Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj Z. Witam Wszystkich. Jesli chodzi o Twoje fobie Z. doradzam Ci udział w psychoterapii, gdyż są naprawdę terapie tzw.ekspozycyjne, które szybko i skutecznie uwalniają od różnych rodzajów fobii.Po co masz sie tak w pojedynke meczyć, szamotac.Prawidłowo przez terapeute ustawione myslenie pozwoili Ci sie wyluzowac i cieszyc życiem.Niektóre twoje mysli mają charakter jakby natręctw, ale to też jest do wyleczenia.Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Gość eewelinus7
Witaj Darkova19! Wiem co czujesz,bo czasem mysle podobnie tak jak ty! Nie mozna tak latwo sie poddawac,ja mam 18 lat,jestem mlodziutka a przez takie chorubsko mialam rozne mysli i zycie mi tez sie pogwatmalo.Stanelo do gory nogami.Mnie nawet terapia nie pomogla (moze troszke) ale po odstwieniu lekow wszytsko wrocilo z wieksza sila.Przedemna matura,studia ale mam wachania czy dam sobie rade.Od niedawna sma walcze z choroba bez zadnych lekow,wychodzi mi to ale mam dni kiedy siegam po tabletki ktore mam w pogotowiu. Miewam rozne nastroje,czasem czuje sie jak staruszka stojca nad swoim grobem,a czasem zlewam wszystko i zyje bez stresowo. Trzeba chciec walczyc z tym paskuctwem.Pozdrawiam serdecznie i bardzo milo cie poznac.
Odnośnik do komentarza
Gość darkova19
Ja mam 19 lat, matura w tym roku co mnie jeszcze bardziej stresuje.. Ja nie biorę leków, jednynie biorę doraźnie uspokajające w razie *w* . Dziś mam terapie, ide dopiero 2 raz... Nie ma innej możliwości niż co 2 tygodnie ;/ A mnie to wszystko przerasta... eewelinus7 dziękuję za zrozumienie... Moja neriwca traw już dobre dwa lata.. Tyle przez to przegapiłam... A wszystko zaczęło sie smiercia mojej przyjaciółki... :(((
Odnośnik do komentarza
Witam mam 23 lata choroba dopadła mnie jakieś 8 miesięcy temu ciężko mi z nią życ urodziła mi się córeczka 5 dni temu chciałbym ją kochac a nie mogę bo choroba jest bardzo dokuczliwa szukam pomocy lekarz mi przepisał leki ale boje się je brac napady lęku ostre mocne bicie serca i obawa ze cos mi się stanie strach wrócenia do domu boje się że popadne w jakąś psyhoze szukam kogoś kto mi pomoże wrócic do normalnego życia proszę o jakieś wskazówki pozdrawiam Motabek
Odnośnik do komentarza
Gość darkova19
motabek, ja bym radziła podjąć psychoterapię, tym bardziej , ze teraz masz taki stresujący czas.. Nowa rola życiowa.. Co może jeszcze pogłębić stan.. Więc jak już mówiłam psychoterapia.. Co do psychozy, sama się jej bałam jak głupia , ale nie przyszła :) Teraz mam nowe lęki, ale daje rady, najważniejsze się nie poddawać. Ja bym powiedziała że skoro zaczęła sie ta nerwica 8 miesięcy temu, moze ciąża Twojej partnerki tak zadziałała na Twoją osobowość. Trzeba by było to strawić :) Może obawiałeś sie ze się nie nadajesz, że to i tamto i tak powstał jakiś wew konflikt. Jeżeli chodzi o lęki to radziłabym sobie wszystko tłumaczyć, np serce mocno mi wali ponieważ się denerwuję i szybko oddycham (jezeli chodzi o atak paniki) BYć moze Ci to pomoże, ale lepiej poznaj mechanizmy jakie sie odbywają podczas ataku paniki, czemu się w głowie kręci itd mi to pomogło dlatego od razu potrafie zapobiec atakom paniki . Albo po prostu olewaj :) Radzę dużo pozytywnego myślenia, mniej oglądania tv, nagrania relaksujące, np trening autogenny schultza (znajdziesz w necie), dużo spokoju oraz nie WYOLBRZYMIANIA każdego *dziubniecia* w klatce, brzuchu, kazdego bólu głowy... PO prostu to jest normalne i nie trzeba zaraz panikować. :) Życzę Ci powodzenia w życiu :) I znalezienie psychoterapeuty, który Cię z tego wyprowadzi :) Twoja nerwica jest jeszcze *świeża* co niektórzy już mają ją po kilka lat :) Z tym da sie żyć, ale nie trzeba :) Powodzenia :)
Odnośnik do komentarza
Witaj Motabek. Napisz, co znacza te zdania * chciałbym ja kochac, ale nie moge * oraz *strach wrócenia do domu, boje sie , ze popadne w jakąś psychoze*, gdyz nie chce sie domyslac, co naprawde czujesz wobec córki i jakiego rodzaju psychozy sie obawiasz.Ja zaliczyłam w zyciu nerwice lekowa i natręctwa myslowe, wiec moge sie domyślać, co sie kryje pod Twoimi słowami, ale jesli nie chcesz na forum opisać dokładniej, czemu sie boisz wracac do domu, napisz na moje gg 12486171, a poniewaz na swój sposób poradziłam sobie z moimi rodzajami nerwicy, wiec może będę mogła Ci coś doradzic.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
motabek, *chciałbym ja kochac, ale nie moge* czy raczej chciales napisac *powinienem ja kochac, ale nie chce*. Wyrzuty sumienia sa najczeszczym podlozem lekow ( ja pisze o lekach, nie o nerwicy, jako, ze sama nigdy nie cierpialam na nerwice ). Ode mnie jedna dobra rada: badz szczery sam ze soba i nie oklamuj siebie samego a rozgrzeszenie znajdziesz u siebie w swojej wlasnej szczerosci.
Odnośnik do komentarza
witam jestem nowa niewiem od czego zacząc ale najlepiej od początku ja na początku tez miałam nerwice lekową zaczelo sie to 1,5 roku temu w maju zawroty glowy nudnosci ,bałam sie byc sama w domu mimo ze mam dwójke dzieci serce dziwnie mi sie przewracało balam sie isc spac w nocy spałam przy zaswieconym swietle .czułam sie fatalnie ,nie napisałam ze miałam ataki paniki ,ze umieram ze mam zawał jak dzieci chorowałw to ja wyobrazałam sobie że im dzieje sie cos strasznego.w koncu nie wytrzymałam kazałam mojej mamie zarejestrowac sie do neurologa. poszłam zbadala mnie dokładnie nic mi nie powiedziała tylko dala skierowanie na rezonans magnetyczny glowy ,wpadłam w panike ze cos mam w głowie okazało sie ze wszystko w porzątku pózniej poszłam do psychiatry dała mi lek zotral pomogł na początku czyli przez 3-4 miesiecy poczułam sie lepiej odstawiłam bylo dobrze do czasu .Zmienilam psychiatre przepisal mi nowy lek Jarvis działał powoli dopiero po 6 tygodniach dobrze sie poczułam miedzy czasie chodziłam do psychologa teraz czuje sie dobrze odstawiłam tabletki brałam je 5 miesiecy odstawienie bylo okropne ale jakos dałam rade dzis nie biore Jarvisu juz tydzien przed wigilią dostałam pałera zrobiłam całą wigilie bylo dobrze ale od dwoch dni nie mam wogóle ochoty na nic jest mi troche smutno nie wiem czy to skutek pogody ,niskiego cisnienia bo go mam ,czy po prostu za wczesnie odstawiłam lek i ta nerwica czy depresja lekowa wraca od czasu do czasu biore afobam na leki prosze o odpowiedz pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Pierwszy atak miałam w wieku 16 lat obecnie mam 34. Nie były one częste ale uciążliwe i bardzo nieprzyjemne. Wszystko przeszło mi bez leczenia po mniej więcej 3 latach. Ostanie piec lat mojego życia nie było łatwe, przeszłam chemioterapię, 2.5 roku temu mój mąż miał zatrzymnie krążenia. Przeżył, jednak ma uszkodzony ośrodkowy układ nerwowy. Mamy 11 letnia córkę, którą chciałabym ucronić przed tym co się dzieje ze mną. Od ponad miesiąca mam znowu ataki nerwicy. Jak przyszedł pierwszy to myslałam że umieram, cisnieniomoierz nie mierzył mi ciśnienia bo miałam tak wysokie i nieregularne tetno, że sobie z tym nie poradził. W czesie ataku tracę kontakt z ciałem nie wiem czy to dobre określenie ale widze, słyszę, jednak mam wrażenie ze ciało nie należy do mnie, jakby zdretwiało. Z reguły zaczyna się to od takie jakby prądu od karku do piet a potem jakby ktos mnie uderzył w kark i cała lawina, innych doznań. Brak tchu, zawroty głowy, na przmian zimno i gorąco wrażenie nadchodzącej smierci. jak przyjechalo pogotowie, lekarz powiedział, ze to nerwica i dal leki na uspokojenie, długo rozmawial tez z córką która strasznie to przezyla. Przez te ataki mialam ja i moja rodzina zmarnowane swieta. cala wigilię przeleżalam w łozku, sylwestra tez. Mam to szczesie ze mieszkam z rodzicami, wiec mama zawsze moze zajac sie moim dzieckiem. Ale ja bym chciala zaczac znow normalnie zyc. Nie wiem kiedy bedzie to mozliwe, i czy tym razem dam rade bez leków psychotropowych. jak na razie biore tabletki uspokajające labofarm. pozdrawiam, wszystkich
Odnośnik do komentarza
hej, dawno nie zaglądałam bo nawet dobrze sie czuła a tu od wczoraj masakra :(. Gula w gardle, ból głowy strach ze sie uduszę itp. OKROPNOŚĆ. Byłam ostatnio u psychatry i przepisał mi leki doraxne NEUROL gdyż na leczenie dłuższe jak na razie sie kwalifikuję i musze narazie chodzić na terapię . Troszkę mnie Pani doktor pocieszyła bo stwierdziął ze mój wymuszany kaszelek suchy ma podłoze psychiczne ale co z tego jak ja wiem lepiej i uważam ze sie pomyliła - głupie są te mysli... Doszły jeszcze głupie mysli i tak w kółko. PS. Czy ktoś z Was brał Neurol? czasem zajrzyjcie na stronę www.commed.pl tam tez fajnie ludzie opisują jak sobie radzić z tą *francą* (tak nazwałą nerwicę jedna zkobietka z forum).
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Z nerwicą i napadami paraliżującego lęku zmagam się od bardzo dawna, jednak nigdy nie podjąłem leczenia farmakologicznego. Chciałbym podzielić się z Wami czymś, co sprawiło, że walkę z tymi stanami stresowymi wreszcie zacząłem wygrywać. Podczas mojego pobytu w Anglii, gdzie z racji zamieszkania stykałem się z ludnością hinduistyczną i mniejszościami buddyjskimi, chcąc nie chcąc, z powodu takich, a nie innych dostępnych produktów, zmieniłem odrobinę dietę i zainteresowałem się innymi *światopoglądami*. Przyznam się, że z nudów zacząłem medytować, po parę minut dziennie, słuchając muzyki. Później natrafiłem na artykuł w Newsweeku, że ludzie medytujący są większymi optymistami, czują się lepiej i rzadziej cierpią na depresje. Zainteresowałem się tym tematem i poszukując materiałów w Internecie i księgarniach, zacząłem *półprofesjonalnie* medytować. Jest mnóstwo technik, jednak z czystym sumieniem mogę polecić książkę mnicha Geshe, Kelsang, Gyatso *The New Meditation Handbook*, a od biedy dostępną u nas, miejscami trudną książkę Dalai Lamy *How to Practice*. Zacząłem debilnie proste medytacje z mantrą, trwające krótko - 10 do 15 minut. Szybko zauważyłem spadek *poziomu stresu* i im bardziej wnikałem w całą filozofię, lepsze samopoczucie. Miałem wtedy bardzo nerwowy okres w życiu, nosiłem się z zamiarem zmiany pracy, która wykańczała mnie fizycznie i psychicznie. Przedtem nieustannie towarzyszył mi lęk i stres, byłem znerwicowany nawet w czasie wakacji i dni wolnych, nie potrafiłem przestać myśleć o problemach i doprowadzało mnie to na skraj szaleństwa. Medytacja pomogła bardzo szybko, teraz kiedy czuję napady stresu, czy lęku, potrafię w ciągu kilku minut zredukować je do takiego poziomu, że pozostają dla mnie nieodczuwalne. Wystarczy kilka głębokich wdechów. Jednak jeśli przerwę sesje medytacyjne na dłużej, wtedy złe nastroje powoli wracają. Zanim spróbujecie, zapytajcie lekarza. Koniecznie! Jeśli chcecie spróbować, zwyczajnie siądźcie na kilka minut, starając się nie myśleć o niczym. Jeśli to jest trudne, liczcie, albo powtarzajcie jakąś mantrę, np. *om-mani-pemme-hum*. Chodzi o to, żeby zająć czymś znerwicowany mózg :) Aha, i jeśli Wam się spodoba, uważajcie na różnych *wariatów*, reklamujących kadzidełka, wahadełka, techniki medytacyjne itepe... Mam nadzieję, że komuś to pomoże.
Odnośnik do komentarza
Kazdy kto sprobowal psychoterapii wie, ze najczestrzym powodem lekow sa przezycia z dziecinstwa. Pare dni temu wyczytalam, ze jedna z psychoterapii dzieci w leczeniu ich stanow lekowych jest stosowana bajkoterapia. http://psychologia.edu.pl/index.php?dz=czytelnia&op=opis&id=2180 Od siebie dorzuce, ze bajkoterapia jest jak najbardziej adekwatna terapia takze dla doroslych/sama ja stosowalam i w dalszym ciagu stosuje na sobie. No bez przesady nie wglebialam sie w ksiazki dla paro letnich dzieci, ale ksiazki dla mlodziezy uspakajaja mnie w 100%. W ten sposob na spokojnie wracalam do mojego *dziecinstwa* i przerabialam rzeczy, ktore umknely mojej uwadze a ktore rzutowaly pozniej na moje poglady i na sposob w jaki odbieralam a nawet czasami w dalszym ciagu odbieram zyciowe sytuacje. Mimo iz nie zawsze odnajduje sie w 100% w bohaterkach czy bohaterach ksiazek, to niemniej w duzym stopniu odnajduje zbieznosc w zyciu bohaterki ksiazki z moim wlanym zyciem. Pare ksiazek mlodziezowych, ktore przeczytalam bylo dla mnie niczym zwierciadlo dla moich mysli, ktore zobaczylam po raz pierwszy na stronach ksiazki i po ktorej zamknieciu znalazla odpowiedzi na nurtuja ce mnie latami pytania. Polecam terapie bajkowa albo bajkowo mlodziezowa, wszystko zalezy jak daleko chcecie sie wrocic do przeszlosci. :o)
Odnośnik do komentarza
Hej Kiki Ja też uważam ze nie cierpie na nerwice lękową tylko na pewne stany lękowe, które raz na jakis czas mnie nachodzą. Nie mam napadów paniki tylko raczej ucisk w zoladku i napiete i bolesne miesnie. Czasem suchosc w ustach. Wiem czemu tak się dzieje i skąd się one biorą. Wiem dzięki psychoterapi jak one u mnie powstają i jak je oswoić. Ale i tak przychodzą czasami. Postaralam sie zaakceptowac ten fakt. Nie walcze z nimi na sile. Zauwazylam ze im mniej z nimi walcze tym rzadziej do mnie przychodza. Oczywiscie na moich lękach zawazylo dzieciństwo, dziecinstwo i jeszcze mlodosc. Jak za dużo nawkladam sobie do glowy, za duzo od siebie wymagam to zawsze konczy sie lekiem. Moje dazenie do doskonalosci i perfekcjonizmu zawsze konczy sie lekiem. Aha nawet nie wiecie jak duze znaczenie ma przeprowadzanie zlego wewnetrznego dialogu ktory czesto jest przyczyna stanow lekowych.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! moj problem zaczął sie 4 lata temu od tego czasu nie mozna nazawać zyciem tego co robie to poprostu agonia.Wiadomo ze nie nastepowało wszystko odrazu ale na dzisiejszy dzien jestem na skraju wyczerpania psychicznego .u mnie psychika praktynie nie istnieje ,moim życiem kieruje lęk i strach w kazdej chwili w każdym momencie życia.jestem zakładnikiem własnych mysli. nie potrafie tego pokonać przez ostatnie pol roku chodzilem do psychologa i nic na chwile obecną stan jest taki sam.chodzilem do psychiatry i bralem leki też nic.moze życie jest skupione na sercu i strachu i każdy dzien kazda chwila jest straszna.mam dodatkowo wypadanie płatka zastawki mitralnej co dodatkowo potęguje moje zachowania i odczucia jakie idą ze strony organizmu.mam 30lat żylem do 27 roku życia normalnie ostatnie 3- lata to jak pisze czas wykreślony ż życiorysu ,a zaczelo sie od smierci ojca jeden dzien 24.02.2006 zmienił moje życie jeden piepszony dzien z normalnego człowieka stalem sie wrakiem czekającym na smierć. Jak duża jest kara którą człowiek ponosi za innych i czy jest współmierna do tego co sie ze mna stało.zadaje sobie pytanie bardzo często po co taki człowiek jak ja sie rodzi ?w jakim celu skoro jego zycie jest skazane na porażke. nie oczekuje od was cudu ale pomysłu jak pozbyć sie i pokonać strach i lek? wydaje mi sie ze to klucz do wyjscia z tego. wiele prób juz podjąlem ale zadna z nich nie zakończyła sie sukcesem zeje z dnia na dzien z chwili na chwile czekjąc na smierc i katując sam siebie i swoje serce myslami które mną steruja w zaden sposob nie potrafie ich pokonać. pytanie nasuwa sie jedno czy mozna to pokonać i życ jak kiedyś?? prosze o możliwie jakąs rade lub sposob jak walczyc z lekiem i strachem. pozdrawiam alowy
Odnośnik do komentarza
Witaj alowy. Śmierc kogos bliskiego zawsze jest szokiem i najczęsciej zastaje nas nieprzygotowanych na to wydarzenie psychicznie i emocjonalnie.Poniewaz poradziłam sobie ( na swój sposób z nerwica lekowa i z natrectwami myslowymi), a poza tym oswoiłam mój osobisty lek przed smiercia wiec zapraszam Cie do poczytania mojego watku*Lęk jest naszym przyjacielem* na tym forum oraz na commedfzie watku pod takim samym tytułem oraz watku *Nerwica a sens Życia*.Człowiem kusi aktywnie właczyć się w proces swojego leczenia, bo wtedy beda tego efekty.Jesli byłes tylko biernym uczestnikiem leczenia psychiatrycznego oraz psychoterapii, nie angazujac sie w nie JAKBY OD TEGO ZALEŻAŁO TWOJE ŻYCIE, dlatego nadal znajdujesz sie w miejscu. Oprócz poczytania moich watków podpowiadam Ci przeczytanie uważne (nawet wydrukowanie lub wypisanie sobie zdań, które Cie uderza) z historii czlowieka, ktory wyszedł z nerwicy lekowej http://moja-nerwica.republika.pl. Znajdziesz w niej wiele bardzo cennych moim zdaniem informacji dot.powstawania leków, tzw.petli strachu oraz sposobow, jak z niej wyjść. Musisz sie stac swoim własnym lekarzem i psychologiem( oprócz aktywnego korzystania z pomocy medyczne i psychologicznej, co Ci tez doradzam).NERWICA JEST ULECZALNA, ale trzeba sie ciężko psychicznie , emocjonalnie i intelektualnie napracowac, zeby posprzatac tzw *śmieci przeszłosci*, zaprogramowac swój umysł na nowe, pozytywne, korzystne myslenie, a wtedy przyjda efekty./Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
alowy, piszesz: *Jak duża jest kara którą człowiek ponosi za innych i czy jest współmierna do tego co sie ze mna stało.* Skomentuje to tak: tak dlugo jak bedziesz obwinial innych o to, ze przyczynili sie do twojej sytuacji, jaka by nie byla, i tak dlugo jak dlugo bedziesz to traktowal jako kare, nigdy nie wyjdziesz ani z lekow ani z nerwicy a przede wszystkim z wpajania sobie nizszosci. Rzeczy na ktore nie masz wplywu i nigdy nie miales jest miedzy innymi smierc innego czlowieka, wykluczam oczywiscie zabojstwo. Nie piszesz o okolicznosciach w jakich zmarl twoj ojcie, ale ja czytam miedzy liniami i czytam, ze obwiniasz siebie samego za cos co sie wydarzylo a z drugiej strony masz zal ze to co sie wydarzylo mialo wplyw na twoje zycie. Nie piszesz tez o twoich relacjach z ojcem, niemniej wydaje mi sie, ze nie byly one najlepsze, jednoczesnie watpisz czy postapiles slusznie czy nie. Z mojej strony sa to pewnego rodzaju zgadywanki, ale w tym co napisales ja sama odnalazlam namiostke moich przezyc, ktore mialam po smierci mojego taty a pozniej mojej mamy. Smierc kogos bliskiego nie jest kara dla tych co zyja, chyba ze tego sami bardzo chca i jesli tak jest to, tak masz racje, ze to co sie stalo i to co sie bedzie dziac bedzie wspolmierne/proporcjonale do wmawianej sobie kary. Zacznij zyc swoim zyciem. Po smierci mojego taty wegetowalam prawie 4 lata, mama zmarla 7 miesiecy temy i tez zaczelam wegetowac, ale wzielam sie w garsc bo nie chce powtorki tego przez co przeszlam 7 lat temu. Rodzicow juz nie ma, ale ja jestem, tak samo jak ty jestes a twoje zycie jest w twoich rekach, pamietaj o tym.....to dobry poczatek, aby zaczac od nowa. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich :) Ni było mnie tu jakis czas i to dość spory!!! Brdzo intensywnie pisałam na tym formu jakis rok temu kiedy miałam nawrót choroby (nerwicy lękowej). Mam ja juz od 11 lat. Obecnie nie mam napadów paniki i lęków. Od roku zazywam Asentre.Obecnie 1/2 tabletki dziennie. Zczełam terapie u psychologa -to dopiero poczatek wiec jeszcze trudno mi jest cokolwiek o niej powiedziec. Życie osobiste zagmatwane totalnie iuz od ponad roku i czasami poprostu nie mam juz siły i do tego jestem zakupocholiczką na 100% co wprowadza mnie w długi-taka jest prawda. Wiem ze moja nerwica jest nabyta. Bo ta chorobe nabywamy i wiem ze jest całkowicie wyleczalna tylko trzeba samemu chciec sie z niej wyleczyc.Ja jak widac jeszcze sie z niej nie wyleczyłam. Oswoiłam sie z nią. Brdzo chcialabym osiagnac duchowo cos takiego zyby cieszyc sie zyciem tak całkowicie. Chcialabym osiągnoąc równowage ,z ławtoscia podejmowac rożne decyzje i nie bac sie. Tak naprawde wszystko co robimy jest czyms uwarunkowane (np.przezyciami z dziecinsta). Przede mna dłu droga ale chce bardzo wyleczyc sie z nerwicy i nie chce sobie pomagac lekami -wiadomo ze jak sa potrzebne to trzeba je zażywac. Jak mam przestac kupowac -to jest dla mnie straszne-sama siebie wyniszczam-normalnie masakra. Mam takie uczucie ze jak nic sobie nie kupie np z ubran to bede bardzo nieszczesliwa bo bede chodzic w beznadziejnych ciuchach i bede wygladac beznadziejnie-widzicie to wszystko ma jakies cholerne podłoże psychologiczne ale ja nie wiem jakie, A jest mi z tym bardzo zle. Pozdrawiam Was mocno. Bużka.
Odnośnik do komentarza
Do alowy. Coż kiedys tez mialam podobnie do Ciebie. Jak dopadla mnie ta nerwica to zycie moje traktowalam tak :- zeycie prze nerwica i w czasie nerwicy. wydawalo mi sie ze ona zmienila mnie całkowiecie ze juz nie jestem taka jak kiedyś. Wiem ze to byla bzdura. Uswiadomila mnie w tym psychiatra. Moj charakter jest ciagle taki sam-zmienilo sie moje nastawienie do zycia ale z tym mozna sobie poradzic-wiem ze to długa droga. Jak widzisz dzis mam ciezki dzien. Raz jest lepiej raz gorzej. Wiem ze to forum zawsze dodawalo mi sił.Spotykalam tu ludzi bardzo podobnych domnie,którzy rozumieli moje problemy i to pomagalo mi jakos przetwac cieżkie chwile rok temu. Mnie duzo pomagały ksiazki np: Oswoic strach, 5 sposobów radzenia sobie z lękiem. Ja zaczełam chodzic do psychologa zobaczymy co z tego wyniknie. pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
do jadwigaszpaczynska. ;) Ja tez pozwole sobie przeczytac (http://moja-nerwica.republika.pl) moze znajde tam tez odpowiedz na pytanie które mnie nurtuja. Pozdrawiam. Ja jeszcze niestety #nie posprzatałam wszystkich smieci#-nawet nie wiem jak ich szukac.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×