Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Przerażona. Witaj ja jestem spod Warszawy i odwiedziłam kilku psychiatrów. Wszędzie można ich znaleźć. Chociażby na kasę chorych na ulicy Dolnej chyba t się nazywa warszawskie centrum psychoterapii, są tam bardzo dobrzy psychiatrzy i psychoterapeuci. Byłam tam ale na leki i tak się nie odważyłam , może to i dobrze ale czas pokaże a jest on dla mnie łaskawy bo jest coraz lepiej. Pozdrawaim Cię pisz choć u mnie w najbliższym czasie będzie około tygodnia brak naeostrady. No i trzymaj się
Odnośnik do komentarza
misia dobrze ze sie naleki nie zgodzilas.. moim zdaniem lekinic nie daja.. musisz wierzyc wich dzialanie , to tak samo jakbys magnez łykała i wierzyla ze ci cos daje.. z kazdej choroby mozna wyjsc wierzac w toze sobie pomagasz.. jednak moim zdaniem leki ogłupiają, moze nie wszystkich ale nie wszystkim psychiatrom jednak wierze..mam uraz dolekarzy i wole sobie samaradzic..chyb ze byloby juz tak źle ze nie moge funkcjonować normalnie to bym sie dopiero na nie zgodziła, ale to by była ostatecznosc!
Odnośnik do komentarza
Gość tajemnicza1986
Witam, moim zdaniem leki nie pomagaja rewelacyjnie sama bralam ponad pol roku zastapilam przeciwlekowe magnezem o dziwo pomoglo czasami miewam jeszcze lęki ale nie są one takie paniczne. Moja rada brac leki tak jak lekarz mowi i magnez jednoczesnie w ciut wiekszych dawkach niz na opakowaniu. wazne zeby trafic na dobrego psychiatre moj taki sobie moze i znal sie na rzeczy ale bardziej traktowanie z buta. Wiec przestalam brac na wlasna reke bojac sie uzaleznienia wydaje mi sie ze sama sie pobudzalam. Swiadomosc tego ze biore psychotropy nakrecala mnie jeszcze bardziej teraz zaluje bo jak czlowiek patrzy z perspektywy czasu to widzi błedy i wcale sie nie uzaleznilam. Nie radze czytac ulotek bo tez pogarsza samopoczucie a leki znienia sie co miesiac do dwoch wtedy nie uzaleznia sie. Pozatym psychiatrzy sa szkoleni wiec wiedza co !gdzie !jak! Wiec mysle ze pewnie nie mialam wyboru jesli lęki byly nie do wytrzymania. Ale jakos przetrwalam najgorszy czas :D i żyje Staram sie tez kontrolowac swoje emocje ale to dzieki terapii. Nie jest łatwo ale mowie sobie ze nikt nie ma łatwo to pomaga. Wiem ze jeszcze nie jestem do konca zdrowa ale wierze w to bo i forum i psycholog troche pomaga :D g9999 mi tez bardzo podoba sie jak opisujesz swoja chorobe czy jak to nazwac przypadlość mysle ze mozesz pomoc wiekszosci z nas. Bo jestes przykladem tego ze mozna z tego wyjsc. bylibysmy ci wdzieczny jakbyś napisal o tej terapii ktora stosowales. Wiem ze kazdy z nas stanowi inna jednostke i kazdy z nas ma inne fobie ale duze rzeczy nas łaczy wiec szanse duze. Ilonka gdzie jestes?? odezwij sie. Masz moj numer kochana gg jak cos to ci napisze na forum albo meila podam . Życze duzo sloneczka buiaczki :*
Odnośnik do komentarza
Gość aliskaa
czesc dziewczynki i nowi na tym forum widze ze coraz wiecej osob ma odwage pisać o tym co ich *boli*, ale to chyba dobrze, bo wyrzucenie w koncu że srodka tego co nam doskwiera to poczatek terapii. nie zgadzam sie tylko z niektorymi ze branie lekow jest zle i niekonieczne. Gdy dostalam piwrszy raz nerwicy lekowej bylam w takim stanie ze wogole nie wychodzilam z domu, tylko plakalam i bylo mi obojetne co sie ze mna stanie a jakby mi wtamtym czasie ktos podal noz to chybabym sama wbila go sobie w serce. ale znalazlam dobrego lekarza, najpier powoli dobrnymi kroczkami i do przodu, ale leki zaczelam brac bralam kilka lat, pizniej nie byly mi juz potrzebne, i kilka lat zylam bez * siostry nerwicy* u swojego boku, dopiero bardzo silny stres wywpolal nawrot choroby, ale wiem w jakim momencie wiem ze sama nie dam rady i nie mam zamiaru sie poglebiac i przezywac tego jeszcze raz, dlatego gdy lekarz zaproponowal mi leki to je wzielam, bralam xanax np doraznie przez dwa tygodnie i leki ustapily teraz biore dawke podtrzymujaca fluanxolu czyli 1 tabletka rano 0,5 i narazie jest ok , nie jest tak jakbym byla zupelnie zdrowa ale zaczelam sovie radzic, nie mam kolatania serca, jakis lekow, wychodze sama, narazie niezbyt daleko od odmu ale daje rade a to dla mnie wazne. wiem ze to nie zniknie jak za pomoca czarodziejskiej rozdzki tylko znowu troche czasu trzeba posiwcic dla siebie i zadbac o siebie, a nie o wszystkich dookola, ale mam nadzieje ze dam rade, czego wszystkim zyczę. Misia swietnie ze dobrze sie czujesz i wszystko ok, tak trzymaj. Pozdrawiam wszystkich , milego wekendu.
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
hej wszystkim , dokladnie jak misia pisze poznikali nam nie ktorzy juz calkiem ..ja ostatnio tez nie pisalam bo jakos tempo zycia poszlo do przodu.Obajwy jak narazie poszly daleko od kad biore sulpiryd jest super, tylko proz tego mlea w piersiah ....ale nie jest to takie straszne, w poniedzialek ide do lekkarza to jej powiem ....w pracy tylko mam przesrane bo szefowa juz zaczya nie byc taka fajna jak kiedys zaczyna sie wszystkiego czepiac chyba dlatego ze chce mnie zwolnic z powodu takiego ja numowa bo pasuje jej zeby mi dala a tu nic.Iajk tu nie miec depresji jak sie ma takiego pracodawce....porazka:/. W zyciu osobistym z moim chlopakiem to roznie to bywa niby dobrze ale gdzies odsunelam sie od niego jakos nie czuje tego co kiedys..... .Na terapie chodze non stop i duzo mi pomaga.nawet wczoraj zmusialm sie pierwszy raz aby pojechac autobusemi udalo mi sie nc mi sie ie dzieje, moze na poczatku jaies obawy ale nizkl treaz juz i jest super:) az jestem dumna z siebie :).Pozdrawiam wszystkich cium
Odnośnik do komentarza
Gość przerażona:-(
hej co do brania lekow to nie jestem przekonana czy brac czy nie ale juz nie radze sobie z ta choroba i szukam jakiegos ratunku misia dlugo chodzisz na terapie?? jak sobie radzisz z choroba?? ja juz mam dosc nawet sama z pracy nie wracam, wyjscie z psem jest tez koszmarne zaczelam ze strachu nagrywac tel caly spacer:(( macie jakies skuteczne sposoby na ta chorobe?? moja terapełtka daje mi co jakis czas jakies sposoby aby sprobowac samej wyjsc ale bez skutku :((
Odnośnik do komentarza
Witajcie -dzidzia ciesze sie ze u ciebie tak dobrze widac leki zadziałały i tak trzymaj -misia widze ze u ciebie tez całkiem niezle wiec nie daj sie sprowadzic spowrotem do parteru kto powiedział ze ci sie nie uda?? -aliska tobie tez zycze szybkiego powrotu do zdrowia bo tez idziesz do przodu pomimo problemow ale zdaje sie ze dasz rade nawet jestem pewna!!!!!. No cóz jezeli chodzi o mnie to czuje sie parszywie i moge smiało powiedziec ze tak sie jeszcze nie czułam od kąd zaczoł sie moj nawrót choroby w poniedziałek ide na badania bo jeszcze do tego cos mi sie stało z kosciami i miesniami ból nie do zniesienia otepienie całkowite sennosc niedoopanowania i tak ogłabym długo wymieniac w nocy bez snu w dzien dusznosci itd itd . we wtorek ide do lekarza niech cos robi bo chrzciny mam za pasem a ja niemam siły zyc ani oddychac . pozdrawiam was goraco i mam nadzieje ze za jakis czas bede mogła cos wiecej napsac bo narazie totalna lipa . i do wszystkich nowych gosci nedajcie sie chorobie bo to paskudztwo jest nie dookiełznania jak sie go przenosi w sobie bez pomcy specjalistów ale ja niemam juz nawet siły kontynuowac terapi .
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
kowiacz002 pomogl mi bardzo ten sulpiryd jakie mialkes objawy? bo ja jako tako takich strasznych nie mialam... Kikus to co sie dzieje? znow nawrot?:( a ja myslalam ze u ciebie bedzie juz tylko dobrze....oj jak mi cie szkoda ze tak zle sie czujesz:( a jakie leki bierzesz ,moe sprobowalabys jakies inne niunia co? jejku noooo to cholerstwo jest straszne....Caluje kikus moze to tylko przejsciowe jakos przejdzie....
Odnośnik do komentarza
o rany.. to jednak sie niektorym pogarsza..a myslalam ze z kazdym dniem moze byc tylko lepiej! mam nadzieje ze u Was to chwilowe..spojrzcie jaka piekna pogoda jest.. moze nie dzis ale ogolnie :) moze warto isc na basen albo do kina.. odpoczac zrelaksowac sie.. pamietajcie ze nie jestescie sami macie dla kogo zyc.! ja nie brałam nigdy leków.. nie przenoszę tez tego w sobie bo chodze do psychologa..troche mi pomaga.ale czuje ze spotkania dla mnie sas stanowczo za krotkie :D byc moze dlatego bo tak duzo jej opowiadam jestem ogolnie towarzyska nie boje sie m,owic ze mam lęki ze jest zle.. o busach wie, nie wiem dalczego nie podjela terapii malych kroczkow o ktorej dowiedzialam sie dzis z forum.. co prawda nie tego ale jestem jeszcze na innym temacie.. uwazam ze pomoc mozemysobie sami..dla kazdego co innego jest dobre..jednym lek pomoze drugim pogorszy spraw.e.tylko uspi czujnosc i nasze prawdziwe emocje..ciesze sie ze niektorym one pomagaja..ale sama nie mialabym odwagi brac..za duzo sie slyszy o przypadkach ludzi po psychotropach..to zmienia psychike.. mam brata co zglupial stad ten uraz.. cioteczny ale zawsze rodzina.. pozdrawiam wszystkich milego weekendu!!!:]
Odnośnik do komentarza
Kochani na razie mam jeszcze internet. :-) Przerażona - nie chodze na terapie juz od dwóch miesięcy, wcześniej byłam regularnie chyba ze 12 razy. Ale nadszedł moment, kiedy psycholog nic już nie mógł pomóc, po prostu znudziłąm sie i uznałam że jest to mi całkowicie nie potrzebne , ponieważ nie mam w sobie emocji które ciągle trzeba wałkować. Lepiej robiło mi to forum. C do leków to chyba zaczynam się łamać. Niby jest dobrze ale są takie momenty ze jest źle że chciałabym normalnie żyć b tak naprawdę to nie jest normalne- nie wychodze sama nigdzie. To prawda że z kimś z rodziny zakupy czy wychodzenie nie jest dal mnie jż problemem ale jednak jestem uzalezniona. Nie mam tej odwagi wsiąść samej do samochodu i pojechać sobie kilometr do miasta na zakupy. Tego mi potrzeba a nie jest jednak dobrze tak jakbym chciała. W ekstrmalnych warunkach moje ciało odmawia posłuszeństwa. Np wczoraj byłam z dzieciakiem i z mężem na pogotowiu bo dzieciak najpiłs ię płynu z zabawki i baliśm się ze się podtruje. Tam powiedzieli ze albo zwymiotuje albo będze płukanie żołądka. Nie wytzymałam czułam że zaraz padnę, wyszłam mąz zosyał, słyszłam jak syn płacze i woła mamo a ja mną zajęła się pilegniarka bo ledwo żyłam, czułam że moje cisnienie jest dużo dużo powyżej normy , ze coś ścisa mi głowę i cały czas byłam czerwona i było mi gorąca w twarz. Sama poszłam do lekarza na nocnej pomocy po tym wszystkim chciałam żeby zmierzyła mi ciśnienie a ta psita mierzyła mi mankietem założonym ponizej łokcia i nie zaciśnietym, wyszło jej że mam 80./40 chciała mnie nafaszerować jakimś zastrzykiem podnoszącym porządnie ciśnienie i dobrze ze podziękowałam jej bo coś mi nie grało. Po 3 minutach byłam w domu i w samochodzie zmierzyłam i miałam 156/91 a tętno ponad 100, jakby mi doładowała zastrzyk pewnie ja bym skonczyła na pogoowiu. Tak ze ledwo żyjaca w domu padłam, Dziś rano wziłęam hydroksyzynę i tak wcześniej ją chwaliłam ale chyba za wcześnie, Znów zaczęło się walenie serca pod 100 i wcale mi nie pomogła. Powoli się załamuję i chyba wezmę ten cital od jutra co go dostalam od psychiatry, bo powiedziała mi ze sama sobie nie poradzę a jak tak chce normalnie zyć, niby jest ok ale zawsze nie do końca. Dziś też pojechałam obejrzeć coś co mnie bardzo interesowałao ale co z tego jak pobyłam tam może z 10 minut i czułąm że odpłynę. ZMierzłam ciśnienie i znów 147 /90 tetno 100 . Jak tak mozna funkcjonować. Zawsze moje ciśnie nie było niskie, nawwt należe do niskocisnieniowców tylko jak pracowałam ze stresu dostawałam takich skoków. Może leki pomogły by mi to opanować. a poza tym chcę być samowystarczalna i nie czekać aż koś się zlituje i ze mną gdzieś pojedzie lub zapakuję caloą rodzinę ojca, dzieciaka do samochodu i pojadę. Mam już tego dość. Dojrzewam do brania leków. Może po nich będzie lepiej. G999999 pisz o tych swoich metodach bo normalnie szału dostanę. Ja chcę cieszyć się wsztstkim jak inni ludzie, codzić do kina, do znajomych, jeździć rowerem, lub sama samochodem, wziąść dzieciaka sama i pojść do wesołego miasteczka, Pozdrawiam Was kochane nerwuski :-)
Odnośnik do komentarza
Kikus głowa do góry słoneczko bedzie dobrze, kazdy z nas ma pietra ale trzeba sobie tłumaczyc ze bedzie dobrze popatrzec za siebie ile juz sie przeszlo. Jestes dzielna wierzymy w ciebie :D Nie jest łatwo. Ja dzis tez mialam nawrot nerwiczki obudzilam sie z golem glowy mimo wszytsko wybralam sie na wycieczke do parku 20 km za moim miastem. Pozniej dostalam telefon od siostry ze ma dla mnie prace jako telemarketer tylko w innym miescie. Jutro jade na rozmowe. Mam takiego stresa bo wiem ze to nie jest łatwa praca. Ale tlumacze sobie teraz ze wcale tam nie musze pracowac jak mi sie cos nie spodoba. Ale zdrugiej strony przeciez nie moge sie bac wszytskiego. zawsze sie balam a jak bede szla pod prad moze da mi spokoj. Rozmawialam dzis ze swoim chlopakiem mowilam ze mnie glowa boili pozniej niby w zartach niby na serio powiedzialam mu cytuje* moze mam nerwice?* a on na to ze lepiej mi szybciej powiedz przed slubem bo pozniej jeszcze bedziesz mie bic. I rozmowa sie urwała. Teraz jak to pisze mam łzy w oczach bo do cholery on nawet nie wie na czym ta choroba polega. Ktonie przezyl tego to nie ma pojecia. Z terapi bede musiala zrezygnowac bo jak nie bede dojezdzac a pozatym juz 3 razy odwolywalam z powodow nie zaleznych odemnie a szkoda bo pokladalam nadzieje i troche pomogla ale wiem ze to swinstwo tkwi we mnie. czasami czuje sie uwiazana jak pies na smyczy. Chcialbym byc wolna w swoich myslach i slowach nie bac sie i isc prze siebie. chyba bede musiala powiedziec prawde swojemu chlopakowi jak kocha to zrozumie i nauczy sie byc wyrozumialym. A i co mnie jeszcze zabolało. Bo jak mowilam ze sie stresuje jutrzejszym dniem to dal mi odczuc ze przesadzam a ja mu na to ze wiecej nie powiem nic. Co mam dusic wszytsko w sobie. trzymajcie sie wszyscy siostry i bracia damy rade :*
Odnośnik do komentarza
Kochani tak jak postanowiłam wczoraj wzięłam dzisiaj cital. Miałam wziąść 1/2 tabletki ale na razie spróbowałam 1/4 . Po 3 godzinach normalnie nie wiem ale chodzę śpiąca w głowie mi sie lekko kołuje i na nic nie mam ochoty, dostałam jakiejś niezborności ruchowej bo normalnie leci mi wszystko z rąk i na dodatek zaczęło mnie mdlić, no i boleć jeszcze głowa. Matko co będzie jak wezmę zaleconą dawkę aż boję się pomyśleć. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że zaczęlam no ale może to minie. Dużo lepiej się czułam zanim ją wzięłam. Choć też miewam takie stany bez leków ale normalnie mnie ogłupiło jak po 10 hydroksyzyny. Na razie kończę bo ledwo piszę. Pozdrawaim was serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Gość przerażona
do misia: ja jestem po 9 spotkaniach u psychologa ale jakos nic sie nie zmienia też jestem uzależniona od innych osob:( a jak wyjde sama to nagrywam tel *masakra* ciagle sie waham czy isc do psychiatry....moj mąż mowi ze zamalo mam wiary w siebie i dlatego mi sie nie udaje pokanac lęków, psycholog też mowi ze powinnam sporobowac wyjsc sama i zobaczyc co sie bedzie dzialo jakie bede miec mysli jak wroce do domu ale wciaż nie moge sie odważyć na ten krok:(( ciekawe czy leki ktore bierzesz cos dadza??!!!!mam nadzieje ci nie zaszkodza pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
EDZIA podaje ci moje gg 9255102 odezwij się to pogadamy, jak masz ochote to możemy się spotkać. u mnie troche lepiej ale nie jest super dalej czuje sie jak nie ja, ale jest to już dużo słabsze. chodze normalnie do pracy i robie wszystko żeby tylko o tym nie myśleć i czasem nawet uda mi sie zapomnieć. pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Gość aliskaa
czesc dziewczyny i wszystkie nerwuski u mnie jako tako, ztn zaczelam brac plastry ktorych sie strasznie balam ale mialam dosc babskiej choroby, lekarz powiedzial ze smialo moge brac przy lekach na uspokojenie, no wiec wzielam i o dziwo bylo super do dzisiaj, bo dzisiaj dostalam takiej pikawki serca ze sama nie wiem z czego cisnienie skoczylo mi na 150/100 i tetno prawie 100, troche sie wystraszylam bo to nie pierwszy raz i bylam z tym u lekarza to dostalam skierowanie do kardiologa, ale oczywiscie kolejki na kilka miesiecy wiec narazie dorywczo biore promolan i sie uspokaja, to ponoc jest tzw cisnienie labilne ktore skacze glownie przy stresie hmm, wiec jeszcze jeden dodatkowy objaw nastal u mnie czego wczesniej nie bylo czesto. Misia ja bralam cital i matko jedyna nie moglam sie przystosowac do otoczenia a w dodatku strasznie porazil mi zoladek, ale moze Tobie przypasuje. poczekaj kilka dni i zobaczysz. teraz biore fluanxol ale najbardziej pomagla mi sulpiryt, wszedzie moglam sama chodzic, jezdzic autem bylo super niestety u mnie skutki uboczne byly za ostre i rozregulowaly mi te tabletki babskie hormony i bylam rok bez miesiaczki, na jedno fajnie bylo zadnych stresow ale na dluzsza mete to niezdrowe niestety. dzisiaj doadtkow szwankuje mi zoladek ale nie wiem czy cos zjadlam czy to nerwy bp musze isc do dentysty, wzielam sobie wizyte na rano na 8.30 i oczywiscie ide na ccczo bo inaczej wcale bym nie poszla, a juz czuje stres z tego powodu a to dopiero za tydzien, wogole jak mam isc do jakiegokolwiek lekarza to jestem nerowo wyczerpana , nawet do zwyklego domowego, tak nie lubie lekarzy nie mowiac o szpitalu, to juz dla mnie prawdziwy horror, nie wiem czemu mam takie uczulenie na bialy fartuch. ale tak jest od pewnego czasu. wole juz to niz leki i nie wychodzenie samej z domu, ostatnio troszke lepiej umnie pod tym wzgledem. poszlam sama nawet na targ i cos zalatwic na drugie osiedle, wracalam juz dosc szybko bo zaczelam panikowac i nie wiem czemu:( a w domu nikogo nie bylo, i juz serce walilo mi jak mlotem. stara i glupia tyle tylko powiem, czasami sama sie na siebie wsciekam ze nie umiem tego przelamac:( a juz najgorzej jak dzieciakomcos sie dzieje to dopiero jest panika, mam wrazenie ze za moment zemdleje, jak juz jest po wszystkim to jetem tak wyczerpana psychicznie ze ide spac i spie potem prawie 10 godzin jak male dziecko:((( wogole zauwazylam ze stres strasznie mnie wyczerpuje, nie mam poprostu sily na nic, i tylko bym spala:(( no nic jakos trzeba to pokonac, bylo zle to znaczy ze teraz kolej na to aby bylo dobrze, tak jest w zyciu, nie moze byc wiecznie zle i zle, kolo sie musi zamknac wiec teraz musi byc dobrze:))) ale leki bede brala nadal, bo sama terapia u psychologa niewiele mi dala, niby to zrozumialam mechanizm tej choroby ale i tak niewiele mi to daje, walcze jak umiem, raz lepiej mi to wychodzi raz gorzej, ale najwazniejsze nie poddawac sie, trzymajcie sie cielutko pozdrawiam wszystkich:)
Odnośnik do komentarza
Po pierwsze poznaj swoją chorobę. Poniżej trochę o informacji na temat nerwicy. Większość z nich odnosi się również do „zwykłego” stresu i można je łatwo znaleźć w rozległej literaturze na ten temat. Zrozumienie jak nasz organizm reaguje w sytuacjach stresowych jest ważne, bo pozwala zaakceptować, że z osobę znerwicowaną (zestresowaną) nie dzieje się nic szczególnie niezwykłego. Wręcz przeciwnie, organizm realizuje strategię wykształconą przez miliony lat ewolucji. Ta strategia to uruchomienie w chwili zagrożenia mechanizmu „walcz lub uciekaj” i polega na przestawieniu organizmu w tryb właśnie do walki lub ucieczki przystosowany. Jest to realizowane poprzez zestaw hormonów – adrenaliny, kortyzolu i innych - uruchamianych przez mózg. A więc w chwili wyczekiwania na zagrożenie - opróżnienie organizmu z niekoniecznych substancji (kału, moczu) i powstrzymanie od przyjmowania pokarmu – organizm będzie sprawniejszy, w przypadku odniesienia ciężkich ran lepiej się będą goiły. Pamiętamy z filmów wojennych, że chłopcy przed akcją mają nie jeść śniadania. Rozkaz w dużym stopniu zbyteczny. Nie sądzę, żeby partyzant ryzykujący życiem w ogóle był w stanie cokolwiek zjeść przed akcją. Rutyniarz jakiś chyba z wyciętymi nadnerczami. W momencie zagrożenia przede wszystkim dochodzi do podniesienie tętna serca (przez co więcej tlenu dochodzi do mięśni), obniżenie temperatury ciała przez pocenie (chłodzenie mięśni przy wysiłku, zagęszczenie krwi), odpływ krwi do istotnych organów wewnętrznych i mięśni – odczuwane jako chłód kończyn, przy okazji rozszerzenie źrenic – zmiana kontrastowości widzenia. Wszystkie te zmiany zwiększają szanse przeżycia. Nie jestem lekarzem i nie roszczę pretensji do absolutnej ścisłości powyższego, ale tak to mniej więcej działa. Zmianom podlega również nasza psychika. Jakość i kreatywność przetwarzania informacji ustępuje miejsca szybkości i koncentracji. Powód jest oczywisty – rozpoznanie czy tygrys jest bardziej, czy mniej cętkowany nie ma takiego znaczenia jak te parę milisekund, o które rozpoznamy go wcześniej. W momencie stresu nasz umysł koncentruje się na błyskawicznym rozpoznawaniu zagrożenia (mikrowizje), podsuwaniu scenariuszy zagrożenia (natrętne myśli). Tego, że w czasie zagrożenia organizm rezygnuje ze snu, chyba nie trzeba dodawać. Ten mechanizm uratował życie wielu naszym przodkom i powinniśmy się cieszyć, że go mamy. Najprawdopodobniej uratował mnie przed utonięciem. Jest z nim jednak pewien problem. Strategia ta średnio pasuje do stresu cywilizacyjnego – presji w pracy, egzaminów, szefa choleryka, korków ulicznych itp. Nie widać tygrysa. W efekcie nasz mózg usilnie szuka tygrysa zastępczego. To jest prosta droga do nerwicy. Nieszczęście zaczyna się gdy mózg identyfikuje objawy napięcia, jako zagrożenie. Pojawia się wtedy sprzężenie zwrotne. Im więcej się boimy tym więcej jest objawów – im więcej objawów tym więcej się boimy. Atak paniki gotowy, aż do wyczerpania hormonalnej amunicji. Z powyższego wynikają przydatne informacje terapeutyczne. Po pierwsze znerwicowany organizm „tylko” realizuje zaprogramowaną strategię, a z fizycznego punktu widzenia nie dzieją się w nim rzeczy niezwykłe czy groźne. Po drugie aby wyjść z nerwicy trzeba przerwać morderczą pętle strachu przed strachem. Bardzo konkretnie oznacza to, że w przypadku nadchodzącego ataku paniki, bez względu na to jak porażające są nasze myśli, MUSISZ mówić i uświadamiać sobie, że są to normalne fizyczne symptomy wynikające z biochemii naszego organizmu, które w dodatku sami podsycamy przejmując się nimi. Że te objawy wkrótce miną. Zawsze mijają bo tak czy siak możliwości reakcji mózgu na hormony strachu są skończone. Jak się przesteruje wejście tego wzmacniacza to będzie charczeć, ale nie będzie już głośniej. Co najwyżej wpadniemy w stan poczucia nierealności. To nasz mózg buntuje się przeciw logicznie bezzasadnemu pobudzaniu hormonami strachu i mówi swojej autonomicznej połówce „hej to chyba przesada, jakaś iluzja, spróbuję to zignorować”. Jesteśmy w takim stanie nierealności znacznie spokojniejsi nieprawdaż? To jest dodatkowa pomoc ze strony naszej psyche. Zresztą po prawdzie kiedy ostatnio miałeś taki naprawdę potworny atak paniki? Chyba już dość dawno temu. Raczej na początku choroby. Teraz tylko czekasz w napięciu, że wróci, prawda? Jeśli podejrzewasz rzeczywistą fizyczną chorobę to zrób sobie kompleksowe badania: EKG, zakaźne, pasożyty, markery nowotworowe i co tam jeszcze medycyna proponuje. Zrób je tak czy siak dla pewności. Ale jeśli wszystkie badania wychodzą dobrze to powiedz w pewnym momencie stop i zawierz swojemu rozumowi, że fizycznie jesteś zdrowy. Walcz z pokusą ciągłego monitorowania swojego ciała! To nakręca pętlę strachu. Ono samo świetnie się ureguluje! (Jeśli jesteś chory na przewlekła chorobę np. nadciśnienie, czy alergię to oczywiście lecz TĘ KONKRETNĄ chorobę zgodnie z zaleceniami lekarza.) No dobrze skoro to takie proste to czemu tak trudno z nerwicy wyjść? Czemu po zrozumieniu przyczyn nerwicy nie mija ona od ręki? Przecież nie chcemy się bać. Nawet rozumowo wiemy, że nie powinniśmy. Dzieje się tak dlatego, że nasz organizm w skutek ciągłego napięcia uwrażliwił się i przyzwyczaił do pewnych reakcji. Wąska ścieżka pomiędzy postrzeganiem zagrożenia, a układem „walcz – uciekaj” zmieniła się w autostradę. Nasze myśli ciągle biegną w jednym kierunku. Koncentrujemy się na zagrożeniu. Ciągle pobudzane neurony w autonomicznym układzie nerwowym iskrzą nieustannie. Nawet jeśli przerwiemy pętlę strachu to zajmie nam miesiące, zanim je uspokoimy. Zanim autostrada opustoszeje i zarośnie krzakami. Mózg ma genialną funkcję zapominania, trzeba jednak na to trochę czasu. Nawyki zmieniają się powoli. (Zwłaszcza jeśli trochę zżyliśmy się z chorobą i czasem nam z nią wygodnie? Jak w tym kawale o niedosłyszącym dziadku, który nigdy nie słyszy próśb o pomoc przy pracach domowych, szybko jednak reaguje gdy ktoś szepnie o nim per „stary głuchy piernik”. Jeżeli ktoś ma taki problem to powinien się z nim zmierzyć w pierwszej kolejności.) Przy zmniejszaniu napięcia pomocna jest terapia behawioralna (zmieniająca wyuczone przez strach zachowanie) i różne techniki. Będę je stopniowo opisywał. (Misia. Wiele dałbym, żeby mieć czarodziejską różdżkę do usuwania nerwicy... Mogę tylko opisać co mi pomogło choć zajęło sporo czasu. Buntujesz się, znaczy że walczysz. Dasz radę. Nie rozwijaj myśli złej wyobraźni. Zbijaj je argumentami rozsądku i racjonalizuj. To zajmuje czas, ale z każdym miesiącem będzie lepiej.)
Odnośnik do komentarza
Wieco co wtym wszystkim jes najgorsze że jak się upiję to czuję sie dobrze nieczuje ani ściskania nawed w głowie mi się niekręci kiedyś jak popiłem to mie na kacu zawszer łeb bolał a teraz na kacu głowa mnie wogóle nie boli ale czuje okropne ściskanie to jest niedowytrzymania zwłaszcz na kacu jest najgożej i jak tu niepić może mi ktoś powie pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Witam kochani. Wczoraj moje objawy mineły po około 2 godzinach i było super oprócz lekkiego podduszania, które minęło podczas spaceru. Dziś wziąłam lek bez zadnych lęków , dziś zero objawów ospania, i tych wczorajszych tylko znowu lekkie podduszanie ale sama nie wiem na ulotce nie ma że może być to objawem niepożadanym a ja mam do tego astmę więc być może za dużo wszystkiego pyli, jest po deszczu więc jest wilgoć i może tu jest problem. Jak na razie cital jest ok. Jestem taka jakaś wyciszona i to co mi najbardziej przeszkadzało na razie minęło. Wiem że to być może nie od tego leku bo one zaczynają działać za kilka tygodni ale ze mam tendencje do wmawiania sobie wszystkiego, więc może wmówiłam sobie również ze to ich zasługa. :-). Zobaczymy. Jestem dobrej myśli. Zgadzam się z g99999 ze organizm przyzwyczaja się do pewnych sytuacji a potem podobnie na nie reaguje. Sama przez to przeszłam chodzi mi o doświadczaane objawy. Walczę kochany g9999 bo co mi pozostało? Lata przecieky mi przez palce na tej cholernej chorobie, na ciągłym zamartwainiu się że coś mi jest, dlaczego nikt nie może mi pomóc i nikt nie wie co mi jest podczas gdy ja źle się czuję. Gdyby nie 8 letni syn to wszystko byłoby kompetnie bez sensu, to dla dzieci człowek się do czegoś zmusza i chce jakoś funkcjonować. Pozdrawaim Was kochani serdecznie, Prrzerażona trzymaj się mieszkamy niedaleko siebie może kiedyś się spotkamy :-)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×