Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ewusia_p
~M - ja choruje na nerwice od ponad dwudziestu lat (weternaka jestem mozna powiedziec, he, he) i nigdy w zyciu nie mialam zadnej grzybicy, wiec przynajmniej u mnie to nie ten problem :-). ~przerażona - a na jaka Ty terapie chodzisz i jak dlugo?
Odnośnik do komentarza
*aliskaa* Kochana:) MAM TO SAMO:( czuje się jak naćpana i tak mi faluje przed oczami że nie jestem w stanie nic robić. Codziennie odwiedza mnie mój chłopak ale ja nie jestem z tego zadowolona bo nie chcę żeby mnie taką widział a o mojej nerwicy wie. Wydaje mi się ze już dawno to zauważył. Byłam we Wrocławiu i tego żałuje, wróciłam w szoku. Starsza mnie goni na staż a ja nie mogę nawet prosto chodzić:( nie wiem jak mam sobie radzic, psychiatra mi nie wiele pomaga, od psychologa się odzwyczaiłam i boje się tam iść. Mam już dość tego błędnego koła, te chore odczucia nie pozwalają mi na normalne życie i na miłość.
Odnośnik do komentarza
hej, Słuchajcie ja to nie mogę z tymi lekami. Opisaywałam ostatnio o takim kaszelku raczej to takie chrzakanie aloe mniesza z tym do czego zmierzam, a więc wpisałam w wyszukiwarkę samoistny kaszelek i wyskoczył mi wirus HIV, jejku jaka jestem nakrecona czytając kolejne objawy doszukiwałam się ich u siebie i oczywiście wszytskie znalazłam, koszmar. Zrobiłam podstawowe badanie krwi i już się martwię ze wbc wyjdzie mi za niskie i że to HIV, masakra. Półtorej roku temu jak robiłąm badania wyszły mi idealne i teraz stwierziłam ze wyjdą kiepskie. Co trochę myślę o tym , doszukuję się ,węszę , rozpamiętuję jak byłam 3 lata temu w ciąży czy mnie ktoś w szpitalu nie zaraził, słuchajcie koszmar...
Odnośnik do komentarza
zwyklaniezwykla------------------------- ja zle znosze upaly bo czesto wychodzac na dwor mam szybka akcje serca, normalnie masakra. Ja nie pamietam to czy gdy bylasm jeszcze zdrowa to taka sama byla reakcja mego serca na upal czy dopiero teraz tak jest. Dlatego sie zastanawiam czy wszyscy maja rpzyspieszone tetno w te upalne dni. mama mi mowi ze nie zwraca na to uwagi...nie to chcialam uslyszec by mnie uspokoilo choc troche
Odnośnik do komentarza
Gość zwyklaniezwykla
Do Katka80... Niestety u mnie czesto jest tak, ze budze sie w srodku nocy, mam wrazenie, ze znowu serce przyspieszylo i bije szybciej, po czym mierze cisnienie lacznie z pulsem, wynik zazwyczaj cos kolo 70... wmawiam sobie cos czego nie ma. I uwierz mi, ze doskonale Cie rozumiem.
Odnośnik do komentarza
zwyklaniezywkla ----------ja w nocy nie budze sie dzieki bogu z lekami i n akrecaniem sie. Ale rano jak otworze oczy to zazwyczaj serce mi kolacze w granicach 80-90 i zaczynam se nakrecac...masakra.. A gdy mam aktywny dzien to zawsze puls siega w spoczynku czy nie ponad 80. Gdy mam spokojne dni kiedy siedze tylko w domu to mam 60-80. Ale rzeciez nie moge sie zamknac w domu. Dzis mialam okropny atak:( umowilam sie z kolezanka i szlam z kolaczacym sercem (przemoglam sie) a kolezanka nie rpzyszla w umowione miejsce...w jaka ja panike wpadlam:( myslalam ze zaraz upadne. A bylo to przeciez dobrze znane przeze mnie miejsce;( A wracajac do tetna. To to gdy serce kolacze mi tak do 100 to zazwyczaj mam cisnienie w normie (na szczescie ma z czego mi sie podnosic) natomiast jak mierzylam u kardiologa to mialam masakrycznie wysokie bo jakies 170/90, zreszta odkad pameitam to gdy lekarze mi mierzyli to zawsze mialam wysokie
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich juz prawie w poniedziałek:( na forum trafiłam przez przypadek a z nerwica walczę w sumie od jakis 6 lat.. tragedia zaczęło się od zatorowości płucnej z wieloma powikłaniami ale jakoś z tego wyszłam. Chyba złe emocje się we mnie gromadziły,strach przed powtórka, który chyba siedzi we mniue do dziś, doszły problemy rodzinne i nerwica lekowa. Zmagałam się z tym sama i wreszcie zdecydowała sie na psychoterapie, jutro pierwsza wizyta:P trochę ie boje jak to wyjdzie.. ale mam nadzieję, że zacznę normalnie żyć.. u mnie objawia się to strasznymi bólami głowy, bezsennością...lękami szczególnie wieczorami i w nocy stad bezsenność... i te wiecznie czarne myśli..że coś złego się wydarzy..juz brak mi sil..jak sobie radzicie z nerwica oprócz leczenia i psychoterapii... może jakieś inne sposoby? pozdrawiam wszystkich i życzę miłego i spokojnego poniedziałku! :D
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
* ~przerażona, 2009-07-17 17:56:31 (IP: 89.74.1***) * chodze od marca do terapełtki na spotkania indywidualne Zapomnialam sie zapytac jak czesto, bo to raczej nie dlugosc terapiii, ale tez ilosc spotkan ma znaczenie. Ja tez chodze na terapie indywidualna od listtpada rok, z tym, ze mam spotkania srednio co 3-4 tygodnie (ale mialam przerwe 4 miesieczna od stycznia do maja). Ja postanowilam, ze poczekam rok, zeby zobaczyc czy taka terapia cos daje i widze pewne postepy. Z tym, ze ja juz przed pojsciem na te terapia calkiem dobrze bylam obeznana w temacie, czyli w mechanizmach powstawania i dzialania nerwicy. Terapia indywidualna wybralam dlatego (kiedys bylam tez na grupowej), ze ona pozwala mi na przystosowanie metod radzenia sobie z nerwica do mojego konkretnego przypadku.
Odnośnik do komentarza
Gość Michal33
Dzien dobry wszystkim:)Moze na poczatek kilka slow o sobie:)Mam 33 lata mieszkam od 5 lat w Anglii a z nerwica mecze sie od pol roku:(Znam wszystkie objawy bardzo dobrze bo nie jest to moje pierwsze doswiadczenie.Okolo 10 lat temu spotkalo mnie to pierwszy raz.Przez 2 lata meczylem sie okropnie ale dzieki Bogu udalo mi sie z tego wyjsc(przynajmniej tak mi sie wydawalo)Niestety wszystko wrocilo i jest jeszcze gorzej poniewaz tam w Polsce mialem bliskich ktorzy pomagali mi z tym walczyc a tutaj jestem sam:(Caly czas mysle o powrocie do Polski bo wiem ze tutaj sobie z tym nie poradze bez zadnego wsparcia.Odwiedzilem juz kilku lekarzy,prywatnie i przez sluzbe zdrowia,echo serca,ekg 24g/h,proba wysilkowa itd.Najgorsze jest to ze doszly jeszcze dolegliwosci ktorych wczesniej nie mialem i one najbardziej mnie niepokoja:(jest to uczucie slabniecia trwa kilka sekund i czuje to wyraznie po lewej stronie klatki piersiowej jakby bylo prosto od serca.Najbardziej dokuczliwe jest w tym to ze potrafi mi sie to dziac kilkanascie razy w ciagu godziny,pozniej jest spokoj ale niestety w ciagu dnia powraca.Nie jest to nic zwiazane ani z wysilkiem bo czesto to mam jak leze,siedze:(jest to okropne omdlewajace uczucie:(nie mam przy tym kolatania serca ani innych objawow:(boje sie troszke ze moze to byc niewydolnosc serca lub cos innego:( jesli ktos z Was mial lub ma cos takiego prosze napiszcie,bede bardzo wdzieczny.Pozdrawiam wszystkich i zycze duuuuuzo zdrowia:)Michal
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich ! Z nerwicą lękową borykam się już od 5lat,a mam dopiero 20 lat :( Miałam nieciekawą historię rodzinną,przeprowadziłam się do innego miasta zamieszkałam z babcia i tata, potem dołączyła do nas moja młodsza siostra. Poznałam chłopaka, zauroczyłam się strasznie, a on zrobił ze mnie najgorszą dziwkę(przepraszam za słownictwo), zepsuł mi wraz ze swoimi kolegami opinie u wszystkich, a jak się teraz okazuje zepsuł mi całe życie!Przez pewien czas brałam narkotyki, nie byłam uzależniona zwykły młodzieńczy wybryk.Wszystko zaczęło się po ich odstawieniu.Nie wiedziałam co mi dolega, dopiero w tamtym roku udałam sie do psychiatry i on stwierdził u mnie tę chorobę,paskudną chorobę;( Przepisał mi lek Paromerck, lęki ustapiły całkowicie, czułam się świetnie, jak nowonarodzona, zaczęłam nowe życie! Przestałam brać leki po ok 9 miesiącach, bałam się uzależnienia. Myślałam,że choroba ustapiła, ale po miesiącu po odstawieniu lęki wróciły. Przed rozpoczęciem leczenia obejrzałam film Egzorcyzmy Emily Rose i moje lęki opierały się głównie na tym filmie,było strasznie! Dochodziły oczywiście lęki o swoje życie, przyspieszenie bicia serca,*drgawki*,tzw *kluska* w gardle, myśl,że już nie złapię oddechu,że się uduszę :( zawroty głowy, osłabnięcie... I oczywiście nieustający lęk niewiadomo przed czym..;( Gdy przestałam brać leki stopniowo zaczęło się pogarszać. Wróciły lęki o tym filmie i cała reszta innych.. Męczyłam się tak od listopada, pod koniec maja zapisałam sie na psychoterapię, Tam Pani psycholog doszła ze mna do tego,że moje leki nie muszą byc od narkotyków jak to powiedział psychiatra, tylko od całej historii mojego życia:( i teraz wierzę w to,że tak jest,a gdy brałam narkotyki poprostu o tym nie myslałam.Psychoterapia mi nie pomagała, tak mi się wydaje.. Ostatnio,gdy byłam to wyszłam chyba w gorszym stanie niz weszłam. I przestałam tam chodzić, przynajmniej naraziew, tym bardziej,że to wydatek 80zł tygodniowo, a dla osoby niepracującej takiej jak ja to duży wydatek;/ Doszły ostatnio lęki o moje zdrowie psychiczne, lęk przed schizofrenią i ogólnie przed zwariowaniem. Wczoraj miałam straszny dzień. Z tego względu,że wyjeżdżam nad morze chodze sobie do solarium od kilku dni, a wczoraj podczas opalania dostałam jakiegoś napadu lęku;( Przeraziłam się czegoś nie wiem sama czego...Wyszłam stamtąd przerażona, potem w kiosku przy kupowaniu czegoś również czułam jakiś dziwny lęk :( Gdy przyjechał mój chłopak strasznie się rozkleiłam,płakałam i zanosiłam się chyba z godzinę. Byłam cała zdenerwowana..ojej coś okropnego. Zaczęłam się bać,że wyląduję dzisiaj w psychiatryku...Że sobie nie dam radu z tym towarzyszącym mi lękiem, z dusznościami...Na szczęście w końcu się uspokoiłam. I było juz lepiej. Dziś jest nienajgorzej, ale boję się,że znów mnie dopadnie w najmniej oczekiwanej sytuacji,a jakis lęk mimo toi,iż nie taki nasilony towarzyszy mi ciągle :( To jest naprawde cos okropnego :( Mam chlopaka od ponad roku, jest mi z nim bardzo dobrze, kocham go,przy nim czuję się bezpieczniej, lepiej zasypiam i w ogóle, ale myślę,że on nieco bagatelizuję siłę tego cholerstwa jakim jest nerwica lękowa. Na dodatek boję się,że on nie wytrzyma tego mojego stanu, zachowań dziwnych, nerwów ciągłych i ciągłego płaczu...a ja chyba nie dam sobie bez niego rady :( Ale to nie jego wina,że do końca mnie nie rozumie,bo ktoś kto jest zdrowy nie zrozumie do końca chorego. Postanowiłam brać leki od nowa, jutro jestem umówiona z Panią psychiatrą, może mi pomoże lepiej niz jej poprzedni kolega po fachu. Nerwica strasznie zniszczyła mnie, moje życie, psychikę. Chciałabym byc sobą, osobą żywą, zawsze uśmiechnięta, duszą towarzystwa....bo tak naprawde taka jestem, a nerwica i lęki mnie paraliżują :( Mam nadzieje,że w końcu uda mi się z tego wyjść,że znajdę złoty środek... Wszystkim tutaj współczuję z całego serca,bo wiem jakie to jest okropne uczucie i stan! Życzę wiary w siebie, bo to jest konieczne choc strasznie trudne i tego,żeby Wam sie udało z tego wyjść. Proszę o jakąś odpowiedż na mój post, bo rozmowa w tej chorobie, rozmowa ze zrozumieniem jest napradę potrzebna! Pozdrawiam;*
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
~Mamba, nie wiem co wiesz na temat powstawania lekow i jak przebiegala Twoja terapia. Zycze Ci, zebys trafila na lepszego, bo tabletki niestety lecza tylko symptomy. Oczywiscie sa dobre, daja wytchnienie i mozna je brac do konca zycia, ale jezeli chcesz sie wyleczyc naprawde, to musisz zmienic swoje schematy myslenia, a to da Ci tylko psychoterapia. Ja juz sie z moja nerwica borykam ponad 20 lat i wielokrotnie bralam, a potem odstawialam tabletki. Niestety jak ich nie biore, to wszystko wraca i teraz probuje nauczyc sie z tym zyc iradzic bez lekarstw.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich :) Ja mam dopiero 16 lat io od ok. lat 3 mam problemy z myślami zwiazanymi ze śmiercia... Nie przeszkadzało mi to wcześniej jakoś znacznie lecz jakieś 4 miesiące temu z dnia na dzień wszystko sie zmieniło. Obudziłem się innym człowiekiem... Nie docierało do mnie wiele rzeczy. Myslałem, że to po prostu kać po wcześniejszej imprezie ale ten stan sie utrzymywał... Po jakichś 2 tygodniach pojawiały sie problemy z sercem... Ciagłe odczuwanie jego pracy itd. Wylądowałem w szpitalu z ciśnieniem 210/150. To był taki krytyczny moment. Myślałem, że umieram i dlatego to cisnienie. Takie stany czesto się powtarzają. Po wszystkich badaniach lekarze stwierdzili, iż mam nerwicę jednak w to nie wierze. Moja mama przeszła jakieś 2 lata temu operację na tętniaka mózgu pomyślnie ale ja ciągle boje się, że również mam takiego tętniaka. Kazde ukłucie czy swędzenie w głowie powoduje u mnie myśl, że zaraz umre. To jest straszne. Boje sie wychodzić z domu wczystko co mnie cieszyło i podniecało teraz jest dla mnie obce i przerazające. Boje sie robić czegokolwiek, żeby czasem nie umrzeć, żeby nie stało mi sie coś z moim **wymyślonym** tętniakiem w głowie. Nie potrafie tak z tym żyć. Biore leki ConCorCor na spowolnienie pracy serca i lek Seronil na moją depresje. Jeśli ktoś chce porozmawiać piszcie na Gg 1962657. Chetnie podziele sie przyzyciami. Pozdrawiam !
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×