktoś z was miał podobne objawy itp POZDR:KOLEJARZ14
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×