Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Zadania domowe, sa czescia terapii i sa bardzo istotne w leczeniu nerwic i lekow, bo tak jak pisalam wczesniej, to nie jest zadaniem terapeuty czy psychologa nas leczyc, ich zadaniem jest nami pokierowac, bo to tylko my sami mozemy sie wyleczyc a raczej leczyc nasze leki i nerwice. Caly problem z chorobami psychicznymi z lekami i nerwicami wlacznie polega na tym, ze te choroby maja na sobie czapke niwitke i przez to sa niewidoczne i nienamacalne, w zasadzie abstakcyjne, i dlatego tak bardzo trudne do leczenia przez innych. Gdyby to mnie psycholog zadal pytanie typu, co od niego oczekuje, to odpowiedzialabym od razu, ze na poczatek chcialabym, aby mi powiedzial od czego mam zaczac moja „walke” z lekami, aby mi dal punkt zaczepienia. Psycholog dobrze wie, ze zanim rozpocznie na dobre swoje seanse, to musi poznac ta zagubiona duszyczke, ktora blaga go o pomoc bez slow. Dobry psycholog juz po pierwszym spotkaniu wie jak osoba mysli, ale aby wszystko poszlo gladko, to oczekujacy pomocy musi sie tez poddac i miec do psychologa czy terapeuty totalne zaufanie. Istotne jest nastawienie do calej sprawy. Jesli wkraczamy do gabinetu z nastawieniem, ze te wizyty to strata czasu i pieniedzy i liczymy sie caly czas z tym, ze inni chca tylko na nas zarobic, to w takich ukladach nie ma sensu zawracac ani psychologowi ani sobie glowy i na dodatek wyrzucac pieniadze w bloto. Uwazam, ze zadanie domowe/pytanie psychologa jest bardzo na miejscu i ja sama odebralam to pytanie jako zaproszenie do wspolpracy z psychologiem, ktory w zamian oczekuje od nas, wlasnie naszej wiary w jego umiejetnosci i w to, ze nam pomoze. A to, ze psycholog bierze za to pieniadze, to calkiem zrozumiale, bo to jest jego praca. Dzis psycholodzy czesto kombinuja psychologie z psychoterapia a slepa wiara w to, ze im starszy psycholog tym lepszy jest jak najbardziej bledna. Tu nie chodzi o doswiadczenie zyciowe psychologa, ale o jego wiedze i techniki dzialania, ktore sa coraz lepsze i dostosowane do wspolczesnego trybu zycia i ktore wlasnie dzis ci mlodzi psycholodzy i psychoterapeuci maja opanowane do perfekcji. Niestety cala sztuka polega na znalezieniu takiego, ale czyz nasze zycie nie jest jednym wielkim labiryntem, niezaleznie czy mamy leki czy nie.
Odnośnik do komentarza
No wiec infromuje cie, ze szlam do psychologow ZEBY MI POMOGLI UPORAC SIE Z NERWICA!!! Nie mialam zadnego innego nastawienia, a spotkalam sie z ignorancja, lekcewazeniem, propozycjami superterapii za ogromna kase, itp. Jeszcze raz powtarzam - mnie zaden z nich nie pomogl....a te metody i formy, ktore stosowali smieszyly mnie albo jeszcze bardziej dolowaly. Tak - pomagaja ludziom za pieniadze, ale nam nerwicowcom chyba bardziej pomaga cieple slowo od przygodnego czlowieka, czyjes cieplo w oczach, zrozumienie, niz produkowanie sie u czlowieka ktory ma dla nas ograniczony czas i czujesz na plecach odeech nastepnego nerwicowca. Kazdy ma prawo do wlasych pogladow - ja mam takie. Nerwica jest troche niezalezna od nas, taka nasza uroda i najwazniejsze to nauczyc sie z nia zyc - powiedziec sobie: mam nerwice tak jak mam blond wlosy a na to sie nie umiera :)
Odnośnik do komentarza
To moze spróbuj iść na hipnoze ? :) Moze to akurat Tobie pomoże... :) Fakt, każdy ma odemnne zdanie, a co z tym porównaniem do blond włosów - zgadzam sie. Gdy się do niej przyzwyczaisz to moze Ci sie po czasie wydawać jak naj normalniejsza rzecz na świecie :)
Odnośnik do komentarza
Nie do końca się zgadzam z kiką,że leków psychotropowych nie powinno się brać!!!Ja osobiście od kilku miesięcy biorę leki antydepresyjne i teraz z pewnością wiem,że gdyby nie one nie dałabym rady normalnie funkcjonować!!! Sama z siebie nic nie mogłam,tylko coraz bardziej zagłębiałam się w tą chorobę.Więc są ludzie,którzy tak naprawdę nie dają sobie rady sami i muszą korzystać z pomocy farmakologicznej!!!Ktoś inny napisał,że leki nie wyleczają ale tylko zaleczają nerwicę,z tym się również nie mogę zgodzić!!!Zwykłe leki psychotropowe uspokajaja nas tylko tak jak np.XANAX ale napewno nas nie wyleczą i w dodatku mocno uzależniają, natomiast antydepresanty mogą całkowicie nas wyleczyć pod okiem dobrego specjalisty!!Jeżeli ktos tak jak ja nie daje sobie rady sam radzę skorzystać z takowej pomocy!!!! Pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Ja jak zachorowałam brałam zwykłe tabletki ziołowe no i na początku wszystko było ok. zawsze musiałam je mieć przy sobie nawet czasami nie wychodziłam z domu jak ich nie miałam nie musiałam ich brać najważniejsze było dla mnie to żeby po prostu gdzieś tam w torebce były. Niestety po dłuższym czasie zuważyłam że tylko mi się pogarsza więc po okresie 2 lat na persenie zdecydowałam się pójść do neurologa pierwsza wizyta ok. lekarz był święcie przekonany że mnie wyleczy z tego zapisał tabletki byłam cała happy normalnie tak mnie podbudował. No i jedne tabletki potem drugie tabletki i tak już prawie 2 lata minęły nie powiem bo jakaś poprawa jest, ale to nie jest to na co oczekiwałam. Jedno się kończy a drugie zaczyna jedno zanika a drugie się pojawia. Myślałam o psychologu ale jakoś wierzyć mi się nie chce że samym gadaniem ktoś może pomóc. Znowu tabletek też się boję brać, że się od nich uzależnię i że z roku na rok będę musiała brać silniejsze…
Odnośnik do komentarza
U psychologa nie chodzi o to by samym gadaniem się wyleczyć. Choć radziłabym bardziej do terapeuty sie wybrać. Ogólnie taka terpaia, to nie same gadanie, to cieżka praca nad sobą, bo jak juz wiecie, ta nerwica to nic innego jak źle zakodowana podświadomość, rzeba znaleźć czynniki które ją wywołały, zrobić ogólnie porządek w głowie . Czasem nawet czlowiek by sie nie domyślił przez co ta nerwica . Osobiście znam osobę, która na nią zachorowała przez to , ze jej starsze rodzenstwo opowiadało jej straszne historie gdy była mała , póxniej wystarczył jeden czynnik : śmierć przyjaciółki i nagle wybuchło . Gdy zrozumiała ze to przez te opowieści ciągle czuła ten niepokój to troszkę pracy nad sobą i jest juz zdrowa (zazdroszcze!). Musimy sami dązyć do wyleczenia zmieniając własny pogląd na życie. Lęk jest zwykłym mechanizmem obronnym ciała, niestety my, znerwicowani ogólnie ciągle odczuwamy niepokój czy lęki... Moim sposobem na atatk paniki jest nie myśleć *zaraz mam zawał* czy *zaraz zawariuję* tylko *Spokojnie to atak paniki, nic Ci nie bedzie, musisz przecierpieć* Nio i zwykle to pomaga, bo jednak nie nakręcams ie myślami o smierci czy cuś :) A ten sposób przeczytałam gdzieś na forum i naprawdę pomaga :)
Odnośnik do komentarza
No widzisz Gajka, sama sobie odpowiedzialas na to, co lagodzi twoja nerwice. Napisalas, ze: „nam nerwicowcom chyba bardziej pomaga cieple slowo od przygodnego czlowieka, czyjes cieplo w oczach, zrozumienie.” a czy robisz to sama w stosunku do innych? To o czym piszesz to nic innego, tylko tesknota za dobrymi stosunkami miedzy ludzkimi. Kazdy z nas wolalby przeciez widziec tylo mile i usmiechniete buzie. Ale czasami jest tez tak, ze tez i my sami jestesmy odbierani przez innch tak samo negatywnie jak my ich odbieramy. Czy probowalas kiedys zapytac siebie samej, co cie najbardziej zlosci u innych i dlaczego wlasnie na te rzeczy u innych zwracasz uwage. Ludzie czesto zwracaja uwage na to czego sami sie boja. Cos tak jak anorektyczek, ktore nie mysla o tym,aby byc chude, ale o tym aby nie byc grube, co w efekcie daje nieporzadany rezultat. Ludzie cierpiacy na anoreksje nie widza w lustrze swojego odbicia ale odbicie tego, czego nie chca tzn. byc grubym. Tak samo jest z lekami i nerwica. Nie myslcie sobie, ze u mnie poszlo jak po masle i teraz daje „madre” rady. Ja kochani lezalam miesiac na wydziale neurologicznym i mialam problemy z chodzeniem przez ponad pol roku, bo mialam sparalizowana lewa noge, co bylo oczywiscie tylko psychosomatycznym stanem. Ja tez darlam sie jak glupia na mojego pierwszego psychoterapeute i oskarzalam go, ze jest do niczego i przeklinalam go w duchu, ze wyciaga ode mnie tylko pieniadze. Te etapy trzeba przejsc a odpowiedz na wszystko znajdzie sie stopniowo samemu w sobie, jedni to osiagna przy pomocy innych a inni wypracuja to sobie sami. Mnie to zajelo trzy lata. Niemniej wszystko uzaleznione jest od mozliwosci jakie mamy, albo jakie jestesmy w stanie sobie stworzyc. Z mojego punktu widzenia i doswiadczenia wiem, ze osoby ktorymi sie otaczamy sa tym faktorem, ktory wyzwala w nas nerwice czy leki albo radosc, zadowolenie i spokuj. Czy zastanawialiscie sie kiedys nad tym, co wywolalo u was atak zlosci czy leku? Ja pamietam gdy kiedys kasjerka w sklepie wyprowadzila mnie z rownowagi, jakies 3 godziny po tym incydencie dostalam w domu ataku leku. Teraz gdy ktos nadepnie mi na odcisk, daje sobie na wstrzymanie i po prostu nie zwracam na to uwagi, albo w kazdym razie probuje tak robic.
Odnośnik do komentarza
Masz rację kiki, i trafiłaś w samo sedno z tym przykładem z anoreksją. A co do tego że nie miałaś łatwo... Nikt z nas nie ma , taki nasz los i tylko od nas zależy czy zechcemy go zmienic. Kosztuje to wiele wysiłku, ale trzeba.. Jednym z moich lęków było spac poza moim łóżkiem, nawet w domu w żadnym innym miejscu nie umiałam spać... Ale w pewnym momencie powiedziałam sobie dość! I wtedy gdy naszła mnie ta chcęć przyezywcięzenia tego, od raz pojechałam do chłopaka, który wiedział ze nie potrafie spać gdzieś indziej i zostałam u niego na noc, rezultat: Zasnąc nie umiałam jak cholera, męczyłam sie, ale wyrozumialosc i ciepło chłopaka pomogło mi, przytuliłam sie do niego i już miałam oczka zamknięte :) Ja po kolei zwalczam sytuacje , które przyprawiaja mnie o niepokój i jest dobrze... Leki odstawiłam i chcę stać na swoich nogach :) No i staoję, jest cieżko ale daję rady :) A ataku paniki nie miałam od kiedy jestem z moim chłopakiem, bo kocha i akceptuje mnie taka jaką jestem :) Jeszcze do zwalczenia mi pozostał autobus i ten cholerny niepokój :) I będzie ok, bo jak nie ma niepokoju, nie ma kołatania serca, jak nie ma kołatania serca to czuję sie wyśmienicie :)
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotka9
Kika,Gajka,darkowa, dziekuje za podtrzymanie minie na duszy . Wasze wpisy bardzo mi pomogly, przedewszystkim zacelam sie gleboko zastanawiac nad soba, fakt ze mam chwilowo spokojne 5 dni(cuda) troche mnie ten relaks odsunal od sedna mojego problemu, jednak licho nie spi. W piatek o g.8 rano mam wizyte u Pani Ani(psycholog) poniewaz pracuje pani Ania zaproponowala rozpoczecie spotkania o 1/2 godz.wczesniej juz mnie tym ujela zwlaszcza ze wizyty sa refundowane NFZ zobaczymy co dalej. wykorzystam wasze rady i mam zamiar sie z Wami podzielic moimi spostrzezeniami z kolejnych spotkan(jezeli to wytrzymacie)Jestem z natury otwarta nie nie mam problemu z dzieleiem sie swoimi nawet bardzo osobistymi przemysleniami.NIE biore lekow chociaz probowalam kuracji antydepresyjnej ale odpadlam-mialam wrazenie ze zycie toczy sie obok mnie-zwolnilam-odpoczelo moje tetno ale komfort zycia zero, mysle ze przekroj lekow jest ogromny ja na swoj jescze nie trafilam i wolalabym sie obyc, chociaz w trudnych chwilach musze miec pod reka np.xanax-doraznie. Niestety zbliza sie jesien i juz mam wrazenie ze nie bedzie dobrze... Pani ania twierdzi ze leczenie mozna dwutorowo czyli tabletki+terapai lub sprobowac sama terapia.. bardzo tego chce kochane napisze po spotkaniu czy nadal entuzjazm czy pase.:))) pozdrawiam serdecznie pa
Odnośnik do komentarza
Stokrotka,wyskubalam jedno zdano z twojego tekstu: „Niestety zbliza sie jesien i juz mam wrazenie ze nie bedzie dobrze...” A co powiedzialabys na mala zamiane i wybrala: „Zbliza sie znow jesien, ale mam nadzieje, ze tym razem bedzie lepiej” :o) Pamietaj i wez ze soba notes i cos do pisania i gdy pani Ania powie cos co wzbudzi twoja uwage, zapisz to w skrocie. Psycholog bedzie jedynie zadowolona z tego, ze wykazujesz inicjatywe. Odnosnie Xanaxu to jak najbardziej miej go przy sobie, ja sama tez bylam na tabletkach uspakajajacych jakis czas i mialam je przez dlu...gi czas w kieszeni, tak na wszelki wypadek, zanim swiadomie odstawilam je na bok, mimo, ze nie raz chcialam wrocic sie szybko do domu, aby jednak wziasc je ze soba do pracy. Na samym poczatku 9 lat temu, bralam Zoloft, ale tylko przez 3-4 miesiace i to wszystko i nigdy wiecej.... Teraz jedynie co mam w domu to Belergot, ktory ostatnio wzielam wlasnie wczoraj i to prfilaktycznie, bo wiedzialam, ze sie bede denerwowac. Na szczescie nie mam i nie mialam problemow z zasypianiem i zawsze spalam jak susel, ale czasami po nerwowym dniu przed snem pije herbatki uspakajajace . Moja favorytka jest melisa z gruszka. : Aha..., czasami dobrze jest nie patrzec sie prosto w oczy innej osobie zwlaszcza gdy takie patrzenie nas meczy, a sytuacja tego wymaga.( tu mam na mysli pania psycholog :o))) ) Wtedy dobrze jest patrzec sie w trojkat miedzy oczami a nasada nosa. Trzymaj sie cieplutko.
Odnośnik do komentarza
Bedzie dobrze stokrotka :) trzymam kciuki :) ja niestety jestem troche jakby uzalezniona od afobamu, z nim zasypiam jak suselek, a bez niego spie niespokojnie, mam koszmary, ciagle sie budze, lomot serca..szkoda gadac. lepiej by bylo jak by ci sie udalo wyjsc z tego sama psychoterapia, bez lekow...po co sie uzalezniac.
Odnośnik do komentarza
Darkova, prosze cie, nie oszukuj siebie samej, przeciez wiesz, ze boisz sie, ze poprawka moze pojsc nie tak jakbys tego chciala, dlatego sie denerwujesz. Nie bierz nic na uspokojenie, bo bedziesz otepiala. Przed poprawka zjedz lekkie sniadanie, wypij dwie szklanki wody i wez ze soba banana, ktory wysmienicie wplywa na pamiec i uspakaja zoladek. Wyjdz z domu troche wczesniej i zaczerpnij swierzego powietrza. Nie rozmawiaj z kolezankami bo bedziesz tylko rozdrazniona i pamietaj wez ze soba butelke wody mineralnej i popijaj w czasie poprawki i na pewno 2+2 bedzie 4. :o) Oczywiscie pamietaj tez o glebokim i powolnym oddychaniu Powodzenia
Odnośnik do komentarza
Witam Jestem kolejną osobą dotkniętą tym przekleństwem. Mam do Was konkretne pytanie, gdyż wszystkich 967 postów nie jestem w stanie przeczytać. Jest ktoś z Gorzowa Wlkp. lub okolic (Poznań, Szczecin) kto może polecić osobę do której się można udać z tym problemem. Zależy mi na opiniach osób, którym specjaliści faktycznie pomogli, bo jak pewnie sami wiecie ogłoszeń i psychologów (psychoterapeutów) jest mnóstwo i każdy z nich pewnie spotkał się z problemem nerwicy lękowej ale nie każdy ma doświadczenie w jej leczeniu (lub niesieniu pomocy osobie dotkniętej nią). Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma idealnych i uniwersalnych ludzi do pomocy w takich sprawach, bo wiele zależy również od relacji z osobą która ma mi pomóc, ale wydaje mi się, że lepiej iść do kogoś kto komuś pomógł niż do kogoś z pierwszego lepszego ogłoszenia z gazety/internetu. Do tej pory radziłem sobie sam z tym, jednak to powraca jak bumerang i co jakiś czas daje się we znaki. Myślę, że czas się wziąć za to porządnie bo czuje jak życie ucieka mi każdego dnia, jestem stosunkowo młody a faktycznie czuje się jak...ehh zresztą każdy z Was wie dobrze jak. Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie.
Odnośnik do komentarza
cześć wszystkim. Mam straszną nerwicę. Jakiś czas temu (okolo 7 miesiecy) zakonczylam leczenie nerwicy u psychiatry. Lepiej sie poczulam po 4 miesiacach wizyt i przestalam jesc leki i przestalam chodzic. Bylo naprawde dobrze. Przz 7 miesiecy czulam sie swietnie. do teraz. wlasnie czuje ze umieram. paniczny lek przeszywający moje cialo. boli mnie glowa i kreci mi sie w glowie, cala sie trzese, poce, mam biegunke i chce mi sie wymiotowac. nie wiem jak sobie z tym radzic, naprawde. jestem sama w domu a nawet jak ktos jest to moje objawy sie nie nie zmieniaja. nie jestem w stanie wyjsc z domu i jeszcze niedawno dobrze mi sie prowadzilo samochod, a teraz mam z tym problem. czuje sie spieta. raz przez moj stan doprowadzilam do stluczki, niegroznej ale jestem jeszcze bardziej przerazona. boje sie ze umre, ciagle o tym mysle. nawet jak nie chce!!!!!! wyobrazam sobie siebie niezywą. mam tego dosyc! nie potrafie tak zyc. niedlugo mam obronę pracy, za miesiac wylatuje do usa i juz mam kupiony bilet. boje sie ze jak polece to bedzie gorzej, ze tam umre. wlasnie mam tzw napad nerwicy. nie wiem jak przezyje ta noc. w nocy zawsze jest najgorzej. nie moge juz. przepraszam za moje nieskladne wypowiedzi ale czuje sie tragicznie ii nie potrafie normalnie myslec. niech ktos mi odpowie, czy ktos jest z bielska? potrzebuje wsparcia bo nie umiem tak zyc. prosze
Odnośnik do komentarza
Cześć agatkaa, Ja uważam za słuszne abyś jeszcze raz spotkała się ze swoim psychiatrą i wszystko mu opowiedziała.Skoro raz tobie pomógł to i teraz tez pomoże,nawroty choroby przy nerwicy bardzo często się zdarzają jednak nie każdy jest w stanie sam sobie pomóc!!!Ja również korzystam z pomocy psychiatry bo sama nigdy bym z tego nie wyszła tylko coraz bardziej zagłębiałabym się w to paskudztwo:((( Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Hej agatkaa, ja również mam nerwice i moje objawy również nasilaja się wieczorem. Kiedyś była to moja ulubiona pora dnia, był to czas relaksu i realizacji pasji (dzień zawsze wypełniony pracą i obowiązkami). Teraz wieczór i noc to istny koszmar (nie każdy). Wtedy bardziej wsłuchuje się w siebie. Boję sie gdy nadchodzi bo wiem, że przychodnie są zamknięte, prywatne gabinety również i pozostaje tylko pogotowie,a tam już wszyscy na mnie dziwnie patrzą-stała pacjentka. Wczoraj w nocy, po kilku dniach przerwy znów dopadł mnie atak lęku, bóle w klatce piersiowej, duszności i doszły nowe objawy zawroty głowy. Przetrzymałam to, nie byłam w szpitalu bo na ostatniej wizycie wyniki były dobre a czułam się tak samo. Wstałam zmęczona... Idę do pracy na popołudniu ...nic mi się nie chce. Czytając to forum (jestem tu nowa) czuje się dobrze bo wiem, że są tu ludzie którzy mnie rozumieją gdyż dręczy ich to samo. Co do Twojego wyjazdu doskonale Cię rozumiem. Byłam teraz na pielgrzymce i przed wyjazdem bardzo się bałam, że tam umrę (szłam 1-raz), lęk dopadł mnie kilka razy, ale wspolne rozważania, modlitwy mnie wyciszyły. Zaczełam po raz pierszy odczuwac że jest przyt mnie Bóg i pragnie mi pomóc a nie zamęczyć. Równiez pomoc innym ludziom podczas drogi stała się nadrzędna i wtedy nie skupiałam o sobie. Niestety moje akumulatory były naładowane na krótko i wszystko znów wróciło.
Odnośnik do komentarza
Hej agatkaa Jeśli coś mogę powiedzieć od siebie, to powiem Ci jak ja sobie staram radzić z tym. Otóż mnie to dopadło jakieś 4 lata temu, męczyłem się okropnie przez prawie pół roku aż zdecydowałem się poprosić o pomoc mojego lekarza rodzinnego, dostałem wtedy kilka leków aż trafiłem na ten jeden (pewnie potrafiłem sobie wkręcić, że ten akurat pomaga), który na prawdę mi pomógł. Życie wróciło do normy i prawie 3 lata nie miałem oznak, żadnych problemów, kompletnie nic. A dodam, że nie były to łatwe lata, które obfitowały w mnóstwo arcy stresowych sytuacji. Byłem w szoku, że wszystko jest dobrze - wydaje mi się, że to po prostu kwestia nastawienia do życia - jak za pierwszym razem udało mi się pokonać to czułem się jakbym dostał od życia drugą szansę. Niestety niecały rok temu nie wiadomo skąd nagle powróciło, paradoksalnie kiedy wszystko zaczęło mi się w życiu układać (koniec studiów, praca, zaręczyny). Na szczęście nie było aż tak źle jak za pierwszym razem, pewnie dlatego, że teraz wiedziałem co to jest, widziałem, że nie tylko mnie to męczy i przede wszystkim ciągle trzymałem się myśli, że skoro 3 lata temu mi się udało to teraz też się uda. Teraz nie biorę żadnych leków, jakoś sobie radzę, ataki nie są takie silne, a jak są to zazwyczaj trwają chwilę i potem mija. Oczywiście nie mogę nazwać życia udanym, dlatego chcę poszukać pomocy u specjalisty bo na prawdę widzę w sobie potencjał do pokonania tego cholerstwa. Moje prywatne życie się rozsypało co nie pomaga mi z walką, ale mam przez to silną motywację do walki z tym. Polecam również książkę: http://www.gwp.pl/product/4077.html Nie jest to lekarstwo, ale ja osobiście znalazłem w niej wiele cennych porad. Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że to choroba a nie ułomność - bałem się, że jestem jakimś dziwakiem, albo chorym psychicznie (i wyląduje w *wariatkowie*), pomogła mi kontrola oddechu oraz chyba najważniejsza porada, żeby nie prowadzić dialogu wewnętrznego ze sobą. Gdy mnie dopada to szybko myślę - ok, spoko za chwilę mi przejdzie. Nie wolno myśleć o tym, że zaraz coś się stanie, że zemdlejesz, że wylądujesz w szpitalu. Wiem, wiem łatwo mi się to piszę sam w to nie wierzyłem, ale jak już załapiesz i wejdzie Ci to w nawyk to zobaczysz jak pomaga. Ok dobra już mojego paplania :-) mam nadzieję, że choć trochę pomogłem a przynajmniej nie zaszkodziłem. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
hej pablosek, Książka dla Ciebie stała sie pewnego rodzaju lekarstwem i ważne aby znalezć sobie coś, co pomoże choć trochę ogarnąć to wszystko i poczuć sie lepiej. Mnie kiedyś pomogła *potęga podswiadomosci*. Diagnozowano mnie na stwardnienie rozsiane. Był to koszmar, ból badania i strach w oczekiwaniu na wyniki. Koszmarne rozmyślania o utraconym czasie i śmierci która jest tu wyrokiem. Autor ksiązki dał mi wiarę w potęge ludzkiego umysłu. Przetrwałam koszmar oczekiwań dzięki niej. Wyniki na szczęście były dobre. Teraz wiem, że mam nerwicę i ataki powodują różne dolegliwości, przypominające nawet najcięższe choroby. Powodzenia i wytrwałości:):):)
Odnośnik do komentarza
Dziękuję, potrzebowałam jakichkolwiek słów skierowanych do mnie. Przetrwałam noc, jakoś. Zasnełam o 5 rano ale sądziłam, że wcale mi się to nie uda. Oglądałam głupie komedie, rozmawialam ze znajomym, ale nic nie pomagało. Ciągle słuchałam bicia serca, które czułam coraz mocniej. Wiedziałam, że jeżeli zrobi się już jasno, to znaczy ze przeżyłam. Niby wiem, że to nerwica, ale te objawy są tak straszne, że nie radzę sobie z tym. Boję się, że przez to jak mi skacze ciśnienie wtedy i inne objawy ataku nerwicy cos mi się stanie. Boję się, że bedę miała jakiś wylew przez to, a czasem czuję jak się duszę. Właściwie nie mam pojęcia dlaczego znowu tak strasznie się czuję, dlaczego to znów wróciło. Mam potęgę podświadomości - dziękuję katia. Dziękuję pablosek za Twoją pozycję. Chcę pisać Wam jak się czuję, może mi to pomoże, bo czuję się rozumiana. Tak naprawdę myślę, że moja nerwica trwa od dzieciństwa. Wiem, że zawsze coś mi było, coś bolalo, ciągle byłam chora na coś. Mama jakiś czas temu przytoczyła mi pewną sytuację z podstawówki. Na jakiejś lekcji bolal mnie brzuch i było mi niedobrze. Poszłam do pielęgniarki szkolnej a ona zadzwoniła do mojej mamy. I mama teraz mi powiedziała, ze powiedziała tej pielęgniarce zeby mi dala herbate po prostu i mi samo przejdzie, ze ja tak probuje zwrocic na siebie uwage i sie smiala z tego. A ja się poczulam tragicznie bo to nie jest smieszne. Pomyslalam sobie ze pewnie juz wtedy to czulam wszystko ale nikt nie zwracal na to uwagi. Jak mialam 6 lat stracilam tate w wypadku samochodowym i to byly czasy gdy nieboszczyk lezal w domu przez noc zanim go zabrali na cmentarz. pamietam wszystko jaby to bylo wczoraj. pamietam zapach jaki byl w domu, pamietam jego leżącego w pokoju w trumnie, pamietam stype i to jaki przezylam szok gdy wszyscy smiali sie, jakby to byla najlepsza impreza. Opowiadali kawaly i pili wódkę!
Odnośnik do komentarza
Myślę, że Nasz problem tkwi w przeszłości, niestety nie potrafimy sami go zidentyfikować, a nawet gdy nam się to uda zadajemy sobie pytanie i co z tego? Nie cofniemy czasu, nie zmienimy już tego co było - co dalej ze mną? Mogło być inaczej ale jednak jest jak jest, a ja teraz cierpię. Nerwicę trzeba zaakceptować, nie walczyć z nią, trzeba pracować nad sobą i myślę, że z czasem większość z nas ma szansę się jej pozbyć lub chociaż zaleczyć na dobre. Ja się strasznie męczyłem na samym początku bo balem się zaakceptować, że młody, zdrowy (wykonałem wszelkie możliwe badania, od krwi po tomografy itd.), inteligentny (w każdym razie nie głupi) chłopak z całym życiem przed sobą stoi nad przepaścią i w każdej chwili jego serce może stanąć. Bałem się, że inni pomyślą, że jestem wariatem, że za łatwe mam życie i od tego w głowie mi się przewraca itd. itp. Przez to podświadomie odizolowałem się od świata, znajomych, przyjaciół. Teraz wiem, że bardzo pomaga rozmowa, jeśli możesz komuś powierzyć swój problem, porozmawiać a ta osoba Ci wysłucha, pocieszy, utwierdzi w przekonaniu, że jesteś wyjątkową osobą na świecie i masz jeszcze dużo do zrobienia przed śmiercią. Nawet jeśli wypowiadasz się tutaj i wiesz, że ktoś kto również cierpi przeczyta to i odpisze choćby jednym zdaniem to wiesz ze z Tobą jest wszystko ok, że to tylko choroba.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×